Rozdział 7 Dzień niespodzianek


KILKA DNI PÓŹNIEJ

Od mojej ostatniej decyzji, która wstrząsnęła całym zamkiem minęło już 5 dni. W tym czasie Lerrodiel wrócił do swojego Królestwa, lecz za[powiedział, iż niedługo odwiedzi mnie ponownie, ponieważ nasze Królestwa mają dobić jakiegoś interesu. Nie wnikałam o co chodzi, gdyż śpieszył się i ma mi to wyjawić przy następnym spotkaniu. W między czasie poznałam również lepiej swój zamek i teraz wiem jakie pomieszczenia w nim mam oraz jak do nich trafić. Jak się okazało posiadam sporą bibliotekę, w której znajdę praktycznie każdy tytuł. Zaczynając od historii powstania Mistyvale, a kończąc po najnowsze tytuły z mojego świata. Chyba nigdy nie przestaną zadziwiać mnie swoją dokładnością by wszystko było jak trzeba. W zamku znajdują się również dwie jadalnie. Jedna prywatna dla mnie i bliskich, a druga bardziej oficjalna, gdzie mogę przyjąć swych gości. Na pierwszym piętrze znajduje się pokój spotkań, czyli to tam mogę omówić ważniejsze kwestie związane z Królestwem. Natomiast drugie piętro przeznaczone jest na pokoje dla gości oraz mój gabinet. Trzecie piętro to już moje prywatne skrzydło, gdzie tylko ja mam wstęp oraz wybrana służba. Zapomniałam wspomnieć, że mam tutaj również dwie sale balowe jedną mniejszą, a drugą większą.

Akurat przebywałam w garderobie i wyszykowałam się do wyjścia, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam po kręconych schodach na niższe piętro i zawołałam proszę. 

-Witam Królową - moim oczom ukazał się Luke. Uśmiechnął się do mnie oraz podszedł bliżej

-Myślałam, że miałeś wyjechać? - zdziwiłam się na widok mężczyzny

-Wyjechałem, ale postanowiłem odwiedzić pewną Królową i sprawdzić jak sobie radzi

-Miło z twojej strony. Cieszę się, że cię widzę

-Mogę zaprosić Królową na spacer? - ukłonił się

-Nie wygłupiaj się i owszem z chęciom się z tobą wybiorę 

-Czekaj korona! - już mieliśmy wychodzić, ale przypomniało mi się o koronie i szybko po nią pobiegłam

-Widzę, że całkiem nieźle sobie radzisz i wyglądasz zupełnie inaczej

-To za sprawą Lerrodiela - Luke podał mi rękę i razem opuściliśmy moją sypialnię

10 minut później spacerowaliśmy już po zamkowych ogrodach, które swoją drogą są przepiękne. Ogrodnicy muszą wkładać wiele pracy, aby tak wyglądały. 

-Lerrodiel wyjechał?

-Tak, a czemu pytasz?

-Z ciekawości po prostu dużo czasu z nim spędzasz - mężczyzna uśmiechnął się skromnie

-Zazdrosny? - zażartowałam

-Leilo!

-Luke jesteś moim jedyny przyjacielem tutaj i uwielbiam cię za to, ale nie mam pojęcia do czego zmierzasz

Oczywiście domyślałam się mniej więcej o co tak właściwie się rozchodzi, ale nie chciałam tego pokazywać. Zdaję sobie też sprawę z tego, iż Luke nie przepada za Lerrodielem, ponieważ uważa go za egocentrycznego elfa, ale on mi pomaga za co jestem mu wdzięczna. Fakt czasem ciężko jest się z nim porozumieć, ale jestem ciekawa go oraz jego również polubiłam. Choć może to zdziwi niektórych.

-Zostaniesz na dłużej?

-Nie mogę. Wieczorem muszę już wracać

-Szkoda, a może odwiedzisz mnie kiedyś na trochę dłużej?

-Oczywiście moja Królowo - Luke pocałował mnie w dłoń

Usiedliśmy na małej ławeczce w cieniu drzew, gdzie brunet mógł snuć piękne historia o świecie, który mnie otacza. Dowiedziałam się, że w lasach otaczających mój zamek żyją sylfy, czyli duszki leśne. Driady opiekunki drzew. Każda driada dostawała jedno drzewo pod opiekę, które żyło tak długo jak ona. Lasowie są to duchy opiekuńcze lasu często przedstawiane pod postacią starego mężczyzny bądź niedźwiedzia, lecz do końca nie wiadomo jak wyglądają, gdyż nigdy nie można ich spotkać, a ci co twierdzą, że ich widzieli nie są do końca pewni ich wyglądu. Ich zadaniem jest chronić las oraz pomagać dobrym, a złych karać. Nie wiedziałam, że tak wiele istnień skrywa las otaczający mój zamek. To naprawdę niesamowite, że istoty o których czytałam w książkach bądź mitologiach istnieją naprawdę, a w dodatku są tak blisko mnie.

 Luke wspomniał mi również o syrenach, ale na wstępie zaznaczył, że wcale nie żyją w wodzie i nie wyglądają tak jak zapewne przedstawia się je w naszym świecie. Tutejsze syreny to nic innego jak zwykłe kobiety, które otrzymały taką nazwę ze względu na silny związek z morzami, oceanami, ale również posiadają piękne moce. Ich żywiołem jest woda, którą potrafią okiełznać. Lecz te żyją już w moim Królestwie. Jednakże najwięcej czasu spędzają nad wodą, dlatego nie za często można nie spotkać. Nie licząc już faktu, że syren w moim Królestwie jest bardzo mało. Połowa z nich opuściła Mistyvale z dniem, gdy umarł Król, a co się stało z drugą połową nie wie nikt. Tylko garstka ostała, gdy usłyszała, że pojawi się nowy władca, czyli ja.

-A żyją tutaj jakieś złe istoty?

-W tej części świata nie. Za górami cienia owszem, ale tam się raczej nie wybierasz - uśmiechnął się

-Oczywiście, że nie, ale chciałabym się dowiedzieć

-Wiedza to skarb, który zawsze podąża za właścicielem, ale czasem warto ten skarb ominąć

Luke nie zdradził mi już nic więcej na temat istot żyjących w tym świecie. Zdziwiła mnie jego postawa, ale nie chciałam nalegać. Nie jestem osobą, która wywiera presję na daną osobę byle zaspokoiła moją ciekawość. Jeśli ktoś nie chcę mi czegoś zdradzić nie napieram. Szanuje zdanie i decyzję innych, ponieważ jeśli ktoś tak postępuje najwidoczniej ma swój powód.

Brunet odprowadził mnie pod same drzwi mojej sypialni. Staliśmy chwilę i wpatrywaliśmy się wzajemnie w nasze oczy i to był błąd. Mogłam lepiej od razu uciec do pokoju. Wtedy unikałbym tej sytuacji. Luke nagle zmniejszył dzielącą nas odległość. Nasze usta dzieliły tylko milimetry. A on przekroczył nawet tą minimalną odległość i złączył nasze usta w pocałunku.

-Luke... - przerwałam nasz pocałunek

-Za to cię nie przeproszę - puścił mi oczko, a następnie oddalił się zostawiając mnie samą

Weszłam szybko do swojego pokoju i miałam tylko nadzieję, że nikt tego nie widział. Jestem Królową i nie wypada mi się całować tak publicznie. Tym bardziej, że nie znam Luka zbyt dobrze. Rozmawiałam z nim może z cztery bądź pięć razy licząc dzisiejsze spotkanie. Po za tym jest moim jedynym przyjacielem tutaj i nie chcę tracić tej przyjaźni. Nie wiem co mam o tej sytuacji myśleć, ale nie chcę by ktoś się o tym dowiedział. 

Luke jest przystojnym i sympatycznym chłopakiem, ale ja potrzebuję przyjaciela. Boję się, że nasza przyjaźń mogła by nie przetrwać takiej próby.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top