Część 6 „ Everything what started..."
Nota: Przed zapoznaniem się z treścią rozdziału uprasza się osoby o słabych nerwach o pominięcie go, gdyż występują drastyczne opisy. Jeżeli takie osoby lub pozostali czytelnicy zdecydują się na kontynuowanie, to uprasza się, jeżeli to możliwe, o nie spożywanie posiłku w trakcie czytania, w celu pominięcia bardzo nieprzyjemnych skutków ubocznych, które mogłyby powstać podczas czytania i konsumowania jednocześnie. Uprasza się o zachowanie pełnej kultury osobistej, a skargi i uwagi kierować prywatnie.
-Ren!- wycedził przez zęby D.I.Y.
-Też się cieszę, że cię widzę, D.I.Y.- uśmiechnął się sztucznie Minki.
-Ty~!- pokazał na niego palcem Sungjong.- Wiedziałem! Nie myliłem się co do ciebie. Wstrętny podglądacz!
-Kim oni w ogóle są?- spytał D.I.Y.
-Aiya~ Nie znasz słynnego Infinite?- zacmokał Minki, a jego usta przystroił drażniący uśmieszek, który Sungjong z przyjemnością by zmiótł, lecz z szacunku do miejsca publicznego, jakim był Szpital Narodowy w Seulu, pozbył się tej myśli. Choć gdyby nie ten fakt, z pewnością przyłożyłby mu w błyszczący od tony filtru UVB++, dziób. – Ach, zapomniałem. Jakie to uczucie wybudzić się ze śpiączki po 6 latach?
Ren poczuł na sobie ciekawskie spojrzenie 5 par oczu, co spowodowało pojawienie się jeszcze bardziej dorodniejszego uśmiechu na jego pięknie wypudrowanej twarzy tak, jakby wprost z wybiegu.
(Sunggyu)
-Woohyun? Skąd te zdjęcia?- spytałem, odnajdując go w kuchni. – Dlaczego nic nie mówisz? Yah!
Zdenerwowałem się, gdyż przeglądając sieć natrafiłem na zdjęcia, które są niezbitym dowodem na to, że Seo Hee przebywa z nami. Wszystko przez tą jego durną 'terapię grupową'!
-Nie wiesz, że psychofani są wszędzie?- odpowiedział. Denerwowało mnie jego podejście. Kto normalny to ignoruje? To sprawa najwyższej wagi! Jak może ją zlekceważyć?
-Nie wydaje ci się, że to celowe? „Ktoś" odkrył, że Bang Seo Hee ukrywa się w dormie Infinite?- dopytywałem się, bo nie wierzyłem, że w ogóle się tym nie przejmował.
-Pewnie tak, ale to nie powinno cię interesować. W końcu to nie twój problem.- odpowiedziałem, a ja poczułem się, jakbym otrzymał policzek. -Gyu... ale skąd ty znasz tą osobę?- zapytał nagle. Haha, oświeciło go teraz?
-Jaką osobę?- zdziwiłem się.
-Yah, Kim Sunggyu!- wydarł się na mnie i wstał od stołu. –Wziąłeś moje dokumenty?!
-Jak śmiesz mnie znowu oskarżać, Nam Woohyun?! Myślisz, że wszystko ujdzie ci płazem, bo zajmujesz się tą młodszą Bang?! A o obowiązkach względem zespołu, to kiedy masz zamiar sobie przypomnieć?! Czy ty nie widzisz, że te Bang to jakieś fatalne były?! Najpierw owijają cię sobie wokół palca, a później wykorzystują, a ty nawet nie zauważasz. Miałem zamiar ci coś podpowiedzieć, ale wiesz co? Zdenerwowałeś mnie, więc zapomnij, że cokolwiek ode mnie usłyszysz!
Wychodząc z kuchni nie zapomniałem zamknąć za sobą drzwi, co zrobiłem z jakże wielkim impetem. Byłem o krok od powiedzenia mu czegoś naprawdę ważnego, co pomogłoby mu w tym chorym 'projekcie', jednak sam pozbawił się tej przyjemności na własne życzenie.
-Sunggyu, poczekaj. Proszę!- zawołał za mną Woohyun, a ja westchnąłem.
-Co chcesz, Woohyun?- westchnąłem ponownie.
-Skąd znasz tego chłopaka?- zapytał ponownie. –D.I.Y.- a on znowu swoje, kiedy przestanie być taki upierdliwy.
-Jeżeli ci powiem, to przestaniesz się mnie czepiać?- spytałem.
-Zależy, co masz do ukrycia.
-Jinnie mi o nim powiedziała, szczęśliwy?
(Woohyun)
-Jinnie... znała D.I.Y.?- spytałem.
-Na to wygląda.- odparł Sunggyu obojętnym tonem głosu.
-Ale D.I.Y. znał też Seo Hee...- pomyślałem na głos, co przykuło uwagę Sunggyu.
-D.I.Y. to tak naprawdę Kim Dong Young.- usłyszałem.
-Co... Doyoung?- wypowiedziałem to imię niezwykle zdziwiony faktem, iż Sunggyu wie, o kim obaj mówimy. Tu nie mogło być pomyłki, no chyba, że to inny Kim Dong Young. Ale ile Kim Do Youngów Sunggyu zna?
-Powiedziałem ci już, wiem to od Jinnie!- wycedził przez zęby.
W tym momencie przyszedł Sungyeol, który gdzieś zniknął na cały dzień.
-Twoje dokumenty, Woohyun.- powiedział i przekazał mi teczkę.
-Wow, Sungyeol... Nie wiem, co mam powiedzieć.
-Myślę, że jeszcze zdążysz, a tak w ogóle to w Woolim jest zdrajca. Ktoś się włamał i sprzedał informację o tym, że opiekujemy się Seo Hee.
-To był biały dzień, nie było mnie dosłownie 5 minut.- szepnąłem załamany na wieść o tym, że ktoś prześlizgnął się niezauważenie na nasz teren.
* * *
(Myungsoo)
Minki od początku nie wzbudził mojej sympatii aczkolwiek nie chciałem wysuwać pochopnych wniosków. Nie byłem też pewny co do D.I.Y., za to Sungjong łykał każde jego słówko jak orzeszki z miodem. Czy Woohyun nie zamierza przyjść do Seo? Zaniepokoiło mnie to, że incydent Seo vs. Seungri został opublikowany w sieci. Dodatkowo wyciekły zdjęcia, na których każdy z nas jest z Seo Hee. I jeszcze te skandaliczne pseudo-artykuły oczerniające Seo Hee. Dziwiłem się, że nie było żadnej wiadomości ze strony CEO czy naszego menadżera. Robiło się naprawdę paskudnie...
* * *
(Sungjong)
Sprawa była za bardzo zamotana, abym mógł ją całą pojąć, ale jednego jestem pewny: cokolwiek się wydarzyło, to mam przeczucie, iż Seo Hee jest niewinna.
-Cóż, Junhonga sobie odpuśćcie, bo on wie tyle co D.I.Y., czyli praktycznie nic lub nie dość, aby zdał się wam na coś.- odezwał się nieproszony Ren.
-Dlaczego przyszedłeś? Co chcesz jeszcze nabroić?- zwróciłem mu uwagę. Nie chciałem się zniżać do jego poziomu, ale ta jego tępa facjata tak bardzo mnie denerwowała, że mu przywaliłem. To znaczy, zaczął się dziko śmiać jak szaleniec i dopiero wtedy to zrobiłem. Wydawało mi się, że to normalna reakcja , tj. to, co zrobiłem.
-Dongwoo, miałeś mieć na oku Sungjonga!- L hyung zawołał do Pana- Jestem-Chodzącym-Flirtem, czyli do Dongwoo.
-...Czyli nie powiesz?- upewnił się Dongwoo, nadaremno pytając D.I.Y, któremu zdecydowaliśmy nie zaufać.
-Powiedziałem wszystko Nam Woohyunowi. –przytaknął D.I.Y.
-Jesteśmy jego przyjaciółmi.- uzmysłowiłem tego chłopczyka co nieco.
-Przez was Seo Hee jest w opłakanym stanie, co z was za przyjaciele?!- opowiedział. No nie, co za bezczelny typ! Chyba się pomyliłem co do niego. Jest tak samo bezczelny jak Choi Ren aka pan Podglądacz.
-Nie oceniaj nas już na pierwszym spotkaniu. Nie wiem, w jakiej relacji byłeś z Seo Hee, ale jeżeli to przerwała...- zacząłem swoją mowę, która miałem nadzieję, że nauczy go szacunku, na co z kolei Ren zaczął się psychicznie śmiać.
-Po pierwsze panowie, to jesteście zdecydowanie za głośno, a po drugie poproszę zgody- przylazła jakaś wredna salowa. No tak, ewidentnie brak jej zajęcia, a podłogi same się nie umyją! –A i po trzecie.- dodała.- To nie jest miejsce spotkań panów z sekty LGBT, więc proszę się przyzwoicie zachowywać.
No ja pie^dolę, co za wstrętne babsko! Czy ona żyje w średniowieczu, nie ma radia lub telewizora w domu?
„Ty... pokryte toną fluidu wstrętne babsko!" pomyślałem, ale obowiązywało mnie stosować się do ogólnie przyjętych norm i zasad, tak więc nie skomentowałem jej zachowania.
-A, panie Kim, przyszedł pan.- spojrzałem na L hyunga, ale po tym, jak zmarszczył brwi wiedziałem, że doktor, który się zjawił nie miał na myśli Myungsoo. No tak, w Korei nazwisko Kim jest ultra popularne. Młody, który tak do nas pyskował wstał z krzesła.
-Panie doktorze... to są jacyś... no wie pan... lubią tą samą płeć.- odezwała się salowa.
-Radzę pani umilknąć i nie wygadywać bzdur, bo takich pani długów narobimy, że nie tylko straci pani pracę, ale i dach nad głową.- w końcu nie wytrzymałem i powiedziałem to, co mi leżało na wątrobie. Napuszona jak paw kobieta w końcu sobie odeszła.
-W każdym razie chciałbym poinformować o stanie panny Bang, lecz nie mam danych kontaktowych. Jesteście z rodziny?- spytał doktor.
-Tak jakby.- przytaknął ten inny Kim.- To znaczy... jej prawdziwa rodzina nie żyje, ale...
-W takim razie nic nie mogę wam pomóc. Przyjaciołom i znajomym nie podam szczegółów.
Aish, no co za niefart. Najpierw ta powalona baba, a teraz TO!
-Państwo Bang nie żyją?- zapytał Ren, na co ten inny chłopak spojrzał w dół .
-Chłopaki, gdzie Woohyun?- zagadał Hoya.
-Miał coś do załatwienia, a później przestał odbierać telefon.- wyjaśnił Dongwoo.
-On chyba nie poszedł się bić?- zdziwiłem się.
-Ze złodziejem dokumentów.- przytaknął Myungsoo.
-Kto to był? Dongwoo?- wypaliłem, za co oberwałem kuksańca w bok od domniemanego sprawcy.
-Ej, bo się obrażę.- zaśmiał się Dongwoo.- Niby w jakim celu miałbym kraść dokumenty. Wszyscy zgodnie doszliśmy, że to Sunggyu, więc zostawiliśmy na niego pułapkę.
-Jesteście okrutni.- zaśmiałem się.
-Błąd, panowie.- wtrącił się Sunggyu, pojawiając się na szpitalnym korytarzu.
-Uuu, rycerz przybył zobaczyć Śpiącą Królewnę.
-Nie zgrywaj takiego kozaka, Ren. Nic ci to dłużej nie da.
W momentach takich jak ten uwielbiałem wojowniczą i charyzmatyczną stronę Gyu hyunga.
-Już po przesłuchaniu, hyung?- poklepał go po ramieniu L hyung.
-Wiem, że według was dziwnie się zachowywałem..., ale myślałem, że znacie mnie na tyle dobrze, że wiecie, że nie skrzywdziłbym dziewczyny. Czy ja mam na czole wypisane 'psychopata'?
-Nasza wiara została zachwiana.- przytaknął L.
-Ale te zdjęcia i w ogóle...- zaczął Dongwoo.
-Jakie zdjęcia?- spytał zdziwiony Hoya.
-Nie przeglądałeś sieci? Aż wrze od fotek. Już słyszę, co CEO nam powie.- westchnął Dongwoo.
-A gdzie Woohyun?- zapytał ponownie Hoya.
-Z Hyuną i Junhongiem.- wyjaśnił Sunggyu.
-Co? W takiej chwili?- Hoya przykrył sobie twarz dłońmi.
-To dość irytująca i długa historia, ale pomimo iż sam się zdenerwowałem, to zapewniam, że ten wariat Nam wie, co robi...- oświadczył Sunggyu.- Jak wieści? Dobre czy złe?
-Później się dowiemy, bo nie pozwalają nam wejść.- nadąłem policzki.- W dodatku wzięło nas takie ohydne czupiradło za grupę LGBT.- dodałem rozgoryczony.
* * *
(D.I.Y.)
Ten cały Kim Sunggyu załatwił formalności z doktorem i wszyscy mogli wejść do pokoju, gdzie leżała Seo Hee. Pomimo iż kumple Sunggyu mieli mnie głęboko w poważaniu, sam lider grupy o nazwie Infinite także i mi pozwolił do nich dołączyć. To samo tyczyło się Rena.
Telefon Sunggyu zawibrował.
-Woohyun już załatwił swoje sprawy i już tu idzie.- poinformował swoich kumpli.
-No, to w międzyczasie wysłuchamy historyjki.- zasugerował Sungjong. Utkwił srogie spojrzenie właśnie we mnie.
-Darujcie sobie, on nic nie wie. Bawienie się w detektywów idzie wam tak słabo, że mam ochotę rzygać. Bierzcie wy przykład, drogie dzieci, z waszego terapeuty i lidera.
Czyli... ja nic nie wiem jego zdaniem?
-Już zapomniałeś, kto cię uratował, gdy się nadziałeś kolanem na pułapkę?- przypomniałem, nie ukrywając zawodu w głosie, a Minki westchnął i naburmuszony usiadł na wolnym krześle.
Przez parę minut trwała idealna cisza. Puste uderzenia kropel w kroplówce podłączonej dla Seo chyba nie mogły się liczyć? A to z tej prostej przyczyny, iż nie wzbudzały szczęśliwych emocji czy uczuć, a wręcz odwrotnie.
Nie minęło dużo czasu, kiedy drzwi się otworzyły.
-Hyung i Hyuna noona~- zawołał entuzjastycznie Sungjong. Zaraz, czy on powiedział 'Hyuna'?
-A Zelo?- zapytał Myungsoo.
-On chciałby pomówić z Doyoungiem na osobności.- odpowiedziała Hyuna i lekko się do mnie uśmiechnęła.
-Ale my chcemy wiedzieć, co, jak i dlaczego. Wszystko od A do Z.- przypomniał Sungjong.
-Sungjong, uspokój się, litości. Tu ktoś odpoczywa.- upomniał go Minki.
-O, Ren. Z tobą Junhong też chciałby pogadać.- dodała Hyuna.
-Ale zostawiać ich tak samych...- zastanawiał się Sungjong.
-Nikt już nie ucieknie, bo nie mają po co.- kontynuowała Hyuna.
-Widzimy się w umówionym miejscu chłopcy.- dodał Woohyun mając na myśli mnie, Zelo i Rena.
* * * * * * * * *
(Seo Hee)
W uszach mi jeszcze trochę szumiało, a ból pleców był nie do ogarnięcia, dlatego powoli przechyliłam się na bok, ale przy okazji narobiłam hałasu. Po fakcie dokonanym spostrzegłam, że podłączono mi kroplówkę.
- Hej, ślimaku.- usłyszałam. – Nie ma to jak hibernacja przez 2 tygodnie, prawda?
Słucham, ile?! Jaka hibernacja...
-Noona...?- spytałam zdziwiona.
-No, a kto? Pogoniłam ich do dormu.- przytaknęła Hyuna odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie, odnośnie chłopaków.
-A...!
-Mam pozwolenie od Woohyuna, by cię oddelegować.- objaśniła.- Pójdę po doktora.- dodała.– Oi? Jesteś tutaj?- pomachała mi dłonią przed oczami.
-T-tak, chyba...
-Będę za chwilę... Tak?- spytała, gdy zaczepiłam palcami o rękaw jej bluzy. Wskazałam gestem na bukiet ze stokrotek i konwalii.- Prezent od adoratora.- wyjaśniła, po czym wyszła.
Podjęłam próbę wstania, nim lekarz zdążył dotrzeć i doczłapałam do stolika. Przy wazonie leżała sporych rozmiarów koperta, a w niej pudełko zawierające telefon. Oprócz tego znajdowało się tam też zdjęcie z typu 'teaser', a na odwrocie był dopisek : „Z pozdrowieniami od Infinite". Okej, gest był miły. Nie powiem, że nie... ale ten telefon nieomal przyprawił mnie o zawał. Nie było nigdzie ceny, ale nikt też nie powiedział, że jest dla mnie, więc aż tak bardzo nie martwiłam się o to.
-O, panna Bang. Już pani stanęła na nogi? Niesamowite.- usłyszałam uwagę doktora.
Facet tak na oko był przed 50-tką, lecz nie zapomniał o dobrych manierach, także obeszło się bez klepania mnie po główce czy kładzenia łapek tam, gdzie nie można. Sprawdził czy ze mną rzeczywiście dobrze i oficjalnie ogłosił, że mogę opuścić szpital. Noona zabrała kwiaty z wazonu oraz kopertę, a także wzięła mój plecak, który z wyglądu przypominał ślimaka.
Wsunęłam na nogi buty, ponieważ do tej pory miałam bose stopy, ale ubrania już na sobie miałam. Powlokłam się za nooną do winy, zjechałyśmy na parter, wyszłyśmy z budynku, a parę metrów dalej stał czarny van.
-Oppa~ - nie potrafiłam powstrzymać radości na widok Sungyeola.
-Hej tam- przywitał mnie i grzecznie przytulił.
-Odwieziesz noonę?- spytałam.
-Zostanę z wami na noc, bo chłopaki robią grilla.- wyjaśniła Hyuna.
-Omo, super! – wyszczerzyłam ząbki w uśmiechu, a Hyuna ten gest odwzajemniła.
* * *
(Sungjong)
Siedziałem z L hyungiem w kuchni i obierałem młodą marchew, hyung zaś walczył z 6 kilogramami cebuli. Mieliśmy już za sobą walkę z dwoma worami ziemniaków. Szykowały się warzywne przekąski z grilla i nie tylko.
-Myślisz, że kto to wszystko zje?- zawołał Sunggyu z przedpokoju, zaś Dongwoo próbował mu uświadomić, że na grillu będą 2 dziewczyny oraz 10 chłopaków. Razem 12 osób.
-Co za idiota wpadł na pomysł, żeby zapraszać Rena?!- westchnąłem.
-Oj, daj spokój. Nie zrobił nic złego~
-Podsłuchujesz moją rozmowę, Namstar hyung~ - odkrzyknąłem uprzejmie. Nie mogłem się doczekać frytek domowej roboty.
-Cii~ Przyjechali. Sungyeol z Hyuną.- zauważył Dongwoo.
-A... Seo Hee?- spytałem.
-O! Widzę. Nadworny Ślimak Infinite właśnie przybył~ - ogłosił wszem i wobec Dongwoo. Porzuciłem czynność, by jak najprędzej znaleźć się w salonie. Po co? Oczywiście wciąż zależało mi na Seo, więc chciałem ją zobaczyć.
-Sungjong?- zwróciła się do mnie niepewnie.
-Tak, to on. Nie krępuj się.- zapowiedział Myungsoo. Jak L hyung coś czasem powie, to aż strach się bać, naprawdę. Woohyun przyłożył mu ręką po głowie. –Ej, yah! No tak nie można.
-Aigoo, chłopaki.- westchnęła Hyuna.
Po wymienieniu uprzejmych uścisków z każdym z Infinite, a z każdym, bo Sunggyu hyung nieco znormalniał, Seo Hee poszła do pokoju, w którym pomieszkiwała. A przynajmniej takie były założenia, bo przez ten czas, gdy tu przebywała otwarcie odradziliśmy jej, by nie wracała do swojego mieszkania. Teoretycznie terapia grupowa została zakończona, ale dachu nad głową nie mogliśmy jej pozbawić szczególnie teraz. Główna terapia prowadzona pomiędzy Seo a jej terapeutą nadal musiała być kontynuowana, przynajmniej tak myślałem, bo oficjalnie Seo tej walki jeszcze nie wygrała. Trzeba było stwarzać chociaż minimalne pozory. A z dormu nie było sensu jej wyganiać, bo gdzie by się podziała?
-To kiedy ta oficjalna randka?- zagadał do mnie znienacka Myungsoo hyung.
-Sam już nie wiem, hyung.- odpowiedziałem mu szczerze.
-Nie wiesz?
-Tak, to dziwne. Wiem.- przyznałem, gdyż wcale mnie nie zaskoczyła jego reakcja.
-To przez Doyounga, prawda?- dopytywał się Myungsoo.
-Ten młody, co znał podglądacza i Hyunę? Jeżeli już, to obstawiaj na...- zacząłem, lecz nie skończyłem.
-Przyszliście.- powitał gości Woohyun.
Ach, więc przyszli. Choi Junhong, Choi Minki oraz Kim Doyoung.
-A! To tobie wpieprzyłam się do wc.- wypaliła na powitanie do Do Younga Seo Hee.
-Co?!!- krzyknęli wszyscy, na co Doyoung lekko się uśmiechnął.
-Ciebie trzeba rzeczywiście leczyć.- skwitował zdziwiony L, a na jego twarzy pojawił się kolor rumieńców.
-Co? Hahaha. Ale mnie rozbawiłeś L.- roześmiał się Ren.- Seo Hee nie ma skłonności do maniakalnej nimfomanii. – uświadomił go i nas wszystkich przy okazji.
-Zaraz, po kolei.- zarządził Dongwoo. Do Young spojrzał na Woohyuna, a ten przytaknął na 'tak'.
-Usiądźcie.- zaproponował Namu, co też uczyniliśmy.
-Możesz już zacząć.- pośpieszał go Ren zerknąwszy na swój EMO – stylizowany zegarek.
-Kim ty jesteś dla Seo Hee?- zapytał L, ale kogo? Rena czy Doyounga? Oho! Zdaje się, że hyung przeszedł natychmiastowo w tryb fanboyowania do Seo. Jej trudno się oprzeć.
-Nikim szczególnym, tylko czarną owcą w rodzinie.- odpowiedział jednak D.I.Y. i to od razu.
-Co?!
-Umm... Doyoung to młodszy brat Lee Seung-hyuna. Znany on jest jako Seungri.- oznajmiła Seo Hee.
* * *
(Myungsoo)
Seungri? Ale... co? Ugh, jakie to skomplikowane. A nie mówiłem?! A chłopaki nie wierzyli i ubzdurali sobie, że wymyślam, bo uwziąłem się na Seo Hee. A ja naprawdę mam słabą głowę do tajemnic i zagadek.
-Jakim cudem? Przecież on nazywa się Lee, a Doyoung Kim....- zauważyłem.
-No bo... ojciec Do Younga to też ojciec Seungri'ego.- wyjaśniła Seo, na co D.I.Y. zagryzł dolną wargę ust. Acha!
-Czyli mają tego samego ojca, ale różne matki.- dodał Ren tak, jakby to nie było oczywiste.
* * *
(Seo Hee)
-Daj mu już spokój.- uciszyłam Rena, który zaczynał mi działać na nerwy.- Nie mam do ciebie pretensji, bo też nie do końca wiedziałeś, ale to nie wina Do Younga, co zrobił Seungri.
- Pamiętasz?- zdziwił się Ren.
-Wiesz... zapomniałam na trochę, ale już pamiętam.- przyznałam. Może Minki miał nas gdzieś, ale byliśmy przyjaciółmi.
-A teraz cała historia.- zażyczył sobie Myungsoo.
-Hyung, może lepiej będzie, jeżeli...-zaczęłam, ponieważ wiedziałam o jego słabej odporności psychicznej.
-Nic mi nie będzie.- zapewnił.
-A zasłużyłeś L hyung?- zdziwił się Sungjong.
-Uznam, że tego pytania nie było.- stwierdziłam chcąc zakończyć dyskusję, na co wszyscy przytaknęli. Przesiadłam się z dotychczas zajmowanego miejsca obok Junhonga tak, że teraz nie siedziałam koło nikogo.
-Seo, nie musisz nic im mówić.- powiedział Woohyun.
-Ale czemu nie?- nadął policzki Dongwoo, przez co wyglądał całkiem zabawnie.
-No dobrze, pozwólcie podjąć decyzję Waszemu liderowi.- niespodziewanie głos zabrał Sunggyu, na co Woohyun otworzył usta ze zdziwienia.- Tak, tak Woohyun, wiem, co chciałeś powiedzieć. W każdym razie to dobrze, że sama podjęła taką decyzję. Przynajmniej dowiemy się od niej, a nie z gazet czy portali plotkarskich.- czy on mnie właśnie skomplementował za to, że chciałam im przedstawić wydarzenia sprzed 6 lat?
Brzmiało to jednak dość rozsądnie, brawo Kim Sunggyu.
-Od 24 godzin panna Bang jest pełnoletnia, więc właściwie nie musi być pod twoją stałą kontrolą.- dodał.
-Omo, przyszłaś na świat 3 października? – zapytał Sungjong.
- Możliwe, ale skoro to wiesz, to może tez wskaż datę, od kiedy nie obchodzę urodzin?- poprosiłam uprzejmie.
-Ej no, jak to nie?- zrobił smutną minę Dongwoo.
-Nie bądź bezczelna, Bang. To że raz dostałaś w głowę nie znaczy, że możesz zachowywać się jak księżniczka.
-Aish, Sunggyu!- krzyknął do niego Woohyun.
-Właściwie to dwa, ale brawo, bo prawie odgadłeś.
-Aigoo! Przestańcie się do siebie drzeć! – podniosła głos Hyuna noona i chyba tylko dzięki niej zapanowały cisza i spokój.
-Chętnie bym opowiedział tę bajeczkę, lecz kobiety mają pierwszeństwo.- odezwał się wyćwiczonym tonem głosu Minki, gestykulując ze zręcznością mima.
-Czyli 3 październik 1998?- zapytał maknae, na co przytaknęłam.- Wiem, że spóźnione, ale wszystkiego najlepszego~
-Shh, ja chcę posłuchać. 'Skąd oni ją znają' i w ogóle. – przypomniał po raz kolejny Myungsoo.
-Minkiego znam od przedszkola, a Zelo i Do Younga poznałam w gimnazjum.- zaczęłam opowieść, by Myungsoo mógł poczuć się w końcu uszczęśliwiony.- Z tym, że do przedszkola i szkoły podstawowej chodziłam w Gyeonggi, a od gimnazjum do 1 klasy szkoły średniej- w Daejeon.
-A później?- przerwał mi znowu Myungsoo.
-Czy ty się przypadkiem nie boisz?- spytałam, na co hyung spalił buraka.- Czy tak lepiej, hyung-nim? – spytałam ponownie po tym, jak podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń, swoją drogą była zimna, na co Dongwoo zagwizdał. L przewrócił oczami i wysunął swą dłoń z uścisku.- Więc~ ... chodziłam z Minkim do przedszkola,- ponowiłam próbę opowiedzenia- ale do różnych grup. On był dwie klasy wyżej, ale uważano go za dziwaka, bo uciekał ze swoich zajęć i przyłaził do mnie.
-Hah! Byłeś podglądaczem za dzieciaka?- wypalił Sungjong.
-Ej, Sungjongie. Nie wolno tak.- upomniałam młodego maknae Infinite. – No więc Minki za małego umiał rysować i tworzyć niesamowite pejzaże. Jego rodzina była nieszczególnie bogata, a ponieważ ja nie cierpiałam zajęć artystycznych... Takie były początki mojej i jego znajomości. Na każdą okazję dostawał ode mnie blok rysunkowy i kredki lub kolorowe długopisy. W gimnazjum poznałam Zelo, a następnie Doyounga. Minki niezbyt za nimi przepadał. Uważał, że za dużo czasu z nimi spędzam i że któregoś dnia o nim zapomnę.
- Ech, naprawdę musisz im wszystkim mówić?- nadął policzki Ren.
-Siedź już cicho, Ren. Używasz jeszcze czasem mózgu?!- zbeształam go jak nigdy.
-Woah, co za szok. Myślałem, że tylko Sunggyu umiesz uciszyć.- zawył z zachwytu Dongwoo.
-Pozory mylą.- skomentował Ren i wziął trochę frytek w panierce.- Ale nie myliłem się. A przynajmniej nie do Do Younga.
-Tego, co stało się Do Youngowi nie życzyłabym nawet tobie, więc naprawdę Minki, dobrze ci radzę, ucisz się, bo nasza przyjaźń zniknie. Chcesz tego?
-Co stało się Do Youngowi, że przez 6 lat był w śpiączce?- zadał pytanie Sungyeol. – I kim dla siebie jesteście?
-To skomplikowane.- stwierdziłam. – I nie wiem, czy Do Young życzy sobie, byście się dowiedzieli.
-Uuu, słodko. Mały alpako-ślimak ma tajemnicę~ - Dongwoo wykonał jakiś dziwny gest typu serduszko oraz bbuing-bbuing.
-Ten alpako-ślimak zaraz zmiażdży twoje ego, więc Dongwoo hyung, wycisz głośniki i słuchaj. Lub ignoruj, jak wolisz.
Mogą mnie później oskarżać o niestrawność żołądka, ale naprawdę chciałam im opowiedzieć. To znaczy, na samą myśl o tych bezcennie złowrogich wspomnieniach zbiera mi się samej na mdłości, ale trudno.
-Więc, jak być może wiecie, jestem młodszą siostrą Bang Jinnie. Unnie była w związku z tym sławnym Kwon Jiyongiem. Spotykali się dosyć często, a GD bywał częstym gościem naszego domu... Powiedziałabym, że za częstym.- poprawiłam się. – Nie lubiłam tego, bo ciągle kręcił się po korytarzu albo urządzał sobie z Jinnie nocne zabawy. To wszystko było dosyć... intymne i krępujące. Dla mnie o wiele przyjemniejsze było chodzenie do szkoły, spędzanie mnóstwa czasu w bibliotece. I tutaj pojawia się Lee Seung-hyun, czyli Seungri.
-Seungri?- spytał zdziwiony Woohyun.
-Mm. Brat Do Younga, tzn. nieprawdziwy, ale niestety łączą ich więzy krwi przez tego samego mężczyznę. W każdym razie od poznania Seungri...ja.. cóż, nie było za ciekawie. To znaczy na początku tylko... przez niego zaniedbałam Zelo i Doyounga, a tym bardziej Minkiego. Byłam kontrolowana, a na dodatek Seungri... cóż, to tez nie za ciekawe: rozpowiedział w całej szkole, że mieszkam z GD pod jednym dachem. Wtedy też dowiedziałam się, że to kumple, tylko nic mi nie świtało, bo dlaczego by Seungri miał wkopać swojego przyjaciela? GD rzeczywiście wprowadził się do nas.
-A twoi rodzice?- wtrącił się Sungjong.
-Umm, tak. To... Więc moi i Jinnie rodzice bardzo liczyli się z opinią bogatych i wpływowych osób z ich śmietanki towarzyskiej. Posiadanie dwóch córek traktowali jako grzech. Pojawienie się Kwon Jiyonga wiele zmieniło, rodzice byli nim zachwyceni, wiecie... tak byli nim zafascynowani, że pozwalali mu mnie pilnować, choć ja się temu sprzeciwiłam. Po dłuższym czasie spotkałam się z Do Youngiem i Renem i omówiliśmy to, co się mi przydarzyło. Dowiedziałam się, że Ren miał wypadek i to w szkole, bo wpadł w sidła. Wiecie, takie co myśliwi zostawiają na zwierzęta w lesie...
-Wnyki? W szkole?- otworzył szeroko usta L hyung.
-Zamknij usta, bo muchy ci wlecą. Masz sucharka.- zaproponowałam mu, podając mu niegroźny kruchy wyrób.
-Czy ja ci wyglądam na masochistę? Co za normalny człowiek konsumuje oglądając lub wysłuchując takich makabrycznych opowieści?- naskoczył na mnie.– Już czuję, jak mi się flaki przewracają, a ty...
-Sprawdzałam tylko, czy dalej jesteś wśród nas, czy odpłynąłeś na drugi świat. Mianhae, hyung...- przyznałam skruszonym głosem.
-Aww, jaki troskliwy ślimak~ - zawył L, parodiując Donwoo hyunga.- Opowiadaj dalej.- poprosił dzielnie.
-Uuu, kręcą cię ślimaki?- zapytał Sungjong.
-Zapomnij~ - odparł L hyung, po czym gestem nakazał, abym kontynuowała. Dla mnie nie było tu nic podejrzanego, dlaczego oni myślą, że łączyło mnie coś z Doyoungiem, a teraz z L hyungiem?
-Więc...po tym spotkaniu, na którym obiecaliśmy sobie trzymać się mimo wszystko razem, wróciłam do domu, wiedziałam, że Jinnie była na imprezie i szybko nie wróci, więc... więc myślałam, że Kwon także i cieszyłam się, że będzie spokój... niestety tak nie było... To znaczy przez jakiś czas Jinnie w domu nie było, godziny mijały, oszczędzę wam szczegółów, ale przy okazji dowiedziałam się, że moja matka to zwykła sprzedajna s*ka.
-Co?!- wyrwało się noonie.- Przepraszam...- dodała, po czym wstała z krzesła i pobiegła do łazienki.
-Coś ty zrobiła Hyunie?- warknął do mnie Sunggyu. Nikt się jednak nie odezwał.
-O, czekaliście na mnie? Jak miło.- podziękowała nam, gdy wróciła jakieś 30 minut później.- Przez jakiś czas zastanawiałam się... To znaczy odkąd byłaś w szpitalu... czy też nie jesteś taka kochliwa jak twoja mama i siostra, ale poznałam się na tobie wystarczająco, by stwierdzić, iż nie jesteś taka jak one.
-O, umm, noona...- zaczęłam, ale nie umiałam znaleźć odpowiednich słów, aby wyrazić jej wdzięczność.
-Właśnie, skąd wiedziałaś?- dodał Sungyeol oppa i popatrzył na Hyunę.
-Od Seungri. Przepraszam, widziałam się z nim dwa tygodnie temu, przed tym jak zaatakował Seo Hee... Nie miałam pojęcia, że on i GD tacy są...
-To on ją walnął tym metalowym prętem?!- wrzasnął Hoya.
-Co...?- zapytał Doyoung, zaś Ren zagryzł dolną wargę ust. Pomimo iż był to mega rzadki widok, to z oczu Rena zleciało parę kropel łez.
-Hey, boys don't cry ~- zawołałam. – Było-minęło. Jestem tu, Do Young na szczęście też.- zauważyłam i uśmiechnęłam się do nich.
-Może daruj nam te drastyczne szczegóły, których nie poskąpiłby sam Vlad*?- zasugerował Sunggyu.
-Dlaczego?- zdziwił się Dongwoo. O, odważny się znalazł.
-Niby z jakiej racji mam wysłuchiwać o GD? Niedobrze mi się robi, jak tego słucham...- stwierdził Gyu. Rzeczywiście jakoś dziwnie zbladł, czemu jednak się nie dziwię.
-Mmm, a więc pominę te drastyczne opowiastki. Skoro już wiecie, jaka była siostra...
-Okropna ta twoja matka.- skomentował Dongwoo.- Ugh, już w życiu nie tknę żadnej baby po 30-tce, słowo honoru od Jang Dongwoo.- zasalutował.
-Teraz, jeżeli się zgodzicie, opowieść zostanie przedstawiona z punktu Zelo. – poinformowałam grupę Infinite, noonę oraz Rena i Do Younga. Wszyscy się zgodzili, włącznie z „Panem Marudą".
* * *
(Junhong)
-No więc słuchamy.- oznajmił Sunggyu sunbae, ale miałem wrażenie, że o wiele bardziej ucieszyłby się na wieść o otrzymaniu nagrody w konkursie na gali MAMA albo WMA. W telewizji promował się na ciapę i „Pana-Nie-Jestem-Elastyczny", a w rzeczywistości okazał się być bezuczuciowym głupkiem. Pod tym względem niewiele różnił się od Rena, który jednak jakieś kawałki mózgu miał pod tą miękką jak guma kopułą. Nie był takim bezmózgiem jak z początku myślałem. Kto wie, może i „Pan Maruda" ma w sobie ludzkie uczucia.
-Ja...ja chciałbym tylko powiedzieć, że nie wiedziałem o problemach Seo Hee, tylko Do Young i Ren wiedzieli, a ja... ja przypadkowo usłyszałem od Rena... ale nikt mnie nie wsparł. Wyśmiali mnie. Zagrożono mi nawet, że poślą mnie do szpitala dla czubów, bo śmiem oczerniać Seungriego, syna ważnego prezesa. Ja... ja przez przypadek wciągnąłem w to wszystko Do Younga, on wiedział, że Seo ma kłopoty i może mieć większe, ale nie aż tak duże... ale nie wiedzieliśmy, że oni tylko na to czekają.
-To znaczy.. jakie problemy, przepraszam bardzo?- zapytał Sunggyu sunbae nagle wykazując zainteresowanie.
-W porządku, mogę powiedzieć, Seo? – stwierdził D.I.Y., na co Seo Hee przytaknęła. Jednak nie umknęło mojej uwadze, że złapała odruchowo L hyunga za rękę. Przypadek?
-Ja jestem za.- poparł go Sungjong hyung.
Minki siedział na krześle z miną pokrzywdzonego.
* * *
(D.I.Y.)
- No to tak... Seungri ani Jiyong nie wiedzieli o mojej znajomości z Seo Hee, to znaczy przez jakiś czas. W tamten dzień akurat trwały w naszej szkole egzaminy, więc umówiliśmy się we czwórkę. Poza tym podczas przygotowywania projektów wyśmiewano mnie... Ludzie otwarcie twierdzili, że jestem spaczonym genetycznie tworem. Do tej pory było tak, że Seo Hee uczyła się z Renem, ale od gimnazjum do szkoły średniej obmyśliliśmy grupową strategię wspólnych powtórek do sprawdzianów. Ren stwierdził, że zszedł na dalszy plan i przez jakiś czas nie pojawiał się w naszych miejscach.- wyjaśniłem.- Ja i Junhong byliśmy zaniepokojeni tym, że Seo Hee nie je lub zasypia na lekcjach.
-Głodówka w gimnazjum? Okres buntu w stylu emo przezywałaś?- zagadał do niej Dongwoo, na co Seo Hee poczochrała mu fryzurę. – Ach, rozumień. Bardzo Tabu~
-To znaczy, ja wiem i Hyuna też. Razem 3 osoby.- objaśnił samozwańczy terapeuta.
-Kto jeszcze?- dopytywał się ten niedoinformowany i nieodpowiedzialny idiota, Dongwoo.
-Junhong.- odparłem.- Mm, w każdym razie do końca gimnazjum trzymaliśmy się już razem. W szkole średniej... Cóż, chyba tylko Minki ją skończył.- stwierdziłem krótko.
-Nie miałem przez nich życia, kretynie!- krzyknął do mnie Minki.
-Uspokój się już i przestań histeryzować! Nie winię cię.-powiedziała.
-DoYoung... był w śpiączce przez 6 lat, bo nie stać mnie było na publiczne przyznanie się o udzielenie informacji o Jinnie!
-I dlatego wrobiłeś Junhonga...- przytaknęła Seo.- Tak mnie zastanawiało, dlaczego Sungjong przykleił ci łatkę „podglądacza".
-Zawaliłem, ale starałem się ciebie chronić. Nie chciałem, byś skończyła jak Jinnie.- dokończył Minki.
-Co?! Chronić? Siedziałeś sobie grzecznie w mieszkanku i ani razu nie powiedziałeś Seo Hee, że jest okradana, a tymczasem Seungri i Jiyong poniewierali ją jak szma*ę?!- krzyknęła do niego Hyuna.
-Opowiesz mi później, co dokładnie się wydarzyło, Minki. Chcę się teraz dowiedzieć, w jaki sposób wrobiłeś Do Younga, bo z Zelo to się nieco domyślam.- spytała go Seo Hee.
- Nie wrobiłem... Nie chciałem... Do Younga też nie...- Minki wyglądał na skruszonego. Widziałem go takim rzadko, lecz wystarczająco, aby stwierdzić, że Minki to dziwak. Taki sam jak ja, Zelo czy Seo Hee. Nienawidziło się nas, bo byliśmy niechcianymi dziećmi naszych rodziców.
-Mów. I tak się dowiem.- poprosiła Seo.
-Pamiętasz, jak się zaplątałem we wnyki, ale powiedziałem, że zły pies mnie pogryzł?- przypomniał jej Minki. – Naprawdę.. jestem wdzięczny Do Youngowi do dziś, za jego pomoc... Pamiętasz, jak powiedziałaś mi w szkole średniej, że masz crusha? Cóż, myślałem że to Do Young, więc uznałem, że Seungri powinien brata pilnować... Nie miałem pojęcia, że mnie wykorzystał do skłócenia nas wszystkich, a on tymczasem zrobił porządek z tobą i Do Youngiem!
-Auu~! Nie ściskaj mi tak dłoni~ - zawył Sunggyu. Seo rzeczywiście ściskała mu rękę, podejrzewam, że odruchowo. Tylko kiedy ona zdążyła zmienić miejsce?
- - -
*historyczny książę Vlad, z Rumunii . W kulturze masowej znany jako hrabia, wampir Drakula.
D.I.Y. , czyli Kim Dong Young = Doyoung~ (tak, TEN Do Young ) :)
LGBT - wiadomo~
Mam nadzieję, iż nikogo tym rozdziałem nie uraziłam, a wspomniana nazwa 'LGBT' oraz akcja z panią salową - autentyczna, zmieniona nieco na potrzeby opowiadania.
Biedny L, znów trochę ucierpiał ^^
Plecak, który dostała Seo od Hyuny wygląda tak:
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top