Część 15 „ Lucky men" (Bonus 3)
(Sunggyu)
-Hyung?-zawołała do mnie Seo Hee, gdy ogarnialiśmy stół po śniadaniu.
-Co jest?- odpowiedziałem jej pytaniem.
-No bo o coś cię zapytałam. Jaki był powód ignorowania mnie?- powtórzyła.
-Nie ignorowałem, myślałem o czymś. Możesz powtórzyć?
-Smakował ci ramen?- dlaczego odniosłem wrażenie, ze nie o to jej chodziło?
-Zjadliwy. Do czego pijesz?
-Próbuję ci powiedzieć, że było go więcej, ale to tylko i wyłącznie twoja wina, że nie załapałeś się na normalną porcję.
-Może nie zauważyłaś, ale ja nic nie mówię, a to znaczy, że nie było to dla mnie problemem.- odparłem nawiązując do sytuacji, która przypadkiem wynikła.
-Świetnie, że się rozumiemy, ale mam nadzieję, że to było jednorazowe?
-Nie wolno mi jeść z moim ślimakiem?- udałem zasmuconego.
-Niby możesz... chodzi mi o to... pamiętasz, że wczoraj rozmawialiśmy?
-Pamiętam. Do czego zmierzasz?
-No...bo z tego, co wiem, to nie chciałeś się angażować jak inni...skąd ta zmiana?
-Kto tak powiedział? Kto by nie chciał karmić takiego ułożonego ślimaka z manierami?
-Aa.- pisnęła i przykryła sobie usta dłońmi.
-Zaskoczyłem cię?
-Mhm- a jednak. Wiedziałem, że o coś jej chodziło.
-Cieszę się. To co, już mogę być „oppa"?
-Nie~ To tak nie działa. Hahaha~ Nie wierzę, że to powiedziałeś, hyung. Nie wiedziałam, że potrafisz być taki randomowy. A, właśnie hyung, bo wy się jeszcze nie widzieliście.- dodała po chwili i wyszła z kuchni, więc musiałem sam powycierać resztę okruszków ze stołu.-Hyung, hyung. Zobacz, kto przyszedł~- zjawiła się w kuchni w tempie natychmiastowym i wystawiła w moją stronę Kit-Kata. Ostatnim razem, gdy go widziałem zauważyłem, że miał wyblakłe futro na łapce. Teraz wydawał się jakby odświeżony. Może nie podobał mu się związek mój i Kyungie? Jak to możliwe... czy Seo go czyściła?!- Widzisz, hyung? Mówiłam, że się stęsknił~- powtórzyła Seo Hee, a ja pokiwałem głową na dowód, że dotarły do mnie jej słowa.
-Zanieś go do mojego pokoju.- poprosiłem.
-A który to?- wtedy uświadomiłem sobie, ze Seo Hee nie była przedtem w tym dormie i nie wie, który pokój jest czyj i kto z kim go dzieli.
-Pójdź na górę po schodach, skręć korytarzem w prawo i będzie dwoje drzwi naprzeciw siebie. Te po lewej stronie to pokój Dongwoo, a te po prawej to mój pokój.
-Wy dzielicie pokój, tak?- dopytywała się.
-Tak, zazwyczaj tak jest, ale od paru tygodni przez nieporozumienie z Woollim, nie stosujemy się do tego, więc nie jest według grafiku.- wytłumaczyłem.
-A... ogólnie, to ile wy tu macie pięter?
-Trzy włącznie z dwoma pokojami na poddaszu. A pokoi... 6, nie licząc tych na poddaszu.- uprzedziłem jej kolejne pytanie.
-Czyli 8?
-Wszystkich pomieszczeń razem jest 12.
-Oo~ Mogę sobie zrobić wycieczkę i się przejść?
-Tylko nie wchodź do pokoju Woohyuna.- ostrzegłem ją.
-Ale ja wiem, że u niego szafa z ubraniami wybucha. Byłam w jego mieszkaniu... A, właśnie. Macie jakąś służbę, co wam sprząta?
-Ci bogatsi może tak, ale nas nie stać.
Zauważyłem niepokojący blask w oczach Seo Hee. Po co ja jej to w ogóle mówiłem?!
-Ej, ej. A ty dokąd?- zatrzymałem ją.
-Spokojnie, hyung. Nie licz na to, że będę wam sprzątać. Mam swoje fobie i dewiacje, ale nie jestem psychofanką i nie marzę, by włazić wam do pokoi i oglądać prywatną garderobę. Jestem dziwna, ale nie jestem desperatką, okej?
-A czy ja prosiłem o wyjaśnienia?- problem z Seo Hee taki, że myślała, że znowu będzie się ją winić i ktoś potrzebował, by mu się tłumaczyła. Dlaczego miałoby mnie obchodzić, to w końcu jej prywatna sprawa.
-Magia, Sunggyu-hyung. Spojrzenie może powiedzieć wiele, czego nie da się normalnie zamknąć w słowach. Ja i Kit-Kat już pójdziemy.- oznajmiła i wyszła z kuchni, a mnie zatkało. Skąd ona doszła do takich wniosków, że mogły mnie obchodzić jej fetysze? Niby jak się na nią patrzyłem?
Jakiś czas później przyszedł Myungsoo.
-Czemu jesteś taki brudny?- zapytałem go, bo był cały w pianie.
-Byliście tu od ponad 2 tygodni i żadne nie ruszyło się, by wyprać swoje ubrania. W koszach znalazłem rzeczy, które od miesięcy nie były ruszane, a jakby tego było mało pralka odmówiła posłuszeństwa. Zgadnij, przez kogo.
-Nie znam się na tym, dobrze wiesz, po co przyszedłeś z tym problemem do mnie?- byłem na niego zły, ale tylko trochę.
-Bierz mop, bo będziesz sprzątał i nie myśl, że się tym razem wywiniesz, hyung!
Nie za bardzo rozumiałem aluzję, o co taką dramę z rana urządzał mi Myungsoo? Złośliwość rzeczy martwych, na którą nie mam wpływu w żaden sposób. Pewnie Hyuna coś popsuła, ona lubi robić nam porządki...
Z pralki wyciekała piana oraz woda, która co chwilę wypływała na nowo, gdy tylko się ją starło. Na podłodze leżały trzy ręczniki- wszystkie przesiąknięte. Woohyun sprzątał wraz z Hoyą, natomiast Hyuna i Sungjong próbowali odłączyć kabel od kontaktu- bez sukcesu jak do tej pory, bo co chwila parzył ich prąd.
-Noona, mówiłem ci, żebyś nie kładła tam ręki.- zwrócił się do niej Sungjong, gdy już poradzili sobie z kablem, ale Hyuna machała ręką, bo ją trochę prąd pokopał.
-Mówiłem ci, nie słucha się.- oznajmił Woohyun, na co Hyuna pacnęła go w głowę.
-O, hyung. W końcu przyszedłeś.- zauważył moją obecność Sungjong.
-Co z tym pretensjonalnym tonem? Nie zapominasz się?- skarciłem młodego.
-A niby kto zepsuł pralkę?
-Ja jej nie ruszałem!
Przed moimi stopami wylądował kłębek mokrych, zlepionych i nie do końca czystych ciuchów. Rozszerzyłem oczy ze zdumienia, ponieważ poznałem, że należały do SooKyung.
-Nie sądzisz, że to przegięcie?- zwrócił mi uwagę.
* * *
(Seo Hee)
Nie zdziwiło mnie specjalnie, że przy drzwiach do pokoju Sunggyu hyunga było wmontowane urządzenie, które po wpisaniu kodu otwierało lub zamykało drzwi- w zależności od potrzeby. W każdym razie wydawało się być ekskluzywnym dodatkiem i zabezpieczeniem dla lidera chcącego odciąć się od hałaśliwych współlokatorów. Zdałam sobie sprawę, że mnie wkręcił, bo nie było powodu, dla którego życzyłby sobie, bym mu lazła do pokoju. Zabrałam Kit-Kata na krótki spacer po korytarzu, by jakoś zaznajomić się z przestrzenią ogromnego dormu Infinite, dopóki nie usłyszałam czyichś kroków po schodach.
-Co ty się tak czaisz?- usłyszałam głos Hyuny.- Sunggyu jest na dole, jeżeli go szukasz.
-Okej?
-Po co koczowałaś po drzwiami do jego pokoju? Jak już cię przyłapałam, to powiedz, co od niego chciałaś.
-Nie, noona. To nie tak.- zaprzeczyłam. Co ona sobie znowu ubzdurała?- Sam mi powiedział, że mam tam pójść i zostawić mu jego pluszaka...
-Serio ci tak powiedział? On może się teraz trochę dziwnie zachowywać, więc musisz być ostrożna.- stwierdziła noona.- On jest świeżo po zerwaniu z SooKyung.- wyjaśniła.
-Ale po co mi to mówisz, noona?
-Tak tylko, żebyś wiedziała i znała zasady panujące w dormie. Dziwny Gyu, to skołowany Gyu.
-Dziękuję, noona, ale Sunggyu hyung zdążył mi wczoraj wszystko wyjaśnić.- nie chciałam wywoływać paniki, dlatego pominęłam część z okolicznościami wyjaśnień przy winie.
-Och, szybko mu poszło- czy noona doznała właśnie szoku?
-Co?
-Nic, nic. Tak sobie głośno tylko myślę.
-Hyuna~ nie męcz Seo Hee~
Na korytarzu pojawił się Woohyun.
-Męczę cię?- zapytała mnie noona, a ja pokręciłam głową, by zaprzeczyć. Dziwiło mnie, dlaczego Woohyun strofował noonę, przecież obiecała, że już nie będzie dawała mi dwuznacznych, trudnych do zrozumienia porad i od paru dni rzeczywiście noona uspokoiła się ze swoją „misją" dokształcania mnie.
-Ogarnęliście już powódź?- spytała Woohyuna.
-Nie, bo Sunggyu odmówił sprzątania.
-Jaka powódź?- wtrąciłam się do ich rozmowy.
-I widzisz, oppa, dlaczego tak bardzo jestem za SeoJong, a nie GyuSoo.- nadęła policzki Hyuna i weszła do pokoju.
-Mogę się dowiedzieć, o co chodzi?- powtórzyłam.
-Dziewczyna Sunggyu zapchała nam pralkę. Myślałem, że zabrała wszystkie swoje rzeczy. Ogarnij Sungjonga, bo zrobił o to mega awanturę dla Sunggyu.
-Hyung, nawet tobie zdarzało się mieć katastrofę, sam mnie zaprosiłeś jak miałeś bałagan.
-Chodził o to, że nawet jeżeli SooKyung zrobiła źle, to Sunggyu nie wiedział, przez to Sungjong nie miał prawa mu tego wypominać.
-Aigoo, hyung. To już zapomniałeś, co sam ostatnio mówiłeś na temat tego, by Sungjong się wprowadził do mnie? Też się wtrąciłeś...
-Ale Seo Hee, to nie to samo...
-Porozmawiamy później, hyung.- przerwałam mu i zeszłam na dół po schodach. Postawiłam Kit-Kata na jakiejś półce w salonie, po czym udałam się do pomieszczenia z pralką. Dongwoo hyung tańczył dookoła miotły, Hoya i Myungsoo myli kafelki podłogowe, Sungyeol ścierał do sucha kabel od pralki.
-Umm... Gdzie Sungjong oppa i Sunggyu hyung?- zapytałam, może ktoś z nich mi powie.
-Poszli na podwórko wyprać rzeczy ręcznie.- odpowiedział Yeolie.
-Kurczę, chłopaki...Jak wy sobie radzicie?- westchnęłam.
-Radzimy, ale wypadki się zdarzają, szczególnie jeżeli nasz Gyu sprowadził jakąś tępą laskę, która nie umiała sama obsłużyć naszej pralki.- wypowiedział się L hyung.
-Kto z was nastawił dziś program w pralce?- spytałam i byłam pewno, że to niezdarny L hyung.
-Ja próbowałem dziś trochę ogarnąć to półtoraroczne pranie.- przyznał Sungyeol oppa.
Półtoraroczne... mówił to z takim spokojem, jakby to nie było najgorsze.
-Dobrze, to ogarnijcie to we trójkę, bo pożyczam hyunga na trochę.- poinformowałam ich i podniosłam L hyunga za ramiona z klęczek.
-To ważne?- westchnął L.- To niezbyt dobry moment, Seo...
Po tym tekście spiorunowałam go wzrokiem.
-Aigoo, hyung... Czy ty myślisz, że jestem niewyżyta i że od tej pory będę cię tylko wykorzystywać, by zaspokoić swoją wiedzę? Chciałam, żebyś pomógł mi z moim chłopakiem, który poczuł się chyba zbyt pewnie a ja zajmę się nieporadnym Kim Sunggyu.
-Aa~ Mądry ślimak.- skomplementował hyung i się wyszczerzył.- A skąd w tobie ta pewność siebie? Może Sunggyu sobie odpuść...
-Nauczyłam się z nim obchodzić, hyung, nie martw się. W sumie to mi się podoba, że mój chłopak nie jest rozmiękłą kluseczkę i jestem z niego bardzo dumna, że podjął się konfrontacji z Sunggyu hyungiem.
-Popieram, Sungjongowi bardzo udzieliła się relacja z tobą.
-No i dlatego trzeba też wziąć pod uwagę, że Sunggyu hyung nie stracił nad sobą panowania. On na pewno wie, że jest bardziej winny, ale wina nie była tylko jego, tylko że przyjął na siebie wpadkę Sungyeola... musiał być jednak zdziwiony reakcją Sungjonga. Oppa był jednak niedelikatny i wcale tego nie pochwalam, no ale że to jego pierwszy raz... myślę, że Sunggyu hyung nie ma mu tego za złe aż tak bardzo.
-Spryciara~- L hyung dorwał się do moich włosów i rozburzył mi fryzurę, a następnie zerwał coś z trawy. Tymczasem zastanawiałam się, nad sposobem porozmawiania z Sunggyu.
-Czekaj, czekaj, bo chcę wysłać wiadomość – powstrzymałam go, bo podstawił mi dmuchawca pod nos, na które miałam alergię.- Yah~- zawołałam, gdy poczułam wiaterek nad włosami.- Chcesz zginąć? Naprawdę hyung?- zapytałam, gdy płatki drugiego dmuchawca latały mi nad głową.
-Woo~ Łupież~ - zażartował.
-Co? Kim Myungsoo, zginiesz~!-podniosłam na niego głos, oczywiście wiedziałam, co to żarty, ale hyung przesadził.
Szykowałam zemstę, ale zanim zerwałam trochę jakiejś trawy, L hyung spacerował już w stronę Sungjonga, który sam jeden zajmował się praniem, więc wyrzuciłam garść zielska i poszłam do Sunggyu hyunga.
* * *
(Sunggyu)
Od początku nie miałem Sungjongowi za złe tego małego wybuchu złości. Wiedziałem, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale nie sądziłem, że zrobi to na mnie jakiekolwiek wrażenie. Zdziwiłem się tą nagłą zmianą, bo to było jednak niespodziewane. Uznałem, że sprawa jest zakończona, skoro nawzajem się przeprosiliśmy.
Dobrze, że jednak Sungjong wiedział, co i jak zrobić, więc częściowo odrobina różnej sterty ubrań została ręcznie uprana. Poszedłem z koszem do sznura do wieszania prania i rozłożyłem 3 ręczniki, przypinając je klamerkami, by wiatr ich nie porwał. Ponieważ musiałem dać odpocząć Sungjongowi od swojej osoby, po powieszeniu dwóch ścierek i kolejnych 3 ręczników, postanowiłem się przejść. Nie spodobało mi się, że Seo Hee majstrowała coś przy wężu ogrodowym. Cokolwiek zamierzała, miałem złe przeczucia. Może nie trzeba było zostawiać Sungjonga samego? Tylko, że za dużo bym mu nie pomógł, bo już dość dziś napsułem.
Nie dość, że naraziłem się na wodę z ozdobnego zraszacza, to na dodatek zostałem agresywnie zaatakowany lekko-zimnym strumieniem wody z węża ogrodowego. W ostatnim czasie Seo Hee stawiała sobie trudniejsze cele do osiągnięcia, kto jak kto, ale po niej najmniej można się było spodziewać, że rzuci się na głęboką wodę. Co sprawiło, że pomyślała sobie, że rzucenie mi wyzwania to coś, czemu może podołać?
Nie byłem w stanie wyłączyć tego dziadostwa, męczyłem się z 4 minuty, więc planowałem szybko wyeliminować zbyt odważnego ślimaka, bo inaczej zapłacimy fortunę za wodę.
W praktyce okazało się to trudniejsze, bo ślimak okazał się godnym przeciwnikiem, ale przynajmniej udało mi się zakręcić zraszacz, ale niestety- ubrania, które dziś dopiero co wyjąłem z szafy, zostały przemoczone. Nie lubiłem tego, bo wszystko przywierało do ciała i było klejące.
Na koniec zaatakowałem sabotażystkę, ustawiając maksymalną siłę natrysku ze szlaufa. Dziewczyna nie miała się jak bronić, była kompletnie bez szans, wyglądała jak po przejściu największej katastrofy deszczowej, więc gdy uznałem, że już została wystarczająco ukarana, wyłączyłem urządzenie i woda przestała bez końca lecieć.
Zaprowadziłem ją do łazienki i podałem czysty ręcznik.
-Co w ciebie wstąpiło?- spytałem i ruszyłem do drzwi.
-Czekaj, gdzie idziesz?- pociągnęła mnie za ramię, a ja zaniemówiłem, bo po raz pierwszy zwróciła się bez żadnych honoryfikacji.
-Mówiłem coś?- zdziwiłem się i popatrzyłem na nią, a ona zaczęła się śmiać.
-No nie mów, że znowu byłeś zaskoczony.
-Mówiłem, że się przyzwyczaję, ale nie przestawię się w ciągu kilku godzin. Na to potrzeba mi więcej czasu.- przypomniałem jej i poszedłem w stronę drzwi.- Yah... Nie przeginaj.- upomniałem ją, gdy podstępnie podstawiła mi nogę i przez nią przewróciłem się na prostej drodze.
-Nie przeginam~
-Myślisz, że nie słyszałem o twoim testowaniu Infinite?
-Boisz się?
-Możesz sobie pomarzyć, bo ja się nie dam namówić...
-Czy ty masz jakiś kompleks?
-Nie?- rany, skąd te pytania?
-Nie, że nie chcesz powiedzieć czy nie, że nie masz?
-Ani to, ani to. Ugh, niedobrze mi. Osusz się i wychodź szybko.- bądź co bądź nie chciałem, by się przeziębiła, ja mogłem złapać jakieś przeziębienie, ale jak spędzę z nią więcej czasu w łazience, to chyba przez nią tu zginę!- Jak się trochę ogarniesz, to możesz przyjść, ale jak będziesz tak znowu się zachowywać, to cię wyrzucę za drzwi. Zrozum, że nie jestem jeszcze gotowy, nie sprawdzaj mnie na każdym kroku – w delikatny sposób dałem jej znać, że zaakceptowałem to, że jest nadpobudliwa, ale żeby się nie zapominała.
-Nie robiłam tego. Po prostu wyszło tak przez przypadek. Nie planowałam cię zezłościć...
-Tak, jasne... Rób tak dalej. – wzruszyłam ramionami.- Dobra, idę.- pożegnałem się szybko i wyszedłem. Jakoś dzisiaj za dużo tych „przypadków" i nie byłem w nastroju, a była dopiero 13! Nie twierdziłem, że to mi podwyższyło ciśnienie, wręcz odwrotnie, cieszyłem się, że już nie reagowała na mnie jak na jeża, ale nie chciałem przyjąć tego ogromu wrażeń na jeden raz. Jeżeli miałem osiągnąć sukces w poprawieniu moich relacji z Seo, musiałem zwolnić, ponieważ nie byłem masochistą. Nie byłem też przyzwyczajony do obecności „chodzącego cukru", który za wszelką cenę próbował mi coś udowodnić. Trochę było na to jednak za wcześnie i chyba nikogo nie zdziwi fakt, że uznałem to za niekomfortowe.
Czekała mnie z nią poważniejsza rozmowa niż wczoraj wieczorem, więc nie potrzebowałem doprowadzać się do takiego stanu, kiedy gdy przyjdzie pora, to ja nie będę mógł kompletnie przyjąć żadnej informacji. Z drugiej strony zastanawiałem się, jakim cudem Myungsoo sobie z tym wszystkim radzi, bo był bardziej wyrozumiały niż potrzeba, a był w gorszej sytuacji niż ja. Chłopak nie miał żadnego pojęcia o życiu w związku, nic, zero absolutne, nawet odrobiny doświadczenia, a mimo to obchodził się z Seo Hee po mistrzowsku. Czy on w ogóle doznaje takich uczuć jak zawstydzenie czy bycie nieodpowiednio przygotowanym na wstąpienie na kolejny szczebelek znajomości? Ja na razie nie czułem takiej potrzeby, a Myungsoo jak chce, to niech załatwia swoje sprawy, tylko żeby nie okazało się, że to jego „pomaganie" ma drugie dno. Skoro nie daje rady, to może pora kogoś sobie znaleźć, a nie wykorzystywać Seo Hee? No chyba, że Sungjongowi odpowiada ten chory układ. Tak, zdecydowanie wolałem zwolnić, bo to wydało mi się najodpowiedniejszą metodą na ślimaka.
Z tego powodu znalazłem się w pokoju Myungsoo. W szafie były jego rzeczy oraz Hoyi, ale tego ostatniego akurat nie podejrzewałem. Acha, dobrze wiedzieć, do kogo poszedł „żebrać" o przygarnięcie, znaczy że Sungjong dzielił pokój z Seo Hee?
Próbowałem znaleźć jakiś dowód potwierdzający moje domysły, którym Myungsoo twardo zaprzeczał, bo zdecydowanie coś było nie tak, skoro „zgrzyty" pojawiły się nawet między Sungyeolem a Seo, ale natrafiłem tylko na tomy mangi, którą L namiętnie czytał. Był to jeden z tych tytułów, do których chętnie się wracało, ale musiało być coś jeszcze. Dlaczego tylko on nie czuł się dziwnie przy Seo?
Byłem pewny, że mi się uda, że coś znajdę, a tymczasem wyszło na to, że moje przeczucia zdawały się być bezpodstawne. Jeżeli tak rzeczywiście było, to L miał po prostu talent do obchodzenia się ze specyficzną osobą, jaką była Seo Hee.
Położyłem się na chwilę na łóżku w moim pokoju, gdy mój telefon przypomniał o swoim istnieniu. Była to notyfikacja o tym, kogo mam polecanego, aby followować na Instagramie i kogo followują już moi znajomi, przez co i ja mogłem zacząć follow tej osoby. Naprawdę „inteligencja" mojego smartphone'a właśnie osiągnęła limit, tak samo jak moja cierpliwość, bo byłem o krok od rzucenia nim o ścianę. Najbardziej dziwiło mnie jednak powiadomienie z ogólnego profilu wytwórni JYP. IG bywało zabawne tworząc rekomendacje. Jeszcze brakuje, by SM TOWN wysłało mi zaproszenie. Niech chociaż podadzą powód, ale ja uznałem, że skoro nie ma konkretnego celu, to że ja ten niepotrzebny spam mogę usunąć, więc usunąłem powiadomienia.
* **
(Hyuna)
Woohyun długo milczał, a w tym czasie zdążyłam wypić ciepłą herbatkę i zapchać się 65- gramowym opakowaniem kukurydzianych chipsów(1), do których chyba wszyscy mieli słabość.
-Hyuna? Co konkretnie powiedziałaś Seo Hee?- Woohyun po paru minutach przerwał ciszę.- Czy ja cię nie ostrzegałem?
-Nic nieodpowiedniego jej nie powiedziałam, to ty ją ciągle traktujesz jak dziecko, które w dodatku jest tak ułomne i ograniczone, że już bardziej się nie da. Przypomnę ci, że też się czaiłeś, a miałeś większe doświadczenie niż Seo Hee teraz. No i powinieneś wiedzieć, że to nie są tematy, które się codziennie omawia.
-Hyuna, ale nie powinnaś...
-Tak, Woohyun, bo to ty jesteś jej terapeutą.
-Owszem, ale nie mam obowiązku jej z „tym" tematem zaznajamiać.
-No widzisz, to skąd te pretensje do osób, które jednak jej pomagają? Myślisz, że ja i Myungsoo nie mamy pojęcia, co robimy? Jako terapeuta Seo Hee powinieneś wiedzieć, że jest po przejściach. Ty chyba naprawdę masz mnie i Myungsoo za idiotów.
-Gdybyś jej nie nakręcała, to on by się nie zaangażował.- upierał się dalej Woohyun.- I co w was wstąpiło, by tak bardzo dbać o czyjś związek i „te" sprawy?
-Tłumaczyłam ci już, nie dochodzi to do ciebie, że inaczej „to" odbiera osoba, która jest zbyt ciekawska, a inaczej ktoś, kto doświadczył niemiłych wspomnień i chce po prostu poznać „to" od lepszej strony? Nie rozumiem twojego negatywnego nastawienia, jak ty chcesz, by ona traktowała cię jak Dongwoo czy Sungyeola skoro ją od siebie odpychasz? Nawet Sunggyu się bardziej na nią otworzył.
-Nie odpycham, po prostu to już by była lekka przesada.
-Jesteś jednak zaangażowany tak czy siak i nie zaprzeczysz.- uświadomiłam go.
-A nie sądzisz, że wie zdecydowanie za dużo?
-Do czego dążysz, oppa?
-Ten cały pomysł, że Sungjong się do niej wprowadzi. Nie wzbudził w tobie podejrzeń?
-Woohyunnie~ Seo i Sungjong są inni niż my, ale to miło z twojej strony, że się o nich martwisz.
-To się zmieni, to zawsze się zmienia, gdy tylko zacznę mieszkać pod jednym dachem. Nie zauważyłaś, że Seo Hee zachowuje się prowokacyjnie? A ty z L tylko pogarszacie sytuację.
-Jesteś zazdrosny, bo tobie nie miał kto pomóc po naszej pierwszej, wspólnej nocy pod namiotami, jak byliśmy na integracyjnym pikniku?
-Nie, w ogóle.
-Woohyun, jesteś nie fair w stosunku do mnie i L. Ostatnio ciągle czepiasz się Seo Hee, a ona dużo nam pomogła. Już zapomniałeś, że u niej piliśmy i do czego doszło w łazience?
-Co?
-Nie pomyślałeś, że mogła czuć się niekomfortowo, gdy musiała posprzątać?
-Nie pamiętam...- zaprzeczył Woohyun.
-Śpisz dzisiaj sam i nawet nie myśl o szukaniu pretekstu, by mi wleźć pomiędzy nogi.
-Nie, jak to? Dlaczego? Doskonale wiesz, że to najchłodniejszy pokój w tym dormie i byle koc mnie nie ogrzeje.
-Nie słuchałeś, jak mówiłam, że Seo i Sungjong są inni niż my? A przeważnie to pary z dłuższym stażem nie powinny mieć większych potrzeb od tych młodszych. Masz, możesz spać z moim pingwinkiem, którego Seo Hee kupiła w Myeong Dong.-oznajmiłam i podałam mu pluszową maskotkę.
Nie sądziłam, że Woohyun walczy z kompleksami lub jakiekolwiek ma. Rozumiem, że można różnie zaczynać, my szybko skończyliśmy pod kołdrą, ale nigdy nie ukrywałam, że początki naszej relacji kręciły się tylko i wyłącznie wokół erotycznych momentów, zresztą większość par tak zaczyna. A teraz nagle nagonka na Sungjonga, bo nie zachowywał się jak reszta męskiej populacji. Nie wiem, skąd Woohyun to sobie wymyślił, że SeoJong chcą być lepsi. Byłabym mniej zdziwiona, gdyby Sunggyu żywił pretensje, bo w jego przypadku było tak, że najpierw dziewczyna okazywała się w porządku, ale później relacja nabierała zawrotnego tempa jak najszybsza kolej górska. Czy Woohyun winił Seo i Sungjonga za to, że ich prawie 12-miesięczna relacja nie okazała się sztuczna?
Może na początku SooKyung nie chciała się tak zachować, ale przez ten wyjazd na Filipiny straciła rozum? No ale kto mógł wiedzieć, skoro SooKyung z nami nie rozmawiała. Seo Hee przynajmniej była komunikatywna... Na rozprawie SooKyung przyznała się, że musiała korzystać z sesji u psychologa, może cierpiała na to samo co Jinnie, może nie była taka głupia, tylko nie miała takiej śmiałości jak Seo, może Sunggyu wiedział i dlatego ponownie zaangażował się w znajomość z kimś takim, by później zacząć z „czystą kartą"? Skoro nie wiadomo, czy Sunggyu to przewidział, to dlaczego WooHyun był taki negatywny względem Seo Hee? Przecież ona nie jest taka lekkomyślna, to ja i Woohyun zawsz przy Infinite zachowujemy się jak wiecznie niewyżyta para...
* * *
(Sunggyu)
Odniosłem wrażenie, że dopiero co zamknąłem oczy, a musiałem obudzić się i wstać, aby otworzyć drzwi.
-Hej, oppa, możemy porozmawiać?- znając już nie od wczoraj jej zwyczaje wiedziałem, że Hyuna przyszła coś sprawdzić w kwestii jakiegoś poważnego problemu, no bo dźwięk zwrotu „oppa" zabrzmiał dość dziwnie. Dlatego brzmiała poważnie- typowe przy czymś kompletnie trudnym.
Gdy weszła, zamknąłem za nią drzwi, a następnie usiadłem na łóżku, ona zajęła krzesło, więc siedzieliśmy naprzeciw siebie.
-To co się dzieje?- okazałem jej zainteresowanie poprzez pytanie.
-Bo widzisz nawet nie zapytałam, ale jaki to był rodzaj relacji? Bardziej fizyczny czy zwyczajny?
-Umiarkowany, wszystkiego po trochu, bez zbędnego przesadzania.
-Ale... no wiesz, o co mi chodzi.
-Tak, zrozumiałem.- powtórzyłem.- Chodzi ci o to, czy SooKyung często sięgała do mojego paska.
-No tak. Właśnie to. To znaczy... to nie moja sprawa... chodzi mi... znaczy, no...
-Myślę, że nie muszę tego ponownie tłumaczy, gdyby chodziło o inne potrzeby, to poszedłbym do jakiegoś klubu jak Dongwoo. Po jednej Jinnie myślę, że wystarczającym dla mnie był związek z SooKyung.
-Aa, czyli nie zmuszała cię do niczego. Znaczy... że nie ułożyło wam się z innego powodu?
-Tak, ale skąd te pytania?- zazwyczaj każdy pilnował własnych spraw, tym bardziej tych związanych z „tymi" tematami, ale Hyunę zaczęło coś nagle interesować, na pewno musiał być jakiś szczególny powód.
-Powiedz mi szczerze, co myślisz o SeoJong.
-Aa, już wiem, co chcesz.- właśnie mnie olśniło i rzuciłem w Hyunę poduszką, bo nie podejrzewałem jej o tak dziecinne zachowanie. Wszystkie te podchody, głupiutkie pytania..., wszystko, by upewnić się, że nie jestem przeciwko Sungjongowi i Seo Hee. To było takie idiotyczne myśleć, że to przez nich nie wyszło SooKyung i mi.- Nic do nich nie miałem i nie mam, ale swego czasu miałem spekulacje za SeoDongSoo albo SeoL.
Hyuna otworzyła szeroko oczy i usta ze zdziwienia. Czy oni wszyscy myślą, że ja jestem tępy i nic już nie wiem?
-Chciałaś szczerze.
-Czy tylko ja i L jesteśmy w tym samym teamie?- nadęła policzki.
-A Woohyun nie?
-Tsch, zdrajca. On uparł się na team SeoYoung albo SeoYa.
-„SeoYa"?- zacząłem się śmiać.
-Ogólnie to on jest za GyuSoo...Oczywiście też byłam, oppa Przykro mi, że znowu tak wyszło... Ale nie sądzisz, że GyuSoo rozpadło się przez SeoJong, prawda?
Byłem bardzo zdziwiony, że u Woohyuna pojawiło się takie myślenie, bo dobrze wiedział, że nie byłem typem człowieka, który winą za swoje niepowodzenie w związku obarczałby inną parę. SeoJong było razem naprawdę kochane, miła odmiana po kłócącym się jak stare dobre małżeństwo, Woohyunie z Hyuną. Poza tym etap zwalania moich życiowych porażek na Seo Hee miałem już dawno za sobą. Nawet przez myśl mi nie przeszło, by komukolwiek z nich przyszło do głowy, by mi i Kyungie rozwalać relację.
-Woohyun ma jakiś kompleks?- spytałem Hyunę, bo tylko ona mogła to wiedzieć.
-On teraz wszystkiemu będzie zaprzeczał, tak jakby to była wina SeoJong, że GyuSoo nie wytrwało do końca. Ale serio, Gyu oppa, SeoL? Myungsoo jest dla Seo jak brat, nie było tego widać?
-Powiedziałem ci, a oficjalnie jestem w teamie W&H- przyznałem, a Hyuna zarumieniła się.
- Będę się zbierała, dzięki za rozmowę, oppa. O, ciągle masz ślimaka?
-Na razie tak, nie chcę go jeszcze wyrzucać.
-A oddać komuś nie możesz?
-Komu?
-Sungjong lubi pluszaki i Dongwoo też...
-I mam któremuś z nich oddać Kit-Kata? On nie jest do bicia czy do ślinienia.
-No...bo wygląda na to, że niezbyt podobało mu się na wakacjach u Seo Hee.
-Tego nie wiem, ale od pluszaka się nie dowiem. Zresztą rozważam, czy rzeczywiście go nie oddać.
-„Oddać"? Nie kupiłeś go? A, mianhae. Zapomniałam, że Sookyung ci go dała. Możesz go opchnąć na aliexpressie, jakiś dzieciak z syndromem jednorożca(2) na pewno się pokusi.
-Zastanowię się.
Po tym jak Hyuna wyszła, zostałem w pokoju sam, precyzyjnie wymigując się od jakichkolwiek porządków w dniu dzisiejszym. Po 3-godzinnej drzemce zdecydowałem się zejść na dół, gdzie nie zastałem żywej duszy. W łazience na grzejniku dosuszała się reszta rzeczy oraz te, które zostały przyniesione z zewnątrz, gdy zrobiło się już za chłodno. Do ściany były poprzyczepiane magnesami chusteczki higieniczne. Na każdej z 6 z nich był inny kolor szminki oraz cienką kredką napisane słowa. Dlatego ja tego wczoraj nie widziałem? Czyżby SooKyung oprócz ubrań z pralki zapomniała też swoich chusteczek?
Pewnie musiało to być gdzieś dobrze schowane, a dziś ktoś po prostu się na mnie uwziął, jakbym nie dość miał namyślania się o wszystkim, co związane z SooKyung. Musiało to nastąpić pomiędzy wizytą Hyuny, bo wcześniej jak byłem w łazience, to tych chusteczek nie było.
Pierwsza chusteczka: z kolorem szminki, który SooKyung miała na sobie w dniu naszego pierwszego spotkania oraz z krótkim napisem: „ Start GyuSoo [data:xx.xx.]". Kolejna chusteczka miała na sobie odcisk z pomarańczowej szminki z serii HoneyLove
, a do tego krótkie wyrażenie, które miało reprezentować etap naszego związku z tamtego czasu, gdy miała dany kolor szminki. Trzecia chusteczka zawierała odcisk ust ze szminką w kolorze bittersweet rose
z takim samym podpisem, co było podpowiedzią, że już w tym czasie coś się zaczęło psuć między mną a nią. Czwarta chusteczka ze szminką z serii MAC Happy-Go-Lucky.
Przedostatni kolor był dosyć spokojny, ale nawet bez napisu „Break up?" mówił sam za siebie.
Ostatni kolor nawiązywał do dnia, w którym widzieliśmy się ostatni raz.
Pozdejmowałem nic nieznaczące kawałki papieru i poszedłem do pokoju. Zająłem się szukaniem jakiegoś kartonu odpowiednio dużego, abym mógł pomieścić walające mi się w szafie rzeczy od SooKyung. Ale chwila... przecież wcale teraz nie musiałem się zmuszać do porządków. Bo niby jak poczułby się porzucony Kit-Kat?
Przez to wszystko nie potrafiłem się skupić; to samo przyszło już drugi raz, naprawdę ale chyba przestanę regularnie umieszczać zdjęcia na IG, bo powiadomienia z JYP nie przestawały być w rekomendacjach. A może wgl porzucić konto? Nic by to nie dało, ech, te media społecznościowe.
A jednak poddałem się pokusie i wszedłem w link w powiadomieniu, i przez niektóre wpisy dowiedziałem, że JYP rozpoczęło nabór na trainees na lata 2016-2018, być może do nowego, damskiego girlbandu, który miał zadebiutować w 2019 lub 2020. Ale minął prawie rok, a oni jeszcze nie wymienili nazwy zespołu ani teaserów... Może to ich nowy chwyt reklamowy: narobić nadziei naiwnym dzieciakom, a potem wcale nie spełnić ich obietnic związanych z oczekiwaniem na nowe idolki. To już nawet SM czy Woollim nie traktowało fanów takimi sadystycznymi środkami, a mówią, że działania JYP są bardziej oczywiste niż SM-u czy papy YG.
No i gdzie ich wszystkich wcięło? Nawet Seo Hee nie ma. Poszedłem na poddasze, bo być może w jednym z pokoju, które tam były, przebywała Seo Hee. W jednym z pokoi znalazłem istny augiaszowy bałagan: kołdra leżała na podłodze, na materacu pełno damskich fatałachów, których nazwy nawet nie chcę znać, porozsypywane po pościeli buteleczki z lakierem do paznokci... Serio musiało być między Hyuną a Woohyunem źle, skoro zostawiła po sobie taki syf i nieporządek. Szybko wyszedłem, bo i też zapach perfum zmieszanych w powietrzu był duszący. W ostatnim pomieszczeniu było ciemno i pachniało owocowo. Chyba wiedziałem już, gdzie się znajdowałem. Czy oni zawsze musieli przesadzać z odświeżaniem pokoju, który miał być przeznaczony dla Seo Hee? Nie dość, że w tym miejskim dormie, to nawet i tutaj. Rozumiem, że jak ktoś przyjeżdża nocować, to trzeba co nieco poprawić, no ale ile można? Jak się komuś nie podoba, to zawsze może poszukać innej alternatywy, gdzie każde pomieszczenie nie jest przesiąknięte męskimi zapachami. Jak mogło być inaczej, skoro mieszkało tu siedmiu chłopaków?
Włączyłem funkcję latarki w telefonie, co pozwoliło mi dojrzeć wystający róg książki zza poduszki w kształcie ślimaka. Odsunąłem ją i podniosłem tom, by przyjrzeć się tytułowi i aż mi się ciepło w uszach zrobiło od czubka, aż po sam koniec. Co prawda były na różnych stronach karteczki dotyczące konkretnych rozdziałów, ale nie ulegało wątpliwości, że ta książka była moja! Strzepnąłem wszystko i okazało się, że na jakiejś innej stronie była przezroczysta saszetka, a w środku srebrne, foliowe opakowanie, które bez trudu rozpoznałem, także po intensywnym, odświeżającym smaku. Żeby takie coś pod moim dachem...
Obawiałem się, że to może tak wyglądać, ale nie sądziłem, że L będzie na tyle głupi, by kraść moje prywatne rzeczy, zwłaszcza, że wiedział, że i tak zostało mi tego mało. Mimo tego, co zauważyłem, to zajrzałem do szafy, z której w moje nozdrza uderzył mocny lukrecjowy zapach. Na półce był laptop, malutkie świeczki zapachowe w kolorze tęczy, olejki eteryczne i album na zdjęcia, a to oznaczało, że całe to inne zło, czyli dziewczęce ubrania, były w innej części szafy. Czy mogło być gorzej, skoro do tej pory znalazłem coś, co wyłącznie przemawiało na niekorzyść Seo Hee?
* * *
(Seo Hee)
Choć poszliśmy wszyscy razem, to z takim zamiarem, że każde w inne miejsce. Ja i Sungjong mieliśmy jednak plan na mini-randkę, który ostatecznie zakończył się na tym, że DongWoo hyung zapoznawał mnie z dobrym jakościowo alkoholem. Stało się tak, ponieważ wszyscy starali się wpadać na nas niby „przypadkiem", ale Woohyun hyung ich wkopał przyznając się, że nas nie można spuścić z oczu, a na mnie trzeba szczególnie uważać, żebym przypadkiem „nie wyrwała się ze smyczy" i nie skończyła jako podopieczna jakiegoś nawiedzonego „pana i władcy". Nie miałam na to słów, więc najzwyczajniej w świecie postanowiłam dla świętego spokoju przystanąć na ofertę Dongwoo hyunga, a L hyung i Sungjong oppa mieli mnie asekurować. Hoya i Sungyeol robili obstawienie o to, kto wypije więcej. Żeby było sprawiedliwie, to wszyscy się dołączyli, szczególnie, że byłoby to nie fair, bo wspomogli mnie i Dongwoo finansowo, bo tak to nie udałoby się spróbować naprawdę dobrej whiskey, 3 wódek, jakiegoś koktajlu dającego prawdziwego „kopa" oraz wysokoprocentowego szampana. A może wina, już nie wiem. Oczywiście Hyuna i Woohyun spasowali i nie wypili tyle co my.
Wiedziałam, że byłam pijana, bo wychodziłam na spacer aż 4 razy, by się orzeźwić, ale nie było ze mną aż tak źle, bo kochany Sungjongie oppa mi towarzyszył, ale wszystko po to, aby za chwilę znowu usiąść i sięgnąć po nowego shota. Ktoś musiał się jednak poświęcić i pić za Dongwoo, kiedy on już nie mógł, ale akurat zamykali klub, więc musieliśmy wyjść. Uparłam się, że sama pójdę i nie trzeba mnie prowadzić za rączkę jak małego dziecka, bo z Dongwoo hyungiem było 3, a nawet 4 razy gorzej niż ze mną, chociażby z tego względu, że ani razu mnie nie zemdliło, a Dongwoo hyung jednak przesadził, więc chłopaki poszli go podtrzymać dyskretnie za krzakami. L hyung, Hoya hyung i Sungjong oppa, którzy mimo iż nie za dużo wypili, to nie można było zaliczyć ich do trzeźwych, ale jednak musieli go we trzech podtrzymywać, bo Dongwoo sprawiał wrażenie, że bez ich pomocy, to by się potłukł, a nawet zabił. W trakcie drogi wszyscy trzej: Hoya hyung, L hyung i Sungjong wytrzeźwieli, ale nie Dongwoo i nie ja. A Sungyeol oppa był chyba tak naprawdę jedyną trzeźwą osobą w naszym towarzystwie. Zdałam sobie sprawę, jak bardzo byłam pijana, gdy wpadłam na słup, a później wskoczyłam na powierzchnię marmurowej fontanny i okrążałam ją przez chwilę, ale szło mi powoli, bo byłam pijana i co chwila się zataczałam. L i Sungjong położyli Dongwoo na ławce, gdy torsje mu już przeszły. Nie zdążyłam okrążyć fontanny dookoła, gdy potknęłam się i wpadłam z pluskiem do zimnej wody. Jednak to uczucie bardzo mi się spodobało, więc zdjęłam buty i skarpetki, ułożyłam je na marmurowej powierzchni i ochlapywałam wszystkich wodą, i przy okazji też siebie oraz swoje i tak mokre skarpetki i buty, nad którymi w końcu Sungjongie się zlitował i je wziął, i próbował osuszyć wraz z Sungyeolem chusteczkami.
Woohyun hyung bardzo się zestresował tym, że ma mokry swój biały shirt i łatwo było dojrzeć jego abs. Wyglądał w sumie teraz jak zebra, jeszcze doczepić uszka i ogonek i byłby idealną zebrą, ale ruszył na mnie z mordem w oczach, a to był wypadek. Przecież nie celowo go ochlapałam, bo wszyscy się trochę pomoczyli! W tym wszystkim jednak wiedziałam, co mu chodziło po głowie. Przecież gdybym miała się rzucić na któregokolwiek, to już bym to zrobiła, czy on miał o mnie aż tak zaniżoną opinię? Poza tym szybko by mu ten t-shirt wysechł, a on robił z tego dramę nie wiadomo jak wielką.
Dostrzegłam w wodzie coś błyszczącego i już się po to schylałam, Sungjong coś mówił, ale nie wiem, co, a Woohyun hyung popchnął mnie, więc byłam zamoczona i do połowy leżałam w wodzie.
-Aigoo, dlaczego to zrobiłeś?- upomniała go Hyuna, a Sungyeol oppa podszedł i pomógł mi wyjść zmartwiony tym, że nagle zaczęłam kichać.
-Co? Ja nic, tylko zapobiegłem katastrofie.- usprawiedliwiał się Woohyun.
-Zachowujesz się dziwnie, hyung. – skomentował to krótko Sungyeol i powycierał mi ręce i nogi w chusteczkę. Jeszcze ogonek i byłabym syrenką.
Próbowałam schylić się po buty, ale Sungyeol oppa wziął mnie na plecy, więc sobie nie rozbiłam głowy o ostrą krawędź ławki. Przez chwilę tarmosiłam włosy Myungsoo hyunga.
-Nie wolno, Seo Hee.- upomniał mnie Sungjong i odsunął moją rękę od głowy hyunga, a ja nadęłam policzki i złapałam go za nos. Całą drogę przespałam na plecach u Sungyeola, nie miałabym nic przeciwko, gdyby Sungjong mnie niósł, ale trzeba było ograniczać momenty, które Woohyun hyung uznałby za wulgarne.
Gdy doszliśmy do dormu zauważyłam brak Hyuny i L hyunga. Sungyeol oppa poszedł do łazienki wysuszyć moje buty i skarpetki, i przy okazji swoją bluzkę, bo przecież niósł mnie na plecach, a woda z mojej sukienki wsiąkła w jego ubranie. Sungjong siłą odciągnął mnie od niego, bo się go uczepiłam, przy okazji wyjaśnił, że noona i hyung poszli poszukać Dongwoo, bo się gdzieś po drodze zgubił, a Hoya zasnął na schodach, więc Woohyun musiał go wciągnąć na górę. Zostałam z Sungjongiem, dopóki oppa nie poszedł, bo nie dałam się podnieść z podłogi.
* * *
(Woohyun)
Wiedziałem, że to się źle skończy. Sungjong zamiast pomóc tej swojej sierocie, to nie wiadomo gdzie znikł, a Sungyeola zawołała łazienki. Jasne~ akurat uwierzę, że to tylko wiadoma potrzeba, a nie z powodu ekscytacji. Już niech nie udaje takiego niewinnego.
Ułożyłem Hoyę na materacu w jego pokoju i zszedłem na dół sprawdzić, czy Seo Hee jeszcze żyje- schodząc po stopniach prawie się wyrżnąłem, bo w przedpokoju Se Hee tańczyła do naszej piosenki „Dasi Dorawa"- akurat Sungyeol wrócił z łazienki i włączył radio w kuchni.
-Jak na dzisiaj to wyczerpałeś swój limit znośności, więc dobrej nocy- powiedział do mnie Sungjong, pojawiając się znienacka z kocem i okrył nim Seo Hee, a potem wziął ją na ręce.
-Wohyun hyung, saranghae~ Seo Hee zrobiła serduszko z dłoni w moim kierunki, a następnie zaczęła machać ręką przed oczami Sungjonga.- Oppa~ Woohyunnie hyung jest taki daebak, on naprawdę się zaangażował i się o mnie martwi.
Gadanie głupot po pijaku każdemu się zdarza, ale nie słyszałem jeszcze nigdy o gratulowaniu z powodu bycia wyśmiewanym. Jak ona się w ogóle domyśliła tego, co ja myślę o niej i jej nietrwałym, dziecinnym związku z Sungjongiem?
-Nie zwracaj na niego uwagi, hyung, oppa jest po prostu zły, bo pozmieniałam mu plany na wieczór. To musi być szok, że się tak upiłam, tak więc przepraszam, bo mogę być teraz głośno.
Sungjong przysłonił jej usta ręką.
-To ja przepraszam, ale alkohol robi swoje i...- próbowałem się jakoś usprawiedliwić przed maknae, bo Seo Hee już chrapała, odleciawszy do morfeuszowej krainy.
-To by musiała wypić ze 20 butelek samego soju. Pomyślałeś trochę, zanim zaniżyłeś sobie o niej ocenę?- odezwał się do mnie z pretensjami Sungjong, a ja nie wiedziałem, co mógłbym więcej powiedzieć na ten moment.
-W sumie wyleciało mi z głowy...- przyznałem.
-Jak widziałeś, alkohol również nie sprawił, by Seo zaczęła zachowywać się jak niewyżyta.- podkreślił dumnie Sungjong, a ja poczułem się wyjątkowo głupio, no i zacząłem myśleć, co by musiało się wydarzyć, by Seo Hee straciła nad sobą całkowicie kontrolę. Nie wykluczałem opcji, że zwyczajnie nie czuła pociągu do płci przeciwnej i dlatego pomimo tego, ze się upiła jak nieboskie stworzenie, to do żadnej krępującej sceny nie doszło. Nawet będąc nietrzeźwą na ciele, jak i na umyśle Seo Hee zachowywała się z klasą. Tylko pozazdrościć.
Przez cały wieczór słyszałem nieustające czkanie będące efektem ostrej libacji alkoholowej. Hyuna rzeczywiście nie przyszła dotrzymać mi towarzystwa i musiałem spać sam. Zasnąłem dopiero o 6:30, nawet nie pamiętałem, kiedy dokładnie czkanie ustąpiło.
* * *
(Myungsoo)
Ponieważ wszystkim było ciężko wstać, tak więc jako iż zszedłem do kuchni w celu ugaszenia pragnienia, postanowiłem przygotować także śniadanie. Dla skacowanych coś lekkiego do strawienia, a dla pozostałych coś pożywniejszego. Zdziwiłem się jednak obecnością Sungjonga- zwykle o tej porze jeszcze spał i jak to z nim bywało, wtulał się w pluszowego misia w kolorze kremowej, białej czekolady.
-Co ty tak wcześnie? Chory jesteś?- spytałem nieco zmartwiony.
Dopiero teraz zauważyłem, że ma podkrążone oczy jak u pandy.
-Kawy~- mruknął chrapliwym, śpiącym głosem.
-Usiądź, zrobię.-obiecałem widząc, jak sięga po słoiczek z pieprzem w proszku.- Aż tak źle z Seo? Znaczy... była męcząca?
Sungjong posłał mi ponure spojrzenie.- Ej. Nie podobał ci się ton, tak? A jak inaczej miałem zapytać o to, czy była bardzo hałaśliwa. Nie o „to" mi chodziło- poprawiłem się.
-Wiem hyung, ale to nie chodziło o Seo, tylko Dongwoo hyung, którego żeście zostawili z Hyuną w jego pokoju, przyszedł do mnie i chrapał całą noc, a jakby tego było mało, to całą noc „ktoś" głośno do siebie mówił i wypił całe 2 litry wody!
-Ojej, no i co ja ci poradzę, że Dongwoo się tak urządził?
-Nie wyspałem się!
-To dlaczego nie zostałeś z Seo?- wypaliłem bez namysłu.
-Nie jestem samobójcą, hyung. My ze sobą nie śpimy, zwłaszcza, gdy nie jest trzeźwa.
-Co masz na myśli?- zdziwiłem się.
-Hyuna z nią została. A poza tym powtórzę: my ze sobą nie śpimy, choć niektórym tu się wydaje, że robimy nie wiadomo co, oraz że Seo bez przerwy na chociaż moment non-stop zerka na zamek spodni.
-Ja wam się nie wtrącam.
-Wiem, hyung, ale... chodzi po prostu o to, że...
-Sungjong, nie musisz mi się tłumaczyć.- przerwałem mu doskonale zdając sobie sprawę, dokąd ta rozmowa zmierza.- Zresztą nie tylko mi, nikomu nie musisz się tłumaczyć, to wasza sprawa. – dodałem.- Proszę, kawa.- postawiłem przed nim kubek z kofeiną, której sobie zażyczył.
Wiedziałem, że Sungjongowi nie chodziło o niego samego, tylko o Seo Hee, niestety na głupotę nie wymyślono jeszcze lekarstwa. SeoJong nie robili tego, co inne pary, ale nie dlatego, że się wstydzili, ale zwyczajnie nie czuli potrzeby przebywać ze sobą 24 godziny- czy tylko ja potrafiłem ich zrozumieć? Nagle wielkie zdziwienie, bo Seo Hee nie zrobiła nic dwuznacznego nawet po alkoholu. Widocznie miała silną głowę oraz silnie rozwiniętą barierę samoobronną podobnie jak ślimak. A poza tym Seo Hee za bardzo bałaby się któregoś z nas skrzywdzić nawet po alkoholu, w skrócie była uodporniona na rozmaite sytuacje mogące prowadzić do wiadomego „czego". Bardzo wygodnie znać kogoś takiego, bo przynajmniej jest 100% gwarancji, że nie skończy się czymś, czego by się później żałowało nawet, jeśli przez głupi alkohol.
Pamiętam, że kiedyś tak mocno się upiłem, że zamiast wrócić do dormu jak chłopaki, to obudziłem się w chacie u jakiejś zupełnie obcej osoby, którą tego samego dnia poznałem w klubie. Nawet Hyunie wielokrotnie zdarzało się zasnąć z głową na kolanach u mnie czy Sunggyu hyunga. Seo Hee była naprawdę inna, a mimo to Sungjong i ona musieli się pilnować.
~~~
W ciągu 3 tygodni udało nam się uprać zaległe pranie, każdy miał za zadanie dopilnować swoich ubrań, a Seo Hee była wykluczona z oczywistych powodów. Zresztą i tak od 11 do 29 kwietnia jej nie było, bo musiała wrócić do miasta; przez jej nieobecność znowu się trochę leniliśmy i nabałaganiliśmy. W międzyczasie codziennie wrzucaliśmy jakieś filmiki z naszego codziennego życia, by zapewnić fanów, że żyjemy i mamy się dobrze. 30 kwietnia mieliśmy wyjęty z życiorysu, bo to był dzień wizyty w Woollim. Czekała nas poważna rozmowa z CEO wytwórni Woollim. W dalszym ciągu próbował nas zmusić i przekonać, że miał słuszność, i że my niepotrzebnie się pogrążyliśmy; dodatkowo dowiedzieliśmy się, że powodem, dla którego zgodził się na łapówkę ( i to nie jedną) ze strony Kwona i Lee była gwarancja naszej popularności, ale że usłyszał o Seo Hee i że my z nią trzymamy, to to już mu popsuło wizję, bo już nie dostawał od nich w łapę. Nasz manager zasugerował przedłużenie naszego zawieszenia z roku do 3 lat, nie kontaktował się z nami, ponieważ prawdopodobnie to CEO Woollim wywarł na nim tak ogromną presję. Że był tylko człowiekiem, a nie maszyną, to w końcu nie wytrzymał i odszedł na urlop. W każdym razie od tej pory Woollim za nas nie odpowiadało, więc gdybyśmy zaliczyli znowu jakiś incydent, mieliśmy się tym zająć we własnym zakresie i odpowiadać za to jak cywilni ludzie, a nie pod przykrywką wytwórni.
Koniec kwietnia i początek maja były dniami, które dosłownie spędziliśmy w łóżku, bo nikomu nie chciało się wychodzić. Dopiero 5 maja doszliśmy ze sobą do ładu. Po prostu byliśmy pewną informacją tak 'otępieni', że nie chcieliśmy mieć z nikim kontaktu. To chyba normalne, że jak coś było, a potem wszystko diabli biorą, to człowiek jest w rozsypce. To było takie uczucie, jakby świat się zawalił, a ostatnia deska ratunku gdzieś wyparowała. Trzeba to było jednak przerwać. Nie wiem jak inni, ale miałem dość kilkudniowego zapachu brudu i potu- ogólnie efektu zaniedbania się nie tylko przez nie mycie się przez jakiś czas. Uznałem, że pora „wrócić do świata żywych".
Uzgodniliśmy, że zataimy przed Seo fakt o tym, że wszystko się wydało o tym, gdzie była, tak więc jeszcze tego samego dnia, tj. 5 maja kulturalnie wpłaciliśmy dla kliniki pieniądze za ten zabieg, którego potrzebowała.
* * *
(Seo Hee)
Robię im niespodziankę i specjalnie przeniosłam spotkanie w firmie na inny termin, bo ustalona data mi nie pasowała, a ich nie ma w dormie? Miałam im do przekazania interesujące wieści, a ich nie ma?! Ich strata, niech siebie nie winią, że nie mieli okazji dowiedzieć się wcześniej.
-Oo~ Wow!- drzwi nagle się otworzyły, więc w porę odeszłam, aby nie zostać przez nie przypadkiem uderzona. To był Dongwoo hyung.
-Witaj, hyung. Wychodzisz?
-Tak, muszę, ale wchodź śmiało. Chłopaków nie ma, ale wchodź.
-Jesteś pewny?
-Tak, zrobiło się cieplej i stwierdzili, że pojadą na basen. Miałem do nich dołączyć. Dopiero co wyprałem i powiesiłem ubrania, więc właśnie teraz sobie pojadę.
-Aa, jasne. Miłej zabawy.
Po tym jak weszłam, Dongwoo zamknął drzwi kluczem od dołu, więc raczej nie wyjdę. Rzeczywiście była ładna pogoda, więc stwierdziłam, że mogę spędzić czas na dworze, a nie kisić się w typowo męskim dormie, gdzie sprzątali raz na ruski rok. Dongwoo hyung mówił, że coś wyprał, ale na sznurku wisiały tylko dwie pary skarpetek.
Przypomniałam sobie, że Sungjong swoje zostawił w mieście, więc nie miałam pojęcia, czyje mogły być te drugie. Gdy były już suche, to je zdjęłam, a potem wróciłam do eleganckiego domu mojej infinickiej rodziny.
Ponieważ nie mogłam znaleźć swojej „lektury", wpadłam w panikę, nie wiedziałam, jak mogłabym opowiedzieć Myungsoo o tym, że zgubiłam jego książkę. Pod pretekstem tego, że skończyło mi się wolne, przedłużyłam swój powrót do Seulu o parę dni, ale nie mogłam znaleźć zagubionego tomu, więc doszłam do wniosku, że musiałam go gdzieś tutaj posiać. Głupio mi było, ponieważ książka była o dość specyficznej tematyce i było w niej też parę 'przykładowych gadżetów', a nie mogłam tak po prostu poprosić o ich dostępność w sklepie z oczywistych powodów. Niestety nie znalazłam ich w „moim" pokoju; z jednej strony miałam nadzieję, że ich nie znajdę, bo może książka oraz inne dodatki już wróciły do właściciela, bo sam odebrał, ale z drugiej strony nie chciałam, by okazało się, że na przykład są w pokoju Sungjonga. Wyszłabym na największą desperatkę świata. Skoro Woohyun hyung oraz Sunggyu hyung tak o mnie myśleli, to dlaczego inni nie mieliby tak myśleć, to była tylko kwestia czasu, kiedy odkryliby, co ja robię za ich plecami i na pewno żaden by nie uwierzył, że służy to tylko w celach czysto edukacyjnych. Książki L hyunga to jedno, ale ubabranie się w większe bagno będąc przyłapaną na zapoznawaniu się z produktami z jego prywatnej kolekcji była jak największym „NIE". Przypomniałam sobie przy okazji właściciela innych skarpetek, więc położyłam mu je na klamce od drzwi do pokoju, który oczywiście był zamknięty, a przy tym licząc na to, że może się pomyliłam. Wiedziałam, jaki jest wyczulony na punkcie swoich rzeczy, a gdyby wpadły w niepowołane ręce, tj. moje, to znając lidera Sunggyu, miałabym mega awanturę.
Po krótkiej przerwie na spacer pomiędzy korytarzami, poszłam na górę do pokoju z zamiarem obejrzenia czegoś na moim laptopie. Zostawiłam go w szafie, na czas mojej nieobecności, lecz po zajrzeniu tam spostrzegłam jego brak.
* * *
(Sunggyu)
Nie wiedziałem, czy na laptopie są jakieś dowody, bo nie znałem hasła, a wszystko by się sypnęło, gdybym zapytał Sungjonga, ale nie chciałem go niepokoić, bo i tak on i Seo mają przeciw sobie WooHyuna. A zresztą, w tej chwili nie to było najważniejsze. Uznałem, że pora zwrócić go właścicielce, skoro przez tych parę dni nie byłem w stanie odgadnąć hasła, to nie ma sensu przetrzymywać nie swojego sprzętu. W sumie to nie była moja sprawa, ale pomysł, na jaki wpadła Hyuna nie był kiepski; nie wiem, co Woohyun sobie myślał, ale dzięki planowi Sungjonga wątpliwości niektórych z nas zostały rozwiane. Przynajmniej dowiedzieliśmy się, jak czuje się osoba, z „takimi" problemami po „takich" przejściach- próbuje nauczyć się, jak żyć na nowo, co wcale nie jest takie łatwe. Chociaż Hoya i Sungyeol jako jedyni nie interesowali się prywatnymi sprawami między Seo i Sungjongiem, bo od początku wiedzieli, że to są ludzkie sprawy i nie było sensu tego roztrząsać. L być może też, tylko że on mimo wszystko próbował pomóc, czego nie potrafiliśmy z Woohyunem przyjąć do wiadomości. Ja już jednak zrozumiałem, dlaczego Hyuna zaczęła dbać o Seo Hee- jednym z powodów było nastawienie Woohyuna. Dongwoo również jakoś szczególnie nie był wybredny, jeżeli chodziło o tą właśnie sprawę- on był sobą bez względu na to, co się działo. W sumie nigdzie nie było zapisane, że Seo Hee ma obowiązek nas informować i w sumie dobrze zrobiła, ale z drugiej strony skoro Woohyun ma problem, że Hyuna i L nic z nim nie ustalili, to jednak choć drobna informacja by nie zaszkodziła. Najwyraźniej Seo uznała, że Woohyun nie powinien się dowiedzieć. No i słusznie, bo rzeczywiście nie umiał się zachować, więc gdyby usłyszał to z ust Seo, to byłoby jeszcze gorzej. On jest jednak strasznie dziecinny i chyba nie dorósł, aby być terapeutą. Nieważne, że nie chodziło o to, by wdrażać się w szczegóły, bo to rzeczywiście było niefajne...Ale mimo wszystko to był wyjątkowo drażliwy temat, więc trzymanie wszystkiego w tajemnicy nie byłoby złe aż do końca. Zwłaszcza, że nie było się kogo poradzić. Jednak jak wszyscy nieświadomie coś podpisaliśmy, to sekret już przestał nim być aczkolwiek nie oznaczało to, że mieliśmy z tego powodu rozpaczać czy nie wiadomo jak to analizować.
Od rana szukałem moich skarpetek, ale mimo sprawdzenia każdego kąta w pokoju, nie znalazłem ich. Na nieszczęście przypomniałem sobie, jaki był dziś dzień i miałem nadzieję, że się jednak pomyliłem. Wielkie Sprzątanie i odświeżanie wczesnowiosennej garderoby, a to oznaczało jedno- porządki, ale uznałem, że skoro chłopaki pojechali na basen, to dziś to nie nastąpi. No chyba, że tylko mój pokój został uchroniony przed zagładą. Na pewno miałem jakieś rzeczy, na które już sezon minął, ale nie musiałem się z nimi żegnać, zwłaszcza dzisiaj- nie miałem ani nastroju, ani ochoty. Brakowało mi moich skarpetek! Na wszelki wypadek sprawdziłem, czy wszystko inne jest w szafie, czy może coś jeszcze mi się zagubiło, ale wszystko było, wszystko... poza skarpetkami.
Szykował się konkretnie duży rachunek opłaty za zużycie wody... od następnego miesiąca pierzemy regularnie.
Wyszedłem, aby poszukać skarpetek; Kit-Kata i skarpetek nie pozbędę się, to było za trudne, nawet jeśli dostałem te rzeczy od SooKyung. Przynajmniej to był prezent tak od serca- dowód na to, że Kyungie jednak o mnie dbała i nie myślała o mnie przedmiotowo. Nawet jeśli potraktowała mnie tak samo jak Jinnie, identycznie... znowu był ktoś lepszy, przez co naturalnie wybrała tą drugą osobę... Plus tylko za to, że otwarcie mnie o tym poinformowała, może ja się nadaję tylko do tego, żeby traktować mnie jak odskocznię? Masochiści są jednak nieszczęśliwi, skoro uważają, że w ten sposób sprawiają sobie przyjemność związując się z jakimiś nie wiem, dominantami, szukają ostoi spokoju, a potem i tak wybierają życie u boku takiego człowieka. Dobre złego strony: SooKyung przyznała, że tak naprawdę nie chciała wyjeżdżać i ją nie obchodzi to, że ktoś ma lepiej płatną pracę, ale ponieważ nie umiała powiedzieć „nie" rodzicom, którzy kontrolowali ją na każdym kroku... Także to nie było tak, że ciągnęło ją do moich pieniędzy tak jak Jinnie. Skoro i ja, i GD mieliśmy pieniądze, ale ona wolała tamtego, choć w przeciwieństwie do Kyungie miała wybór. Ale... a, zresztą. To nie jest coś, co można byłoby oraz chciałbym poddawać nieskończonej analizie i spisać w programie typu Office Word dziesiątki stron jako psychoreakcję. Bardziej interesowało mnie to, jakim cudem moje skarpetki magicznym sposobem zwisały sobie z klamki po drugiej stronie drzwi do mojego pokoju. Przecież szukałem ich wszędzie i we wszystkich pokojach, w tym kuchni i suszarni!
Coś mi jednak nie pasowało: czy to były rzeczywiście moje skarpetki? Czyżbym stracił zmysł węchu? A może mój zapach się zmienił?
Wróciłem do pokoju i zbliżyłem nos do pluszaka, nie, nawet Kit-Kat nie zmienił swojego zapachu. Coś było nie tak- pytanie tylko, czy ze mną, czy ze skarpetkami?
Zdziwiłem się, ponieważ na moim telefonie wyświetlił się nieznany numer, ale moją uwagę zwróciła końcówka składająca się z podejrzanie znajomych cyfr. Musiałem czasem używać tego numeru, ale nie był wystarczająco ważny, abym go dodał do książki telefonicznej. Sprawdziłem szybko lokalizację i okazało się, że połączenie zostało wykonane z pokoju Sungjonga. Jak bardzo absurdalnie to brzmi pomyślałem, że dzieją się dziwne rzeczy: może przez to, że niefajnie myślałem o swoich obu ex? To jakieś złe duchy nawiedziły teraz dorm Infinite? Przesadziłem i dopadła mnie karma?
Otworzyłem drzwi, aby przekonać się, co za licho mnie straszy.
-Sunggyu hyung? Już wróciliście?- *naprawdę, Seo Hee? To wszystko, co mówisz, gdy witasz mnie po powrocie?*
-Nie wiem, co TY tutaj robisz, ale jak tu byłem od rana.- poprawiłem ją.
-Dongwoo hyung powiedział, że będziecie na basenie i że nikogo nie ma...
-Dongwoo?
-Tak.
-Od kiedy tu jesteś?
-Od dokładnie godziny.
-Serio...- westchnąłem.-... ale po co dzwoniłaś i co robisz w pokoju maknae?
-Dzwoniłam do ciebie, żeby się zapytać, jaki masz kod do pokoju, bo przypadkiem znalazłam skarpetki...
-A, nie. Już ja wiem, czego szukałabyś po pokoju. U Sungjonga raczej nic nie znajdziesz, bo nie jest taki głupi jak L, żeby trzymać swoje rzeczy na widoku.- poprawiłem ją i trzepnąłem ją w głowę czasopismem o tematyce xx, które leżało akurat pod ręką.
-Dongwoo hyung się wścieknie, jak strony się pogniotły.
-A od kiedy magazyny nie mogą się pognieść, ale książki tak?
-Sunggyu hyung, wiem, co to zakładka.
-„Wiem, co to zakładka"- przedrzeźniałem ją i raz jeszcze trzepnąłem ją tym magazynem. Pomimo że zgrywała taką, która nie ma pojęcia, o czym mówię, wiedziałem, że jest inaczej i postanowiłem użyć drastyczniejszej metody, skoro nie dochodzi po dobroci. A że nie było Myungsoo w pobliżu, więc musiało oberwać się Seo Hee. Pod moim dachem żaden ślimak nie będzie się dokształcał.
Zabrałem ją na korytarz, bo jakby się dorwała, to pewnie znalazłaby skrzętnie poukrywane książeczki Sungjonga „dla dzieci" – kolejny mądry, który myślał, że hyungowie nie wiedzą.
-Wchodź, wchodź.- powiedziałem na zachętę, bo gdy otworzyłem drzwi do mojego pokoju, stała jak zaklęta.
-Ale...- zaczęła, ale przerwałem jej.
-Ruszysz się czy mam cię wepchać?
-Ale ja nie sądzę, by był taki powód...
-Owszem, jest. Jak znalazłaś cel w odwiedzeniu pokoju Dongwoo, to nic nie stoi na przeszkodzie, byś weszła, gdy hyung cię uczciwe i legalnie zaprasza.
-Ale nie założyłam kapci...
Blokowała wejście, więc przesunąłem ją do przodu tak jak to się robi z figurą pionka po planszy szachowej.
-Po to chciałaś przyjść?- wiedziałem, że zauważyła brak laptopa, więc specjalnie zadałem jej to pytanie, aby ją podrażnić.
-Jakoś dziwi mnie, że nagle moje rzeczy zaczęły sobie znikać.- wywnioskowała z obecności swojego laptopa w moim pokoju.
-Przestraszyły się ślimaka-samobójcy.
-Ej, nie przesadzaj hyung. Ale fakt, rzeczywiście nauczyłam się podejmować w życiu ryzyko i powiem ci, że się opłacało..
-Fascynujące.
-Racja, to byłoby zbyt rakowe nawet dla Kim Sunggyu.
-Przestań tak nagle przechodzić na „ty"- upomniałem ją.- To ja mam cię ochrzanić, a nie na odwrót, więc sobie nie pozwalaj i się nie przymilaj.
-Nie zwróciłam się bezpośrednio do ciebie, hyung-nim, ja tylko wymieniłam osobę i stwierdziłam, że to twoje „fascynujące" zabrzmiało jak zapowiedź grozy i paniki w jednym.
-Nie wiem, co by sprawiło, że bym spadł przez poziom rakowości tej informacji, ale chyba mnie już nic nie zaskoczy, więc się nie wysilaj.
-No dobrze, hyung... Pozostawiam sprawę mojego laptopa z otwartym scenariuszem historii jego nagłego pojawienia się w twoim pokoju. To może ja już pójdę...Trzy razy hyung, trzy razy. Auć!- zawyła głośno, gdy trzepnąłem ją znowu w głowę.
-Wygląda znajomo, prawda?- spytałem przystawiając jej książkę pod sam czubek nosa. Zacisnęła dłonie mocno wokół urządzenia.
-Wiesz co, nasza znajomość coraz bardziej wygląda jak ta między Tomem i Jerry'm(3), ale wiedz, hyung, że tylko dlatego, że jestem tu ślimakiem i takim „zwierzątkiem domowym", nad którym można się psychicznie znęcać, to tylko dlatego ci odpuszczę. Ale jak będziesz odwalał takie coś dłużej, to cię pozwę, bo mam do tego prawo. Nie traktuj mnie jak głupio-mądrej ameby, tylko dlatego, że ci nie wyszło. Potrafię zrozumieć, ale ja też jestem człowiekiem, hyung. Żarty żartami, hyung, ale nie rób ze mnie na siłę masochistki, dewiantki czy kogo tam sobie chcesz. Toleruję twoje zachowanie tylko ze względu na to, że nazywasz się Kim Sunggyu. Ugh, rozumiesz, co mam na myśli? Woohyun hyung też się dziwnie zachowywał tak samo jak ty.
-Aaa...- czyżbym miał ułatwione zadanie? Zrozumie chyba, jak jej powiem?
-Więc mam usprawiedliwienie?- dopytywałem się. To było miłe.
-Jesteś na dobrej drodze, by zarobić karę w postaci pozbawienia cię kredytu zaufania przez ślimaka.- ostrzegła.- Tak więc, jeżeli masz jakieś wątpliwości, to masz teraz szansę, swoje własne „5 minut". Życie jest jak showbiznes, prawda?
Nie zrozumiałem tej aluzji. Czy na tą dziewczynę już nic nie działa? Nie będzie żadnego efektu zaskoczenia? A tak bardzo chciałem ją przyłapać...Chyba jednak wolałem, jak była głupiutką amebą, bo można było ją łatwo wkręcić.
-Co masz na laptopie?- zadałem jej pierwsze pytanie.
Dziewczyna westchnęła, po czym podała mi laptop w momencie, gdy system już się uruchamiał.
-Pobaw się w zgadywanie hasła, idę coś zjeść, a potem umyć się.
-A jak zgadnę, to co?
-Poradzisz sobie, w razie czego pozwalam ci przyjść do swojego pokoju, gdybyś się przestraszył treści. Tylko się nie zdziw, jakby ci wyskoczył zaserduszkowany folder o nazwie „SeoL" albo „SeoYa". A, właśnie hyung. Dzięki za uświadomienie, bo pewnie nie wiedziałabym o „tym".
Kolejny raz już dawała mi sprzeczne sygnały. Czy ona mi właśnie zasugerowała, że w Infinite są jakieś teamy?! I że niby ja ją uświadomiłem? I kto tu mówi o „infinickiej rodzinie"? Chyba, że...
Ogarnęły mnie niepokojące myśli, więc skorzystałem z jej oferty i próbowałem odgadnąć to głupie hasło, aby przekonać się, czy idę dobrym tropem, nawet jeśli Seo cały czas próbuje mnie z niej zwieść. Próbowałem znowu odgadnąć to trudne hasło. Nie przypuszczałem, że przez Woohyuna Seo Hee pomyślała, że każdy razem i z osobna naprawdę wierzy w coś więcej, że każdy w Infinite ma ją za przysłowiową blondynkę, bo była głupia i naiwna jak but z tą różnicą, że Seo Hee nie była blondynką. No i inna sprawa to to, że jednak wcale nie była głupia. W każdym razie przynajmniej do mnie dotarło, że Seo Hee nie była dobrze przeze mnie traktowana i to był błąd, to udawanie, że Seo Hee to „dorosłe dziecko" i że nie ma o niczym pojęcia. Miała pojęcie i to takie, o które Infinite nie podejrzewałoby ją.
Wściekłem się, bo już 2 godziny walczyłem z tym hasłem i byłem o krok od rozwalenia laptopa i rzucenia nim o ścianę. Co za trudny kod dostępu sobie wymyśliła, że nie szło tego w żaden sposób złamać?! Uratował mnie sms od Seo, a jednocześnie się zdenerwowałem.
„Jak się podoba SeoL? A może jesteś bardziej za SeoYa?"
Zaryzykowałem, choć to była raczej marna podpowiedź, ale czy miałem coś do stracenia? Spróbowałem wpisać „SeoYa" i dalej pojawiał się ten sam komunikat „Błędne hasło". To jakie niby, do cholery?! Spróbowałem z „SeoL" i coś się ładowało. Przeraziłem się, że może znowu to nie zadziała, ale gdy pojawił się pulpit odetchnąłem z ulgą. Na tapecie na szczęście wcale nie było tego bzdurnego teamu „SeoL". Tapeta była zdjęciem sprzed kilku lat, na którym rozpoznałem dziewczynę Rena, jednego z tych nawiedzonych przyjaciół Seo Hee. Inną osobą była Seo Hee. S.D. i ona rzeczywiście były podobne...
Na komputerze rzeczywiście znajdowały się podejrzane foldery, Seo Hee nie blefowała, kiedy mi o nich wspomniała, więc odruchowo sięgnąłem po telefon i dzwoniłem tak długo, dopóki nie usłyszałem, jak szybko zbiega ze schodów i zapukała aż trzy razy do mych drzwi.
-Aish, mówiłam, że poszłam się umyć!- powitała mnie z niezadowoloną miną. Z włosów ściekała woda na panele podłogowe, bo pewnie śpiesząc się nie wzięła ręcznika.- Lepiej, żeby to było coś ważnego, ale pozwolisz, że najpierw przesuszę sobie włosy.- dodała i weszła do środka nie czekając na zaproszenie, usiadła na dywanie blisko ściany, podłączyła suszarkę do kontaktu i zaczęła suszyć sobie włosy.
Po 15 minutach suszenia, które jednak jej przysługiwało, mogłem przystąpić do zadawania pytań.
-Jak ci się wydaje, dlaczego jestem świadoma o każdym możliwym „shipie" z Infinite?- zapytała.
-Naprawdę nie wiem- odpowiedziałem szczerze.
-A nazwa „infinicka rodzina" nic ci nie mówi?
-Co? Znaczy...- przełknąłem ślinę- incest?
-No nie, ty też tak myślisz jak Woohyun, hyung? Jesteście obrzydliwi...
-Yah! A kto dał nam powodu, by tak myśleć? Nie jest tak?
-Akurat tak się składa, że jesteście jedynymi sławnymi osobami, przy których czuję się bezpiecznie. To że przy kimś się tak czuję wcale nie musi być dwuznaczne.
-W sumie racja.- przyznałem.
-Ech, naprawdę hyung – westchnęła- Czyżby jakieś chore fanfiction ci wpadło w ręce? Wow, nie wiedziałam, że Sunggyu hyung jest obeznany w takich rzeczach.
-Nie, znaczy tak, ale...- zacząłem się tłumaczyć, ale zdałem sobie sprawę, że skoro już i tak wie, to nie ma sensu mówić o czymś, co jest tak oczywiste.
-„Ale" co?
-Po prostu...
-„Po prostu"?
-Nieważne, przepraszam- całkowicie zrezygnowałem z próby usprawiedliwienia się. Nie miałem dobrych argumentów, więc tłumaczenie się z tego było bezsensowne. Przesadziłem i musiałem spojrzeć prawdzie w oczy: nie wiedziałem, jak to naprawić.
-Aa~ I myślisz, że zwykłe „przepraszam" załatwi sprawę?
Teraz to już nie było opcji, by się nie obraziła. Postanowiłem sobie coś przemyśleć, a w międzyczasie dorwałem się do swoich własnych skarpetek.
-Ej! Stop!- zażądała, gdy przyglądałem się jej skarpetkom, a potem jak gdyby nigdy nic sięgnąłem ręką do jej prawej stopy.
-Żadne „ej!", masz moje skarpetki.- wypomniałem jej, a wtedy strzeliła mi palcem w czoło.
-Upadłeś na mózg, Kim Sunggyu... hyung?- dodała, próbując odsunąć moja rękę od swojej stopy- Przyniosłam ci twoje...
-Są identyczne, ale te są moje, zdejmij je.
-Ucisz się, Gyu hyung... i skończ dotykać moja stopę. Nie pozwalaj sobie, oh? Te nogi i stopy są cenne.
-Nie bardziej od moich skarpetek. Zdejmij...
Byłem przekonany, że te, które ma założone są moje, a te, które znalazłem wcześniej są jej. Próbowałem jej zdjąć skarpetki, a ta przesuwała się po moim łóżku jak jakiś wypłosz.
-Aa...nie! Laptopie, nie, nie spadaj...- Seo Hee w akcie desperacji przemawiała do sprzętu, który był na skraju łóżka, a o którym zapomniałem. Miał spaść, ale przesunęła się jak foka do krańca łóżka, nie zwracając na mnie żadnej uwagi, więc wykorzystałem ten moment nieuwagi. A potem nagle wydarzenia zwolniły jak na wolno puszczonym filmie: laptop uratowała, ale tak mnie uderzyła w nos stopą, że aż zaczęła mi lecieć krew. Opadłem na poduszkę, a ona spadła na podłogę, ale jakimś cudem nie wypuściła laptopa.
* * *
(Seo Hee)
Czy ja przebywając z Sunggyu hyungiem muszę zaliczać same wpadki? Odłożyłam urządzenie bezpiecznie na krzesło, wstałam z podłogi i z opakowania, które stało na szafce nocnej, wyciągnęłam dwa listki chusteczek i zatamowałam nimi krwawiący nos hyunga.
-Ja jestem w porządku, a twój laptop?- odparł skromnie hyung, a ja poczułam się źle, ale przecież to była tylko i wyłącznie jego wina. Nie chciałam mu specjalnie przywalić stopą w nos.
-Bez przesady, ma dopiero miesiąc i pół, może pora na jedną lub dwie rysy.- zażartowałam i udałam zamyśloną.- Naprawdę nie chciałam, hyung.
-Dobrze, dotarło do mnie. To oddaj już moje skarpetki, możesz sobie wziąć i założyć swoje.
-Ej, umiem rozpoznać to, co należy do mnie.- nadęłam policzki.
-No właśnie ja też.- poprawił mnie. Czy on mi właśnie zarzucił kradzież?
-Nie wiedziałam, że masz takie same. Niby jak zamierzasz mi udowodnić, że ty masz moje, a ja twoje?
-Naprawdę nie wiesz?- czy wszystko, co mówię, musi być dla niego szokiem? Czy ja mówię jak kosmita? Ja osobiście nie widziałam różnicy, więc co niby Sunggyu hyung zauważył, czego ja nie potrafiłam?
-Wiesz, kim są Infinite?- popatrzyłam się na niego robiąc minę typu WTF. Miałam dość tego, że zadawał mi kretyńskie pytania. Miałam braki w nauce, ale nie byłam niepoczytalna czy chora umysłowo!
-7-osobowy boyband- odpowiedziałam.
-Brawo. Już coś się przypomniało?
-Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy coś powinno. Nie... nie bardzo- odparłam obrażonym tonem, bo teraz to już przekroczył skalę robienia ze mnie upośledzonej idiotki.
* * *
(Sunggyu)
Starałem się dawać jej nawet najbardziej oczywiste podpowiedzi, ale z nią coś jakby było znowu nie tak. Ktoś ją musi w końcu wyleczyć z bycia dwubiegunowym, głupio-inteligentnym dzieckiem, bo żeby normalnie funkcjonować, to przed każdym spotkaniem z nią, nawet przez przypadek, będę musiał zażywać garść tabletek na uspokojenie. Wydawało mi się, że wystarczająco byłem uczciwy względem niej. Nie udawałem przed nią, żeby się jej przypodobać, nawet już odpuściłem jej dobieranie się do mojej książki, choć wiedziałem, że to L ją wziął i pożyczył Seo Hee, a mimo to, to ją chciałem jakoś ukarać za przewinienie Myungsoo. Zawstydzanie jej nie było najlepszym pomysłem, ale chciałem jej jakoś przekazać, żeby nie brała wszystkiego, co powie L, na poważnie. Mimo wszystko zrezygnowałem z tego pomysłu, bo miałem jeszcze na tyle dobre serce, żeby nie krzyczeć na biedne dziecko... bo tak naprawdę to już było wtrącanie się. Już nie wiedziałem, jak podziałać, to była osoba nie na moje siły, i to mnie denerwowało, bo ze wszystkim sobie do tej pory radziłem, ale z jedną, zbyt rozemocjonowaną dziewczyną wcale. I niby jak to się udaje Myungsoo? Co on takiego robi, że umie okiełznać tą „żywą witaminę" o nazwie Bang Seo Hee? A może ja robię błąd, że ciągle jej odpuszczam, może powinienem stosować jakiś terror?
Zależało mi na odzyskaniu skarpetek, więc złapałem to nieogarnięte dziecko za rękę i pociągnąłem tak, żeby leżała twarzą do poduszki.
-Nie ruszaj się teraz, a jak mi obślinisz poduszkę, to zrobię ci krzywdę- ostrzegłem ją, bo miałem dość, chciałem swoje skarpetki. Teraz, natychmiast!
-Puść...
Może rzeczywiście za mocno ją chwyciłem? Ale co, jak teraz zamiast nogą, to oberwałbym ręką?
-Tyle krzyku o tanie skarpetki Masz! Udław się nimi!- odrzuciła moją rękę, a później odepchnęła od tyłu stopą i nawet nie rozmasowując sobie nadgarstków, na których zostały ślady uścisku, zdjęła ze swoich nóg skarpetki i rzuciła nimi we mnie.
-Uu, ślimak staje się groźny.- zażartowałem i podałem jej te drugie.
-Jesteś okropny, hyung. Dlaczego aż tak lubisz się znęcać nad biednym, małym, nieszkodliwym ślimakiem, który żyje w zgodzie ze wszystkimi żywymi istotami?!
-Ej, ej, ale tam nie właź.- zatrzymałem ją bo przykrywała się moją kołdrą. Użyłem stóp, by przesunąć ją na brzeg łóżka.- Hibernuj sobie, ale nie na moim prześcieradle.-nieco za bardzo przesadziłem i spadła. Co to, do cholery, jest? Kiedy ona przestanie się zachowywać jak jakiś ułomny stwór? Zwariuję, bo jednak imituje ślimaka bardzo dobrze. Ugh, źle ze mną, skoro uważam takie scenki za miłe, słodkie i urocze.
-Ej, teraz ja przepraszam.- powiedziałem, bo przeze mnie uderzyła się. Dźgnąłem ją w bok, ale nawet się nie ruszyła.- Udajesz figurę woskową? Oj, dość już tej zabawy.- stwierdziłem i znowu ją dźgnąłem. A może serio to jakiś zwierz, a do tego nieogar, zaklęty w ludzkim ciele? Poczochrałem jej włosy, ale nic to nie dało.- Wstań już, tak?- poprosiłem i delikatnie pomasowałem ją po kolanie, w które się przypadkiem uderzyła...i dopiero wtedy zareagowała. Zamrugałem z niedowierzania i spróbowałem zrobić jej dzióbek z ust i dosłownie zatkało mnie na widok bąbelków z jej ust. Prawdopodobieństwo, że nażarła się mydła było znikome, więc pewnie użyła owocowej pasty do zębów.
-Używasz jeszcze pasty dla dzieci? Ile ty masz lat, co?- zadałem jej chyba najgłupsze pytanie, jakie można było zadać dorosłej dziewczynie, ale może z nią tak trzeba było postępować jak z niedorozwiniętym umysłowo dzieckiem?
-Przyjrzyj się uważnie, hyung, i zastanów się nad swoimi przemyśleniami – odezwała się.
-Co?
-Woohyun hyung i ty nie rozumiecie znaczenia określenia, które zastosowaliście o mnie.- wyjaśniła spokojnie Seo i wyszła z mojego pokoju, zapominając wziąć nie tylko laptopa, ale i suszarkę. -W odpowiedzi na twoje pytanie, jakiej używam pasty.- usłyszałem, gdy podała mi mały, puchaty piórniczek- kosmetyczkę z zacinającym się zamkiem.- Już wiesz, Gyu hyung, jak postępować ze ślimakiem, więc ślimak wyciąga pomocną dłoń, aby pomóc ci w zrozumieniu go jeszcze bardziej.
Czy do niej jakimś cudem dotarło, że ja wiem, że ona wie, że ja wiedziałem?!
-Colgate o smaku białej herbaty, mięty oraz oberżyny(4)- wyjaśniła i pokazała tubkę pasty zużytej do połowy. Czy to było jakieś chore Q&A? Zacząłem przeglądać zawartość piórnika, aż trafiłem na coś, czego w ogóle się nie spodziewałem. Mój telefon zawibrował.
„Hyung, spokojnie, przecież nic się nie stało. Nie zapowietrzaj się tak."
-Po co do mnie piszesz, skoro jesteś w moim pokoju razem ze mną?- dziwił mnie sposób komunikacji, jaki wybrała.
-Tak się cieszy ślimak, że Gyu hyung przestał się w końcu tego ślimaka bać. – odparła i zasunęła zamek w kosmetyczce, ale przez szparę w puchatym futerale i tak wystawał koniuszek opakowania z rzeczą, której nie powinna posiadać.- Czy w dalszym ciągu uważasz, że domagam się szczególnej opieki i moje zachowanie wzbudza wątpliwość, hyung? Dalej jestem nieporadna? Ale hyung, nie martw się, ja się szybko uczę.- dodała i mrugnęła okiem. Dostałem ewidentny dowód na to, że edukacja L naprawdę działa, co nie ma nic wspólnego ze stwarzaniem niezdrowych, incestowych sytuacji. Jakby nie patrzeć nie było w tym nic nienaturalnego, życie, wiadomo, tyle tylko że akurat kto by się spodziewał, że ślimak wszystko już wie?
-Już, czuję się lepiej.- zapewniłem i skrzyżowałem ręce, broniąc się w ten sposób przed czymś niespodziewanym z jej strony. Na przykład tym, że rwałaby się do wyjaśniania mi pewnych spraw, bo pewnie wyglądałem na zszokowanego i takiego zawstydzonego, a ja nie potrzebowałem jakiejś małolaty, żeby mi tłumaczyła, co służy do czego.
-Tsch, boisz się.
-Wcale nie- zaprzeczyłem.- Po prostu coś sprawdzam.
-Proszę bardzo. Udzielam pozwolenia.
Skoro tak powiedziała, to podstawiłem jej pod sam noc moje skarpetki, które wzięła za swoje.
-Skup się, inteligencie.- podpowiedziałem jej.- Lubsz lukrecję i pomarańczę?
-Na dobre i na złe. A skąd wie...
-Z tego co wiem, to to nie jest mój zapach.
* * *
(Seo Hee)
Uświadomiłam sobie, że Sunggyu hyung wiedział, że ja wiem, że on wie, że ja wiem! Zastanawiało mnie tylko, od kiedy i jak się domyślił. Dziwiło mnie, co ja jeszcze robię wśród żywych, choć było już parę takich momentów, że właściwie wpakowałam się do własnej trumny. Tymczasem pozostawałam przy życiu, tylko to chyba było bardziej tragiczne dla Gyu hyunga, na dodatek wiedział już, że ze mną jak z małym króliczkiem albo jeżem. Nie myślałam, że kiedykolwiek do takiej sytuacji dojdzie, więc nie bardzo wiedziałam, czy powinnam odczuwać wstyd i zażenowanie, kiedy znalazł w mojej kosmetyczne to, co znalazł, czy może wręcz odwrotnie: powinnam czuć euforię i radość. L hyung miał jednak rację: byłam ślimakiem- samobójcą; ciekawe, czy miałam też 9 żyć tak jak koty, a jeżeli tak, to musiałam je już wszystkie dawno utracić.
-To mi się nie podoba, wiesz?- wyrwał mnie z zamyślenia głos najstarszego hyunga. Raz, że zakładał mi te naprawdę moje, nie jego, skarpetki, dwa- że ani razu głos, ani ręka mu nie zadrżały. A trzy, że ogólnie hyung wydawał się mieć jakiś problem, nad którym myślał. – Seo Hee, słyszysz mnie?
-Mhm- przytaknęłam.
-To nie udawaj, że jesteś ścianą.
-Widzisz hyung, nie robię między wami różnic. Jak w ogóle mogliście z Woohyunem tak pomyśleć...
-Ale to było zanim Woollim nas wystawiło...- usprawiedliwiał się hyung, a ja nadęłam policzki- Jak już mówiłem: ja już tak nie myślę, a co do odpowiedzi na zarzut: wciąż istnieje wiele rzeczy, o których nie masz pojęcia, więc nie dogryzaj mi już. Brawo, świetnie, cudownie, że tak już wszystko wiesz. – rzucił sarkastycznie uwagę apropo zawartości mojej kosmetyczki.- Jak chcesz, to mogę ci podpowiedzieć, jak łatwo i skutecznie można dać nauczkę Woohyunowi. Myślę, że ja już swoją dostałem.- dodał. Gyu hyung i nauczka? Kiedy, od kogo? Bo ode mnie na pewno nie.
-Ale hyung...wiesz, że z tymi teamami to mi chodziło o friendzone?- upewnić się nie zaszkodziło.
-Domyśliłem się, skoro w Infinite były już dwie pary.
-Trzy- poprawiłam go, a on popatrzył się na mnie zdziwiony.- W&H- pierwsza, GyuSoo- druga i SeoJong.
-„GyuSoo"?
-No...hyungnim i Sookyung-sshi, bo GyuSoo się jeszcze nie rozpadło? A w ogóle hyung... Mogę z tobą być szczera?
-Jak to „szczera"?
-W pewnej kwestii.
-Jakiej?
-W kwestii wyglądu.
-A... to... tak. Ale zależy, co konkretnie.
-No wygląd, tak po prostu. Chodzi mi o to, że infinicka rodzina ma spaczony gust i...
-Masz odpowiedź, nieinteligentna postacio.
-Nie rozumiem...
-Sama powiedziałaś, że nie robisz różnic, więc nie powinno cię dziwić, że każdy lubi to, co chce.
-Tak, hyung. To prawda.
-Więc w czym problem? Przecież to nie żadna chora, zbiorowa relacja.- odparł, a ja się chwilę namyślałam, bo nie bardzo umiałam ubrać swój „problem" w słowa.- No więc? W czym tkwi „źródło" twojego zwątpienia?
-Nie zwątpienia...znaczy...no... pytam tylko, czy to w porządku pozwalać wam jednak na to, żebyście targali moje włosy i w ogóle...
-Rozumiem, że mając siostrę nie wiedziałaś, jak to jest mieć rodzeństwo i jak powinno być?
-Ale unnie to też dziewczyna- przypomniałam mu, moje oczy i usta przypominały emotkę „T.T"
-No a ten... ci twoi przyjaciele?
-Mieszkaliśmy osobno :'')
-Mam ochotę pieprznąć cię znowu książką w głowę, ale tak mocniej, żeby coś w końcu trafiło, ale że twój mózg jest dziurawy jak ser szwajcarski, to tego nie zrobię, bo już całkowicie cię uszkodzę. Ponadto nie zrozum mnie źle, ale nie odczuwam „takiej" przyjemności szarpiąc cię za włosy. Nie robię tego, by się na tobą pastwić... mam nadzieję, że rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć?
-No wiem... To zwykłe, braterskie zaczepki.
-Dowiedz się czegoś: gdyby komukolwiek z nas zależało na zaspokojeniu „fantazji", to traktowano by cię zupełnie inaczej. Nie mieszkasz z nami w „takich" celach. I bynajmniej nie mówię o takich drobiazgach, jak kupowanie ci drogich ubrań przez Hyunę czy zaopatrywanie cię w drogie gadżety do telefonu. To, co my robimy, to zwykła, ludzka pomoc. Każdego dnia nie dostajesz tony nowych, eleganckich butów czy nie wiem, czego innego jeszcze. Gdyby to był inny rodzaj relacji, to... wiesz, co to SL(5)?
-Trochę dziwacznie brzmi, co to?
-Coś, czego wśród nas nie doświadczysz, więc nie ma obaw do tego, że cię wykorzystamy w brzydki sposób. Jak widziałaś, my tak nie funkcjonujemy, twoje zachowanie również odbiega od norm dla „TAKICH" relacji. Że są śmiechy, żarty, nikt nikogo nie nakręca... Innymi słowy takie są normalne zachowania.
Czułam, że powinnam się obrazić, bo Sunggyu hyung tłumaczył mi tak, jakbym była już nie wiadomo jak niemądra i w ogóle taka ograniczona, ale z drugiej strony on nie wiedział, że mam układ z L hyungiem i może dlatego zaczęło mu się wydawać, że ja jestem „inna".
-To znaczy... ja wiem, że wy nic mi nie zrobicie... Ale chodziło mi o to, że ślimaki raczej nie są urodziwe...
-Nie, nie odstraszasz nas i dlatego chłopaki tak do ciebie lgną jak do miodu. Znaczy „to" w pewnym sensie też, znaczy... przez „to" mam na myśli... w twoim przypadku bycie ładnym i miłym idzie w parze z byciem ślimakiem. Gdybyś była osobą... powiedzmy nieco bardziej standardową, to uczenie cię i w pewnym sensie opiekowanie się tobą sprawiłoby nam trudności. Jesteś nieschematowa i może dzięki temu... podjęliśmy próbę, aby dać ci szansę zaklimatyzowania się.
-A to Namstar-hyung nie wie takich rzeczy?- rozdziawiłam szeroko usta ze zdziwienia. Czy Sunggyu hyung właśnie mi powiedział, że jestem ładna?
-Czego niby nie wie?
-No... bo zdaje się, że on coś źle zrozumiał.
-Woohyun?
-No... jak Sungyeol oppa – zrobiłam zrezygnowaną minę.
-Co mu powiedziałaś?
-Zrobiłam mu serduszko z dłoni...- zaczęłam opowiadać dla Gyu hyunga, a on się nagle zaczął śmiać.
* * *
(Sunggyu)
Na swój własny, pokrętny sposób Seo Hee była uroczym ślimaczkiem, a Woohyun powinien naprawdę dwa razy się zastanowić, zanim zacznie mieć głupie pomysły. Dobrze, że przynajmniej ja w porę się ogarnąłem. Ona mu w ten sposób wyraziła wdzięczność, a to wyrażenie miłości nie musiało mieć drugiego dna. A ten od razu się do niej rzucał. Nie musiał się niczego obawiać, a jednak pojawiły się u niego obiekcje. Jak on mógł tak bezmyślnie ją krzywdzić oskarżając ją, że nas wszystkich do siebie przyciąga? Przecież w tym wcale nie było żadnego dwuznacznego brzmienia; Seo była normalną osobą, która nie próbowała na nas wymusić, ani my na niej, żadnej monogamii. Seo potrzebowała odrobiny zrozumienia, przebywanie wśród nas nie było niczym nieodpowiednim, a Woohyun powinien to wiedzieć najbardziej. Już chyba zapomniał, jaką miał sam sytuację w domu.
-Coś temu panu terapeucie się pomyliło.- zasugerowałem.
-Bywa- przyznała skromnie.
-Masz ochotę na mały odwet?- zaproponowałem.
-„Odwet"?
-Coś, co oduczy Woohyuna wysnuwania pochopnych wniosków.
-Co? Ty mi pomożesz?
-Mogę pomóc, nawet mam plan, ale to zależy od ciebie. To ty musisz się zastanowić, czy chcesz.
-A...to nie będzie dla ciebie zbyt dużo, hyung?
-Nikt mi nie będzie próbował wmówić, że mam pod dachem jakiegoś niewyżytego zwierzaka.
-To mówisz, że chcesz pomóc?
-Tak. Skoro Dongwoo i L pomagają...
-Aa~ To miłe z twojej strony, ale czy ty na serio... no wiesz? Już na pewno w porządku? Znaczy... negatywnie cię szokuję i w ogóle...
-Nie chcesz, to nikt cię nie będzie zmuszał. Ja tylko powiedziałem, że mam plan, bo nie podoba mi się, jak terapeuta traktuje swoją pacjentkę, ale to tylko moje zdanie.
-Nie wiem, na czym ten twój plan miałby polegać, hyung.
-A jak ci powiem?
-Rozważę. Ale... hyung?
-Tak?
-Dopiero jeżeli plan zadziała, to się z tobą rozmówię. Zdajesz sobie sprawę, że to nie było miłe i że nieważne, jak to brzmi, to zraniłeś moje uczucia.
-Tak, oczywiście.- przytaknąłem doskonale rozumiejąc, że nie będzie łatwo jej przekonać.
Pokrótce jej wyjaśniłem, jak ma się zachowywać przy nas w obecności Woohyuna z pominięciem oczywistych szczegółów, bo skubana wiedziała. Czy istniały jakieś szczegóły, o których nie zdawała sobie sprawy? Mi nawet nie wypadało o nich jej podpowiadać.
-Seo Hee, nie zostawiaj tu swoich rzeczy.
-O, tak. Racja.
Nie rozumiałem, jak można zapomnieć laptopa, bo pamiętała tylko, aby wziąć suszarkę. To nawet dla mnie nie było aż tak dużym zaskoczeniem, no ale ona miała prawo być zszokowana- tak naprawdę to dopiero od niedawna przekonaliśmy się do siebie i że jedno nie musi bać się drugiego. Zastanawiałem się, czy sobie ze mną poradzi i wyglądało na to, że umie spędzić ze mną czas równie dobrze jak z resztą.
Godzinę później wróciła ekipa po wycieczce po okolicy, którą sobie urządzili po opuszczeniu krytego basenu.
-O, ty żyjesz, hyung- rzucił głupim tekstem L.
-Nie wiem, co w tym takiego dziwnego. – udałem zaskoczonego, ale doskonale wiedziałem, że referował do tego, że spędziłem parę godzin z Seo Hee.
-Widzieliśmy się z SooKyung.- kontynuował L. O, wróciła z Filipin?
-No i?- udałem obojętnego.
-No... chciała się z tobą zobaczyć, ale że ciebie nie było, a nie chciała dzwonić, bo chciała ci zrobić niespodziankę. Ale pewnie wkrótce zadzwoni.
-Świetnie, nie wiedziałem, że mam prywatnego sekretarza.- odparłem sarkastycznie. Chciałem zamienić parę słów z Dongwoo na temat zostawiania Seo Hee samej, ale nie zdążyłem. Hoya odkręcił korek z butelki, by napić się wody, ale z jego ust wytrysnęła zaraz fontanna. Dongwoo zagwizdał, a reszta zamarła. Pewnie przez Seo Hee, która ubrała długi t-shirt, ale przez który i tak widać było, co ma pod spodem: dwuczęściową piżamę we wzorek z Troskliwymi Misiami(6), z falbankami przy rękawach w górnej, jak i dolnej części odzienia. Do tego na nogach miała ciepłe, ale na nią o wiele za duże, męskie kapcie- stawiam, że należały do L lub Sungjonga.
-Pójdę po sok- oznajmiła Hyuna. Woohyun chciał dołączyć, ale mu nie pozwoliła, więc usiadł obrażony na kanapie i czekał, aż jego dziewczyna wróci łaskawie z kuchni.
Wypiliśmy sok, zjedliśmy ciasto i oglądaliśmy jakiś program rozrywkowy, a przynajmniej próbowaliśmy, Woohyun natomiast co jakiś czas sięgał po butelkę wody mineralnej, ale gdy już naprawdę nie wytrzymał, to latał do łazienki.
-Wiesz co, może powinieneś był już pójść spać, hyung? Czy ten film cię przeraża?- zwrócił się do Woohyuna Sungyeol i jak gdyby nigdy nic nabrał trochę popcornu z masłem orzechowo-czekoladowym w rękę i wsypał sobie do ust.
-Nie przeraża...- odparł Woohyun i oparł podbródek o mocno wypchanego pluszowego, czerwonego ptaka w rozmiarze XXL z serii Angry Birds. Próbował skupić się na akcji, ale zauważyłem, że z niepokojem obserwuje, jak Dongwoo karmi Seo Hee popcornem ze swojej miski, a ona bardziej się skupiła też na karmelu, który mu się zlepił na palcach od ciastek, które wcześniej skonsumował. To wystarczyło, by wywołać u Woohyuna wiadomą reakcję. Tuż przed samą końcówką filmu Woohyun wyszedł do łazienki- to nie była nasza wina, że się tak zamęczał, a Dongwoo nie robił nic złego.
* * *
(Dongwoo)
Dostałem cynk, że gdybym coś dziwnego zauważył, to mam zachowywać się tak jak na co dzień. Dla mnie to nie był problem, a nawet więcej: ja go nie widziałem. Od dawna zauważyłem, że Seo zaczyna między nami normalnie funkcjonować, może właśnie dlatego nie było potrzeby karcenia jej za wszystko, co robiła. Jak dla mnie okej, więc się nie złościłem, bo nie widziałem w tym nic nieadekwatnego. Ile razy L dorywał się do okruszków na mojej ręce- co ja poradzę, że nie zdążał się załapać? Seo Hee przebywając z nami nabierała naszych, okej, nie zawsze miłych i grzecznych nawyków, ale co w TYM było złego? To tak, jak karmienie ptaszka czy małego kotka, zupełnie zero podtekstu seksualnego. Na swój sposób nawet byłem ciekaw, jak to się skończy, jak mała sobie poradzi i jak widać to nie tak, że nie potrafi okazywać uczuć. Może nie czuła takiej potrzeby, by robić to na co dzień- wszystko możliwe. Na koniec powycierała mi rękę wilgotną ścierką, więc gdzie tu mowa o jakimś ukrytym wiadomo „czym".
Dobra passa trwała w najlepsze. Kolejnego dnia świeciło intensywnie słońce, więc wszystkim dopisywały humory, zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że była wczesnoletnia pogoda, nie żeby coś, ale 27 stopni to już naprawdę za dużo jak na wiosnę. Lato musiało kiedyś przyjść. Wygrzewaliśmy się więc od rana do późnego popołudnia na leżakach, Hyuna i Seo Hee grały w siatkówkę przeciwko Woohyunowi i Sungyeolowi. Wszystko pięknie, ładnie, aż nagle zaczął padać deszcz z gradem. Coś niesamowitego, przez co byliśmy zmuszeni wrócić do domu, a tam Woohyun był w o wiele lepszym nastroju niż na zewnątrz po porażce z Hyuną i Seo Hee. Seo Hee i Hyuna znikły w kuchni, więc nikogo nie zdziwiła ich nieobecność, a my poszliśmy spalić kalorie po obfitym śniadaniu i przekąskach z wczoraj, do naszej sali, której używaliśmy do ćwiczenia choreografii do piosenek. Po 4 godzinach w końcu daliśmy sobie spokój, no bo ile można było tańczyć. Za drzwiami czatowały „ślimak" i Hyuna- ta pierwsza z tacą z ciastkami, a ta druga z siedmioma butelkami wody smakowej, dla każdego z nas nasza ulubiona.
-O~ Ciastka z wróżbą do herbaty~ - zawołał L, gdy zorientował się, że w ciastku jest niespodzianka. Oczywiście on dorwał się pierwszy.
-Co masz?- zapytał Sungyeol, po czym również sięgnął po to małe, lecz słodkie.
-„Green Rain"(7)- w mig stało się dla mnie wszystko jasne: w środku znajdowały się kolorowe, małe karteczki z tytułami piosenek. Trzeba było jednak uważać, te z grzecznymi tytułami były po środku i na dole- od lewej i delikatnie po prawej, a te bardziej niedelikatne lub o wiadomej tematyce na pozostałej części tacki. Wszyscy mieli dobrą zabawę i okazję do żartowania z Woohyuna, który jako jedyny cały czas miał w ciastkach tytuły wszystkich piosenek o tematyce 18+. No ja nic nie mówię, ale czy to nie za dużo jak na zwykły zbieg okoliczności?
Woohyun poszedł do pokoju pod pretekstem bólu głowy, ale pewnie mu się zrobiło głupio, bo już któryś raz z rzędu wygłupił się przed Seo Hee, a przy okazji wyszły na jaw jego nie zawsze czyste myśli.
* * *
(Woohyun)
Miałem wrażenie, że to tylko zły sen i że ja wciąż śnię, jednak gdy przypadkiem oparzyłem się gorącym wrzątkiem kolejnego dnia, musiałem przyznać, że to mnie orzeźwiło. To był koszmar na jawie. Chłopaki wyszli bardzo wcześnie, nawet nie mówili, gdzie się tak śpieszą. Świetnie, przynajmniej będzie spokój. Poszedłem na górę, bo chciałem czegoś poszukać. Denerwowało mnie to, że Seo Hee ni stąd, ni zowąd zrobiła się tak bardzo wulgarna, a chłopaki w ogóle nie reagują! To nie miało sensu- wcześniej była naprawdę kochana, a teraz? Wolę tego nie nazywać po imieniu.
Spokojnie, Woohyun, na pewno istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie- uspokajałem się w duchu. Przecież ja się do niej ani razu źle nie odezwałem, a ona zmieniła atmosferę w coś, co dla mnie było trudne do zniesienia. Było to niezdrowe, niefajne i takie... nagle zrobiło się tak bardzo dziwne.
W pokoju Hyuny znalazłem piankę do włosów w kolorze tęczowego różu- tubka była zużyta do połowy, ale po to tu przyszedłem. Na łóżku leżał bezczelnie pluszowy pingwin. Nigdzie nie doszukałem się dowodów na to, że to tym razem Hyuna podsunęła Seo ten kretyński pomysł. Nie znajdowałem jakiejś rzeczy, argumentu, który świadczyłby o tym, że Hyuna ma mnie dość i w jakiś sposób chce się zemścić- chociaż tyle dobrego w tym nieszczęściu. Tylko czemu wciąż się nie odzywa?
Zszedłem ponownie do salonu, gdzie przebywali moi koledzy: L podłączał joysticki, Sungyeol wykładał rzeczy z torby na stole, a reszty nie widziałem. Przekąski, piwo, soju, wino, żelki...znowu impreza? Tylko z jakiego powodu?
Potem przybyli Hoya i Sungjong. Czy ja się doczekam MOJEJ dziewczyny?
-Jeżeli czekasz na Hyunę, to sobie odpuść, wróci dopiero za tydzień.- no nie, czy ze mnie można czytać tak łatwo jak z otwartej książki. No dobra, wytrzymam, już sięgnąłem po jedną puszkę.
-Denerwujesz się ostatnio hyung? To dlatego tyle alkoholu w siebie wlewasz?- zapytał Sungjong, atakując mnie w pierwszej rozgrywce gry. To był jakiś rajd samochodowy, mogło grać wiele osób.
-Nie, czemu?- spytałem, przerywając picie piwa, by wybrać kolor i markę samochodu, bo przerwaliśmy pierwszą rundę.- Chodzi o sytuację w Woollim?
-Tak, miedzy innymi- przytaknął maknae zamykając jako ostatni fazę wyboru auta. Pomarańczowy samochód w grze Forza Horizon 3 na Xboxa według mnie wygląda okropnie, więc mam nadzieję, że Sungjong nie poczuje się źle, jak go szybko się pozbędę.
Na kanapie na jednym końcu siedziałem ja, na drugim końcu Sungjong, Dongwoo po jego lewej, Sungyeol po mojej prawej. Pomiędzy nami było jeszcze sporo wolnego miejsca.
Po 2 godzinach ostatecznie zająłem 4. Miejsce, Sungyeol-pierwsze, Dongwoo-drugie, a Sungjong trzecie. Rozpoczęliśmy decydującą już rundę finałową: ja vs. Dongwoo oraz L, który zamienił się z Sungjongiem, vs. Sungyeol. Hoya i Sungjong poszli po owoce do kuchni, bo nie mogliśmy się tylko zapychać pustymi kaloriami.
* * *
(Seo Hee)
Tak właściwie, to wątpiłam, by „Genialny Plan", w skrócie GP, odniósł sukces- nic jeszcze nie złamało Woohyuna, ale jak to mówią „Żaden piosenkarz nie rodzi się od razu gwiazdą", więc postanowiłam wytrwać do końca. Chłopaki nie wiedzieli o pomyśle Sunggyu hyunga, ale świetnie, bo naturalnie sobie radzili z dostosowaniem się. Czy czegoś się domyślali?
Muszę przyznać, że Sunggyu hyung rzeczywiście był przygotowany- opracował wszystko tak dobrze, że nikt nie czuł się zażenowany, oczywiście poza Woohyunem, który jednak był „twardym orzechem do zgryzienia". Nawet Hyuna noona miała go dość.
Mogłam zostać przy swoim kolorze włosów, ale wolałam odegrać rolę lepiej i być tak przekonywująca, jak to tylko możliwe. Właśnie do tego potrzebowałam pianki „na jeden raz"- hyung pochwalił mnie za moją inwencje twórczą, ale zaprzeczył, że metamorfoza włosów była konieczna. W sumie jego pomysłowość też nie była zła, cel był szczytny, więc nie potrafiłam odmówić- to było bardzo sympatyczne móc „wyrazić siebie"; zapewne, gdyby nie pełne wsparcie hyunga, to sama bym się nie odważyła... ale z drugiej strony chciałam wyprowadzić Nam Woohyuna z błędu. Wcześniej rozważyłam wszystkie „za" i „przeciw". W końcu byłam gotowa, dlatego zaufałam dla Kim Sunggyu.
Po godzinie udało mi się skompletować odpowiedni strój, choć na pewno byłoby lepiej z tzw. „ekstra zestawem fluffy" , hyung przypomniał, że jak Woohyun zejdzie na zawał, to mnie wydziedziczy z roli ślimaka. Dlaczego wymyślił „zemstę idealną", dlaczego na siłę próbuję coś zainwentować, namieszać? No tak, to wciąż pozostawało w tematach taboo: rozmawianie otwarcie z Sunggyu-sshi jak z L hyungiem wciąż wzbudzało we mnie powody do tego, bym się hamowała.
-Spokojnie, Seo Hee. Nie musisz.- powtórzył, gdy znowu rozmazałam sobie cukierkową szminko-pomadkę.
-Ja chcę, tylko nigdy tego nie robiłam... no i to powinno być inaczej, prawda?- tak, doskonale wiedziałam, co ten plan obejmował.
-Mam ci tłumaczyć, dlaczego zdecydowałaś się na wersję light(8), którą zaproponowałem?
-I tak się stresuję, jeżeli tego nie widzisz, hyung. Nie wierzę, że się zgodziłam, ale kiedy znowu trafi mi się okazja patrzenia, jak Woohyun hyung rozkłada się w słodkiej agonii?
-Tsch, ktoś coś mówił? Nie znam cię, sadystko.
* * *
(Sunggyu)
Uważałem, że nie trzeba było nic więcej, tyle wystarczyło jak na początek „kryminalistycznej kariery Nadwornego Ślimaka". Nagle przyszło mi do głowy coś jeszcze, więc poprosiłem Seo, by poczekała w samochodzie. Poszedłem do budki z lizakami
i wybrałem średniego, białego, z kolorowym wzorem w środku. Wiedziałem, że ahjusshi nie będzie miał jak wydać mi reszty, więc nawet nie czekałem, gdy tylko podałem mu odpowiednią kwotę odliczonych pieniędzy, ruszyłem ponownie do samochodu. Seo Hee grała w jakąś grę na swoim telefonie, więc pewnie nawet nie zorientowała się, że wróciłem.
-Przypnij się pasami, bo nie chciałbym cię zbierać z szyby.- poinstruowałem ją, co też uczyniła. W końcu sukces, zareagowała.
Gdy zaparkowałem, natychmiast wysiadła i chciała pójść pierwsza.
-Czekaj, masz. Twój rekwizyt.- przekazałem jej lizaka zapakowanego w folię.- Chciałaś, żeby było bardziej realistycznie, więc proszę, oto twoja „pomoc".
-Taki duży? Potrzebny?- zaczęła go odpakowywać i podejrzliwie przyglądać.- Mam go całego zjeść?
-Zrób jak chcesz, ja idę poukładać teraz chemię i środki czystości. Powodzenia.- dodałem i poszedłem pochować do szafek w łazience brakujące rzeczy, które zakupiłem z chłopakami przy okazji dzisiejszego wypadu do marketu, ale że mieli lewe ręce do wzięcia swoich zakupów, to musiałem teraz sam pozanosić.
* * *
(Woohyun)
Nie byłem w stanie określić, gdzie leżał błąd: czy wyniknął on z najedzenia się wielu mandarynek i zapiciem tego drinkiem z wytrawnego czerwonego wina i pepsi(9), czy z tego, że za bardzo opchałem się tortillą- może ciasto było nieświeże? Za dużo grałem i miałem zwidy? Co niby byłoby w stanie wyjaśnić fakt, że siedziała obok mnie damska wersja „żywego cukru"- Sungjonga?
-Nie bolą cię jeszcze palce, hyung?- zawołał L, który prowadząc swój samochód rozwalił przy okazji czyjeś dwa, a przy okazji znalazł się bliżej mety.
Niezbyt mogłem się skupić, nie wiem, co było bardziej rozpraszające: długie, rozpuszczone, delikatnie pofalowane na końcach włosy w kolorze cukrowo-pudrowej tęczy, wielki, okrągły, dwukolorowy lizak, wysokie skarpetki odsłaniające uda ze śmiesznym ryjkiem uroczego kotka... Co jeszcze?
-HYUNG! Rozwaliłeś sobie i mi zderzak!- zawołał L, a ja dopiero jakby teraz się ocknąłem, otrzymałem punkty karne za wjechanie w samochód Myungsoo i wbijanie go w barierkę, a samemu próbując wyjechać, jednak mój samochód się zablokował.
Przesunąłem się, bo być może o to chodziło. Liczyłem, że w ten sposób uda mi się odjechać, ale gdzie tam. Tak, jakby ktoś specjalnie przyprowadził tu tego cukrowego stworka. Powoli przesunęła językiem po obrzydliwym, tanim lizaku z budki ze słodyczami. Czy ona jest jakaś cofnięta w rozwoju?
-O?- krzyknęła radośnie i pokazała palcem.- Chcesz?- podsunęła mi obślinionego lizaka. Może rzeczywiście brakowało mi czegoś słodkiego, ale kto to słyszał, by dojadać po kimś jego resztki?!
Rozległ się dźwięk, który oznajmiał koniec gry: wygrał Sungyeol.
-Oppa~- „cukier" pobiegł i wtulił się w Sungjonga, który waśnie przybył. I tak później po kolei Seo podchodziła do każdego i się przytulała.
Nie miałem siły iść po schodach, a ponieważ skończyły się rozgrywki na Xboxie, rozłożyłem się na sofie i tak sobie leżałem, dopóki nie poczułem na nogach puchatego materiału. Było mi jednak przyjemnie, bo i też ciepło. Poznałem, że to ten mega puchaty kocyk, który używaliśmy z chłopakami na zmianę. Sięgnąłem ręką po szklankę z sokiem truskawkowo-arbuzowym, a potem dostrzegłem ślimaka, który z zainteresowaniem obserwował, jak lizak odbija na ścianie tęczę. W pewnym sensie było to coś rozczulającego.
-Woohyunie hyung, śpisz już?- usłyszałem.
-Chodź, Seo Hee. Daj odpocząć hyungowi. Te wakacje są dla niego wystarczająco trudne.- musiałem być jedną nogą po drugiej stronie, bo niby od kiedy Sunggyu hyung jest dla niej taki miły?
-Biedny hyung. Nie śpi za dużo i przegrywa...
-Tak, wszyscy idą już spać, ty też.
-To pa, hyung. Nie top smutków w tak dużej ilości alkoholu i dziękuję.
Byłem odwrócony tyłem, twarz miałem wtuloną w poduszkę. Długo myślałem nad tym, co zrobiła i co powiedziała. Uznałem, że najlepiej zrobię zasypiając już, najlepiej jak najszybciej.
~~~
Przez trzy kolejne dni Seo Hee nie dawała się we znaki. Doszedłem do wniosku, że te niecodzienne zachowanie „Nadwornego Ślimaka Infinite" było wytworem jakiegoś zatrucia. Mimo wszystko uważałem, że SeoJong są bardzo nierozgarniętą parą- naprawdę takie dwa nie ogary, którym ciężko coś przetłumaczyć. Starałem się być delikatny, ale skoro i jedno, i drugie nie chciało słuchać... właśnie dlatego uważałem ich za nierozsądnych, byli jak dzieci w wieku przedszkolnym.
Tego dnia było znowu ciepło, ale Sunggyu hyung się przeziębił, więc planowany, wspólny wypad nad jezioro został definitywnie odwołany. Było mi to na rękę, bo przynajmniej nie trzeba będzie niańczyć Seo Hee i Sungjonga. Podzieliliśmy się obowiązkami, kto i kiedy miał sprzątać, a kto opiekować się chorym liderem. Dbałem o to, aby zająć czymś Seo i Sungjonga, bo próbowali sobie zaplanować czas sam na sam, co było zupełnym brakiem szacunku wobec pokrzywdzonego Gyu. Mogliby poczekać z tymi swoimi wariackimi czułościami, dopóki Gyu nie zacznie się z kimś na nowo umawiać. Ja i Hyuna umieliśmy się powstrzymać, co z nimi było nie tak?
-Zanieś to dla Sunggyu- zabrałem Seo Hee paletę cieni do powiek i postawiłem tacę z filiżanką, miseczką cukru i dzbanuszkiem z dzióbkiem oraz łyżeczką do miodu.
Przymrużyła jedno oko
i próbowała wyrwać mi z ręki ciemną kredkę do oczu. Westchnąłem i starłem jej odrobinę cienia, który jej się nasypał do oka. Nie zależało mi, żeby wyglądała jak umorusana świnka.
Złapałem się ręką za serce, kiedy przybliżyła się do mnie i wygięła usta tak, że wyglądała jak ryba, która wdycha tlen.
-Piecze...- zaniemówiłem. Tylko o to jej chodziło? O głupią rzęsę, która podrażniła jej oko?
-Co jest... co wy tu jeszcze robicie?- do pokoju wszedł Sunggyu.
-Wracaj do łóżka hyung. Ona tylko symuluje, tylko to jej najbardziej się udaje.
Hyung w swojej chorobie był nieco naiwny, dlatego podszedł do niej, wziął chusteczkę i przyłożył na jej rzęsy, żeby zlokalizować tę jedną która wpadła. Przesunął delikatnie rzęsę na policzek, a jednak rzeczywiście jej wpadła do oka...
-Nie widziałeś, że ma czerwone oczy jak u królika?- spytał, gdy pobiegła do zlewu przemyć sobie piekące i załzawione oczy.
-Dobrze, dobrze, już się oderwałeś, a teraz wracaj do łóżka. Wszyscy już sprzątnęli, tylko bałaganiarski ślimak jak zawsze ma problem.
-„Bałaganiarski ślimak"? Hyung~ Ale ja naprawdę już wszystko zrobiłam i chciałam się umalować na wyjście!- gdy wróciła, to nie mogła sobie odpuścić, musiała ponarzekać. Co ja jej zrobiłem?
-Niby kto tak powiedział?
-Hyung~ Obiecałeś mnie zawieźć. Tylko ja zostałam...
-Niby kiedy coś takiego mówiłem?- czy ja cierpiałem na starczy zanik pamięci?
-Powiedziałeś, że jak będę miła i grzeczna, i porobię wam porządki w garażu, bo L hyung zmywał naczynia, chociaż według harmonogramu, to dziś kolej Sunggyu-sshi. Dongwoo trzepał dywany z waszych pokoju, Sungyeollie czyścił porcelanę i szkło, z których jecie, Hoya i ty odkurzaliście, a Sungjongie ugotował obiad i...
-Umyłaś mój i Sunggyu samochód?- przypomniałem, a ona pokręciła głową.- Zrobiłaś porządek w szafie Hyuny?- również pokręciła głową.- Czy zmieniłaś okład dla Sunggyu hhyunga choć raz? Wszyscy się nim zajmowali, a ty co, księżniczkę zgrywasz?
-Zostawiłam pod dzwiami...
-Czy ty rozumiesz, co oznacza wyrażenie „ wejdź i pomóż"? Co ty sobie wyobrażałaś, że sam będzie wstawał z łóżka?!
-Zaniosłabym prosto do pokoju, gdyby ktoś łaskawie podał mi kod, ale wiedz, że hyung sobie tego nie życzył.
-Woohyun?- odezwał się do mnie Sunggyu.
-Tak?
-Do mojego pokoju. Zabierz tacę i czekaj, dopóki nie przyjdę.
Zamrugałem, ale nie chciałem, by się jakoś przemęczał, więc wykonałem jego polecenie.- A, i oddaj Seo Hee jej kosmetyki.- dodał, nim zdążyłem wyjść z salonu.
* * *
(Sunggyu)
Nie lubiłem chorować aczkolwiek jedyna pozytywna strona, to to, że chłopaki „stawali na głowie", aby odciążyć mnie od obowiązków. Dla mnie nie było problemem zejść do kuchni, by sobie coś wziąć. Wiedziałem, że mogłem już podać jej kod, ale nie chciałem, by moje chorobowe wirusy przeszły na nią, więc choć było mi ciężko, to nie wstałem i nie otworzyłem jej drzwi ani razu. Jednak schylenie się i podniesienie z podłogi miski z wodą nie było żadną ujmą na honorze.
Seo Hee bardzo się śpieszyła, więc pewnie nawet nie spostrzegła, że śmiesznie wygląda z krzywymi kreskami.
-Zostaw tą kredkę i siedź spokojnie.- poleciłem jej, z szoku otworzyła usta, kiedy wziąłem wacik oraz spirytus salicylowy do demakijażu. Przez całe 10 minut wgapiała się w telefon, więc go jej zabrałem i oddałem dopiero, gdy skończyłem.
Z burakiem na twarzy wstała i założyła czarną ramoneskę.
-Ja mam sprzątać?- zatrzymałem ją.- I tak jesteś spóźniona. Nieważne. Jak kocha, to poczeka.
-To ja ten... nie musiałeś, hyung-nim.- zgarnęła byle jak kosmetyki i wrzuciła do małego piórnika, który szybko schowała do półki.- Znowu jestem ci coś dłużna, aish. Lepiej, żebyś namyślił się, co chcesz. Wychodzę.
-Ech, wiesz jak się wyręczać hyungiem...
-Robię coś źle? W którym momencie coś spieprzyłam?- dopytywała się i zamknęła drzwi do pokoju(10).
-A czy ja coś takiego mówiłem?
-Owszem, mówiłeś hyung. Ale... okej, mianhae.- przeprosiła mnie, a ja nawet nie wiedziałem, za co.- Nie będę odbierać, zostawiłam telefon w pokoju, więc się nie martw, nie zgubię się.
-Aa~ tak, tak. Udanego spotkania- pożyczyłem jej szczerze i poszedłem do swojego pokoju. Tak jak sobie zażyczyłem czekał tam Woohyun.
-W porządku, hyung?- zapytał i pomógł mi się położyć na łóżku.
-Ej no, bez przesady. To tylko przeziębienie.- udałem, że się gniewam. Miło było wiedzieć, że Infinite wciąż od czasu do czasu troszczą się o mnie. Nawet jeśli byłem dla nich ostatnio trochę zbyt ostry i szorstki niczym Dziadek Mróz.
-Ogarnęła się już?
-Woohyun, mam prośbę.- nie odpowiedziałem mu na pytanie, bo miałem swój powód.
-Jasne, hyung. Co takiego?
-Nie zmuszaj więcej Seo Hee, żeby mi cokolwiek przynosiła. Myślisz, że czemu do tej pory nie zna kodu do drzwi?
-Myślę, że za bardzo się jej boisz. Odwagi, hyung.
-Ja się jej nie boję. To człowiek.
-Tak, ale chodziło mi, że jakoś szczególnie jej unikałeś.
-No i właśnie dlatego, że ja postanowiłem zmienić swoje złe nastawienie, to ty postanowiłeś się teraz na nią i na Sungjonga uwziąć?
* * *
(Woohyun)
Zamiast wypoczywać, to hyung zmuszał swoje szare komórki do ciężkiej pracy, co przy jego nieciekawej kondycji było niewskazane. Jakby nie miał nas, to by w ogóle o siebie nie dbał! Staraliśmy się jak tylko mogliśmy, aby nie zakłócać ciszy hyungowi, ale najwięcej trudu w zepsucie efektów moich dobrych intencji przejawiał ślimak-wyjątkowo nieznośny, zbuntowany, nie rozumiejący, że liderowi należy się choć minimalna dawka odpoczynku i należytego szacunku.
Wszyscy to rozumieli, tylko nie ona. Nawet Sunggyu przystosował się do jej odmienności- dlaczego ona nie umiała?
-Przeszkadza ci już? Od początku wiedziałeś, kogo bierzesz pod swój dach.
-No właśnie chyba nie bardzo. Nie sądziłem, że wbije nam wszystkim taką szpilę. Jedną, wielką zbiorową.
-Woohyun...
-Nie, to niesprawiedliwe. Zupełny brak taktu, a wszystko przez to, że ją za bardzo chłopaki rozpuścili. Hyuna zresztą też...
-To ja o tym zadecyduję.- przerwał mi hyung, gdy dopił zimną herbatę.- I akurat tak się składa, że ja osobiście nie żywię urazy do nikogo i nie obarczam winą, a już na pewno nie Sungjonga i Seo Hee. Proponowałbym ci, drogi Woohyunie, abyś nie próbował jej zastraszać wymyślając niestworzone historie o tym, jaka to ona jest. Nie sądzę, by było to konieczne, czy to jasne?
-Naprawdę, hyung?
-Tak, Woohyun. Dzięki za troskę, ale wmawianie komuś czegoś, czego nie zrobił, nie jest zbyt kulturalne. A z Seo Hee i Sungjongiem załatwię sprawę sam.
-Dasz radę?
-Obiecuję, że gdy pojawi się jakiś problem, to bezzwłocznie zwrócę się do ciebie.
Poprawiłem mu poduszki, ułożyłem Kit-Kata, od którego Gyu chyba się uzależnił oraz podłączyłem mu telefon do ładowarki, bo trzymał się na zaledwie 4%, a potem, gdy hyung (w końcu!) usnął to bezszelestnie opuściłem jego pokój. Poszedłem do siebie i opadłem na plecy, na łóżko. Hyung miał rację, a przez nieuzasadnione napady złośliwości względem Seo Hee czułem się jak pospolity przestępca. Skąd mi się wzięło, że Seo traktuje nas tak, jak w relacji typu incest? Przecież to tak nie wyglądało. Seo Hee nie chodziła rozebrana po mieszkaniu, my również. Infinite po prostu wczuli się w rolę takich braci-opiekunów z prawdziwego zdarzenia. Skoro nie miałem problemu z „rodzeństwem" SeoYeol, to dlaczego tak niepokoiło mnie SeoDong czy SeoL? Najgorzej było chyba, bo strasznie rozpaczałem nad WooSeo. Czego ja w ogóle chciałem, byłem jakiś dziwnie nieokreślony. Najpierw narzekałem, bo trzymała mnie na dystans, a potem, jak już jej się poprawiło, to ją ni stąd, ni z owąd zacząłem odpychać. Zachowywałem się pewnie jak jej świętej pamięci siostra Jinnie- bez owijania w bawełnę, byłem dla Seo niesprawiedliwy i okrutny. Wiedziałem, że ona i Sungjong są odpowiedzialni, lecz mimo to coś mnie pchnęło do tego, aby udowodnić Seo Hee, że jej zachowanie nie jest normalne. Postanowiłem jej wyjaśnić powód moich żałosnych zaczepek, ale pod warunkiem, że nic głupiego nie zrobi. Z tym pozytywnym wnioskiem udało mi się zasnąć.
* * *
(Seo Hee)
Dopięłam swego i doczekałam się bycia sam na sam ze swoim misiakiem. Jak zazwyczaj nie robiliśmy nic, co wzbudzałoby czyjeś kontrowersje. Oboje nie chcieliśmy nikogo krępować, więc nawet się nie przytulaliśmy, mimo iż nie było w pobliżu Woohyuna. Spędziliśmy razem naprawdę miłą resztę dnia i wróciliśmy z wypadu nad jezioro dopiero wtedy, gdy zaczęły gryźć komary. Nie kąpaliśmy się, bo było za chłodno, ale posiedzieliśmy sobie i porozmawialiśmy, a przy okazji doszliśmy do wniosku, że decyzja, jaką podjął CEO Woollim negatywnie oddziaływała na Woohyuna, co przyczyniło się do tego, że nawet ja i Sungjongie zaczęliśmy go drażnić. Mimo to, to jak o mnie myślał oraz o swoich kumplach też... nie wiem, czy mogłam przymknąć na to oko.
-No ale najważniejsze, że Gyu hyung jednak przekonał się do ciebie i wie, że nie jesteś zagrożeniem. – próbował mnie pocieszyć Sungjongie. Kontynuowaliśmy naszą rozmowę w pokoju na poddaszu.
-Raczej nie ma innego wyjścia, skoro zajmuję się jego pluszakiem. Oni są w takiej love-hate relacji, myślę, że gdyby nie wiedział, że może mi go podrzucić, to już by go rozszarpał
-Ale Seo... nie zapominaj, że hyung też ma swoje słabości.
-Wiem. Naprawdę nie traktuję Kit-Kata jak własnego pluszaka. Gdyby Sunggyu hyung mógł to zrozumieć... To mówisz, że SooKyung zrobiła dla hyunga to samo co unnie?
-Na to wygląda... Może oddał ci tą zabawkę, by pozbyć się negatywnej energii?
-I on wierzy w takie rzeczy? To niech go jej odda, a nie później Woohyun gada, że to przez nas im nie wyszło. Nie potrzebna mi maskotka, a już na pewno nie pamiątka po dziewczynie hyunga. Poza tym, kto wie? Może się jeszcze zejdą?
-Widzisz, jaki jest tym wszystkim zszokowany... Desperacko wciska ci swoją maskotkę.
-Właśnie tego w nim nie lubię, że jest od SooKyung. Chyba to jednak ode mnie spłynęła na niego zła energia...
-Cii~ Już nie dostaniesz jego zabawki i nie będziesz musiała czuć się zmuszona.
-Oppa, zostaniesz?- poprosiłam, bo właśnie wstawał i kierował się do wyjścia.- Tylko, dopóki nie usnę.- dodałam.
-Mam dosyć hyunga hipokryty- przyznał.- Nawet nie wiesz, co się działo pod tych dachem.
-Cii~ Oppa, jest dobrze.- uspokajałam go, bo nie chciałam, by nie respektował starszych.- Pokażę, że jestem grzeczna, ale potem któregoś dnia, gdzieś się zaszyjemy. Chcę powtórki z Myeong Dong, ale nie tutaj i nie teraz.
-Och, ty...
-Nic nie poradzę, że jestem wybredna- nadęłam policzki i wtuliłam się w niego, żeby szybciej zasnąć.
-A mi to w ogóle nie przeszkadza.
-Jestem męcząca, co?
-Jejku, nie zaczynaj na nowo, Seo, chyba że chcesz, żebym się zdenerwował. Dobrze wiesz, że mamy takie samo prawo do okazywania sobie uczuć jak Woohyun hyung i Hyuna.
* * *
(Woohyun)
Czekałem, aż Sungjong wyjdzie. Było już dawno po 21, a on wciąż siedział u niej w pokoju. Najwidoczniej oboje w ogóle nic nie zrozumieli z mojego przekazu, a szkoda, bo już myślałem, że ją przeproszę.
„Woohyun~♡ , choć raz nie udawaj stróża i nie zachowuj się jak przykładny rodzic"- wiadomość od Sunggyu hyunga o tej porze? Ale skąd on wie, że poszedłem na samą górę? Ma promień x-ray w oczach czy może zainstalował mi GPS w telefonie, by móc mnie namierzyć?
Aish, hyung bywał taki naiwny i dziecinny... Jemu ewidentnie się nudzi, bo SooKyung go zostawiła... ale z drugiej strony lepsze to, niż rozwalanie talerzy- przez nieuwagę potłukł już 3.
Chciałem obserwować Seo Hee następnego dnia, akurat była środa. Wyglądało na to, że to mi się nie uda, bo L łaskawie poinformował mnie, że wyszła z Sungyeolem pograć na automatach, bo rozstawiły się gdzieś niedaleko stragany albo coś w rodzaju parku rozrywki. Szkoda, że nie powiedział, bo byśmy wszyscy poszli.
-Ty byś się wszędzie chciał doczepić, a prawda taka, że Seo potrzebuje też spędzać czas nie tylko z nami razem, ale i z osobna. – od kiedy Dongwoo ją kryje?
-Miej trochę umiaru- przypomniałem mu, bo jak widać ostatnio stał się mnie ostrożny.- Te hieny wciąż czekają, aż nas złapią.
-E tam, nie będę sobie nimi głowy zawracał i specjalnie odmawiał przyjemności, skoro i tak piszą wyssane z palca bzdury.
-L, zadzwoń do Sungyeola- poprosiłem visuala, który zajął się obieraniem ciepłych ziemniaków.
-Mam zajęte ręce~- zawołał niemalże śpiewnie z kuchni.- Sunggyu chciał sałatkę.
Zdziwiłem się, bo niby od kiedy L tak posłusznie robi wszystko to, co lider chce, ale nie komentowałem tego.
Rozległ się dźwięk domofonu- znak, że ktoś wpisał hasło, bo drzwi automatycznie się otworzyły.
-Oo, ślimakowe rodzeństwo wróciło~- to podziałało jak magiczne zaklęcie: L oderwał się od zajęcia w tempie natychmiastowym.
-Co dla mnie macie?- zapytał z miną radosnego dzieciaczka, oczekującego na pamiątkę z podróży od kogoś starszego.
-Hmm... Mam gumę do żucia, ale już ją pośliniłam. Jednak jak chcesz, to się częstuj, w końcu te same geny.
Nie wiem, co oni widzieli w tym śmiesznego, bo mi zrobiło się mdło, gdy wystawiła język z gumą zmiętoloną na jego końcu, ale odkaszlnąłem i upiłem łyk wody mineralnej, więc było mi już lepiej. L kontynuował przygotowywanie posiłku, Hoya zajął się przeglądaniem poczty, którą Sungyeol wyjął ze skrzynki pocztowej, Dongwoo oglądał śmieszne filmiki oraz memy, a Sungjong pewnie dalej spał. Zostawiłem ich i poszedłem sprawdzić, jak się czuje lider Gyu, ale właśnie wychodził z pokoju, zastanawiało mnie to, że nie zamknął za sobą drzwi, ale przekonałem się szybko, jaka była ku temu przyczyna. To była rzadkość widzieć Sungjonga i Gyu razem. Lider hyung był opatulony kocem, a Sungjong w jednej ręce trzymał mały worek na śmieci wypchany głównie zużytymi chusteczkami. Drugą rękę miał zajętą przez jakieś wielgaśne, okrągłe pudełko z równie okrągłym wieczkiem.
-Hyung, mówiłem ci, że nie możesz wstawać. Jeszcze nie jesteś zrehabilitowany.- dałem mu znać, że nie podobało mi się to, że wstał.- A ty jesteś skrajnie nieodpowiedzialny, Sungjong. Poprosiłem cię tylko, żebyś przez moment zajął się hyungiem, tak trudno...
-Nie krzycz na niego.- przerwał mi Gyu i położył rękę na moim ramieniu.- Pomóż mu lepiej ze znalezieniem waszych brudnych rzeczy, razem zrobicie pranie szybciej.
-No okej, ale ty wracaj do pokoju. L ci coś przyniesie...
-Woohyun hyung, pozwól na moment- zawołał mnie gestem maknae, a Sunggyu hyung zszedł na dół.
-Ej, ej, co ty wyczyniasz?- powstrzymałem go, gdy zaczął wykładać na półkę własność lidera.
* **
(Sungjong)
-Weź głęboki wdech, Woohyun-nim i na spokojnie przyjmij do wiadomości to, co ci powiem- przemówiłem do niego jak do małego dziecka. Hyung był trochę fochnięty, ale nie kwestionował moich słów.- Sunggyu hyung chce zakończyć relację ze swoją dziewczyną. Sam – podkreśliłem wyraźnie.- A to oznacza, że nic nie zostało na nim wymuszone.
-Nie jestem upośledzony. Zrozumiałem za pierwszym razem- podniósł na mnie głos.- Po co to robisz?- zwrócił mi uwagę, gdy wyjąłem upaćkanego czekoladą pluszowego ślimaka.
-Czy ja ci muszę wszystko tłumaczyć?- westchnąłem i pogładziłem łatkę ślimaczka w miejscu serduszka, miejsce, gdzie Sunggyu hyung przeprowadził na pluszaku drastyczną, ale słuszną procedurę.- Sam nie wiem, czemu Gyu hyung znęcał się nad swoim zabawkowym, pluszowym ślimakiem.
-Widzisz, jak go choroba zżera? Niszczy cenne dla siebie dobra naturalne.
-Może, ale miłość to nie choroba, więc hyung mógł podjąć pewną decyzję sam.
-Mów jaśniej.
-Proszę cię bardzo.- przytaknąłem uspokojony faktem, że Woohyun w końcu użył kulturalnego tonu, a nie traktował mnie jak tępego kartofla.- Mówi ci coś 'katharsis'?
-Nie mam pojęcia, co to takiego, więc proszę o wyjaśnienia.
-Och, no wiesz, hyung. Tak sobie tylko palnąłem. Jestem nieodpowiedzialny, a w głowie mam pustkę i przy każdej możliwej okazji myślę o tym, by jakaś napalona dziewczyna dorwała mi się do paska.
Hyung przełknął ślinę, zagryzł mocno dolną wargę ust i zapanowała cisza. Chyba się nie spodziewał, że będę przymykał oko za każdym razem, gdy będzie ubliżał mi, Seo Hee albo pozostałym twierdząc, że jesteśmy chorą, popieprzoną rodziną chorującą na każdy możliwy i typ zboczenia względem naszego „Nadwornego Ślimaka". Woohyun musiał mieć jakąś zaćmę umysłu przez to, że CEO nas zawiesił, ale mógł się powstrzymać od złośliwości albo uczepić się każdego innego, ale że padło na Seo, to nie mogłem mu tego darować.
Gdy Sunggyu hyung powiedział swojej dziewczynie, że Kit-Kat jest na terapii, myślałem, że nie wytrzymam, ale stłumiłem śmiech przysłaniając sobie ręką usta.
-Zejdźmy na dół- zaproponował Woohyun, gdy SooKyung już schodziła.- No co, chcę zobaczyć- dodał, a ja kiwnąłem głową.
Zauważyliśmy, że Sunggyu hyung zmierzał ku drzwiom wyjściowym.
-Ty zostajesz, oppa. Nie przemęczaj się.- usłyszeliśmy, jak SooKyung przejmuje worek wypełniony zużytymi chusteczkami i wybiega z dormu, by umieścić śmieci w odpowiednim kontenerze. Chwilę potem była z powrotem, poszła do łazienki umyć ręce i wróciła z miską wody, by zrobić zimny okład dla Sunggyu.
-Wracaj do zdrowia.- to były jej ostatnie słowa. Dongwoo po dżentelmeńsku odprowadził ją do drzwi i pociągnął dla niej klamkę, a potem wyszedł z nią na ganek, pewnie coś sobie nawzajem powiedzieli, ale to już jest sprawa Dongwoo hyunga.
-Oii~ Widziałem na twojej półce niezły towar. Kiedy wypiłeś?- zapytał Dongwoo i nadął policzki, by wzbudzić w Sunggyu hyungu poczucie winy.
-Niedawno.- krótko, zwięźle i na temat a co się hyung będzie przemęczał.
-Czy ty musisz pić właśnie teraz?- zawołał do niego Woohyun hyung.
-A co, mamy obżerać się lodami wiśniowymi?- odparł Dongwoo.
-Nie ma takiego powodu, więc zapomnij o jednym i o drugim.
-Wyjmij kieliszek dla mnie- poprosił Sunggyu hyung.
-Okie Dokie~- zawołał Dongwoo i wyjął dla siebie i dla lidera.
-Co tak skąpisz, też chcę~- domagał się Sungyeol.
-To już wyciągnij dla wszystkich- zmienił zdanie Sunggyu, a Dongwoo wykonał znak 'peace'.
-Beze mnie. Dopiero co wziąłem tabletkę na ból głowy- dodał L hyung.
-Ok-ok- odparł znowu Dinowoo hyung, ale teraz powstał problem, bo podał mi wino musujące do góry nogami, więc szybko postawiłem je na stole, ale że było za bardzo „pod napięciem", korek, który zdjął Woohyun hyung, zaczął się odbijać.
-Uu~ Ładnie poleciał. Faktycznie mocny~- zauważył Dongwoo hyung.-Odkorkowałeś dżina, Woohyun- kontynuował żartować, a wtedy tak jakby wszyscy się ocknęli i spojrzeli tam, gdzie poleciała zatyczka.- Od zawsze marzyłem o spotkaniu Harley Quinn.
* **
(Wooohyun)
Cosplay? Jeżeli tak, to niezbyt udany. Harley Quinn była platynową blondynką, no i matka natura nie poskąpiła jej wzrostu. Poza tym trochę to spóźnione, bo sezon na Harley Quinn już dawno minął. Czekałem, aż Seo coś od*ebie, bo najpierw odgrywa ugrzecznioną dziewczynę w wersji Lolity, no a teraz Harley Quinn? To na pewno nie jest przypadek.
-Dobra, dość!- krzyknąłem, odłożyłem swój kieliszek i odsunąłem ją ode mnie, gdy arogancko podeszła, przechyliła moją rękę w stronę swoich ust, by wyglądało to tak, jakbym to ja ją poił.- Żądam wyjaśnień!
Posłałem L mordercze spojrzenie, bo pewnie to on czegoś jej takiego nagadał, a ona łykała każde jego słowo jak młoda gęś. Myungsoo uniósł ręce ku górze i wzruszył ramionami. Że niby nie wie, co tu się od*urwiało?!
-Ktoś sobie nie radzi z emocjami- bardziej stwierdziła niż zapytała, jakkolwiek by to nie brzmiało jej stosunek i zachowanie względem mojej osoby było wulgarne.
Sięgnęła ręką ku górze, zsunęła z głowy perukę i rzuciła ją na kanapę.
-Niewychowana- powiedziała, a następnie odpięła z szyi elastyczną, gumową obrożę oraz mały krzyżyk.- Nieelegancka, bezwstydna, dzikuska- sięgnęła pod bluzkę. Czy ona chciała się tu obnażać?!
-Przestań!- próbowałem ją zatrzymać, ale chodziła dookoła i rozrzucała po kolei ubrania cosplayowe.- Ej, zróbcie coś!- poprosiłem o wsparcie chłopaków, ale żaden nie ruszył się z miejsca. Co ta wariatka zamierzała...?!
-Szalona, niewyżyta- kontynuowała i rzuciła we mnie wyjętymi z kieszeni spodni Sungjonga paroma pustymi opakowaniami. Dongwoo siedział i konsumował w najlepsze popcorn, L zastygł w bezruchu, Sungyeol i Hoya usuwali się jej co chwila z drogi..
-Wiesz co, chyba się pomyliłem. Jesteś stukniętą wariatką.- nie wytrzymałem, bo niby jakim prawem... Nie, nie będę dłużej znosił takiego prostackiego zachowania.
-Hmm, takie dobre wino, szkoda, by się zmarnowało. Może zrobię tak~
* * *
(Seo Hee)
Po wypiciu alkoholu z ich kieliszków, co było kompletną przesadą, ale miałam już dość, chciałam zrobić coś jeszcze; moja cierpliwość wyparowała. W co ja, naiwna, liczyłam? Gdyby hyung się złamał, to byłoby to dawno widać. Dałam się znowu głupio wkręcić dla Kim Sunggyu? Żeby to odkręcić było już za późno, muszę przynajmniej raz pokazać, że jak siew coś zaangażowałam, to z sercem. Pokazać, że nie jestem bezmyślną dziewczynką ani wiecznie niezaspokojoną nimfomanką.
Myślałam, że pokażę tylko Woohyunowi, ale żeby Sunggyu-sshi się również oduczył, to musiałam również jego jakoś ukarać. Mam nadzieję, że nie zejdzie na zawał po moim dzisiejszym i takim naprawdę z**banym zachowaniu, że sama siebie nie poznaję. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczą, bo w sumie to była zbiorowa nauczka. Chyba dobrze, że miałam normalne ubranie pod tym cosplayowym, bo inaczej wszystkim zrobiłoby się aż przesadnie niedobrze.
* * *
(Woohyun)
Chłopaki co chwilę się śmiali z gag showu, który urządziła Seo. Byliśmy pod wpływem alkoholu, więc nie trudno było jej nas przekonać.
-Omo, wiem, pamiętam to. Aigoo~ Hi5!- Dongwoo, który najwyraźniej czuł się bardziej dumny niż zażenowany z tego, że Seo Hee naśladowała jego pamiętny występ(11), przybił z Seo High Five, natomiast L analizował wzorek na jej ubraniu. Nie chciałem, by chłopaki zobaczyli wodę w moich oczach, więc dyskretnie udałem się do łazienki, aby się jakoś ogarnąć, bo źle się czułem.
Gdy byłem już gotowy, to zwolniłem łazienkę, chociaż ktoś pukał ze dwa razy.
-Muszę coś powiedzieć- oznajmiłem, ignorując to, że Seo Hee siedziała na oparciu kanapy, ponownie ubrana w cosplayowe ubranko, które było lepsze od bluzki i spodenek z bohaterem kreskówki- pingwinem Pororo.
-My tobie też- odparł Sungyeol, przytrzymując Seo Hee, żeby nie spadła.- Ale ty zacznij.- szybko zmienił zdanie i posadził ją bezpiecznie na kanapie, a ja niezbyt wiedziałem, czy to taki dobry pomysł, ale Sunggyu hyungowi, zdaje się, że nie przeszkadzało to, poza tym nie miał za dużo do gadania w tej kwestii; tyko on szybciej niż ja ogarnął to radosne stworzonko.
-Seo Hee, Woohyun chce ci coś powiedzieć- szepnął jej do ucha Sungjong.
-Mhm, rozumiem.- przytaknęła i skrzyżowała ręce, wyraźnie przejawiając oznaki niezadowolenia.
-Przepraszam, powiedziałem to wszystko w złości. Wcale tak nie uważam. Nie znam cię za dobrze, a i tak ubzdurało mi się coś tak głupiego. Wiem, że spieprzyłem. Miałaś mieć we mnie oparcie, a nie wroga. Co ja mówię, nawet przyjaciołom nie mówi się takich rzeczy. Po prostu spanikowałem i nie wiedziałem, co robić. Chyba za szybko polubiłaś Sungjonga. W każdym razie jest mi naprawdę przykro, nigdy nie chciałem cię upokorzyć lub sprawić, byś czuła się poniżana. Nie miałem i nie mam prawa wtrącać się do tego, w jaki sposób spędzasz wolne chwile z każdym z osobna.
-Jak już się upodlę do najniższego poziomu, to ciebie pierwszego poinformuję.
-Nie, nie o to chodzi, Seo Hee. Po prostu... Dobrze wiesz, że nie jestem zawodowym terapeutą. Żaden z twoich poprzednich nie mógł ci pomóc, a ja owszem. Później zacząłem się cieszyć, bo otworzyłaś się na nas... byłem w szoku, że udało mi się pomóc. Znaczy... nawet nie wiem, czy to moja zasługa...- przerwałem, bo dziewczyna nadęła policzki.
-Ktoś się namęczył wymyślając grupową terapię, więc to twoja wina, że coraz częściej przebywałam z tobą i twoimi kolegami..
-Tak, nabrałaś naszych nawyków, aż mnie to wystraszyło.
-Drogi, kochany Dongwoo hyung... To ty pomyliłeś moje i Sunggyu hyunga skarpetki Opowiedz, proszę, co znalazłeś innego w mojej półce z ubraniami.
-Mam wymieniać wszystko?- spytał zdziwiony.
-Jak chcesz.
Przez chwilę Dongwoo opowiadał, co znalazł u niej w półce przy okazji Wielkich Porządków.
-A ty, oppa, Sungyeollie, widziałeś, że ćwiczyłam przed zawodami, tak? Zauważyłeś, bym miała na sobie coś niepożądanego?
Sungyeol zaprzeczył. Później o to samo zapytała Hoyę, który zaprzeczył, a Seo przeszła się do Myungsoo i założyła my ręce na szyi.
-Kochany L hyung, opowiedz proszę, swojemu Woohyun hyungowi, bo on chyba nie przechodził kursu z pierwszej pomocy dla osób po traumatycznych przejściach. To żadna tajemnica, hyung i nie spinaj się tak, bo pomyślę, że ważę za dużo jak na twoje giętkie gałązki.
-Yah...- L pogroził jej palcem, po czym poczochrał jej włosy, a następnie wstał i chwycił przedmiot- jedno z 3 pustych opakowań, które zostały wcześniej skierowane we mnie, niezbyt pewnie obracał je w dłoniach, ale Seo dała mu znać, że jest pewna, że on może mówić. Tak zaczął opowiadać: najpierw o tym, dlaczego Seo Hee była w posiadaniu takich opakowań i dlaczego zażywała takie tabletki. Chodziło o to, że przez to, jak ją skrzywdzono, odczuwała w pewnym miejscu ból. Nie miała odwagi pójść do miejsca, które by jej pomogło i gdzie otrzymałaby skierowanie na badanie, ale Hyuna ją w tym wspomogła i dzięki niej miała odwagę tam pójść. Ostatnia wizyta Seo w tym miejscu odbyła się 15 kwietnia, ale to wszyscy wiedzieli, bo przyszło do nas pismo z tejże kliniki.
Pominęła Sungjonga, ale chyba domyślałem się, dlaczego. Wszyscy starali się jej pomóc w mniej lub bardziej ekstremalnych sytuacjach na miarę swoich ograniczonych możliwości w TEJ kwestii.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio- wiedziałem, dlaczego odrzuciła moją pomoc, z którą się nie tyle, że spóźniłem, ale ja jej w ogóle nie udzieliłem, tylko zostawiłem ją samą z tym trudnym problemem. W takim stanie to nikt normalny nie myślałby o „tym"- ani Seo, ani Sugjong o tym nie myśleli. Byli normalniejsi od większości tych prawdziwie „normalnych" osób i par, które znam.
Po takim czymś nie liczyłem na to, że mi wybaczy.
-Przepraszam, że nieświadomie zachowywałam się prowokacyjnie, nie chciałam. Przepraszam za to, jak kretyńsko zachowywałam się przez ostatni tydzień. A jeżeli chodzi o moją orientację jestem hetero, ale bez przesady. Monogamii nie uznaję, zresztą mam niemiłą pamiątkę... nawet jeśli bylibyśmy bliżej, to nie. Nie chcę do tego wracać, pogódźmy się, hyung. I nie chcę już więcej słyszeć, że jestem niewyżyta, bo to nie ja zostawiam czasopisma xx, gdzie popadnie- tu spojrzała na Dongwoo.- To nie ja myję się olejkami eterycznymi- tu spojrzała na Myungsoo, który niewinnie wyszczerzył zęby.- To nie ja dogadzam sobie pod kołderką, a potem rano ta~kie dojście na prześcieradle... bez obrazy, Woohyunie hyung. Przepraszam, że cię odrzuciło, ale nie miałam na myśli takiego „kocham cię" jak mam w stosunku do Sungjonga.
-Ojej, no to pojechałeś po niej, haha~- zaśmiewał się w najlepsze Sunggyu hyung.
-Ugh... To miłe.- przyznałem.
-Ech, zraniłeś jej uczucia, hyung.- dodał L. – Co ten mały, kochany ślimak ci zrobił?
-Nie wiem, co powiedzieć, Seo Hee...
-Przeprosisz ładnie Sungjonga i żeby mi to było ostatni raz, jak wtrącasz się do jego życia.
-Ale...
-Ja nic nie mówię, ale to też było niekulturalne, jak ty z Hyuną jedno drugiemu w moim łóżku i łazience. Nie sądzisz, że w stosunku do Sungjonga, byłeś niekulturalny? Ai~, hyung... sprzątaj po sobie. Nie traktuj mojej łazienki czy pokoju jak hotelu. Wiesz, ile prezerwatyw znalazłam?
Poczułem, jak moja twarz barwi się kolorem czerwonym. Najłatwiej było wytykać błędy innym.
-Przepraszam was oboje. Przepraszam, naprawdę nie wiem, co we mnie wstąpiło...
* * *
(Seo Hee)
-No już, już hyung. Każdemu się zdarzają błędy. Oppa, mógłbyś ogarnąć swojego hyunga? Mam do pogadania jeszcze z wiesz-kim.- poprosiłam Sungjonga i położyłam mu się do stóp.- Ktoś był dla mnie niemiły- pożaliła się i ułożyłam głowę na jego kolanach. Dongwoo hyung zaczął skandować „SeoJong, SeoJong" i robił sugestywne gesty ustami.- O, dzięki L hyung- zaśmiałam się, gdy Myungsoo zaczął czochrać mu włosy, by go uciszyć, a wszyscy wiedzieli, jakiego fisia na punkcie fryzury miał Dongwoo.
-Widzisz, co drugi tu to nie ogar.- stwierdził oppa, podniósł mnie z podłogi i postawił na nogi, na których lekko się trzymałam.
-Wpasowuję się idealnie, tak?
-Tak, jagiya, ale nie przesadź, bo już dość narozrabiałaś- ostrzegł mnie.
-Nikt nie ucierpiał, a według niepisanych zasad przyjaźni zawartej między Bang Seo Hee a Infinite, relacje koleżeńskie nie obejmują niestosownych zachowań. Z racji tego, że nikt nie poczuł się skrzywdzony czy napastowany seksualnie, Bang Seo Hee nie przyznaje się do wystąpienia innych skutków ubocznych zauważonych wśród Infinite- wypaliłam, a Sungjong rozdziawił usta.- Szkoła Dongwoo, Misiaku. Mianhae. Potrafię być cięta w języku.
-Oi, skarbeczki. Nie gruchajcie już tak, to będziecie robić sobie potem. Toast~- Hoya hyung nalał każdemu do kieliszka nową „kolejkę" wina. Upiłam trochę z kieliszka Sungjonga, a następnie podeszłam do Sunggyu hyunga.
-Chodź, hyung. Nie wywiniesz się, dobrze o tym wiesz.- przypomniałam mu łaskawie.- Pomóc ci wstać, hyung? Czujesz zawroty? Masz nogi jak z ołowiu?- zaoferowałam mu kulturalnie dłoń. Hyung chwycił ją niepewnie.
-Ona jest pijana, ale nic ci nie zrobi. Możesz z nią pójść Prawda, Woohyun hyung? Seo jest bezbronna.- zawołał Sungjong, na co Woohyun kiwnął głową na „tak".
-Aż mu zazdroszczę teraz.- będąc na schodach na drugie piętro usłyszałam udawany „płacz" Dino hyunga.
„Nie ma czego, DinoWoo-hyung. To nie nagroda Ψ^‿^ " – przesłałam mu smsem wiadomość i zablokowałam urządzenie, bo nie chciałam, żeby wysyłali mi relację z salonu. Kim Sunggyu musiał się przekonać, że nie tylko na Woohyunie się zawiodłam, ale na nim też. Zaprowadziłam lidera do mojego pokoju.
-To liczymy, ile dziś przeskrobałam, tak?- spytałam zachęcająco i usiadłam na poduszce naprzeciw hyunga z katarem.
-Nie za dużo w tobie energii?
-Chciałbyś mieć znowu 20 lat, prawda? Cóż, zawsze możesz udawać 19-latka mając 30-tkę- zaproponowałam i pokazałam swoje „dziecinne" ząbki.- Wiesz, że tak samo jak Woohyunie...
-Jeszcze? Myślałem, że wystarczająco się na mnie zemściłaś. A i ostrzegałem cię. Doprowadziłaś Woohyuna do płaczu i co zrobisz?
- Wiem i dlatego przepraszam, hyung. Wiem to, ale już nie wytrzymałam. Zrozumiem, jeżeli mnie teraz wyrzucisz za drzwi.- nadęłam policzki.
-Myślę, że chłopaki wyłapali tą aluzję i nie mają ci tego za złe.
-No tak, to tam takie wygłupianie się tylko było, ale mimo wszystko przepraszam, że doprowadziłam do aż tak niezręcznego wydarzenia.
-To ciebie Sungjong z tego rozliczy, nie mnie- wystawił mi język.
-Sungjong nie jest takim chłopakiem, który rozlicza mnie z tego, czy przyjaźnię się z jego hyungami albo że ta relacja ma wiele wspólnego z byciem mu niewierną, bo tak wcale nie jest. Dostałam zgodę Sungjonga, bo on nie wątpi w normalność swoich kumpli. Zresztą... słyszałeś. Nikt nie poczuł się w jakiś sposób obrażony, no ale wiadomo, ty to ty.
-Powiem ci, co robisz nie tak, roztrzepany ślimaku, który za każdym razem, gdy dojdzie do przyjacielskiego kontaktu cielesnego, myśli, że ktoś będzie zniesmaczony. A jak ty działasz i funkcjonujesz między twoimi przyjaciółmi? To się ot tak nie wzięło, wystarczy, że przypomnisz sobie, jaka nieśmiała byłaś na początku.
-Właśnie, hyung, jak? Jesteś geniuszem~- pochwaliłam go i klasnęłam w dłonie.- Muszę zapytać. Będę się z nimi wkrótce widziała, to zapytam. Ale serio, hyung. Na pewno cisną ci się na język brzydkie słowa, więc się nie krępuj.
-Tsch. Tak, na pewno. Już, od razu śpieszy mi się, aby ci podokuczać- odparł i pstryknął mnie palcem w czoło.- Nawet nie myśl o zawstydzaniu mnie.
-A! Bo ta książka była twoja...- zaczęłam nieco chaotycznie, a hyung przysłonił mi usta ręką.
-Ustalmy, że nie będziemy wracać. Ja zapomnę, że wiem to, co tak dokładnie ukrywałaś, a ty zapomnij o tej cholernej książce.
-Ja ją bym chciała dokończyć, hyung.- wypaliłam bez namysłu, a hyung posłał mi spojrzenie typu WTF.
-Nie, w żadnym razie.- odmówił.
-Nie, nie możesz mi odmówić...- znowu nadęłam policzki i zrobiłam aegyo, ale nie podziałało.- Nie wierzysz mi, że nic niegrzecznego nie robiłam i robić nie będę?
-Dokładnie.
-Hyung~ ,Gyu, Kim Sunggyu... oppa?- próbowałam go jakoś sprytnie podejść.
-Bang Seo Hee, chcesz zginąć?
-Ale dlaczego? Uczciwie ci mówię, jak chciałam się zemścić...
-Nazwij mnie tak jeszcze raz, a przysięgam, że wyrzucę cię z dormu, choćby siłą. Mogłabyś docenić, że dostosowaliśmy się do twojego pobytu.
-Są bardziej hardcorowe rozdziały niż te, które polecił mi L hyung? Omo, omo.- klasnęłam w dłonie.- Ye~y, jupi~- skakałam po materacu jak najarana. Oczywiście nie zależało mi na e*otycznej książce, ale chciałam powkurzać trochę hyunga. Nie mogłam nic wymyślić lepszego, a poza tym oboje wyczerpaliśmy już swój limit, aby być znośnymi dla siebie nawzajem. Musiałam pomyśleć o czymś dotkliwym, a jednocześnie łagodnym. Sungjongie ostrzegł mnie, że jak posunę się za daleko, gdy np. za bardzo będę drażnić jego hyungów, to on mnie nie będzie usprawiedliwiał czy brał mojej strony. Wciąż istniały obowiązujące mnie nakazy- szczególnie względem Sunggyu hyunga.
-Nie myję się olejkami eterycznymi, a te które mam w szafie są w prezencie od oppy i jeszcze ich nie używałam.
-Sungjonga?!
-No nie, od Sungyeola~
-Na co ci on to kupił?!
-Ha! Nie zdradzam swoich fantazji i sekretów.
-To może inaczej: po co trzymasz to tu?
-Sungjong nie musi o wszystkich moich tajemnicach wiedzieć, bo sama nie wiedziałam, Sungeyol pewnie kupił i zostawił pod moją nieobecność, tutaj w szafie. A~ właśnie.
-Co znowu?
-Piłam z twojego kieliszka...
-Ściślej rzecz biorąc, to od każdego się napiłaś łyk wina...
-No~ Ale nie przyznawaj się publicznie, kto ci zafundował bakterie. Tego akurat nie miałam w planie, samo tak wyszło.
-Powiem prościej, ograniczona istoto: w sytuacjach, które się dzieją nie ma nic, co mogłoby wzbudzić mój niepokój. A wniosek z tego taki, choć mówiłem, to powtórzę: nie boję się ciebie. Jest absolutnie w porządku. Ile razy jeszcze o to zapytasz?
-Kto wie~- zamyśliłam się i oparłam o jego plecy.- Bardzo jesteś przeziębiony?
-Jeszcze trochę tak.
-Mhm. A jesteś zmęczony?- pytałam o coś być może oczywistego, ale przecież ukaranie hyunga było ważniejsze, więc musiałam wiedzieć.
-Jeszcze nie.
-A. To dobrze, hyung. Miła kara?
-Wyśmienita.
-Zrozumiałeś coś?
-Tak, dużo.
-No to okej, sprawa zamknięta- wymruczałam sennie i sięgnęłam po mój kocyk i opatuliłam się nim.- Chodź, hyung. Trzeba cię odprowadzić pod twój pokój.
-Hyung odprowadzi się sam, a ty lepiej już pójdź spać.
-Gdzie mam pójść spać?- nadęłam policzki, ale wstając poczułam, że kręci mi się w głowie, a utrzymanie równowagi to nie lada wyzwanie. Nadęłam policzki po tym, co zrobił hyung: odłożył mój kocyk na bok, ułożył mnie do pół siadu i podsunął mnie do poduszki tak jak małe dziecko.
-Leżeć, spać i nie wstawać. Jesteś gamoń, obśliniłaś mi ramię.
-Ojej...- wyrwało mi się.
-Dobranoc.
-Hyung~
-Nie, ja już idę.
-Bajkę, bajkę, bajkę~- poprosiłam.
-Nie.
-Bajkę?....;-;
-Stanowczo odmawiam. Idę.
-Nie, nie...
-Puść moją rękę
-Przecież się pogodziliśmy...
-„Nie" oznacza „nie".
* **
(Sunggyu)
Upijanie się w wykonaniu Seo Hee może było bezpieczne jak twierdził L, ale strasznie męczące. Może to ja nie potrafiłem sobie z nią radzić, nawet gdy była fest nietrzeźwa. Gdy obudziła się kolejnego dnia była taka skacowana, że sięgnęła po słoiczek z ostrą papryką chili i marynowanym czosnkiem. Była tak rozkojarzona, że nawet umyła zęby szczoteczką Dongwoo i użyła ręcznika Hoyi, który suszył się aktualnie po jego porannym treningu. Koło 17 poszedłem sprawdzić, czy jest jeszcze cała. Zastałem ją przy pakowaniu. Torba była dość pojemna, ale tak upchała swoje rzeczy, że jakimś cudem zabrakło miejsca.
-Wakacje jeszcze się nie skończyły.- zagadałem jak gdyby nigdy nic.
-No nie, ale nie spędzę ostatnich 3 tygodni z Infinite. Ja i wy mamy własne obowiązki.
-My żadnych- poprawiłem ją.
-Nie miałam na myśli tych związanych z waszą wytwórnią. Nie żegnam się jeszcze, ale mówię do widzenia.
-A Sungjong?
-Ma teraz odpocząć i spędzić miło czas z wami, bo jak znowu wypadnie nam jakieś spotkanie, to przez 2 miesiące go nie zobaczycie.
Czytając między wierszami można się było łatwo domyślić, co miała na myśli, ale żeby jej nie zawstydzać, to nic nie powiedziałem.
-To pójdź chociaż do Sungjonga i się pożegnaj.
-Mm, nie dam ci tej satysfakcji. Nie będziesz się rozczulał nad SeoJong. Pooglądaj sobie jakąś dramę czy coś, jak chcesz sobie fanboyować...
-Oi~ Ale czemu uważasz, że się zgrywam? My zawsze ze sobą żartujemy...
-To takie trochę nie na miejscu, no i po wczoraj...
-To takie dziwne, że lider suportuje swojego maknae? Myślisz, że znowu coś odchrzaniłaś?
Dziewczyna przytaknęła kiwnięciem głowy i opróżniła już szafę do końca.
-To nie ma nic wspólnego z tym, co się działo wczoraj. Skoro jesteśmy kwita, to czy możesz przestać szukać dziury w całym?
-Um... No to ja...dziękuję za wsparcie. Ja już byłam u Sungjonga wcześniej i się pożegnałam... to idę już na przystanek. A i proszę mi Sungjonga nie drażnić, bo on wtedy pokaże swoje ostre pazurki.
-Nie musisz mi mówić, znam osoby, z którymi dzielę dorm od 8 lat. Zżyliśmy się.
-Pięknie, Gyu hyung, a teraz Seo mówi do widzenia.
~~~
Pamiętam, jak dopiero co ustalaliśmy, kiedy miał być wyjazd. To miało być kilka długich 9 tygodni, a tymczasem minęły w zadziwiająco szybkim tempie. Teraz nasze „wakacje" dobiegły końca. Na dobry początek po powrocie do miasta dowiedzieliśmy się, że będzie koncert muzyczny, coś w rodzaju audycji, która miała na celu wyłonienie wśród zgłoszonych osób, być może przyszłych trainees jakiejś wytwórni z tzw. „Wielkiej Trójki".
Ponieważ byliśmy uprawnieni, to weszliśmy w tą część budynku, gdzie w salach przygotowują się uczestnicy. Korytarz był długi, ale wąski. Wystarczający jednak, aby można było w nim postawić pod ścianą ławkę lub dwie. Znaleźliśmy taką. Dongwoo i Sungyeol chodzili od drzwi do drzwi i patrzyli, jak niektórzy spędzają swój czas. Zabralibyśmy Seo Hee, ale od jakiegoś czasu nie było z nią kontaktu, a dokładniej od dnia, kiedy się ze mną pożegnała. Sungjong i Hoya poderwali się, gdy skądś dobiegło nagranie, a konkretniej piosenka „Ice cream cake", do której zaczęli tańczyć. Myungsoo zniknął, aby pójść po coś do picia.
* * *
(S.D.)
Wrzuciłam monety do automatu po wciśnięciu numerka z napojem i czekałam, aż maszyna mi go wyda. Wyjęłam resztę, po czym rozległo się charakterystyczne kliknięcie; schyliłam się i odsunęłam metalową klapę, aby wyjąć plastikowe opakowanie mleka bananowego.
-Cześć, L- przywitałam młodszego chłopaka, który szedł akurat po drugiej stronie.
-O, S.D. sunbae. Miałaś swój występ? Jak poszło? Kiedy zaczęłaś znów grać?
-Och, nie. To było dawno temu, jestem zaskoczona, że pamiętałeś.
-Pamiętałem...- oj, czyżbym go uraziła?
-Ja dziś tu tylko jestem w jury. Zresztą, ja już nie gram.
-A... co robisz teraz?
Seo Hee uświadomiła mnie, że nie tylko Doyoung bardzo mnie adorował, mały, niezdarny Myungsoo również, ale nie wiedziałam. Ale właśnie dlatego, że mi powiedziała, to zrozumiałam, dlaczego dla niego nasze spotkanie było niezręczne. W tej chwili był bardziej skory do rozmowy, to było naprawdę dobrym znakiem, że jednak nie było tak, jak myślałam, że on mnie nie cierpiał.
-Mam własną wytwórnię w Kanadzie, ale przyjechałam do Korei dla mojej kuzynki i póki co jestem na wakacjach.
-Takie miałem przeczucie, mała za dobrze cię znała. Coś między wami było...
-„Mała"? Rzeczywiście niziutka, ale to kochany dzieciak. Aj, muszę już uciekać. Właśnie mamy problem, zostało ich ośmioro, a można wybrać tylko jedną osobę.
-Jak to?
-Już jest po.- wyjaśniłam.- Dzisiaj finał.
-Ach, ten Sunggyu hyung. Dobrze chociaż, że na ostateczną rundę zdążyliśmy. Dziękuję, sunbae. Cieszę się, że na siebie wpadliśmy.
Myungsoo pobiegł do automatu, a potem pognał sprintem, aby mnie dogonić.
-Aa~ Sunbae?- zagadał ponownie.
-Tak, Myungsoo-ah?
-Umm... Mogę cię przytulić, sunbae?
Po tym, co powiedział zrozumiałam, że L miał trudny okres w życiu przez moje zniknięcie, ale że jakoś sobie poradził. Wiedziałam, że moje pochopne decyzje skrzywdziły wiele osób, na których mi zależało, dlatego poczułam wielką ulgę, że L chał ze mną porozmawiać, a nawet odważył się poprosić, aby się do mnie przytulił.
Wymieniliśmy uścisk, a potem poszłam i otworzyłam pewne drzwi.
-15 minut i wychodzisz- powiedziałam. W odpowiedzi otrzymałam uśmiech. Zostawiłam do połowy odsunięte drzwi, by usłyszała, kiedy wyjść.
* * *
(Myungsoo)
-Uu, jaki zadowolony jesteś.- zaczepił mnie Sungjong.
-Nie zaczepiaj.- poczochrałem mu włosy i zaśmiałem się.
-Shh~- przyłożył palec do ust Sungyeol.- Słyszycie?
Zacząłem się wsłuchiwać. Ten głos brzmiał znajomo.
-Nie znam tej piosenki.- stwierdził zdziwiony Yeol
Spojrzałem po chłopakach- siedzieli jak zaklęci i słuchali niezwykłego występu. Jeżeli to była próba, to jestem ciekaw finalnego pokazu umiejętności.
-Zbieramy się? Chyba się już zaczęło, bo słyszę brawa – zasugerował Sunggyu hyung. Wstałem wraz z nimi, ale zatrzymałem się.
-Myungsoo?- zawołał za mną Sungjong.
-Patrzcie, drzwi są otwarte. Ktoś nie wyszedł.
Chłopaki zostali, a ja podszedłem i odsunąłem drzwi do końca. Zamrugałem, bo osoba wydała mi się znajoma.
-Woo-hoo-ho. Kogo tam zobaczyłeś, ducha?- zaśmiał się Dongwoo hyung oparty nogą o ścianę.-Uhuu, widzę, że śliczność w środku siedzi.
-Sh^t!- odezwała się dziewczyna, ale nie wiedzieliśmy, czy do nas, do tej pory przebywała cichutko w tym małym pomieszczeniu. Zerwała się ze swojego siedzenia i wybiegła z gitara.
-Chłopaki, chodźcie. Spóźnimy się- ponaglił nas Woohyun i przysunął się do ściany, by zrobić miejsce lasce w szpilkach na oko na 7-centymetrowym obcasie.
-Hej, hej. Nie wyglądała znajomo?- zainsynuował Sungyeol.- Ale widzieliście te długie nogi?
-Gdzie ty się patrzyłeś, hyung.- zaśmiał się Sungjong.
-A to nie była Da Ri, Myungsoo?- wtrącił się Gyu hyung.
Spóźnieni, weszliśmy do sali i zajęliśmy miejsca.
-...To dziękujemy. Kolej na ostatnią finalistkę. Po występie Bang Seo Hee podamy wyniki- ogłosił mężczyzna z jury. Co? Nasza Seo Hee tu jest?! Gdzie?
Po słowach tego ahjusshiego na scenę wyszła ONA.
The End
Wyjaśnienia:
(1)Znane i popularne koreańskie chrupki o smaku miodu
(2)Tak samo jak syndrom Pinokia, ta choroba nie jest prawdziwa
(3)Tom i Jerry- bohaterowie amerykańskiej kreskówki w postaci kota Toma i myszki Jerry
(4)Pamiętna era pasty Colgate Herbal o smaku cytryny, ziół, miodu
(5)Skrót od syndromu Lolity
(6)Kreskówka o kolorowych misiach ratujących świat
(7)Piosenka w wykonaniu boybandu Shinee
(8)Zabawa w „Sugar Daddy's girl"- w opowiadaniu została przedstawiona wersja zmodyfikowana przez Sunggyu
(9)Bambus Coctail Drink
(10)Sunggyu malował Seo u niej w pokoju
(11)Odcinek Weekly Idol, gościnnie z Infinite z dnia 1 maja 2013r.
Tyle apropo zakończenia "Can You Smile?" Dziękuję czytelnikom za wytrwałość i cierpliwe oczekiwanie na rozdziały. Pozostawcie po sobie ślad, żebym wiedziała, jak bardzo podoba wam się zakończenie. Zapraszam do kontynuowania zapoznawania się z przygodami Infinite w części 2, która ruszy niebawem.
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top