1 | ena
Dzień zaczął się naprawdę wesoło. Oprócz tego, że prawie złamałam nogę wychodząc spod prysznica to na dodatek poparzyłam się lokówką. Ciemny ślad powoli zaczął wlewać się na moją szyję - piekło niemiłosiernie. Ale tak to jest, gdy się człowiek spieszy, a jest Wigilia, a ty nie masz prezentu dla jednej z ważniejszych osób w swoim życiu. Poranny wyścig z czasem zakończył się wywrotką na schodach i obolałą kością ogonową.
- Lena! Wszystko w porządku?
Chyba musiałam narobić niezłego hałasu, jeżeli mama usłyszała mój upadek zza trzech ścian.
Wpadłam do kuchni witając się z rodzicami i upijając łyk kawy z ulubionego kubka taty.
- Tato, mogę wziąść samochód? Muszę jechać załatwić jedną bardzo bardzo bardzo ważną rzecz - zrobiłam słodkie oczka w stronę mojego rodziciela, który normalnie odpowiedziałby, że spacer dobrze mi zrobi, lub, że bilet miesięczny nie gryzie.
- Kluczyki są na parapecie w holu, a dokumenty w samochodzie. Uważaj na siebie, jest bardzo ślisko.
Bramę otworzyłam w tempie ekspresowym, ale już wyjeżdżałam wolniej niż żółw, uważając, aby nie uszkodzić samochodu. Nie wiem kto konstruował ten wjazd, ale z czystym sumieniem mogę przyznać, że ta osoba, chyba specjalnie to zrobiła wiedząc, że jeśli coś się stanie z tym samochodem, to mogę sobie na niego popatrzeć z odległości nie mniejszej niż pięć metrów.
☆
Jedynym miejscem, w którym mogłabym znaleźć to czego szukałam, były Krupówki. Przebiegłam kilkanaście metrów i wpadłam do 4F.
- Hej Bogna! - krzyknęłam na wejściu.
Brunetka wychyliła głowę zza regału i uśmiechnęła się do mnie.
- Pomocy... - zdyszanym głosem oparłam się jedną ręką o wieszak, na którym wisiały kurtki narciarskie. - Potrzebuję gogli.
- Gogle powiadasz - Bogna odwróciła się na pięcie i zmierzała w kierunku wielkiej, podświetlanej ściany. - Do wyboru do koloru, ale osobiście polecam tamte z rządku na samej górze.
Urzekły mnie takie, które najchętniej sama bym sobie kupiła. Klasyczne, całe czarne z kolorowymi szkłami. Nic dodać nic ująć, idealne.
Bogna zapakowała gogle w eleganckie czarne pudełko. Zapłaciłam za mój zakup i złożyłam brunetce życzenia.
☆
Odetchnęłam z ulgą, parkując samochodem w garażu i zgaszając silnik. Weszłam do domu, w którym unosił się najpiękniejszy zapach na świecie. Zupa grzybowa z łazankami kusiła swoją aromatyczną wonią, ale powiedziałam sobie wewnętrznie "nie ".
- Załatwiłaś? - tata oparł się o blat w kuchni i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
Położyłam pudełko obok jego dłoni i czekałam, aż otworzy.
- Ah, to dla mnie? Nie musiałaś, naprawdę. A tak w sumie to mogłaś chociaż włożyć to pod choinkę. - tata się ze mną droczył, bo tak na prawdę wiedział dla kogo jest ten prezent. - Wydałaś fortune, zgadłem?
- Można tak powiedzieć, mam nadzieję, że mu się spodobają. - przymierzyłam gogle i poszłam obejrzeć się w lustrze. A może by tak zrobić sobie taki prezent od siebie - dla siebie? Wcale nie głupi pomysł.
☆
Zegar wskazywał na godzinę trzecią, natomiast goście mieli przed sobą jeszcze około godziny drogi. Zaczęłam się szykować, aby być już gotową na przywitanie rodzinki w pięknym, odświętnym stroju, a nie tak jak w tamtym roku, kiedy to otworzyłam drzwi odziana w szlafrok i turban na głowie.
Dochodziła godzina szesnasta co oznaczało, że teoretycznie za chwilę, w domu powinno się zrobić tłoczno. Zadowolona z siebie, że udało mi się wyszykować, zeszłam na dół i czekałam na rodzinę wraz z moimi rodzicami. Nagle dostałam powiadomienie ze Snapchata, o nowym snapie do mnie. Jego zdjecie, ukazujące minus 12 stopni Celsjusza na środku oraz napis "Zakopane " wywołało uśmiech na mojej twarzy. Dreptałam z miejsca na miejsce, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Znowu powiadomienie. Głupek. Na ekranie widniał mój dom i napis "Zakopane" i znów, temperatura, lecz teraz minus piętnaście.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Witam serdecznie! Jest i pierwszy rozdział :) Jeżeli się spodobało, zachęcam do klikania takiej ładnej gwiazdeczki tu gdzieś na dole ☆ oraz do napisania opinii, co sądzicie :)
See ya, C.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top