Rozdział 1
Nastał już wieczór, a Dipper wraz z Mabel oraz swoją rodziną i przyjaciółmi kierowali się w stronę przystanku autobusowego. Powoli robiło się zimno, a wszyscy raczej wyjątkowo nie spieszyli się żeby dotrzeć na czas. W powietrzu roznosiły się ciche rozmowy i śmiechy chcące rozluźnić nieco atmosferę, która zapanowała dookoła wraz z wiedzą, że za moment następi chwila pożegnania. Dipper ściskał w palcach swój bezrękawnik czując jak pot skrapla się na wierzchu jego dłoni i wziął głęboki wdech podchwytując spojrzenie siostry, która uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Jej wzrok wręcz gwarantował go, że wszystko będzie dobrze i nie ma co się smucić bo w końcu wrócą tak czy siak i przeżyją kolejne lato pełne wspaniałych przygód. Odwzajemnił go przy okazji śmiejąc się nieco z suchara, który właśnie rzucił wuj Stan, kiedy nagle potknął się w najmniej spodziewanym momencie lecąc do przodu.
Zacisnął oczy gotowy na nieoczekiwane zawstydzenie się przed wszystkimi akurat wtedy, kiedy oficjalnie został nastolatkiem, kiedy poczuł jak gwałtownie i wręcz nienaturalnie odzyskuje grunt pod swoimi stopami przez co mimo iż powinien trzymać się już bezproblemowo podłoża, zachwiał się. Zamrugał zaskoczony tym obrotem spraw po czym rozejrzał się dookoła czując jak panika zaczyna ogarniać jego ciało widząc przed sobą całkowicie pustą przestrzeń całą w bieli co wprawiało go w dziwne uczucie. Jedynymi wyjątkami w tak urządzonej przestrzeni był wielki czarny ekran bez żadnego dekodera czy kabli oraz naprzeciw niego dwie kanapy w odcieniu mocnego turkusu. Jego oczy rozszerzyły się w przerażeniu i miał już zacząć krzyczeć lub hiperwentylować, kiedy poczuł na swoim ramieniu mocny i stabilny uścisk. Kiedy uniósł głowę do góry zobaczył wujka Forda patrzącego się z mięsem w oczach dookoła chcąc najwyraźniej wyszukać przyczynę tego zajścia. Wszyscy którzy odprowadzali ich do przystanku byli tam z nimi z przygotowaniem do walki na twarzach, a gdy zaczął szukać wzrokiem swojej siostry bliźniaczki zobaczył ją bezpieczną w ramionach Stanka co go zdecydowanie uspokoiło. Grenda i Candy również były bezpieczne schowanie pomiędzy chociaż również były już przyszykowane by wsypać swojemu potencjalnemu wrogowi brokat w oczy, który trzymały w kieszeniach.
— Kim jesteś i czego od nas chcesz? — Ford podniósł głos mówiąc w pustkę i najwyraźniej oczekując odpowiedzi przez chwilę trwała cisza dopóki nie odezwał się nowy głos który nikogo nie zaskoczył jednak i tak sprawił, że napięli dodatkowo mięśnie.
— Ummm... Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak się przedstawić żeby nie wyglądało to dziwnie więc po prostu nazywajcie mnie jak chcecie. Ogólnie chcę żebyście zareagowali na swoją przyszłość! Nie, że jesteśmy jakimś demonem czy coś, ten temat przerabiałam gdzie indziej tak dla ścisłości — Odezwał się dziewczęcy głos z wielką nutą niepewności w głosie, nikt jednak nie opuścił gardy.
— Pokaż się — Zarządził starszy.
— Nie ma mowy — Zaprzeczyła stanowczo. — Wyglądam jak gówno, nie będę się tak ludziom pokazywać. No, ale wracając do tematu, będziecie reagować na swoją przyszłość, już na samym starcie za to mogę zdradzić, że będzie to dość interesujące. Po prostu proszę, nie chcę wam zająć zbyt długo czasu więc po prostu usiądźcie na kanapach, a ja zrobię swoje.
Wszyscy spojrzenie na siebie kiwając jednocześnie głowami i postanawiając dostosować się do prośby zbyt większych skarg. Jeśli to była prawda, mogli już niedługo stąd wyjść, a może nawet dowiedzieć się jakiś przydatnych informacji. Więc nie mieli niczego do stracenia. Zajęli pozycję na kanapach (Wendy, Cnady i Dipper na jednej, a na drugiej wujkowie, Soos, Grenda oraz Mabel) i wlepili wzrok w czerń. Już po momencie ekran zaświecił się powoli ukazując obraz, a wszyscy wpatrywali się w niego nerwowo.
"Dłoń pochłonięta błękitnymi płomieniami.
Żółta postać.
Jedno oko, które widziało wszystko."
Wszyscy zamarli w tym samym momencie czując ogarniający ich strach spowodowany już samym początkiem seansu. Ford podniósł się z miejsca gwałtownie jednak po momencie został pociągnięty do tyłu przez swojego brata również wlepiającego wzrok w widok przed nim. Pokręcił głową, a naukowiec poczuł jak większość napięcia schodzi z jego ciała widząc opanowanie bliźniaka i postanowił usiąść by poczekać do końca. Dipper natomiast nie był w stanie wykazać się taką samą cierpliwością ponieważ żeby zająć się czymkolwiek zaczął miętolić w palcach swoją czapkę z daszkiem co i tak nie uspokoiło jego galopującego 100km/h serca.
"Dipper Pines podskoczył w swoim łóżku, zimny pot przylgnął do jego skóry.
— To tylko sen — Powtarzał sobie w kółko. Dopóki jego oddech nie zwolnił, a serce nie biło już tak głośno w uszach."
Wszyscy odetchnęli z ulgą widząc, że nie było to nic poważnego. Ford jednak znając sztuczki demona snów postanowił jeszcze nie przechodzić z tego dalej, co jeśli bowiem ten skoszmar miał jakieś przewrotne znaczenie? W końcu mówili o Billu Cipherze, to było jasne, że strefa snów zawsze miała coś wspólnego z nim.
"To nie była rzadka okazja, aby obudzić się z Billem w myślach. Ale przez większość czasu obserwował każdy cień, zauważał każdy najmniejszy ruch. Czasami budził Mabel, swoją siostrę, która próbowała go uspokoić. Gdyby jej pozwolił, uściskałaby go najmocniej, a jeśli nie, po prostu by tam siedziała, dotrzymując mu towarzystwa, pomagając mu oddychać i pamiętać.
Czasami to Mabel budziła się, a jej oczy napełniały się łzami, gdy wygrzebywała się z łóżka i udawała na drugą stronę pokoju, gdzie leżał Dipper. Musiała się upewnić, że wszystko z nim w porządku, że go nie skrzywdził."
— Dzieciaki... Czy wy naprawdę czujecie się w taki sposób? — Soos zapytał cicho czując się winny temu wszystkiemu chociaż wcale nie miał do tego podstaw. Podświadomie jednak czuł, że musiał chronić te dzieciaki ponad wszelką cenę. To samo zresztą tyczyło się Wendy, która spojrzała ze smutkiem na Dippera.
Doskonale wiedziała to, że dzieciaki sobie nie zasłużyły na takie coś i gdyby miała okazję sama najchętniej zamordowałaby demona poraz drugi, szkoda tylko, że ostatnią przegapiła będąc zamienioną w jakąś fikuśną płachtę. Spojrzała na zawstydzonego chłopaka nie do końca wiedząc co zrobić by go pocieszyć dopóki nie zapaliła jej się lampka z tyłu głowy. Zdjęła swoją puszystą czapkę z głowy po czym bez żadnego uprzedzenia nałożyła ją na niego gwałtownym ruchem przez co podskoczył instynktownie i pisnął przy tym.
— Ale to- — Zaczął zdezorientowany, kiedy ta chwyciła od niego tą, którą nosił przez całe lato i nie założyła jej sobie na czuprynę.
— Hej, nie jest taka zła — Uśmiechnęła się w jego stronę pocieszająco co wydawało się od razu poprawić mu humor ponieważ kąciki jego ust powędrowały szybko do góry.
"I za każdym razem, gdy siedzą razem w swoim pokoju, nie mogąc ponownie zasnąć, wspomnienia o nim tak naprawdę nigdy nie znikają. Mimo że wiedzieli, nie mógł ich już nigdy więcej skrzywdzić, pokonali go, zdarzały się chwile, gdy bliźniacy oglądali się im przez ramiona częściej, niż było to konieczne."
— Dokładnie! Pokonaliśmy cię działający przeciwko prawom fizyki nachosie! — Mabel krzyknęła podnosząc się i wskazując na ekran przez co na twarzach starszych pojawiły się uśmieszki zadowolenia. Już nigdy nikogo nie skrzywdzi.
"Po pewnym czasie światło zalało ich pokój, a słońce pokazało się na horyzoncie. Bliźniacy, siedząc ramię w ramię na łóżku Dippera, spojrzeli na siebie i bez słowa wstali. Zaczęli swoje poranne czynności jak zawsze, jak każdy inny, po czym poszli do kuchni.
Nie minęło dużo czasu, a przygotowali dla wszystkich śniadanie. Chociaż włożono do lodówki dwie porcje, bo wiedzieli, że rodzice nie obudzą się przez kolejne dwie godziny."
— To miłe, że robicie staruszkom jedzenie — Odezwała się Wendy po chwili się krzywiąc. — Moi bracia wyjadają wszystko zanim w ogóle zdążę dobrze się obudzić — Na to oświadczenie młodsza część obserwatorów zaśmiała się.
"Rodzice bliźniaków mieli sprzeczne uczucia, kiedy oboje wrócili z Gravity Falls. To było tak, jakby ich dzieci były zupełnie inne niż wtedy, gdy wyjeżdżały do swojego pradziadka Stana."
Atmosfera natychmiast spochmurniała.
"Mabel była słodką dziewczyną, jedną z optymistycznych i dobrych dzieci. Ale kiedy wróciła do domu, była bardziej awanturnicza i rodzice nawet przyłapali ją na kłamstwie. Zaskoczyło ich to, myśleli, że nigdy nie słyszeli, żeby ich córka zrobiła coś takiego. Kolejną rzeczą była świnia, którą miała ze sobą. Rodzice początkowo byli przeciwni trzymaniu go, ale reakcja bliźniaków, a zwłaszcza Mabel, na myśl o utracie zwierzaka, niemal złamała im serca. A oni nawet nie chcieli wiedzieć, skąd wzięła hak.
Dipper jednak był zupełnie innym zmartwieniem. Zawsze był trochę słaby, był nawet klasycznym kujonem, choć nie żeby kiedykolwiek powiedzieli mu to w twarz."
Dipper zdawał się zignorować całą resztę narracji tylko żeby chrząkać z obniżeniem na to stwierdzenie. Nawet jeśli podświadomie wiedział, że to prawda. Po chwili jednak poczuł się źle z tym wszystkim, czy naprawdę będą przyprawiać swoim rodzicom tyle zmartwień po powrocie?
"Potem wrócił, był pewny siebie, chronił swoją siostrę, ale też dużo łatwiej go przestraszyć. Przez pierwsze kilka miesięcy po powrocie ze spokojnego snu wybudziły ich krzyki syna w środku nocy. Ale kiedy dotarli do pokoju bliźniaków, Mabel już go uspokoiła. Kiedy rodzice zapytali, co się stało, wahali się przez chwilę, zanim Mabel powiedziała im: „To był koszmar”.
Rozumieli, że zmiana scenerii i powrót do domu po całej wakacyjnej przerwie mogą to zrobić, ale to się powtarzało."
Stan zmarszczył brwi czując powoli jak poczucie winny ogarnia jego stare ciało po czym spojrzał w dół na pożegnalny sweter, który uszyła mu siostrzenica i zacisnął na nim grube palce, robił jednak co w jego mocny by go nie rozerwać pod napływem złości. Był równocześnie dumny z siostrzeńca za zaczęcie chronienia swojej bliźniaczki i tego, że odważniej kroczył po swoje jednak za jaką cenę to się odbyło? Podczas tego lata naprawdę wiele się odbyło i może był dla nich nieco zbyt surowy? Z pewnością nie uczynił ich pobytu aż tak łatwym. Mabel jedynie oparła głowę o ramię wuja i położyła swoją o wiele mniejszą rączkę na jego dłoni. To wystarczyło żeby się opanował.
"Kiedy po prawie trzech miesiącach nie ustało, zdecydowali, że powinni zgłosić się do terapeuty dziecięcego. Opowiedzieli, jak zmieniły się ich dzieci, że nie tylko Dipper, ale także Mabel miały te okropne koszmary, które je budziły, krzycząc o drogocenne życie.
Trochę to trwało, ale w końcu bliźniacy trafili do terapeuty.
Problem w tym, że żadne z nich nie rozmawiało. Jak mogli? Gdyby ta dwójka powiedziała komukolwiek, czego doświadczyła w Gravity Falls, bałaby się, że zostaną umieszczeni w jakimś ośrodku i uznani za wariatów. Więc siedzieli tam, tocząc z terapeutą konkurs głównych ról i wyszli, gdy minął czas."
— Nienawidzę się z tym zgadzać, ale to prawda — Powiedziała nagle Candy zwracając na siebie uwagę wszystkich przez co zaczerwieniła się trochę. Nie przestała jednak mówić. — Burmistrz zakazał mówić o tym co się stało więc gdyby coś się wydarzyło nikt z nas by tego nie potwierdził, zwłaszcza, że nawet jeśli to nikt nie byłby chętny do opowiadania o tym. Więc Dipper i Mabel zostaliby na lodzie i możliwe, że stałoby się coś takiego. Mizernie od razu tak drastycznie, ale jednak — Zdjęła swoje okulary by je przetrzeć, a następnie założyć na nos żeby znowu się zaparowały. Przyjaciółki dziewczyny od razu rozpoznając objawy świadczące o zbierających się w jej kącikach oczy łez od razu przeskoczyły ze swoich miejsc by usiąść koło niej i ją przytulić. Niespodziewanie to wszystko obudziło w każdym jakby zablokowaną falę emocji, którą wstrzymywali nieświadomie.
"Miało to miejsce około ośmiu razy. Potem przestało. Bliźniacy nie wiedzieli, kto podjął tę decyzję. Po prostu odetchnęli z ulgą, że to się wreszcie skończyło.
Szkoła zmieniła się także dla rodzeństwa. Mabel była bardziej popularna niż jej brat, a jej towarzyska natura przysporzyła jej wielu przyjaciół, podczas gdy Dipper przez większość czasu był sam, siedząc w jakimś kącie i czytając wybraną na razie książkę. Teraz spędzają razem cały swój czas, żyjąc we własnym małym świecie. Bliźniacy wiedzieli, że muszą trzymać się razem, bo wiedzieli, co mogłoby się stać, gdyby tego nie zrobili."
Mabel zagryzła wargę czując jak podenerwowanie ogarnia teraz ją. W końcu przez tak długi czas martwiła się o to co będzie jak pójdzie do kolejnej klasy, a z tego wychodzi, że był to całkowicie uzasadniony lęk. Czy faktycznie by się odcięła całkowicie od swoich przyjaciół? Sama już nie była pewna co by zrobiła, ale cieszyła się, że przynajmniej miała przy sobie swojego brata. Jeśli on był u jej boku to wszystko mogła przetrwać.
"Ich koledzy z klasy nie mogli zrozumieć, dlaczego bliźniacy odcinają się od innych. Ale im też na pewno się to nie podobało. Dokuczanie, z którymi Dipper dobrze się zapoznał przez te wszystkie lata, przeszło także na jego siostrę."
Dorośli w sali natychmiast poczuli jak coś zagotowuje się w środku nich słysząc o tej informacji, a Wendy uniosła dumnie i wysoko środkowy palec marszcząc brwi.
"Nie było to coś, co im się podobało, ale cokolwiek zrobili ich koledzy z klasy, było to niczym w porównaniu z wszystkim, co wydarzyło się w Gravity Falls.
Tak trwał rok."
Tu narracja przerwała się na chwilę przez co wszyscy spojrzeli po sobie czy to już jednak nawet nie ruszyli się z miejsca, kiedy rozbrzmiała druga część.
"Bliźniacy mieli coś, co ledwo przypominało harmonogram snu, nikt nie wiedział, czy w ogóle śpią, nie pozwalali nikomu przebywać w ich małym świecie i tyle."
— Wiecie, dobrym sposobem na zaśnięcie jest zjedzenie czegoś dobrego — Odezwał się Soos chcąc poprawić wszystkim nastrój. I nawet jeśli nie wyszło to zbyt dobrze to młodsi bliźniaki i tak się uśmiechnęli.
"Dopóki nie nadeszło znowu lato."
Stan wraz z Fordem od razu spojrzeli na ekran z nową dawką zainteresowania ciekawi czy ich siostrzeńcy wrócą do nich za rok. Tak samo było zresztą z każdą inną osobą w pomieszczeniu, a Mabel i Dipper trzymali kciuki za to żeby tak było.
"— Mabel? — Był, jak to często bywało, środek nocy. W odpowiedzi dała mu cichy dźwięk. — Chcesz wrócić? — Obróciła się leniwie na swoim łóżku, teraz twarzą w twarz z Dipperem. Trzymał w dłoniach kartkę papieru. Nie czytając napisanych na nim słów, wiedziała, na co patrzył."
Wendy odruchowo pomacała list pożegnalny, który trzymała w kieszeni, a który miała im dać dopiero jak będą wsiadać do busa i uśmiechnęła się lekko widząc, że spełnił zadanie, które pokładali w nim wszyscy którzy się podpisali. Poczuła ogromne zadowolenie z faktu, że wpadła na niby tak prosty jednak dobry pomysł.
"Pomyślała przez chwilę.
— Tak, tak myślę — Powiedziała cicho. —To znaczy, tęsknię za wszystkimi. I nie ma właściwie powodu, dla którego nie mielibyśmy wrócić. Prawda?”
Ford postanowił przemilczeć to jedno zdanie nie chcąc niczego na ten moment rujnować. Nie zmieniło to jednak tego, że może wrócenie do środowiska, po którym mieli takie reakcje tak szybko nie było takim dobrym pomysłem. Może dopiero za dwa lata? Jeśli dzieci zdołałyby sobie ze wszystkim poradzić.
"— Nie ma powodu — Miał smutny uśmiech na twarzy. — Myślisz, że Wendy odda mi czapkę? W końcu na nią spojrzał.
— Jeśli tego nie zrobi, będę z nią walczył, a kiedy wygram, będzie musiała oddać.
– Dziękuję, Mabel."
— Ambitnie — Wendy zaśmiała się głośno uderzając delikatnie ramię dziewczyny. — Jesteś pewna, że będziesz w stanie mnie pokonać?
— Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwej! — Krzyknela po chwili wydając bojowy okrzyk oraz wyjmując swój hak. Dipper tylko uśmiechnął się z rozczuleniem.
"Z pomocą tego Dipper włóż papier z powrotem do szuflady, chroniąc go przed uszkodzeniami. Bliźniacy w końcu zamknęli oczy, wiedząc, jak będą wyglądać ich sny."
Ford skrzywił się na wzmiankę o koszmarach.
"Naprawdę nie minęło dużo czasu, zanim pierwszy obudził się ponownie, czekając, aż druga otworzy oczy.
Tym razem wszyscy od razu spochmurnieli.
"Przynajmniej w ten sposób mieli wystarczająco dużo czasu na przygotowania. Bliźniacy chcieli poprosić rodziców, aby ponownie odwiedzili Gravity Falls. Wiedzieli, że to będzie trudne. Ich rodzice zobaczyli, jak się zmienili, kiedy wrócili do domu, byli tym w większości zdezorientowani, ale oczywiście także zaniepokojeni, biorąc pod uwagę fakt, że skontaktowali się z terapeutą."
— W sumie nie można ich winić — Dipper wymamrotał pod nosem.
"Podczas gdy Dipper zestawiał listę argumentów, dlaczego warto wrócić, Mabel zorganizowała piękne śniadanie z piękną dekoracją. Nie była najlepszą kucharką, wiedzieli o tym, ale wszyscy lubili jej naleśniki śniadaniowe. A jej światowej sławy Mabel Juice musiał być częścią tego wszystkiego."
— Mam nadzieję, że tym razem nie wrzuciłaś tam brokatu bo raczej nigdy się nie zgodzą jak się zakrztuszą — odezwał się żartobliwie Stanley jednak od razu zamilkł czując uderzenie od strony gdzie siedział jego brat.
"Kiedy Dipper pomyślał, że jego lista jest kompletna i rodzice nie mogli znaleźć żadnego powodu, dla którego bliźniacy nie mieliby tam pojechać, poszedł i pomógł swojej siostrze posprzątać dom. Miła niespodzianka nie zaszkodzi ich planowi."
— Nie, że coś kochani, ale rozsądne argumenty nie do końca zawsze się sprawdzając przeciwko zmartwionym rodzicom — Soos odezwał się, a wszyscy niestety musieli się z tym zgodzić.
— Soos, ty umiesz powiedzieć coś mądrego? — Stan spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem. Niezbyt często bowiem miał okazję usłyszeć jak jego pracownik, a aktualnie zastępca, mówi coś co ma ręce i nogi i nie jest o czym kompletnie niepotrzebnym.
— Ale co?
— Nieważne.
"Dokończenie wszystkiego zajęło im do ostatniej sekundy. Rodzice weszli do kuchni w chwili, gdy Mable zapaliła świecę na stole, a jej brat wrócił po wyniesieniu śmieci. Para rodzeństwa stała tam z nerwowymi uśmiechami na twarzach, z ramionami szeroko rozłożonymi w geście przypominającym ta-da, czekając na reakcję."
— Macie wyczucie czasu — Grenda pokiwała głową z uznaniem.
"Dorośli ogarnęli wszystko, ładnie udekorowany stół, blask świec, pyszny zapach naleśników. Nawet kilka małych wazonów z kolorowymi kwiatami. Czuli się niedostatecznie ubrani, wciąż w strojach do spania, z włosami w najnowszym stylu poduszki.
— Co to wszystko jest? — Zapytał ostrożnie ich ojciec."
— Nie pytaj tylko bierz! Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda! — Stan krzyknął do telewizora przez co Mabel zaśmiała się lekko.
"— Mabel i ja chcieliśmy zrobić dla ciebie coś miłego — Bliźniacy podkreślali swój gest ta-da.
— Och, to takie słodkie, dziękuję wam. — Ich matka podeszła do nich kilka kroków i mocno uściskała swoje dzieci. — Nie musiałeś.
— Wiemy, chcieliśmy — Tym razem mówiła Mabel. —Wiemy, jak wiele dla nas robisz i że czasami potrafimy być trudni.
Ich matka roześmiała się, trzymając teraz tę dwójkę na dystans. W jej oczach było takie ciepło, że czuli je głęboko w sobie."
Stan od razu lekko zmięknął widząc ten pokaz miłości pomiędzy rodzicem, a dziećmi. Mimowolnie zastanowił się czy gdyby on również robił tego typu niespodzianki to jego ojciec miałby większe opory przed wyrzuceniem go na próg. Od razu jednak z tego zrezygnował dochodząc do wniosku, że ten stary pryk i tak sobie na to nie zasłużył.
"Następnie dorośli zasiedli do stołu i zajadali się śniadaniem. Bliźniacy wyszli i zajęli się swoimi dniami. Ostatni tydzień przed przerwą wakacyjną. Jeszcze pięć dni w szkole, jeszcze pięć dni w tym mieście i kiedy wszystko pójdzie zgodnie z planem, wrócą.
Jedyne, co musieli zrobić, to zachowywać się jak najlepiej i szczerze mówiąc, jak trudne to może być?"
— To koniec pierwszego odcinka, macie jakieś opinie do podzielenia się? — Zapytał z powrotem obcy głos.
— Czy zamierzasz nam udzielić jakichkolwiek istotnych informacji? — Zapytał Ford marszcząc brwi. — Czy tylko tego typu przyziemne rzeczy?
— Tak jak mówiłam z pewnością będzie jeden element, który zainteresuje was wszystkich. Więc nie obawiajcie się o to. A jeśli nie macie żadnych innych myśli do podzielenia się na forum to pozwólcie, że puszczę kolejny film — I zgodnie z jej słowami obraz na ekranie zaczął się zmieniać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top