Rozdział 15 Odzyskane zaufanie


Wczoraj Lerrodiel przyszedł do mnie okazać swą skruchę oraz złożył pocałunek na mych ustach i chyba to  wywołało u mnie największe zdziwienie. Nigdy nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Powiedziałam również coś do czego nie jestem przekonana do tej pory, a mianowicie, że mu wybaczyłam. Mam mieszane uczucia co do tego elfa. Z jednej strony nie chciałabym go widzieć na oczy, ale z drugiej strony dobrze jest mieć go przy sobie i przy okazji obserwować jego poczynania. wtedy przynajmniej będę mieć pewność czy czegoś nie planuje. Jestem rozdarta między nim, a moim Królestwem. Nie wiem czy wracać czy może lepiej zostać i upewnić się, że już więcej nic nie zrobi bez mojej wiedzy. Dlaczego mój tata akurat jego wybrał na mojego opiekuna, ale gdyby mu nie ufał zapewne nigdy by go nie wybrał do chronienia swojej córki, więc może nie jest taki zły, a po prostu ja go za szybko oceniłam. Zresztą po części rozumiem jego postępowanie bo jak podejrzewam uczyniłabym podobnie, gdybym dowiedziała się, że bliskiej mi osobie grozi niebezpieczeństwo i ta osoba jeszcze sama wchodzi do paszczy lwa.

-Proszę - zawołałam, gdy usłyszałam, że ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju

-Nie przeszkodziłem? - do środka wszedł Lerrodiel 

-Nie, wejdź - uśmiechnęłam się lekko, a on podszedł do mnie niepewnie

-Zdaję sobie sprawę, że cię zawiodłem i żywisz do mnie urazę, dlatego powinienem ci zdradzić kilka szczegółów byś bardziej zrozumiała moje postępowanie czy innych, a nawet nasz świat

-Zgoda, porozmawiajmy - usiedliśmy na kanapie pod ścianą

Przyznam, że jest ciekawa co ma mi do powiedzenia oraz nie ukrywam, ale chętnie posłucham wyjaśnień.

-Sprawuję rządy nad tym Królestwem już od bardzo dawna. Wtedy jeszcze nikt nie słyszał o Królu Matthias'ie. Wcześniej nie było tutaj tak pięknie, a o bezpieczeństwie można było marzyć. Stoczyłem wiele walk w obronie mojego Królestwa, które nie jeden śmiałek próbował przejąć. Jednakże dopiero razem z twoim ojcem udało nam się zapanować nad naszym światem

-Nie mówię, że byłem bądź jestem dobry, ponieważ wyrządziłam nie mało zła, ale zawsze w dobrej wierze, dlatego Król ufał mi, wiedział, że nie zawiedzie się na mnie, a nikt nie ochroni jego córki lepiej ode mnie

-Powinnam cię przeprosić za moje wcześniejsze słowa. Mogłam się domyślić, że ojciec nie pozwoliłby, aby osoba, której nie ufa chroniła jego córkę

-Nie miałaś prawa tego wiedzieć. Nie znałaś mnie, a ja mogłem wcześniej powiedzieć ci prawdę. Wtedy nie doszłoby do tego wszystkiego - spojrzał na mnie przepraszająco

-Masz rację, mogłeś powiedzieć, ale wtedy nie poznałabym cię lepiej i nie doszłoby do naszego pocałunku - uśmiechnęłam się delikatnie

-Mówiłem ci, że jesteś wyjątkowa

-Pamiętaj zawsze będę przy tobie by cię chronić

-Nie potrzebuję kolejnego strażnika bo mam ich wielu. Potrzebuję przyjaciela, osoby na którą mogę liczyć, której mogę powierzyć moje zaufanie

-Zatem nigdy cię nie zawiodę - złożył pocałunek na mych ustach przy okazji wsunął mi do ręki małe, białe pudełeczko

Elf skierował się w stronę wyjścia, a ja spojrzałam na pudełeczko, które mi podarował.

-Eltharion - lekko się uśmiechnął, a następnie upuścił mój pokój

Otworzyłam otrzymany prezent i ujrzałam piękny naszyjnik. Lazurowy kwarc zamknięty w srebrnej oprawie  prezentuję się naprawdę zjawiskowo. Prezent jest cudowny, ale z jakiej okazji postanowił mi go wręczyć nie mam pojęcia.

Założyłam naszyjnik na szyję, a gdy to zrobiłam ten zaświecił się przez moment delikatnym, jasnym światłem i wrócił do normy. Czyżby to był jakiś amulet? Nowa forma ochrony przez Lerrodiela? Nie wiem, ale słyszałam jak wychodząc szepnął słówko Eltharion, czyli zapewne taką nazwę nosi podarowany przez niego naszyjnik.

Choćbym chciała jak tu się na niego gniewać, a może po prostu nie potrafię bądź nie chcę. Jeżeli mówi prawdę mogę mu zaufać. Jeśli mój ojciec mu ufał to ja nie mam się czego obawiać. Liczę, że nauczył się trochę na swoich błędach i faktycznie coś zrozumiał. Nie ukrywając, ale Lerrodiel jest również dobry sprzymierzeńcem, a szkoda byłoby trafić takiego sojusznika. Razem mamy większe szanse przeciwko złu jakie ponoć szerzy się w naszym świecie.

Nie mogę pozwolić, aby świat który był tak istotny dla mojego ojca został zniszczony przez moją nieudolność, egoizm czy nawet i dumę. Pragnę przywrócić Mistyvale dawną chwałę, a bez pomocy mojego elfickiego przyjaciela może to być niewykonalne. W końcu widzę jak poddani się z nim liczą. Dla nich jest on ważną postacią. Ważniejszą niż ja czy ktokolwiek inny. Szczerze mówiąc towarzyszy mi pewna myśl, a mianowicie czy tak naprawdę to nie Lerrodiel jest władcą wszystkich krain i Królestw bo odczuwam takie wrażenie będąc z nim gdziekolwiek w towarzystwie innych osób. Na mnie nawet nie zwracają uwagi, a przecież też jestem Królową.

Spróbuję tym razem być ostrożniejsza i nie dać się ponownie tak łatwo podejść jak to udało się białowłosemu. Pokochałam ten świat mimo przeszkód jakie stawia przede mną, dlatego nie chcę się poddać. Pokochałam również jego mieszkańców są naprawdę wyjątkowymi ludźmi i pragnę im pomóc. Zdobyłam przyjaciela,na którym mogę polegać oraz zdobyłam zaufanie ekscentrycznego mężczyzny, z którym łączą mnie zawile relacje , a wszystko owiane tajemnicą.

Im dłużej tutaj przebywam tym bardziej pragnę tutaj zostać. Już rozumiem sekret tego miejsca, a wszystko za sprawą otaczającej nas magii, na którą wystarczy otworzyć oczy i uwierzyć.

Prezent od Lerrodiela

Jutro mamy już święta, a więc składam Wam życzenia.

Tradycyjnie, jak co roku,
sypią się życzenia wokół.
Większość życzy świąt obfitych
i prezentów znakomitych,
a ja Wam życzę:
uśmiechu od ucha do ucha
i pogody ducha.
Wesołych Świąt!  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top