Rozdział 17 Wizja przyszłości


Luke wspomniał coś o klejnocie życia elfów oraz kiedy go odtrąciłam dodał, że już wszystko rozumie. Lecz ja niestety nie rozumiem z tego nic. Czyżby miał na myśli mój naszyjnik. Co prawda Lerrodiel wychodząc szepnął mi Eltharion. W tym momencie miał na myśli prezent, który mi wręczył, ale nie wiedziałam, że podarował mi klejnot swojego rodu. Prawie zapomniałam o jego prośbie, dlatego kazałam zawołać do siebie wyrocznię.

Zjawiła się po kilu minutach. Była dość zaskoczona moim wezwaniem, ale po czasie stwierdziła, że cieszy się, iż nareszcie może się przydać.

-Czym zostało zmotywowane wezwanie mnie? - podeszła bliżej do biurka

-Do końca sama nie wiem, ale może widzisz coś o czym powinnam wiedzieć. Nic cię nie zaniepokoiło albo nie miałaś jakieś wizji dotyczącej Królestwa, mojej osoby czy rozprzestrzeniającego się zła, o którym wspomniała wyrocznia

Nie wiedziałam jak mam sformułować moje pytanie bo w końcu mój elficki przyjaciel nie powiedział mi z jakiego powodu mam spotkać się z Agrippiną.

-Gdy wyjechałaś Królowo z Królem elfów miałam pewną wizję, lecz nie jestem przekonana czy powinna ją pani poznać

-Zdradź mi swą wizję. Pragnę ją poznać - kiwnęłam w jej kierunku

-Ktoś nie jest Królowo z tobą szczery. Pożąda pani, lecz nie wiadomo w jakich celach. Nad Mistyvale rozpościerają się ciemne chmury. A jego Królowa nie będzie jedyną prawowitą władczynią, gdyż twe rządy nie będą długie, ale nie zakończą się. Czeka nas mroczny okres, ale gdy będziemy myśleć, że nas koniec jest bliski ujrzymy światełko w tunelu, które wyrwie nas z mroku. Mężczyzna o srebrzystych włosach uratuję cię przed mrokiem w jaki się zagłębisz. Wskaże ci odpowiednią drogę. Nie pozwoli by zło tobą manipulowało. Pojawi się w najbardziej potrzebnym dla ciebie momencie i już pozostanie u twego boku. Odegra bardzo ważną dla ciebie rolę w twym życiu.

-Klejnot to znak, który musisz Królowo sama rozszyfrować. Nikt ci nie udzieli odpowiedzi na twe pytania bo jedyną osobą, która je zna jesteś ty Leilo - skinęła głową i opuściła mój gabinet

Wiedziałam, że zło rośnie w siłę, ale nie myślałam, że tak szybko się to dzieje. Agrippina wspomniała również o Lerrodielu, który ma mnie uratować przed mrokiem, ale dlaczego ma mnie pochłonąć ciemność. Mężczyzna o srebrzystych włosach ma być naszym wybawieniem. Nie rozumiem do końca co dokładnie wyrocznia chciała mi przekazać swymi słowami, ale teraz mogę być już pewna, że mogę mu ufać. Od początku mogłam, ale nie dostrzegałam tego. Przykre, że czasem jesteśmy ślepi na czyjąś pomoc. Ale cóż jestem tylko człowiekiem i mam prawo do błędów. Najważniejsze jest by więcej ich już nie popełnić.

Muszę jeszcze porozmawiać z Lukiem i postarać się zrozumieć jego zachowanie. Opuściłam gabinet na korytarzu spotkałam Mae naszą miejscową szamankę. Zapytałam jej czy może nie zauważyła gdzieś wysokiego bruneta. Odparła, że widziała chłopaka zbliżonego opisanym przeze mnie wyglądem. Kierował się do głównych bram, a więc mam niewiele czasu by go zatrzymać jeśli już się nie spóźniłam. Szybkim krokiem udałam się przed zamek. Lecz nigdzie nie widziałam mojego przyjaciela. Dopiero Marcellus, który wracał właśnie ze swojego obchodu dał mi radę bym szukała go w ogrodach. I miał rację. Po dziesięciu minutach poszukiwań odnalazłam go. Siedział na wzgórzu pod wielkim drzewem o kwiatach różowych i woni tak pięknej i przyjemnej, że aż nie chciało się opuszczać tego miejsca. Można się zatracić. Zapomnieć i przenieść do innej krainy. Krainy marzeń i snów. Tak wyjątkowej, że nie realnej. A przede wszystkim idealnej, nie mającej prawa istnieć, a jednak łamiącej wszystkie bariery.

-Szukałam cię - usiadłam obok chłopaka

-Po co? By znów złamać mi serce - rzucił oschle

-Nigdy nie chciałam cię zranić. Byłeś dla mnie ważny. Od początku tylko ty okazywałeś mi wsparcie. Liczyłam, że na zawsze pozostaniesz my przyjaciele, ale dla ciebie było to za mało. Zerwałeś więź, która nas łączyła. Odsunąłeś od siebie i zamknąłeś przede mną swe serce

-Ty pierwsza zamknęłaś swoje serce przede mną. Chciałem wierzyć, że kiedyś je zdobędę, ale ono nigdy nie należało do mnie. Oddałaś je innemu mężczyźnie, który nie zasługuje na tak cenny dar

-Przykro mi, że cię zraniłam, ale nie planowałam tego

-Nie jestem zły, że pokochałaś innego, ale że nie zaufałaś mi na tyle by o tym powiedzieć - odwrócił wzrok w drugą stronę. Nie chciał bym dostrzegła smutek w jego oczach

-Wybacz mi, że nie jestem tą, którym chciałbyś widzieć - pocałowałam go po raz ostatni

-Czas pożegnania nastał - wstał z wcześniej zajmowanego przez siebie miejsca i spojrzał na mnie

-Wyjeżdżasz? - pokiwałam głową

-Wrócisz?

-Gdy tylko będziesz mnie potrzebować - uśmiechnął się delikatnie

-Pamiętaj klejnot życia, który nosisz na swojej szyi nie jest zwykłą błyskotką. Dzięki niemu masz ochronę elfów oraz to znak... - przerwał swoją wypowiedź

-Od teraz należysz do niego - dokończył po chwili

-Żegnaj moja ukochana. Moje serce zawsze będzie należeć do ciebie - zniknął w oddali   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top