Rozdział I

Zabrzmiał pierwszy dzwonek na lekcje. To właśnie dzisiaj uczniowie klasy 1c liceum będą mieli okazję poznać nowych kolegów. Od tego, jak wypadną tego dnia, zależeć będzie to, jak spostrzegą ich inni rówieśnicy. Gdy uczniowie już weszli do sali, zajęli miejsca i porozglądali się po klasie szukając wzrokiem koleżeńskich osób, ich oczom ukazał się dziwny chłopiec siedzący w ostatniej ławce od okna. Siedział sam. Najprawdopodobniej wszyscy się bali do niego zagadać. Nie jest to w sumie dziwne, ponieważ ten chłopiec miał na sobie czarną maskę.

Po pewnym czasie w klasie utworzyły się pewne grupki znajomych. Największą z nich była tak zwana ,,elita klasowa". Należał do niej przewodniczący klasy wraz z jego kolegami i jakimiś dziewczynami. Kolejną grupką były ,,sroki", a tak przynajmniej nazywała je grupka ,,paleontologów". Żadna oprócz tej grupki nie wymyślała nazw dla grupek klasowych. To było jasne, że ta klasa się w końcu podzieli.

- Jako przewodniczący grupki ,,paleontologów" oznajmiam, że będziemy się trzymać z dala od ,,elity" oraz od ,,srok", które wszystkich obgadują. Jeżeli będziecie się trzymać w towarzystwie ,,srok", cała klasa będzie wiedzieć o Was więcej niż Wy sami. Zack, Cody i Ryan trzymajcie się również z daleka od grupki ,,potterowców", bo Was jeszcze zaczarują czy coś w ten deseń.  Mówię to jako Wasz wierny doradca - tak oto śmiał się Denny. Był on najbardziej kreatywny i nawet w najbardziej nieoczekiwanym wypadku umiał znaleźć jakieś wyjście i poukładać myśli. Właśnie dlatego został stróżem tej grupki. W klasie mieli go za pogodnego chłopca. Należał do jednych z najbardziej lubianych osób w klasie, mimo, że nie należał do ,,elity". 

- Słuchajcie chłopaki, jest już grudzień, a chyba nikt z klasy nie odezwał się jeszcze do tego chłopca w masce - powiedział Zack.

- Jak on w ogóle ma na imię? - spytał Cody. 

- Bo ja wiem, wiem tylko że jest jakąś amebą społeczną lub jakimś lamusem, bo do nikogo się nie odzywa. Nawet nauczyciele nie biorą go do odpowiedzi. Z nim jest po prostu coś nie tak - powiedział Ryan. 

- A może powinniśmy do niego zagadać? - ciągnął Zack.

- Dajmy sobie spokój. Pomyślmy racjonalnie: gdyby chciał, sam by do nas zagadał - prawił Denny.

- Co Ty się chcesz z takim dzbanem przyjaźnić?! - z pogardą powiedział Cody - a może sam chcesz być na marginesie społeczeństwa?

- Nie, no ja taki nie jestem...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top