Rozdział 11 Wyrocznia
Ostatnio zwolniłam swoich doradców, ponieważ okazali się nie wierni, zdradzili swoją Królową, a ja nie zamierzam tego tolerować i dopuszczać do takich sytuacji. Dlatego postanowiłam ich zwolnić. Powinnam mieć kogoś kogo mogłabym się poradzić. Jednakże jak na razie nikt taki nie przychodzi mi na myśl. Będę musiała poradzić sobie sama. Rozkazałam również pilnować Isaaca, ale sama nie jestem co do tego przekonana. Gdy chłopak zauważy pilnującą go straż może się wystraszyć i uciec, a to nie było by dla nikogo dobre. Wolę mieć go na oku do czasu wyjaśnienia tej sprawy.
-Królowo - usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju
-Proszę szybko z nami! - odezwała się druga osoba
Zaniepokoiłam się. Nigdy wcześniej taka sytuacja nie miała miejsca. Mam wrażenie, że stało się coś złego. Założyłam szybko koronę i wybiegłam z pokoju.
-Co się dzieje?
-Proszę szybko z nami - mężczyzna ponowił swą prośbę
Nie czekając ani minuty dłużej pobiegłam za moimi strażnikami. Doprowadzili mnie do głównych wrót zamku. Od bramy prowadziła krótka,kręta ścieżka wprost do lasu. Stałam przed wejściem i rozglądałam się po lesie, ale nic nie widziałam jak i również nie słyszałam. Nie wiedziałam po co zostałam tutaj sprowadzona. Straż podniosła alarm w zamku, ale tu niczego nie ma. Więc czym motywowane było ich zachowanie. Być może mieli ku temu jakiś powód na przykład coś im się przesłyszało bądź przewidzieli się. W każdym razie ja nie mogę wydać żadnego rozkazu bo na jakiej podstawie mam to zrobić.
-Dlaczego właściwie mnie tu ściągnęliście bo ja nic tutaj nie widzę
-Królowo pozwól by duchy lasu tobą pokierowały i wskazały ci to czego nie jesteś w stanie dojrzeć
-I niby jak mam to zrobić?
-Zamknij oczy i daj się kierować
Odnoszę wrażenie, że padłam ofiarą jakiegoś żartu. Nie wierzę w takie brednie i nigdy nie wierzyłam. Ciężko mi było zrozumieć jak moja mama może mówić, że nic nie dzieję się bez powodu albo każdy ma swoje przeznaczenie, którego nie może odmienić. Dlatego mam uwierzyć w duchy lasu? Wiem, że znajduję się w magicznym świecie pełnym istot rodem z bajek, gdzie magia jest możliwa, ale dla mnie to chyba za wiele. Nie jestem stąd więc proszę mnie zrozumieć, ale co mi w sumie szkodzi zamknąć oczy jak tak bardzo im zależy.
Zamknęłam oczy i stałam w kompletnej ciszy pośród lasu. Do moich uszu dochodziły najróżniejsze dźwięki począwszy od śpiewu ptaków, a skończywszy na szumie drzew. I w tym momencie zrozumiałam o co chodziło z duchami lasu. Po przez wyciszenie i zamknięcie oczu inne zmysły wyostrzają się przez co możemy usłyszeć dźwięki, na której wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Usłyszałam w oddali wzywanie o pomoc był to tak zgłuszony dźwięk, że praktycznie nie słyszalny. Nie otwierając oczu wskazałam strażnikom kierunek, w którym powinni się udać i poszukać kobiety w potrzebie. Jednakże zakazałam im cokolwiek robić jeśli będą mieć przeczucie, że to zasadzka.
Gdy zostałam zupełnie sama przed oczami objawiła mi się jasnowłosa kobieta o porcelanowej cerze jak się potem dowiedziałam była to nimfa strażniczka tego lasu zwana też wyrocznią. Dowiedziałam się, iż nie pokazuje się ona wszystkim. Tylko ludzie o czystym sercu mogą ją dojrzeć jeśli ona sobie tego życzy. Pojawia się w momentach kiedy dzieje się coś złego bądź ma się wydarzyć.
-W twoim Królestwie źle się dzieje - przemówiła cichym i delikatnym głosem
-Zło się rozprzestrzenia na twoich oczach - kontynuowała wypowiedź
-Uważaj komu ufasz - zniknęła
Nie wiem jak mam rozumieć wizję, którą właśnie ujrzałam. Dlaczego wyrocznia właśnie mi się objawiła, a nie komuś innemu, a przede wszystkim jakie zło miała na myśli. Mam rozumieć, że w Mistyvale dzieje się coś złego i w dodatku ludzie, którym ufam są w to zamieszani. Czyli wychodziło by na to, że teraz nie mogę się nikomu zwierzyć bo nie mam pewności czy ktoś mnie zdradzi czy też nie. Ale przecież komuś muszę zaufać bo jeśli naprawdę zło czai się na nasz świat to sama sobie nie poradzę. I tak jestem już wystarczająco przerażona tym co zobaczyłam i usłyszałam.
-Królowo w lesie nikogo nie ma
-W takim razie wracamy
-Ale nie szukamy tej kobiety?
-Nawet nie wiemy czy w ogóle tam była. Wracamy to rozkaz! - odpowiedziałam stanowczym głosem
Strażnicy nie protestowali jak rozkazałam tak też uczynili. Udali się z powrotem do pałacu. A ja wróciłam do swojego skrzydła. Po drodze do pokoju kazałam jeszcze powiadomić Lerrodiela, iż pragnę się z nim spotkać. Miałam nikomu nie ufać i może popełniam w tym momencie największy błąd w moim życiu informując o zdarzeniu dumnego, wzniosłego oraz stanowczego elfa, ale pragnę mu ufać. I mam nadzieję, że nie zawiodę się na nim i nie pozwoli mi zmienić mojego zdania o nim.
Kilka godzin później
Stałam na tarasie i zastanawiałam się jakie zło może czyhać na tak pięknie i magiczne miejsce jak to, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę - zawołał nie odrywając wzroku od niesamowitego widoku jaki właśnie miał miejsce
Słońce chowało się za horyzont by móc ustąpić miejsca księżycowi, który oświetli nam szarą i ponurą noc by stała się czymś więcej niż tylko porą, w której zło może pełnoprawnie się rozprzestrzeniać pod naszą niewiedzą.
Zawsze kochałam zachody słońca, dlatego tak bardzo uwielbiałam spędzać wakacje nad morzem. Mogłam godzinami siedzieć na plaży i przyglądać się jak słońce układa się do snu za horyzontem, lecz niestety to trwa tylko kilka chwil. Możliwe, że stąd tak bardzo je pokochałam.
-Przybyłem jak prosiłaś - podszedł do mnie i stanął obok na tarasie
-Czyż noce nie są piękne, a zarazem niebezpieczne?
-Leilo do czego zmierzasz?
-Myślisz, że pod osłoną nocy zło budzi się do życia?
-Noc kryje wiele sekretów, lecz nie po to mnie wezwałaś
-Widziałam wyrocznię - wyszeptałam
-Kiedy?
-Dziś w lesie. Zło się rozprzestrzenia, a ja nie mam komu zaufać - posmutniałam momentalnie
-Mi możesz zaufać. Będę przy tobie, dlatego mam propozycję
-Jaką?
-Jedź ze mną do mojego Królestwa - wpatrywał się w moje oczy
-Nie mogę zostawić Królestwa samego. Nie teraz
-Przyślę tu moich ludzi, którzy będą czuwać nad Mistyvale - położył dłoń na moim policzku
-Ale... - przerwał moją wypowiedź
-Tylko kilka dni. Pomoże ci to. Opowiadałem ci o elfach, dlatego możesz być pewna, że dobrze ochronią twoje Królestwo, a przy mnie będziesz bezpieczna
-Zgoda - pokiwałam lekko głową
Czy wyjechanie z Lerrodielem, a zwłaszcza teraz jest dobrym pomysłem. Niech nikt mnie o to nie pyta bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Ryzykuję i to jest pewna, ale chce wierzyć, że nie zawiodę się na nim.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top