Część 5.6 „Feel my swag"
(Sungjong)
Prawda, którą odkrył Woohyun zaskoczyła mnie, ale też i przeraziła. Dowody świadczyły przeciwko 19-latce... Ale coś mi się tu jednak nie zgadzało. Od razu wyczułbym, gdyby ściemniała i tylko udawała poszkodowaną. Mógłbym ją podejrzewać, ale w zbyt wielu dramach powtarza się schemat z bezbronną dziewczyną, która tak naprawdę symuluje bycie chorą, bo chce, by jej były/ nowy obiekt westchnień cierpieli za to, że albo nie zwracali jej uwagi, albo za to, że to ona cierpiała przez nich. To prawda, nie znałem się na kobietach, ale uparcie wmówiłem sobie, że moja pierwsza crush girl nie okaże się być oszustką.
(Sungyeol)
Dongwoo jak nagle zniknął, tak do tej pory jeszcze się nie pojawił, ale on by akurat na nic się zdał także to nawet lepiej, że go nie było. Jeżeli wierzyć słowom Woohyuna, to Seo Hee rzeczywiście jest młodszą siostrą Jinnie. W życiu bym na to nie wpadł, bo raz, że nie podobne, a dwa, że Jinnie nigdy nie opowiadała, by miała rodzeństwo. Swego czasu była popularna. Zadebiutowała na długo przed tym, gdy trafiłem do Woolim – najpierw jako trainee. O tym, że miała romans z przyszłym liderem Infinite, dowiedziałem się przypadkiem. To zdarzyło się tuż po naszym debiucie. Było po konferencji, chłopaki jeszcze zostali, by wdzięczyć się do telefonu, by fani mieli na pamiątkę derp-selfie ze swoim idolem. Czułem się fatalnie, toteż szybko ich zostawiłem zmierzając do vana zaparkowanego 5 kilometrów od budynku wytwórni Woolim. Gdy dotarłem, otworzyłem drzwi i zobaczyłem modelkę. Jinnie dopiero co zadebiutowała, my zresztą też, a ona już dobierała się do Sunggyu niczym modliszka. Jinnie była jedyną dziewczyną w Woolim, której nie lubiłem. I nie dlatego, że była brzydka, bo urody akurat nie można było jej odmówić. Mam na myśli jej wredną osobowość. To mnie do niej zniechęciło. Uznałem, że skoro to pierwszy związek wbrew kontraktowi, nie wydam Sunggyu. Bolało mnie jednak, że Jinnie pozwalała sobie flirtować z innymi. To, co powiedział Hoya utwierdziło mnie w przekonaniu, iż Jinnie nie bez powodu nie wzbudzała mojej sympatii. Ona była najzwyklejszą w świecie lafiryndą, a nawet gorzej. Jej image anielskiej divy wśród modelek miał o wiele negatywniejszy wydźwięk. To, co Hyuna wyrabia to jest takie małe nic. Każdy wie, że Hyuna robi to wszystko na pokaz, w modzie teraz lans na swagga, cwaniaka i zachowanie w stylu 'Mam w**ebane, śpiewam, bo lubię, a jak ludziom się nie podoba, to niech nie słuchają. Ja tu rządzę.' W przypadku Jinnie nie byłoby kolorowo. To znaczy... gdyby prawda wyszła na jaw, to Jinnie byłaby za życia skończona.
Kwon Jiyong aka GD... od kiedy był z Jinnie? Jeżeli byli razem, to czemu w prasie nic o tym nie było? Jinnie była jaka była, ale czy zasłużyła na śmierć w tak młodym wieku? Woohyun mówił, że ile miałaby lat? Zdaje się , że to rocznik '87, dwa lata starsza od Sunggyu hyunga. Jak ta dziewczyna może być spokrewniona z Seo Hee, przecież te siostry tak bardzo się od siebie różnią, jak dwa różne żywioły...
(Hoya)
Och! Czyżby wszyscy wiedzieli o Jinnie? Dwoje moich ulubionych biasów było razem, tj. Bang Jinnie i Kwon Jiyong. Nic nie wiedziałem, że Sunggyu hyung zadurzył się w dziewczynie sunbae z siostrzanej wytwórni-YG. Tiaa, ale nie wszyscy wiedzieli, że GD jest w związku. Panny do niego zawsze sznurem... Czyżby koniec Jinnie był spowodowany zazdrością młodszej siostrzyczki, o której słówka nie pisnęła? Bo może... Seo Hee rzeczywiście była i jest psychiczna?
(WooHyun)
Po powrocie do dormu, chłopaki zaszyli się w swoich pokojach. Gdy wspomniałem o Jinnie wszyscy zareagowali. Znali to imię; jej osoba nie była im obca... Tyle lat minęło, a oni wciąż ją pamiętają... Byłem szczeniakiem, gdy poznałem Jinnie, miałem może 17 lub 18 lat. Z mediów znałem ją trochę dłużej. Trudno się zresztą dziwić, Jinnie zrobiła karierę w wieku 10 lat i zaczynała jako dziecięca modelka. Czy obie siostry Bang są takie kochliwe, czy to może tylko Jinnie była wyjątkiem?
W dalszym ciągu nie wierzę, by moja pacjentka miała w rękach kiedykolwiek narzędzie zbrodni. To nie ona zabiła Jinnie... Rozmawiałem z prawdziwymi mordercami, wiem to, tylko nie mogę ich bezpodstawnie oskarżyć. Udowodnię, że Seo jest normalna, ale nie mogę teraz niczego zepsuć. Będę musiał odwiedzić Zelo i ponownie go przepytać. Choć to trudne zadanie, to muszę, po prostu muszę go przepytać. Może pomyliłem się co do niego i on ma tyle wspólnego z zabójstwami co Myungsoo z filmami z serii S&M.
-Żadnego 'Dziękuję ci za twoją ciężką pracę, hyung'? – spytał znienacka Sunggyu, gdy wszedłem do kuchni.
-Ona śpi czy ją czymś odurzyłeś? – odpowiedziałem pytaniem na jego pytanie, gdyż zauważyłem dosyć miły widok, a mianowicie śpiącą Seo Hee.
-Otrułem, wiesz?- odparł gorzko. – Śpi. I dobrze. Przynajmniej jak nie otwiera tego swojego świńskiego pyszczka, to jest spokojnie.
-Hyung, słyszałem jak mamrotałeś coś o niej... Mam zacytować? Ale to wtedy dowiedz się, że lecisz na młodszą od siebie o 8 lat dziewczynę.
-Wrobiłeś mnie, Woohyun~! Ty...! Wredna małpo...
-Tak, tak. Zapędziłem się, dlatego pozwól, że teraz będzie moja kolej.- zadeklarowałem, jak najbardziej poważnie.
-A kto niby tak powiedział?
-Jak wszyscy, to ja też.
-Daj jej odpocząć. Może ma dość terapii? I uważaj, bo co za dużo, to niezdrowo.
-Nie musisz mi tego mówić. – przytaknąłem. – Nie wykorzystam czasu opieki na terapię, zamierzam jej pokazać centrum rozrywki, może Hongdae i...
-Powodzenia.- pożyczył mi szczęścia, ale czy to było rzeczywiście szczere.- Przynajmniej odpocznę od was obojga. – mruknął.
-Słyszałem to~ - poinformowałem Sunggyu. Pamiętając o tym, że Seo Hee nie lubi, gdy ktoś ją budzi, gdyż robi się wtedy marudna, postanowiłem poczekać, aż sama wymknie spod Morfeuszowych ramion. – To jak było?- spytałem lidera z czystej ciekawości. Poza tym to już trzeci raz, gdy Sunggyu i Seo zostali sam na sam.
-Całkiem nie tak, jakbym sobie tego życzył. Zacznę może od tego, że towarzystwo panny Bang w ogóle mi nie odpowiada. Jest gorsza niż stado dzikich alpak!
-Aż tak jej nie lubisz? – ciągnąłem jego grę dalej wiedząc, że wilk traci cierpliwość.
-Jest obrzydliwie nieznośna, a to jej infantylne zachowanie...
-A psik! – cichutkie kichnięcie dochodziło z salonu.
-Zupełny brak dobrych manier.– burknął niesłyszalnie Sunggyu i udał się w wiadome miejsce, trzymając w ręce opakowanie z chusteczkami do tapicerek. On i ta jego paranoja; przecież Seo Hee nie odważyłaby się uświnić mu mebli nawet przez przypadek. Była nieco kłopotliwa i niezdarna, ale jak na kogoś, kto nie ma warunków, Seo potrafiła zadbać o higienę w przeciwieństwie do kogoś, kto mieszka 'po królewsku'.
(Seo Hee)
Poczułam w powietrzu drobinki kurzu, dłużej nie udawało mi się wstrzymać przed kichnięciem. Chyba wcale nie było takie ciche, bo zjawił się Kim Sunggyu, a wkrótce w jego ślady poszli Myungsoo, Sungjong, Hoya i Sungyeol.
-Dzień...dobry? – przywitałam ich niepewnie, gdyż nie miałam pojęcia, jak długo spałam. Chłopaki przyglądali mi się intensywnie, czyżbym była czymś upaćkana? – Przysnęło mi się... - mruknęłam, sądząc że to w tym widzą problem.
-Czy ty wiesz, jak uroczo kichnęłaś? Możesz tak jeszcze raz?
-Nie słuchaj go, on jest na*ebany. – odezwał się L starając się uzmysłowić Sungjongowi, iż jego fanboy-pisk był nie na miejscu.
-Ej, wyrażaj się. – ofuknął go zdaje się, że Hoya.
Podniosłam się z miejsca i z miną a'la chomik ruszyłam na 'maskotkę Infinite'.
-Hahaha, widzisz? – zaśmiał się z niego L, lecz zaraz się uciszył, jak zobaczył, co uczyniłam.
(Myungsoo)
Umm, nie wiem, czy to dobry pomysł. Czy ona nie widzi, że Sungjongowi cieknie ślina na jej widok? No okej, jest w klinice dla' normalnych inaczej', ale to zawsze wygląda tak samo, tzn. wie się, że ta druga osoba na nas leci. Czy dla Seo Hee nie ma w tym nic podejrzanego?
(Woohyun)
Przygotowując kanapki i coś do picia, a mianowicie kawę, tłumiłem w sobie śmiech. Nie żebym był niemiły, ale to, co palnął Sungjong rozbroiło mnie. Toż tak przemawia się do 5-latka, a nie do prawie pełnoletniej dziewczyny. On rzeczywiście nie hamuje się fanboyując twarzą w twarz przed swoim obiektem westchnień. Gdybym takie coś odwalił przed Hyuną, to by mnie zwyzywała od psychicznych. Kto normalna mówi takie rzeczy?! Ciekawe, jak zareaguje Seo, bądź co bądź to mimo wszystko Sungjong przesadził...
(Sunggyu)
Gdybym był na miejscu Bang, za taki tekst Sungjong straciłby zęby. A to na mnie trwa nagonka, że to ja ten najgorszy delikwent, bo ją na każdym kroku karcę jak psa... Nie minęła chwila, a już się do niego kleiła jak taka mała ośmiorniczka...
-To najładniej jak umiem, podziękuję za komplement. – odparła i wtuliła się w niego. Oglądając to zdarzenie miało się takie wrażenie, jakby jakiś pluszowy misiek nagle ożył i dawał ci takiego ogromniastego przytulasa, od którego serducho się topi.
Sungjong spalił buraka. O mój Boże, Sungjong, nie pozwól z siebie zrobić ciepłych kluch...
-Przespałaś połowę dnia, obibok z ciebie. I idź do łazienki, bo ścieka ci ślina, a cena koszulki Sungjonga przekracza twoje najgorsze koszmary. – przerwałem tę 'Omo! Och i Ach' scenkę rodem z bajki dla dzieci, po czym wygoniłem Seo Hee do łazienki, zdzielając ją po głowie ścierką do kurzu.
-No to już jest przemoc, yah!- zaprotestował Sungjong.
-Bicie ścierką uważasz za przemoc? A mi się wydawało zawsze, że to nieoficjalny rodzaj fetyszu. – Myungsoo palnął głupotę, a ja słyszałem, jak Woohyun 'pęka' ze śmiechu. No 'hahaha', boki zrywać!
(Sungjong)
Jak to dobrze, że był z nami L hyung. Trochę szkoda, że nie udało mi się samodzielnie sprawić, by Sunggyu hyungowi zamknęły się usta, ale to chyba nawet i lepiej. Cięta riposta Myungsoo była bajeczna, a to wystarczyło, by Sunggyu przestał się odzywać. Wcale nie dziwię się tej Jinnie, że z nim nie wytrzymała. Z Sunggyu hyungiem to by nawet święty nie wytrzymał. No chyba, że Hyuna noona, szipowałem hardo ją i Sunggyu nim dowiedziałem się, że noona już umawia się z Woohyunem.
(Woohyun)
-O, kawa. Jakiś ty miły, naprawdę nie musiałeś. – usłyszałem. Nim się spostrzegłem, Gyu dobierał się do mojej kawy.
-Jesteś wredny tak z natury czy tak ci odwala, bo trzydziestka niedługo?- zagadałem. Ha! Niech ma za swoje.
-Mm, dobra ta kawa. – pochwalił udając, że nie słyszał mojej uwagi.
-It's a bulletproof* - odparłem.
-Nie cytuj. – odpowiedział 'zrzęda numer 1'.
-Nie cytuję. Tak nazywa się ten napar. Bulletproof coffee. – wyjaśniłem, a w międzyczasie zalałem nowy kubek z kawą. – A więc ścierkowy fetysz? Lepiej niż sądziłem~ - zamyśliłem się.
-Powiedz to jeszcze raz, a coś ci zrobię! – odgroził mi się hyung, zaraz jednak umilkł i zagapił się w odmęty kofeinowej cieczy. – Byłoby dobrze, gdybyś też nie...- zaczął.
-Zajmę się nią. Chyba nie sądziłeś, że zrzucę to** tylko na was? – przerwałem mu, znudzony jego podejrzeniami.
-Woohyun?
-Tak? – spytałem zdziwiony jego łagodnym tonem głosu.
-Nie waż się wracać za szybko.
A już myślałem, że powie coś innego, ale Sunggyu chyba rzeczywiście ma Seo Hee gdzieś, jak również fakt, że jest ona istotą ludzką, a nie bezrozumną zabawką z s*x-shopu.
(Hyuna)
Przez kilka ostatnich dni byłam zajęta ostatnimi pracami nad materiałem na mój nowy solowy album, który miał ukazać się za miesiąc. Wiedziałam, że Woohyun oppa też pracuje, więc naprawdę nie mieliśmy jak i kiedy się spotkać. Jednak dzisiaj, nieważne co, chciałam, abyśmy wspólnie tylko we dwoje spędzili dzień. Do małego plecaczka zapakowałam najnowszy łup ze sklepu, a mianowicie krótką sukienkę, kończącą się nawet nie przed połową ud oraz komplet prześwitującej bielizny – pierwszy i jedyny jak na razie, erotyczny prezent od Woohyuna. Na siebie nałożyłam rozchodzoną koszulkę typu bokserka, spodnie dresowe a'la alladynki, których nogawki niedbale włożyłam do wysokich sportowych sneakersów z cholewką za kostkę. Na wierzch nałożyłam starą bluzę 'bejsbolówkę' , a na głowę głęboką czapkę z daszkiem. Tak ubrana wyszłam z mojego dormu. Przynajmniej żaden nawiedzony paparazzi mnie nie rozgryzie.
(Seo Hee)
'Zauważyłam' żarówkę nad głową pana terapeuty i wcale mi się to nie podobało. Nie wiedziałam, czy mi się to spodoba; miałam już mieszane uczucia do tego, gdzie i przy kim czuję się bezpiecznie. A może Infinite popisują się przede mną jak 4-latek przed kimś, kto dopiero co zamieszkał w jego domu? Gdyby nie przedstawili mi się na początku, nie pomyślałabym w ogóle, że mają po 20 lat. Jedynie przy Sunggyu-shi bym nie miała wątpliwości. Kryzys wieku średniego to nie żarty, dlatego jego marudzenie traktowałam z przymrużeniem oka. No ale niedawno odkryłam, że ten cichy 'oppa od alpak' jest naprawdę w porządku. Teraz już wiem, gdzie mogę pójść, gdyby któremuś z Infinite 'omsknęła się rączka'. Na Sungjonga nie sposób się gniewać, jest po prostu uroczy i tyle.
Woohyun wpisał jakiś kod i drzwi otworzyły się. Nie wierzę, że to zrobił! I niby po co zabierał mnie do swojego mieszkania?!
-Zapraszam.
Spojrzałam na niego jak na idiotę. Czy oni wszyscy muszą walić tym tekstem? Ugh, tak frustrujące... Czy on myślał, że wejdę ot tak do jego mieszkania?
-Umm, wiem, nie sprzątałem. Możesz nie zdejmować butów.
-Zwierzę. – mruknęłam.
-Co?! Pabo, ja jestem w związku.- żachnął się jak królik na marchew. – No wiesz co.. Łamiesz mi serce Seo Hee.
-Tylko bez rękoczynów, panie terapeuto. Przepraszam, jeżeli przesadziłam. Wejdę, okej?
(Woohyun)
Wcale nie obraziłem się za ten tekst, ale potem trochę poczułem się tak, jakbym dostał w policzek. Opinią sąsiadów nie przejmowałem się, mogli mi tyle co mrówka dla słonia. Także nawet, gdyby doszło do jakiś nieprzyzwoitych scen, przeminęłoby to z wiatrem prędzej niż kolejna kadencja obecnego prezydenta USA.
Gdy już przekroczyła próg drzwi, odetchnąłem z ulgą. Wszedłem i zamknąłem drzwi. Te buty Seo Hee bardzo gryzły się z puchatym dywanem na holu, nawet kaktus stojący na półce w rogu schodów mówił 'Won mi stąd, byłyście modne 10 lat temu'. Muszę ją jakoś przekonać, że pora na zakupy.
-To... małe mieszkanko w porównaniu do waszego dormu u Sunggyu. – podsumowała.
-Takie mi starczy.
-U ciebie, widzę, cały rok trwa Halloween, panie Nam.
-Co? – nie zajarzyłem od razu. Zaraz jednak odnalazłem się i podstawiłem Seo wazę wypełnioną cukierkami różnego rodzaju. W odpowiedzi zostałem potraktowany wywalonym językiem. No nie wierzę...
-Prosisz się o śmierć na własne życzenie, tak? – zasyczała mi do uszu, gdy powaliła mnie na ziemię. Wow, zdumiony jestem jej siłą i zadziwiony faktem, że zwykłe uprzejmości odbiera jako atak ze strony psychicznego faceta. Ja takim nie byłem, a mimo to obrywało mi się...
-Teraz to ty naruszyłaś moją prywatność, jak się nie odsuniesz, to użyję przemocy. – ostrzegłem ją. Żartowałem, ale powiedziałem to dosyć poważnym tonem tak, żeby ją trochę nastraszyć.
-Umm, przepraszam. – odparła skruszona i natychmiast pomogła mi wstać.
-W porządku, przeżyję. Idź do kuchni, zrób sobie coś do picia. Kuchnia jest tuż obok.
-Nie suszy mnie.
-No to... kanapkę?
-Nie jestem głodna?
-To poczekaj w salonie, muszę do łazienki.
-Aigoo, idź, idź. – pomachała łapkami, jakby opędzała się od natrętnej muchy.
(Hyuna)
Przez roboty drogowe nie mogłam pójść krótszą drogą – musiałam zrobić kółko i tak czas mojego 'spaceru' wyniósł dwa razy dłużej niż normalnie. Dlaczego wzięli się za remonty dopiero teraz?! Wbiłam kod i drzwi otworzyły się. Widok takich, niemodnych i dziurawych gdzieniegdzie butów nie bardzo mi pasował do wystroju korytarza. Nawet jak na ładną tandetę, te buty niestety, ale plasowały się na pierwszym miejscu 'Plebiscytu: Modowa Wtopa'. W salonie zastałam nieznaną mi dziewczynę, która na kolanach zbierała rozsypane z wazy cukierki. Co tu się dzieje? Kto to?
-Umm...Przepraszam? – zwróciłam na siebie uwagę. Postać podniosła ostatniego cukierka, wrzuciła go na miejsce, wstała na nogi i skłoniła się 90°.- Umm... Kim jesteś? Mam tylko nadzieję, że nie kochanką? – ponowiłam pytanie.
-Bang Seo Hee i nie. Nie kochanka, całe szczęście. Nam Woohyun jest moim terapeutą. – przedstawiła się.
-Kim Hyuna, dziewczyna Woohyuna. Ale... dlaczego tu przyszłaś? – spytałam.
-Nie przyszłam, zostałam przytaszczona siłą na państwa próg.
-Och, w porządku...? – odparłam, ale spotkawszy w końcu pacjentkę Woohyuna face to face... no ,niezbyt miłe uczucie. Nie wiem czemu. Nic mi nie zrobiła, ale żeby Woohyun tak całkowicie sam ją tu zaprosił? Mógł chociaż dać znać, to bym przygotowała ciasto...
(WooHyun)
Specjalnie nie wychodziłem z łazienki, choć załatwienie czysto fizjologicznej potrzeby skończyłem dużo wcześniej. Sceną 'Hyuna vs. Seo Hee' nie odważyłem się pogardzić. No ja wiedziałem, że Seo pieprznie coś głupiego, ale Hyuna zachowała się po mistrzowsku. Moja wybranka po raz kolejny pokazała, że ma klasę. Tak, tak. Jest bardzo zazdrosna i to okazuje. Na szczęście przy Seo okazała się być bardziej tolerancyjna. Opłacało się ją brać, Hyuna naprawdę nie wbijała mi noża w plecy. No ja po prostu dumny jestem, że mam taką dojrzałą dziewczynę!
(Seo Hee)
Kim Hyuna, czyli dziewczyna terapeuty- pana Nam Woohyuna, właśnie stała tu przede mną. Wielokrotnie wyobrażałam sobie, jak zachowałaby się w rozmowie z takim kimś jak ja, ale to, co pokazała przeszło moje oczekiwania. Nie za bardzo znam się na związkach, ale gdy partnerka widzi w domu partnera 'tę obcą', dochodzi zazwyczaj do rękoczynów. A tu nic. Profesjonalizm i pracę nad nerwami miała opanowane, ale założę się, że tolerowanie nieproszonego gościa, czyli mnie, nie należało do najłatwiejszych zadań.
-Widzę, że już się poznałyście?
Pan terapeuta raczył się w końcu pojawić. Nie wnikam, co on tam robił w łazience przez pół godziny.
-Niegrzeczny się robisz, oppa. Czy ty mnie oby nie testowałeś? – zwróciła się do niego Hyuna.
-Nie chciałem wam przeszkadzać.
-Jaasne. Ale ściemnia, co? – zwróciła się do mnie Hyuna. – Jak tam terapia? – zagadała.
-To uparte takie jest, że aż mnie boli serduszko.
-Yah~ Łżeć tak przed własną dziewczyną. Bycie romantycznym jest u ciebie na beznadziejnym poziomie.
-No widzisz? Ja jej nic, a ta mi szpilki wbija raz po raz.
-A dziwisz się, skarbie? Ciągle ją stresujesz. Daj jej spokój.
(Woohyun)
Kto kogo stresuje? Może tego nie okazuję, bo nie jestem tego typu osobą, ale nigdy nie twierdziłem, że się nie stresuję. Terapia Seo Hee kosztuje mnie wiele nerwów i pewnie gdybym nie miał wsparcia w postaci kumpli i Hyuny, skończyłbym jak żul spod monopolowego lub przepadłbym z kretesem dając sobie w żyłę cztery razy po dwa razy.
-Mogę wam poprzeszkadzać? – palnęła głupio Hyuna, czym wprawiła Seo w zakłopotanie.
-Ale nie...- zaczęła Seo Hee, ale Hyuna nie dała jej wypowiedzieć się do końca.
-Ja wiem, co to są priorytety, naprawdę. Ale skoro już jestem, to pomogę.
O mój Boże, Hyuna~! Z każdym dniem kocham ją bardziej.
-Popsułam ci plany, tak?- zadała jej pytanie Seo.
-To nic, ja i Woohyun nadrobimy kiedy indziej, także nie przejmuj się. Najpierw zajmiemy się tobą, dobrze?
-Ale ja się nie zgadzam...
-Nie możesz się nie zgodzić, bo decyzja już została podjęta. Gdybyś mi przeszkadzała, to wyrzuciłabym cię bezceremonialnie za drzwi, proste. – przyznała Hyuna.- Twoje buty długo już nie wytrzymają, dlatego mam pomysł, abyśmy w trójkę poszli na zakupy.
(Seo Hee)
Że co? Ja i zakupy? Z nimi? Ona raczy żartować?
-Ja chyba jednak podziękuję... - mruknęłam.
-idziemy, złotko. Z Hyuną nie zginiesz.
Buddo, w którego nie wierzę, bo jestem ateistką, uchroń mnie.
^-^-^-^-^-^
(Woohyun)
No to jesteśmy w sklepie. Na początek weszliśmy do ulubionego miejsca Hyuny. Szczerze to się trochę boję o Seo. Nie wiem, czy styl mojej dziewczyny przypadnie w jej gusta. Grzecznie przyglądałem się, jak Hyuna szuka odpowiedniego rozmiaru bluzki w panterkę, która wpadła jej w oko. Seo Hee nie chciała powiedzieć, aż w końcu Hyuna sama odkryła, że Seo nosi 8**. Seo miała w czym wybierać; przymierzyła pod czujnym okiem Hyuny wszystkie ubrania, które ta jej wybrała, z czego trafione okazały się: 5 par koszulek, 1 bluza i 2 pary spodni. Hyuna chyba oczekiwała zbyt wiele...
-Teraz twoja kolej, oppa. Wybierz coś dla Seo Hee, dobrze? W końcu to ty jesteś jej terapeutą. – zaproponowała.
Nie zubożałem, mózg mam póki co na właściwym miejscu. Żadna siła nie przekona mnie do wybierania ciuchów dziewczynie innej niż moja własna.
-Mm, a może sama byś coś sobie wybrała? – zapytałem Seo.
-Kiedy ja w ogóle nie wiem, po co tu jestem. Z taką dziurą budżetową jak u mnie nawet chleba nie kupię. Nie słuchasz się mnie, to dlatego dowiadujesz się znowu, tylko że w mniej komfortowych warunkach.
-Ej, ej, wy tam. Chyba mam coś wprost idealnego dla Seo Hee~ - zawołała radośnie Hyuna.
Musiałem przyznać, że Hyuna rzeczywiście znalazła to 'coś', co naprawdę wyglądałoby na Seo tak, jakby było stworzone z myślą o niej.
-Wybacz, ale twoją dziewczynę chyba słońce przygrzało.- stwierdziła Seo Hee, gdy Hyuna udałą się do damskiego wc, więc na całe szczęście nie mogła tego usłyszeć. Zastrzegła zdać sobie raport z przymiarki, podczas gdy dotarły do mnie słowa Seo.
-Chyba źle to odebrała. – przytaknąłem, jeszcze raz przyglądając się 'strzałowi w dziesiątkę' na nieco przeciętnym manekinie.
-Doceniam, że mnie zaakceptowała, panie Nam... ale chyba na cud nie czeka?
-Jaki cud?
-Umm... Ta cena mnie nie przekonuje. – powiedziała to bardzo cicho. Jak dla mnie, wszystko było w porządku; marka ubrań nie należała do tanich, więc cena za cały komplet osobiście chwyciła mnie za serce. Gdzie indziej znajdzie komplet od Stylenanda*** i to za jedyne 22500,00₩****?
-Przymierzysz?
-Jest jeszcze opcja: Chcesz poczuć moją rękę na policzku? – odpłaciła się z niewinnym uśmiechem. Mała sadystka...
(Hyuna)
Z dobroci serca sprezentowałam jej kilka nowych ubrań, ale tylko trochę, bo dziewczynce uruchomił się 'moduł zwierzątka' – dodatkowo spieprzyła z przymierzalni i ukryła się w męskim wc, no to w końcu kazali nam się wynieść. Ja miałam dość, więc zostawiłam Woohyuna z nią samego. Nie sądziłam, że to tak trudny przypadek. Ale dla Woohyuna to kaszka z mleczkiem, dla mnie to jak rajd samochodem terenowym po ziemistej i kamienistej drodze! Cóż, poradziłam sobie. Zawsze mogło być gorzej...
(Woohyun)
-Nigdy, ale to nigdy nie właź tak znienacka do męskiego wc! – wydarłem się na nią.
-Mianhae...
-Chcesz, żeby twój terapeuta zszedł na zawał, huh?
-Mianhae...
-Co 'mianhae'?!
-Mianhae...
-Ugh! Przestań to powtarzać!
-Mianhae!...
Podszedłem do dzieciaka i ścisnąłem jej usta, które utworzyły dzióbek.
-Całe szczęście, że mnie tam nie było. Ten chłopak okazał się być bardzo wyrozumiały; wbij sobie do głowy, młoda, złotą zasadę: mężczyzna musi spędzić 10 minut w 'świątyni'. Pięć – dla relaksu i drugie pięć – bo potrzeba.
-Powietrza...
-Zrozumiałaś?!
-Mhm~
Efekt uboczny był taki, że z jej ust wydostały się 3 bąbelki... Chyba przesadziłem?
-Bang Seo Hee... Już nigdy-nigdy więcej...- wymruczała coś do siebie.
-Ale co?
-Nie wbiję żadnemu mężczyźnie do wc, przysięgam, że nie chcę patrzeć, jak dokonuje rytuału robienia sobie dobrze!
Jej bezpośredniość może być zabójcza. Zaraz jednak coś mnie oświeciło. Ów nieznany chłopak zdawał być bardziej przestraszony niż sama zainteresowana. Czyżby to nie był pierwszy raz, gdy Seo Hee...?
-Nie jestem nimfomanką ani nic z tych rzeczy i wcale nie ekscytuje mnie, gdy.. mm~ mmf~
-Dobrze, Seo Hee, dobrze. Nie kończ. – zatkałem jej usta ręką, gdyż nie chciałem słyszeć jej tłumaczeń. – To był po prostu wypadek, zdarza się. – próbowałem ją uspokoić, bo nie ukrywam, ale była cała w nerwach. A teraz jeszcze się rozpłakała... Jejku, czemu? Przecież wszystko skończyło się dobrze, chłopak okazał się na tyle wyrozumiały, że na nią nie naskarżył...
-Umm, Seo Hee?- szturchnąłem nią nieco, bo rozkleiła się na dobre.
~ ~ ~
Umm... nie spodziewałem się, że stanie się aż tak wylewna; po TEJ traumie chyba każdy na miejscu Seo Hee stałby się kłębkiem nerwów. Poza dzisiejszym incydentem, Seo doświadczyła poprzednio takiego 'widoku' aż 2 razy. Ten był trzeci, a jako jej terapeuta liczę, iż ostatni. Poza tym dwa wcześniejsze były zamierzone, jak wynikło z relacji Seo Hee, lecz bynajmniej nie przez Seo. Nie wspomniała tylko, kto był na tyle 'uprzejmy', by zademonstrować pannie Bang jak dokonuje swojego 'rytuału'... Skapnęła się, że przez przypadek powiedziała mi za dużo, i choć to uczyniła, wciąż nie zmieniło to stanu rzeczy. Chciałem jej pomóc, nieważne jakim kosztem.
Po północy miała miejsce premiera nowego MV mojej Hyuny. Seo chciała koniecznie pooglądać, więc włączyłem odpowiedni kanał w tv. Mogłem również zostawić ją samą w salonie i pójść do pokoju, w którym spałem. Nie chciałem jednak, by Seo Hee nabrała do mnie wstrętu za to, że ją zostawiłem w wiadomym celu. Nie byłem tak prymitywny, jakby się to mogło wydawać i wspólnie z Seo pooglądaliśmy zabójcze MV, na którym Seo non-stop hardo fangirlowała. Teledysk był oczywiście dodatkiem.
Hyuna nazwała swój utwór 'Feel my swag'. Moja królowa odwaliła kawał nie byle jakiej roboty.
-Mianhae..ale... łazienka cię wzywa. – usłyszałem głos Seo; Czyli nie zauważyła, że to plama od soku jabłkowego, załamać się można.
Coś z nią serio jest nie tak, bo wszędzie doszukuje się dwuznaczności.
-Dowiedz się, że nie wszystko, co złote, to się świeci. – odparłem.
-Ale...
-Pabo, to sok jabłkowy. A jak nie przestaniesz, to namówię tego chłopaka, by cię wystawił, chcesz?
-Nie! Mianhae, już zamilknę. – obiecała. Wkrótce usnęła.
^-^-^-^-^-^-^
(Hyuna)
Miałam wyrzuty sumienia, że zamiast wrócić wspólnie, to ja go zostawiłam na pastwę losu z Seo Hee. Liczyłam jednak, że gdyby doszło do podobnych scen, Woohyun da jej wprost do zrozumienia, żeby ta mała prowokantka nic nie próbowała. Swoją głupotą doprowadza do takich dwuznacznych akcji, że dla porównania nie ma drugiej takiej. Z drugiej strony to chyba mój błąd, bo zdaje się, że ta 19-letnia dziewczynka totalnie gubiła się w dżungli, przez prostych ludzi nazywaną po prostu sklepem.
^-^-^-^-^
(Woohyun)
W CO ja się wpakowałem?! I na co mi była ta cała praca terapeuty? Ach, tak. Zdaje się, że chciałem im pomóc. Ludziom z przekreśloną przeszłością, ale szansą na lepsze jutro. Tylko że jak tak dalej pójdzie, to niedługo sam skończę w psychiatryku. Może ona sobie nie zdaje sprawy, ale wbrew pozorom Seo do aniołków nie należy.
Przy świetle lampki przeglądałem jej papiery dodając informacje, do których źródła niedawno doszedłem. Miałem wrażenie, że wciąż czegoś brakowało.
Nieładnie byłoby pójść sobie do sypialni; nawet gdybym nie robił nic, to jakoś nie gustowałem w zostawianiu gości samych.
Po krótkiej rozmowie z Hyuną, w pewnym momencie połączenie urwało się. Nie trudno było zgadnąć, iż moja ukochana padła ze zmęczenia. W słuchawce telefonu słychać było jedynie jej słodkie chrapanie.
~ ~ ~
(3 godziny i 15 minut później)
O 4 rano usłyszałem hałas dochodzący zza drzwi. Doczłapałem się jednak do pokoju i byłem bardzo niechętny do wstawania spod ciepłej kołderki, a tu kurczę istna 'symfonia'. Cholera, jak coś jej się stało to...
Wstałem i poszedłem na zwiady. I wcale nie podobało mi się to, co ujrzałem; w łazience paliło się światło, uchwyt na którym wisiała zasłonka do wanny, był urwany i leżał na Seo, ona zaś na kafelkach. Drzwiczki od szafki, w której trzymam lekarstwa, były otwarte...
-Szukał kotek przygód, tak? – zwróciłem się do niej, zastanawiając się, jak ją podnieść, by przypadkiem nie uszkodzić.
-O tak, kąpiel to prawdziwe wyzwanie. – przyznała.
Na szczęście ręcznik, którym była owinięta, zakrywał te wszystkie części, których raczej nie wypadało mi oglądać, więc nie musiałem się martwić o to, że zbawczy ręcznik postanowi zsunąć się z niej. Gdyby tak się stało, doznałbym takiej traumy, że bałbym się samego siebie. Ugh, naprawdę, ale wypadki chodzą po Seo Hee. W międzyczasie zaniosłem ją do salonu.
-To jak ty wychodziłaś, jeżeli mogę spytać? – postanowiłem posiąść także informację i na ten temat, a co tam.
Zawinięta w ręcznik, nastolatka przypominała dziecinnego ślimaczka.
-Zrobiłam wszystko prawidłowo, ale potem, jak... jak już miałam opuścić wannę... Poślizgnęłam się, ale wstałam, ale znowu się poślizgnęłam i tak wylądowałam na kafelkach. – jej chaotyczna opowieść brzmiała logicznie, ale to nie tłumaczy otwartych drzwiczek do szafki. Mam nadzieję, że żadnych tabletek się nie nażarła... -No i nici z mycia włosów, cała się obtłukłam jak jabłko; naprawdę~ tego, kto zaprojektował tę płytką wannę powinni pozwać.
-Masakra, nie? Też się ciągle obtłukuję. Zbieram na nową wannę od dawna, ale ciągle są jakieś inne wydatki...
-Ale i tak nie bardziej groźnie niż u mnie. A, i w ogóle to przepraszam za wtargnięcie. Ja...
-Zaraz wrócę, zaczekaj. – przerwałem jej, gdyż wysłuchiwanie, jak Seo użala się nad sobą naprawdę nie należało do moich ulubionych zajęć.
Z łazienki wziąłem grzebień, miskę z wodą oraz szampon. Do tego gąbkę-grzebień, nową i nieużywaną jeszcze zdobycz, którą wyhaczyła Hyuna. Gdy wróciłem, Seo miała na sobie koszulkę w czarnym kolorze, a do tego spodnie w takim samym kolorze ze wzorem z alpakami. Byłoby okej, gdyby nie te siniaki na jednym i drugim łokciu.
-Hej tam. – pomachała, przemawiając całkiem na luzie.
-Hej tu. – odmachałem, kiedy postawiłem akcesoria na stoliku. – Podejdziesz? – poprosiłem, a ona o nic nie pytając , podeszła.- A teraz usiądź. – ponownie poprosiłem, mając na myśli puchaty dywan, pod którym kryły się niedrogie panele.
-Woah~ Jaki mięciutki dywanik~
Do tych pisków można się przyzwyczaić, serio. Byle nie za często, bo będę musiał czekać na amputację nowej pary uszu.
^-^-^-^-^-^-^
(Seo Hee)
Gdyby nie fakt, że oczy mi się zamykały, wykonałabym jakiś gwałtowny ruch. No bo... co innego to słodkie stworzonko Sungjong, a co innego pan terapeuta. Mimo iż nie miał złych zamiarów, to ja się bałam, że jak zada mi pytanie, to ja nie będę potrafiła odpowiedzieć. Pewne rany wciąż bolą.
Na szczęście obyło się bez pytań typu: „ Co ci się stało, że masz taką głęboką ranę na karku?" lub „Skąd to rozcięcie na łopatce?" Nawet jeżeli zauważył, to nie odważył się pytać, a ja naprawdę byłam wdzięczna.
-Aa~ Szarpiesz mnie za włosy! – wrzasnęłam, gdy poczułam niemiłosierny ból.
-Umm... Staram się jak najdelikatniej... Kiedy je myłaś ostatnio? – zrobił to, ha! Zadał pytanie.
-Nie pamiętam. 2-3 miesiące temu? – odparłam, gdyż naprawdę straciłam rachubę.
-Rozumiem. – przytaknął i przystąpił do spłukiwania piany. Powiedzieć mu, że nie założył przezroczystych rękawiczek?
Tak jak wcześniej użył zwykłego grzebienia, tak teraz rozczesywał mi włosy grzebieniem-gąbką. Strasznie puszystym. Tym razem nie szarpał...
^-^-^-^-^_^
(Woohyun)
Wyszło mi i jestem z siebie dumny. Biorąc pod uwagę fakt, iż pierwszy raz myłem obcej dziewczynie włosy, to naprawdę poszło mi rewelacyjnie. Strasznie obawiałem się tego, co sobie pomyśli lub powie, lecz nic niepożądanego nie przyszło jej przez usta.
Ja wiem, nie założyłem rękawiczek, ale chciałem jej te włosy umyć dokładnie, a poza tym została mi już tylko jedna para i nie chciałem ich marnować. Włosy Seo były naprawdę biedne, nawet po pierwszym myciu. W sumie dopiero za trzecim razem coś pomogło, a grzebień 2 w 1, okazał się wręcz magiczny.
Tak było zupełnie lepiej.
-Łapki przy sobie, bo się z nimi pożegnasz. – zażartowała, ale jednak była poważna.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.
-Buu~ Niedobry Woohyun. Błee~ - wystawiła język i jak rozwydrzony 4-latek zaczęła tupać nogami.
-Aish, wracaj do skorupki, niedorozwinięty ślimaku.- westchnąłem i przykryłem ręcznikiem.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Kogo niesie o wpół do 5?!
-Człowiek ma na 8 do roboty, a tu taki owaki będzie hałasował! Całą noc nie mogłem spać!
Brawo Woohyun. Rozzłościłeś sąsiada, pana Jung In Joona, który pracuje jako ochroniarz w pobliskim Carrefourze...
-Chłopcze, to nie pierwszy raz. – warknął gdy próbowałem go przeprosić.
Ślimakotwór podpełzł i aż się złapałem za serce.
-Pan sąsiad zdenerwował się? – uprzejmie zapytała Seo i nadęła policzki.
-On zawsze narzeka, nawet cisza mu przeszkadza, tylko jest w porządku, jak sam się pieprzy z żoną.
-My ślimaczki nie jesteśmy takie jak ludzie, meow~
Powstrzymywałem się, ale ile można? Pewnie oplułem sobie rękę, kiedy śmiechłem, ale dziwicie się? Ja naprawdę nie rozumiem, co ma przeciwko niej Sunggyu; z Seo jest naprawdę miła i zabawna osoba, kto by jej nie lubił.
-Ślimaczek przestanie pokazywać rogi i powróci do krainy snów, dobrze? – zwróciłem się do niej, ale pokręciła głową na 'nie'. – No tak, wyspałaś się za dnia, paskudo, to teraz się ciebie energia trzyma. – zgromiłem ją spojrzeniem a' la z filmu grozy.
-Zgrywam się Woohyun. Żartować też mi nie wolno?
-A proszę bardzo, zgrywaj się Seo Hee. Cieszę się, jak to robisz.
Cieszyłem się, naprawdę. Sporo się zmieniło w zachowaniu Seo Hee. I dobrze. Niech znów się cieszy, nie może być tal, że ofiary będą żyły w cieniu oprawców.
-Biedny pan terapeuta. Nie spałeś przeze mnie.
-Zdrzemnąłem się na trochę, więc jest dobrze.
-Przepraszam, jeżeli pana zawstydziłam.
-Po prostu nie wypowiadaj myśli na głos. – poradziłem.- Oszczędzisz sobie wielu problemów.
-I jak panu idzie? Jest już pan mną zmęczony, tak?
-Nie Seo Hee, nie jestem. – zaprzeczyłem i delikatnie ją przytuliłem. – Nie martw się, jest wspaniale i będzie happy end. – obiecałem i wystawiłem mały palec; Seo Hee zagryzła policzki od wewnątrz.
-Mówi pan to tak, jakby to był wiadomy koniec.
-Bo to prawda, ślimaczek jest już bezpieczny i nikt się do ciebie nie zbliży.
-Ale nikt nie powiedział, że ślimaczek nie jest niebezpieczny dla innych.
Po paru minutach obezwładniłem ją, tak więc mnie nie pogryzła ze złości, ponieważ na nowo włączył się jej „tryb Małej Mi".
-Śpij już.
-Nie, dziękuję.
-Proszę~...
-Nie zabrałam niczego, nie ćpam i nie żrę tabletek jak nawiedzona masochistka. Drzwi do szafki chwyciłam, bo się potknęłam. – wyjaśniła dalsza część historii z łazienki.
-Rozumiem.- przytaknąłem. Jak ja mogłem oskarżyćSeo?
~ ~ ~ ~ ~ ~
* Bulletproof coffee - jest to kawa dająca mocnego' kopa' i mega zastrzyk energii.
** 8 z UK -36 w Polsce
***Stylenanda - marka ubrań promowanych przez ulzzangi
**** 22500,00 -dana cena w wonach w przeliczeniu na polskie złote to 77,87
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top