21
Polecam włączyć piosenkę do rozdziału:
• P!NK „Try"
Marzec 2019.
Mój kontakt z chłopakiem z Tindera się poprawił, a nawet udało nam się dojść do porozumienia. Na początku miesiąca coś planował, co okazało się potem. Cieszyłam się na piątek i pierwsze spotkanie z D, które sam ponownie zaproponował. Nie sądziłam, że moja radość zakończy się tak szybko. Piątego marca, przed czternastą, zapytał mi się podobnie „co robię w piątek albo sobotę?" Byłam wkurzona, bo przecież umawialiśmy się na piątek, ale mimo tego odpisałam, że piąty dzień tygodnia mam wolny, a na sobotę ogólny plan mam. Odpisał mi, że jemu jednak piątek nie pasuje i wolałby sobotę. To sprawiło, że zaczęłam się niepokoić i w głębi siebie tak naprawdę czułam już, że to spotkanie się nie odbędzie. Postanowiłam zaryzykować i poświecić się, pisząc, że mogę w sobotę, ale to, co mi odpisał, załamało mnie. Oznajmił, że jednak jeszcze nie wie, bo może akurat wpadnie do niego dziewczyna. Zrobiło mi się cholernie przykro. Nie z powodu dziewczyny, bo rozumiałam to, że jeśli kogoś kochamy, powinniśmy wręcz zawsze mieć dla niego czas. Było mi przykro dlatego, że sam proponując spotkanie, zrobił wszystko, aby do niego nie doszło. Potraktował mnie obojętnie, źle i sprawił, że kolejny raz przez niego poczułam się nikim. Zabawił się moimi uczuciami. Tak długo już, walczyłam, aby być szczęśliwą i nie płakać z byle powodu (co wcześniej zdarzało się bardzo często), a on to wszystko zrujnował. Czy ja naprawdę nie zasługiwałam na szczęście? Odpisałam chamsko, żeby już nie zawracał mi głowy na ten temat, a on prześmiewczo stwierdził, że obrażam się o głupoty. Serio? Nie odzywałam się do niego aż do ósmego marca, o czym później. Otóż w piątek, w dzień, w którym mieliśmy się spotkać, postanowiłam wjechać na stację i zatankować, aby mieć to z głowy przed wieczornym wypadem na imprezę w klubie. Kolejka na stacji była strasznie długa, a ja miałam zaledwie dziesięć minut, aby wszystko załatwić i zdążyć po siostrę, którą musiałam odebrać ze szkoły. Stanęłam za jednym autem, gdzie była mniejsza kolejka, czekając aż kobieta w aucie przede mną ruszy. Gdy już to zrobiła, wymijając pachołki ustawione przy dystrybutorze, zrozumiałam, że sobie nie zatankuje. Byłam wściekła i wkurzona, nie mając czasu na przestawianie się do kolejki obok. Postanowiłam opuścić zatłoczoną stację i pędzić prosto do szkoły młodszej siostry. Wymijając pachołek w wąskim przejeździe, przyspieszyłam, próbując minąć następny, ale musiałam gwałtownie zahamować, bo znikąd wyskoczył chłopak ze stacji, próbujący pozbierać pachołki. Zatrzymał się przed autem, patrząc na mnie z lekkim przerażeniem, ale mi udało się go wyminąć bez problemu i odjechać z tego miejsca. Z jednej strony cieszyłam się, że go ponownie ujrzałam, a z drugiej prawie go przejechałam, czego raczej nie zapomni. Pośpiech jest zły, bo tak, może udałoby mi się jakoś zatankować i wejść do środka, a teraz, nie chciałam tam wracać, na pewno nie tego samego dnia. Odebrałam siostrę i wróciłam do domu, szykując się na wieczorny wypad. W jakimś sensie chciałam odreagować i nie myśleć, że ten dzień miałam spędzić z chłopakiem z internetu. Nie marnując czasu, bawiłam się w klubie z przyjaciółkami, zapominając o nim. Zrobiłam Snapa, którego mu wysłałam, chcąc, aby wiedział, że nie siedzę samotnie w domu, rozpaczając nad odwołanym przez niego spotkaniem. Odpowiedział na niego, pytając się, czy kogoś już wyrwałam. Nie szukałam przelotnych znajomości jak on, co od razu odpisałam. Bawiłam się świetnie tamtego wieczoru, przy dobrej muzyce i z dobrymi ludźmi. Wróciłam późno do domu, przez co następnego dnia spałam do 12. W sobotę dziewiątego marca, w dzień, który przeznaczyłam sobie na odpoczynek i regenerację, spędziłam w domu. Późnym wieczorem, gdzieś około 20, zerwał się silny wiatr na dworze, a chłopak z internetu sobie o mnie przypomniał. Spostrzegłam wcześniej na SnapMapie, że przemieszczał się w kierunku mojego miasta, co lekko mnie przeraziło. W tym samym czasie napisał do mnie, czy nie mam ochoty wyskoczyć z nim do McDonalda, bo mu się nudzi. Opanowało mnie zażenowanie i mimo tego, że był blisko mnie, postanowiłam odrzucić jego zaproszenie i potraktować go tak, jak on mnie. Odpisał, że mu przykro, że nie mam ochoty z nim wyjść, ale że rozumie i w takim razie wybierze się sam do restauracji w swoim mieście. Tak było. Kilkanaście minut później wysłał mi snapa, jak samotnie siedzi w Mc, po czym napisał mi, że wolałby być ze mną. "Odrzucenie boli najbardziej, nieprawdaż?" to przeszło mi przez myśl, gdy przeczytałam jego żale. Postanowiłam nie przejmować się tym zbytnio, bo zauważyłam, że był on człowiekiem, którego nie warto było brać na poważnie. Wiele razy chciałam zakończyć z nim znajomość, ale nie potrafiłam. Czemu? Chyba zwyczajnie byłam ciekawa, co jeszcze był w stanie zrobić.
__________________________________________________________________________________
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie głos, albo komentarz. ♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top