15 | petnajst

"Chodź do nas, gramy w Scrabble"

Przeczytałem wiadomość od Leny i wstałem z łóżka. Miałem zrobić sobie maraton kreskówek, ale wizja wieczoru z moją... znaczy się z Leną bardzo mi pasowała. Jedyne, co mnie zastanawiało, to to, kogo miała na myśli pisząc "nas".

Stanąłem przed drzwiami pokoju i wszedłem bez pukania: Lanisek rozwalony w poprzek łóżka, dziewczyna siedząca po turecku i Forfang, siedzący w toalecie (akurat coś krzyczał, kiedy przekroczyłem próg pokoju).

- Um... hej? - bardziej zapytałem, niż stwierdziłem.

- Czekaliśmy na ciebie, a teraz w sumie czekamy na Johanna - Lanisek mówił niewyraźnie, bo miał położone dłonie pod brodę.

Usiadłem na przeciwko Wellinger, losując litery.

Ustaliliśmy, że gra potoczy się w języku angielskim, aby każdy z nas miał równe szanse i mógł cokolwiek zrozumieć.

Lena zaczęła i odrazu zgarnęła dziewięć punktów za słowo "winter".

Johann ułożył coś oryginalnego, mianowicie słowo "welcome". (Wyczujcie sarkazm).

- Amatorzy... - Anze prychnął, ale kiedy zobaczyłem jakie słowo układa, o mało co nie padłem że śmiechu.

Mój kochany przyjaciel, Słoweniec z krwi i kości, ułożył swoje nazwisko. Teoretycznie dostałby za to słowo szesnaście punktów, jednak było to niezgodne z zasadami gry.

- Nie ma nazwisk, oszuście! - Lena się zaśmiała, a ja obserwowałem ją i się trochę zamarzyłem. Musiało to być widać, bo Forfang pstryknął mi palcami przed oczami mówiąc, że teraz moja kolej.

Po dłuższej analizie składu literek ułożyłem słówko "abroad".

Gra toczyła się dopóki Lena nie rozwaliła wszystkich, stając na czerwonym polu oznaczonym potrójną premią słowną.

- Przepraszam, Celina dzwoni - Johann wstał i szturchnął Anze w bok. Jak się później okazało, ten głąb nie zrozumiał przekazu Norwega i jakby nigdy nic siedział dalej.

Forfang odchrząknął - Przepraszam, Celina dzwoni.

Lanisek wstał na równe nogi i wydał z siebie głośne "aaa... no taaak, Celina!"

- A ty gdzie? - zapytałem, kiedy obydwoje stanęli w drzwiach pokoju.

- Chcę porozmawiać z dziewczyną kumpla, nie mogę?

Uniosłem dłonie w obronnym geście widząc jak drzwi zamykają się za ich plecami.

- Wydaje mi się, że zrobili to specjalnie - Lena zaśmiała się, nie patrząc na mnie, wręcz starając się nie łapiąc że mną kontaktu.

Przytaknąłem na jej słowa i nastała nie zręczna cisza.

- To dzisiaj, to ja chciałem Ci wszystko wyjaśnić... wiem, że głupio zrobiłem, że cię olewałem, mieszałem ci w głowie i byłem zwykłym dupkiem. Zrozumiem jeśli jesteś na mnie zła, ale chcę żebyś wiedziała, że zależy mi na tobie jak na nikim innym... - obserwowałem reakcje dziewczyny. Patrzyła się na mnie z lekko rozchylonymi ustami.

Spuściła wzrok bawiąc się swoimi palcami. Westchnąłem ciężko, ponieważ nic nie mówiła, a to było gorsze od jakichkolwiek słów.

- Domen, bo ja zrobiłam coś głupiego...

Milion myśli na minutę i przyspieszone bicie serca zakłucały moją piękna wizję happy endu tego wieczoru.

- To znaczy? - zacheciłem ją do jakiegokolwiek ruchu.

Pociągnęła nosem, co oznaczało tylko tyle, że płacze. Przysunąłem się do niej i objąłem ją ramieniem. Delikatnie pocałowałem jej czubek głowy i czekałem, aż chodź trochę się uspokoi.

- Domen, ja byłam taka zagubiona. Nie wiedziałam, czego ode mnie oczekujesz, poddałam się rozumiesz? Bałam się, że byłam dla ciebie zwykłą zabawką na pięć minut i... pocałowałam Filipa.

Przez chwilę miałem ochotę wyjść i nie wracać. Nie dla tego, że Lena powiedziała co zrobiła, tylko dlatego, że ktoś inny oprócz mnie ją dotykał.

Przemilczałem jej słowa. Wtedy ona uniosła wzrok i błądziła po mojej twarzy szukając jakiegokolwiek wsparcia z mojej strony.

Westchnąłem i jeszcze mocniej ją przytuliłem.

- Miałaś do tego prawo. To wszystko przeze mnie dlatego już nie płacz i nie obwiniaj się - starłem kciukiem łzę z jej policzka.

Uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła się w mój tors.

Błądziła dłońmi po mojej klatce piersiowej, robiąc niewidzialne kółka. Nic nie mówiliśmy, tylko cieszyliśmy się tą chwilą.

Przysunęła ucho do lewej strony i słuchała bicia mojego serca. Wspieła się wyżej i najpierw pocałowała mnie w brodę, a następnie w usta. Szybkim ruchem zmieniłem pozycje i to ona była teraz na dole. Wsparłem się na łokciach i delektowałem się widokiem jej idealnej twarzy. Jej oczy się zaszkliły tworząc migoczącą tafle.

- Czemu płaczesz? - potarłem nosem o jej policzek.

- To ze szczęścia - oplotła ramionami moją szyję i przyciągnęła do siebie. Tuliła mnie do siebie, a ja delikatnie całowałem jej obojczyk. Przysunąłem twarz do jej szyi składając delikatne pocałunki. Czułem, że przechodzą ją dreszcze, bo wplotła dłoń w moje włosy i lekko ciągnęła za ich końce.

- Przepraszam - szepnąłem, całującej płatek jej ucha.

- Ja też przepraszam - spojrzałem na nią.

Nie chciałem już wracać do tej sytuacji, na której samą myśl zaciskałem zęby że złości.

Leżała na moim brzuchu, twarzą skierowaną w moją stronę. Wymienialiśmy uśmiechy, a ona przegarnęła moje włosy ręką, mierzwiąc moją grzywkę.

Usiadła na mnie okrakiem i położyła dłonie na mojej klatce piersiowej.

- Nawet nie wiesz, jaka jestem z ciebie dumna - położyła dłoń na moim policzku, wspominając moje dzisiejsze miejsce na podium.

- Zawsze mogłobyć lepiej, ale i tak się cieszę - wzruszyłem ramionami.

Wzięła do ręki telefon i zrobiła mi zdjęcie.

- Już późno, dobranocka i do łóżka - próbowała ze mnie zejść, ale złapałem za jej biodra nie pozwalając na opuszczenie tego miejsca.

- Jestem już dużym chłopcem - mrugnąłem do niej okiem, a ona uniosła jedną brew do góry.

- Nie wydaje mi się - zachichotała, udało jej się wstać i poszła do łazienki.

Nadal leżałam na łóżku i nie miałem zamiaru się z niego ruszać. Siedziała w łazience tak długo, że aż usnąłem. Przebudziłem się kiedy wyszła z turbanem na głowie. Pokręciła się chwilę po pokoju, rozpuściła włosy, rozczesała je i zgasiła światło. Wskoczyła na miejsce obok mnie przykrywając się kołdrą pod samą brodę. Obróciłem się w jej stronę, zarzucając rękę na jej talię. Przyciągnąłem ją do siebie i schowałem twarz w jej włosy. Pachniały wiśniami i delikatnie łaskotały mnie w nos.

Usnęła i przez sen obróciła się twarzą w moją stronę. Obserwowałem piegi na jej nosie i długie, czarne rzęsy. Jej malinowe usta były lekko rozchylone, a jej klatka piersiowa unosiła się w jednostajnym tempie.

Pierwsza dwanaście. Odsunąłem się delikatnie, aby jej nie obudzić. Zaczęła coś marudzić, lecz były to tylko nie zrozumiałe słowa. Nachyliłem się w jej stronę, aby pocałować ją w czoło, a wtedy ona złapała mnie za rękę.

- Zostań.

Urok osobisty bił od niej nawet przed sen. Była taka bezbronna i urocza. Wiedziałem, że muszę ją chronić i być przy niej.

Chyba się zakochałem.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

15! Chyba najsłodszy rozdział że wszystkich 😂

Podstęp Laniska i Forfanga chyba coś zdziałał😏

Pytanie: Co sądzicie o Lenie i Domenie?

See ya, C. 💌

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top