Preludium do I wojny...
W pamięci większości osób żyjących w pierwszej dekadzie XX wieku, ostatnimi poważniejszymi konfliktami z udziałem europejskich potęg były wojna francusko-pruska z 1870 oraz wojna rosyjsko-turecka w 1877. Trwający niemal pół wieku pokój stworzył złudzenie stabilizacji.
Nie wszyscy jednak dali się omamić tej dosyć kruchej w gruncie rzeczy sytuacji. Niektórzy pamiętali przecież, że obecny status quo opierał się na decyzjach Kongresu Wiedeńskiego, kończącego wojny napoleońskie.
Pięć najpotężniejszych państw na Kontynencie (Niemcy, Austria, Rosja, Wielka Brytania i Francja) zobowiązało się wówczas mieć oko na siebie nawzajem, a także pilnować, aby w ich własnych granicach nie rozwinęły się żadne ruchy rewolucyjne, mogące zagrozić ustalonemu porządkowi.
Od tamtej pory minęło sto lat. W Europie pojawiły się nowe narody, równowaga sił została zachwiana, rozgorzały nowe konflikty, zaś dotychczasowi główni "gracze" zaczęli z wolna przechodzić do historii...
Do tej ostatniej kategorii z pewnością należały Austro-Węgry. Po przegranej w 1866 roku wojnie austriacko-pruskiej, Wiedeń utracił dominującą pozycję w Związku Niemieckim i skupił się na odbudowie prestiżu na Bałkanach.
Wysiłki te jednak w większości spełzły na niczym, udało mu się bowiem jedynie anektować Bośnię i Hercegowinę oraz narobić sobie wrogów w regionie.
Austriacy weszli poza tym w konflikt z Rosją, jak też z powstałym u progu XX wieku Królestwem Serbii. Po dwóch wojnach bałkańskich w 1912 i 1913, wokół tego nowego państwa skupiły się narody dotychczas wchodzące w skład Imperium Osmańskiego.
* * *
Rosnący w siłę Serbowie zagrażali i tak już kruchej stabilności monarchii habsburskiej, ale starzejący się cesarz Franciszek Józef I nie zamierzał puścić płazem zabójstwa następcy tronu. Zresztą nie tylko on łaknął zemsty.
Według niemieckiego ambasadora w Wiedniu, "nawet poważnie myślący ludzie w mieście" byli głęboko przekonani o tym, iż "musi nareszcie nastąpić ostateczne rozliczenie kwestii serbskiej" [brzmi znajomo? - Celt].
Problem polegał na tym, że Serbowie znajdowali się pod ochroną Rosji: samozwańczej protektorki wszystkich narodów słowiańskich. Każdy ruch przeciwko Serbii sprowokowałby odwet Moskwy, która z kolei związana była sojuszem z Francuzami i Brytyjczykami.
Właśnie z tego powodu naddunajski monarcha zlecił swojemu człowiekowi pewną misję. 5 lipca 1914 roku, ledwie tydzień po głośnym zamachu, którego ofiarą padł austriacki arcyksiążę Franciszek Ferdynand, do Berlina przybył hrabia Alexander von Hoyos: szef austro-węgierskiego MSZ, pragnący uzyskać poparcie Niemiec w sporze Wiednia z Serbią.
Wilhelm II wręczył gościowi słynny "czek in blanco", tym samym otwierając drogę do hekatomby, jaka miała rozpętać się już za miesiąc.
Cesarz jeszcze tego samego dnia wyruszył na wycieczkę statkiem po Skandynawii. W trakcie tej podróży wysłał telegram do swego wiedeńskiego odpowiednika, w którym z grubsza zapewniał, że Niemcy wesprą Austro-Węgry, zgodnie z zawartymi wcześniej zobowiązaniami oraz przez wzgląd na starodawną przyjaźń, łączącą obydwa narody.
Wydaje się, że niemiecki władca miał już gotowy plan, jak wykorzystać międzynarodowe napięcia. Otrzymawszy bowiem raport o śmierci austriackiego arcyksięcia, zanotował na marginesie: "Teraz albo nigdy".
Zdaniem części historyków, Wilhelm II sądził, że Austro-Węgry wymierzą Serbom odpowiednią karę, ale nie doprowadzi to do wojny na europejską skalę.
Inni zaś uważają, że Kajzer (pozostający pod silnym wpływem doradców wojskowych) pragnął wywołać konflikt, w którym Niemcy pokonają wrogów i zajmą należne im miejsce jako najpotężniejszy kraj w Europie.
Prawda (jak to zwykle bywa) leży tu zapewne gdzieś pośrodku.
* * *
Dwa niemieckojęzyczne imperia panujące w sercu Kontynentu pozostawały ściśle ze sobą związane od 1879, kiedy to niemiecki kanclerz Otto von Bismarck połączył ich interesy tajnym Dwuprzymierzem. Trzy lata później układ poszerzono o Królestwo Włoch, tworząc Trójprzymierze.
(plakat propagandowy z 1914 roku, obrazujący Dwuprzymierze Niemiec i Austro-Węgier)
Zaślepieni żądzą zemsty Austriacy mimo wszystko zrozumieli, że nie mają już dostatecznych sił na to, aby skutecznie stawić czoła równocześnie Serbom i Rosjanom.
Logicznie rzecz biorąc, udzielenie pomocy rozpadającej się monarchii habsburskiej mogło się wydawać ze strony Niemców nierozważnym posunięciem.
Rząd Wilhelma II dobrze wszakże rozumiał, że jeśli Austro-Węgry upadną, a ich słowiańscy poddani wybiją się na niepodległość, znacznie zwiększy to wpływy Rosji w Europie Wschodniej i Środkowej.
Przy czym Niemcy miały wtedy również własne zmartwienia. Ich armia była najlepiej wyszkoloną w owym czasie. Przed jej dowódcami majaczyło jednak widmo wojny nie tylko na dwóch frontach na lądzie, lecz także (z powodu wyścigu zbrojeń z Wielką Brytanią) na morzu.
Niemieckich generałów szczególnie niepokoiła modernizacja wojsk rosyjskich. Jako że car posiadał znacznie większą armię, znaczyło to, że mógłby samymi jej rozmiarami przyćmić potęgę niemiecką.
W roku 1912, Kajzer zwołał naradę wojenną, w trakcie której zdecydowano, iż jeśli wojna musi wybuchnąć, niech stanie się to raczej prędzej niż później. "Iskrą", która podpali tę bombę, miała zaś stać się Bośnia.
Kilka tygodni później, Wiedeń (spokojny o niemieckie wsparcie) wysłał Serbom ultimatum. Niemal natychmiast rozpoczęto mobilizację armii austro-węgierskiej, rosyjskiej, niemieckiej, francuskiej oraz brytyjskiej...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top