Rozdział 2 Nowy dom

Jechałam właśnie do mojego nowego Królestwa w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn. Opowiedzieli mi pokrótce jak ma to wszystko wyglądać, ale nie chcieli mi dokładnie powiedzieć co zastanę na miejscu, kiedy samochód się zatrzyma. Zdziwiło mnie, dlaczego nie chcą mi opowiedzieć o moim Królestwie bo skoro mam być ich Cesarzową to powinnam chyba wiedzieć co nieco, gdzie będę mieszkać i kim będę rządzić. Ale cóż jeśli chcą to pozostawić w tajemnicy dobrze. Nie będę nalegać. Po prostu poczekam jak samochód się zatrzyma i na własne oczy wszystkiego się przekonam.

Po kilku długich godzinach pojazd nareszcie się zatrzymał. Wyjrzałam z zaciekawieniem przez okno i wtedy dostrzegłam, że stoimy właśnie pod wysoką, złotą bramą przed którą stoi dwóch strażników i właśnie czekamy na pozwolenie, aby móc wjechać na posesję, na której wstał ogromny, wysoki, zamek ze złotymi elementami. Prezentował się naprawdę imponująco. Nie wiedziałam co powiedzieć, przecież o takich miejscach czyta się tylko w książkach, a teraz jestem we własnej osobie i jakby tego było mało to jest mój nowy dom. Pomyślcie sobie, że czuję się jak w opowieściach o księżniczkach. Zwykła dziewczyna nagle stała się Królową coś niesamowitego.

Po krótkiej rozmowie Carlosa z dwójką strażników otrzymaliśmy pozwolenie na wjazd. Brama otworzyła się , a my wjechaliśmy. Posesja była wielka i otoczona lasami, a droga do zamku prowadziła przez niezwykle piękne ogrody, gdzie ludzie pracowali, aby wyglądały jeszcze piękniej. Jeśli to w ogóle możliwe. To wszystko wyglądało tak bajkowo jakby w ogóle nie miało prawa istnieć, jakby wszystko działo się tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni. Ciężko mi uwierzyć, że tutaj jestem i już za kilka chwil wejdę do środka, gdzie poznam pozostałych. Nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Choć zastanawia mnie jak do tego wszystkiego doszło. Skoro tym Królestwem rządził kiedyś mój ojciec, którego nigdy nie miałam okazji poznać to ciekawi mnie kim on był. Ale zapewne tutaj poznam odpowiedź na moje nurtujące pytanie i mam nadzieję, że dowiem się o nim znacznie więcej. Przykro mi tylko że nie poznałam go wcześniej jak jeszcze żył. Ale czy właśnie tak nie jest zazwyczaj, że prawdy dowiadujemy się dopiero wtedy kiedy stanie się coś złego. Niestety nie jest to zbyt przyjemne w końcu jak coś takiego może być przyjemnym, ale czyż nie jest najważniejsze, że mimo biegu lat poznajemy prawdę i nie żyjemy w nieświadomości do końca naszego życia.

Samochód zatrzymał się przed wielkimi, złotymi wrotami prowadzącymi do środka zamku. Carlos wysiadł pierwszy by otworzyć mi drzwi natomiast Luke podał mi rękę, by łatwiej było mi wysiąść z pojazdu. Kiedy zrobiłam kilka kroków ujrzałam coś co spowodowało, że dosłownie zabrakło mi słów i tutaj wcale nie mówię o pięknie jakie mnie otaczało, lecz o ludziach którzy mnie otaczali. Gdy mężczyźni prowadzili mnie do wewnątrz pozostali ludzie kłaniali mi się i witali swoją Cesarzową w Królestwie. To było dla mnie tak wzruszające, a zarazem nietypowe zachowanie, że jedyne co mogłem zrobić to posłać im wszystkim szczery i ciepły uśmiech z mojej strony.

Weszliśmy do środka i dostrzegłam, że cały zamek utrzymany jest głównie w kolorach bieli i złota. A może raczej głównie złota, gdyż ten przepych jest tutaj bardzo widoczny. Posadzki wyłożone były białą glazura, ściany również są w białych kolorach tylko że gdzieniegdzie wkradły się niebieskie motywy. W głównym holu wisiało również dużo portretów Króli. Nie wiedziałam kim oni są, ale miałam nadzieję, że już niedługo dowiem się tego, a w tym czasie kierowaliśmy się długim korytarzem, w którym również wisiało wiele najróżniejszych obrazów do drzwi znajdujących się na jego końcu, przed którymi również stało dwóch strażników. Mężczyźni otworzyli drzwi, a my weszliśmy do środka. Jak się domyśliłam była to sala tronowa albo główna sala spotkań Króla z poddanymi bądź jeszcze jakaś sala balowa. Nie wiem tak naprawdę co to było za miejsce, ale było naprawdę niesamowite. Całe pomieszczenie utrzymane było oczywiście w kolorach bieli. Po środku sali wisiał wielki żyrandol, a na ścianach świeczniki oraz malutkie złote elementy. Zaskoczyło mnie ich dopracowanie każdego szczegółu.

Na samym końcu sali obok tronu stało kilka osób i ja właśnie tam się kierowałam czerwonym dywanem. Zatrzymaliśmy się przed tronem, gdzie stali wszyscy.

-Witamy Cesarzowo - ukłonili na mój widok.

-Witam - uśmiechnęłam się lekko zawstydzona bo nie wiedziałam jak zareagować.

-Cieszymy się, że obejmiesz rządy w Królestwie.

-Miło mi, ale pewni jesteście, że dam sobie radę.

-Jesteś córką naszego Króla, a więc na pewno sobie poradzisz. Jesteśmy tego pewni.

-A teraz przedstawimy ci kilka osób, które powinnaś znać.

-Dobrze - pokiwałam przytakująco głową.

-Ten mężczyzna nazywa się Lazarus, jeśli będziesz miała jakikolwiek problem dotyczący uformowania wojsk zgłoś się do niego - Lazarus był wysokim brunetem w średnim wieku. Wyglądał na dość odpowiedzialnego człowieka, a zarazem na takiego, z którym ciężko jest się porozumieć.

Wojsk? Naprawdę przecież oni chyba nie myślą, że będę tu toczyć jakieś wojny.

Kobieta wskazała następnego z mężczyzny, ale tym razem był to młody chłopak, średniego wzrostu o brązowych włosach, który jak mi powiedziano jest synem Lazarusa, a przy okazji i najdzielniejszym z wojowników. Na oko stwierdzić można, że ma z 20 lat. Jego imię to Marcellus. Obok niego stał kolejny mężczyzna, lecz tym razem był to starszy człowiek imieniem Maurice, który jak się dowiedziałam zajmuje się finansami naszego Królestwa, dlatego jeśli będę mieć jakiś problem on na pewno pomoże mi go rozwiązać.

Kobieta przedstawiła mi również dwie młode damy. Jedna z nich to Agrippina spełnia rolę wyroczni. Jeśli miałoby się stać coś złego ona to przewidzi, a następnie nas poinformuję, abyśmy mogli szybko zareagować. Młoda szatynka ma siostrę imieniem Mae, która zajmuje się wszelkimi eliksirami i ziołami. Można by ją nazwać taką miejscową szamanką. Nie zapominajmy również o Sibyl naszej najlepszej lekarce, Wilfredzie i Corneliusowi moim królewskim doradcą.

Myślałam, że poznałam wszystkich najważniejszych, ale w tym momencie wszedł do sali jeszcze jeden mężczyzna, który natychmiast przykuł moją uwagę.

-Luke kto to jest? - szepnęłam na ucho

- To jest najważniejszy człowiek w Królestwie

-Kim on jest? - mężczyzna zbliżył się do nas

-Ależ królowo, dlaczego nie zapytasz mnie o to sama - tajemniczy mężczyzna zwrócił się do mnie

-Zgoda, a więc kim jesteś?

-Nazywam się Lerrodiel, czyli szlachetnie urodzony. Pochodzę z Królewskiej rodziny. Zapewne ci tego nie powiedzieli, ale nasze Królestwa współpracują ze sobą już od wieków.

Lerrodiel to mężczyzna o nietypowym wyglądzie.Jest wysoki, jego cera jest nieskazitelna, oczy uwodzą za każdym razem, gdy na ciebie spojrzy. Długie białe niczym alabaster włosy dodają mu tylko jeszcze więcej uroku. On jest dla mnie wielką zagadką, którą pragnę rozszyfrować.

-Widzę, że Królowa jest we mnie niezwykle zapatrzona, a więc może chcesz dowiedzieć się nieco więcej na mój temat oraz swojego Królestwa, którym przyszło ci rządzić - posłał mi tajemniczy uśmiech

-Z chęcią - odwzajemniłam uśmiech

-A więc zapraszam za mną - podał mi dłoń i razem opuściliśmy pomieszczenie

Udaliśmy się schodami na wyższe piętro. Gdzie jak się później okazało znajdował się w tam gabinet mojego ojca, a teraz już mój. Usiedliśmy na skórzanej kanapie pod ścianą, a Lerrodiel zaczął snuć niezwykle interesujące, piękne i jakże nierealne opowieści.

Czuję się tutaj jak zupełnie w innym świecie. Nigdy nie pomyślałabym, że zostanę Królową, a przede wszystkim, że zamieszkam w ogromnym zamku, w którym mam pełno służby spełniającej każdą moją zachciankę nawet tą najbardziej niedorzeczną oraz sztab ludzi gotowych służyć pomocą, gdy nie będę potrafiła poradzić sobie z rządami w Królestwie. Bardzo miło z ich strony, że wszyscy są tak zaangażowani, abym czuła się tutaj jak najlepiej. Ja naprawdę to doceniam bo przecież nie musieli tego wszystkiego robić. Mogli mi po prostu ogłosić, że zostałam ich Królową i muszę sobie jakoś radzić. Ludzie są tutaj bardzo mili tylko mam wrażenie, że diametralnie różnią się od ludzi w moim świecie. Jeszcze nie wiem na czym mają polegać te różnice, ale już w niedługim czasie się o tym dowiem. Lecz nie ukrywajmy, że najchętniej chciałabym rozszyfrować białowłosego mężczyznę, który wydaje mi się tutaj najbardziej interesującą postacią, która jeszcze nie raz mnie zaskoczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top