17.

Leżeliśmy w ten sposób jeszcze chwilę, nim wstał do pozycji siedzącej.

-Naprawdę się nienawidzę. Ta nienawiść topi moje ciało od środka - mówił, siegając szklanke wody z szafki nocnej

Nie mogłem mówić mu że robi dobrze, nie mogłem mówić że robi zle, nie mogłem go osądzać.

-Robie piękne rzeczy, ale to piękno nie płynie ze mnie. Jestem spaczony, by moje potrawy takie nie były. Nie zasługuje na dobro, by one zasługiwały - mówił w  beznamiętny sposób

-Powinnieneś się położyć, miałeś ciężką noc - mówiłem przytulając się do jego torsu

-Nie jestem w stanie tego odrzucić. Bez względu jak bardzo pragnę to zrobić - mówił, przykładając sobie dłoń do czoła - Nie chce żyć w taki sposób

Chwilę później, przyznał mi racje i położył się spać.

Przespalismy całą noc, leżąc w swoich objęciach. Na skraju łóżka, leżał nasz puchaty przyjaciel, który mruczał przez sen.

***
Od kiedy spotkaliśmy sie w Yokohamie, minęło kilka miesięcy. Zdążyłem w tym czasie złożyć podanie na studia oraz zostać definitywnie odrzucony.
Pracowałem jako kelner i pomoc kuchenna, w jego restauracji. Tylko czasami, robiliśmy posiłki dla specjalnej grupy ludzi, późno w nocy. Za dnia, była to zwyczajna restauracja, z wybitnymi daniami i przeciętnymi cenami.

Ale w moich oczach, wszystko sie zmieniało. On się zmieniał.
Z każdym dniem, wyglądał na bardziej przemęczonego. Nie mógł spać w nocy, a za dnia, cały czas stał przy garnkach. Nie widziałem w nim juz iskry, gdy gotował zwykłe dania. Wszystko sie zmieniało, gdy nadchodziło specjalne wydarzenie.

Dużo schudł, a jego cera wydawała się być bladsza. Mówił że to nic takiego i że brakuje mu po prostu witamin, które rzekomo miał zażywać. Ale wiedziałem ze coś jest nie tak.

-Wszystko w porzadku? - spytałem, widząc jak stoi na balkonie, paląc

-Tak, skąd to pytanie? - uśmiechnął sie, co wymagało od niego dużego wysiłku

-Nie wyglądasz ostatnio najlepiej - spodziewałem sie obrócenia tego w żart, że zawsze przeciez wygląda dobrze, ale nie. Nie powiedział tego

-Tak myslisz? - wypuścił z ust dym i skierował papierosa w moim kierunku - Chcesz?

Zaciągnąłem sie nim i razem podziwialiśmy światła, zbrukanej nocą Yokohamy.

-Dostałem zaproszenie - wyciągnął kartke z plaszcza - Do domu

-Dlaczego cie zapraszają? Myślałem że nie utrzymujecie kontaktu, prócz rzeczy związanych z restauracją

-Chcą mnie zobaczyć. Sprawdzić jak się mam - zaciągnął się po raz ostatni, kończąc tym samym papuerosa - To budzi ich dume i próżność, czekają na coś, czego nie mogą nigdy mieć

-Na co takiego?

-Na moją śmierć

Zaskoczył mnie tymi słowami, zupełnie tego nie rozumiałem.

-Mówiłem ci kiedyś, o tym, dlaczego to jest tak ekscytujące. Robią nowe wyzwania, które za wszelką cene chcą spełnić - mówił patrząc się na mnie, chłodnym spojrzeniem

-Sądzisz że...

-Tak, będą chcieli to zrobić - wypuścił pare z ust, spowodowaną niską temperaturą - Będą chcieli sprawić, bym był ich posiłkiem

***
PRAWIE MNIE CHUJ STRZELIL Z ODMIANĄ SLOWA "BLADY" JAPIERFOLE. MOJA DYSORTOGRAFIA I DYSLEKSJA SIE ZESRALY NA TYM SLOWIE. (Owszem mam owe przypadłości) (tak, piszę fanfiki) (TAK. JEST TRUDNO)

Teraz gdy na to patrze, to to logiczne ale wtedy... to byla walka (rozszerzam polski) (nie widac)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top