•°Prolog°•
Co ja tu robię?
To była pierwsza myśl, jaka przyszła mu do głowy. Stał przed mieszkaniem kobiety, której nie widział szmat czasu, a którą kiedyś bardzo szanował i podziwiał. Czy go rozpozna? Czy będzie chciała rozmawiać? Czy to był w ogóle dobry pomysł?
Westchnął ciężko, przejeżdżając dłonią po lekkim zaroście.
– Mahiru?
Shirota zerknął kątem oka do tyłu, patrząc na swojego towarzysza. Servamp stał oparty o ścianę, a jego głos odbijał się echem na klatce schodowej. Nic przez te wszystkie lata się nie zmienił. Cały czas był tym samym, leniwym kocurem, po którym wiecznie trzeba było sprzątać. I to był kolejny powód, dla którego Mahiru postanowił nie mieć żony. Domyślał się, że ta szybciej od niego ucieknie niż on zdołał ją znaleźć.
– Pukasz, czy się stąd zmywamy?
Mężczyzna westchnął po raz drugi. Nie chciał się wycofywać. Uniósł rękę i zapukał szybko dwa razy. Zza drzwi dało się usłyszeć jakieś szmery i ciche przekleństwa. Po chwili stanął twarzą w twarz z niezbyt wysoką kobietą po czterdziestce. Nie było wątpliwości, że była to Eiko Alicein, niegdyś Eiko Idane.
Mimo swojego wieku, trzymała się naprawdę świetnie. Wyglądała niemal, jakby dalej miała dwadzieścia lat.
– Czego pan tu szuka? – spytała, po kilku sekundach milczenia.
– Alicein Eiko, zgadza się? – odpowiedział pytaniem na pytanie Mahiru. Cieszył się, że jego pewność siebie go nie opuściła.
– Zgadza się – potwierdziła powoli Eiko, marszcząc brwi. – Czy coś się stało?
– Jestem Shirota Mahiru. Na pewno mnie pani kojarzy.
Oczy kobiety rozszerzyły się w zdumieniu. Trzy razy otworzyła i zamknęła usta, nie wiedząc co powiedzieć. W końcu zrezygnowała i bez słowa odsunęła się na bok, by dać gościom wejść do środka. Razem z Kuro przeszli przez wąski korytarz, docierając do pokoju dziennego.
– Trudno cię nie kojarzyć – odparła brunetka, wchodząc za nimi. – A raczej was.
Mahiru kiwnął głową.
– I jestem pewna, że to nie są zwykłe odwiedziny.
Kolejne kiwnięcie.
– Najpierw, chciałbym przeprosić za męża. Gdybym tylko...
– Nic nie mogłeś zrobić. – przerwała mu Alicein. – Mikuni od zawsze był nieodpowiedzialnym człowiekiem. Nikt nie jest winien jego głupoty.
– Mówisz o własnym mężu, Eiko. – upomniał ją Shirota. Wiedział, że nazywanie ją w tamtej chwili po imieniu może być niegrzeczne. Szczególnie, że była od niego starsza. Jednak nie widział już powodu, by nazywać ją per pani.
– Wiem, wiem... – Kobieta westchnęła cicho. – Ale gdyby nie igrał z ogniem i zostałby ze swoją rodziną, to by nic się nie stało.
– Nikt tego nie mógł przewidzieć.
– Ano nikt.
Mahiru spojrzał na wdowę ze smutkiem. Pamiętał, jak bardzo Eiko ucieszyła się na widok swojego ukochanego, gdy ten postanowił ją odwiedzić. Jednak pamiętał również, z jaką goryczą przyjmowała do siebie fakt, że Mikuni przychodził tylko wtedy, gdy potrzebował pomocy.
– Jak tam twoja córka? – zapytał, w odpowiedzi otrzymując zrezygnowany uśmiech.
– [T/I] niedawno się wyprowadziła. Moim zdaniem to za wcześnie. Ma tylko dziewiętnaście lat. Ale tą upartość ma po mnie, więc nie udało mi się ją zatrzymać. – Alicein podeszła do stolika i zapaliła lampkę. Zima zbliżała się wielkimi krokami, dni były coraz krótsze, więc i ściemniało się coraz szybciej. Było to wygodne dla Servampa i jego Eve, gdyż ostatnio Sleepy Ash przyzwyczaił się chodzić w swojej ludzkiej formie. W kociej był tylko w ostateczności.
– Mógłbym dostać jej adres?
Eiko zatrzymała się natychmiastowo, zastygając z rękami na zasłonach. Gdy pierwsze zaskoczenie minęło, zasunęła je.
– A czego Eve Lenistwa może chcieć od mojej córki?
W pierwszej chwili Mahiru odebrał to jako obelgę, wręcz kpinę. W drugiej zaś przypomniał sobie, że przecież zawsze taka była. Często mówiła złe rzeczy o złej porze.
Postanowił więc puścić to mimo uszu.
– Chciałbym się z nią spotkać. Tak po prostu. – Mahiru wzruszył ramionami, próbując wyglądać na jak najbardziej obojętnego. Eiko zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem i po chwili syknęła:
– Jeśli masz zamiar wciągnąć w coś [T/I], to informuję cię, że Sleepy Ash może już sobie szukać nowego pana.
Mężczyzna poczuł, jak nieprzyjemny dreszcz przechodzi mu po kręgosłupie. Zdawał sobie sprawę, że mówiła na poważnie.
– Nic z tych rzeczy, Eiko. Również nie chcę, by zapłaciła za przeszłość swojego ojca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top