22

Polecam włączyć piosenkę do rozdziału:
• Katy Perry „Never Really Over"

Marzec 2019.

Kolega z Tindera nie dawał o sobie zapomnieć, wciąż proponując spotkanie. Finalnie umówiliśmy się na Motor Show na Targach, gdzie się wybierałam wraz z przyjaciółką. Co prawda, nie wierzyłam, że dojdzie to do skutku, ale w głębi siebie pokładałam jednak jakieś nadzieje. W dniu moich urodzin pełna radości przygotowywałam się od rana na wyjazd. Ubrana i umalowana zeszłam na dół, gdzie w swoim aucie czekała na mnie blond przyjaciółka. Brunet nie odzywał się od rana, co już mnie niepokoiło. Wiedziałam, że był w pracy i miał do nas dołączyć dopiero po niej, więc wciąż w jakiś sposób wierzyłam w to, że do tego jednak dojdzie. Godzina jazdy (może przesadziłam, ale były korki) minęła mi na próbie kontaktu z nim. Standardowo miałyśmy problem z zaparkowaniem, ale koniec końców nam się udało. D łaskawie napisał, że za chwilę skończy i wróci do domu się przygotować. Ja wraz z przyjaciółką nie chcąc czekać, postanowiłyśmy wejść już do środka i zacząć oglądać luksusowe i drogie samochody. Motor Show standardowo przepełnione było ludźmi, którzy tak jak my z wielkim podziwem oglądali auta. Zrobiłam parę zdjęć, czując się świetnie w tamtym miejscu. Uwielbiam auta i nie mogłabym nie skorzystać z takiej okazji i nie przyjechać. Samochody to coś, co dawało mi szczęście bezgraniczne, ich wygląd, wydawany dźwięk, gdy się odpala, czy dodaje gazu. Sportowy charakter, wyróżniający się styl i poczucie tego, że gdy siedzi się za kierownicą, jest się połączonym z samochodem. Może brzmi to głupio, ale na tamten moment jedyne co mi dawało radość z życia, to możliwość obejrzenia tak cudownych aut, czy jazda moim własnym, który był i jest po dziś dzień moim oczkiem w głowie.

Udało nam się zwiedzić wszystkie pawilony, a chłopak już się nie odezwał. Moja przyjaciółka patrzyła na mnie, jakby wiedząc, że dałam się po raz kolejny przez niego wystawić. Było mi strasznie przykro, ale nie chcąc dać po sobie tego poznać, zmieniałam temat i żartowałam, chociaż w głębi duszy czułam, że ta znajomości po raz kolejny wbiła mi cios w serce. Wyszłyśmy z targów, wybierając się na posiłek do galerii handlowej, która była obok. Jedząc moje ulubione qurrito z kfc, sprawdzałam w nadziei telefon, licząc, że chociaż przeprosi za to, że się nie zjawił. W co ja głupia wierzyłam? Wystawił mnie w moje urodziny i zapewne był jeszcze z siebie dumny. Nie napisałam mu nic i wraz z dziewczyną opuściłyśmy miasto, wracając do siebie. Po drodze zaczęłyśmy rozmawiać na temat tego, jak ciężko jest poznać kogoś normalnego i utrzymać tę znajomość na dłużej. Obie miałyśmy pecha co do chłopaków. Siedząc jeszcze na depresyjnym deserze w Mc w naszym mieście, uświadomiłam sobie, jak beznadziejne było na tamten moment moje życie. Dałam się oszukiwać i manipulować przez niego za każdym razem, gdy pisał do mnie, grając najlepszą wersję siebie. Pewnie jesteście ciekawi, czy odezwał się do mnie potem? Oczywiście. Jeszcze tego samego dnia wieczorem, gdy wróciłam do domu, napisał mi, że stwierdził, iż jego przyjazd na targi byłby bez sensu, bo do zamknięcia została tylko godzina. Powiedziałam mu szczerze, że zrobił mi przykrość, obiecując i się nie zjawiając. Wiecie, co napisał? "Napisałem może, a nie na pewno, a to różnica", czym dobił mnie doszczętnie, sprawiając, że łzy zbierały się w kącikach moich oczu. Po tym wszystkim dodatkowo wysłał mi bardzo obszerne życzenia urodzinowe, przez które się popłakałam. Były napisane bardzo ładnie, ale słowa zawarte w nich dobiły mnie już konkretnie "Życzę ci, abyś w końcu znalazła swojego księcia z bajki"...

__________________________________________________________________________________

Co prawda krótki wpis, ale nie chciałam łączyć go z następnym rozdziałem, który również dzisiaj opublikuje, pozdrawiam.

Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top