Część 11 "Ciernie czasu"
(Myungsoo)
Sungyeol i Sungjong mieli wrócić jutro. To dobrze się składa, bo nie dałoby się omówić tego problemu przez telefon. Tymczasowo nie posiadałem go, ponieważ Sunggyu go zabrał. Poszedł do Seo! Mam nadzieję, że żadnych głupot jej nie nagadał. Co gorsza zabrał mój telefon, więc nie mam nawet jak zadzwonić i upewnić się, że z Seo wszystko okej. Po naszej tak zwanej 'rozmowie', kiedy to wygarnąłem mu jego brak empatii, którego rzeczywiście u niego brak lub nie widać za bardzo, po Sunggyu można się właściwie wszystkiego spodziewać. A zwłaszcza wtedy, gdy skrytykuje się jego ego. Ale mam nadzieję, że nie okaże się na tyle prymitywny, by skrzywdzić Seo.
A tak właściwie, to potrzebuję dowiedzieć się, co to za list podpisałem, bo nie rozmawiałem o tym z Seo. Nie żebym ją kontrolował, ale co, jak ci nawiedzeni psychole znów jej coś wysłali, by ją gnębić? Wtedy miałbym wielkie wyrzuty.
Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. „Przywitało" mnie szczekanie. Był Sunggyu i pies jego dziewczyny, ale po samej Sookyung śladu nie było.
-Gdzie SooKyung?- zadałem mu pytanie. Z opowieści słyszałem, że Se Ri jest nieznośna, ale nie wyglądała na taką.
-Wychodzę na spotkanie, idę się przygotować. Przypilnuj, by Se Ri niczego nie zwaliła ani nie zeżarła.- odparł wymijająco.
-Odzyskam swój telefon?- upomniałem się o swoją własność.
-Masz obsesję, to choroba, a choroby się leczy- powiedział i przekazał mi mój telefon. Szybko sprawdziłem, czy nic w nim nie zostało naruszone, ale na szczęście niczego nie brakowało. Ale ta dziwna aluzja Sunggyu... niby czemu miała służyć? Ale w sumie dobrze, że Sunggyu odnalazł pieska SooKyung, od czasu do czasu sprawia dobre uczynki. Nigdy nie twierdziłem, że nie, po prostu moim zdaniem za wiele zawdzięcza Seo Hee, a traktuje ją, jakby była zadżumiona. Tylko za to byłem na niego zły.
Z racji tego, że nie miałem wyboru, musiałem pilnować Se Ri. Dopiero teraz zauważyłem, ze ma dwie krzywe łapki i obcięty ogonek, a mimo to biega jak szalona, ale gdy rozłożyłem kocyk, który przyniósł Sunggyu, znacznie się uspokoiła. Rozpuszczona jak ratlerek. No i dobrze, że Sunggyu mnie ostrzegł, bo dobierała się do mojej szklanki z kolorowego szkła, w którym została resztka kolorowego koktajlu z fasolkami*. Mocno się jednak stresowałem tym, że Sunggyu poszedł do Seo Hee; oczywiście nikt mu nie zakazał się z nią widywać, bo Seo była, jest i pozostanie „Nadwornym Ślimakiem Infinite". Mimo wszystko nerwy mnie zżerały i również mój cukier się obniżył, więc rzecz jasna musiałem się „doładować". Nie było to tak do końca słodkie, bo zawierało wódkę, więc smak nie był zdominowany tylko i wyłącznie przez słodycz. Nie chciałem, by Se Ri pozbawiła mnie tej odrobiny przyjemności, więc uchroniłem szklankę przed marnym końcem. Swoją drogą, to ciekawe, że kocyki łatwo uspokajają tego pieska.
Z reklamówki, którą przyniósł hyung wyciągnąłem opakowanie z karmą: chrupkami w kształcie rybek, a także małą obrożę w bursztynowo-złotym kolorze. W środku znajdował się także paragon... hej, znam numer tej karty bankowej! O co tu chodzi, czyżby Sunggyu posunął się tak daleko, że kradnie Seo jej rzeczy? Jedno jest pewne: będzie musiał mi się z tego wytłumaczyć.
* * *
[Sunggyu]
Cieszyłem się, że parę spraw doczekało się „wyjścia z cienia", tzn. otrzymałem przychylność ojca SooKyung na dzisiejszą randkę w restauracji Ritz Carlton. Ponadto okazało się, że Seo Hee nie jest dewiantką, a przynajmniej nie do tego stopnia, by kraść komuś jego zwierzaka i się na nim wyżywać. To znaczy... może jest, kto ją tam wie, ale to mnie nie interesuje. No i chyba mniej przyjemne: Se Ri ma ADHD, czyli będę musiał przeprosić WooHyuna za to, że się na niego wydarłem za to, jak potraktował Se Ri. No i to niepokojące „otwarcie się" Seo Hee... nie jestem przyzwyczajony, to było przerażające. Zresztą, czego mam się bać? I tak nie zamierzam się z nią bliżej zaznajamiać, takie złożyłem sobie postanowienie.
-Hyung~ Wyjaśnij mi proszę, skąd na paragonie wziął się numer karty Seo Hee- zawołał Myungsoo.
-Nie wiem, sam ją o to zapytaj.
-Ukradłeś jej?!
-Ej, ej Myungsoo. Nie zapominasz się?- upomniałem go.- A niby po co miałbym kraść jej karte? Mam dość pieniędzy. Myśl czasem.
-Sunggyu hyung?
-Co znowu?
-Nic, tylko baw się dobrze.
O! Co za miła niespodzianka. Jak chce, to potrafi powiedzieć coś normalnego. Tylko nie wiem, ile to potrwa. Może znowu się czai zamiast powiedzieć o czymś wprost?
Wziąłem Se Ri na ręce i owinąłem ją kocem. Jeszcze tego mi brakowało, by „latała" po samochodzie, który i tak nie był mój, a Se Ri była zbyt nadpobudliwa. Zresztą kocyk też nie należał do mnie; aż dziwnie mi się robi, gdy pomyślę jak młodsza Bang rwie się do pomocy mimo, iż Se Ri narobiła strasznych szkód. Dlaczego „ Nadworny Ślimak" tak się zachowuje? Czy to coś znaczy? I dlaczego odniosłem wrażenie, że Seo Hee mimo wszystko chętnie zajmowała się Se Ri? Przecież i tak nie pochwalę jej przed SooKyung- to byłoby zbyt podejrzane.
Podjechałem pod dom SooKyung; Se Ri spała na tylnym siedzeniu. I lepiej, by tak zostało do końca jazdy.
SooKyung miała na sobie te same ubrania, które miała, gdy spotkaliśmy się pierwszy raz, mhm, bardzo ładnie.
-Umm... po co wziąłeś kocyk?- zapytała zdziwiona, gdyż w samochodzie było dosyć ciepło.
-Powiem ci, tylko zachowaj spokój, dobrze?- poprosiłem ją.
-Oo, niespodzianka~ - pisnęła uszczęśliwiona i cichutko przyglądała się, gdy odsłoniłem kocyk.- Sunggyu~... Se Ri, ona... jak?- zapewne była w szoku i nie umiała się do końca wyrazić.
-To długa historia.
-Ona nigdy nie była tak spokojna jak teraz... dziękuję Sunggyu!- powiedziała i cmoknęła mnie w prawy i lewy policzek.- Jak wpadłeś na pomysł z kocykiem?
-Nie wpadłem...- przyznałem.
-Ech, ale jak odnalazłeś Se Ri?
-No więc.. wiesz, że o Infinite krążą plotki?
-Coś tam wiem... Poszło o pacjentkę Woohyuna-shi... W sumie to trochę dziwne, że się ją tak dyskryminuje, przecież nie ma z wami nic wspólnego... Bo w to, że Infinite korzysta z jej usług nie uwierzę.
-Nie mylisz się, wszystko to najprawdziwsze plotki.- potwierdziłem kiwnięciem głowy.
-No wiem, a poza tym takie osoby zazwyczaj wysoko się cenią, chyba jednak to nie klimaty Infinite.
-Fakt, mądre słowa Kyungie.
-Ładna chociaż głupia skandalistka. Wszyscy przecież wiedzą, że Soo Da Ri i Bang Seo Hee to ta sama osoba.
-To tak nie do końca prawda, Soo Kyung...
-Nie?
Schrzaniłem, wiem, po co ja w ogóle się przyznałem... ale nie chciałem okłamywać Soo Kyung. Mimo iż z początku nie zamierzałem nawet wspominać o „Nadwornym Ślimaku", nie miałem serca zatajać istotnych informacji. SooKyung była zbyt bystra by nie domyślić się prawdy, że jednak coś - niecoś łączy nas z Seo Hee.
-Aa... to z tą pacjentką Woohyuna-sshi to kłamstwo?
-Nie! Ugh, po prostu... to nie jest nikt szczególny.
-Hmm, to mi o niej opowiedz i może to ja zdecyduję.
Spojrzałem na SooKyung starając się doszukać odpowiedzi.
-Nie żartuję. Proszę, czy mogę się dowiedzieć o „Nadwornym Ślimaku"?
-Nie, Sookyungie proszę... jesteśmy na spotkaniu, nie chciałem tego psuć...
-Ale ja już dawno chciałam spytać.
Tego nie przewidziałem. Zresztą, kto by to mógł odgadnąć?
-Sunggyu.. wiem, że Silver Dream i wasza maskotka to dwie różne osoby. Dlaczego nie możesz powiedzieć, chociaż co to za dziewczyna?
-Ale Kyungie... to tylko młodsza siostra Jinnie, wiedziałaś o tym... to naprawdę nikt ważny.
-„Nikt ważny"? to co fanka-sasaeng? I skąd mam mieć pewność? Czy gdyby naprawdę był to nikt ważny , to czy angażowałbyś się tak i prosił o pomoc mojego ojca?
-Dlaczego miałbym cię okłamywać? Wyjaśniałem ci, że potrzebowałem tych informacji dla Woohyuna.
-Nie wiem, może sam mi to wyjaśnij?- poprosiła i podała mi swój telefon. Rozszerzyłem oczy, gdy ujrzałem tą wariatkę Seo Hee z Se Ri: najpierw u weterynarza, a potem w sklepie zoologicznym.
-Ona jest nienormalna...
-A ja myślę, że czegoś mi nie powiedziałeś.- kontynuowała SooKyung.
-Umm, Kyungie...
-Nie, nie 'Kyungie'! Wyjaśnij mi, dlaczego Se Ri jest taka grzeczna!
-To nie miejsce i czas, by rozmawiać o Bang...
-Jeżeli myślisz, że nie wiem, że to ci dwaj jej „podesłali" Se Ri, to się grubo mylisz. Wyjaśnij mi, dlaczego ją tak traktujesz.
-Ech, naprawdę muszę?
-Sunggyu... proszę. To ona zajmowała się Se Ri, a nie ty, prawda?
-Dlaczego i dlaczego, nie niszcz nam spotkania, Kyungie...
-Pomagałam i prosiłam tez tatę... chyba mam prawo wiedzieć, o kogo tak naprawdę chodzi?
-Owszem, ale nie tutaj i nie teraz- wycedziłem przez zęby.
-Sunggyu, ale ja wcale nie mam do ciebie pretensji. Ale nie, lepiej mnie okłamać. Tylko po co, skoro 'to nikt ważny'? Ja nie oceniam ludzi jak po okładce książki, ale nie wiedziałam, że ty jesteś aż tak uprzedzony.
* * *
(Myungsoo)
W międzyczasie, kiedy nie było Sunggyu, wrócił Dongwoo z Hoyą. W końcu, po 4 dniach nieobecności.. Lepiej późno niż wcale.
-Za parę godzin wrócą Sungyeol i Sungjong.- oznajmił Hoya.
-No okej.- przytaknąłem.
-Musimy koniecznie rozluźnić atmosferę, bo nasze „papużki-nierozłączki" będą wstydziły się spotkać ze sobą, a przecież tak nie może być.- dodał Hoya.
-Uhm, jakiś plan?- spytałem.
-Pracowałem nad tym.- przyznał DongWoo i wyszczerzył się jak kot na widok myszki.
-No to fajnie. I co wymyśliłeś?
-Coś, co bardzo im obojgu przypadnie do gustu. Szukałem tego miejsca dniami i nocami, i jeżeli to nie sprawi im radości, no to nie wiem, co im pomoże.
Chwilę po nich wkroczył Sunggyu. O? taka krótka ta randka? Hmm, i co to za tajemnicza koperta?
-Ej, ej hyung! Dlaczego dałeś mi tą kopertę? – zatrzymałem go przed wejściem do jego pokoju.
-SooKyung prosiła, abym wam przekazał.
-No ale zostań z nami...
-Zostaw mnie choć na chwilę w spokoju...
-Hyung....
-Czego nie rozumiesz Myungsoo? Mam coś do zrobienia i będę zajęty. I nie wchodź. A jak WooHyun wróci to powiedz mu, żeby do mnie przyszedł. I wy*eb tę żałosną fototapetę z salonu. Nie udzieliłem ci zgody, byś ruszał mojego Kit-Kata!
-Czy ty nazwałeś pracę Hyuny 'żałosną'?- zdziwiłem się tą jego reakcją.
-Nieważne, wy*eb...
-Ale wszyscy są na fototapecie...
-Nie mieszkasz tu sam ><
-Hyung, naprawdę... coś się stało, tak? Przecież ci się podobało...
-Dlaczego ruszałeś Kit-Kata- powtórzył Sunggyu.
-Pewnie sam go wyciągnąłeś- przypomniałem, gdyż od rana Kit-Kat spoczywał na łóżku w pokoju Sunggyu.- Leżał już, gdy przyszedłem, naprawdę... Jesteś zmęczony? Dobrze, odpuszczę ci ten napad złości.
-Dzięki, w końcu zrozumiałeś.
Jestem pewny, że spotkanie z SooKyung nie było udane, nigdy nie widziałem, aby choć raz go unieszczęśliwiła, a teraz ewidentnie musiało do tego dojść.
* * *
(Woohyun)
Jakiś czas temu przedyskutowałem z Hyuną, w jaki sposób mam porozmawiać z Seo Hee, by zgodziła się zeznawać przeciw wiadomo komu. Miałem mieszane uczucia, ale Hyuna zapewniła mnie, że z Seo Hee można porozmawiać na „TE" tematy, ale z umiarem. No tak, bo całe Infinite czeka, aż usłyszy o preferencjach Seo -_- Tak właściwie to nie widziałem żadnego sensu, przecież nie chodzi o to, by ośmieszyć Seo Hee... Czasem Hyuna zamiast pomagać, to szkodziła... Istnieje nadzieja, że Seo Hee się nie zgodziła, nawet jeśli Hyuna naprawdę ją lubiła. Chciałem mieć pewność, że przekonamy sąd do winy GD oraz Seungriego i YuRy, ale nie nadmiarem faktów. Bądź co bądź są to mimo wszystko osobiste sprawy i myślę, że nie ma potrzeby wyciągać na wierzch tego, co i jak oraz w którym konkretnie miejscu lubi Seo Hee. Hyuna zachowywała się czasem jak stereotypowa blondynka, to dziwne, bo jest szatynką. No cóż, chyba jednak każdy tak ma, że na myśl przychodzą mu głupoty. Nawet te niecodzienne.
Do drzwi ktoś zapukał. Dziwne to..., ale poszedłem, by zobaczyć.
-Seo!- przywitałem ją zdziwiony jej nagłą wizytą... oraz ubiorem. Skłamałbym, gdybym nie pomyślał, że Seo Hee wygląda naprawdę dobrze. Pytanie tylko, po co się tak odstawiła.
-To... ja tylko... czy mogłabym z panem porozmawiać?
To niesprawiedliwe, że do innych zwraca się na „ty", to że byłem przez jakiś czas jej terapeuta nie znaczy, że nie chciałbym się z nią zaprzyjaźnić, ale do niej wciąż nie docierało.
-Zaraz, nie wchodź. Jaki masz problem?
Seo Hee przygryzła dolną wargę. Czyżby to było aż tak poważne?
Zamknąłem drzwi, ale nie wpuściłem dalej niż na korytarz.
-Proszę tylko, by przekazał pan Hyunie, że zaakceptowałam zgłoszenie, no i na parę godzin będę nieaktywna, także proszę przekazać. Wiem, że noona miała być teraz na jakichś nagraniach, więc nie dzwoniłam, by nie przeszkadzać. To ja już pójdę, do widzenia.
-Zaraz, jakie zgłoszenie?- dopytywałem się.
-Noona wie, o co chodzi.
-A ja nie mogę wiedzieć?
-Może się pan starać dowiedzieć, ja nie bronię, ale nie gwarantuję, że będzie to coś sprawiającego radość.
-To dlaczego chcesz zdołować Hyunę?
-Nie. Miałam na myśli, że to pan może odnieść rozczarowanie.... Bo to nie są rzeczy, które chciałabym, by INFINITE znali. To znaczy, z całym szacunkiem, ale to prywatne sprawy.
-I Hyuna może wiedzieć, a ja nie?
-Dokładnie tak. Tak jak są „męskie" sprawy, tak też istnieją damskie.
-Aaa... Dobra już, zrozumiałem.
To było odważne chodzić po mieście, podczas gdy reporterzy tylko czekają, na kolejny „breaking news". Nie byłem zły, tylko bałem się, że ktoś Seo Hee przyłapie. Cieszę się, że Hyuna i Seo przypadły sobie do gustu, to naprawdę świetnie. Podchodziłem do tego sceptycznie, ale rezultat okazał się oszałamiający. Dlaczego więc tak szorstko ją potraktowałem? Bo było mi żal Seo, że się tak przez nas męczy. Może rzeczywiście „ciągnęło" nas do niej, ale nie tak, jak to sobie wymyślił CEO. No i też Seo nie rzucała się na żadnego z nas... Nie wiem, gdzie popełniliśmy błąd, ale mam nadzieję, że niedługo rozwieją się wszelkie wątpliwości.
✿ ✿ ✿ ✿
[Miesiąc później- 2 dni przed rozprawą]
(Dongwoo**)
To było już wiadome od kilku tygodni, że odbędzie się rozprawa sądowa. Wiedzieliśmy, że lider Gyu się nie stawi, ponieważ jako jedyny z Infinite nie został wezwany. Osobiście zastanawiałem się, dlaczego hyung, przecież to on był 'głowa infinickiej rodziny', z pewnych względów jednak nie będzie obecny. Seo Hee nadal nie była przekonana, czy ma iść, czy też nie, a to przecież za 2 dni! To tak, jakby wciąż miała przed nami opory. No to pokażemy 'ślimakowi' naszą siłę, siłę Infinte.
Po półtora rocznej próbie dała się namówić na pójście ze mną do klubu. Nie zamierzałem jej spuszczać z oczu. Poszedłem z tą świadomością, że mogą pojawić się plotki, ale kto by nie chciał zaryzykować. „Piękna koleżanka" sama zaproponowała; chyba w końcu się przekonała. Oczywiście będę grzeczny, nie będę się narzucał, ona wciąż była w związku z Sungjongiem. Spotkanie było o charakterze koleżeńskim, a nie rozrywkowym.
Okazało się, że pomimo wlania w siebie pięciu szotów oraz pełnej butelki wódki, dalej utrzymywała świadomość. Pomimo iż spędziliśmy w klubie więcej niż 3 godziny, nie było po niej widać oznak rozluźnienia. A tak się starałem... udało mi się ją tylko schlać, niedobrze...
Musiałem jednak to jakoś odkręcić, no i mam nauczkę: nie wolno upijać Seo Hee, bo jej alkohol „nie zwala z nóg".
-Chodź, potańczymy~ Naszła mnie ochota – poprosiła, a mnie zamurowało. I to rozumiem.- Dongwoo~ Proszę- nie no, czyżby mój plan jednak zadziałał? Huhu, wygląda na to, że działa i to jeszcze jak!
Przy okazji dowiedziałem się, że potrafi tańczyć i to całkiem nieźle... Tylko ciekawe, czy to przez alkohol, czy na trzeźwo też potrafiłaby zatańczyć.
-Ej, ej, a panna gdzie?- zatrzymałem ją, bo próbowała wleźć mi na kolana, więc ją nieco odsunąłem.
-Po buziaka, bo chyba go dostanę...?
A jednak nie pilnowałem jej, bo tak się upiła, że gadała głupoty. Kiedyś owszem, może i by zrobiło to na mnie wrażenie, ale że „była zajęta" przez maknae, to nie wypadało robić takiego świństwa, zwłaszcza jemu. To znaczy... Seo hee jest inna. Nie ma z nią takiej „zabawy" jak z Hyuną, mimo iż też są to całkowicie koleżeńskie spotkania, to z Seo Hee jest tak, że nie wiadomo w sumie, czy się w ogóle podejmować, czy nie. To znaczy... może terapia Woohyuna coś pomogła, ale potem coś znowu się spieprzyło. Teraz to tylko L ją ogarniał, choć nie wiem, jak on tego dokonał. Aż się dziwiłem, dlaczego się zgodziła? Może Sunggyu hyung miał rację co do tych jej „dzikich genów". Okej, sprawdzę co to, gdy będzie trzeźwa.
Hmm, chyba to jednak dobrze, bo nastawiła policzek, znaczy aż tak źle z nią nie jest. To będzie dziwne, nie mam doświadczenia w całowaniu ślimaków.
-Dobra, chodźmy stąd. Widzę, że nie dajesz rady- odezwała się, a mnie zatkało. – Doceniam, że próbowałeś, ale nie było takiej potrzeby. Ty się boisz bardziej ode mnie, chodź, pójdziemy już stąd, żebyś nie zemdlał z obrzydzenia.
No to ładnie, wyszło zupełnie nie tak jak chciałem...
-Ej!- pobiegłem za nią, bo zaczęła się nie dość, że chwiać, to jeszcze rozsuwać suwak od sukienki. No to teraz się zacznie...
Złapałem ją wpół i przerzuciłem sobie przez bark, tyłem w przód, żeby nie wiadomo co jej nie przyszło do głowy.
-Umm, po co to zrobiłeś? – zapytała zdziwiona.
-Mózg ci się dotleni- wyjaśniłem.
-A tak można?
-Można.
-W sumie przyjemne...
-No patrz, polubiłaś.
-Tak nie bardzo... Strasznie mi się kręci przed oczami i w głowie, gdzie idziemy...?
-Żebyś mogła odpocząć.
-A! To dobrze, dziękuję.
Czy ja wiem, czy to jej pomoże? I jak zareaguje, gdy już będzie trzeźwa? Wścieknie się?
-Dongwoo~! Coś ty jej robił?!- spytał L, gdy po niego zadzwoniłem. Nie chciałem, by wina zleciała tylko na mnie, gdyby Sungjong się dowiedział. Poza tym on był w lepszych kontaktach z „Nadwornym Ślimakiem", więc wyczaił od niej kod dostępu do mieszkanka. Położyłem ją na kanapie w salonie.
-Przynieś lód- poprosiłem.- Gdzie ona ma ubrania?
-Co?!- oburzył się Myungsoo.
-Po prostu powiedz. Będziesz tak stał i czekał, aż striptiz zrobi?!- pogoniłem go, choć prawdę mówiąc sam nie pogardziłbym. W międzyczasie poszedłem do łazienki za potrzebą, a gdy wróciłem, Seo nie miała na sobie sukienki. Co za mały, wredny ślimak? Tylko szkody robi? Czy naprawdę Sunggyu hyung się nie mylił? Cóż, weźmy pod uwagę, że teraz jest upita, nie zauważyłem, by na co dzień tak się zachowywała. Przykryłem ją kocem, bo nie miałem zamiaru oglądać jej w takim stanie. No dobra, brzydka nie była, ale nie jestem sadystą czy dewiantem, by się nią napawać. Sungjong miał wielkie szczęście, że mu się z nią udało.
Wrócił L, w prawej ręce trzymał puchatą bluzkę, w lewej spodnie dresowe.
-Prosiłem, byś wyjął lód- przypomniałem.
-Wyobraź sobie, że nie było.- wyjaśnił L.
-Dobra, ja się tym ślimakiem zajmę, a ty idź ugotuj antykacową zupę.
-Wyzimnieje do rana.
-Nie zamierzam tu tkwić do rana z na wpół upitą Bang Seo Hee!
-Uhm... to po co ją upiłeś?
-Sama się upiła... świadomie. Nie namawiałem jej...
-Seo Hee nie jest upita...- odezwała się Seo Hee i czknęła.
-Ty już lepiej nic nie mów, cały klub poruszyłaś- uciszyłem ją.
-Ale nie zrobiłam sobie krzywdy- zaprotestowała.
-Oczywiście, że nie, ja nie wiem, jak ty mi się odwdzięczysz, naprawdę.
* * *
Po założeniu jej ubrań i uśpieniu, zajrzałem do kuchni. Zupa była gotowa, mhm, L naprawdę się postarał.
-No, to ja lecę – poinformowałem go, gdy także skosztowałem odrobinę tej jego zupki.
-Argh, dlaczego zwalasz swoje obowiązki na mnie? Ona i tak nie zapamięta, że ją upiłeś.
-Ja tylko chciałem, by się zrelaksowała.
-Owszem, uczyniła to.- przytaknął L.
-No nie wiem. Te marudzenie i w ogóle...
-To akurat normalne i nie zwalaj na jej nieistniejące „dzikie geny". Po prostu dawno miałeś doświadczenie poznać kobietę z klasą. Poza tym nigdy nie wiadomo, Seo Hee pierwszy raz się upiła przy nas... ale te jej reakcje... są normalne.
-No... może racja. Tylko wolałbym, by to nie odniosło odwrotnego efektu.
-Nie martw się, Seo Hee na pewno doceni to, że się starałeś. A skoro to była jej własna inicjatywa, to Dongwoo, uwierz mi, że Seo Hee na pewno nie będzie przez to smutniejsza.
-Mówisz?
-Tak, Dongwoo. Zluzuj trochę. Sam zobaczysz. A ja już pójdę, dasz sobie radę sam.
-Ale... ale to Seo Hee...
-Akurat pod tym względem, że się upiła, nie różni się niczym od innych dziewczyn. Przesadzasz, boś niedowiarek.
-Znaczy no... w sumie to ciekawi mnie, jak ona zachowuje się w takich sytuacjach, ale wolę, żebyś to ty został.
-Yah, Dongwoo...- upomniał mnie L.- Nie traktuj jej tak!
-„Tak", czyli jak?
-Jak królika eksperymentalnego. Skoro się tak cykasz, to po co w ogóle ją tam zabrałeś? Nie myślałeś o konsekwencjach?
-No nie... Wydawało mi się, że nic się nie stanie.
-O rany, Dongwoo... Jesteś niemożliwy!
-Chciałem dobrze!
-To dlaczego uciekasz od odpowiedzialności? Seo Hee nic ci nie zrobi. Nie traktuj jej jak upośledzonej!
-Nie spodziewałem się TAKIEGO obrotu sprawy.
-Radź sobie sam. To w końcu ty jesteś ten lepszy w sprowadzaniu dziewczyn i obchodzeniu się z nimi.
-Ale Seo Hee to nie mój poziom! Nie byłem świadom, że będzie zachowywała się tak normalnie-! – usprawiedliwiałem się jak głupi. Nie rozumiem, czego ja się tak bałem.
-Na litość, Dongwoo. Nie poznaję cię. Zawsze taki pewny siebie...
-Bo to takie szokujące, że Seo Hee wie, co to rozrywka.
-No wow, panie Jang, odkrycie dnia! Po prostu idź tam do niej. Nie musisz nawet się odzywać, po prostu daj jej odczuć, że nie chciałeś jej oszukać. Jak teraz wyjdziesz, to dopiero wtedy twój plan będzie miał odwrotny skutek- wyjaśnił L.
Szlag! Jak on to robi, że tak dużo wie?! No i czy to nie lekka przesada? Skąd on może wiedzieć, czy, jak i kiedy Seo Hee się zdenerwuje? Czy on sam był z nią w takiej sytuacji? Ugh, tak wiele pytań, a tak niewiele odpowiedzi. Frustrujące!
* * *
(Seo Hee)
Wstałam z łóżka, gdy przez firanki do pokoju dostały się promienie słońca. Natychmiast zauważyłam, że mam na sobie zupełnie inne ubrania. Tylko co się stało z sukienką? Wyparowała?
W powietrzu unosił się zapach smażonych jajek... Cholera, kto jest w moim mieszkaniu?
Otworzyłam drzwi do kuchni i stanęłam jak wryta, gdyż na kuchence stała patelnia, na której była jajecznica, chyba z 12 jajek. Na masełku~! Jeżeli nie mam problemów ze wzrokiem, to to jest postać Dongwoo-shi... tylko co on tu robi?
Jeszcze raz sprawdziłam, czy to jest moje mieszkanie, bo nigdy nic nie wiadomo; byłam jeszcze śpiąca i nie dawałam wiary oczom. Najlepszym dowodem na sprawdzenie było dostać się do „szczególnej półki".
-Ej!- usłyszałam, gdy wlazłam na stołek, który nieco już się chwiał. Chyba trzeba będzie go naprawić...- Chcesz spaść?
-Tylko jedno pytanie: Czy to rzeczywiście moje mieszkanie?
-Oczywiście, że tak.
-Ale w takim razie... co ty tu robisz?
-Może najpierw zjedz śniadanie? A w ogóle... głowa cię nie boli?
-Nie, a dlaczego by miała?
-A, nieważne.
Zauważyłam, że chłopak ma podkrążone oczy jak u pandy. Będę musiała go zapytać o to, co się stało, bo on chyba sobie nie wyobraża, że ja to tak po prostu zostawię.
Wyszłam do łazienki, żeby wykonać codzienne czynności, a przy okazji znalazłam moją sukienkę. Śmierdziała alkoholem...
* * *
(DongWoo)
No dobrze, L miał rację, musiałem się z tym pogodzić. Zachowanie Seo Hee nie odstawało od normy nawet, gdy była w stanie upojenia alkoholowego. Kurczę, to trochę niepokojące, że L ma wiedzę na ten temat. Gdzie, jak oraz skąd on się tego nauczył czy tam dowiedział? On coś ukrywa, na bank tu coś „śmierdzi"...
Trudno byłoby nie zauważyć tej zmiany ubrań, Seo Hee pewnie też zorientowała się, że śmierdzi wódką, więc gdy wróciła, miałem na moment trudności z oddychaniem. Nie wiem, w czym ona się ochlapała, ale ten zapach był nieziemski. Jakaś brzoskwinia, biała herbata... i mięta? Ugh, moje nozdrza eksplodują krwią!
-To pytam teraz, bo już zjedliśmy. I z góry dziękuję, to było smaczne.
-Drobiazg.
-No to... umm...- odkaszlnęła, by dać znać, że czeka na odpowiedź.
-Pamiętasz coś z wczorajszego wieczoru?- spytałem.
-Tak, chyba... ale tylko do pewnego momentu, bo później chyba „ film mi się urwał". Wypiłam ponad litr, tańczyłam... dalej nic.
-O, bo widzisz wybiegłaś jak szalona i zaczęłaś bawić się zamkiem od sukienki.
-Aj, mianhae... narobiłam ci wstydu?
-Czy ja wiem nawet nie... zaprowadziłem cię pod drzwi i zadzwoniłem po Myungsoo, bo tylko on był w stanie zrozumieć twój bełkot. L przygotował naprawdę mocny wywar, bo nie obudziłem się z kacem.
-Czyli... że wy obaj... byliście tu, gdy... pewnie się wydurniałam?
-Nawet aż tak bardzo nie.
-Co takiego robiłam, Dongwoo-sshi?
-Naprawdę chcesz wiedzieć?
-Owszem, chcę.- potwierdziła, kiwając głową na 'tak'.
-Jak wspomniałem, próbowałaś rozsunąć sukienkę, w mieszkaniu tak samo, no i ci się udało. Poprosiłem L, by znalazł ci jakieś ciuchy i udało mu się, a mi udało się założyć je na ciebie choć łatwo nie było. Później chciałem wyjść..., ale Myungsoo przekonał mnie, że nie powinienem... Seo Hee, przepraszam, to nie tak miało wyglądać! Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe.. chciałem po prostu pokazać ci, jak można się bawić, nie stresując się... A ty się tak nagle upiłaś i nie wiedziałem w sumie, co mam robić.
-Rozumiem, to był dla ciebie szok.
-Szczerze mówiąc dalej jest.
-Rozumiem.- powtórzyła, po czym wstała od stołu... i przytuliła się do mnie.- Dziękuję ci, że próbowałeś. To, co dla mnie zrobiłeś, to to naprawdę szanuję i doceniam.
-Ale nie cieszysz się...
-Właściwie to był to mój pierwszy raz, słyszałam, że ludzie robią głupoty, a z tego, co opowiadałeś wynikło, że zrobiłeś wszystko, bym czuła się komfortowo.
-Nie wysilałem się za bardzo, bo i ty także nie robiłaś nic niepokojącego.
-Dziękuję, bardzo pomogłeś Dongwoo-shi... i przepraszam za kłopot, jaki sprawiłam.
Otrzymałem od Seo Hee buziaka w policzek; w sumie nie było w tym nic nadzwyczajnego. L rzeczywiście mówił prawdę. Seo Hee nie trzeba było się bać, a alkohol aż tak mocno jej nie szkodzi. Czego ja się obawiałem?
-Jakie było moje zachowanie?- dopytywała się.
-Całkowicie zwyczajne. Nawet lepsze niż się spodziewałem- pochwaliłem ją.
-Ale to dobrze czy źle?- nadęła policzki, gdyż zapewne powiedziałem coś niezrozumiałego.
-No wiem, to był komplement, to naprawdę nie wykraczało poza normę, nawet jeżeli... no dobra, to było dziwne, ale w pozytywnym stopniu.
Po wypadzie sprzed paru miesięcy miałem awersję do wszelkiego rodzaju pijących dziewczyn. Nie spodziewałem się, że Seo Hee „zwróci" mi te „szczęśliwe dni", pokazała aż nazbyt wyraźnie, że „nieświadomy umysł" nie myśli tylko kategoriami „upić się i jednorazowo zabawić". Możliwe, że chętnie bym to powtórzył, szczególnie że jak na jej pierwsze spotkanie z alkoholem, to nie było wielkiej tragedii. Kurczę, to niby wszystko normalne, no ale wiadomo : stres był, bo naprawdę nie miałem pojęcia, że ona już samą propozycją była odstresowana.
-To... jak się czujesz? – zadałem jej chyba najważniejsze pytanie.
-Lepiej, dziękuję.
-Nie zmuszam~
-Dobrze, Dongwoo, zrozumiałam. A... to dla ciebie nie problem?
Hm? To ona wie, że Infinite pójdzie tam z nią? A, to okej, niech ma dziewczyna niespodziankę.
-No, to numer w razie czego masz. Dzwoń, jakbyś gdzieś chciała wyjść czasem.
Moje słowa były niczym miód, bo Seo Hee zaczęła piszczeć i ogólnie tak otwarcie fangirlować. Oho~ co tu się zadziało.
- - -
Miśki, odliczcie sobie, ile nam jeszcze do końca zostało~
*wspomniany koktajl nosi nazwę Kissed Rainbow Cocktail
** propozycja suomalainen92
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top