13.

Obudziłem się rano, w zupełnie obcym mi miejscu.

Leżałem w dużym łóżku, będąc w samych bokserkach. Cholernie bolała mnie głowa i nie pamiętałem zbyt wiele. Zastanawiałem się, gdzie tak właściwie skończyłem. Wstałem by się rozejrzeć po tym domu, szukając jego właściciela. Z każdą chwilą, wracało do mnie coraz więcej przypadkowych wspomnień z wczorajszej nocy.

Restauracja...
Było zimno...
Zapach jedzenia...

Dotarłem do kuchni, gdzie również nie było żywej duszy. Zobaczyłem przykryte folią danie i kartkę leżącą na nim.

Odgrzej sobie w mikrofali, smacznego

Zawahałem sie, czy powinnienem zjeść coś w domu nieznajomego. Chodziłem głodny już od wczoraj, nie mogłem się powstrzymać.
Wyjadłem sam ryż, unikając mięsa.
Nie ufałem niczemu, czego pochodzenia nie znam.

Jakie są szanse, że skończyłem u obcego mężczyzny? Naprawdę nie sądzę, że byłbym w stanie to zrobić.

Wziąłem do ręki telefon, ostatnia wysłana wiadomość, była do mojej mamy.

Nocuje u Osamu, będę rano [1:42]

Nie wiem dlaczego miałbym pisać takie bzdury.

Gdy odkładałem naczynie spowrotem na blat, poczułem dotyk przy mojej nodze i jednocześnie słyszałem ciche mruczenie. Jednak nie byłem tu całkowicie sam, był tu ze mną kot. Ocierał sie o mnie, prosząc o okazanie czułości.

-Hej! Ale jesteś piękny - mówiłem przesłodzonym głosem, podnosząc białego kota - Wyglądasz jak mała, słodka, puchata kulka!

-Tak sądzisz? - spytał głos w progu drzwi

-Cholera! - przestraszyłem się i szybko odstawiłem kota na podłogę

Zwierzę poszło spokojnym krokiem do swojego właściciela, którego momentalnie rozpoznałem.

-Co do cholery?! - pytałem, idąc do niego - Co ty tu robisz?!

-Nie wolałbyś się najpierw ubrać? - zasugerował, mierząc wzrokiem moje ciało, w samej bieliznie

Zasłoniłem się rękami, dalej nie rozumiejąc tego co się tu dzieje.

-Gdzie są moje ubrania? - pytałem zawstydzony, tym jak w tej chwili wyglądam

-Piorą się, całkowicie je ubrudziłeś - spojrzał się na mnie, ponownie prześwietlając mnie wzrokiem - Nie pij tyle więcej

-Daj mi cokolwiek innego - rozkazałem, ale on się nawet nie ruszył - Prosze...?

Przewrócił oczami i poszedł spowrotem do sypialni. Wyciągnął z szafy jakieś ubrania i mi je wręczył.

Nie pierwszy raz mam na sobie jego ciuchy a mimo wszystko, wprowadza mnie to w straszne zakłopotanie.

-Dziękuję... Os---Dazai - zawahałem sie, jak się do niego zwrócić

Usiadł na fotelu, przy stoliku kawowym, który znajdował się w sypialni. Nic nie mówił, nawet na mnie nie patrzył.

-Jak właściwie tutaj trafiłem? - pytałem, próbując przerwać tą niezręczność

-Przyszedłeś do mojej restauracji - mówił krótko i zwięźle

-Twojej restauracji? Dlaczego była otwarta tak późno i co ty tak właściwie robisz w Yokohamie?!

-Czasami, trudno jest pozbyć się starych nawyków

***
KMS. POMYLILEM KOLEJNISC ROZDZIALOW I WSTAWILEM NAJPIERW 14....
Przy okazji, obczajcie to:

Znalazłem to przypadkowo na ig, nie znam autora ale wpasowywuje się akurat w ten fanfik!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top