16. Love buckles under the strain of those wild nights

Kolejne dni były dla Luke'a jednymi z najgorszych w jego całym życiu. Od pamiętnego spotkania z matką Michaela i jej kochankiem minął prawie tydzień. Starszy chłopak nie kontaktował się z Luke'iem od tamtego czasu ani razu. Nie odpowiadał na telefony oraz wiadomości, przestał też jeździć publicznym autobusem, więc Luke nie miał nawet możliwości, żeby zobaczyć ukochanego. Dni w szkole dłużyły się niemiłosiernie, przez co Luke zaczął znowu wagarować i całe dnie spędzał w domu, bądź jeździł swoim motocyklem po całym Baltimore. Tęsknił bardzo i czuł, że nie może wytrzymać bez chłopaka o fioletowych włosach nawet jednego dnia. Wcześniej nie widywali się codziennie, jednak zawsze mieli ze sobą kontakt poprzez whatsappa bądź po prostu do siebie dzwonili. Ta rozłąka podziałała źle na Luke'a i strasznie go rozleniwiła. Ponownie powróciła też bezsenność. Przez cały tydzień udało mu się zasnąć na ledwo co parę godzin, dlatego też wyglądem przypominał jednego z zombie z The Walking Dead. Dochodziła już 21, a Luke nadal leżał na fotelu z głową zwisającą mu swobodnie z podłokietnika.

-Co?-zapytał, bo nie dosłyszał pytania swojego przyjaciela.

Jay siedział na kanapie wraz z Connorem, którego głowa leżała spokojnie na jego kolanach. Brunet bawił się włosami swojego chłopaka patrząc się z żalem na Luke'a.

-Wyglądasz strasznie, kiedy ostatnim razem spałeś?

-Gdy mój Mikey był przy mnie...-powiedział, z prawie niewykrywalną, smutną nutą w głosie.

Jay westchnął cicho kręcąc głową. Ciężko mu było patrzeć na swojego przyjaciela w takim stanie.

-Nawet się na was gapić nie umiem. Dlaczego jesteście taka szczęśliwą parą przy mnie, uh-mruknął Luke w poduszkę, którą przed chwilą zakrył sobie głowę. -Chcę moją kicie.

-Luke, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to nawet lepiej, jak nie macie teraz ze sobą takiego kontaktu...-zaczął niepewnie Connor.

-O co ci chodzi?-blondyn zmarszczył brwi siadając normalnie w fotelu. Zaciekawił się stwierdzeniem Connora.

-Za niedługo Mike ma operację i dobrze wiesz, że możesz go stracić na zawsze, więc to chyba lepiej, jak już teraz się od siebie odzwyczaicie...-dokończył czekając na reakcję Hemmingsa.

-Nie stracę go, jasne?

-Ale on może tego nie prze...-McCall nie zdążył dokończyć słowa, gdyż Luke od razu mu przerwał.

-On będzie żył, jasne? Będzie żył 100 lat, kurwa. I ty powinieneś też być takiej myśli, bo jesteś jego przyjacielem, Con. Teraz powinieneś z nim być, a nie siedzieć tutaj i nic sobie z tego nie robić.

Connor westchnął cicho i podniósł się do pozycji siedzącej.

-Wiesz, że Mike jest dla mnie ważny, znamy się odkąd pamiętam i nie wiem, co z nim dalej będzie. Gdy on naprawdę nie przeżyje tej operacji na pewno będzie mi trudno się z tym pogodzić, ale będę się starał jakoś z tym żyć. Kocham Michaela tak samo jak ty-zakończył swoją wypowiedź i wstał z kanapy ciągnąc za rękę Jay'a. -Nie tylko dla ciebie Mike jest najważniejszy, Luke.

Chłopak pokiwał głową i patrzył, jak jego przyjaciele wstają z kanapy i znikają zza ściany dzielącej kuchnię i salon. Luke wstał i udał się do kuchni, aby wyjąc z lodówki zimne piwo, a następnie wrócił do salonu i opadł całym ciężarem ciała na kanapę. Spojrzał przez okno na deszczową panoramę i westchnął sam do siebie. Otworzył puszkę napoju i sączył go leniwie patrząc się w telewizor na kolorowy ekran, gdzie leciał Jurassic Park. Uśmiechnął się mimowolnie na wspomnienie o tym, że Mike strasznie chciał iść na najnowszą część do kina. Marudził mu cały czas i w ten piątek właśnie mieli się wybrać, jednak potoczyło się jak potoczyło. Nie zorientował się nawet, kiedy film dawno się już skończył, a na kanale leciały same zagraniczne seriale. Wtem usłyszał głośne pukanie do drzwi. Spojrzał na zegar w telewizorze, który wskazywał grubo po północy i wstał leniwie z kanapy. Podszedł do drzwi i otworzył je z zamiarem nakrzyczenia na nieproszonego gościa, jednak kiedy zobaczył kto to, jego serce zaczęło szybciej bić. W drzwiach stał jego ukochany z plecakiem na ramieniu, oraz rozłożonym parasolem w ręce. Luke widząc na wpół przemoczonego chłopaka, od razu przyciągnął go do siebie w mocnym uścisku, powodując tym samym, że biały parasol upadł na mokrą ziemię. Mniejszy chłopak wtulił się w tors Luke'a mamrocąc pod nosem ciche przepraszam.

-Nie, kochanie, nie przepraszaj-poprawił go Luke wchodząc wraz z nim wgłąb domu. Tam dopiero po chwili go puścił i pozwolił mu spokojnie zdjąć buty i płaszcz. Złapał go za rękę i pociągnął do salonu. Tam, kiedy już usiedli na kanapę, ponownie przytulił Michaela.

-Ja... ja musiałem się z tobą zobaczyć...-zaczął spoglądając na swoje ręce. -Mama nie pozwoliła mi się z tobą widywać, ale ja nie chcę jej słuchać. Kocham cię i nie chcę cię stracić, a mama może mi tylko podskoczyć. Zabrała mi telefon i laptopa i dała szlaban, aż do odwołania nie mogę wychodzić z domu. Poza tym wynajęła mi szofera, aby zawoził mnie i przyjeżdżał po mnie ze szkoły. Twierdzi, że nie będzie miała syna geja i ty na mnie źle działasz, chociaż ona nie rozmawiała nigdy ze mną, więc nie wie czy się zmieniłem, czy też nie.

Luke uśmiechnął się lekko i pocałował Michaela delikatnie w usta. Tak bardzo tęsknił za tymi pełnymi wargami i za jego oczami, które teraz wpatrywały się w niego uważnie.

-Powiedziała też, że jestem spokojny aż za bardzo i to dlatego nie umiem sobie znaleźć dziewczyny, ale ja nie chcę dziewczyny-tupnął nogą, na co Luke zaśmiał się lekko.

-Jesteś spokojny, ale to nie jest nic złego. Jesteś też bardzo niewinny, chociaż po tym co widziałem wtedy w łazience...-poruszał zabawnie brwiami, co wywołało uśmiech na twarzy Michaela.

-Nie jestem niewinny. Potrafię pokazać pazurki, okej?-założył ręce na piersi i zrobił minkę, jak zły kociak.

-Yhym-Luke pokiwał głową z niedowierzania. Jakoś nie wyobrażał sobie Michaela, jako mega pewnego chłopaka, który podrywa innych na swoją gadkę szmatkę. Już miał coś powiedzieć, jednak Mike zamknął jego usta namiętnym pocałunkiem. Luke pozytywnie zaskoczony tym czynem prawie od razu oddał pocałunek. Chwycił Michaela za biodra i posadził go sobie na kolanach. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i nawet nie zorientowali się, kiedy znaleźli się w pokoju Luke'a. Michael położył się na łóżku ciągnąc na siebie blondyna, nawet na chwilę nie przerywając namiętnego pocałunku. Luke włożył ręce pod koszulkę Michaela gładząc jego płaski brzuch oraz klatkę piersiową zahaczając długimi palcami o wrażliwe sutki. Fioletowy wydał z siebie cichy jęk na nowe doznanie i przymknął oczy rozkoszując się dotykiem swojego chłopaka. Hemmings zszedł pocałunkami niżej, aż jego usta musnęły szyję Michaela, za każdym razem zostawiając po sobie mokre ślady. Złapał za rąbek czarnej koszulki zielonookiego i ściągnął ją jednym pewnym ruchem, następnie ze swoją robiąc to samo. Oczy Mikey'a błądziły po całym ciele Luke'a napawając się widokiem jego idealnej figury i delikatnego zarysu mięśni brzucha. Blondyn zaczął składać pocałunki na brzuchu chłopaka, przyprawiając go o zawrót głowy. Schodząc pocałunkami do jego linii bokserek mógł zobaczyć widoczną wypukłość w spodniach Clifforda. Uśmiechnął się pod nosem i zwinnym ruchem rozpiął jego spodnie i ściągnął je uwalniając blade nogi chłopaka z ciasnych rurek.

-Bokserki ze spongeboba, serio Clifford?-Luke uniósł brew i zachichotał.

-Jakbym wiedział, że zajdziemy tak daleko, to bym założył inne-zielonooki zakrył twarz rękoma ze wstydu. Czuł, że jego policzki robią się jeszcze bardziej czerwone niż były.

-I tak zaraz ich nie będziesz miał-wzruszył ramionami, jakby nigdy nic. Ściągnął swoje spodnie dresowe, tak, że obaj zostali już tylko w bokserkach. Jego oczy błyszczały podnieceniem widząc pół nagiego Michaela pod sobą. Ponownie zaatakował jego usta i całując go czule, masował ręką jego erekcję powstałą w bokserkach. Widząc przyjemność wymalowaną na twarzy ukochanego, postanowił pozbyć się zbędnych ubrań, więc swobodnie zsunął mu bieliznę i rzucił ją w kąt pomieszczenia.

-Czy mówiłem ci już, jaki jesteś piękny, Mikey?

-Z jakieś parę razy-zaśmiał się starszy i przyciągnął Luke'a do namiętnego pocałunku.

Hemmings oddając się pocałunkom Michaela przejechał dłonią wzdłuż całej długości jego penisa. Dostał w zamian ciche westchnięcie rozkoszy. Po paru chwilach Luke postanowił pójść o następny krok dalej i oblizał zwinnie swój palec wprowadzając go między pośladki swojego chłopaka. Pchnął delikatnie w jego wejście, nieco się zagłębiając. Otrzymał na to gardłowy jęk Michaela, który zacisnął palce na szyi blondyna.

-Gdy tylko zaboli, mów-odparł Luke, wykonując powolne ruchy palcem wewnątrz jego ciała, czując jak mięśnie Mike'a z każdą kolejną chwilą ustępują coraz bardziej. Z ogromnym zainteresowaniem lustrował jego pełną podniecenia twarz.

-Mogę dodać kolejny, kochanie?-zapytał, prosząc o pozwolenie. Mike tylko skinął głową i wydał z siebie kolejny cichy jęk, gdy Luke wsunął ostrożnie i powoli drugi palec, pogłębiając pchnięcia. Michael zaciskał swoje drobne dłonie na białym prześcieradle gniotąc je, jak tylko się dało. Niebieskooki wyjął z niego swoje palce i złożył ponownie pocałunek na jego pełnych wargach. Zdjął swoje bokserki i rozchylił nogi Michaela łapiąc go delikatnie za uda.

-Jesteś gotowy?-szepnął przy jego uchu. Mike pokiwał twierdząco głową dając mu znak, że zgadza się na wszystko. Bezgranicznie ufał Luke'owi i wiedział, że ten go nie skrzywdzi. Zamknął oczy i słyszał, jak Luke otwiera jedną z szuflad w szafce przy łóżku i wyciąga z niej coś.

-Chcę, żebyś jak najlepiej wspominał swój pierwszy raz- szepnął ponownie pochylając się i całując delikatnie zaróżowione usta Michaela. Otworzył buteleczkę z lubrykantem i rozprowadził substancję po całej długości swojego penisa, a następnie odłożył ją znowu do szuflady przysuwając się jeszcze bliżej swojego chłopaka. Ostrożnie i powoli wszedł w starszego chłopaka chcąc, aby go nie zabolało. Mike zacisnął mocno powieki oraz oplótł się nogami wokół bioder młodszego jęcząc gardłowo. Luke zaczął poruszać się w nim, pozwalając mu oswoić się z uczuciem czegoś w środku. Mike zacisnął ręce na ramionach Luke'a pozostawiając za sobą delikatne ślady paznokci.

-Wszystko dobrze, kotku?-zapytał Luke z czułością w głosie. -Jak mam przerwać, to mów.

-Nie-zaprzeczył prawie od razu zagryzając dolną wargę . -Proszę, kontynuuj...

Widok uległego Michaela sprawił, że Luke był jeszcze bardziej napalony. Gdy był już cała swoją długością w fioletowym, wyszedł z niego i ponowił czynność tym razem głębiej i nieco pewniej. Z ust Michaela wyrwał się głośny jęk rozkoszy, co Luke odebrał jako znak, że robi wszystko, jak należy. Hemmings dostosował odpowiednie tempo kolejnych pchnięć w swojego ciasnego chłopaka. Ich gardłowe jęki przeplatały się na zmianę tworząc idealne połączenie. Oboje sprawiali sobie dużą przyjemność i pragnęli, aby ta chwila trwała wieczność.

Po kolejnych szybszych i coraz to głębszych ruchach Mike doszedł brudząc spermą swój brzuch, jak i Luke'a. Blondyn wykonał jeszcze kilka kolejnych pchnięć, kiedy z jego gardła wyrwał się głośny jęk, co znaczyło, że również doszedł. Opadł na ciało Michaela, uprzednio się z niego powoli wysuwając. Gdy ich płytkie oddechy się unormowały, ostatni raz tego wieczora złączyli usta w namiętnym pocałunku. Luke uśmiechnął się szeroko widząc spełnienie na twarzy swojego chłopaka. Objął go ramieniem i przysunął do siebie zamykając ich w ciasnym uścisku.

-I jak?-zapytał odgarniając mokre kosmyki z czoła Michaela.

-Czuje się, jak nowo narodzony-zaśmiał się i wtulił mocniej w klatę piersiową Luke'a. -Kocham cię.

-Ja też cię kocham, kicia-odpowiedział i przykrył ich kołdrą, aby w spokoju mogli udać się w zasłużony sen.


Ekhm, macie swoją scenę +18! Mam nadzieję, że sprostałam oczekiwaniom i wyszło mi to w miarę dobrze :D

Jeju dziękuje za te wszystkie komentarze. Kocham was soł macz ♥ Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top