Część 10.3

Notka 1: Tytuł : "Gdy próbuje się czegoś zbyt mocno, okazuje się, że choćbyś się starał, życie i tak ułoży się swoimi torami, rzadko tak, jakbyś sobie tego życzył..." -to własny cytat, który jest chroniony prawami autorskimi.

Notka 2: Przepraszam wszystkich fanów GD...

Notka 3: ...Niestety takie osoby istnieją.

Notka 4: Rozdział zawiera wulgaryzmy oraz ogólnie można go sklasyfikować jako 19+, ponieważ są w nim treści, których czytelnicy poniżej 15. roku życia nie powinni czytać. Jednak nie dodaję go po to, by rozpowszechniać takie treści, tylko by ukazać, jak takie osoby są stracone.

Notka 5: Rozdział dedykowany również suomalainen92

  - - -  - - - - - -

(GD)

    Powiedzmy sobie szczerze: co ja robię ze swoim życiem? Czy ja je właśnie niszczę? A może to początek drogi do „Nowej Alei Gwiazd"? Jeżeli tak, to dlaczego ukrywam się jak jakiś kryminalista? Przecież nie napadłem na bank, nie pobiłem nieletnich, by wyłudzić kieszonkowe, nie jestem też menelem spod monopolowego... A mimo to w ostatnim czasie spotykają mnie same nieprzyjemne rzeczy: parę razy stróże zapukali do mych skromnych progów, gdyż otrzymali zgłoszenie o zbytnim zakłócaniu spokoju. A co ja takiego zrobiłem, ja, biedny miś? Ja tylko dawałem upust swojemu niezadowoleniu. Że też ta głupia Bang mi się trafiła... jeżeli już tak się rwała do innego, to czemu w ogóle flirtowała ze mną?

Na samo wspomnienie o Jinnie naszły mnie dreszcze, jak ja tęskniłem za nami... gdyby nie spieprzyła, to bym się nie dobierał ani do jej matki, ani do Seo Hee, bo w przeciwieństwie do niej, jej matka liczyła tylko na moją kasę. Plus był tego tylko taki, że matka Jinnie miała niesamowitą figurę jak na swoje lata. Zresztą jak JinnieA jej matkę... naprawdę niesamowicie się ją pieprzyło. Jinnie w sumie też, tylko Jinnie była zbyt.. zużyta. Ale na kasie się kończyło, a mnie nie interesowała stara lafirynda, która leci na kasę młodszego. A ta cała Seo Hee natomiast zero porównania do dwóch poprzednich... Seungri gorszej nie mógł wybrać?! Ale pan „Proszę-Pomóż-Mi-GD" ani razu nie próbował, a ja ile się namęczyłem, by się przemóc i choćby dotknąć tej beznadziejnej siostry Jinnie? Pomijając to, że od kiedy musiałem pożegnać się z Jinnie, nie mam jak się „zaspokoić", bo to albo wyjazdy, albo trasy i tak w kółko... Seungri ma czas na randki i nocne schadzki choćby z pokojówkami z lepszych lub gorszych hoteli, takich, które chętnie „rozkładają przed nim nogi" nie brakuje, natomiast ja się byle jakim towarem nie zadowalam. Nie pociesza mnie fakt, że przez ostatnie lata zachowywałem się jak żałosny pies. Któregoś razu „zapasowe" źródło mojej satysfakcji przepadło, no ale hej, to nie ja podpaliłem samochód państwa Bang :') A wracając do „tej jedynej i niepowtarzalnej" Bang Seo Hee: oczywiście nie robiłem TEGO, jak mi Seungri zagrał, za darmo. Oprócz tego próbował mnie zrozumieć, że to trudne i przywdziewał szmaty Jinnie na Seo, co nie zmieniało faktu, iż nie ciągnąłem żadnych korzyści. P^przona cnotka! Zawsze trzeba było ją poddawać narkozie, następnie szpikowałem ją amfetaminą, a na koniec oczywiście morfina, bo przecież to były strasznie duże dawki.

Oprócz tego wykorzystywało się też inne niezbędne rzeczy w celach naukowo-rozrywkowych.

Nienawidziłem Seungri, nic mi się nie zwróciło, nic! A wcale łatwo nie było tego załatwić! On chyba, albo na pewno nie wiedział, co tak naprawdę znaczyła Jinnie, Seo Hee była g*wnem, którego nikt by nie chciał, ale Seungri ją lubił. Natomiast, gdy Seungri raz jedyny próbował ją „zerżnąć", nawet uwierzyłem, że mogło być „przyjemnie", tylko później przez całe 9 tygodni nie było jak się do niej dobrać! Pamiętam, jak tak się zagalopowałem z matką Jinnie, myślałem że nie dość, że zapomniałem się zabezpieczyć, to jeszcze nie dałem jej „lekarstw", ale jednak na szczęście nie. Po prostu zerżnięta za mocno i zbyt bardzo intensywnie krwawiła. Taki byłem wściekły na Seungriego wtedy! W przeciwieństwie do niego jestem jednak gentlemanem, bo po kryjomu dawałem jej lekarstwa, Seungri oczywiście wszystko oglądał, więc musiałem to zrobić tak, żeby się nie pokapował; on natomiast nie znał umiaru w swojej sile „kochania się'.

✿✿✿

(Sunggyu)

    SooKyung była naprawdę przybita zaginięciem swojego psa miniaturki. Se Ri ledwo co doszła do siebie po brutalnym zachowaniu Woohyuna. Woohyun miał naprawdę dużo szczęścia, że SooKyung w ogóle go tolerowała, bo zachowywał się czasem jak bezmózg, ktoś inny sprawiłby, iż Woohyun zrównany zostałby z gruntem. Powinien być wdzięczny, przypadkiem dowiedziałem się, że tato SooKyung jest śledczym. Sporo mnie kosztowało wyjaśnienie Kyungie, że Seo to tylko młodsza siostra mojej ex, a pomagam tylko dlatego, że Woohyun sam by do tego nie doszedł. Całkiem sporo mu podpowiedziałem, a ten ode mnie wymaga, bym był miły dla Seo Hee. Szczyt wszystkiego! I teraz jeszcze ta dziwna niechęć chłopaków do SooKyung... ona nic nie zrobiła ani jej pies Se Ri, ale to je się teraz wini. To jest nie fair...

SooKyung nie mogła długo zostać, bo musiała wrócić do domu, więc szybko zostałem „skazany" na bycie samym, a tak poza tym była już 22. Trzeba się było przecież wyspać. SooKyung też ma własne życie, nie jest głupia i taka pusta, by tylko wałęsać się i „rozbijać po chatach", a poza tym od kiedy jej rodzice dowiedzieli się, że spotyka się ze mną, czas naszych spotkań był wyraźnie ograniczony, a oni podeszli do tego naprawdę poważnie i zbyt rygorystycznie. Co ich obchodzi, że byłem w związku z Bang Jinnie? Przecież od tego świat się nie zawalił. To nie moja wina, że o Jinnie krążyło i krąży nadal taka opinia... Doceniam jednak starania jej ojca, a może to Kyungie na nim wymusiła, on sam nie był co do mnie przekonany. Ale pomógł. Nie musiał, a to uczynił. Czyżby jednak przekonał się do mnie i do moich dobrych intencji? Robiłem to tylko, by pomóc Woohyunowi, ale przy tym ryzykowałem swój związek z SooKyung. Po co ja się w ogóle poświęcam, skoro nikt nie umie tego docenić?! Postawiłem sprawę jasno. Zresztą nie widzę powodu, by lubić Seo Hee. Jest antypatyczna, dziwna... może CEO przesadził i to grubo, nazywając ją „rozwiązłą", ale nawet ja tak nie uważam, bo nawet jeżeli jest szurnięta, to daleko jej do rozwiązłości. Byłbym rzeczywiście nie fair, gdybym twierdził, że młodsza Bang wpieprzyła się nam w życie oczekując „darmowego sponsoringu" lub też oferując go nam- INFINITE. Gdyby miała takie motywy, to wstydziłbym się do niej zbliżać, za bardzo bym się brzydził. Jestem na „nie", jeżeli chodzi o akceptację Seo Hee jako kogoś więcej, ale jestem na „tak", by chronić ją przed obrzydliwymi opiniami, bo jeżeli CEO Woollim wytacza nam wojnę wykorzystując pacjentkę Woohyuna, to coś jest nie tak. Seo Hee to jakaś chodząca porażka, fakt, ale jeżeli nawet DongWoo się do niej ślinił, to o czymś to jednak świadczy. Poza tym dowiedziałem się, że była maltretowana- gdyby więc rzeczywiście była rozwiązła, jak się o niej mówi, nie podejmowałaby prób, aby się od nas odizolować. Wręcz przeciwnie. Także to nie tak, że ja ją dyskryminuję jako człowieka, ale to, że byłem z Jinnie nie powinno być powodem do tego, aby uczucia ze starszej siostry przelać na młodszą. Owszem, zdarza się, ale nie mi. Ja się nawet brzydzę takimi ludźmi. To przecież podchodzi pod incest i jest naprawdę krzywdzące. Nie wyobrażam sobie, bym po Jinnie przeniósł uczucia na Seo Hee. Oczywiście to, co czuję do SooKyung to zupełnie co innego, ale Jinnie... nie mógłbym się pozbyć uczuć do niej ot tak po prostu.

-Hyung, co ty taki zamyślony? Pokłóciłeś się z tą swoją?

-Dlaczego się wtrącasz? Znajdź sobie zajęcie, Myungsoo!- zwróciłem mu uwagę, bo tak szczerze, to chłopak był zbyt wścibski i lekceważył mnie i Woohyuna; dlaczego on tez nie znajdzie sobie jakiejś dziewczyny? Dongwoo to przynajmniej przyprowadzał sobie jakąś od czasu do czasu, zaś Myungsoo... tak chamsko się wtrąca nie mając żadnego doświadczenia.

-Chciałem tylko zapytać, czy nie chcesz zjeść prażonej kukurydzy, bo jak nie, to ja wezmę...

-A, przepraszam, ale czy nie mogłeś tak od razu?

-Musiałem jakoś zwrócić twoją uwagę. Całe życie będziesz się gniewał, że pomagamy Seo Hee?

-Nie gniewam...

-Nie, jasne, wcale. A kto ciągle narzeka, jaka ona jest niewychowana i pokręcona. Oceniłeś ją zbyt powierzchownie, nawet nie pomyślałeś przez moment, że w przeszłości musiał być za^ebista. Serio hyung, ile znasz fajnych dziewczyn?

-Całkiem sporo, ale chyba masz jakiś dziwny gust skoro uważasz, że Bang Seo Hee jest świetna.

-No oczywiście, bo ciebie kręcą 'te najlepsze'. Widziałeś, by Seo przed każdym się płaszczyła?

-Dość, L! Nie mam ochoty rozmawiać na temat tej dziewczyny.

-A, jasne hyung. Uwierzyłeś w słowa CEO, no brawo. Inteligentnie, naprawdę.

-Czy uwierzyłem? Nie ma żadnego dowodu na to, że ta rozmemłana kluska rozkłada przed każdym nogi! Prawda jest taka, że CEO gra nie fair i ja się z jego opinią nie zgadzam, ale zmuszanie mnie do polubienia młodszej Bang to świństwo. Mam prawo jej nie tolerować, ale nie twierdzę, że to „darmowy sponsoring". Nie rozumiem, w czym tkwi problem, by to zrozumieć.

-Może by tak więcej empatii? I ty się w ogóle słyszysz? Jak możesz porównywać Seo Hee z Jinnie? Zastanów się, co mówisz, bo wygląda na to, że takiej zdziry bronisz, choć sama się k^rwiła na lewo i prawo, a dla Seo... nie umiesz nawet przyznać, jak bardzo działania CEO ją niszczą! Ta „rozmemłana kluska" musiała się rozejść z Sungjongiem. Myślisz, że to przyszło ot tak, pstrykniecie palcem i całe uczucie do Sungjonga jej przeszło? Za kogo ty się uważasz, by osądzać Seo? Ona się poświęciła, by nam pomóc, przez co jej udany związek rozpadł się, a ciebie stać tylko na to, by nazwać ją „rozmemłaną"? Jakiego potrzebujesz dowodu na to, że Seo rzeczywiście zadurzyła się w Sungjongu? Co może miała i ma chodzić z kąta w kąt i płakać? Tak to nie działa. Jest świetna, a nawet bardziej.

    Bardzo starałem się nad sobą panować, dlatego też Myungsoo nie dostał ode mnie w twarz, chociaż miałem bardzo dużą ochotę mu przywalić i to tak, że nie wiem, kiedy by mu się to zagoiło.

Co za drań, jakim prawem ma czelność mnie obrażać?! Że niby nie okazałem swojej empatii? I co to w ogóle ma być, czy on się przypadkiem do niej nie podwala, do dziewczyny swojego kumpla?!

Położyłem się na łóżku w swoim pokoju i zwinąłem w kłębek. Świetna robota, Bang Seo Hee! Wszyscy w Infinite są przez ciebie skłóceni. Ugh, paskudny, obślizgły ślimak, tyle z ciebie pożytku, że ręce opadają!

Postanowiłem zajrzeć do szafy i zrobić jakiś porządek. Ot tak mnie naszło. Na „dzień dobry" spotkałem się z uśmiechniętym pyszczkiem Kit-Kata, który siedział na swoim honorowym miejscu w szafie, ubrany w mini- garnitur z krawatem w gwiazdki z napisem ' R.I.P. Gyu'. Wyciągnąłem go i przetarłem go z kurzu rękawem bluzy.

-Nigdzie cię nie oddam. Jak ja mogłem o tym w ogóle pomyśleć? Skoro nie jestem empatyczny, to niech tak zostanie. Pomęczysz się jeszcze ze mną, Kit-Kat, oh? Zrobię teraz porządki, zgadzasz się?

     Chociaż gadanie do jakichkolwiek rzeczy nieożywionych lub do samego siebie jest ogólnie uznawane za powód do niepokoju, mi to nie przeszkadzało. Kit- Kat nie był wymagającym odbiorcą i co najważniejsze: nie krytykował mnie bezpodstawnie.

Znalazłem coś, co myślałem, że wyrzuciłem, ale jednak nie. No i to „spojrzenie" Kit-Kata, takie sadystyczno-niewinne...

-No już dobra, dobra. Przeczytam to jeszcze raz.- westchnąłem i rozwinąłem zwinięty list. Karta miała pełno zgięć przypominających kwadrat, więc ewidentnie była po przejściach.

„Szanowny Kim Sunggyu, mam swego rodzaju obiekcje, dlatego piszę. Może w ten sposób do Ciebie dotrze, ale nie będę się przejmować, gdyby jednak nie dotarło. Nim jednak zacznę... Nie wiem, skąd się biorą tacy ludzie jak Ty, ale wiem, że unnie bardzo Ciebie szanowała. Bardzo współczuję, bo unnie nie była zła- popełniła straszny błąd i niestety spostrzegła się zbyt późno. Gdyby nie to, że byliście w sobie zakochani na zabój, to pewnie nadal bym winiła unnie Jinnie. Pokazałeś mi jednak, że naprawdę się o Nią troszczyłeś i jestem wdzięczna, tylko dzięki Sunggyu-shi unnie nie była tak do końca zepsuta. Właściwie, to gdy unnie jeszcze była na tym świecie, to nie miałyśmy dobrych kontaktów- zawsze był tylko GD, tzn. Kwon Jiyong, przebywała tylko z nim, Kwon Jiyongiem, który nie miał w sobie ani krzty z romantyka, a i unnie nie była „grzeczną dziewczynką", ale to miała po mamie. Tylko nie miała szczęścia, bo akurat wydawało jej się, że związek z GD będzie lepszy niż z Tobą. Aj, ta unnie. Mam nadzieję, że nie dopadnie Cię większy pech po otrzymaniu i przeczytaniu tej wiadomości, Sunggyu-shi, ale proszę mi powiedzieć, co robię źle. Rozumiem, że Seungri mógł mnie tak traktować, używał mnie tylko jako „przynętę" na Kwona oraz przykrywki, aby starać się o swoją prawdziwą crushgirl, ale i tak mu nie wyszło. To znaczy, z jego prawdziwą miłością. Mam świadomość, że nie dorównuję ani Jinnie, ani mamie pod wieloma względami, ale nie musisz mi udowadniać na każdym kroku, że jestem gorsza. Naprawdę, ja to wiem, Seungri mnie uświadomił. Przepraszam, nie zwrócę Ci Jinnie, ale życzę z całego serca, by znalazła się taka druga, wyjątkowa dziewczyna i oby traktowała Cię lepiej niż moja siostra.

Takie uczucie zdarza się rzadko i podobno jesteś wyjątkowym chłopakiem i wiele dziewczyn zabiłoby, byleby być z Tobą, przykro mi, że unnie nie potrafiła tego docenić. Tak, tak powiedziałam, Cieszę się, że unnie mogła z Tobą być choć na trochę, cieszę się, że byłeś dobry, a nie nieczułą gnidą, która „szuka korzyści", więc weź się w garść, Sunggyu i nie daj się zwariować; nie trać czasu na kogoś takiego jak ja, bo nie warto, przecież i tak nie docenię. Jestem dziwna i jak to określił mój ex-crush: „Nie zasługuje na szacunek, bo jestem chodzącym g*wnem". Woohyun twierdzi, że Ty się mnie czepiłeś, bo brakuje Ci Jinnie, ale serio, nie rób tego. We mnie zakochać się mogą tylko desperaci, tzn. jest wyjątek od reguły.

Widzisz, Gyu, bo mam problem. Znowu kogoś polubiłam, a Ty się wściekasz. Może słusznie, bo Sungjong zasłużył na kogoś lepszego? Tylko widzisz, bo nauczyłeś mnie czegoś ważnego.

Dziękuję i przepraszam... ale chyba mam z Sungjongiem tak jak ty z Jinnie. Ale gdybym miała wskazać jako ktoś inny, nie jako 'Bang-Głupia-i-beznadziejna- a-do-tego-zrypana-SeoHee' , wybrałabym Kim Sunggyu. Zdążyłam go poznać na tyle dobrze, by móc stwierdzić, że wcale nie jest oziębły czy nieczuły. To tylko Twoja reakcja na 'tępą dzidę"- cokolwiek to znaczy, ach ten L hyung palnie takim tekstem, że się zgubić idzie >< Ale shh, to taka, mała słodka tajemnica nieinteligentnego, androgenicznego szkodnika aka Nadwornego Ślimaka Infinite. Szkoda, że się taki fajny i kochany mężczyzna marnuje biorąc się za 'polowanie na ślimaka', unnie pewnie nie mogła sobie tego wybaczyć, że Cię zdradzała... Oczywiście wcale tak nie myślę >///< Powodzenia z SooKyung. To miła i urocza dziewczyna. No i przede wszystkim nie aktywują się jej 'dzikie geny'. Hi5 = Hwaiting! <♡

∞BangSeoHee∞

    Androgeniczny, psychiczny dzieciak, co ona sobie myślała, że powie „przepraszam" i będzie po sprawie?! A ja? Gdy znalazłem to, co i jak jej wtedy odpisałem, choć na szczęście nie dotarło to do jej rąk, to i tak aż się we mnie zagotowało. Jestem jakimś masochista i o tym nie wiem, bo czytam to od początku i wcale mi się nie podoba, że taki się „wylewny" zrobiłem.

To nie tak, że Cię dyskryminuję i tępię, po prostu wiem, jaka tak naprawdę była Jinnie i nie musisz jej specjalnie usprawiedliwiać. Wiem, że czuła się nudno w Moim towarzystwie, niektórzy już tak mają; tylko wiesz co mnie zaniepokoiło? Jinnie miała dziwne skłonności, a Ty też jesteś po przejściach... Nie zrozum mnie źle, wcale Cię nie winię. A, i jeszcze jedno: fangirluj sobie, ile chcesz, kochana jesteś, jak się tak czaisz, uroczo :)..."

Bla, bla, bla... nie chce mi się dalej czytać. Musiałem być wtedy mocno nietrzeźwy, bo widać ewidentnie ślady łez. Czy to w ogóle moje pismo?!

Do śmieci, po co ja to w ogóle jeszcze trzymam- tak postanowiłem i odnalazłem kolorowy worek i tak po kolei wyciągałem z szafy i pakowałem do worka wszystko mogące mieć jakiś związek z Bang Seo Hee. Na dnie pudła znalazłem notes w twardej oprawie we wzór w truskawki. Nie pamiętałem, co tu się znajduje, dlatego jestem w szoku odnajdując takie rzeczy, ale otworzyłem ten zeszyt czy tam notes. Pierwsza strona była podpisana: Własność: Soo Da Ri. Co u licha TO robiło w mojej szafie?! Czy to nie byłą ta cwaniara, co uciekła za granicę? Zaraz, czy to nie ona była przez jakiś czas 'sunbae' Jinnie w Woolim? A, już mnie oświeciło. By pomóc Woohyunowi prosiłem Doyounga o pomoc... A! Tak, pamiętam już. To od niego się zaczęło, on pewnie palnął głupim tekstem przed Woohyunem, a teraz on i Myungsoo sądzą, że robiłem to ze względu na uczucie do Seo Hee. To chore. Musiałem być naprawdę mocno „wcięty", by choć pomyśleć, że jest 'kochana'. Jak na młodszą siostrę, to niezłe ziółko z niej wyrosło pchać się do GD i Seungriego, no no... 'Kochana' Seo Hee narobiła zamieszanie i kto za to odpowiada? Nikt inny, tylko ja i Infinite. 'Kochana', dobre sobie!

     Ale mimo wszystko CEO sporo przesadził. Co za zwariowany świat! Większość ludzi to takie hieny- chyba nie mają życia własnego i oczywiście tak: ich fascynują 'łóżkowe' sprawy. Seo Hee była nierozgarnięta jak mało kto, ale odrobinę zdrowego rozsądku jeszcze zachowała. Mam głęboko gdzieś, co, jak i z kim robi. Ale oskarżanie jej, że udziela Infinite sponsoringu... jejku, to jest takie nierealne! Infinite potrafią sobie radzić w takich sytuacjach, a Seo Hee... cóż, nie wzbudza pożądania, a Infinite nie są aż tak zdesperowani, by korzystać z usług, lepszych lub gorszych bez znaczenia. Ten GD musi mieć poważne dziury w mózgu skoro ułożył tą infantylną plotkę. Ja też odniosłem wzloty i mnóstwo upadków będąc w związku, ale nie zwalałem winy na Seo Hee! Z drugiej strony, co za głupi ludzie... uwierzyli, że w Infinite są mało ambitni mężczyźni i że my musimy zadowalać się Seo Hee, bo „ten lepszy towar" jest już zajęty. Co im do tego?! Prawda czy nie, ale takie informacje nie powinny być upubliczniane. Tak więc w tej sytuacji współczuję Seo, owszem, ale w normalny, ludzki sposób; moje preferencje są tylko mi znane, ale jeżeli ktoś uważa, że tak świetnie mnie zna- no to sorry, ale chyba musi się przebadać.

      Ale okej, to ja jestem ten niedobry, zimny i nieczuły... Tylko że co mam zrobić? Mnie i Seo nie łączą żadne więzi, jestem zdziwiony i zaniepokojony... ale to wszystko. Nigdy mi się nie zwierzała i dobrze, może ma większe zaufanie do Woohyuna... ale na pewno nie jest tak jak oznajmił, a raczej wykrzyczał mi L. Tylko że nawet mając wsparcie Sungjonga było jej źle, więc to bez znaczenia, ile osób się zaangażuje by jej pomóc; Seo została ośmieszona, zrównana z pomyjami, ale „Pan Porządny" ma odpowiedź na wszystko. Czego on ode mnie oczekuje? To że jemu się spodobała, to nie jest wcale powód, aby wyżywał się na mnie! Tego, co spotkało Seo Hee nie życzyłbym nikomu, bo to tragedia. Wiem, kiedy udaje. Już zdążyłem ją na tyle poznać, by wiedzieć, kiedy żartuje lub gdy chce się przymilić i nie trzeba mi nic udowadniać, bo mam tę świadomość; sam to wiem, że Seo Hee do nikogo się nie podwala i nie oferuje „usług". Nie wiem, jak CEO dowiedział się o Seo Hee i Sungjongu, ale brawo, udało mu się rozbić naprawdę interesującą parę. Tak, zauważyłem, że zrobiło się weselej, no bo najpierw Woohyun i Hyuna, a teraz Sungjong, ciekawie. Coś w tym rzeczywiście było, bo oboje, Seo i Sungjong „chodzili jak struci", kiedy CEO urządził na Infinite nagonkę.

     Następny w kolejce do wyrzucenia był album ze zdjęciami Infinite z okresu, gdy Seo Hee „mieszkała" z nami. Tak dla porównania, to na początku rozmowy z Seo były ciężkie, ale jakoś to szło i Woohyun... on naprawdę tak cholernie mocno się starał... Ten przebiegły ślimak był naprawdę pozytywny, trzymał się naprawdę twardo, no bo po tylu przeżyciach normalny człowiek już dawno by sfiksował. A Seo Hee jednak była „wyjątkiem od reguły"; może jej jeszcze odrobina „dziwności" pozostała... Może L miał rację i kiedyś być może, że była za^ebista, ale ja jej tej jej 'za^bis^ości' nie odebrałem i nie zwrócę. Ja jestem „ponurym i nudnym 28-latkiem", któremu brak empatii. Ale czy to nie byłoby dziwne, gdybym był tak upierdliwy jak wszyscy dookoła? Możliwe, że Bang sfiksowałaby nawet bardziej, nie chciałem jej pozbawiać tej odrobiny normalności, którą reszta starała się jej przywrócić. Ja po prostu nie czułem takiej potrzeby, by „niańczyć" Seo Hee, miałem swój własny sposób na to, jak się obchodzić z młodszą Bang, w granicach zdrowego rozsądku rzecz jasna. Ale nagle wszyscy widzą problem! Jak się nie „sprzedasz" do telewizji, to jest tak samo: wytykają cię, mówią, że nie masz talentu... Czasami L zachowywał się jak typowy bezmózg, ale uparcie twierdził, że tylko on ma rację.

Nie był w związku, nie ma doświadczenia... dlaczego wobec siebie nie jest krytyczny? Co gorsza, dlaczego nagle myślę tak dużo o moim podejściu do Bang?!

     To nie tak, że brzydzę się Seo Hee, ale mimo wszystko to młodsza siostra Jinnie. To było naprawdę obleśne, gdy Infinite tak się do niej tulili. Po prostu....nie chcę być więcej kojarzony z żadną z sióstr Bang. Nie jestem przesądny, ale żadna z nich nie przyniosła mi pozytywnej opinii. Zwłaszcza Seo Hee... może to tylko zbieg okoliczności, ale niemalże cały czas, jakkolwiek dziwnie to brzmi, cierpię przez nią. Chciałbym spokoju, czego Myungsoo nie potrafi zrozumieć. Jak się jest zakochanym, to ma się też swego rodzaju fobie... a moją „fobią" jest Bang Seo Hee. I trudno, nie umiem sobie poradzić, dobrze mi z tym tak jak jest. Seo Hee jest mimo wszystko lubiana, nie ma źle.... ma sobie taką „pozytywną energię" i dobrze, że Infinite mogli to dostrzec i z tego czerpią. Ja nie muszę i nic nie mogę więcej zrobić, i to już nie ze względu na Jinnie.

~ ~ ~

(Min Ki)

    Żal mi było Seo Hee, bo już drugi raz zostaje pozbawiona możliwości okazywania uczuć osobie, którą bardziej niż lubi, z tą różnicą, że teraz to uczucie nie było jednoznaczne. Tym razem pech miał z tym wiele wspólnego oraz wstrętne oskarżenia. W ogóle nie ogarniam ani GD, ani Seungriego, ale w sumie to i rodziców Seo też nie, no i sprawczyń tego, że Seo jest porównywana non-stop z Jinnie, tj. jej własnej starszej siostry i matki Seo. Jeszcze Jinnie noonę bym ogarnął, gdybym był takim mózgiem jak Woohyun, natomiast nie rozumiem tej zawiści, jaką pani Bang żywiła do młodszej córki. Nie chciałem, by chłopaki z INFINITE nabrali dystansu do Seo Hee, nie chciałem, by znali jej traumatyczne przeżycia, bałem się, że nie zrozumieją, iż to z tego powodu Seo Hee stała się antyspołeczna. Nie chciałem pomocy od Da Ri, miałem do niej pretensje, że zostawiła Seo Hee w tak trudnym dla niej okresie. Ale Da Ri udowodniła, że mimo iż jej samej takie coś nie spotkało, nie znaczyło, że nie posiadała wiedzy, by udzielić rad i cennych wskazówek. To Da Ri przekonała mnie, że mogę powierzyć Seo Hee Infinite... Myślałem nawet, że ten dziecinny Sungjong da radę, zaufałem mu przez wzgląd na Seo Hee, ale im nie wyszło. Tak jak Da Ri poświęciła swoją karierę, tak teraz Seo Hee. Po co? By CEO wytwórni Woollim czerpał dodatkowe zyski ze skandali? A Oni? Pozwolili, by to wszystko, co wspólnie z Seo zbudowali, rozpadło się jak babka ze zbyt suchego piasku. Moje przeczucia mnie nie zawiodły. Infinite nie wywiązali się tak jak należy.

-Seo... ja i Doyoung jesteśmy z ciebie dumni.- poinformowałem ją.- Junhong zresztą też... 99% innych ludzi pewnie już dawno by z sobą skończyło. Jestem pewny, że nawet Jinnie byłaby z ciebie dumna...

-Ech, ale dlaczego ty jesteś bardziej zdołowany ode mnie...- zwróciła mi uwagę.- Dlaczego wszyscy pytają o unnie... dajcie już wszyscy spokój, będziesz osobie, która odeszła wypominał? Tak, też byłam zła, ale już mi przeszło i miło by było, gdybyś też już odpuścił...

-W sumie racja...- przytaknąłem.

-No widzisz, od razu lepiej. Czy... masz może... jakieś wieści od Da Ri?

-Chciałbym, ale już trzeci raz odmówiono mi spotkania i chyba tylko pozostaje nam czekać, aż ją wypuszczą... oczywiście wiem, że tak się nie stanie, bo ci dwaj się o to postarali...

-A przynajmniej wiadomo, dlaczego... aresztowano ją?

-To Yu Ra. Podobno dała jakieś niezbite dowody na to, że Da Ri znęcała się nad twoją unnie... W takich warunkach wątpię, by temat Jinnie „zszedł z ust" ludzi w szybkim tempie. Obawiam się, że najgorsze dopiero się zaczęło...

-Wyobraź sobie, że Hyunę również przetrzymywali i kazali jej dla Yury odszkodowanie za to, że na nią napadła.

-Hyuna... a tak, coś słyszałem. O rany, przecież ich tam nie było, skąd mają tą pewność.

-Nie wiem, jak ON to zrobili, Ren, ale nie mam zamiaru się wiecznie przed nim chować.

-O, jaka wojowniczka z ciebie, czyli jednak ci pomógł?

-Kto, co?

-No, ten człowiek. Nam Woohun.

-Oni wszyscy mi pomagali. Niby już się przyzwyczaiłam, ale czym Infinite zawinili, że GD i Seungri się na nich uwzięli?

-Uuu, to wygląda poważnie.

-A ty byś się może nie wściekł na moim miejscu, jakby CEO kazał ci robić to, co on chce?

-To byłoby trudne...

-Dla mnie też jest.

-Kurczę, Seo...

-Co?

-Czasem przypominasz Da Ri bardziej, niż by się mogło wydawać.

-Niee~ Co ty, w żadnym razie.

-No tak, bo tak samo jak Da Ri chłopaki robili podchody.

-O co ci chodzi? Przecież ja nie krytykowałam i nadal nie krytykuję tego, że jesteś z Silver Dream. Za to TY, Ren, masz non-stop jakieś obiekcje.

-Nie miałbym, gdybyś nie zakochiwała się w badboyach albo „ciepłych kluchach".

-Ren, przerabialiśmy to...

-Chcesz całe życie się męczyć?

-Ale ja się nie męczę... z Sungjongiem było dobrze.

     Aj, ten uparciuch. Nic nie dociera.

-Ale.... Jakiś taki nieokreślony ten twój typ typa do tego jeszcze jest...

-Słucham? Ren, jak możesz...

-Mówię z doświadczenia. Tacy jak „Ten Twój" to jeszcze po klubach latają.

-Ale Ren... Sungjong zrobił dla mnie więcej niż przeciętny chłopak... Przede wszystkim nie jest jak Seungri i nie chwali się, ile dziewczyn zachwycało się jego drogimi perfumami albo „rozmiarem"...

-To jeszcze przed tobą, poczekaj aż się zacznie do ciebie dobierać...

-Yah...

-Jesteś zbyt uległa, to akurat wada genetyczna Seo, ale to nie znaczy, że nie możesz tego zmienić.

-Właśnie, że to robię, Ren... Z Seungri to była największa pomyłka, ale...

     Naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi, do których Seo natychmiast pobiegła.

* * *

(Seo Hee)

     Za drzwiami nikogo nie było, za to przed wejściem leżało kartonowe pudło, a w nim leżała zwinięta w kulkę miniaturka. Miałam wrażenie, że skądś znam tego psiaka, ale nie byłam do końca pewna. Zabrałam pudełko do środka mieszkania i oczywiście zamknęłam drzwi. Wyjęłam psa z kartonu i ułożyłam na kocu, ale jak tylko wyczuł zapach mleka, które nalałam, to się obudził. Gdy piesek podszedł do miski zauważyłam, że ma dziwnie krótki ogonek, oraz że utyka na dwie łapki...

-Ej, co to za nowy gość?- spytał Ren.- Adoptowałaś psa i się nie przyznałaś?

-Był w kartonie przed moimi drzwiami...- odpowiedziałam i otworzyłam IG, bo mi wyskoczyły powiadomienia i tak zaczęłam przeglądać album z najnowszymi zdjęciami Infinite. L hyung „zaraził" mnie pewnym „wirusem" tak więc odwiedzałam IG bardzo często. Nawet potrafiłam bawić się telefonem w każdym możliwym miejscu. Ale tak w ogóle to wczoraj po tym, jak L hyung wyszedł ode mnie, poszłam wyrzucić śmieci, na słupie wisiały ogłoszenia. Hmm... ale nie przypominam sobie, by było tam zgłoszenie o zaginionym psie... och! Wow, jaki zbieg okoliczności, bo na zdjęciu, które właśnie przeglądałam Sunggyu-shi jest ze swoją obecną dziewczyną...czy to ją miał na myśli Woohyun? Och, bo jeżeli tak, to piesek ma na imię Se Ri : )

-Co robisz?- dopytywał się Ren. No tak, ja i telefon to wciąż zjawisko niespotykane.

-Coś muszę znaleźć – odpowiedziałam i wysłałam smsa z dwoma zdjęciami tak dla porównania.

* * *

(Sunggyu)

     Siedziałem na łóżku obok Kit-Kata i przeglądałem ofertę z newslettera wysyłkowego sklepu, którego adres znalazłem w pudle, gdy do drzwi rozległo się pukanie.

-Otwarte – oznajmiłem, bo nie chciałem wstawać zwłaszcza, że leżałem przykryty kocem, na spółkę z Kit-Katem rzecz jasna.

-Umm, hyung? Jak nazywał się pies Sookyung?

-Drzwi są tam- wskazałem palcem, bo akurat nie chciałem tu Myungsoo.

-Hyung... Przepraszam, ale to ważne- kontynuował.

-Jeżeli znów chcesz się dzielić swoimi „mądrościami", to nie masz na co liczyć.- odparłem. Tak, wciąż byłem zły na Myungsoo za jego wcześniejszy „atak" na moją osobę.

Bez słowa podał mi swój telefon. Westchnąłem i odblokowałem jego smartphone'a i od razu przyszło mi na myśl określenie na jego osobę: fanatyk. I to pełną parą, za tło robiło stare zdjęcie- Infinite z tą całą Bang. Nie pamiętałem, żeśmy robili sobie z nią selfie..., chyba że to sfotoszopowane. Wszedłem w folder 'Wiadomości', gdyż tak poprosił i kliknąłem. To jakiś maniak, bo ma pełno smsów pomiędzy nim a Bang.

Czy to jakiś żart? Dlaczego ona wie, jak wygląda pies SooKyung?! Skąd zna imię?! A może to taka dewiantka i desperatka, że opłakiwanie pluszowego szkodnika zamieniła w porywanie zwierząt?

-Myungsoo, co to ma znaczyć?- skierowałem do niego pytanie.

-A! Dobrze mi się wydawało, że zapamiętałem, jak SooKyung mówiła przed paroma godzinami imię 'Se Ri'. Pytanie tylko, co ona tam u Seo robi...

-Nie wiem, ale nic już nie spartolisz, bo zostajesz. I masz nie puścić pary z ust o tym, gdzie idę, jasne?- ostrzegłem go i wyszedłem, biorąc przy okazji też i jego telefon. Nie chciałem się z nią widzieć, ale nie miałem innego wyjścia. A niech tylko skrzywdzi Se Ri bardziej!

     Dotarcie na miejsce zajęło mi pół godziny, pośpiech by pomóc Se Ri przegrał jednak z moją niechęcią do androgenicznej osoby. No to wychodzi na to, że choć jestem chłopakiem, to jestem mniej odważny niż Hyuna, ale trudno. Tak naprawdę nie ma to dla mnie znaczenia, chcę po prostu ograniczyć wszelki kontakt z Seo Hee do maksymalnego minimum.

Zapukałem i czekałem, a potem zadzwoniłem do drzwi. Powtórzyłem tą czynność aż trzy razy. Gdy po 5-ciu lub 10-ciu minutach nie było żadnej reakcji zrozumiałem, że jej w tej chwili nie ma.

* * *

(Seo Hee)

    Przy dobrej opiece Se Ri powinna wrócić władza we wszystkich czterech łapach, co do ogonka to weterynarz tak mi wyjaśnił, że nie zrozumiałam. L hyung nie odpisał, więc uznałam, że miał ważniejsze rzeczy do roboty. Na szczęście dzięki pomocy Rena cała droga od weterynarza do sklepu zoologicznego przebiegła dobrze. No i w ogóle cieszę się, że zaoferował pomoc. Można na niego liczyć nawet, jeżeli ma obiekcje do Sungjonga. Dowiózł mnie i odwiózł z powrotem, ale miał za niedługo iść do roboty, więc pojechał. Pod moją kurtką była Se Ri, w ręce trzymałam reklamówkę, ale wypadła mi. Mam zwidy czy rzeczywiście na klatce schodowej tutaj w tym budynku na tej ulicy, rzeczywiście znajduje się Kim Sunggyu? Źle ze mną, naprawdę... Chyba mam poważne problemy ze wzrokiem. Podniosłam siatkę ze schodów i przeszłam obok bacznie przyglądającemu mi się Kim Sunggyu. Gdy tylko drzwi zostały otwarte, zostałam przez niego wepchnięta, po czym sam wszedł, zamknął drzwi i przekręcił kłódkę. Co do...?

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, ON już zrobił inwigilację mojego mieszkania. Przez 15 minut łaził w tę i we w tę, rozglądał się, a ja byłam w takim szoku, że stałam jak wryta i żadne słowo nie przeszło mi przez gardło. Miałam jednak dość, bo już dawno zdjęłam kurtkę, założyłam kapcie, poszłam po mopa, bo nie zdjął nawet butów, choć nieproszony i całą podłogę miałam w błocie, bo ze śniegu zrobiła się breja.

-Przestań mi już brudzić mieszkanie, jakbyś nie zauważył, to Se Ri leży na kocu.- zwróciłam się do niego.

-Że co, Bang?

-Patrz, pełno piachu i błota- wskazałam mu uprzejmie. Zawsze ma dowód w postaci brudnej wody w wiaderku : ')

* * *

(Sunggyu)

     Zaufanie jej było rzeczą niezwykle trudną, ale gdy zobaczyłem syf na podłodze, jaki przez przypadek zrobiłem musiałem przyznać, że również bym się zdenerwował.

-Złodziejka- burknąłem pod nosem, ale żeby pokazać, że nie jestem pozbawiony manier, to zdjąłem buty. Spostrzegłem, że są naprawdę ubłocone; czuję, że będę miał brudne skarpetki...

Podszedłem do psa SooKyung i przyjrzałem się, co dokładnie Seo Hee jej zrobiła. Na myśl przychodzi mi tylko jedno: bezduszna sadystka.

Zostałem przy Se Ri, by w razie czego mieć ją na oku, z dala od tej pokręconej do szpiku kości wariatki Bang. Zauważyłem, że moje skarpetki przesiąknęły przez buty wodą, piaskiem i brudnym śniegiem, teraz na białym materiale skarpetek miałem mokre i brązowe plamy. Moją uwagę przykuł karton. W skrawkach gazet znalazłem kawałki sierści czworonoga...i kopertę. W środku znajdowały się dwa makabryczne zdjęcia zrobione tym samym aparatem co zdjęcia ukazujące zmasakrowanego ślimaka 'Gyu'.

* * *

(Seo Hee)

    Chciałam dokończyć zmywanie podłogi, ale Sunggyu nadal przebywał w moim mieszkaniu. Już 30 minut! Po ogarnięciu kuchni, weszłam do łazienki, gdzie znalazłam czyste wiaderko i szmatkę od mopa, umyta i wykręconą z wody. Byłam w szoku!

Wychyliłam głowę za drzwi i dotarło do mnie, że cała podłoga jest wysprzątana. A niech to... przecież ja nic nie żądałam, jeszcze mi brakuje tego, by zaczęto snuć wstrętne domysły, że ja zmuszam Infinite do sprzątania!

Przemknęłam do pokoju, w którym spałam i odsunęłam półkę w szafie.

* * *

(Sunggyu)

    Se Ri potrafiła spać godzinami, a mi się trochę śpieszyło, ale nie przerywałem jej. Z tego wszystkiego sam na trochę zmrużyłem oczy, ale wkrótce poczułem klepniecie w ramię. Zamrugałem z niedowierzaniem, bo blisko mojej ręki znajdowało się opakowanie w kształcie babeczki. Strasznie to było dziwne...

Zdecydowałem, że odpakuję... nawet jeżeli ceną miała być utrata honoru. W środku znajdowała się para skarpet. Nawet niebrzydkie, tylko czemu jest na nich chomik.

Obejrzałem się za siebie: na kanapie siedział Nadworny Ślimak Infinite i wgapiał się w swój telefon, ale za chwilę wstała i poszła gdzieś, chyba do kuchni. Zdjąłem swoje brudne skarpetki i na boso poszedłem w ślad za nią. Brr, zimno mi w stopy...

-Co ty odstawiasz?- odezwała się nawet na mnie nie patrząc.

-Co robię?- spytałem zaskoczony.

-Tak, co robisz? Chcesz się przeziębić, a potem będą mówić, że Infinite się poprzeziębiali przez Bang Seo Hee!

Zabrała mnie do pomieszczenia w rodzaju salonu, pchnęła na łóżko, a następnie kucnęła przede mną... i nałożyła te ciepłe skarpetki na moje stopy.

No ja nie wierzę, deja vu normalnie. Przykryła mnie kocem.

-Siedź i grzej się.- zarządziła i wróciła do kuchni. Chora schizofreniczka! Raz jest wredna, a zaraz potrafi się tak przymilać jak nigdy...

-Sunggyu-shi, możemy porozmawiać?- poprosiła Seo, gdy wróciła. Kurczę, czy ona nie przesadza z tą uprzejmością? Bo jeszcze pomyślę, że jest normalna...

-Z tego co mi wiadomo, to mam uczucia, więc nigdy się nie zdarzyło, bym dyskryminował drugiego człowieka. No więc tak, możemy porozmawiać. Przyszedłem tu w innym celu, ale nie jestem idiota, wysłucham cię.

-Naprawdę mam głęboko gdzieś to, jak mnie traktujesz i nie potrzebuję twojego współczucia. Pomogłam ci, bo czułam się do tego zobowiązana, nie po to, by ci się „przymilić", chociaż za ten „wjazd na chatę" powinnam się wściec... ale jesteśmy kwita, też ci się wbiłam. W każdym razie, od teraz nie chcę żadnego współczucia przez wzgląd na Jinnie chociażby. Nie podobało mi się, że znów mnie oskarżyłeś, to tylko dowód na to, jak niską masz o mnie ocenę, ale nie szkodzi, przywykłam. Ktoś zostawił psa SooKyung-shi pod moimi drzwiami. Wzięłam ją do weterynarza. Tak jak wygląda, to tak ktoś... no zrobił jej krzywdę. A skąd wiem? Przeglądałam waszego IG i tak mi się rzuciło w oczy zdjęcie Kim Sunggyu z SooKyung i jej psem, a że były podobne, ten na fotografii i ten tu... Poprosiłam Myungsoo o małą pomoc w zidentyfikowaniu tego zwierzaka. Akurat wróciłam i ty przyszedłeś, Sunggyu-shi. To tyle, co mam do powiedzenia. Z racji tego, że to twój pierwszy raz tutaj i że nie robię różnicy, to witam w moich skromnych progach, czuj się jak u siebie. Na wprost jest kuchnia, na wypadek gdybyś zgłodniał.

    Nim mój mózg zdążył to wszystko przetworzyć, to Seo Hee znów „zniknęła", ale już nie wróciła. Minęło 20 minut, może śpi- co by było dość typowe, bo Seo Hee spała długo i dużo, co w ogóle jest jakieś dziwne, bo przecież jakim sposobem osoba, która nie ma nawet 160 cm wzrostu może spać częściej i więcej? W głowie się nie mieści, ale w końcu nie od dziś wiadomo, że Seo ma IQ ślimaka, więc niczego ambitnego nie można się po niej spodziewać.

Zajrzałem do reklamówki leżącej niedaleko koca, na którym spała Se Ri. W środku znajdowała się nowa obroża w ulubionym kolorze Kyungie, czyli bursztynowo –złotym oraz pudełko karmy w kształcie rybek, które Se Ri bardzo lubiła. Możliwe, że nie doceniałem „Nadwornego Ślimaka", ale to nie znaczy, że jej wcześniej nie szanowałem... tylko nie czułem potrzeby, zresztą... naprawdę współczuję Bang.

Na szczęście na tyle, na ile mogliśmy to tak ja i Infinite „zniwelowaliśmy" częstotliwość pojawiania się symptomów jej dziwnych „dzikich genów"; czy tylko ja to widzę? Ale wierzę, że Woohyun prędzej czy później ją „naprawi". W sumie to miło tak dla odmiany znać kogoś o IQ ślimaka, wcale tak kiepsko nie jest, idzie się nawet przyzwyczaić. Swoją drogą, to ciekawa sprawa, bo od kiedy ślimaki są w typie Myungsoo?

I dziwnie się czuję mimo, iż to nie pierwszy ani drugi raz, gdy zostaję z Seo Hee. Może to dlatego, że to jej mieszkanie i to ja jestem teraz jej gościem? A może to przez to, że mój status znów się zmienił? I co, tak sobie będę raz w „stanie wolnym", a raz „ zajęty"? To tylko sprawia, że nie czuję się bardziej wyjątkowy od zwykłego, ponurego singla. To że jestem z SooKyung... jest fajne, ale znając mnie i moje szczęście do dziewczyn, wszystko jest możliwe. Choć mimo wszystko życzyłbym sobie nie zmieniać już stanu, chyba że później, ale to dopiero przy zaręczynach. Ale póki co to jest mi jak najbardziej dobrze.

     Cierpliwie czekałem, aż Se Ri się obudzi, ale doczekałem się jedynie dźwięku „kiszek grających marsza", ach nie ma to jak myśl o jedzeniu. Na samą myśl o tym aż mnie skręca, bo miałem pójść z SooKyung do hotelu Ritz Carlton, przy okazji zjedlibyśmy porządny i profesjonalny posiłek, a jakieś tam tanie fast-foody pełne chemii. Zjadłbym jakieś mięsko w panierce albo oryginalne indyjskie curry... ugh, nie, nie rób mi tego żołądku! Masz wytrzymać, aż Se Ri się obudzi. Nie mogę... nie myśl tak o jedzeniu, bo się roztyjesz upomniał mnie 'mój wewnętrzny głos'.

      No to przez całe 60 minut siedziałem bez ruchu ignorując pragnienie i „głodowałem" do momentu, aż pojawiła się na stoliku miska z małymi, nadziewanymi szpinakiem ciasteczkami, a także talerz ze smażonym ryżem i warzywami, w tym małą marchewką. Czyli ślimak blefował twierdząc, że nie zna się na gotowaniu nam potraw „na zawołanie". Właśnie myślałem o jedzeniu... skąd wiedziała??? Świetnie udawała... Albo dalej udaje? Coś chce? Może mam rację, a może nie...

-Smacznego – zwróciła się do mnie jak gdyby nigdy nic.

     Z „opresji" wybawił mnie telefon. Często nie lubiłem, gdy dzwonił w trakcie przerwy na posiłek, ale akurat teraz poczułem się uratowany. Zdziwił mnie tylko numer. Kyungie?

-Mój ojciec prosił, być stawił się w jego biurze. Dasz radę w 30 minut?

-Jasne, dziękuję ci... Halo? Sookyung?- rozłączyła się, bo słychać było typowy dźwięk „drgania linii połączenia". Niedobrze, co z nią? Czy ona się przypadkiem nie obraziła? Tylko niby czemu... jaki miałaby powód?

[Pół godziny i 45 sekund później]

     Co za leniwy pies, naprawdę. Czy wszystko, co małe jest takie? Jak widać nie wystarczy, że małe, bo wredne, aż szkoda słów. Dotarłem na czas, choć będąc mało skromnym gościem zdecydowałem, że potem jeszcze wrócę. Jak dają, to trzeba brać. Rzadko się zdarza, bym takie coś zauważał, dlatego jeżeli się tylko da, to skorzystam z uprzejmości ślimaka. Właściwie to to było bardzo miłe, bo Seo Hee nieczęsto jest taka uprzejma w stosunku do mojej osoby. Dostrzegam jednak, że Infinite dużo dla niej znaczą... tylko co z tego, dla mnie to nie ma najmniejszego znaczenia, bo i tak jest zniszczona. Może gdyby uważniej szukała i była bardziej ostrożna... no ale mniejsza z tym, bo co by nie było, to tak czy siak jest i będzie „Nadwornym Ślimakiem Infinite". I ja tego nie zamierzam zmieniać.

     Wszedłem do gabinetu prywatnego śledczego, a zarazem jednego z najlepszych w Korei Południowej; miałem wielkie szczęście, moja SooKyungie to jest szycha ;')

-Sprawa została przekazana dalej- oznajmił, a ja nie wiedziałem, co to znaczy.- Dostarczono odpowiednią ilość dowodów i teraz zajmie się tą sprawą sąd.

-A... dziękuję.- wciąż byłem w szoku. Wow, to aż niemożliwe, że aż całe Infinite musiało zająć się czymś, co zajęło służbom lata. A może to my byliśmy sprytniejsi tym razem i zapędziliśmy kryminalistów „w ślepy zaułek"?

-A, przy okazji... ktoś zgłosił, że znalazła się Se Ri. Nie miałem czasu, by poinformować SooKyung, więc czy mógłbyś jej przekazać? Myślę, że to będzie doskonałym uwieńczeniem waszego spotkania w Ritzu...

A jednak ten człowiek okazał się mieć serce oraz szacunek względem SooKyung. Takie coś rzadko się zdarza, więc byłem tym bardzo „udobruchany". Można? Można. To nie takie trudne mnie zadowolić. Punkt siódma miałem się u niej zjawić- kluczyki do swojego auta oddała mi wczoraj, bo nie mogłem przyjechać swoim.

Wciąż miałem 3,5 godziny, ale wolałbym być już w dormie, dlatego mam nadzieję, że Se Ri już się obudziła, zwłaszcza że tak nie wypada spać u kogoś obcego.

     Wykonałem „kółko", przebywając tę samą trasę, a gdy dotarłem, w drzwiach minąłem się z jednym z tych dziwnych chłopaków, którymi otacza się Seo Hee. „Nadworny Ślimak" ma strasznie beznadziejny gust, jeżeli chodzi o dobieranie przyjaciół, jak i „crushowanie". No ale jak to mówią „własnego rozumu się nie odda".

-Uuu, to ja nie przeszkadzam- zawołał dziwnie... Zelo chyba.- Jest w salonie.- zwrócił się do mnie i mrugnął.

Co? To jakaś niedorzeczność. Przyszedłem w celach służbowych, a nie kulturalno-rozrywkowych.

[Seo Hee]

     Biedny Zelo, do kogo on teraz mówił? Próbowałam go nakłonić, żeby to Woohyun dawał mu terapie, ale nie chciał o tym słyszeć. Stwierdził, że ludziom i tak jest to bez różnicy, a w szczególności jego rodzicom, którzy wmówili Junhongowi, że jest dziwny i opóźniony w rozwoju... tylko dlatego, że raz został okradziony i to w wieku 18 lat. gdy powiedział, że to Seungri, kazali mu się wynieść z domu. Swoją drogą to doskonały przykład na to, że ja, Ren, Doyoung i Zelo nie jesteśmy 'przyjaciółmi z przypadku'. Nagle usłyszałam rumor dochodzący z korytarza, co tam się dzieje?

Poszłam na mini – przedsionek: na podłodze zauważyłam telefon. Ekran z rysami, nakładka obtłuczona, obok leżała bateria, która wypadła z tego urządzenia. Przy szafce stała mała nowa doniczka- prezent od Zelo, na szczęście nieuszkodzony.

Hmm, niektórzy potraktowali moje słowa bardziej niż dosłownie, jeżeli chodzi o to, by „czuli się jak u siebie".

-Mogę wiedzieć, co robisz?- spytałam Sunggyu, gdyż to on był sprawcą tego zamieszania.

-Telefon mi się roztrzaskał...- przyznał.

-A stało się to, bo...?

-Gdy wieszałem kurtkę, to spadł wieszak i wszystko inne też zleciało.

-A ty jesteś pijany?- wypaliłam, bo zazwyczaj to wieszak był okej i gdy Zelo wychodził, to też wszystko było na swoim miejscu...

-Tylko się oparłem, ale straciłem równowagę... ale nie... nie dlatego ci się rozwalam po mieszkaniu...

-A.. czy ty się może oparłeś o tę komodę?- spytałam, a on przytaknął.

-Ale tam się nie siedzi, ani nie opiera...

-No chciałem przeczytać wiadomość i to się stało. Proszę, uwierz... Ja... przepraszam za to wcześniej. No i teraz za ten bałagan też.

Jestem w stanie uwierzyć, ale coś dziwnie się zachowuje...

-Myungsoo hyung zostawił swój telefon, będziesz mógł mu go oddać?- poprosiłam, gdy wyzbierał wszystkie kawałki telefonu. Zorientowałam się jednak, iż Sunggyu nie słucha, bo zajął się psem swojej dziewczyny. Se Ri dopiero wstała i szczerze mówiąc miałam tego dość, bo gdy tylko się wybudziła, to zsunęła mi obrus i wazon z kwiatami się rozbił. A mówią, że to koty są głupie...

Głupia miniaturka wlazła mi również do pralki i pogubiła trochę sierści, więc musiałam czyścić... No i przyszedł Zelo, więc mi pomógł się uspokoić. Mimo wszystko GD grubo przesadził porywając Se Ri i obcinając jej ogonek i rżnąc jej nożyczkami futro...

-No, to ten... Ja ją już zabiorę- odezwał się Sunggyu- Przepraszam za kłopot...

Oo! Wow, znowu. Kim Sunggyu mięknie i jest „łagodny niczym baranek".

-Ale najpierw zjem... mogę? Nie miałem czasu dziś na nic, posprzątam po sobie...

-Jasne, że tak i może masaż do tego? Myślisz, że załużyłeś?

-O co ci znów chodzi, Bang? Staram się, nie? A to, że efekt jest inny, to już nie moja wina...

-Mam prośbę, po prostu najedz się i wyjdź. Mam nadzieję, że twoja SooKyung nie włazi do pralki i nie żre wszystkiego, co pachnie i jest kolorowe- no to wybuchłam, bo już nie wytrzymałam. To ta Se Ri jest nienormalna, a nie ja...

-Zniszczyła ci coś?- spytał nieco skruszony. –Okej, oddam ci.

-Myślisz, że ja myślałam o pieniądzach?

-A o czym innym?

-Stłukła moją jedyną pamiątkę od Sungjonga.

* * *

[Sunggyu]

     W pewnym sensie czułem się za to odpowiedzialny. Nie dawałem wiary w słowa innych, gdy relacjonowali mi, jaka Se Ri jest nieokiełznana... Jednak dowód na to, że z Se Ri rzeczywiście jest coś nie tak istniał i był ewidentnie mocny. Wiedziałem, jak wiele znaczy Sungjong dla Seo Hee, więc w tym momencie Se Ri... zniechęciłem się do niej i to naprawdę mocno.

-Co ci dał?- spytałem.

-Co? Och, wpadka. Zapomniałam się...

-Mówię serio, Seo He, co to było?- powtórzyłem. Skoro już powiedziała, to niech skończy. Widzę przecież, że targają nią emocje, więc lepiej, żeby opowiedziała, a nie dusiła to w sobie.

     Nim to się stało, poszedłem do jej kuchni; jedno muszę przyznać: jak ślimak chce i się stara, to naprawdę umie dopiąć swego. Szkoda tylko, że tak się dzieje, gdy stanie się coś naprawdę niedobrego...

Mimo wszystko wciąż się dziwnie czuję przebywając w mieszkaniu Seo Hee. Czy pozostali też tak mieli? A może czuli się tu nawet zbyt komfortowo?

W każdym razie ślimak nie mógł oderwać się od swojego telefonu. Niesamowite... Seo i telefon? Naprawdę 'wow'!

Posiłek był zaskakująco smaczny, ale Hyuna i tak lepiej gotuje.

-Ej, co robisz?- widzieć na własne oczy, co ta miniaturka odstawiała to było coś niesłychanie przerażającego. Ona jest naprawdę głupia, skoro wskakuje do pralki. Miała szczęście, że była odłączona.- Kto ci w ogóle pozwolił wejść do kuchni?- oburzony wyprowadziłem psa za drzwi, bo to była już przesada. Dokończyłem śniadanio-obiad, posprzątałem, tj. umyłem talerze i szklankę. Ślimaka gdzieś oczywiście wcięło; pozostawało jeszcze jedno pomieszczenie, do którego nie zaglądałem z przyczyn oczywistych- pomieszczenie było jej pokojem. Może to dziwne wytłumaczenie, może zupełnie normalne, jednak wypadało podziękować oraz powiedzieć to 'do widzenia'. Zapukałem do drzwi. Otworzyła je tak, że można było je przytrzymać stopą. Zrozumiałem, że nie chce mnie wpuścić. Czy oczekiwała, że będę się wpraszał i rozpaczał?

* * *

(Seo Hee)

     Zostawiłam Se Ri inny koc, po którym mogłaby biegać, przesunęłam stolik, który najwidoczniej ją „kusił" oraz pochowałam inne rzeczy z półki w szafie- drzwiczki były starego typu, otwierały się od góry. Udało mi się skończyć, gdy pan lider zajadał się potrawą w kuchni, a następnie poszłam do swojego pokoju, by otworzyć kopertę z listem, który dzień wcześniej odebrał L hyung. Zdziwiłam się, gdy rozległo się pukanie do drzwi; podeszłam więc, by otworzyć mu, czyli Sunggyu-shi, ale niezbyt szeroko, żeby ta szalona miniaturka nie weszła nieproszona. Chyba niezbyt się domyślił, więc otworzyłam drzwi tak, żeby się wcisnął, a następnie zamknęłam drzwi. Miałam nadzieję, że nie pomyśli sobie nie wiadomo czego, z Sunggyu bywa różnie.

-Miałaś powiedzieć, o jaką rzecz poszło- wypalił, a mnie aż „zatkało" z wrażenia.- Szybciej, proszę. Zaraz już właściwie wychodzę, więc mów, szybko.

-Aj~ Se Ri została sama?- westchnęłam, bo myślałam, że ten pies znów rozrabia. Poszłam do pokoju, żeby pana lidera nie drażnić, ale nie po to, by przyłaził za mną; nie ważne czym go drażniłam, ale on nie mógł ot sobie przychodzić i pytać o nie swoje sprawy. To w końcu na jego głowie jest zajmowanie się psem SooKyung; na szczęście kocyk podziałał uspokajająco i Se Ri już „ nie szalała jak na*ebana". Nie wiem do końca, co to znaczy i dlaczego L hyung używa często słów, których znaczenia nie chciał podać, w każdym razie przyjęło się i udzieliło także i mi. Se Ri to bałaganiara: porozsypywała swoje chrupki, acha i co? Myśli, że będę po niej sprzątać? Ktoś tu nadweręża mojej cierpliwości.

-Seo Hee, skup się. Pytam po raz trzeci: co Se Ri zniszczyła?

-Umm... taki tam łańcuszek z kryształowym mini serduszkiem...- powiedziałam cicho, żeby jednak nie usłyszał, no i żebym sama się nie popłakała. Niby mam głęboko gdzieś jego opinię, ale znając go, to pewnie o coś by się znowu przyczepił, więc wolałam tego uniknąć.

* * *

[Sungjong]

     Wciąż byłem z Sungyeolem na wsi. Mieliśmy być do jutra rana. Właśnie piłem zmrożoną lemoniadę i przeglądałem album ze zdjęciami z folderu ' Sungjong i Seo Hee' , akurat selfie z Seo z dnia, kiedy podarowałem jej taki łańcuszek z serduszkiem i który bardzo ładnie do niej pasował... ale oplułem ekran telefonu. Ze złości odrzuciłem go, grunt że wylądował na poduszce, bo naprawa sporo by kosztowała.

Dlaczego Sunggyu hyung wtrąca się do moich relacji z Seo? Właściwie to nie tylko on, bo jeden z kolegów Seo Hee także. Dlaczego ja? Dlaczego to nie może być ktoś inny? I jakim prawem Sunggyu hyung dowiedział się o prezencie dla Seo, czyżby Hyuna noona mu wygadała?!

-Co jest?- spytał Sungyeol, gdy wrócił z inspekcji zwierząt gospodarskich oraz „gwiazdy folwarku", a mianowicie rozkosznie uroczej alpaki Wendy.

-Sunggyu hyung za bardzo węszy...- mruknąłem ściszonym głosem.

-Co przez to rozumiesz?- dopytywał się Sungyeol.

-Bo...dałem Seo prezent, a Sunggyu mi teraz napisał, czy pamiętam, gdzie go kupiłem.

-Dałeś Seo Hee prezent? Co takiego?

Skoro już wszyscy musza wiedzieć, to powiem, Sungyeolowi nie odmówię i to lepiej dowiedzieć się z pewnego źródła, a nie od osób trzecich.

-Pamiętasz ten łańcuszek, który oglądaliśmy na straganie w Hongdae?- Sungyeol przytaknął twierdząco głową.- Pamiętasz, że go kupiłem?- ponownie kiwnął głową na 'tak'.- No więc to był prezent dla Seo Hee.

-Mhm, rozumiem. To dlatego konsultowałeś się z Hyuną.

-Mhm, tak. I okazało się, że to był bardzo dobry wybór. Teraz próbuję wymyślić, jak Sunggyu do tego doszedł, po co mu ta informacja, oraz jakim prawem pyta o Seo Hee.

-Przesadzasz. Właściwie to wy obaj... moglibyście odpuścić. A Sunggyu ma swoje powody... może czuje się bardziej niezręcznie niż dotychczas przez te obrzydliwe plotki, które o nas krążą?

-No tak, możesz mieć rację.- przytaknąłem i westchnąłem. Nie zabraniałem nikomu patrzeć czy rozmawiać z Seo Hee, ale nie czułem się dobrze. Po prostu... no miałem takie dziwny przejaw „przeczucia, że coś się święci".

-To go zapytaj.- zaproponował Yeol hyung.

-Uczyniłem tak. Czekam na odpowiedź.- wyjaśniłem.

Czy tylko mi się wydaje, czy Sungyeol przestał się angażować? Przecież to on wraz z Woohyunem najwięcej pomogli. Nawet L hyung się „zaraził" tym pomaganiem... Niespodziewanie jednak nawet i Sunggyu hyung, co było i jest dla mnie podejrzane.

-O nie!- warknąłem zdenerwowany, gdy dostałem wiadomość od Doyounga. Utrzymywałem z nim kontakt, bo pomagał nam w znalezieniu dowodów na to, by wsypać tych bezczelnych typów. Niestety sms nie zawierał pozytywnych informacji. Doyoung poinformował mnie właśnie, że nasz CEO zadecydował sam o zawieszeniu INFINITE oraz pozwał nas o korzystanie z usług, wiadomo jakich, co przyniosło wielkie szkody wytwórni, bla, bla, bla. Na szczęście jutro wracamy i nie ważne, czy Sunggyu hyung chce, czy nie, ale składamy pozew na Woollim, innego wyjścia nie ma. Chcieliśmy załatwić to jak najdelikatniej, ale bycie delikatnym i uległym w ogóle nie daje rady w dzisiejszych czasach. No to trudno. Skoro jest wojna, to trzeba na nią iść.

- -  -

Kit Kat i Gyu wyglądają tak samo, a więc tak wyglądają ślimaki Seo Hee oraz Sunggyu:

Piesek SooKyung o imieniu Se Ri to Maltańczyk miniaturka: 

A tak wyglądał łańcuszek, który Seo dostała od Sungjonga:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top