Część 5.9 „Can you smile?"

(Woohyun)

    Do końca następnego tygodnia nie odnalazłem dokumentów. Mam nadzieję, że nie wpadły w niepowołane ręce, bo jeśli tak, to przeze mnie Seo mogła mieć większe problemy. Moja Hyuna starała się mnie pocieszyć, ale prawdę mówiąc średnio to pomagało, więc odpuściła. Było mi głupio, ale co ja poradzę? Za bardzo się przejąłem, nie mogłem przez to skupić się na terapii, nie umiałem spojrzeć Seo Hee w twarz... A co, jeżeli wpadły jednak w niepowołane ręce? Sasaeng na pewno by zaatakował ze zdwojoną siłą. Mam wrażenie, iż jest to cisza przed burzą.

(Dongwoo)

    Nie żebym życzył Woohyunowi źle, bo w całej tej sprawie to ja brałem najmniejszy udział, ale jak to mówią: „Gdzie dwóch cierpi, tam trzeci korzysta"... albo jakoś podobnie. Tak naprawdę, to wiedziałem, że prędzej czy później przyjdzie moja kolej, nie mogłem się doczekać, a gdy przyszło co do czego trochę mnie strach obleciał. Tak więc nie wycofałem się, przyjąłem odważnie na klatę to trudne wyzwanie, jakim była opieka nad Seo Hee. W moim przypadku to działało tak, że wiek nie grał roli- jak laska była niczego sobie i miała trochę oleju w głowie, to nogi same rwały się, by podejść, zagadać. Oczywiście mam też swoje zasady, a jedna z nich dotyczy maksymalnej skali wieku, tak więc Seo Hee mieściła się idealnie w barometrze wiekowym między 19 a 32. Dlaczego? Ano dlatego, że wolę, gdy dziewczyna jej w podobnym lub zbliżonym wieku do mnie, 30 to już wymaga innego podejścia i istnieje 99% szans na to, iż kobitka będzie myślała tylko o jednym. Tak się akurat złożyło, że Seo od razu miała to 'coś', co mnie przyciąga do kobiet. Przyznam, że dziewoja nieciekawie w życiu miała i musi leczyć się w szpitalu psychiatrycznym, ale tak szczerze, to intrygująca z nią jest historia, więc dlaczego miałbym odpuścić.

* * *

(Woohyun)

     Z wielkim sceptyzmem podchodziłem do pomysłu oddania mojej pacjentki w opiekę pod skrzydła Dongwoo. Terapia grupowa obejmowała każdego w Infinite, więc nie byłbym fair wobec niego, gdybym go wykluczył z zadania. Skoro Seo wytrzymała z humorzastym liderem, z 'zabójcą kobiecych serc' też da radę. L i Sungyeol pomogli jej z wyborem ubrań, Sungjong dał jej przy okazji prezent, którym okazały się być dobre perfumy. Oczywiście Seo zapierała się, ile mogła. Ostatecznie przyszła do mnie, by zapytać o radę dotyczącą Dongwoo, a po uspokojeniu jej, że wcale nie jest taki groźny na jakiego się promuje, wyszła z dormu.

-Będziesz ich śledził? – spytał zdziwiony Sungjong.

-Nie, ale muszę coś załatwić. Może byście w końcu ogarnęli pokój gościnny?- odpowiedziałem.- Zgodziłem się na przechowywanie rzeczy Seo u mnie i Sungyeola, ale to nie znaczy, że mam mieć zawalony cały pokój z alpakotworami!

-A czy ja coś mówię? Przynajmniej mam pewność, że nikt niepożądany nie ma wglądu do prywatnych rzeczy należących do Seo Hee.- stwierdził najmłodszy w naszej grupie.

-Sprawy z pracy?- dopytywał się Sungyeol, na co przytaknąłem.

-Zabierz mnie, hyung.- poprosił Sungjong.

-Nie mogę. To ja wychodzę, nie wiem, ile mi zajmie, ale zajmijcie się pokojem dla Seo Hee. Bardzo was o to proszę.

-Jasne, my zawsze od brudnej roboty.- zauważył Sungjong, po czym pociągnął Sungyeola na górę.

-Miej na nich oko.- zwróciłem się do Myungsoo, po czym wyszedłem.

* * *

(Dongwoo)

    Młoda po zdobyciu nowych ubrań prezentowała się całkiem inaczej. Jak widać Seo jest przykładem na to, że ładnemu we wszystkim ładnie. O dziwo nie przyłapałem jej na narzekaniu. Czyżby terapia Woohyuna rzeczywiście działała? A może to geny? Choć tak do końca to najmniej znałem tą całą Jinnie. Pamiętałem, jak Seo Hee jeszcze niedawno chowała się przede mną i robiła wszystko, byleby ze mną nie gadać. Teraz idzie razem ze mną do klubu. Gdzie się podziała ta nieśmiała 19-latka?

-Wejdziemy tutaj.- poinformowałem ją, gdy stanęliśmy w kolejce przed moim ulubionym klubem.

-Nie jestem pełnoletnia...- przypomniała.

-Nie szkodzi, trzymaj się mnie.

Posłała mi spojrzenie typu 'WTF'. Norma, wręcz uwielbiam, jak to robi, ale że Seo to szczególny przypadek, tak więc odpuszczam jej ten foch.

     Mała nieco rozbrykała się, więc szybko straciłem ją z oczu, gdy przypałętała się do mnie jakaś rozwódka, szukająca „przygody na jedną noc". Nie piłem za dużo, bo byłem odpowiedzialny za pannę Bang, co nie spodobało się mojej 'partnerce do picia', dlatego oddaliła się i od razu przykleiła do pijanego fagasa po 40-tce.

* * *

(Seo Hee)

    Odczułam wielką ulgę, kiedy Dongwoo odszedł gdzieś z jakąś kobietą, na oko z 30-tką na karku.

No dobrze Seo Hee, Dongwoo dał ci wolną rękę, a teraz olał, co w sumie jest dobre, ale jak ty masz zamiar poradzić sobie sama w klubie?!

-Hej, założyłem się z kumplami, że pokonam cię na macie do tańczenia.- ktoś obcy zaczepił mnie. No i jeszcze z takim tekstem, odważnie. Cóż, przynajmniej szczery. – Fajna z ciebie laska, to co? Wchodzisz? Zakład?- dopytywał się nieznajomy.

Spojrzałam w kierunku miejsca pobytu Dongwoo. Wyglądało na to, że jest całkowicie zaabsorbowany kobietą, z którą właśnie pił.

-Umm... Chyba mogę się zgodzić.- przytaknęłam.

-O, stary. Udało ci się. – stwierdził jeden z jego znajomych i zagwizdał na mój widok.

-Pokonasz to chucherko bez problemu.- zaśmiał się inny.

     Nie wiem, czemu ja się na to zgodziłam. Chyba mogę uznać, że adrenalina mi mocno skoczyła.

-Jaka jest stawka?- spytałam ich uprzejmie, czym z pewnością byli zaskoczeni.

-Powiedziałeś jej?!- jakiś jeszcze inny zapytał tego, który 'pochwalił' się zakładem.

-Trzy i pół z kawałkiem w papierkach.- uhuu, wysoko się ceni.

-Umowa stoi.- przytaknęłam.

* * *

(Zelo)

     Nie miałem się czego obawiać, bo nic złego nie zrobiłem. Ja wiedziałem, że pan Nam prędzej czy później do tego dojdzie. Nie miałem tak dobrze jak Seo Hee, nie zazdrościłem jej, o nie. Ja tylko byłem nieco zmartwiony, bo nie wiedziałem o żadnym planie między nią a panem Woohyunem. Dlatego zdziwiłem się nagłą wizytą pana Nam Woohyuna, nie sądziłem, że będzie jeszcze chciał kiedykolwiek mnie wysłuchać. Byłem więc wielce zdziwiony jego wizytą, a tym bardziej jego słowami. On mi wierzył!

-Nie mogę wyjść.- przypomniałem.

-Załatwiłem ci przepustkę, więc wychodzisz ze mną.

Nie potrafiłem tego jeszcze ogarnąć, a pan nam sądził, że mi tak łatwo jest?!

-Nie może pan tu porozmawiać?

-Nie, to pilne. Weź swoje ubrania.- poinstruował. Czy ja o czymś nie wiem?- Jeżeli mi się uda, to wyjdziesz na dobre. Przyjdź do mojego gabinetu, gdy będziesz gotowy. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to proszę powiedz, że poprosiłem cię o spotkanie.- dodał.

Nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale chyba mogłem mu ufać? I to chyba bardziej niż panu Kwon Jiyongowi, przez którego Seo Hee była wiecznie szczuta i zastraszana.

* * *

(Ren)

     Ten śmieszny terapeuta znalazł jakimś sposobem mój numer telefonu i poprosił o spotkanie. Zagryzłem policzki od wewnętrznej strony, gdy wspomniał o Seo Hee. Wciąż mnie bolały... to nie tak, że byłem nieczuły, bardzo żałowałem tego, do czego doszło.

Czy on już się domyślił, że brałem w tym udział? A jeżeli tak, to dlaczego nie nasłał na mnie chordy badziewnej służby prawa? Gorączkowo zastanawiałem się, czy udać się na spotkanie z nim, czy po prostu zignorować. Ten jego koleżka, który zaczął startować do Seo Hee nie był dla mnie życzliwy. Dodatkowo jak chciałem skontaktować się z panią właścicielką, ta nie potrafiła wygospodarować odrobiny czasu, aby porozmawiać odnośnie mieszkania, które wynajmuję w jej kamienicy. Zaczynała mnie już drażnić; Czy ona przypadkiem czegoś nie ukrywała?

Zastanawiałem się nad wieloma sprawami konsumując kukurydzę w skorupce. W międzyczasie podjąłem decyzję.

* * *

(Dongwoo)

    Poprzednią 'lasencję' zastąpiła młodsza od niej, lecz szybko się upiła, toteż zniknęła w łazience, gdyż dopadły ją mdłości po alkoholu. Z drugiej strony niewiele straciłem; nie wlałem w siebie tyle co ona, specjalnie oszczędzałem się dzisiaj z powodu Seo Hee. Zgubiłem ją, ale podejmując się poszukiwań wolałem zachować trzeźwy umysł. Gdyby okoliczności były inne zapewne skończyłoby się to upojną nocą z jakąś lafiryndą, która chciała tylko jednego, a mianowicie pójść ze sławnym Jang Dongwoo do łóżka.

Cały czas szukałem wzrokiem Seo, bo miałem cichą nadzieję wyrwać ją na parkiet, a tu nici z planu, bo zniknęła w tłumie, choć mówiłem jej, by trzymała się mnie. Po raz trzeci tego wieczoru pewna zwariowana pani chciała mi rzucić wyzwanie. Będąc dżentelmenem nie odmówiłem tak od razu. Jang Dongwoo nie zna jednak litości.

    Przeciwniczka okazała się być lepsza od poprzedniczek. Niestety zaczęła pokazywać rogi po swojej 6 butelce czystej wódki 40%. Dyskretnie odsunąłem jej rękę, gdy poczułem, że bezczelnie położyła ją na zapięciu od paska do moich spodni.

-Chciałabym coś mocniejszego.- poinformowała.

-Z bąbelkami?- zapytałem, wciąż mile i uprzejmie.

-Procenty, Dongwoo-shi~ - zamruczała mi do ucha, ponownie kładąc rękę w miejscu zakazanym, tym razem zsuwając ją w dół. Tego już było za wiele!

-Whisky z colą dla tej pani.- złożyłem zamówienie u kelnera, kładąc na ladę pieniądze. Laseczkę odsunąłem od siebie na bezpieczną odległość, na co zrobiła smutną minę. Trudno się mówi, ale nie lubię być obmacywany przez pijane baby!

* * *

(Seo Hee)

   Muszę przyznać, że chłopaki nie okazali się być menelami z poprawczaka, a ten, który zaprosił mnie do ich zakładu to ten sam, któremu przez przypadek wpakowałam się do wc! Myślałam, że chciał się zemścić, ale jednak jego zamiary były inne.

Ku swojemu ogromnemu jak wieża tokijska zdziwieniu pokonałam go w 6 na 10 piosenkach: „Be mine", „Come back again" zespołu Infinite, „Chained up" i „Hyde" Vixx oraz w dwóch innych, nieco hip-hopowych kawałkach, których nazwy nie znam. Przeciwnik tańczył do „CMB" oraz „Wolf" zespołu EXO, a także jakichś dwóch strasznie cukierkowych utworów. Jako iż kumple mu nie podarowali, tak więc musiał im dać odpowiednią sumę. Zrobiło mi się go szkoda, a poza tym całkiem fajnym okazał się typem, więc zaproponowałam mały rewanż. Jego znajomi zostawili jednak nas samych, wymigując się szybkim powrotem do domu.

-Umm, słuchaj... Głupio mi. Kim ty w ogóle jesteś? – zagadałam, gdyż zdałam sobie sprawę, iż nie znam jego imienia.

-Ech, to nieważne. Ty jesteś Seo Hee, prawda?- spytał, a ja zamrugałam, bo nigdy mu się nie przedstawiałam. –Chodziłaś do szkoły w Gyeonggi-gu?

...Skąd on wiedział? Czyżby działał dla GD i Seungri'ego?

Nie odpowiedziałam; Nie znałam go na tyle, by mu ufać.

-Poczekaj.- dogonił mnie, gdy odeszłam na nieznaczną odległość.- Przepraszam, chyba cię z kimś pomyliłem. Pójdźmy na karaoke, proszę.

-Umiesz śpiewać?- zagaiłam przyjaźnie, na co chłopak zarumienił się. Więc jednak nie potrafił? Nie szkodzi.

* * *

(Dongwoo)

    Po 6 dużych shotach whisky z colą, dziewczyna wciąż się trzymała.

-Oppa...? – rozejrzała się i doczłapała do mnie.- Zamów mi coś jeszcze. Tym razem mocniejszego.

-Przykro mi, ale do północy już nie piję. - odparłem. Czy ona brała mnie za naiwniaka?

-Oppa, proszę~♥

-Poproś tego barmana, co tak ci chętnie drinki serwował, Ra Im*.

-Dongwoo~

-Ugh, nie.

-Ale oppa...

-Dobrze już, parzone piwo** cytrynowe bezalkoholowe dla pani, a dla mnie shake z miodem i pomarańczowym miąższem.- dzisiejszej nocy mój portfel cierpiał. Barman przygotował napoje w tempie ekspresowym. Miałem wyrzuty sumienia, że pozwoliłem sobie zaszaleć i całkowicie zgubić z pola widzenia Seo Hee. Mam nadzieję, że jest cała, nie w kawałkach...

* * *

(Seo Hee)

-Dlaczego weszliśmy na scenę, tu mogą śpiewać tylko VIP-y. – dobiegłam do nieznajomego i położyłam mu rękę na ramieniu. Przypadkiem, gdyż biegnąc nastąpiłam mu na stopę, przez co moja ręka odruchowo musiała się czegoś złapać, bym nie zaliczyła gleby.

-Wolę tutaj.- stwierdził, po czym przesunął mnie na bok. No tak, nastąpiłam mu na stopę, dobrze, że miała buty, choć pewnie mój słoniowaty ciężar sprawił mu niemały ból.

W delikatny sposób chciałam mu dać do zrozumienia, że czuję się zakłopotana jego pomysłem. Ale znaliśmy się... w zasadzie to w ogóle i wątpiłam, aby wypadało mi coś zainsynuować.

-Wchodzimy?- zwrócił się do mnie i delikatnie uśmiechnął.- Zaraz się włączy muzyka.- dodał i wręczył mi mikrofon, a następnie pociągnął na drewniany podest.

* * *

(Woohyun)

    Tak jak przypuszczałem Junhong i Ren znali się. Oczywiście nie byłem pewny na 100%, ale jakieś 'coś***' mnie zaintrygowało. Nie mogłem tak tej sprawy porzucić, musiałem dowiedzieć się więcej. I to najlepiej ze źródła z pierwszej ręki, czyli od nich. Upewniłem się, aby Junhong nie trafił do budynku szpitala psychiatrycznego, za to z Renem musiałem odbyć rozmowę sam na sam jeszcze raz. On coś kręcił, a to znaczy, że coś wie, czego Zelo nie wie.

* * *

(Narrator)

     Nieświadoma tego, że ich duet śpiewa dla publiki, Seo Hee zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę kolejnej piosenki, którą znała, więc to nie był zbieg okoliczności, że nastolatka zna słowa. Niespodziewanie w trakcie śpiewania drugiego utworu, dziewczyna nagle zemdlała.

-Co tam się stało?- spytał barmana Dongwoo, który musiał wydać na Ra Im całą swoją gotówkę, którą miał przy sobie w portfelu.

-Zdaje się, że ta dziewczyna zemdlała.- odpowiedział obojętnie barman. Dla kogoś jak on, który widział, jak piosenkarze nieźle się nałoili przed występem, omdlenia na scenie nie były niczym nowym.

-Ten głos brzmiał znajomo.- pomyślał Dongwoo.

-Umm, to ty jesteś Dongwoo?- spytał młodzieniec, kiedy zszedł ze sceny.

-Znamy się?- odpowiedział pytaniem na pytanie i do tego zdziwiony Dongwoo.

-Nie sądzę..., ale ty chyba przyszedłeś tu z tą dziewczyną, to Bang Seo Hee, prawda?- dopytywał się chłopak, na co Dongwoo od razu podniósł się z krzesła.- Ona... ona nagle zemdlała. Zadzwoniłem już po karetkę.- dodał niemało przejęty zdarzeniem.

* * *

(Dongwoo)

    A niech to jasny szlag! Jak mieć pecha, to w pełnej okazałości, a jakże. Straciłem ją z oczu, a teraz dowiaduję się, że jest nieprzytomna. Czy ona coś piła? Właściwie to w dormie nigdy nie widziałem jej 'pod wpływem', ale tu w klubie nikt nie miał nad nią kontroli. Może popijała po chichu, a ktoś jej jakoś zmiksował zawartość szklaneczki? Tak mało wiedziałem, a przydałoby się mieć jakąś maleńką informację o tym, co się stało. Czułem się jak idiota, bo była pod moją opieką, a przez moją nieuwagę coś jej się stało...

* * *

(Seo Hee)

   Białe ściany z odłażącą farbą, nieprzyjemny zapach... Dlaczego jestem w szpitalu? Nie lubiłam tego miejsca, miało być pomocne, ale jednak odpychało. Niby wygląd to nie wszystko, lecz zadbanie o odpowiednią kolorystykę i atmosferę wiele zmienia.

Nie mogło być aż tak źle, przecież ostatni raz miał być ostateczny, a przynajmniej nie zamierzałam tu powracać minimum do 25. roku życia. Coś poszło jednak nie tak i mój pomysł z unikaniem szpitala nie do końca się sprawdził. Ale czy to się dzieje naprawdę? Widzę niewyraźnie, jakby przez mgłę, a w głowie ogromny ból. Czyżbym znowu miała powrót tego dziwnego uczucia, że coś jest nie tak? Jakieś wspomnienia, po których tak się dzieje?

Wydawało mi się, że stojące tuż przy samych drzwiach osoby rozmawiają, jeżeli rzeczywiście znajdowały się tam.

* * *

(Dongwoo)

-...Rozumiem, czyli dojdzie do siebie?- doktor został zapytany przez chłopaka, którego spotkałem w poczekalni, a wcześniej w barze.

-Po jakimś czasie tak, teraz będzie w szoku, więc proponowałbym, aby wizyty przełożyć na kiedy indziej.- odpowiedział mężczyzna w białym kitlu z plakietką 'Dr ' – coś tam.

-Ale ja dziś wieczorem wyjeżdżam, czy nie mógłbym choć na chwilę?- starał się przekonać doktora, a ja próbowałem domyślić się, kim ten osobnik był. Nigdy go nie widziałem, dopiero w klubie, gdy przybiegł, powiedzieć prawie zalany łzami, że Seo zasłabła. Nie odważyłem się poinformować chłopaków; było zbyt późno, bo po 2 lub 3 w nocy, a po drugie wolałbym uniknąć opieprzu ze strony Woohyuna. Sungyeola bałem się odrobinę mniej. No i nici z planu. Przecież nie zgubiłem jej specjalnie!

Wstrętna ośmiornica przykleiła się, a ja naiwnie pomyślałem, że parę minut z panną rozwódką nie zaszkodzi. Potem kolejna. Na trzech się skończyło, ale jakim kosztem?!

-...Jeżeli coś się zmieni, to poinformuję opiekuna.- z pełnych zdań docierały do mnie urwane informacje.

-Tylko na momencik, proszę. Nie widziałem Seo Hee od kilku lat. To ważne, błagam.

Jakiś znajomy, który odezwał się po latach? I czemu mu tak zależy? Jakie relacje łączyły go z Seo Hee? Czemu teraz?

-Panie Jang, czy jest konieczność niepokojenia pana Nam Woohyuna o tej porze?- zadał mi pytanie lekarz.

    Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć. Z kolei osoba, która poinformowała mnie o sytuacji Seo Hee... no, chłopaczek wypadł żałośnie. Przy nim to nawet Sungjong wypada o wiele bardziej męsko. A co, jeśli to jakiś psychopata, który wymyślił tę bajeczkę specjalnie po to, by wykończyć pannę Bang tu na miejscu w „białych rękawiczkach"?

-W takim wypadku proszę o pozwolenie na zobaczenie Seo Hee, ale ja i on. Jeżeli nie zgodzi się pan na taki układ, to proszę jego wyrzucić, gdyż w ogóle nie znam tego człowieka i jest mi obojętne, czy zobaczy Seo, czy nie.

    Młody spojrzał na mnie z żalem. A co ja jestem, urzędnik z CARITAS-u, aby sprawiać dobre uczynki? Czy on brał mnie za jakiegoś naiwniaka?!

-Robicie to na własną odpowiedzialność, panowie.- przytaknął doktorek, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi pomieszczenia- nieeleganckiego pokoju szpitalnego.

To już w klinice u Woohyuna ludzie mają lepsze warunki.

    Wredna menda, nie przedstawił mi się, a ja jak głupi zgodziłem się, aby został z Seo. Usiadłem na krześle i 'wlepiłem' gały w ekran telefonu, o mało co, a bym go opluł. Że co proszę?! Od kiedy to pacjenta atakuje się na 'dzień dobry' słodkimi tekstami? Co on kombinuje?! Chyba nie chce, by Seo tu i teraz wykitowała przez niego?! Co on zamierza uderzając do niej hardcore'owymi słodkimi słówkami, od których można się porzygać?! Jeszcze tylko brakuje pocałunku...

   Chyba coś mnie ominęło, bo jakoś tak mi to wyglądało, że oni się znają. Albo... ona go nie pamięta? Mam taką nadzieję, że to tylko chora wyobraźnia tego pseudo-chłopca.

-Seo...Can you smile for me one more time?

Wniosek z tego taki, że albo robi to przez sen nieświadomie, albo rzeczywiście coś ich łączy. No bo kto uśmiecha się do obcego, którego widzi pierwszy raz?!

Widok ten był mega zabójczy dla mych oczu, a słowa- dla uszu.

Czułem się dziwnie przyglądając tej nieco intymnej scence. Woohyun by się pewnie ucieszył, bo miałby kolejną zagadkę do rozkminienia, ja za to nie bardzo. I tak plan zdominowania tej 19-latki wziął w łeb, bo pojawił się dawny wielbiciel, a przynajmniej wszystko na to wskazuje. Istnieje także inne rozwiązanie: tajemniczy 'ktoś' wiedział o moich zamiarach i wykradł mój plan mentalnie oraz wzbudzając litość, na co 'mądry ja' dałem się nabrać.

* * *

(Seo Hee) [10 rano]

    Lekarz stwierdził, że znacznie mi się poprawiło, dlatego z ulgą na sercu łaskawie dał mi zwolnienie, już wcześniej wypisane. Niestety nie mogłam dowiedzieć się, kto to uczynił, ponieważ Dongwoo pożegnał doktora i pociągnął mnie ku wyjściu.

-Jak coś, to powiedz, że byliśmy całą noc na tańcach. Twoja wizyta w szpitalu jest taboo.

Dongwoo miał jakieś swoje powody, aby mi nie mówić o swoich tajemnicach. Nie miało to dla mnie aż tak dużego znaczenia, całe moje życie to jak jeden wielki zlepek tajemnic, więc zgodziłam się. Nie chciałam działać niezgodnie z zamiarami Dongwoo.

    Udał się za potrzebą do publicznego wc, zostawił mi swój telefon na wypadek, gdyby ktoś z Infinite miał zadzwonić, oraz słuchawki, żebym sobie muzyki posłuchała. Stwierdził, że musi zrobić też z sobą porządek, zanim dotrze do dormu. Moim zdaniem rzeczywiście było z nim nie najlepiej, ale nie mnie to oceniać. W jego zachowaniu było coś niepokojącego, bo najzwyczajniej w świecie przestał się na mnie patrzeć tak jak do tej pory. Nie żebym tęskniła za tym typem spojrzenia z serii 'lubieżne', lecz mimo wszystko Dongwoo zachowywał się nieco dziwnie jak na niego. Czyżby coś go trapiło?

Pomęczyłam się trochę z blokadą w kształcie węża****, a następnie wpisałam hasło, jakie powiedział mi Dongwoo. Na tapecie miał ustawione selfie, na którym szczerzył się niesamowicie uroczo; Nie wyobrażałam sobie, że Pan-Puszczam-Oczko jest taki zdystansowany co do siebie i lubi się wygłupiać. Jak mogłam się przekonać, na flirtowaniu świat Dongwoo nie kończył się.

Przesłuchałam kilka naprawdę dobrych piosenek, co jakiś czas pilnując godziny. Nie było go 15 minut, no dobrze, może kiepsko się poczuł?

-No już młoda, wróciłem.- do rzeczywistości przywrócił mnie głos towarzysza Janga.- Hej-hej. Ducha zobaczyłaś?- zapytał.

Wyłączyłam nagranie i wstałam czując, że nogi mam jak z waty. Pozamykałam aplikacje i oddałam mu telefon.

-Dlaczego mi nie powiedziałeś?- spytałam Dongwoo.

-Ale..co?- wydawał się być zdziwiony.

-Kto to jest... Kim był ten... chłopak, który rozmawiał z doktorem?

* * *

(Dongwoo)

    Brawo Jang Dongwoo. Dałeś jej telefon, a przy okazji trafiła na nagranie z dyktafonu.

-Przyszedł do mnie w klubie i powiedział, że zemdlałaś.- wyjaśniłem.

-Czy ty chciałeś udostępnić to Woohyunowi?- dopytywała się.

-Nie.- zaprzeczyłem.- A co? Jakaś tajemnica?

-Kiedy ja sama nie wiem, co to miało znaczyć. Nie wiem nic, rozumiesz?!

Nie chcę się zniechęcać, ale odnoszę dziwne wrażenie, że ona jednak jest nie do końca normalna. Taka trochę humorzasta, raz zamknięta, a raz gada jak najęta. Przypadek?

-Usunę, skoro ci tak zależy.- zasugerowałem. Zauważyłem, że zagryzła dolną wargę.

-Dongwoo?- odezwała się po chwili.

-Tak?

-Ja... ja chyba coś pamiętam.

Wow, cóż za wyznanie. Woohyun nie zdoła mi się odwdzięczyć.


- - - -  - - -  - -  - - - - 

*Ra Im - postać epizodyczna 

** Parzone piwo cytrynowe - póki co takiego czegoś nie ma

*** ważny trop, na który wpadł Woohyun

**** nie wiem, czy w jakimkolwiek telefonie istnieje blokada przypominająca węża

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top