19.

Drżały mi dłonie, przez co miałem problem z trzymaniem sztućców.

-Stresujesz się? - spytała matka Osamu - A może... boisz?

-Nie... ja----

-Jest zdenerwowany, to normalne, jedząc posiłek z rodziną swojego chłopaka - szybko wybronił mnie Dazai

-Chłopaka? - pytał zaskoczony ojciec - Nie sądziłem że jesteś jednym z tych

-Najwidoczniej, jestem

-Czy ty naprawdę chcesz wpędzić nas wszystkich do grobu?! - krzyczał ojciec - Mało ci? Za mało skrzywdziłeś tą rodzinę?!

-Przestań - uspokajała go matka - Od początku Osamu sprawiał nam problemy, pewnie mówi tak, by znowu wyprowadzić cię z równowagi

Brunet obok mnie, jedynie sie śmiał. Celowo ich denerwował, czego nigdy nie potrafiłem zrozumieć. Już w liceum, celowo zaczął palić, tylko by ich wkurzyć.

-Nigdy tego nie ukrywałem, po prostu was to nie interesowało - mówił odchodząc od stołu - Kolacja była przepyszna, chociaż... wyczułem nietypowy smak w mięsie...

-Ty...! - wstał agresywnie od stołu - Nawet tak nie mów!

-Nie? To mam kłamać? - podszedł do ojca, z zadziornym uśmiechem - Sam przygotowywałeś mięso? Smak goryczy, pięknieee się wpasował

Starszy nie wytrzymał i uderzył go w polik, otwarta dłonią. Mimo to, uśmiech nie zszedł z twarzy Osamu, nawet na moment.

W trakcie tego zamieszania, wyszliśmy z domu.

-Co to do cholery było? - spytałem przerażony

-Ale się wkurzył! - śmiał się, idąc do auta

-Nie sądzę że powinnieneś tak go prowokować... - mówiłem wsiadając

-Ty też nie powinnieneś mnie tak prowokować - śmiał sie, wypowiadając te słowa

-O czym mówisz? - zająkałem się

-Matsuki. Gdzie ona do cholery jest?

Moje serce przyspieszyło. Momentalnie zrobiło mi sie słabo. Nie wiedziałem, czy będzie zadowolony, jeśli mu to powiem.

-To była ona. Matuski

-Dlaczego? Dlaczego ona?! - krzyczał uderzając w kierownice

-Mówiłeś że jest najgorsza z nich wszystkich!

-Nie, Chuuya. Nie rozumiesz. Znowu, nie rozumiesz - mówił opierając głowę o swoje ręce, umieszczone na kierownicy - Dlaczego wszystko tak bardzo komplikujesz?! Dlaczego to robisz!

-Naprawdę nie chciałem źle! Myślałem że tego właśnie chcesz! Zabić ich wszystkich!

-Mimo wszystko, to moja rodzina, Chuuya

Reszte drogi, spędziliśmy w ciszy. Odstawił mnie obok mojego rodzinnego domu.

-Naprawdę przepraszam - mówiłem wysiadając, ale nic na to nie odpowiedział

Byłem zaślepiony, chorą potrzebą zbliżenia się do niego. Wiem że to było złe. Wiem ze zrobiłem źle. Chciałbym cofnąć czas i nigdy jej nie zabić.

***
Przyjechałem z samego rana, do jego domu.

-Co tu robisz? - otworzył zdenerwowany drzwi

-Chcę porozmawiać

-Nie sądzę, byśmy mieli o czym

-Osamu! Naprawdę przepraszam! Wiem że przeprosiny, nie zwrócą jej życia, ale naprawdę żałuję!

Poszedłem za nim w głąb domu.
Usiadł na kanapie i patrząc w okno, intensywnie myślał.

-Wybacz mi...

-Oczekujesz zbyt wiele - odparł krótko - Żałuję, tego co się tam stało

Byłem przekonany, że mówi o tym co było między nami. Ale nie... miał na myśli coś innego.

-Żałuję, że nie zjadłem wtedy tego steka. Nie interesuję mnie jej śmierć, jedyni-----

Zatrzymał dłonią, odruch wymiotny.

-Nie. Nie. Co ja gadam?! - sam sobie zadawał pytanie - Ja---

-Wszystko w porządku? - spytałem, podchodząc

-To byłoby największe osiągniecie, spełnienie ich celu - spojrzał się na mnie, ze łzami w oczach - Chuuya. Nie patrzę na nią jak na rodzinę, dla mnie była już tylko posiłkiem

Poczułem ucisk w klatce piersiowej, naprawdę chciałem go jakkolwiek pocieszyć, ale to było niemożliwe.

-Zabiłem ich dla niej. Zabiłbym znowu. Kochałem ją, była mi najbliższa, a ja.... widzę ją tylko jako kawał mięsa - otarł łzy rękawem - Jestem z nimi na równi. Z całą tą cholerną rodziną

-Nie! Nie mów tak! - przytuliłem go, chcąc w jakiś sposób uspokoić

-Mam racje, Chuuya. Jestem w tym tak samo zatracony, co cała ta rodzina

-Nie... mylisz się....

-Nie ma już dla mnie ratunku, Chuuya. Niczym się od nich nie różnie

***
SZUKAM JUZ INSPIRACJI DO NOWEGO FANFIKA, KTORY ZACZNE PISAC PEWNIE W WEEKEND!
W trakcie przerwy świątecznej, będę mieć idealnie czas na to!! (Nie obchodzę świąt, więc korzystam z wolnego 😘😘)
Pod koniec świąt, idę ze znajomymi do klubu. Jeśli ktoś jest tu ze mną dłużej, to wie że kiedyś już pisałem fanfik, chwile po powrocie stamtąd. Pijany, pisze wyjątkowo pojebane wątki, WIEC POWODZENIA DLA WAS. Mam nadzieje, że to będzie mocny łamacz serc, najlepiej z dużą ilością TW i toksycznym gównem ❤️❤️😘😘😘 im bardziej pojebane, tym lepiej

JESLI KTOS MA JAKIS POMYSL, WIZJE, WYMARZONY WATEK LUB SHIP, PISZCIE PROSZE!!! BO MAM TOTALNA PUSTKE W GLOWIE

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top