⚜️Dziesięć⚜️

— Chciałbym, żebyśmy znali się w prawdziwym życiu.

Westchnęłam cichutko, kiedy tylko te słowa wyślizgnęły się z ust Michaela. Leżałam w łóżku, około 11 w nocy i zdecydowałam się zadzwonić do niego, bo nie mogłam usnąć, a co może być lepszego od zadzwonienia do swojego ulubionego członka swojego ulubionego zespołu, żeby mu trochę pozawracać tyłek?

— Ja też — odpowiedziałam szczerze.

Dni, tygodnie i miesiące mijały, i im więcej rozmawialiśmy, tym bardziej przyzwyczajałam się do niego. Stał się moim najlepszym przyjacielem i wiedziałam, że mogłam mu ufać, ale moja niepewność, zawsze będzie dla mnie najlepsza. Ale z jakiegoś, zapomnianego przez Boga, powodu, postanowiłam go okłamać.

I co gorsza, wiedziałam, że on też mi ufa.

— Powinnaś pojechać ze mną w trasę — stwierdził nonszalancko. Prawie zakrztusiłam się powietrzem.

— C-co? — wyjąkałam, siadając na łóżku. Usłyszałam jego śmiech, a moje serce zatrzepotało.

— Spodoba ci się, przysięgam. Chłopcy cię pokochają. Wszyscy cię pokochają.

— Michael... — westchnęłam. — Wiesz, że nie mogę.

— Dlaczego nie? — zajęczał.

— Bo muszę pracować — przypomniałam mu, oczywiście pomijając prawdziwy powód, dlaczego nie mogłam pojechać. — Plus, nie sądzę, by moja mama była szczególnie szczęśliwa, że uciekłam z domu, by podróżować z chłopakiem, którego poznałam przez Internet.

— Tak, ale ja nie jestem jakimś przypadkowym chłopakiem, którego poznałaś przez Internet — sprecyzował. Moje oczy wzniosły się ku niebu.

— Michaelu Gordonie Cliffordzie, nie mogę sobie pozwolić na wzięcie całych dziesięciu miesięcy wolnego w pracy.

— Zaraz się z tobą rozłączę — zagroził, z pewnością zirytowany tym, że nazwałam go jego pełnym imieniem.

— Nie zrobisz tego — zakwestionowałam. Na kilka sekund zapanowała cisza, a ja zwróciłam moje spojrzenie ku ścianie.

— Michael — jęknęłam. Odsunęłam telefon od ucha, by sprawdzić, czy nie spełnił swojej groźby.

— Wiem, że wciąż tu jesteś — jęknęłam ponownie, ale nadal nie było żadnej odpowiedzi.

— Mikey, proszę, nie karaj mnie w ten cichy sposób — udałam, że pociągam nosem.

— Czy ty płaczesz? — zapytał nagle.

— Nie, ale prawdopodobnie zaczęłabym, gdybyś nadal mnie ignorował.

— Jesteś irytująca.

— Twoja twarz jest irytująca.

— To było dobre — parsknął. — Zamierzasz kiedykolwiek rozjaśnić sobie włosy, tak samo, jak ja?

Gdybym była szczera, powiedziałbym Michaelowi, że już dawno rozjaśniłam swoje włosy tak, żeby pasowały do jego. Ale biorąc pod uwagę to, że jestem najgorszą osobą na tej planecie, on myśli, że nadal mam liliowe włosy tak jak dziewczyna ze zdjęcia. Zapisałam sobie kilka jej zdjęć, więc za każdym razem, kiedy „tęsknił za moim widokiem", mogłam mu wysłać jedno z nich, ale zdarzyło się to jedynie kilka razy. Czułam się strasznie z wiedzą, że udaję kogoś, kim nie jestem. Chciałam powiedzieć Mike'owi prawdę, ale czułam, że nigdy mi się nie uda, bo wiedziałam, że mnie za to znienawidzi.

— Mówiłam już, nie chcę niszczyć moich włosów jeszcze bardziej, niż teraz — po części to prawda. Ponownie, gdybym była szczera, to wiedziałby, że rozjaśniłam swoje włosy już jakiś czas temu i że są praktycznie spalone i desperacko potrzebują jakiegoś odpoczynku.

Michael westchnął ze zmęczeniem.

— Powiedz mi coś, czego o tobie nie wiem.

— Em... jak na przykład? — zapytałam zmieszana.

— Ty mi powiedz! — zaśmiał się, sprawiając, że i ja to zrobiłam. Powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy.

— Chce mieć klub ze striptizem, kiedy będę starsza — wzruszyłam do siebie ramionami. Zamilkł na moment.

— Chcesz co?

— Klub ze striptizem.

— Klub ze striptizem.

— Mhm — przytaknęłam rozbawiona.

— Klub ze striptizem? — powtórzył. — Naprawdę?

— Całkiem sporo nad tym myślałam. I sądzę, że to byłoby super. Nawet gdzieś robiłam plany co do tego miejsca.

— Jak na przykład? — zapytał, nagle zaciekawiony.

— No, um... — nerwowo potarłam czoło. Zeskoczyłam z łóżka, włączyłam światło i założyłam okulary. Wzięłam do rąk notatnik, kartkując go w poszukiwaniu, kiedy Michael cierpliwie czekał, nucąc jakąś piosenkę, dopóki nie znalazłam tego, czego potrzebowałam.

— Gdybym była chciwa i, spójrzmy prawdzie w oczy, mało realistyczna, chciałabym zrobić to na dwa sposoby. Miałabym scenę w kształcie litery T pośrodku, bar po prawej i przebieralnie, czy jakkolwiek to nazwiesz, po lewej albo za sceną, jeszcze tego nie przemyślałam. Toalety będą na froncie, a piętro będzie czymś w stylu, nie wiem, prywatnych pokoi czy coś. Ale chciałabym mieć też kilka większych pokoi, dla ludzi, którzy, może, chcieliby urządzić jakieś imprezy? Wiesz, jak wieczór kawalerski albo panieński? Nie jestem jeszcze pewna, ale chyba...

[Michael]

Kiedy Mae mówiła dalej o tym klubie, który chciała wybudować, na podstawie jebanego planu, nie potrafiłem powstrzymać się od uśmiechu. Zabawnie słuchało się jej, mówiącej o tym wszystkim, wiedząc jednocześnie, jak niewinna była. To znaczy, ta biedna dziewczyna właściwie nawet nie przeklinała. Ale słuchanie jej, kiedy mówiła o wszystkich szczegółach, które już wymyśliła, od tego, jak wielu prywatnych pokoi chciała (i gdzie dokładnie miały się znajdować), po specjalne wieczory (jak wieczór z karaoke, albo poniedziałkowe szaleństwo, z wszystkimi drinkami tańszymi o 5$, tylko dlatego, że był poniedziałek) i wielki kieliszek martini, wypełniony bąbelkami i jakąś dziewczyną pływającą w nim, sprawiało, że byłem naprawdę szczęśliwy. Nigdy w życiu nie spotkałem osoby, która planowałaby coś tak szczegółowo. Do tego Mae nie była typem gaduły, a raczej słuchaczem, więc miło było posłuchać jej szczebiotania przez dobre dziesięć minut.

— ... I chciałabym mieć też jakieś zawody, jak miss mokrego podkoszulka, albo mogłabym kupić takiego byka, na którym trzeba usiedzieć jak najdłużej, i ten, kto by wygrał, dostałby jakąś nagrodę — zakończyła, biorąc głęboki oddech.

— A co z męskimi striptizerami? — zapytałem, szczerząc się. Zakrztusiła się powietrzem.

— Obrzydliwe.

— Obrzydliwe? Czemu?

— Bo jedyne, co oni robią, to wywoływanie grymasu na twarzy — odparła tak, jakby to było oczywiste. — To obrzydliwe.

— Hej! Obrażam się za to.

— Michaelu Cliffordzie — sapnęła, chichocząc. — Czy ty potajemnie jesteś striptizerem?

— No nie... Ale kiedyś fan przysłał nam striptizera...

— Michael, zamknij się, wiem o tym — zaśmiała się Mae i, do cholery, to był najpiękniejszy dźwięk, jaki kiedykolwiek słyszałem.

///////

💙don't be a silent reader 💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top