| 2 - Wizyta |
[T/I] przegryzła z namysłem końcówkę ołówka. Zaraz jednak westchnęła ciężko, odłożyła ołówek na biurko i spojrzała na zegarek. Jęknęła, gdy spostrzegła, że była już dwudziesta. Teoretycznie, to nie było tak późno. W praktyce czuła się jakby pożarto i wypluto ją trzy razy; to robi praca (nawet w zwykłej kawiarence!) z człowiekiem. A miała jeszcze sporo wydatków do uporządkowania i obliczenia.
– Kiedyś narzekałabym, że chcę jak najdłużej nie spać... – powiedziała do siebie. – Teraz pragnę jedynie się położyć.
Jeszcze chwilę patrzyła nienawistnym wzrokiem na kartkę, po czym zrezygnowała i wstała od biurka. Lepiej być wyspanym i zrobić coś dobrze, niżeli być wyczerpanym i zrobić coś byle jak.
Nagłe podniesienie spowodowało pojawienie się mroczków przed jej oczami. Podtrzymała się czarnego, skórzanego fotela i gdy już ta faza minęła, zaczęła rozprostowywać kości. Nie miała już nawet ochoty na kąpiel, jaką urządzała sobie co wieczór. Po prostu wskoczyła w piżamę. Jedyne co musiała jeszcze zrobić przed snem, to ustawić sobie budzik. Usiadła na łóżku z telefonem i miała już podać godzinę, gdy nagle usłyszała dzwonek.
Z początku myślała, że jej się przesłyszało. Aczkolwiek dodatkowe pukanie w drzwi utwierdziło ją w przekonaniu, że się myliła. Odrzuciła z rezygnacją telefon na pościel i ruszyła szybkim krokiem na korytarz. Stanęła delikatnie na palcach i wyjrzała przez wizjer. Dreszcz niepokoju przeszedł jej po plecach, gdy zauważyła po drugiej stronie nieznajomego mężczyznę.
Kto to jest? Nie wygląda na żadnego z sąsiadów... Pomyślała. Nie wyglądał na uzbrojonego, ale kto wiedział, co trzyma pod tą pomarańczową kurtką?
Najciszej jak umiała wycofała się do kuchni, po prawej stronie od wyjścia. Rozejrzała się pospiesznie. Miała do wyboru trzy rzeczy, które były pod ręką: łyżka, deska, tarka. Rzuciła szybkie spojrzenie na korytarz i chwyciła tarkę. Jeśli to wróg, zedrze mu skórę z twarzy.
Tak samo cicho jak wcześniej wróciła przed wizjer. Mężczyzna dalej tam stał, wyglądał na zniecierpliwionego. Schowała ''broń'' za plecami i powoli otworzyła drzwi.
– Dobry wieczór – przywitała się, przyjmując na twarz maskę obojętności. – W czym mogę pomóc?
– Alicein [T/I]? – spytał na wstępie brązowowłosy, wcześniej lekko podskakując na tak nagłe wyjście dziewczyny. Ta skinęła głową. – Nazywam się Shirota Mahiru. Znam twoją matkę, oraz... ojca. Mogę zająć ci chwilę?
___
Anaytsu: Macie taki rozdzialik z okazji moich urodzin xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top