⚜️Pięćdziesiąt Trzy⚜️

Idiota: Możemy się spotkać?

Mae: Jestem zajęta

Idiota: Wiem, że nie jesteś, mae. Proszę

Mae: Mogłabym być. Może jestem na zakupach albo myję psa

Idiota: Nie lubisz zakupów i nie masz psa

Mae: Nic o mnie nie wiesz

Mae: Dla twojej wiadomości, mogłam się teraz wspinać na jakąś górę

Mae: Albo skakać ze spadochronem

Idiota: Przymknij się już omfg

Idiota: Znam cię lepiej niż myślisz

Mae: A ty co, stalker?

Idiota: Haha, bardzo śmieszne

Idiota: Możemy się proszę spotkać?

Westchnęłam, kiedy dostałam kolejną wiadomość od Leviego. Nadal byłam na niego zła za to, co zrobi na kolacji tydzień temu i nie odzywałam się do niego od tamtej pory, nawet w pracy. Próbował zdobyć moją uwagę drobnostkami, jak wylewanie kawy, czy wpadanie na mnie od czasu do czasu, ale poziom mojej stanowczości był ostatnio szalenie wysoki. Tym razem odetchnęłam ciężko, odgarnęłam włosy z twarzy i poprawiłam okulary. Pomijając wydarzenia tamtego wieczoru, Levi był wspaniałym przyjacielem. Pomógł mi, kiedy tego potrzebowałam, stale dotrzymuje mi towarzystwa, jest zabawny i łatwo się z nim rozmawia. Jęknęłam głośno.

Mae: spotkanie o 10 w bibliotece

----

— Proszę zachować ciszę.

— Tak, psze pani.

— Żadnego krzyczenia, kaszlenia, kichania.

Nie mogę kichnąć? Jasna cholera.

— Tak, psze pani.

— Żadnego tupania butami, trzaskania książkami, profanacji i śmiania się. Kapiszi?

— Co to za biblioteka, do cholery? — zapytałam z grymasem na twarzy. Starsza pani zmrużyła na mnie oczy.

— To biznes z jasnymi zasadami — odburknęła, a ja zaczęłam się obawiać, że może mogłaby uderzyć mnie swoją laską, albo rzucić we mnie książką.

— Bez jaj — mruknęłam pod nosem. Uderzyła otwartą dłonią o biurko, a ja podskoczyłam ze strachu.

— Nie będę znosiła takiego zachowania, młoda damo! — krzyknęła, a jej stare, brązowe oczy zapłonęły złością. Popatrzyłam na nią jak na wariatkę.

— Z całym szacunkiem, pani Jones, ale jeśli będzie chciało mi się kichnąć, to kichnę — powiedziałam, wzruszając ramionami. Prychnęła na mnie i wskazała mi drzwi.

— Wyjdź — powiedziała tylko. Jęknęłam.

— Poważnie? — jęknęłam znowu, opierając się pragnieniu, by zacząć krzyczeć, kiedy zamykałam za sobą drzwi. Założyłam ręce na piersi i wlepiłam wzrok w ziemię, nogą przesuwając kamyczki.

— Hej.

Powoli podniosłam wzrok, by zostać powitaną przez wysoką, ciemną sylwetkę, znaną również jako Levi Daniels.

— Zostałam wyrzucona z biblioteki za bycie niegrzeczną dla pani Jones — skrzywiłam się. Levi parsknął śmiechem.

— Ty? Niegrzeczna? W życiu — droczył się, a ja pokazałam mu środkowy palec.

— Zamknij się — zażądałam, ale zaraz zaczęłam chichotać. Levi wetknął dłonie w kieszenie i przeniósł ciężar ciała na drugą nogę.

— No więc... — zamruczał, przez co zrobiło się niezręcznie. Przewróciłam oczami.

— No więc? — powtórzyłam, unosząc brew. Jęknął, krzywiąc się.

— Możemy po prostu zapomnieć o tamtym dniu? Jestem idiotą, wiem. Nie powinienem tego wyciągać, bo to nie moja sprawa i to był najgorszy z możliwych momentów.

Kiwnęłam głową w pełnej zgodzie, zaciskając usta.

— I przepraszam, naprawdę mi przykro.

— No to... — zaczęłam, zwilżając usta i rozglądając się po otaczających nas sklepach. — Nie jestem pewna, czy już ci wybaczyłam.

Levi znowu jęknął, a ja wyciągnęłam rękę, sygnalizując, że jeszcze nie skończyłam.

— Ale mam ochotę na kawę, więc może pójdziemy się jej napić i może będę cię znów kochać. — dokończyłam, przez co wyszczerzył się do mnie.

Natychmiast złapał mnie za rękę i pociągnął mnie do mojej ulubionej kawiarni, podczas gdy na mojej twarzy powoli rozciągał się coraz szerszy uśmiech zadowolenia.

----

— Więęc... ty i Michael wyglądacie razem całkiem słodko.

— Wiem.

— I jesteś moją nową młodszą siostrą.

Przybraną siostrą.

— Wiesz, że nie chciałbym nikogo innego, prawda?

— Przestań się już podlizywać i skończmy ten temat, proszę. — Potarłam czoło i upiłam łyk mojej mrożonej kawy.

Na zewnątrz było gorąco, bo był środek sierpnia i nie mogłam się doczekać, aż pojawi się chłodniejsza aura. Przyglądałam się, jak Levi rozgląda się niezręcznie po kawiarni. Miał na sobie zwykłą szarą koszulkę, która pasowała mu do tęczówek, i cały czas bębnił stopą o podłogę, jakby się niecierpliwił. Oczyściłam gardło.

— UprawiałemsekszKat — wyrzucił z siebie szybko, a ja prawie zakrztusiłam się śliną.

— Co?! — krzyknęłam, ocierając usta serwetką. Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam.

— Powiedziałem, że mamy nowego kota? — odpowiedział, ale to brzmiało bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie, przez to, że jego głos podniósł się o oktawę. Zmrużyłam oczy.

— Mój tata ma alergię na koty — zgasiłam go, krzyżując ręce na piersi. Levi zanurzył obie dłonie w swoich włosach.

— Prze... przespałem się z Kat — wymamrotał.

— Serio? — Westchnęłam. — Wiesz, szczerze to nawet nie jestem zaskoczona. Wiedziałam, że Kat uwiedzie cię szybciej, niż mój dziadek zasypia po kolacji.

— Mae...

— Shipuję was. Szczerze, jestem całym sercem za Lat... Kevi? Nie, to brzmi dziwnie...

— Mae, myślę, że jestem gejem.

Przerwałam moją paplaninę, moje usta zamarły otwarte w połowie słowa. Levi wyglądał, jakby wstrzymywał oddech.

— No i?

Pachnący kawą wydech opuścił jego płuca, kiedy westchnął z ulgą i uśmiechnął się do mnie.

— Dzięki Bogu, nie masz z tym problemu — odetchnął.

— Dlaczego miałabym? — zapytałam. — Ludzie nadal mają coś przeciwko?

— Tata — powiedział tylko, zaciskając usta i unosząc brwi, by po chwili pozwolić im opaść.

— To dlatego pijesz? — zapytałam cicho, znowu popijając kawę. Delikatny uśmiech pojawił się na twarzy Leviego, kiedy powoli kiwał głową.

— Jeśli poprawi ci to humor, mnie ani trochę nie obchodzi to, kogo wolisz — kiwnęłam pewnie głową, po czym się skrzywiłam. — To znaczy, obchodzi, ale...

— Załapałem — zaśmiał się Levi, kręcąc głową. — Dzięki, Mae.

W odpowiedzi po prostu się uśmiechnęłam.

////////

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top