Caramel Macchiato

   Średniego wzrostu blondyn, wyglądem przypominający wiewiórkę, z nieopisaną radością zaciągnął się jednym ze swoich ulubionych zapachów – aromatem świeżo zaparzonego espresso. Z delikatnym uśmiechem przyglądał się jak małe filiżanki wypełniają się powoli czarnym naparem. Przelał jedną z nich po łyżeczce do większej, przezroczystej szklanki z logiem kawiarni, której dno wcześniej wypełnił syropem smakowym oraz spienionym mlekiem wraz z esencją waniliową. Całość wykończył jeszcze bitą śmietaną oraz posypką kakaową nim podał napój czekającemu na nią klientowi.

- Jedno Caramel Macchiato – powiedział Minseok, posyłając siedzącemu po drugiej stronie lady chłopakowi swój firmowy, wyćwiczony przez rok pracy uśmiech.

   Kruczowłosy chłopak prychnął na ten widok. Nie było w tym dźwięku ani grama drwiny. Było w nim raczej słychać rezygnację wymieszaną z lekkim zawodem. Nie lubił gdy jego najlepszy przyjaciel traktował go jak jednego ze swoich klientów. Nie potrafił mu jednak tego wypominać. Dlatego zamiast głośno komentować jego zachowanie wolał upić łyka przyrządzonej przez niego kawy. Cierpko – słodki smak zmoczył jego język, powodując zatańczenie delikatnego uśmiechu na jego wargach.

   Zanim Minseok został baristą uważał, że czarny napar może być tylko mieszaniną goryczy i nie rozumiał dlaczego niektórzy byli wręcz uzależnieni od niego. Będąc szczerym, nadal ich nie rozumiał, bo sam lubował się tylko w jednej jej odmianie – Caramel Macchiato powstałej spod ręki blondyna.

   Jongdae nieśmiało uniósł wzrok znad swojej szklanki, wypełnionej ledwo napoczętą kawą. Jego spojrzenie samo odnalazło sylwetkę chłopaka za ladą, który w tym momencie przyjmował zamówienie od wyjątkowo pięknej nastolatki. Widział jak celowo pochylała się bardziej nad barem, starając się w jak najlepszy sposób wyeksponować swój nawet pokaźnych rozmiarów biust. Nawet nie starała się ukryć faktu, że przystojny barista wpadł jej w oko. Kruczowłosy skrzywił się nieznacznie na ten widok, a czując nieprzyjemne odczucie w podbrzuszu spuścił wzrok z powrotem na swój napój. Nie podobały mu się uczucia, które zaczęły mieszać mu w głowie już jakiś czas temu. Podobnie było z myślami związanymi z małą wiewiórką, których wstydził się wypowiedzieć na głos.

   Próbując wymyślić jakikolwiek sposób na pozbycie się ich zamieszał leniwie słomką, niszcząc starannie ułożone warstwy napoju. Nieświadomie zagryzł dolną wargę, pogrążony w głębokich myślach. Był to już jego nawyk, który nie wiedział kiedy u niego się objawił.

- Znów to robisz – usłyszał koło siebie głos blondyna, a następnie poczuł jego palce delikatnie muskające jego wargę. - Niedługo spuchnie Ci od tego ciągłego przegryzania, Dae. Chociaż nie ukrywam, ten Twój nawyk jest niezwykle seksowny.

   Kruczowłosy jedynie kiwnął głową, nie mając zaufania do swojego głosu. Bał się, że zmieniłby się on w mało męski pisk, który tylko niepotrzebnie spłoszyłby chłopaka. Już i tak był pewny, że zauważył plamy czerwieni na jego twarzy. Spuścił więc głowę, starając się je ukryć i upił kolejny łyk kawy. Czuł dziwne ciepło rozchodzące się od miejsca, gdzie palce Minseoka musnęły jego skórę. Nim jednak udało mu się nad tym zapanować, tuż przed sobą zobaczył zatroskaną twarz przyjaciela. Siłą woli powstrzymał się od odruchowego odwrócenia głowy w bok.

- Jesteś dzisiaj dziwnie cichy, Dae – powiedział w końcu, obchodząc ladę dookoła i zajmując miejsce obok wyższego. - Coś się stało?

- Po prostu ostatnio mam problemy ze snem – odparł, decydując się wyjawić swojemu rozmówcy chociaż częściową prawdę.

   Upił kolejny łyk, starając się zagłuszyć w ten sposób senne wizje, które na moment stanęły mu przed oczami. Ich oddechy wymieszane ze sobą podczas delikatnych pocałunków. Ich splecione razem ciała, starające pozbyć się między sobą nawet najmniejszej wolnej przestrzeni. Głośne jęki przyjemności oraz ich zagłuszające to wszystko głosy, z niemą tęsknotą wołające swoją drugą połówkę. Jego już blade policzki znów naznaczyły szkarłatne plamy. Odchrząknął znacząco zwracając tym uwagę brunetki, którą chwilę wcześniej obsługiwał Minseok. I która próbowała poderwać go na swój wielki biust.

- Rozumiem... Czyli to przez mokre sny nie możesz spać, tak? - mruknął jakby od niechcenia blondyn, uważnie obserwując reakcję przyjaciela, który w tym momencie na jego słowa zakrztusił się swoją kawą. - Ciekawe kto gra w nich pierwsze skrzypce....

   Z migdałowych oczu blondyna można było wychwycić iskierki satysfakcji. Z troską położył dłoń na plecach chłopaka, uspokajająco jeżdżąc po nich raz w górę, raz w dół. Czuł jak mięśnie Jongdae jeszcze bardziej się spinają pod jego delikatnym dotykiem.

- Ja... - zaczął niepewnie wyższy, jednak przerwał mu w tym znajomy dźwięk piosenki jego telefonu.

   Niemal z wyraźną ulgą, wypisaną na czerwonej po raz kolejny twarzy, sięgnął do kieszeni po dzwoniące urządzenie. Zmarszczył jednak brwi, widząc nadawcę połączenia. Posłał blondynowi przepraszające spojrzenie, nim przesunął palcem po ekranie.

   Nim jednak powiedział choćby słowo, musiał odsunąć telefon od ucha, słysząc głośny krzyk swojego kolegi z pracy. Przyłożył je do niego z powrotem, kiedy mężczyzna po drugiej stronie zaczerpnął powietrza, by kontynuować swoje desperackie okrzyki.

- Baek, spokojnie... Weź głęboki oddech... - starał się uspokoić rozmówcę, chociaż zdawał sobie sprawę, że była to syzyfowa praca. - Co się stało? Czekaj... Jak to przyszedł? Przecież miał być dopiero za tydzień!... Dobra... Przytrzymaj go jakoś przez chwilę, dobrze? Zaraz tam będę.

   Jongdae szybko rozłączył się, na oślep sięgając po swoją torbę i płaszcz, leżący na oparciu krzesła obrotowego. Jęknął z rezygnacją, uświadamiając sobie, że jego kolejny wolny dzień wraz z telefonem od Baekhyuna zamienił się w kolejny szalony wyścig z czasem. A mogło być tak pięknie. Mógłby spędzić ten dzień w towarzystwie swojego najlepszego przyjaciela, spokojnie sącząc swoją ulubioną kawę. Potem po jego zmianie zaprosiłby go do siebie, tak jak zazwyczaj i obejrzeliby razem jakiś wspólny film. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jeden z ich klientów nie okazał się gburem, który myśli, że z powodu faktu, że jest bogaty obowiązują go inne warunki. Zastanawiał się gdzie podziało się jego szczęście, którego za czasów podstawówki miał aż nadto. Kiedy stał się życiowym przegrywem, którego nie stać nawet na zrozumienie własnych uczuć?

   Zdążył pożegnać się jeszcze z Minseokiem, zanim wybiegł kierując się w stronę firmy, w której czekał na niego zniecierpliwiony bogacz oraz coraz bardziej popadający w depresję Baekhyun.

***

   Siłą woli powstrzymywał się od głośnego wygarnięcia klientowi co tak naprawdę o nim myślał. Za oknami noc już dawno zarzuciła swoją kurtynę, pogrążając pół świata w stanie snu. Co nie przeszkadzało namolnemu bogaczami zatruwania głowy kruczowłosemu, twierdząc, że już dość czasu się naczekał i w związku z opóźnieniem należał mu się jakiś pakiet ekstra. W końcu jednak nie wytrzymał, a z jego ust wyrwało się długie, zirytowanie warknięcie. Mężczyzna na ten dźwięk zamilkł w pół słowa. Nie musiał podnosić głowy by wiedzieć, że w tym momencie Baekhyun posyłał mu ostrzegawcze spojrzenie, w którym można było znaleźć pokaźną garść przerażenia.

- Mógłbym prosić o umowę, którą Pan z nami podpisał? - spytał cicho Jongdae, siląc się na spokojny ton.

   Mężczyzna, ubrany w wysokiej klasy garnitur kiwnął lekko głową, automatycznie otwierając pokaźnych rozmiarów teczkę, którą cały czas trzymał w dłoniach. Chwilę przeglądał ją, zapewne szukając właściwego dokumentu, a kiedy wreszcie go znalazł, wręczył go siedzącemu na krześle chłopakowi. Kim przysunął się bliżej biurka, uważnie lustrując papier wzrokiem. Sekundę później jednak wstał ze swojego miejsca, podchodząc do stojącego nieruchomo mężczyzny, który w tym momencie badawczo na niego spoglądał. Wskazał palcem datę, która wyznaczała dokładnie dzień, wchodzący w skład następnego tygodnia.

- To jest powód, dla którego według nas nic bonusowego się Panu od nas nie należy – powiedział niemal szeptem, przywołując na twarzy uśmiech.

   Zmieszany mężczyzna spojrzał na wskazany fragment, a następnie szybko się żegnając zniknął za drzwiami, tłumacząc się ważnym spotkaniem. Kruczowłosy wyciągnął ręce ku górze z ulgą rozciągając do tej pory spięte napiętą atmosferą mięśnie, po czym z lekkim zadowoleniem zajął swoje stałe miejsce przed blatem rysunkowym. Rozłożył się na nim ostrożnie, powoli przymykając oczy. Nienawidził tego typu klientów. Zabierali oni mu najwięcej energii i powodowali, że zapominał z jakiego powodu wybrał właśnie ten zawód. Minie trochę czasu zanim jego pozytywna motywacja powróci, dodając mu nowych sił do pracy. O ile w ogóle się tak stanie.

- Dobra robota, Jongdae – usłyszał za sobą głos swojego współpracownika.

   Jęknął miękko czując na plecach drobne dłonie, starające się chociaż trochę ulżyć mu w złym stanie fizycznym. Tego właśnie potrzebował. Porządnego masażu, serwowanego przez Baekhyuna. Co jak co, ale ta mała wredna przylepa potrafiła sprawić samym swym dotykiem, że człowiek się odprężał i odkładał wszystkie swoje problemy na boczny tor. Westchnął niemal gardłowo, gdy kolejny ze spiętych mięśni został skutecznie rozmasowany przez srebrnowłosego. Gdyby nie fakt, że jego kolega był już od ponad roku zajęty przez żywy wieżowiec ze szpiczastymi uszami pewnie sam stałby się jednym z jego adoratorów.

- Nie wiedziałem, że potrafisz wydawać takie seksowne odgłosy podczas zwykłego masażu, Dae – nowy głos, na pozór przepełniony śmiechem wypełnił małe pomieszczenie, powodując przerwanie przyjemności przez dwójkę pracowników.

   Jongdae nieznacznie uniósł głowę, zerkając na szklane drzwi, w których stała osoba, której tego dnia nie spodziewał się tutaj zobaczyć. Najwyżej w swoich snach, w których musiał przyznać się przed samym sobą blondyn odgrywał niemałą rolę. Szybko jednak jego wyraz twarzy zmienił się na widok trzymanego przez chłopaka kubka, którego zawartość mógł tylko podejrzewać. Wyciągnął po nie ręce, zupełnie jak małe dziecko, próbujące wyłudzić zabawkę od nadopiekuńczych rodziców, co wywołało tym razem szczery śmiech na ustach Minseoka. Niemal z rezygnacją podszedł do chłopaka i podał mu przygotowaną przez siebie kawę.

- Dziękuję – mruknął wesoło kruczowłosy, otwierając przykrywkę i delikatnie zaciągając się zapachem niedawno zrobionej Caramel Macchiato.

   Ostrożnie upij jej łyk, co okazało się niepotrzebne, bo kawa okazała się wręcz idealna do picia. Upił więc więcej, nie przejmując się faktem, że część bitej śmietany osiadła mu na górnej wardze. Uwielbiał ten cierpko – słodki smak, który rozchodził się za każdym razem na nowo po jego języku. Nie z przesadą można było nawet stwierdzić, że był od niego uzależniony. Czasem zastanawiał się jak umiał przeżyć dzień bez chociażby jednego Caramel Macchiato. A odpowiedz nasuwała się niemal natychmiast. Wcześniej, jeszcze zanim Minseok został jego „osobistym" baristą, nie miał nawet pojęcia o jej istnieniu.

- Twoja kawa to najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać – powiedział kruczowłosy, przerywając ciszę, która z jakiegoś powodu zapanowała po jego poprzedniej wypowiedzi.

   Ku swojemu zdziwieniu nie otrzymał odpowiedzi. Zbierając w sobie całą pozostałą odwagę podniósł wzrok znad kubka. I niemal w tej samej chwili prawie przestał oddychać, dostrzegając, że blondyn w wręcz namacalnym skupieniu przyglądał się jego twarzy. Jego oczy dziwnie błyszczały, skupione, niemal nieruchome, wpatrzone były w jeden punkt, którego Jongdae nie potrafił określić. Wiedział tylko, że w tym momencie jego policzki po raz kolejny tego dnia pokryły szkarłatne plamy, a cały jego organizm zaatakowały fale ciepła. Zdenerwowany przejechał językiem po górnej wardze, starając się pozbyć pozostałości po bitej śmietanie. I właśnie na ten niewinny gest zauważył ledwo dostrzegalny ruch u swojego towarzysza.

- Minseok... - zaczął niepewnie, jednak nim dane mu było skończył, usłyszał głos wspomnianego, z którego mógł wychwycić dziwną, nieznaną mu nutę.

- Robisz to specjalnie, prawda Dae?

   Minseok nie zamierzał czekać na odpowiedź swojego przyjaciela. A raczej ukochanego, jak już wielokrotnie nazywał go w myślach. Już dawno, jeszcze za czasów licealnych pogodził się z faktem, że różnił się troszeczkę od innych ludzi. Nigdy w sumie nie przepadał za tymi wielkimi balonami, które ludzie ochrzcili mianem cycków. Damskie tyłki także nie powodowały u niego uczucia podniecenia, tak jak u jego rówieśników. Dopiero na jednej z imprez, organizowanych przez Kaia odkrył, że to Jongdae powoduje pojawianie się u niego tych wszystkich myśli, które powinna wywoływać płeć przeciwna. Na początku starał się walczyć z tym uczuciem ze wszystkich możliwych sił. Jednak ciało pijanego Kima, zmysłowo ocierającego się od niego sprawiło, że całkiem stracił silną wolę i przestał zaprzeczać samemu sobie. Od tylu lat starał się ukrywać swoją miłość do najważniejszej dla niego osoby. Jednak kilka miesięcy temu, widząc dziwne zachowanie wyższego stwierdził, że nawet za cenę przyjaźni z nim, powinien chwycić się tej rozpaczliwej szansy. I wszystko było by dobrze, gdyby nie fakt, że Jongdae nigdy nie był bystry, jeśli chodziło o sprawy miłosne. Nie łapał aluzji, które blondyn niejednokrotnie przeplatał w swoich wypowiedziach. Mógł to znosić cierpliwie do tej pory. Jednak nie teraz, kiedy widział jak język chłopaka w taki zmysłowy sposób przejechał po górnej wardze, nie zbierając ze sobą całej zawartej na niej bitej śmietany.

   Blondyn odetchnął głęboko w jednej chwili postanawiając położyć wszystko na jedną kartę. Niemal prowokacyjnie nachylał się nad wciąż siedzącym na krześle chłopakiem, który teraz przyglądał mu się z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Kilka sekund później okryte bitą śmietaną wargi delikatnie zetknęły się z tymi jego. Końcówką języka przejechał po górnej linii, ściągając z niej resztki ubitej masy. Jego dłonie same odnalazły ciepłe policzki kruczowłosego, które niemal od razu zaczęły gładzić najmniejszymi palcami. Rozciągnął wargi w leniwym uśmiechu, czując jak chłopak starał się niezdarnie odwzajemnić czułą pieszczotę zamiast go odepchnąć. Teraz już był pewien. Dziwne zachowanie Jongdae wiązało się z faktem, że nie umiał rozpoznać uczuć, którymi go darzył. Odsunął się wreszcie od lekko skołowanego chłopaka, nadal nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który wręcz cisnął mu się na usta.

- Długo Ci to zajęło, Dae – powiedział, nawet nie starając się ukryć śmiechu, zawartego w jego głosie. - Smakujesz Caramel Macchiato.

- A ty gorzką Americano – zaśmiał się Jongdae, upijając kolejny łyk swojej kawy.

   Uśmiech Minseoka powiększył się jeszcze bardziej, gdy odebrał od chłopaka kubek i odłożył go na pulpit. Spojrzał z iskierkami w oczach na chłopaka, który teraz przypatrywał mu się z pół uśmiechem leniwie rozciągniętym na lekko wilgotnych wargach. Znów pochylił się delikatnie w jego kierunku, pragnąc znów zasmakować się w posmaku karmelu. Odsunął się jednak gdy bliżej niezidentyfikowany przedmiot uderzył go w tył głowy.

- Tu się pracuje – warknął teatralnie Baekhyun, wyrywając z rąk chłopaka swoją poduszkę, którą wcześniej w niego rzucił. - Jeśli aż tak bardzo jesteście siebie spragnieni, mogę wam dać klucze od kantorka na miotły. Powinny być tam jeszcze jakieś prezerwatywy Chana.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam po dłuższej przerwie,
Wraz z zbliżającymi się wakacjami

Przedstawiam wam kolejny one-shot mojego autorstwa.

Jeszcze w te wakacje planuje ruszyć z nową serią.

Tym razem będzie to historia członków zespołu SF9,

W zupełnie nowej odsłonie.

Wyczekujcie tego z niecierpliwością;)

Pozdrawiam,
~Yuuki

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top