Część 7 „Nadworny Ślimak i jego przygoda z Sunggyu"

( Sunggyu)

     Przez jakiś czas był spokój, lecz nie na długo, dlatego coraz ciężej było mi skupić się na materiale promującym nowy, halloweenowy comeback. Coraz częściej przyłapywałem się na tym, że myślę o pomyśle Myungsoo, choć wiedziałem, iż jest on beznadziejny. Nawiedzała mnie ta irytująca idea jak najbardziej uparta mucha. Stwierdziwszy iż nie mogę tak dalej funkcjonować, spojrzałem na przyszykowaną listę. Kang San Bi... Nie ufałem zdjęciom. W obecnej erze znakomicie rozpowszechnionych programów do retuszu wszystko mogło się wydarzyć, tj. osoba na zdjęciu wcale nie musiała wyglądać tak jak na fotografii. Wciąż dopadały mnie wątpliwości i to w najmniej odpowiednim momencie. Gdyby Woohyun wszystkiego nie zniszczył, to być może miałbym szanse na znalezienie wspólnego języka z Seo Hee. Gdy pierwszy raz przyszła sama, bo pomyliła mój dorm ze swoim mieszkaniem nie wiedziałem, że to siostra Jinnie. I tak żyłem w takiej niewiedzy, dopóki Woohyun nie raczył wprowadzić w życie swojego super pokręconego planu odnośnie terapii młodszej Bang. Podczas gdy on zdawał się nie dostrzegać tego, do czego dopiero niedawno doszedł, ja już wcześniej zauważyłem odmienność Seo Hee. To znaczy... wciąż nie wyjaśniło się, dlaczego tamtego felernego dnia pomyliła mieszkania. Przecież to mógł być każdy inny dom! Niestety padło na mnie. No dobrze, to była moja wina, bo nie przekręciłem kłódki w drzwiach. Mieli przyjść kumple, a nie wiedziałem, w jakim stanie się pokażą.

    Oficjalnie uznaje się to za przypadek, ja również to potwierdziłem, lecz tak prawdę mówiąc odnoszę dziwne wrażenie, iż 'dzikie geny', które otrzymała Seo od matki i siostry właśnie zaczęły się uaktywniać. Może wbrew jej woli, a ja ją z góry skreśliłem. Tak, jestem przesądny i strasznie się boję, że jeżeli za bardzo bym ją polubił, to znowu zrobiłbym sobie nadzieję tak jak było to w przypadku Jinnie. Starałem się ją ignorować, lecz potrzeba przywołania jej do pionu okazywała się silniejsza. Wydawało mi się, że to pomoże.

    Stanąłem przed szafą i wyciągnąłem zestaw, w którym miałem nadzieję wyjść na spotkanie. Nie lubiłem randek w ciemno, ale taki już chyba mój los i inaczej się po prostu nie da. Może rzeczywiście pora, aby zapomnieć o Jinnie. Za dwa miesiące będzie mijać 10 lat... To tak strasznie szybko zleciało. A z Seo Hee i tak już chyba nic dobrego nie będzie.

~ ~ ~

(Woohyun)

    Nie podobało mi się to, że Sunggyu przez swoje złe doświadczenie ze starszą z sióstr Bang, ignoruje także nas. Czy Seo Hee powinna wplątywać się w dziwne sytuacje i jakimś sposobem być ofiara tylko po to, żeby Gyu zachowywał się po ludzku? Bo to, że jest liderem wcale go nie usprawiedliwia. Myśli, że może rządzić wszystkim i wszystkimi dookoła, ale tak naprawdę, jak prosi się go o pomoc, to robi wszystko, by się wymigać. To znaczy teraz taki jest, wcześniej zachowywał się przyzwoicie. W obecnej chwili każdy ma go dość.

    Miałem nadzieję, że zechce mi pomóc, lecz założył szybko buty i wyszedł. Zdziwiła mnie tajemnicza paczka, którą trzymał w rękach niczym jakiś skarb. Elegancki płaszcz, wystylizowane żelem włosy... Czyżby stary, poczciwy Gyu zmierzał na randkę?

~ ~ ~

(Sunggyu)

    Na szczęście obyło się bez zbędnych pytań- choć za to czułem na sobie pytające i wnikliwe spojrzenie ze strony Woohyuna, ale o nic nie odważył się mnie pytać. Bardzo dobrze, to nie jego sprawa.

Dziewczyna, z którą miałem się spotkać była ubrana w jasnoróżową sukienkę z falbanką, która ledwo zakrywała górną część czyli dekolt oraz dolną- uda. We włosy miała wpiętą wielką, różową spinko-kokardę. Usta podkreślone przezroczystą szminką o kwiatowym zapachu. Stopy miała wepchnięte do koturnów w beżowo-cytrynowym odcieniu bliżej niezidentyfikowanego koloru, zapięcie było wokół kostek. Obcas butów nie za duży, ale do niskich też nie należał. Muszę przyznać, że nawet-nawet. To znaczy... z jednej strony wygląda kusząco i daje się odczuć, że pieniędzy ma jak lodu, a z drugiej- chciałoby się od razu odejść. Nie chciałem jednak ulec błędnemu przeczuciu. Bo co po wyglądzie, jeżeli w głowie zamiast mózgu ma siano?

-Kang San Bi? - spytałem uprzejmie, na co ona przechyliła głowę w bok.

-Cóż, trochę inaczej wyglądałeś na zdjęciach, panie Myungsoo.

    Zaraz, chwila. Co ona ma na myśli? Jaki Myungsoo?! Czy ona nie wie, że mam na imię Sunggyu?!

-A! Może to przez światło, tak, na pewno. – poprawiła się i zgięła w pół, cały czas trzymając ręce w dolnej części sukienki, lecz mimo to niebiesko-różowy materiał majtek mignął mi przed oczami. - Moje imię to Kang San Bi i aktualnie studiuję turystykę na III roku. Uniwersytet Donghyang w Paju* - przedstawiła się tak szybko, że nic nie zrozumiałem. Pomimo tego, iż dialekt był taki sam, jednak informacja, którą mi przekazała nie do końca została odebrana tak jak powinna. Przetworzenie jej na bardziej zrozumiały 'język' nie miało sensu. I tak bym nie zrozumiał, za bardzo jestem zdenerwowany, może to przez to nic do mnie nie dociera? Najwyraźniej dziewczyna miała taki dziwny styl mówienia, z którym nic nie dało się zrobić, tak to sobie mogę chyba wytłumaczyć.

    Każdy ma czasem jakieś wpadki, a San Bi nie byłaby zła... to znaczy wyglądała przeciętnie i wiedzy nie można jej odmówić... ale była strasznie spięta tak, jakby miała kij w swoich czterech literach, przez co omal nie zanudziłem się na śmierć. San Bi w ogóle mi nie podpasowała, a na dodatek ta jej nieśmiałość sprawiała, że człowieka dopadały mdłości. Była miła, ale aż za bardzo, a mi to nie odpowiadało. Chyba zaczynałem nabywać jakichś niepokojących masochistycznych nawyków, aż sam siebie nie poznaję. Bo niby od kiedy spokojne i naturalne, i takie całkowicie zwyczajne dziewczyny, może nie tyle, że budzą wstręt, bo to za mocne określenie, ale nie sprawiają swojej roli jak należy? Powinienem chociaż stwierdzić, że nie jest źle, ale niestety było. Przemęczyłem się tak z półtorej godziny, po czym pod pretekstem złego samopoczucia opuściłem miejsce spotkania; dotarcie na luksusową dzielnicę zajęło mi 20 minut. Kierowca przejechał przez bramę i wysadził mnie jakiś kawałek przed budynkiem docelowym. Po drodze natrafiłem na farbowaną szatynko-brunetkę. No dobra, nie wiem, jaki to był kolor. Jej włosy to mieszanka, coś jak ciemna wiśnia, jakiś brąz i atramentowa czerń? Rzęsy miała wytuszowane, kontury oczu podkreślone ciemną kredką. Usta wysmarowane szminką w seksownym, czerwonym kolorze. Natomiast te jej szczupłe ręce i długie nogi... Dziewczyna miała na sobie czerwoną sukienkę, marszczoną w talii oraz szpilki. Z lewego nadgarstka zwisały dwie perłowe bransoletki i jedna, delikatna w kolorze onyksowym.

~ ~ ~

    Dochodziła 22, a ja już mam z głowy 2 z 28 dziewczyn z listy, którą Myungsoo wspaniałomyślnie przygotował tylko i wyłącznie dla mnie. Moon Sun Hwa** okazało się być narcystyczna wersją jednego z męskich, popularnych, angielskich celebrytów, choć to i tak łagodne określenie. Gdy spotyka się taką osobę, dopada cię uczucie strachu i chęć walenia głową o mur, w zdziwieniu zadając sobie pytanie: „Dlaczego ja?"

Nie miałem pojęcia, że tak snobistyczne postaci naprawdę egzystują na tym biednym globie. To znaczy pojęcie 'snob' nie było mi obce, ale szokowało mnie najbardziej to, że dziewczyn-snobek jest od groma. To nienormalne i obrzydliwe. Nie bardzo wiedziałem, jaką wymówkę przygotować, ale na szczęście rozwiązanie przyszło same. Sun Hwa nie przewidziała, że nie życzę sobie intymnych gestów już na pierwszym spotkaniu, więc zadzwoniła po jakiegoś swojego kochasia, a tymczasem ja mogłem spokojnie opuścić jej posiadłość.

~ ~ ~

(Seo Hee)

     Nie potrafiłam się długo gniewać, zwłaszcza na osoby, które znałam krótko. To znaczy, dopóki dana postać nie skrzywdziła mnie aż tak mocno. Kiszenie się w dormie INFINITE nie wywierało na mnie pozytywnego efektu, dlatego Sungjong bardzo mile mnie zaskoczył proponując kolejne spotkanie randkopodobne. Było dobrze po 22, ale czy to ważne? Skoro pojawiła się okazja, dlaczego miałabym ją przepuścić?

Sungjong poszedł do kuchni i zajął się przygotowywaniem przekąsek, ponieważ w miejscu, gdzie chciał mnie zabrać podobno nie miało być sklepów czy kiosków z uliczną żywnością. Nie chciał, bym się dowiedziała, co szykuje, więc czekałam w swoim pokoju i upewniłam się, że u Gyu jest wszystko dobrze. Wyczesałam mu futerko i pluszowa skorupkę, i założyłam mu nowy krawat, taki niebieski w żółte gwiazdki. Poprzedni nosił już tydzień, a należało mu jednak pomóc i go zmienić. Odłożyłam go na jego miejsce honorowe, po czym przyszykowałam się na wyjście. Naprawdę nie wiem, jak do tego doszło, ale coraz trudniej było mi wytrzymać bez Sungjonga; gdy zaproponował coś, co nazwał „oficjalną randką" bez zastanawiania się, czy powinnam, czy nie, zgodziłam się. Także dlatego, że stęskniłam się za nim trochę bardziej niż mniej... No dobrze, podobało mi się to uczucie, brakowało mi tego, choć czułam się źle, bo nie chciałam się znów dać się omamić. Już wystarczyło mi, że mnie złamał, choć próbowałam się bronić. Nie było tak wspaniale, by można było mówić o czymś takim jak „my". Ale Sungjong i tak się cieszył, i w ogóle dla niego to osobisty sukces, bo udało mu się osiągnąć to, co zamierzał. Dla mnie też, choć odnoszę wrażenie, że lepiej by było, gdyby jednak nie lubił mnie aż tak bardzo.

    Po długim czasie oczekiwania w końcu mogłam zejść na dół. W przejściu minął mnie 'Wódz Naczelny Plemienia' i przechodząc nie raczył mnie minąć, tylko w związku z tym trącił mnie łokciem w moje ramię. Zabolało.

-Chodzić też nie umiesz?- zwrócił mi uwagę, a ja go przedrzeźniłam, na co on spiorunował mnie bardzo groźnym spojrzeniem typu: „ Nie wchodzić. Teren prywatny. Grozi spotkaniem z groźnym psem".

-Masz jakiś problem, to po prostu powiedz, a nie zachowujesz się gorzej niż niewytresowany zwierz. – odezwałam się... bardzo bezczelnie jak na mnie, a w tym momencie byłam tak rozeźlona, że lepiej było się do mnie nie zbliżać. Kim Sunggyu był albo wyjątkowo głupi, albo był jakimś ekstremalnie pokręconym masochistą. Czy jemu sprawia przyjemność to, że ma okazję się wkurzyć? Człowiek ten miał też nielimitowane pokłady predyspozycji do tego, aby zawodowo denerwować ludzi. Dlaczego musiał obrać sobie za cel właśnie mnie? Żeby się na mnie wyładować?

-Jedyny problem, jaki mnie dopadł i ciągnie się niestety od jakiegoś czasu, to ty, Bang. Byłoby idealnie, gdybyś w końcu opuściła mój dorm. Myślisz, że jak cię Woohyun broni i nie wydał paparazzi, to tego nie zrobi ktoś inny? Jesteś przegrana.

-Śpieszę się, dlatego zostaw swoje żale i wlewaj gorycze kiedy indziej, bo dzisiaj na pewno nie pozwolę ci zepsuć mojego wieczoru. I do twojej wiadomości, to owszem, zamierzam niedługo wyeksmitować się.

-Bardzo dobrze.- skomentował krótko, lecz nie ruszył się.

-Sunggyu hyung-nim, przesuń się, proszę. Seo Hee i ja wychodzimy.- odparł Sungjong. Na policzku miał ślad po jakimś kremie. Czyżby przygotowywał jakieś nadziewane ciastka? Omo!

-Wychodzisz? Już po 23. – zauważył Sunggyu.

- Nie jestem dzieckiem z podstawówki. Przestań mnie tak traktować.

-Nie macie zamiaru się chyba kłócić?- wychylił głowę spomiędzy szpary w drzwiach L hyung. Ostatnio lubił się wtrącać i dodawać swoje mądrości w sprawy innych, choć na początku unikał mnie jak ognia.

Sunggyu nic nie odpowiedział.

-Spływaj! – wrzasnął do mnie tak głośno, że groziło to ogłuchnięciem.

-Czyżby randka się nie udała?- zapytał go L.

-Co? Randka?- pojawił się Dongwoo, a Sunggyu wymruczał coś na wzór złowróżbnej groźby.- Coś się stało, że wszyscy się tu zebrali?- dodał.

- Nic takiego, wracaj do swojego zajęcia, nic nie robienia albo co tam chcesz. Dajcie mi już spokój! Czego jeszcze chcecie?!- odezwał się Sunggyu w żadnym konkretnym celu, ale tylko po to, by ich upomnieć. Jakiś kolejny ukryty fetysz? No nieźle.

-Ale my nic takiego nie robimy, tylko upewniamy się, że Seo nie dzieje się krzywda.- wypalił L hyung. Czasem ma wrażenie, że specjalnie prowokuje tego całego Kima – może zabawa przednia, ale efekt uboczny już niekoniecznie. Wygląda na to, że wszyscy chłopacy w Infinite mają jakieś dziwne fetysze. Sunggyu ma ich jednak najwięcej, których nie sposób zliczyć.

-Zobaczcie, coście narobili!- krzyknął teraz do swoich kumpli.

-Nie wiem, o co ci chodzi hyung, ale proponuje ściszyć ton z 200decybeli tak do 10-ciu. – poprosił Myungsoo.

Czy tylko ja zauważyłam, że L ledwo powstrzymuje się od śmiechu, czy inni także?

-To my już pójdziemy.- oznajmił wszem i wobec Sungjong.

-Możecie już iść i nie wracać.- pożegnał nas Sunggyu.

~ ~ ~

(Woohyun)

    Podczas seansu, który urządziłem sobie z Hyuną, nastąpiła właśnie przerwa. Moja dziewczyna poszła do kuchni, aby przygotować sobie gorącą czekoladę; czekałem na nią cierpliwie, ale przyjemną ciszę postanowił przerwać mój telefon. Skubany, elektroniczny gadżet rozwył się jak syrena alarmowa głośno ustawionym dzwonkiem, a mianowicie był to singiel OST serialu animowanego dla małych dzieci***. Wyciszyłem to dziadostwo, które przy okazji musiało mi się zaciąć. Chyba pora dać go do serwisu.

Zdziwiłem się, ponieważ na ekranie wyświetlił się numer L. Czego on mógł chcieć tak późno?

-Pogrzało cię?- rzuciłem na 'dzień dobry'.

-Zrób coś. - usłyszałem coś, co prawdopodobnie miało być prośbą, lecz nią nie było. To brzmiało bardziej jak rozkaz.

-Jestem z Hyuną. Nie wrócę do rana. – przypomniałem mu.

-Ale zrób coś. Sunggyu jest nieznośny, niesamowicie marudny i wybredny.- kontynuował.

-Mam przerwę, inaczej bym nie odebrał. Jednak to nie znaczy, że możesz wykorzystywać ten fakt przeciwko mi.

-Mój plan chyba poszedł w las...

-Jaki plan?

-Znalezienie Sunggyu hyungowi kogoś do towarzystwa, żeby przestał się czepiać Seo. To nie pomogło, bo dalej znęca się nad Seo i ją gnębi.

-Jesteś pewny?- spytałem zdziwiony.

-Sungjong i Dongwoo byli świadkami, naprawdę.

-Co znowu zrobił?- westchnąłem, bo byłem zmęczony wiecznym wysłuchiwaniem niekończącej się opowieści „ Sunggyu dokucza Seo Hee".

-Rzucał się do niej bez potrzeby. Sungjong prawie wyszedł z siebie.

-Ale czemu Ty do mnie dzwonisz? – zadałem mu chyba najważniejsze pytanie.- Nie żebym miał coś do trójkątów, ale w obecnej sytuacji...- zacząłem tworzyć tak zwaną 'mowę', lecz nie dane było mi skończyć.

-Jaki trójkąt?!- przerwał mi Myungsoo.- Yah!

-Co? Sam mi podpowiedziałeś. Zaprzeczasz?

-Czemu miałbym? Yah, Woohyun. Nie mówimy o mnie tylko o tej niedorajdzie. Mam podejrzenia... to znaczy miałem.- poprawił się.

-Co takiego?

-No...Sunggyu hyung, rozumiesz? Jego problem... wygląda na to, że to poważniejsze niż myślałem i nawet moja 'terapia' tu nie pomoże.

-Pogubiłem się już, ale nie.- uprzedziłem go, bo chciał tłumaczyć mi na nowo.- Nie próbuj się mieszać, a twoje wyjaśnienia są bardzo pokręcone, więc najlepiej będzie, jak pójdziesz spać. Późno już.- poradziłem mu.- Dobranoc.- zakończyłem rozmowę i wybrałem znak z czerwoną słuchawką.

~ ~ ~

(Myungsoo)

    Ech, beznadzieja. Miałem cichą nadzieję, że Woohyun coś wie, ale widać, jak mu zależało, tsk. Robił wszystko, by odwrócić moją uwagę. Przy okazji dowiedziałem się, że coś ukrywa. Chyba będę musiał poprosić Hyunę, by mi zdradziła, co ten terapeuta od siedmiu boleści ukrywa. Sam nigdy nic nie powie, nawet jeżeli będzie szantażowany.

   Było już późno, rzeczywiście pora na to, aby wziąć kąpiel i utulać się do snu. Po krótkiej czynności w końcu opuściłem łazienkę, którą od pewnego czasu nie da się tego ukryć, że użytkuje osoba płci przeciwnej.

Przechodząc korytarzem zauważyłem, że drzwi do pokoju Seo Hee stoją otworem. Może śpieszyła się i zapomniała zamknąć? Nim poszedłem do swojego 'królestwa', przymknąłem drzwi, żeby nikogo nie kusiło.

    Nie mogę powiedzieć, że się nie wyspałem. Noc nie była chłodna, ale to uczucie, gdy leżysz pod puchatą, miękką pierzynką, przykryty aż po czubek nosa...~ Coś niesamowitego.

Spojrzałem na zegarek i aż się zdziwiłem. O 6:30 jeszcze spałem, to znaczy – w dni wolne. W dni robocze wstać o 4 lub 5 rano to była norma.

    Szybko wykonałem poranną rutynę. Gdy zszedłem na dół, wszyscy już byli obecni. A nie, wróć.

- Gdzie Seo Hee? – spytałem, gdyż właśnie jej brakowało.

-Ojej, Gyu~ Słyszałeś, kto się o nas martwił?

     No i zguba się znalazła. Cała w kurzu i ubrudzona pajęczynami. Pluszowy ślimak o wdzięcznej nazwie Gyu również wyglądał, jakby właśnie wrócił do domu z wojny. Sungjong od razu do niej podszedł, przerywając partię w karty, którą rozgrywali Sungyeol, właśnie on- Sungjong oraz, ku mojemu zdziwieniu, Woohyun.

-Gdzie ty byłaś?- zapytał ją zdziwiony Sungjong i próbował wyciągnąć kawałki pajęczyn z jej włosów.

-Musiałam znaleźć Gyu... Pewnie wyszedł na spacer i się zgubił.- odpowiedziała.

-Serio? Ten odmieniec jest interaktywny?- zdziwiłem się.

-No nie, ale ktoś mu pewnie pomógł, prawda?- czy ona mówi, czy się pyta?

-To z nami mieszka jeszcze ślimak?- zdziwił się Woohyun.

-A, wy się nie znacie? Gyu, to pan terapeuta. Hyuna noona, którą poznałeś w sklepie, i on, to para.

     Nie umiałem się powstrzymać i zaśmiałem się. Z Seo Hee problem polegał na tym, że choć nie powinno mi odpowiadać jej towarzystwo, to na przekór temu jest zupełnie odwrotnie. Nie jest to takie „wow", że bym chciał tego czy tamtego, ale tak zwyczajnie Nadworny Ślimak INFINITE zyskał moją sympatię. Wydaje mi się to całkiem normalne, no bo skoro Sungyeol jako pierwszy zaprzyjaźnił się z Seo Hee, to dlaczego ja nie mogę.

    Seo i Sungjong poszli do łazienki wyczyścić pluszowego Gyu. No proszę, jak szybko jej przeszło. Chyba ten pairing jednak przetrwa, choć to oznacza, że będziemy musieli dwa razy bardziej zapewnić sobie prywatność i zwiększyć ochronę.

-Hyung?- zwróciłem się do tego prawdziwego Gyu.

-Tak, Myungsoo? Co tym razem?- spytał takim tonem, jakbym mu ukradł samochód i zwrócił dopiero po miesiącu.

-Chciałem się dowiedzieć, czy nie miałeś nic wspólnego w związku z kradzieżą ślimaka-pluszaka.

-Myślisz, że mam czas zajmować się takimi głupotami?- odparł zupełnie zaskoczony.

-Wszyscy wiemy, że niezbyt lubisz Seo Hee.

-Czy to znaczy, że pastwię się na jej miśkach?!

-Myungsoo, Sunggyu hyung... Nie kłóćcie się.- upomniał nas Woohyun.- Sunggyu hyung, pozwól na moment. A wy wyjdźcie chłopaki, bardzo was o to proszę. – poprosił nas Woohyun.

-Ale ja zaraz musze wyjść. - oświadczył Sunggyu.

-W porządku, nie zajmę ci dużo czasu.

Wraz z Hoyą, Sungyeolem i Dongwoo wyszedłem, no trudno, jak mus to mus.

-Zauważyliście to?- zagadał Dongwoo.

-No ale co?- odpowiedziałem pytaniem na jego pytanie, Hoya natomiast milczał.

-No... Nasz lider jest coraz wredniejszy. On ma chyba jakiś poważny problem.

-Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że szybko się skończy. Mam dość jego tyranii.- oświadczyłem.

-Postaw się w jego sytuacji, my tak go ciągle krytykujemy, ale nic tak naprawdę nie wiemy.- stwierdził Hoya, po czym skierował się do swojego pokoju.

~ ~ ~

(Sunggyu)

-Hyung... wiem, że ci trudno, ale nie możesz winić Seo Hee. Proszę cię nie niszcz tego, co udało mi się naprawić. Pracowałem nad nią naprawdę bardzo ciężko.

Woohyun znowu mnie oskarżał, choć tak naprawdę nie znał całej prawdy.

-Skończyłeś już? Muszę wyjść- uświadomiłem go. Może jego życie nie było takie super ciekawe, ale to nie znaczyło, że moje również takie jest. Sprawa wyglądała następująco: chłopaki zmienili się w nudnych nolife'ów którzy żyją karmiąc się plotkami o innych. Moje życie nie było nudne, działo się w nim nawet o wiele za dużo, cóż jednak poradzić, jestem sławny, to mam też pieniądze.

-Uważaj na to, co mówisz. Nie zawsze będę mógł cię kryć przed chłopakami czy reporterami. Kiedy to się w ogóle zaczęło?- kontynuował swój monolog Woohyun.

-Pójdę już, mam 15 minut spóźnienia.- wymigałem się sprytnie of rozmowy na nieciekawy temat, a przynajmniej próbowałem.

Po dopiero 30 minutach przybyłem na miejsce. 45 minut spóźnienia.... Na przeprosiny kupiłem kolejnej dziewczynie bukiet z kolorowych, sztucznych róż, z których i tak cieszyła się jak głupia. A oto 'randka w ciemno' numer 3. Imię młodej to Ha Na, a nazywa się też Kim. Ma 26 lat, zaczęła drugi kierunek studiów, a wcześniej skończyła dziennikarstwo. Teraz jest na sinologii. Oprócz tego pracuje w gazecie- pisze krótkie lub długie porady w rubryce 'Two Hearts'. A teraz mówiąc 'po naszemu': specjalizuje się w intymnych poradach dotyczących osób różnych płci. Jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności to wszystko jest ze sobą powiązane. Nie wierzyłem w przypadki już od pewnego czasu. W przeciwieństwie do poprzednich, ta okazała się o wiele bardziej znośna, choć moja wybredność nie zna swych granic. Spotkanie trwało pół godziny, ponieważ nie chciała się spóźnić na uczelnię. Cóż, plus dla niej, przynajmniej widzę, że jej zależy, ale na nic mi nie jest potrzebna studentka sinologii. Jej chyba też za bardzo nie zachęcała 'oferta' życia w ukrytym związku.

~ ~ ~

[Miesiąc później]

    Godzina 3 rano. Na 6:30 muszę być gotowy, by wraz z resztą pojechać do wytwórni, aby omówić coś z CEO. Nie będę miał czasu nawet na krótką drzemkę, bo niedługo znów trzeba byłoby wstać i się ogarnąć. Wolałem zrobić to od razu, a poza tym śmierdziałem tytoniem – ostatnia randka okazała się być najgorsza! Dziewczyna kopciła jak smok, do tego na 10 butelkach piwa niestety nie skończyło się, a dopiero po tym, jak Han KyuNi przesadziła i wypiła szampana, likier i wino. Wystarczyła jedna głupia mieszanka, aby zniknęła w łazience na bardzo, bardzo długo. Nie miała w domu żadnych tabletek, jakichkolwiek! Zdenerwowany, lecz nie chciałem mieć jej na sumieniu, dlatego udałem się do 24-godzinnego. Przygotowałem jej antidotum. Poczuła się lepiej dopiero 20 minut temu! Ta dziewczyna to jakaś porażka!

Odpowiednia zemsta adekwatna do tego, przez co ja musiałem przejść była jak najbardziej wskazana. Problem w tym, że niestety mój mózg odmawia współpracy i jedyna rzecz, na której jestem się w stanie skupić, to rozmowa z CEO odnośnie materiału z kolejnego mini-albumu, który za 2 miesiące miał się ukazać.

Wpisałem kod i drzwi automatycznie otworzyły się. Poszedłem do pokoju, w którym czasem sypiali chłopaki, ale śladu po nich ni hu-hu. Co jest? Gdzie ich wcięło...

    Gdy próbowałem się dodzwonić, żaden z nich nie odebrał.

Co to za paskudne żarty, nie mam na nic siły ani nastroju.

Czekanie było męczące, niespodziewanie przysnąłem.

Zorientowałem się, gdy głośny alarm w telefonie rozwył się jak chór pastoralny. Masakra...

-Byliśmy poza miastem i właśnie wracamy.- usłyszałem głos Myungsoo, który był dziwnie podekscytowany. – Mamy nadzieję, że już wróciłeś, bo czeka nas rozmowa z CEO. Do zobaczenia.

Nie zdążyłem o nic zapytać, ponieważ rozłączył się. Po jakichś 40 minutach przybyli. Sungjong przytargał tą nawiedzoną Bang; po co ja się pytam?!

-Zamierzasz tak się pokazać dla CEO hyunga ?- spytał mnie naiwnie Sungjong, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie.

(Jakiś czas później)

-Kim Myungsoo, jeżeli koncept i piosenki nie przypadną do gustu CEO, osobiście się postaram, aby zawieszono cię w obowiązkach!

-Ej, ej, a mogę przynajmniej dowiedzieć się, co zrobiłem?- oburzył się, a ja sięgnąłem po nieszczęsną teczkę.

-Kang San Bi.- odczytałem pierwsze nazwisko.- Co ci strzeliło do łba, że taka osoba mogłaby wiedzieć, jak ze mną rozmawiać?! I dlaczego powiedziałeś jej, że ja to ty?!

-Ohh, poszedłeś na jedna randkę?- zdziwił się.

-Nie odzywaj się, teraz ja mówię!- przerwałem mu. – Może byłaby okej, gdyby nie została rzucona na szeroką wodę!

-Do mnie masz pretensje, że ci się cnotka trafiła?- naburmuszony zacisnął dłonie w pięści.

-Moon Sun Hwa.- kontynuowałem, w ogóle nie przejmując się jego narzekaniem.- Nie chcę obrażać, ale odniosłem wrażenie, że to koreańska wersja J.Lo!- wyrzuciłem z siebie nagromadzone pokłady negatywnej energii. – Kim Ha Na... ta to ma odwagi nawet za dużo, ale chyba trauma po Sun Hwie będzie jeszcze długo się utrzymywała.- złożyłem raport.

-Naliczyłem 3...- odezwał się znowu nieproszony L.

-Numer 4: Yoo Ha Na. Uszłaby... ale wpadła podając mi swój prawdziwy wiek! Widać, jak bardzo się znasz, specjalisto! Numer 5: Yeon Da Bin. Na drugie imię powinna mieć 'botoks'!

-Ale hyung...

-Kandydatka numer 6: Eun Jihye. Akceptowalna. Park Si Hyun- akurat tak się składa, że to moja dobra znajoma. Kiepski żart, Myungsoo.

-Wow, 7... - zauważył.

-Beznadziejna 8: Hang Ga Eun i jej beznadziejna postawa.

~ ~ ~

(Myungsoo)

-Czym ci zawiniła?- zapytałem. Była pewniakiem, a tu takie rozczarowanie.

-Dziewiątka: Yoon Chae Won. Powietrze zamiast mózgu.

-Naprawdę takie kiepskie?- a oto kolejny 'faworyt' został pominięty.

-Kiepskie.- przytaknął. – Dziesiątka: Baek Seong Hye i jedenastka: Choi Yu Jung. Nie zjawiły się, bo pracowały. Przynajmniej dwie mądre się znalazły!

-To że nie przyszły, czyni je mądrymi?- zamrugałem. No nie wierze. To już 13 numer będzie szedł!

-Dwunastka: Kang Ye Bin. Bardzo grzeczna. Trzynastka. No, ta to się popisała. Jo Sang Hee. Brak mi słów. Czternastka: Kim Bo Ra i piętnastka: Iris Lee. Gwiazdy filmów 19+! Jeżeli zależałoby mi tylko na przeżyciu erotycznych doznań, to nie szedłbym na spotkanie z idiotkami, które liczą na dobry sponsoring!

    Wydziwiania Sunggyu nie było końca. Inny numer 15, Park Soo Kyung, Sunggyu pozostawił bez komentarza. Byłem ciekaw, co o niej sądzi.

-Szesnastka: Joojoo. Siedemnastka: Jei. Osiemnastka: Im See Ha. Zupełnie różne światy, nie, nie i jeszcze raz nie! Poza tym Joojoo i See Ha są bi!

-Dyskryminujesz je, bo są dwojakiej orientacji?- ach, cierpliwości. Istnieje nadzieja, że wybrał którąś...

-Dziewiętnaście: Chuu. W ogóle chciałem dodać, że szczególnie podejrzane wydały mi się te, które nie podały pełnego imienia i nazwiska.- dodał niezadowolony. No w końcu składa mi raport z randek z każdą z nich. Może nie opisuje szczegółowo, ale to chyba nawet lepiej.- Dwadzieścia!

-Słyszę i podziwiam.- udzieliłem krótkiej i szybkiej odpowiedzi.

-Byun Soo Young, zupełnie tandetna. Co gorsza odniosłem wrażenie, jakbym rozmawiał z Jinnie.

-Hyung, nie możesz tak myśleć. Jinnie była zbyt... cóż, miała zbyt wielkie potrzeby.- zakończyłem w miarę grzecznie, bo miałem zamiar powiedzieć coś wulgarnego. – Czyli podsumowując, jedne okazały się zbyt ułożone, a inne- zbyt ekstrawaganckie jak na twoje gusta?

-Tak, dokładnie.- przytaknął.

-Cóż, wydaje mi się, że zrobiłeś się zbyt odporny i nie zadowoliłoby cię nawet, gdyby Hyuna się poświęciła.

-Kim Myungsoo, zginiesz marnie, a karma będzie się mściła pośmiertnie na tobie.- zagroził.

-Och, boję się. A poza tym groźby są karalne.

-Ech, dwadzieścia jeden: Shin Si Yul. Naprawdę Myungsoo, jeżeli bardzo bym chciał, to udałoby mi się znaleźć drogę do klubu dla 'kochających inaczej'.

-O ja~ Spotkałeś homoseksualistkę?

Bycie miłym nie zawsze się opłaca. To ja się starałem, a ten mnie będzie zdzielał ścierką? On rzeczywiście ma jakiś fetysz ze ścierkami.

-To było chamskie.

-No ej, skąd mogłem wiedzieć?

Sunggyu westchnął i po wypiciu szklanki soku grapefruitowego postanowił dokończyć opowieść.

-Dwadzieścia dwa: Choi Jin Ah. Dwadzieścia trzy: Seon Nam Joo.

-No, no? Co z nimi?- dopytywałem się.

-Te dwie też znam i tak się składa, że obie są dobrze ustawione.

-Aigoo...

-Nie żadne 'aigoo', powinieneś być wdzięczny, że się nie obraziłem za tą akcję z randkami.

-To fakt, ale nigdy nie można być pewnym, co ty tam sobie umyśliłeś. Czyżbyś naprawdę.... No wiesz...

-Ta 28 była dobijająca, ale nim do niej dojdę... Dwadzieścia cztery: Min Sang Hwa.

-Umówiłeś się z nią?! A może...znacie się?

-Taa... z sesji zdjęciowej do Maximé.

-Uhuu... To ty szycha w biznesie jesteś.

Tak sobie teraz myślę, że mój plan był bardzo zły, a Sunggyu hyung naprawdę zbyt wybredny.

-Numer dwadzieścia pięć: Woo Da Ra. Numer dwadzieścia sześć: Jin Se Yeon.

-No?- ponagliłem go.

-Naprawdę muszę mówić? Już sam fakt, że robiłem z siebie idiotę przez miesiąc jest niezadowalający.

-Idiotę? Przynajmniej poszedłeś do ludzi.

-Dwadzieścia siedem. Serio Myungsoo? Yuna?!**** A niby jak i kiedy miałbym ją spotkać?!

-No już, już Sunggyu. Nie denerwuj się tak.- pocieszyłem go.

-Dwadzieścia osiem: Han Kyu Ni. No dobra, jaki chcesz pomnik? Z marmuru czy zwykły, drewniany ci starczy?- Sunggyu podwinął rękawy bluzy.

-Poproszę wystrugany z drewna z magicznego lasu – zażartowałem.- No ale, ej no! Chciałem dobrze. Zachowywałeś się gorzej niż dziewczyna w trakcie 'tych dni'. – usprawiedliwiałem się.

-Dobrze, dziękuję.

     Co? Czy ja się nie przesłyszałem? Czy Kim Sunggyu właśnie mi podziękował?!

-Czy nie przesłyszałem się?- zadałem mu pytanie, aby upewnić się, że z moim słuchem nie jest źle. A może...? Kto wie.

-Park... Soo Kyung. Myślę, że jest ciekawa.

- - -

(Woohyun)

     Z pewnego powodu w vanie panowała niezręczna cisza. Czy Myungsoo i Sunggyu rozpoczęli kłótnię na nowo? A myślałem, że udało im się zakopać topór wojenny. Cóż, widocznie jeszcze na to za wcześnie i obaj muszą do tego jeszcze trochę dojrzeć.

    Bez problemu dotarliśmy na piętro, gdzie mieścił się gabinet CEO.

-Macie laptopa?- zawołał Dongwoo.

-Taa, Wszystko jest.- odparł Sungyeol.

-No to wchodzimy na raz i dwa, i trzy czy liczymy i dopiero wtedy wchodzimy?- spytał Hoya.

-Masz stracha?- zdziwił się L.

-Nie, ale...

-Będzie dobrze.- z niezwykłym optymizmem powiedział Sunggyu. Taa, bo lider nigdy się nie stresuje.

- - -

[Po rozmowie z CEO]

   W drodze powrotnej nie zapowiadało się, że będzie odwrotnie. Zwłaszcza po słowach CEO, które niektórych z nas wyprowadziły z równowagi. Cisza jak makiem zasiał. Niedobrze.

-Sunggyu?- zwróciłem się do najstarszego w naszym gronie.

-To po prostu niemożliwe...- westchnął, wciąż nie mógł pogodzić się z tym, co usłyszeliśmy od CEO.

-Cóż, przynajmniej pomógł nam, gdy wypłynęły plotki o nas i Seo Hee.- skomentował Sungyeol.

-Nie ma 100% pewności, że Seo się zgodzi.- zauważył Sungjong.

-Dokładnie.- poparł go Myungsoo.

-Ja tam jestem za.- Dongwoo wyraził swoje zdanie.

I tak jedni byli albo za, albo przeciw, abyśmy namówili Seo do udziału w dramie dokumentalnej o Silver Dream. – Nawet nie wiedziałem, że w wytwórni u nas była jakaś Silver Dream.

-To jakiś koszmar...- narzekał Sunggyu.

-Postaraj się nie marudzić, hyung. Wejdziemy do mieszkania, to proszę przywitaj się z Seo Hee. Miło z jej strony, że nas wszystkich zaprosiła.- poprosiłem go, a Sunggyu wyglądał na totalnie przybitego.

-Hyung, hwaiting~ - zwrócił się do niego Myungsoo.

~ ~ ~

(Sunggyu)

    Nie potrafiłem tak po prostu przyjąć do wiadomości, że CEO poprosił nas o współpracę z młodszą Bang. Na samą myśl o ponownym spotkaniu z ladacznicą robiło mi się niedobrze. Już dawno nie miałem takiego rozstroju żołądka, no ładnie. Brawo, panno Bang. Już sama myśl o tobie to powód, by mdłości zebrały na sile...

-Brawo, Seo Hee. To będzie twój pierwszy film~ - rozczulił się nad nią Sungjong.

-Jak? Przecież ja się nie zgodziłam...- zaprzeczyła.

-Ale zgodzisz się, prawda?- dręczył ją dalej Sungjong.

Myungsoo zaś zachowywał się nieco dziwnie jak na niego. Co z nim się działo? Czyżby wizyta u CEO na nim również wywarła mieszane uczucia?

-Wasz CEO nie ma zgody Kim Da Ri... To znaczy Silver Dream.

-A dlaczego prawdziwa S.D. miałaby wyrazić zgodę?- dopytywał się nadal Sungjong.

-Tu chyba chodzi o prawa autorskie.- wyjaśniła Seo.

    Czując bardzo silne mdłości, sięgnąłem po szklankę z wodą. Nie rozumiałem, dlaczego tak się dzieje. Czyżbym spożył jakąś przeterminowaną potrawę?

(Parę minut później)

    Znajdowałem się w łazience. Super, nie ma to jak zapach treści pokarmowej żołądka i zapach świeżej farby...

Drzwi otworzyły się i weszła Seo Hee.

-Zostawię ręcznik.- poinformowała i położyła coś, co rzeczywiście przypominało wspomniane wyposażenie każdej łazienki.

-Bang Seo Hee, nawet się nie waż akceptować pomysłu CEO.

-Nie był zły.- spostrzegła. A może chciała zrobić mi na złość?

-Naprawdę jesteś taka tępa czy tylko taką udajesz?! Dobrze ci radzę Bang, nawet nie próbuj się namyślać.- wybuchłem, ponieważ moja cierpliwość przekroczyła granice. Czy wszystko trzeba było jej tłumaczyć? To już nawet przedszkolak pokapuje się o wiele szybciej.

-Co?- zamrugała oczami.- Co powiedziałeś?...

-Kiedy pozwoliłem ci mówić mi na „ty"?!- zwróciłem jej uwagę. – Mi wolno, tobie niekoniecznie.- poinformowałem ją.

-Wydaje ci się, że tylko ciebie spotkały nieprzyjemności przez Jinnie? Masz ogromne szczęście, bo nie jestem moją siostrą, która pewnie nie raz doprowadziła cię do szału.

-Tobie również to się zdarzyło i zdarza.- przypomniałem.

-Żal mi ciebie.- stwierdziła, po czym zostawiła mnie samego w łazience. W końcu odrobina prywatności. Za jakie grzechy muszę ją znosić? Czym zawiniłem?

- - -

*Nazwa uniwersytetu,  wymyślona

* * imiona dziewcząt z randek Sunggyu wzorowane na imionach koreańskich hostess- modelek z eventów motoryzacyjnych lub przypadkowych modelek znalezionych na TumbIrze , WeHeartIt, itp.

* * * TeleMonster show, piosenka 'Monster Time'

**** Kim Yuna - popularna znana koreańska reprezentantka Olimpiady w jeździe figurowej 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top