12.
Widziałem jak Osamu, patrzy na mnie z przerażeniem, zmieszanym z obrzydzeniem.
-Chciałem się od tego uwolnić - mówił dalej wycierając usta rękawem - Zmusiłem cię do tego
-Nie! Nie zmusiłeś mnie do niczego!
-Co jeśli miał rodzinę? Co jeśli ktoś go teraz opłakuje? Jeśli go szukają?
-Ja...
-Nie rób tego więcej - wstał i szybkim krokiem opuścił to miejsce
Mimo tego że go wołałem, mimo tego że krzyczałem, mimo że błagałem - nie odwrócił się.
Światła w jego domu, więcej się nie zapaliły. Nikt już nie palił w oknie ani nikt nie prowadził restauracji w tym turystycznym mieście.
Odszedł, znowu.
Ale ja czekałem. I czekałbym tak jeszcze wieki, tylko by móc go zobaczyć.
Chciałbym jeszcze raz go pocałować. Jeden jedyny raz, nawet na pożegnanie.
Ale to nie jest nam dane.
****
Sytuacja finansowa, zmusiła mnie do powrotu. Rodzina nalegała, bym wrócił, a ja nie mając środków na samodzielne zycie, po prostu zrobiłem co chcieli. Uciekłem przed konsekwencjami swojego czynu, mimo to - nigdy go nie żałowałem.
Nie byłem w Yokohamie od kiedy pojechałem na studia.
-Planujesz wrócić na studia? - pytała moja matka, nakładając mi na talerz ziemniaki
-Nie jestem pewien
-To był beznadziejny kierunek! - krzyknął ojciec
-Nie mów tak! To był jego wybór! - broniła mnie matka
-Nie, spokojnie. Ma rację, to nie było dla mnie
Od jakiegoś czasu nie miałem w ustach nic domowej roboty, nie gotowałem, jedynie jadłem gotowce z supermarketu. Ale mimo wszystko, tęskniłem za jego potrawami.
Byłem w domu już kilka dni, postanowiłem napisać na grupę ze znajomymi z liceum, czy ktoś w tej chwili jest w mieście i chciałby się spotkać.
Yuan, Akira i Saya byli w Yokohamie. Tworzyliśmy z nimi i z Shougo grupę znajomych, od kiedy Osamu wyjechał.
Nie widzieliśmy się od zakończenia szkoły, postanowiłem zaprosić ich na drinka.
Oczywiście się zgodzili, umówiliśmy się na wieczór.
Wszyscy piliśmy do późna w jakimś barze, opowiadając o swoim teraźniejszym życiu.
Yuan poszła na medycyne, co nikogo nie zaskoczyło. Jej rodzice byli lekarzami i poszła w ich ślady. Akira poszedł na filologię angielską - co było w jego przypadku szczęśliwym trafem, bo naprawdę się tam odnalazł. Saya poszła na dietetykę, co było dla nas wszystkich zaskoczeniem. Shougo miał rok przerwy, zanim poszedł na prawo.
-Myślałam że pójdziesz w kierunku sportu - komentowała wybór mojego kierunku, Saya
-Tak wyszło - wzruszyłem ramionami i podniosłem szklankę, by wznieść toast
-Za co pijemy? - spytał Akira
-Czy to ważne!? - zderzyła naczyniami o nasze, Yuan
Rozmawialiśmy do późna, bawiąc się w najlepsze. Wspominaliśmy czasy liceaum i to jak je znieśliśmy.
-Pamiętacie jak Yuan, pisała listy do obcokrajowca z klasy Nakahary?! - naśmiewała się Saya
-Był naprawdę przystojny! - broniła siebie Yuan - On nagle wyjechał! Każdy był tym zaskoczony!
-Tak! Pamietam! Zagadałaś do Nakahary by spytać gdzie ma kolegę! - śmiał się Akira
-Wybuchł wtedy złością i kazał więcej nie pytać! - mówiła już całkiem pijana dziewczyna - Dlaczego wtedy byłeś tak zły?!
Przewróciłem oczami, wiedząc że będę musiał skłamać - a raczej - nie powiedzieć całej prawdy.
-Chodziliśmy ze sobą. Zerwał bardzo nagle - mówiłem kręcąc drinkiem
-Byliście razem?! - spytał Akira prawie wypluwając napój
-Tylko ty się nie domyśliłeś! - krzyczała na niego Saya
-Wiesz co teraz u niego? - pytała Yuan
-Tak sie składa, że widzieliśmy się kilka miesięcy temu
-Cholera! I co u niego?! - spytali niemalże jednocześnie
-Prawie znowu coś nas połączyło, ale niesamowicie zjebałem - zaśmiałem się ponuro, pijąc drinka
-A Tachihara? Wiesz co się z nim dzieje? - spytał Akira
Wtedy przeszedł mnie dziwny dreszcz.
-Nie mam pojęcia - wzruszyłem ramionami i szybko zmieniłem temat
Siedzieliśmy tam jeszcze trochę, nin nadszedł moment by wrócić do domu.
Odprowadziliśmy z Akirą dziewczyny pod ich domy, a sami rozeszliśmy się na jednym ze skrzyżowań.
Szedłem dawno nie odwiedzanymi ulicami Yokohamy. Wszędzie było dość ciemno, żółtawe latarnie niewiele dawały.
Nagle zobaczyłem lokal, w którym mimo bardzo późnej godziny, paliły się światła.
Zapach dobiegający z tego miejsca, był czymś co od razu poruszyło zarówno moje serce jak i głodny żołądek.
Przez duży wpływ alkoholu, bez wahania wszedłem do tego lokalu.
Zasłony były zasłonięte, ale światło przez nie prześwitywało.
Była to restauracja, prawdopodobnie niedawno otwarta.
Przy stole siedziało kilka osób, każda z nich była zajęta jedzeniem.
Moje nogi zaczynały odmawiać współpracy, a ja z całych sił próbowałem trzymać pion.
-Co tu jecie? - spytałem patrząc na przygotowane dania
Każdy z nich spojrzał się na mnie agresywanym wzrokiem. Nawet jeden wysoki, dobrze zbudowany i łysy mężczyzna, wstał do mnie, gotowy mnie uderzyć.
Pytał co tutaj robię, a moje tłumaczenie go nie przekonywało.
Wziął zamach, by uderzyć mnie pieścią w twarz.
Ale cios nie nadszedł.
-Jest ode mnie, nie martwcie się - powiedział dziwnie znajomy głos
Mężczyzna spowrotem usiadł i wrócił do jedzenia.
Nagle ktoś mnie pociągnął za rękę, w głąb budynku.
-Co ty tu do cholery robisz? - pytała osoba przede mną
-Pieknie pachniało...
-Wiesz że mógłby cię zabić?!
Obraz mi sie rozmywał, a ciemność nie pomagała ocenić kto właściwie stoi przede mną.
-Daj mi swój telefon - rozkazał
Nie sprzeciwiałem sie, po prostu oddałem mu urządzenie.
Tłumaczył że pisze wiadomość do mojej matki, ale to nieszczególnie mnie w tamtej chwili zainteresowało.
Dał mi szklanke wody i wrócił na sale z gośćmi.
***
BOZE. Jestem teraz w trakcie pisania 14 rozdziału i muszę wam przyznać, JAPIERDOLE.
Nie mam pomysłu jak rozwinąć pewien wątek i od dwóch godzin siedzę i pale, intensywnie myśląc co do cholery napisać... Niby mam pomysł, ale co chwilę mi się coś zmienia 😭😭🫡🫡
Powodzenia dla mnie w pisaniu, a dla was w czytaniu...!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top