Część 4 " Ujawnienie tajemniczego obserwatora "
(Seo Hee)
Wyglądało na to, że Nam Woohyun nie blefował, kiedy oświadczył, że zrobi wszystko, co w jego mocy, by mi pomóc. Nawet jeżeli oznaczało to, że przez jego działania koledzy zaczną myśleć, że sfiksował. To, że nie przejmował się zaczepkami świadczyło o tym, że rzeczywiście stałam się dla niego priorytetem. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że to jego praca, choć często łapałam się na tym, że wyobrażałam sobie coś absurdalnego, np. że wspólnie spędzamy czas niczym dobrzy znajomi.
Nie Seo Hee, takie myślenie nie jest dobre, on jest tylko twoim terapeutą – skarciłam się w myślach. Tak jest, nie mam co sobie wyobrażać, jakieś nie wiadomo co... Z Seungrim było tak samo niewinnie i miło jak chociażby z Sunggyu czy wspomnianym terapeutą. Też obiecywał, a skończyło się na tym, że potraktował mnie jak rasową szmatę – dosłownie. To nie tak, że nie jestem świadoma, że mnie wykorzystywał, staram się po prostu o tym nie myśleć, by stłumić wszechogarniający zawód i ból. Dzięki niemu nie przyjaźniłam się z nikim, żadna z osób, z którymi niegdyś utrzymywałam w miarę dobry kontakt, nie wykazywała też chęci, aby zaprzyjaźnić się czy kontynuować zadawanie się ze mną – szczególnie już na pewno nie po tym, jakich plotek naopowiadał na mój temat oraz zamieszania, jakiego narobił wokół mojej osoby GD.
-Hej. – usłyszałam, a gdy nie zdążyłam zareagować, ktoś wbił palec w mój lewy bok. Spojrzałam w stronę tego kogoś i okazało się, że to Woohyun.
-Mówiłam, żebyś tego nie robił! – krzyknęłam zdenerwowana. Nie miało to w tej chwili znaczenia, że był starszy. Sprawił mi ból, a ja nie miałam zamiaru dawać mu taryfy ulgowej tylko dlatego, że to mój terapeuta. Może nie wyglądam na taką, ale ja też mam uczucia, ale jak widzę nikt tego nie szanuje.
-Seo Hee, nie mów do mnie na „ty". – zwrócił mi uwagę.
-Ja też o coś prosiłam, drogi panie terapeuto. – odpowiedziałam.
Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniem, dopóki nie przyszedł Sunngyu i nie zapytał Woohyuna, czy nie jest głodny.
-Przepraszam, ale czy byłbyś tak uprzejmy i zajął się przez chwilę Seo Hee? Sądzę, że pora na przerwę. – oznajmił Woohyun, po czym wstał.
Sunngyu spojrzał na Woohyuna, a następnie wzruszył ramionami i wrócił do swojego „królestwa", tj. kuchni.
-Sunggyu, proszę~... - powtórzył Woohyun. Tsh, tiaa... tak jakby w ogóle mu zależało.
~ ~ ~
(Sunggyu)
Był taki moment, że jej pomogłem, ale wtedy działałem jak gdyby pod wpływem. Teraz zwyczajnie nie miałem ochoty, a już na pewno nie dlatego, iż było to zachcianką Woohyuna. Reszta wyszła gdzieś z Sungjongiem; ostatnimi czasy maknae wychodził wcześnie i wracał bardzo późno. Minął miesiąc, od kiedy Woohyun zaczął przyprowadzać Seo Hee, a Sungjong po prostu znikał, dlatego chłopaki chcieli dowiedzieć się, co zajmuje Sungjongowi tak dużo czasu. Woohyun zrobił i tak po swojemu...Gdy zorientowałem się, że zostawił Seo Hee sam na sam ze mną, znów ogarnęło mnie to dziwne uczucie. Było zupełnie jak podczas jej pierwszej wizyty. Przysięgam jeszcze chwila, a zwariuję.
Z zamyślenia wyrwał mnie niemiły zapach, który pojawił się nagle ni stąd, ni zowąd. Nim zareagowałem, poczułem jak spadł mi na głowę litr zimnej wody.
-Nikt panu nie mówił, by nie kłaść ścierki blisko kuchenki? – spytała Seo Hee.- Przy okazji, nie chcę być wulgarna, ale przez przypadek został pan oblany, przepraszam. Sądziłam, że przyda się panu nieco orzeźwienia. Czu mógłbyś teraz zmienić ubrania, Sunggyu-sshi?
-Porozmawiamy, gdy wrócę. – ostrzegłem ją, po czym poszedłem do łazienki. Ugh, jakie to irytujące. Moja strefa intymna została naruszona po raz drugi! Mieszkanie/dorm było uratowane, ale jakim kosztem?! Spojrzałem na siebie i westchnąłem, gdyż byłem mokry od głów do stóp. Bawełniany t-shirt „przylepił" się jak po intensywnym, 6-godzinnym treningu, że już nie wspomnę o katastrofie na odzieży w dolnej części ciała. Zacisnąłem dłonie w pięści i policzyłem do 10, biorąc 3 długie wdechy i wydechy.
Czy to przypadek, czy dziewczyna jest aż tak wielką ciamajdą? Wciąż jednak nie chciałem zawiadamiać policji, mimo iż bardzo mnie to krępowało. Pamiętając o tym, że Seo Hee nie do końca jest normalna, porzuciłem pomysł dostarczenia miejscowym policjantom dodatkowej roboty.
Ubrałem czyste ubrania: jakąś inną bluzkę/t-shirt, spodnie dresowe, bo nie chciało mi się szukać,, skarpetki-, no i oczywiście bieliznę, ale o tym chyba nie muszę opowiadać. Po wysuszeniu włosów, przeczesałem je dłonią i wyszedłem z łazienki. Zauważyłem, że podłoga błyszczała i pachniała lawendowym płynem do podłóg.
-Super, że umyłaś płytki w kuchni, ale to trochę za mało, bym ci tak od razu odpuścił.-poinformowałem ją.
-Moje najgłębsze i najszczersze przeprosiny. - odpowiedziała i ukłoniła się 90°.
-Usiądź. – poklepałem miejsce obok siebie.
-Dlaczego pan taki jest?
-Jaki jestem? Wiesz, będę szczery. Nie wyobrażasz sobie, w jak niezręczną sytuację mnie wpakowałaś.
-Mam tego świadomość. Niech pan się nie powstrzymuje. Niech pan wykona telefon i ma to już z głowy.
-Gdybym chciał, to już dawno bym to zrobił.
-I co pana powstrzymuje?
-Cały czas się zastanawiam.
-Och...
-Siadaj, ale już. – powtórzyłem nieco ostrzej. Miałem już dość oglądania, jak się męczy stojąc, nadwerężając kostkę.
-Tutaj?- wskazała na miejsce, które jej zaproponowałem.
-Tak.
Usiadła, ale znacznie dalej.
-Mam powtórzyć? – przypomniałem jej, a ona spojrzała się na mnie w dość dziwny sposób. – Bang Seo Hee, usiądź porządnie.- poinstruowałem ją akcentując ostatnie dwa słowa. Zareagowała od razu.
-Moim zdaniem, to ciut za blisko. – stwierdziła, gdyż dzieliło nas może parę nic nie znaczących centymetrów.
-Co ty nie powiesz? - odpowiedziałam ironicznie, zastanawiając się, czy dziewczyna wyłapie aluzję do swojego pojawienia się i w jakich okolicznościach mnie zastała.
-O co panu chodzi? Mam błagać o przebaczenie na kolanach? – jednak nie połapała się.
-Nie! – zaprzeczyłem gwałtownie. – Bez dwuznacznych wyrażeń.
-Słucham? Czy pan sugeruje, że swoim zachowaniem próbuję zbudować jakieś xx*** napięcie?
... Dlaczego ona jest taka bezpośrednia?
-Spróbujmy porozmawiać normalnie. – zmieniłem temat.
-Jasne, możemy. I tak nie mam nic do roboty, dopóki Woohyun... to znaczy doktor Nam, nie wróci.
-Jaki on jest?
-Pan Nam?
Kiwnąłem głową.
-W ogóle nie rozumiem jego metod i sposobu, w jaki przeprowadza terapię. To już 2 miesiące, od kiedy jest moim terapeutą i miesiąc, od kiedy zabiera mnie do Waszego dormu... Ale czasem ,tak jak dzisiaj, potrafi mnie bez powodu denerwować... Jest miły i troskliwy, ale ma głupi zwyczaj dźgania mnie w bok, wie, że robi mi na złość, to mówię do niego po imieniu. Nie musi dawać mi sprzecznych sygnałów, dobrze wiem, gdzie jest moje miejsce, a Woohyun tylko pogarsza, zamiast pomóc...
-Nikt niczego nie pogarsza...
-Myślę, że ma nie po kolei w głowie, jeżeli zadeklarował się pomóc takiej osobie jak ja.
-I uważasz, że to złe?
-Nieco dziwaczne. Ale dlaczego pan tak się dopytuje?
-Tak po prostu... Próbuję dowiedzieć się, kogo mam pod swoim dachem.
-Och, jestem aż tak interesująca? – zażartowała. – Szczerze to nie wiem sama, czy jestem niebezpieczna, czy nie i w jakim stopniu. Może sama wynoszę część rzeczy z domu... -zamyśliła się.
-Możemy to łatwo sprawdzić. – zasugerowałem.
-Mhm, później...- odparła sennie.
~ ~ ~
(Tajemniczy obserwator*)
Seo Hee od paru dni nie ma w domu, a dwie postaci chyba odpuściły, ale pojawiły się inne „ludzie". Zadzwoniłem po mechanika- założył nowy zamek w drzwiach do jej mieszania. Ale tylko to. Nie mogę jej zapewnić ochrony dzień w dzień.
-Czuję się obserwowany. –stwierdził ten, który zaczął „węszyć" jako pierwszy, którego imię brzmi Sungjong.
-Nie dziwię się, to miejsce tak ma. – odezwał się drugi-Hoya.
-Dziwne, nikt nie wie, że ona to tu mieszka... - zauważył Sungjong.
-Skończyłeś już? A w ogóle, to jak się dowiedziałeś o miejscu zamieszkania tej dziewczyny? – do rozmowy dołączył Myungsoo.
-Nie teraz, hyung. Myślę.
-Pytanie więc, nad czym? – zapytał ponownie Myungsoo.
-Już wiem... Kierunek północno-wschodni.
Instynktownie usiadłem w rogu balkonu. To jakiś maniak czy co? Nawet „ONI**" nie byli w stanie mnie zauważyć, a temu Sungjongowi udało się to dziś za pierwszym razem.
-Szybko! Za stalkerem! – wydał polecenie Sungjong.
Jaki znowu stalker? Jestem tylko zwykłym chłopakiem, który mieszka po sąsiedzku.
Wkrótce rozległ się łomot do drzwi. Niezbyt to miłe.
~ ~ ~
(Myungsoo)
Przez wymysły Sungjonga marnowaliśmy nasz cenny czas. Z drugiej jednak strony podziwiam go: jak się chłopak zaweźmie, to nie może zastopować. Hoya, Dongwoo ani Sungyeol nie zatrzymywali go w jego działaniach.
-Hej, Sungjong... Ale ty nie na poważnie, prawda? - zadałem mu pytanie.
-Tu mieszka stalker, a biedna Seo Hee nawet nie jest tego świadoma. Może to on ją tak dręczy? – odpowiedział, na co chłopaki poklepali go po plecach, by nieco ostudzić jego entuzjazm.
-Przestraszył się. – zauważył Hoya.
Sungjong kopnął drzwi, a przynajmniej miał taki zamiar, bo ktoś je w tej chwili otworzył.
-Auł~ Moje kolano! – zawył z bólu stalker.
Sungjong patrzył się na niego niewzruszenie. Wow, prawdziwy sadysta. A to na mnie jest nagonka, że to niby ja taki niedobry. Sungjong to zło w ciele aniołka.
~ ~ ~
(Tajemniczy obserwator)
Tak kończy się niemal każda próba pomagania Seo Hee – ktoś zawsze musi tkwić w błędnym przekonaniu, iż jestem stalkerem.
-Jak się nazywasz?- odezwał się do mnie Sungjong. Zło wcielone, zgiń, przepadnij! Kto ci pozwolił znęcać się nad biednym Reniem?
-Dlaczego jesteś taki ciekawski?- odparłem. Może nieco zadzierałem nosa do góry, ale lepiej, by nie wtykał swojego nochala do nie swoich spraw.
-Uu, jaki groźny. – szepnął L do Ho Wona.
-Myungsoo hyung! Nie obgaduj mnie. Jeszcze ci nie wybaczyłem...- zwrócił się do jednego ze swoich kumpli.- A ty z czego rżysz?! – ta uwaga to niby do mnie?
Och, jak bardzo śmieszyły mnie jego słowa.
-Radziłbym przestać, Sungjong nie żartuje. Załatwmy to humanitarnie. – porada wypłynęła z ust „chłopaka-o-psychodelicznym-spojrzeniu".
-Powiem wam jedno: przestańcie się wtrącać!
-Nie, nie przestaniemy, a przynajmniej nie ja. – oznajmił Sungjong.
-Nie jestem żadnym stalkerem! Nazywam się Choi 'Ren' Minki. Jestem dobrze płatnym modelem, ale mam dość sławy, ukrywam się, jestem incognito. A ty, jeżeli chcesz bawić się w detektywa, to sugerowałbym poszukać gdzie indziej. Na przykład przychodzą tu dwa podejrzane typki, ich powinieneś poszukać.
-Sungjong, widzisz? Zostaw go. Przepraszam za kolegę, jest młody, ma dopiero 23 lata i przezywa pierwszą miłość...
Ten Myungsoo dużo gada, pewnie nie umie utrzymać tajemnicy, ale mniejsza z tym. Dobrze mówi. Sungjong, dlaczego nie posłuchasz kolegi?
-Czego chcecie? Jak mówiłem nie jestem stalkerem. – powtórzyłem zdenerwowany nachalnością nieproszonych gości, a w szczególności Sungjonga. Też jestem młody i co? Umiem się pohamować o wiele bardziej niż on.
-Średnio co ile udaje ci się na nią patrzeć? Albo tylko oglądasz ją zza tej żałosnej firanki, gdy widzisz, że zdejmuje ubrania?
-Sungjong, to ciut za mocne słowa...- poprawiłem go. Tak, zdarza się, ale nie wtedy, gdy Seo Hee zmienia ubrania ><
-Ugh, nie cierpię podglądaczy, ale znaj moją łaskawość. Jeszcze raz dowiem się, że gapisz się na Seo Hee albo ją nagabujesz swoją obecnością, a obiecuję, że na pewno poinformuję policję.
-Świetnie, skończyłeś? To bądź tak łaskaw opuścić mój azyl. – chciałem to jak najszybciej zakończyć. Miałem dość, że naruszył moją prywatność. Im mogłem wybaczyć, ale Sungjong oskarżał mnie, nie przejmując się moimi wyjaśnieniami, no moja cierpliwość też ma granice!
Po chwili wyszli. Cała piątka. Miałem spokój. Sungjong... ten mały chłopczyna, nie wiele starszy ode mnie, a mówi mi, żebym zostawił „jego" Seo Hee? Jak on mało wie...
«❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤ «
*Tajemniczy obserwator - czy ktoś spodziewał się, że to będzie Ren?:D
*** ONI - zostali wymienieni, kwestia teraz, czy wiecie, kto? (Wyjaśni się za kilka rozdziałów, ale już możecie zgadywać)
Witajcie, miśki. Jiji dodaje rozdział z racji tego, iż dawno nie było. Chciałabym, abyście wiedzieli, że wykreowanie takiego Myungsoo wcale nie było łatwe , tj. wredny, pozbawiony uczuć, z kamiennym serduchem... Ale bez obaw! Nie zamierzałam i nie zamierzam go takiego zostawić. Mam nadzieję iż niektórzy z was dostrzegą te krótkie przemyślenia L. Wbrew pozorom , nie jest taki bezduszny, jakim się może wydawać ;) Liczę na to, iż wybaczycie mi, że tak go zniesławiłam w tym opowiadaniu, ale to tak w ramach wyjątku od reguły - czy wszyscy idole muszą być mili w ff? No nie, a ja miałam taki koncept, by wykreować takiego L, który jest wręcz odpychającym gburem. Cieszę się, że efekt został osiągnięty, wielu z Was było w szoku. That was it! My goal's achieved ;P Miła niespodzianka? Wiedzcie, iż proces rehabilitacji L właśnie się rozpoczął. Jeżeli to was zachęci do dalszego czytania, to obiecuję, że L jeszcze nie raz was (pozytywnie)zaskoczy. Liczę na Wasze opinie i reakcję na nawrócenie się Myungsoo. Do następnego rozdziału! :P
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top