Prolog
Carmen
Właśnie biegnę przez budynki w San Francisco. Ponoć aktywność agentów V.I.L.E zwiększyła się w tym mieście od niedawna. Jest tu masa bezcennych rzeczy ale ukradzione rzeczy i miejsca skąd zostały ukradzione są dziwne. Wygląda bardzo nielogicznie. Wszystko zaczęło się od Asian Art Museum z którego zniknęła starożytna maska rytualna i zastąpiona niezwykle dobrą podróbką, którą odkryto... pół roku później. Wydaje mi się że to jest jeden ale bardzo dobry złodziej bo w tym czasie nie próżnował. Doszło do masy kradzieży z kasyn gdzie zniknęło kilkanaście milionów dolarów, później skradziono sejf ludzi, którzy mieli dług w największym banku po czym jego zawartość spalono. Po kilku dniach znaleziono go z karteczką w środku na której było napisane" Pokaż kotku co masz w środku". Ten złodziej musi być niezwykle sprytny bo włamał się nawet do największego i najlepiej strzeżonego budynku w najbogatszej części miasta. Właściciel został praktycznie bez żadnych pieniędzy. Jednego samochody były zniszczone, a ochroniarze powaleni. Oczywiście było ich więcej ale na razie wole się skupić na najważniejszych.
I tutaj można się zastanawiać dlaczego myślę że to jedna osoba? Są dwie cząstki wspólne. Złodziej zachowywał się jak Robin Hood i nie okradał biednych mieszkańców czy w biedniejszych dzielnicach. Oczywiście też rabował jako kieszonkowiec i znowu. Tylko tych bogatszych mieszkańców. Za to drugą cząstka wspólną jest symbol kota. Cokolwiek by nie zostało skradzione to w miejscu został wyryty albo przyczepiony na kartce symbol kociak głowy. Oczywiście dużo podejrzeń padło na Tygress ale coś tu nie pasuje. Nigdy raczej nie zostawiała takich wskazówek. To jest naprawdę dziwne.
Player: Carmen?
Carmen: Tak? Masz coś?
Player: Tak. Wysyłam ci bo musisz na to spojrzeć.
Zatrzymałam się i spojrzałam na telefon gdzie wysłał mi masę artykułów. Jeden był o kradzieży Moony Lisy w Paryżu, inny w Nowym Jorku. To był obraz Van Gogha " Gwieździsta Noc". Inny o najbardziej zuchwałej kradzieży w Las Vegas. Obrabowano największe kasyno z praktycznie wszystkich pieniędzy i masa innych ale nie wiem jakim cudem skradziono głowę Davida wraz z jego... przyrodzeniem. Dano podróbki i znowu zauważono to dopiero po jakimś czasie. I znowu. Wszędzie jest mały symbol kociej głowy.
Carmen: To jakiś koci złodziej?
Player: Tak. Nazwano go Czarny kot. Jest nieuchwytny, widziano go tylko raz i to na kamerze choć niepełnego. Tylko jego ogon z paska.
Carmen: Myślisz że jest z V.I.L.E?
Player: Nie wiem ale oprócz tego że nie ma w połowie tak dużego stylu jak Czarna kotka z Marvela to teraz czeka cię bomba.
Carmen: No dawaj.
Player: Niekiedy w miejscach kradzieży znaleziono martwych ludzi, którzy mogą być powiązani z V.I.L.E. Co ciekawe wszystkie ofiary zginęły nie walcząc. Z zaskoczenia.
Czyli on prawdopodobnie nienawidzi V.I.L.E ale dlaczego zabija ich. Nie rozumiem tego co jest bardzo wnerwiające. Nieuchwytny złodziej, który jest najlepszy w tym co robi, jest Robin Hoodem i zabija ludzi V.I.L.E. To jest kolejna duża zagadka do rozwiązania ale zastanawia mnie jedno.
Carmen: Rysuje się przed nami złodziej idealny ale czy skoro zabija tylko powiązanych z V.I.L.E to... czy on sam jest z nimi powiązany? Czy uczył się tam kiedyś? Od kiedy zaczął.
Player: Pierwsze podobne kradzieże zaczęły się pięć lat temu jednak wtedy okradł jedno z laboratoriów Nanotechów. Firmy, która jest odpowiedzialna za między innymi protezy, które się rozciągają. Nazywają to... programowalną materią i jest w stanie zamienić się we wszystko o czym pomyśli właściciel i podłączy do rdzenia mózgowego... Trochę powiało Octaviusem ale jest jeszcze coś. On tą gotówkę nie ukradł po to by ją zabrać. Ukradł by ją spalić.
Carmen: Czyli niebezpieczny przestępca, który ma w swoim posiadaniu potężną broń zdolną zamienić się we wszystko co chce, chcący zniszczyć kapitalizm najwyraźniej czegoś szuka. Ale czego? Tego chyba sama się dowiem. Dzięki za pomoc.
Player: Nie ma problemu. Powodzenia. A. I blisko ciebie w muzeum uaktywnił się cichy alarm.
Carmen: Spojrzę. Może to Kot.
W końcu dobiegłam do jednego z muzeów. Spojrzałam przez okno i nikogo tam nie było. Nigdzie nie widziałam śladów włamania. Weszłam znowu na dach i miałam już spróbować wejść przez drzwi na nim ale nagle się otworzyły i usłyszałam potężny huk i coś mnie oślepiło. Trzymałam się na nogach ale ktoś mi zrobił kosę i upadłam. Na szczęście efekty działania granatu błyskowego szybko minęły i mogłam zawyżyć ciemną postać na rogu dachu z obrazem w rękach. Spojrzała się na mnie i pomachała. Wtedy skoczyła na następny budynek.
Carmen: Czarny kot!
Player: Widziałaś go?!
Carmen: Właśnie rzucił we mnie granatem błyskowym.
Player: Biegnij za nim jak dasz radę!
Carmen: A myślisz że co robię?!
W lekkim szoku zaczęłam biec za słynnym złodziejem. Z tego co widziałam co chwilę odwracał się w moim kierunku i patrząc się czy mnie zgubił ale dalej mnie widział. Wtedy ostro skręcał i znikał na chwilę z pola widzenia aż nie skręciłam w tym samym kierunku i znowu go widziałam. Jest bardzo szybki. Nie spodziewałam się tego że wykorzystując drabinę przeciw pożarową skoczy centralnie na ziemie bez żadnego uszczerbku. Udało mi się zrobił to samo co on i skoczyłam za nim do ciemnego zaułku. Nic tam nie było oprócz porzuconego obrazu na ziemi. Rozejrzałam się i nie widząc go na pewno podniosłam skradzione dzieło.
Carmen: Mam... obraz - powiedziałam zmęczona.
Player: Tak cię zmęczył?
Carmen: Szybki jest skubaniec ale chyba najwyraźniej porzucił swój łup... chyba że to zasadzka.
Player: Pewnie zasadzka więc uważaj.
Carmen: Też mi się tak wydaje więc...
Nagle coś usłyszałam za sobą. Oho. Czyli to był jego plan. Zaskoczenie mnie w najmniej wyczekiwanym przeze mnie momencie... Ale gdzie....?
???: Orient!
Usłyszałam jakby ktoś uderzył studzienkę kanalizacyjną i w tym momencie dostałam ją prosto w klatkę piersiową. Dostałam mroczków przed oczami i ledwo mogłam widzieć świat ale byłam w stanie słyszeć jak ktoś się śmieje. I to nie jest ten śmiech zła ale po prostu pogardliwy.
???: Carmen Sandiego. Szczerze spodziewałem się czegoś lepszego.
Mimo mroczków byłam w stanie zobaczyć powoli zbliżającą się do mnie postać w praktycznie całym ciemnym kostiumie. Ma na połowie prawej ręki. Druga była odsłoniona lecz z dwoma strzałkowymi fragmentami na ramieniu i rękawiczką na obu rękach z pazurami. Ma odsłonięty brzuch ale zasłoniętą klatkę piersiową z futrem po bokach i odsłonięty środek gdzie był symbol kociej czarnej mordki. Spodnie są podobne. Włosy są białe, zaczesane do tyłu gdzie jest kitka. Oczy są koloru indygo bardzo wyróżniające się na tle maski wokół nich. Byłam w stanie też zauważyć ogon, o którym opowiadał Player. Jestem też pewna że ma mocną kreskę wokół oczu i pomalowaną na czarno górną wargę ust. Ukląkł przy mnie i się uśmiechnął do obrazu, który trzymał.
Czarny kot: Piękne dzieło czyż nie? Stworzone na początku czternastego wieku przez nieznanego malarza. Wykonane farbami olejnymi we Florencji.
Carmen: Kim... jesteś?
Czarny kot: Cichutko - uciszył mnie - Nasze ścieżki skrzyżowały się dopiero raz. Zostawmy odrobinkę tajemnicy co - wystrzelił linkę z hakiem w górę po czym zbliżył mi się do ucha - Zaczynamy show? Jeśli tak to idź drogą kotów.
Odszedł lekko i trzymając się za bok z przymkniętymi oczami posłał mi buziaka po czym się wciągnął na górę i zniknął. Ja jeszcze mając mroczki przed oczami wstałam i zaczęłam iść do domu. Jednak nim się wciągnęłam na dach zauważyłam wyryty symbol kota na betonie i najpewniej sztuczny obraz, który ma karteczkę z napisem " Nikt się nie skapnie" Spojrzałam się w miejsce gdzie on uciekł i w głowie miałam tylko jedno pytanie. Dlaczego żyje skoro jestem powiązana z V.I.L.E?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top