Rozdział 9: „With her it's easy to feel Spring in heart"

Rozdział w całości pisany pod suomalainen92 :)

(Woohyun)

    Tak jak zostało ustalone wcześniej, nową pacjentkę przypisano młodemu rookie - dopiero co debiutującemu terapeucie, który do tej pory odbywał praktyki w innej klinice, lecz z racji tego, iż miałem doświadczenie, mogłem uczestniczyć w jego pierwszych sesjach. W tym budynku terapeutycznym to ja byłem jego seniorem, więc nowicjusz chcąc nie chcąc musiał okazywać mi szacunek. Nie miał problemu, aby przekazać teczkę z dokumentacją, zrobił to sam z siebie, nawet nie musiałem się dopraszać – widać, że traktuje swoją pracę na poważnie i że wie, co oznacza współpraca. Z dokumentów, którymi podzielił się ze mną Yang wyczytałem, że dziewczynka nazywa się Ahn Seol Ah i obecnie ma czternaście lat. Zgodnie z tym, co słyszałem od Sungjonga, podobno Byun Baekhyun zaliczył już wpadkę i doprowadził Seol do płaczu. Pięknie... Jeśli rozwalił mi i temu młodemu pracę, to pozwę go o straty moralne i nawet się nie zawaham, nawet ręka mi nie drgnie, gdy będę pisał na niego skargę do sądu – nawet jeśli oznacza to wejście na ścieżkę wojenną z Kim Ye Bi. Znam Sungjonga na tyle, by potwierdzić, iż nie ma żadnych urojeń czy innych problemów psychicznych. Mógł nie pochwalać faktu, iż Kim Ye Bi trzyma się z Byunem, co było całkiem zrozumiałe, ale na pewno nie wymyśliłby czegoś z zawiści. Co do zachowania Baekhyuna - nie mogę uwierzyć, że można być aż tak niekonsekwentnym. Czy on w ogóle używa swojego mózgu, a może mózg Byuna jest wielkości robaczka świętojańskiego?

     A mówią, że to maknae z Infinite jest niedojrzały lub zachowuje się jak chory psychopata. Może Sungjong trochę przesadzał, a niekiedy nawet i dość bardzo. Na dobrą sprawę, jak sam powiedział, nie było go tam i nie widział. Na miejscu zdarzenia byli obecni jedynie Kim Ye Bi oraz Kim Doyoung. Niewykluczone, iż usłyszał przeinaczoną wersję lub przerobił na własne potrzeby. Tylko, że jaki miałby powód? Jedyne co, to on do Byun Baekhyuna od początku żywił wątpliwości, ale nie zauważyłem u Sungjonga zachowań przypisanych stalkerom czy innym postaciom z zaburzeniami o podłożu psychicznym. Chociaż to rzeczywiście podejrzane, że Baekhyun towarzyszył dziewczynom z CYS jeszcze, gdy były raczkującymi trainees, ale to nie nasze zmartwienie. Najwyraźniej SM uznało, że sobie nie poradzą, a on miał pełnić funkcję 'parasola' wokół młodych. Swoją drogą coś musi w tym jednak być, bo nie każdy trainee czy rookie dostaje obstawę. A to, że akurat Baekhyun odpowiadał za CYS, to na pewno SM ma jakiś w tym swój cel, tylko nikt go nie zna.

    O Seol Ah nie było za dużo wiadome. Przyszła na świat dwudziestego grudnia 2005 roku. Ogólnie Seol jest z rodziny wielodzietnej i jest najmłodsza, jednak ona, jak i jej rodzeństwo nie była dobrze traktowana przez rodziców. Nie wiem jeszcze, co i kiedy wydarzyło się w życiu państwa Ahn, że doprowadziło ich na skraj moralności, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by się dowiedzieć. Może nie zawsze w tej rodzinie występowały czynniki podchodzące pod zawyżoną patologię? U Seo Hee również było normalnie – popsuło się dopiero, kiedy starsza siostra Seo zaczęła sprowadzać do ich domu Kwon Jiyonga. Sprawy skomplikowały się bardziej, kiedy Kwon zaczął manipulowanie rodzicami sióstr Bang obiecując spłacić ich długi. Całkiem możliwe, iż państwo Ahn również popadli w skrajną patologię przez swoją własną nieudolność.

Jeśli o Kwona chodzi, to wciąż nie trafia do mnie, że wypuścili go za wysoką kaucją oraz za dobre sprawowanie. Nie uwierzę, że w grę nie wchodziło przekupstwo, gdyby wszystko dobrze działało, to dostałby więcej lat w zawieszeniu. Tymczasem nie odsiedział nawet połowy wyroku, a co więcej wrócił na scenę. Tym bardziej śmieszy mnie to, że został wypuszczony na wolność – przecież to psychopata! Najgorsze jest to, że ani ja, ani żaden z moich kumpli z Infinite czy dawnych znajomych Seo, nie mamy pojęcia, gdzie podziewa się nasz ślimak. W razie gdyby GD ją teraz dopadł w akcie zemsty, to nie ma żadnych szans, aby się obronić.

    Czekałem na terapeutę Yanga, który otrzymał zgodę po osobisty odbiór Seol, a po którą udał się jakiś czas temu. Dziewczynka była w gorszej sytuacji niż Seo - ma ukończoną jedynie szkołę podstawową. Edukacja na etapie pierwszej klasy gimnazjum była prowadzona indywidualnie przez wyznaczoną osobę z „Twinkle Twinkle" – nie chciano zapisać jej do żadnej placówki szkolnej, ponieważ obawiano się, iż mogłaby komuś zrobić krzywdę. Terapeuta Yang oraz ja mieliśmy za zadanie sprawdzić, na ile niesprawna umysłowo jest Seol oraz w jaki sposób można jej pomóc, o ile w ogóle jest dla niej jakaś nadzieja. Jeżeli jednak to plotki o kompletnym braku sprawności, to chyba będę miał prawo, aby pozwać tę osobę, która zajmowała się Seol i wystawiła jej taką opinię, bo tak nie może być. Dopóki nie spotkałem Seo Hee, nie zdawałem sobie zbytnio sprawy z tego, jak wiele takich osób z zaburzeniami egzystuje i nie otrzymuje należytej pomocy czy wsparcia. Jeśli istniała taka szansa, to zrobię wszystko, żeby zmniejszyć liczbę takich samych jak Seo, chorych dzieci.

* * *

(Jenny)

    Nie chciałam, aby zostały wprowadzone jakiekolwiek zmiany i bardzo liczyłam na liderkę, by coś zadziałała i nie dopuściła do odebrania nam kochanego sztabu ekspertek i ekspertów od wizerunku. Zhan Zhan unnie miała postarać się również o dowiedzenie się od CEO, co było spowodowane podjęciem przez niego takiej niepokojącej decyzji. Dla mnie i nie tylko, bo podejrzewam, że także dla pozostałych dziewczyn. Przybycie nowego stylisty oznaczało przeznaczenie kolejnych paru tygodni na przyzwyczajenie się do jego osoby, danie mu czasu na zaklimatyzowanie się..., a ja bardzo nie lubiłam, kiedy tak znienacka zmieniano plany – to już trzeci raz, kiedy takie coś będzie miało miejsce! Nikt mnie nie zmusi, nawet siłą, do płaszczenia się przed jakimś chłopcem, który nie wiadomo, czym dokładnie jest! Kiedy go zobaczyłam, to myślałam, że uciekł z cyrku. Co to miało w ogóle być?! Kto normalny zakłada tyle bransolet i chokerów równocześnie i do tego jeszcze ta stylizacja... Boję się tego typa!

     Moim zdaniem obecna grupa ludzi odpowiedzialna za naszą garderobę czy makijaż spisywała się nie najgorzej i była całkowicie wystarczająca – może nie byli specjalistami tak jak się deklarowali, ale znali nas, wiedzieli, co która z nas lubi, czego nie toleruje, a przede wszystkim mieli pomysły i nie podporządkowywali nas pod siebie. Ten nowy natomiast podpadł mi już na samym początku i wolałabym, by trzymał się ode mnie z daleka. Jeśli już kotś musi mieć nowego stylistę, to niech zrobią taki 'prezent' naszej głównej wokalistce, to o nią trzeba zadbać, bo sama nie daje rady!

A to, że Ye Bi czy ta wieśniaczka Hwan Jin miały zawsze problemy, to już na pewno nie wina coordi-unnie. Ye Bi mogłaby zacząć o siebie dbać, a nie taka zapuszczona jak bluszcz jakiś chodzi zawsze. Te umięśnione uda wcale nie są damskie, a Bae oppa na pewno nie zniży się do jej poziomu, bo spędza z nim więcej czasu! Tayeon unnie przynajmniej miała wdzięk i urodę prawdziwej kobiety, natomiast ye Bi... szkoda mi na nią słów.

     Dotychczasowy sztab umiał nami potrząsnąć, kiedy zgrywałyśmy księżniczki. Próbowałam dowiedzieć się, dlaczego odwołano ich i zaproszono stylistę ze Starship Entertainment – słyszałam, że podporządkowuje gwiazdy pod siebie, mimo iż nie miał nawet 27 lat, tylko ledwo 25. Wszystkie tropy prowadziły do Kim Ye Bi aczkolwiek nie chciałam jej znowu oskarżać, bo naprawdę nie sprawiało mi przyjemności urządzanie nagonki i tracenie czasu na byle jaką damską postać. Nie przepadałam za Taeyeon unnie, ale Baekhyun oppa powinien mieć do siebie trochę więcej szacunku, bo zadawanie się z Ye Bi nie przyniesie mu pozytywnych opinii. Kiedyś miał lepszy gust, co mu się stało, jakaś rodzinna tragedia, że tak się zmanierował?

Jednak Ye Bi wydawała się być tak samo zaskoczona jak reszta, kiedy osobiście spotkałyśmy Choi Rena w gabinecie CEO. A może planowała zemstę i od początku chciała pokazać, że jest od nas lepsza, w szczególności ode mnie? Jeżeli tak, to była głupsza, niż uważałam.

Nie była jeszcze aż taką patologią - zła aż do szpiku kości jak Bang Seo Hee, na którą uskarżał się mój bias, Kwon Jiyong, ale nigdy nic nie wiadomo. Skoro podbija do sunbae Byuna, lepiej mieć ją na oku – być może manager Im czyni słusznie tak się na nią ciągle drąc, może on w ten sposób chce uchronić Byun Baekhyuna przed niestosownym i zdesperowanym człowiekiem, którego nazwa brzmi Kim Ye Bi? Może ona w rzeczywistości jest dewiantką tak jak myśli Sunggyu sunbae? Wywalić się między jego nogami... to po prostu brak szacunku!

Bang to była ofiara losu, ale Ye Bi jest jednak s*ką z krwi i kości, ale nie aż tak jak ta głupio – mądra modelka z JYP. Gdybym ją spotkała, to powyrywałabym jej wszystkie kłaki z głowy i połamała wszystkie kości..., i pewnie coś jeszcze za to, co zrobiła GD oppie! Nie wiem, co takiego Baekhhyun oppa oraz inni w niej zauważyli! Przecież to sama skóra i kości, zero dziewczęcej urody czy kobiecej gracji! Jak ta szkaradna dziewucha mogła się w ogóle pokazywać na sesjach fotograficznych?!

    Ale Ye Bi była nawet w porządku. Można było ją tolerować, jednak pod takim warunkiem, jeśli to JA byłam w odpowiednim nastroju i dopóki ONA zbytnio nie zaczęła zadzierać nosa, i nie pokazywała, jaka to ona najlepsza.

Miała charakterek, co było nawet miłą odmianą od rozmiękłej jak kluska Zhan; chroniła nas przed panem Im, kiedy nasza liderka nie znała na to sposobu. Trochę z niej pożytku było. Choć nie ulega wątpliwości, iż Ye Bi czyha na moje potknięcie. Jestem tego pewna, że tak właśnie jest! Muszę bronić swojej pozycji, póki mam na tyle sił. Nie mogę popełnić tego samego błędu co mój bias. Dał się zaskoczyć jakiejś pseudoludzkiej kreaturze, a tak naprawdę to był tylko nic nie warty śmieć i przez swoje dobre serce zlitował się nad poczwarką!

Od początku miałam co do Ye Bi złe przeczucia – dołączyła do nas w połowie września 2017, była trainee tylko do sierpnia 2018. Może byłam nieco niegrzeczna, ale w porównaniu do niej ciężko pracowałam na sukces, jednak i tak dołączono mnie do CYS jako ostatnią oraz wypuszczono mój teaser do pierwszego mv jako ostatni. Kim ona jest i gdzie ukryła dowody swojej zbrodni? Tylko niech się nie zdziwi, jeśli kiedyś jej kariera z dnia na dzień legnie w gruzach. Psuła wizerunek grupie, nie tylko mi, ale uważam, że jednak nie zasłużyła sobie na takie traktowanie ze strony naszego managera. Byłam na pana Im zła, bo przez niego Ye Bi spóźniała się na treningi z tańca tak jak stało się to dziś!

Nie czułam względem niej złości, bo nawet jeśli przychodziła spóźniona, to jednak zapamiętała połowę układu. Było mi to na rękę, bo mogłam później nadrabiać zaległości wraz z nią. Nie podobało mi się, że nie przynosiła mi wody do picia, bo akurat ja swoją wypiłam. Myślałam, że po prostu jest skąpa i poszłam przeszukać jej torbę, ale niczego nie znalazłam.

-Trzymaj i naucz się nie grzebać mi w moich rzeczach – rzuciła w moją stronę butelkę z moją ulubioną wodą mineralną. – Masz szczęście, że już skończyłyśmy - dodała.

-Co? Ale trening powinien trwać do 19! – zawołałam.

-Naprawdę nie chcesz usłyszeć tego, co ciśnie mi się na język, więc zamknij się choć raz i zrób tak jak ci powiem. Na dzisiaj koniec, znikam i nie obchodzi mnie, że nie umiesz choreografii, masz rozrysowany układ, więc możesz sobie poćwiczyć sama. Goodnight, baby – zarzuciła na siebie bluzę, odebrała ode mnie swą torbę, po czym tak po prostu wyszła sobie.

* * *

(Woohyun)

    Muszę przyznać, iż ten młody terapeuta rzeczywiście ma głowę na właściwym miejscu. Widać, że to nie jego pierwszy raz i nie stracił cierpliwości, kiedy Seol Ah nie pozwoliła mu dotknąć swojej dziwnie chłodnej ręki. Nie próbował zamknąć jej ust stosując się nawet do małego przekupstwa. To mi się oberwało od niego za to, że próbowałem wcisnąć Seol lizaka, bo myślałem, że tak trzeba, kiedy ona nawet nie życzyła sobie, by którykolwiek z nas podchodził do niej. Niby dziecko, a jednak nie przemawiają do niej słodycze, to niespotykane. Podanie jej jakichkolwiek witamin dożylnie będzie wymagało więcej zachodu niż sądziłem.

    Właśnie wychodziłem z pokoju pacjentki terapeuty Yanga, bo jednak to on był głównym prowadzącym, a ja pełniłem rolę jego suportu, kiedy zauważyłem na korytarzu kliniki Soo Da Ri wraz ze znaną, najlepszą damską terapeutką z naszej kliniki - Jung Ye Seul. Drzwi do pokoju Seol Ah otworzył im Yang, po czym wyszedł mi naprzeciw i posłał kciuk w górę.

-No to mamy wolne, terapeutka Jung odwali za nas brudną robotę, tym sposobem upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu: zaspokoimy tego dzieciaka i zdobędziemy brakujące informacje - wyjaśnił. – Nie rozumiem – przyznałem nieco zbity z tropu i otworzyłem sobie puszkę z napojem energetycznym.

-Oj, Nam. Jak ty się zajmowałeś Bang Seo Hee. Nie możemy ryzykować wywalenia z roboty, ale nie ma nic złego w poproszeniu starszej sunbae o pomoc, zwłaszcza, że i tak chce ją adoptować.

Nie wiem, co on kombinował i nie wiem, czy podoba mi się jego pomysł oraz słowa. Trochę tak jakby zbyt przechwalał się oraz afiszował tym, że „jaki to on fantastyczny młody rookie i wszystko wie lepiej", no ale może to tylko mylne wrażenie i przedwcześnie go oceniam. Z drugiej strony to miłe ze strony Soo Da Ri, że chce pomóc, ale nie jestem pewien, czy sama da radę.

Chyba powinienem był się cieszyć, że tak wiele osób od razu zajęło się Seol Ah, a Yang szybko poczuł się jak w domu w 'mojej' klinice?

-Odwieś się Nam Woohyun-sshi. Przecież trzeba sprawdzić, czy nie ma innych urazów. My zajmujemy się tymi tutaj – wskazał na swoją głową. – Lecz to jest jak pnącze drzewa, rozgałęzia się na każdym podłożu, powinieneś to wiedzieć, sunbae-nim. Nie spodziewałeś się chyba, że da się to załatwić tylko w sferze problemów z neuronami?

-No tak... - przytaknąłem. – Skąd pomysł na sprawdzenie pod kątem „tych spraw"?

- Właściwie prośba od Kim Ye Bi. I nie mam jej tego za złe, właściwie to jestem wdzięczny. Wiesz, gdyby nie ona, to nie wiedziałbym, co wyrabiała moja siostra. Pracowała jako wolontariuszka w „Starlight Fortune", ale nie wiedziałem, że znęca się nad dziećmi, obrała sobie za cel głównie Seol. Zaproponowałem Ye Bi przyjście osobiście, ale obiecała, że przyśle poleconą osobę. Ta Soo Da Ri... dobrze jej z oczu patrzy, a skoro poszła z nią moja opiekunka stażu, to myślę że Da Ri nic nie odwali, nawet gdyby chciała, ale nie wydaje mi się. Ta Kim Ye Bi to jednak sprytny ziemniak.

„Ziemniak", „Kotlet" i co jeszcze? Moim zdaniem Ye Bi wcale nie przypomina wieprzowinki czy innego rodzaju mięsa, jest bardziej koścista, ale ja tam się nie znam, widziałem ją na oczy tylko dwa razy, jednak z całą pewnością mogę powiedzieć, że myśli rozsądnie.

-Ach, dobrze rozumiem? Czujesz się winny za to, co twoja siostra zrobiła?- spytałem go ostrożnie.

-Tak, to też, ale pracuję jako terapeuta z własnej woli. Twój dyrektor zna moją sytuację, ale prosiłbym, żebyś nie wypowiadał się na ten temat i myślał, że też jestem spaczony. Nie utrzymuję z siostrą kontaktu, nawet jeśli nadal figurujemy w papierach jako rodzeństwo. Nie chciałbym mieć z tą pedofilką już więcej nic wspólnego.

 Kiwnąłem na znak, że dotarł do mnie jego komunikat. Yang wydawał się być naprawdę w porządku, tylko czy ta Ye Bi nie przesadza? Zajmowanie się i promowanie to jedno, ale wtrącanie się w prywatne sprawy pacjentów ośrodków, to chyba jakaś mentalna schiza.

* * *

(Da Ri)

    Nie wiedziałam, że jestem aż tak znana, aby mnie polecać, zwłaszcza osobie, której nigdy nie widziałam wcześniej na oczy. Przedstawiła komuś, że jestem z rodziny Doyounga i ktoś uwierzył, że jesteśmy spokrewnieni, a to dało mi prawo do towarzyszenia terapeutce. Ye Bi musiała wiedzieć, jak ważne jest, aby przy Seol był ktoś, komu będzie mogła zaufać. To miłe, że pomyślała o mnie, tylko że my się w ogóle nie znałyśmy. Czyżby dowiedziała się tego wszystkiego od Seol?

Tutejsza terapeutka, Jung Ye Seul zapewniła mnie, że nie skrzywdzi Seol, jednak gdy zajdzie taka potrzeba, to pozwoli mi zostać z Seol Ah. Miałam nadzieję, iż nie będzie to konieczne, jednak Seol Ah to bardzo specyficzny przypadek i wcale nie chodzi o to, że lekarze-terapeuci są niewykwalifikowani, lecz po prostu takie osoby jak Seol czy Seo Hee były rzadkością, więc wielu, nawet najlepszych specjalistów, nie umiałoby sobie poradzić. Nie wiem, co nimi kierowało, aby poprosić właśnie mnie, być może było to zwykłe zapewnienie Seol o obecności osoby, przy której będzie czuła się komfortowo.

-Eonnie Da Ri! – zawołała radośnie i rzuciła mi się w ramiona.

-Dlaczego nie poszłaś się jeszcze umyć?- zdziwiła się terapeutka Jung.

-Eonnie, kim jest ta pani?- Seol nadęła policzki i wskazała na kobietę obok mnie.

-Terapeutka Jung Ye Seul, pracuję tu tak samo jak terapeuci Yang oraz Nam – uśmiechnęła się do niej.

-Eonnie, Ye Bi eonnie powiedziała, że przyjdziesz sama.

-Przyszłam sama, oni ci tu nic nie zrobią- zapewniłam ją.- Ale miałaś dość czasu, żeby się wykąpać.

- Eonnie, nie to że nie chciałam, ale nie mogłam znaleźć – nadęła policzki bardziej.

-A ten przypadkiem nie twój? – spytała Seol , Ye Seul i podała jej wielki, puchaty plecak w kształcie chomika.

-Da Ri, boję się, to nie moje – zaprzeczyła i wtuliła się śmiesznie w moje ramię niczym postać, która uciekła z jakiegoś anime.

    Ye Seul pozwoliła sobie otworzyć i ze środka wyjęła kopertę pachnącą intensywnie perfumami o zapachu jagód, brzoskwini oraz bzu.

-Myślę, że to prezent od Kim Ye Bi – wyjaśniła dziewczynce Ye Seul – Na kopercie jest jej imię - dodała i delikatnie pogładziła ją po głowie, na co Seol Ah zarumieniła się i zajrzała do środka. Po chwili sama zajrzała sama do plecaczka i zaczęła po kolei wyjmować różne szampony, żele i mydła do kąpieli, a ja zajęłam się czytaniem listu. Chwilę potem Seol Ah już ciągnęła mnie do łazienki przy jej pokoju, więc trochę mi zeszło na zajęciu się nią. Nie umknęły mojej uwadze jej dziwne zachowania, ale postanowiłam przekonywać ją powoli, jeżeli Seol nie będzie w stanie nic sama powiedzieć, to na nic zda się obecność terapeutki Jung.

Seol okazała się być potulna jak baranek, ale tylko dlatego, że poprosiła terapeutkę Jung, żebym została, przy czym otwarcie powiedziała, żeby pani terapeutka nie próbowała mnie wypraszać, bo ona jej nie zaufa nawet, jak ja ją o to poproszę.

-Seol Ah, to było niemiłe – zwróciłam jej uwagę.

-W porządku, Da Ri-sshi, nie zwracaj jej uwagi.- poprosiła Ye Seul, lecz z delikatnym westchnięciem. – Nie mam nic przeciwko, jeżeli ci ulży, to możesz mnie szczypać, Seol Ah, pozwalam na cokolwiek, ale naprawdę nie musisz się obawiać, że zrobię ci coś złego – powtórzyła temu uparciuchowi, na co Seol Ah niewinnie się uśmiechnęła. – Opowiedz, czy działo się coś, zanim trafiłaś do „Starlight Fortune".

-A pani Ye Seul nie będzie się dziwnie czuła, jak opowiem?

-Nie martw się, Ye Seul jest silna i odpowiednio przeszkolona. Nie pracuję tu od wczoraj – zapewniła ją terapeutka i uśmiechnęła się, a ja wcale nie byłam pewna, czy ta tak zwana „najlepsza terapeutka', będzie w stanie przyswoić tyle brutalnych faktów z krótkiego życia tego biednego dziecka. Ale może...?

    Seol opowiedziała wszystko, od momentu handlowania nią, byle rodzice mieli pieniądze na używki i alkohol, aż do okresu, kiedy trafiła do „Starlight Fortune", bo ktoś się nad nią zlitował po dwunastu latach. Jedna jak się okazało Seol długo nie zaznała szczęścia. Sama z siebie podwinęła górę od piżamy, więc Ye Seul mogła zobaczyć na własne oczy jej żebra widoczne przez skórę oraz ślady po regularnym biciu Seol różnymi rzeczami, ale najwięcej było śladów po różnego rodzaju kablach.

-Co się stało w ośrodku?- zadała jej pytanie Ye Seul i zatrzymała mnie, bo próbowałam powstrzymać Seol. Czułam, że jest zmuszana, a nie o to chodziło...

-Seol Ah próbowała się bronić, ale była za słaba – odpowiedziała, zdjęła również spodenki od piżamy i pokazała niesympatyczną pamiątkę zaczynającą się na kręgosłupie, poprzez dolne partie ciała, a kończącą się na nogach. Ślady po czymś tak okrutnym, czego nawet nie umiem nazwać – wszystko to od tego, do czego zmusiła ją ta nienormalna wolontariuszka.

* * *

    Terapeutka zostawiła dla mnie witaminy, które powinnam dać Seol. Kiedy umyłam ją ponownie dałam jej lekarstwa i szybko zasnęła.

-Jeżeli myślisz o adopcji, to może to być trudne, Da Ri-sshi – oznajmiła Ye Seul w swoim gabinecie. – To nie jest pewny sposób, ale mogę zaproponować terapię – wytłumaczyła tak, jakbym była jakąś naiwną nastolatką, a miałam 32, prawie 33 lata. Do tej pory nie bałam się, ale nie do końca byłam świadoma tego, co przeszła Seol. Głodzenie jej i waga dwadzieścia kilo, co doprowadziło do zaburzenia rozwoju hormonalnego tego dziecka – to nie była jeszcze całkowita skrajność. Słyszałam o przypadkach późnych okresów, lecz liczyłam na to, że po przyzwyczajeniu Seol do regularnych posiłków bogatych w witaminy i składniki mineralne, powinna zacząć funkcjonować i rozwijać się normalnie. Najgorsze jednak było to, że Seol padła ofiarą znęcania fizycznego jakiejś zdeprawowanej dziewczyny, która miała zupełnie namieszane w głowie. Sprawa została zamieciona pod dywan jak gdyby nigdy nic, a biedna Seol płaci teraz za to najwyższą i najbardziej niesprawiedliwą cenę. Obawiałam się, że pewne problemy mogą utrudnić nam komunikację, jednak po tym wszystkim, co wywalczyłam dla Seol wraz z Ye Bi, której kiedyś na pewno podziękuję, nie ma mowy, żebym porzuciła swój plan. Będę musiała tylko zastanowić się, jak poinformować o tym Rena. Albo może w ogóle go nie informować, akurat „o tym" chyba nie musi wiedzieć? Ye Seul wspominała coś o jakiejś terapii... muszę się dowiedzieć, na czym miałaby polegać.

* * *

(Hyuna) [Dwa tygodnie później]

   Zaangażowałam się w przywrócenie Infinite już jakiś czas temu, jednak ze strony Woollim nie było żadnego odzewu, aż do dzisiaj. Działałam tak, żeby chłopaki nie wiedzieli, bo od czasu, kiedy Im Yu Ra zaatakowała mnie, Woohyun nie pozwalał mi brać udziału w żadnych akcjach ani okazywać brawury. Nie mogłam tak po prostu siedzieć i przyglądać się, jak z Gyu oraz innych ciurkiem „uchodzi życie". CYS swoją drogą, bo biasowanie to jedno, a zajęcie się sobą, to priorytet. Nie zdawałam sobie sprawy, że z nas wszystkich, to Sunggyu sunbae najbardziej cierpi i nie umie się odnaleźć. Może nie byłoby problemu, gdyby nie przyzwyczaił się do obecności Seo Hee – hardo zaprzecza, ale nie jestem głupia i wiem, kiedy udaje silnego, bo nie ma jak sobie ulżyć. Niestety zmierzał złą drogą i jeśli nie wykonam jakiegoś ruchu, to Gyu wpędzi się w jakąś okropną depresję. Wściekał się na Myungsoo, to zrozumiałe, ale z drugiej strony akurat wtedy nie chciałam z nim rozmawiać, jednak to nie tak, że całkiem przestało mi zależeć na Gyu. Po prostu w tamtym momencie miałam dość jego marudzenia, chciałam spokoju, a to zostało mi odebrane, kiedy Woohyun wyszedł.

Nie chciałam wychodzić na jakąś jędzę, przyszykowałam petycję wsparcia Infinite już dawno, jednak wciąż nie było żadnej reakcji z niczyjej strony. Starałam się znaleźć powód, dlaczego Woohyun odkładał z nim rozmowę – to nie tak, że nie był w stanie pomóc Sunggyu. Czy on nie widzi, co dzieje się z jego liderem? Co się stało z jego zaangażowaniem? Wyparowało jak woda w trakcie gotowania? Docierało do mnie, że to trudne tematy do poruszania, zwłaszcza w obecnej atmosferze wychodzenia na światło dzienne dawnych świństw Bang Jinnie, ale niektórzy mogliby odpuścić. Sunggyu na pewno nie wstydziłby się pogadać tak od serca z Woohyunem, ale pewnie ten nadpobudliwie Kim go peszy. A Sungjong? Jeśli nie Woohyun i nie Myungsoo to może chociaż on zająłby się liderem?

Czy tylko przez pryzmat przeszłości Sunggyu nie zasłużył na wsparcie? Jak bardzo trzeba upaść, by być zaślepionym przez pieniądze i żerować na czyimś nieszczęściu? A reszta? Myungsoo niby nie miał doświadczenia, a jednak pomagał Seo Hee, więc czemu nie zainteresuje się Sunggyu?

    Woohyun nie chciał mi powiedzieć, co za pismo przyszło tydzień temu oraz w jakim celu cała siódemka udała się dziś bezzwłocznie do wytwórni. Zostałam w dormie Gyu - miałam czas, żeby trochę poogarniać. Obiecałam, że przyjdę, więc nie zamierzałam się wycofać, nawet jeśli sunbae twierdzi, że niepotrzebnie się nim przejmuję, bo z nim wszystko w porządku. Nie chciałam mu wypominać tego, że przez swój paskudny humor psuje opinię jednej z porządniejszych dziewczyn z rookie zespołu, jaki ostatnio powstał. Mam nadzieję, że Gyu prędko się ogarnie i przeprosi przynajmniej Wu Zhan Zhan. Skoro Ye Bi aż tak mu przeszkadza i za nic nie chce dać jej szansy, to niech chociaż zmieni swoje nastawienie względem liderki. Rozumiem, że 'Bae' mogła mu podpaść i nieświadomie go krępować, może rzeczywiście to chodząca prowokacja, a nawet bardziej, ale Zhan? Czy on jej przypadkiem pod siebie nie podporządkował po tym szybkim, pięciodniowym bootcampie w górach? Z Seo było to samo. Skoro na Ye Bi nie jest psychicznie odporny, to chyba nie podda się przy jakiejś Chince po operacji? Zwłaszcza, iż wydawała się być w porządku – prócz tego jednego incydentu w vanie Infinite, którym podpadła Gyu, ale ogólnie chyba była okej i Gyu nie powinien już się tak dąsać jak dwudziestolatek. Zaraz, które to będą urodziny Gyu w tym roku, hmm, zdaje się, że trzydzieste pierwsze. No więc właśnie dlatego powinien odpuścić, mniej szukać sposobów, jak zasilić swoje wybredne ego, a trochę więcej wiary w ludzi. Też lubiłam Seo Hee, ale nie jest niezastąpiona, Sunggyu jak będzie chciał jakiś żywy worek treningowy, to sobie równie łatwo i szybko kogoś znajdzie, ale nie musi wyżywać się na Ye Bi. Seo Hee nawinęła mu się przypadkiem i również przypadkiem zniknęła. Ale Ye Bi to trochę nie ten poziom... Sama nie wiem, co o tym myśleć.

    Chłopaki wrócili po godzinie w jakichś dziwnych nastrojach.

-Hej, czemu nie powiedziałaś, że możemy wrócić na scenę?- spytał Woohyun.

-O czym ty mówisz, oppa? – zdziwiłam się, a jeszcze bardziej tym, że zamknął mnie w misiowym uścisku. Co jemu? Ma dobry dzień?

Popatrzyłam po twarzach chłopaków, ale zniknęli w kuchni. Aż tacy głodni?

– Czekaj, oppa – powiedziałam do Woohyuna i uwolniłam się z jego objęć, i pobiegłam za sunbae. – Sunggyu sunbae możemy porozmawiać? – poprosiłam i zastawiłam stopą drzwi od jego pokoju.

-Nie ma o czym rozmawiać – zaprzeczył.

-Wydaje mi się, że jest – upierałam się i z premedytacją wstawiłam stopę głębiej tak, że czułam pod opuszkami palców panele podłogowe. Miał wybór: albo przycisnąć mi nogę drzwiami, albo wpuścić mnie do środka bez marudzenia.

* * *

(Sunggyu)

    Początkowo nie miałem zamiaru odzywać się do Hyuny, a potem stwierdziłem, że to i tak nie ma znaczenia. Puściłem klamkę od drzwi i wszedłem do pokoju. Tuż za sobą usłyszałem cichy odgłos kobiecych stóp.

-O, gdzie zgubiłeś miśka? - spytała i poklepała mnie po ramieniu.

-Jest tam – wskazałem na kąt, szparę między ścianą a szafą.

-Ojej, ale on będzie brudny.

-O co ci znów chodzi, Hyuna? To tylko pluszak, w dodatku szkodnik – westchnąłem. Kiedy Hyuna owijała w bawełnę zazwyczaj o coś jej chodziło, ale zamiast powiedzieć wprost, to mówiła ogródkami i nie dało się nic z jej monologu zrozumieć.

-Omo, ale przecież ty tak lubiłeś Kit-Kata, czym ci zawinił?

-Możesz już nie udawać, bo doskonale wiem, że to ty zaczęłaś tę kampanię wsparcia Infinite i rzuciłaś w obieg petycję odnośnie reaktywacji – przerwałem jej, na co wydała z siebie bliżej nieokreślony pisk. Co było ostatnio nie tak z reakcjami Hyuny? Przejęła złe nawyki od Seo, ot co!

-Naprawdę? Petycja?

-Tak, i wyobraź sobie, że CEO Woollim ją rozważył, to między innymi dlatego nastąpiła wcześniejsza zmiana managera, a teraz wiesz co? Wymyślił sobie, że skróci nasze zawieszenie pod warunkiem, że Infinite będą brali udział w show z Can You Smile, a dodatkowo musimy zgodzić się na punkty z nowego kontraktu.

-Ach!

-Tak, ale nawet jeśli nasza decyzja będzie negatywna, to i tak rok 2020 będziemy zaczynać od promocji z... tymi dziewczynkami. Nie dał nam za bardzo wyboru, z drugiej strony ma to też swoje pozytywne strony: dopóki nie zaczniemy z nimi współpracować one nie będą miały żadnych promocji do końca roku, żadnych comebacków, możliwe też, że grupa zostanie rozwiązana.

-Ej! Nie zgodziłeś się?! CYS będą rozbite przez ciebie?

-Dziękuję i doceniam, że chciałaś pomóc, ale chyba zapomniałaś, co stało się ostatnim razem. I nie tylko przeze mnie – odpowiedziałem. – Sam tej decyzji nie podjąłem.

-Ech, kto się nie zgodził, już ja sobie z nim porozmawiam.

-Ja i Woohyun.

-Kim Sunggyu...

-Nie mam prawa do swojego życia? Poza tym to nie jest ostateczność. Obiecałem zrobić z chłopakami burze mózgów, ale doszliśmy do porozumienia i chyba powinnaś się cieszyć, że już się na nich krzywo nie patrzę aczkolwiek Myungsoo to inna historia. Pomożesz mi namówić Woohyuna, żeby wziął go na terapię?

-Jedyną osobą, która potrzebuje terapii, jesteś ty, a Myungsoo zostaw mnie. Załatwię to sobie z nim sama, tylko już się nie wyżywaj ani na nim, ani na Howonie, bo przez ciebie zamieszka na siłowni. Powinieneś...

-Panuję nad sytuacją, Hyuna – poinformowałem ją, a ona posłała mi niezbyt przekonywujące spojrzenie. – Zastanowię się – obiecałem, mając na myśli ofertę CEO, tylko jak ja zniosę choćby jeden program z członkiniami CYS. Już chyba mniej obawiałbym się kolejnego, przypadkowego spotkania z moją ostatnią ex, Soo Kyung.

* * *

(Baekhyun)

    Od chwili dostania wiadomości tekstowej od Ye Bi trzy godziny temu, nie odpisałem jej. Nie wiedziałem, jak oraz co. Siedziałem z ręką przy ustach i próbowałem zająć myśli czym innym, jednak nie było takiej możliwości. Czułem, że całe uszy pokrył mi niewyobrażalny gorąc, co przytrafiło mi się pierwszy raz. Dziwnie mi z tym było - to nie ja się narzucałem, więc mogłem być z siebie dumny. W końcu kluska też musi ode mnie odpocząć, ale nie podejrzewałbym jej, że to ona pierwsza wyjdzie do mnie z taką ofertą. W sumie to już dałem sobie z tym spokój i nawet nie wspominałem o tym od czasu naszej ostatniej poważnej rozmowy. Nie życzyła sobie przekraczania granic i starałem się nie narażać jej się swoim nadmiernym wtrącaniem się, ingerowaniem, wsadzaniem nosa i łapek tam, gdzie nie powinienem.

    Przede wszystkim nie wierzyłem, że to ona pierwsza napisała, więc zaglądałem w telefon dosłownie co pół godziny, aby upewnić się, czy sms nadal znajduje się w okienku z wiadomościami. Za każdym razem ta wiadomość widniała na moim telefonie i dopóki sam jej nie usunę, to tam będzie.

     Nie wiem, co mnie podkusiło, bo równie dobrze mogłem zadzwonić na numer alarmowy i zgłosić, że ktoś mnie notorycznie prankuje, ale jakoś nie chciałem sprawiać sobie oraz klusce problemów, więc postanowiłem zobaczyć, w co wpakowała się tym razem. Znowu to robiłem – wtrącałem się i doszukiwałem się czegoś o Ye Bi, powodu, dla którego zdecydowałem się utrzymywać z nią kontakt na własną rękę, a nie dlatego, że wyniknęła ta nieprzyjemna afera z Minho oraz managerem CYS. O dziwo, gdy przybyłem do pokoju karaoke na drugim piętrze, nie zastałem żadnych podejrzanych przedmiotów walających się po podłodze będącymi poszlaką wskazującą na to, iż Ye Bi się naćpała czy coś. Na sofie leżała torba Ye Bi, a ona sama miała na sobie jakąś śmieszną bluzę z uszami zielonej żaby, bądź jakiejś dziwnej odmiany niedźwiedzia, a do tego ciemne, dopasowane spodnie dresowe, z mordą jakiejś śmiesznej postaci z kreskówki.

-No to doczekałeś się swojego karaoke, Byun Baekhyun-sshi – oznajmiła i pomachała mi ręką, w której trzymała tubkę z jakimś fanowskim produktem, które promowała jej grupa. Po opakowaniu rozpoznałem kształt muszelki – przywieszki z kolorowym piaskiem, do telefonu bądź kluczy– Myślałam, że w ogóle zrezygnujesz... - ojej, czemu zabrzmiała smutno?

-Wow...- w tym momencie stać mnie było tylko na wydanie z siebie dźwięku wyrażającego szok, ale także i podziw. Ona na mnie czekała.

- Trzymaj zestaw, przyszedłeś, więc siedzisz w tym ze mną i się już nie wymigasz, chyba że przegrasz – poinformowała mnie i podała mi taką samą bluzę, tylko w moim rozmiarze. – Pomyślałam, że to się nada idealnie – wyjaśniła, a ja tylko kiwnąłem głową na znak, iż zrozumiałem - Mam nadzieję, że przyszedłeś przygotowany, bo nie zamierzam dać ci wygrać.

Byłem w szoku, nie wiedziałem, co myśleć. Nie zgadzała się, bo od początku szykowała coś mocnego czy wynikło to spontanicznie? A może obecna sytuacja mieściła się gdzieś pomiędzy? Co ja narobiłem, gdzie podziała się moja spokojna kluska?!

    Założyłem bluzę, choć niepewnie. Trochę nie pasowała mi do reszty mojego outfitu, ale nie wiedziałem, że będę potrzebował czegoś mniej wyjściowego. Nie sądziłem, że osoba, która nie chciała, byśmy wychodzili poza sferę czysto techniczną, żeby liczyła na luźne stosunki. I bez tego propozycja Ye Bi wydała mi się aż nadto podejrzana.

    Wyjąłem z torby swój osobisty mikrofon, w końcu domyśliłem się, co miała na myśli. Ye Bi naprawdę nie żartowała mówiąc, że prosi o spotkanie w barze karaoke, tylko czy ona była trzeźwa?

-Nie myśl za wiele, sunbae, to dopiero gra wstępna – przypadkiem moimi ustami wydostało się czknięcie. Dobrze, że przed wyjściem nic nie piłem, bo podejrzewam, że pociekłoby mi jak z fontanny. Dlaczego to zabrzmiało tak dwuznacznie?! - Witaj w teamie, partnerze. Gotowy na rundę pierwszą? - wystawiła do mnie wolną rękę, spoglądała zza oprawek stylowych okularów przeciwsłonecznych. Przekaz był jasny, zrozumiały i nawet taka ciemna masa jak ja zrozumiała. Uścisnąłem jej dłoń, nadal do końca niezbyt przekonany, co do wskazówek. – Wolisz wersję acapella czy z podkładem?

-Poproszę acapella. Ale... jaka jest nagroda?

-Och, racja. Nagroda. Chciałbyś taką przywieszkę? Każdy egzemplarz inny, niedostępny w sprzedaży. Przy sobie mam kolorek Teddy Bear. To jest taki słodki zapach, że można się zakochać.

-Jesteś bi? – wypaliłem, nim przemyślałem.

-Dla Yamari chętnie – okej, to jest moment, kiedy Ye Bi nie mówi serio, lecz teraz ewidentnie żartuje sobie ze mnie.

-No już się tak nie zgrywaj, klusko.

-No dobra, a tak na serio, to co ty przygotowałeś, sunbae?

-Zaśpiewam, a ty ocenisz, czy dobrze aczkolwiek wątpię, iż uda ci się zgadnąć wszystko.

-A to jak tak, to może być. I ty też uważaj sunbae, tak jak wspomniałam, nie mam zamiaru cię oszczędzać. Ale mam cały zapas chusteczek higienicznych, a jak nie wystarczy, to mogę zaoferować jeszcze coś innego.

-Proszę, Ye Bi... nie traktuj mnie jak upośledzonego choć raz. Doskonale zdaję sobie sprawę, że mam wiele defektów, dzisiaj wszystkie zagrania dozwolone.

-Haha, ty to powiedziałeś. Chcesz zacząć? Wiesz, damy dworu mają pierwszeństwo

Zsunąłem jej kaptur w dół i zacząłem ją tarmosić, tak więc kiedy udało jej się uwolnić, spod uroczego kaptura z uszkami wystawały rozburzone czarne jak atrament włosy.

-Ej, zamach stanu sobie urządzasz na kluskę? – pogroziła mi swoim mikrofonem i machała nim jak jakąś różdżką.

- Cicho sza teraz, klusko, bo Bae sunbae będzie śpiewał, dobrze? - ścisnąłem jej usta, przez co policzki się jej trochę nadęły.

    Kulturalnie zacząłem od piosenki, którą mogła znać, ale wcale nie musiała. Odgadła bezbłędnie. Tak samo z pozostałymi utworami. Ku mojemu zdziwieniu jednak radziła sobie, ale sama śpiewała takie piosenki, o których znajomość bym jej nie podejrzewał.

-Ej, sunbae, zostało nam dwadzieścia minut – oznajmiła, gdy dostała komunikat. No przecież, zapomniałem, że to ona zapłaciła za pokój, a jestem tu razem z nią! – Zaśpiewaj coś na finał i wtedy zobaczymy, kto zwyciężył w tej rundzie. Szukałem w głowie piosenki, którą mógłbym uwieńczyć nasze spotkanie i po dziesięciu minutach w końcu mi się udało. Wstyd było nie znać czegoś, co osobiście napisała moja może nie bias, ale osoba, którą w pewnym sensie podziwiałem.

-Podsumujmy: śpiewałeś „Spring Flower", „Kiss goodbye", „Lightsaber", „Cosmic Railway", „Take me out", "Bae Bae", "Fantastic Baby" oraz "MoL". Na koniec dowaliłeś jeszcze piosenkę tej dziewczyny z JYP.

-Ano śpiewałem – potwierdziłem i pacnąłem ją ręką w czoło. – Podsumujmy – przedrzeźniłem ją i sięgnąłem do swoich notatek, które udało mi się zapisać w telefonie – „Sunshine", „Russian Roulette", „Star, Breeze, Sunshine and Love", „Hate you", „Skyscraper", „Drip", „Love Yourself" oraz „Eyes, nose and lips".

-Jakieś zastrzeżenia, sunbae?

-Tak, jesteś pierwszą śpiewającą kluską, jaką znam.

-A to co miało być, przepraszam bardzo?

-No nic, tak tylko powiedziałem – jakoś tak dziwnie mi się zrobiło i nie umiałem jej poinformować o tym, że w sumie dobra była. Głos się jej nie crashnął ani razu, zero stresu najwidoczniej. Nie wiem, co brała, ale to jest dobre i też bym chciał.

-Dobra, sunbae. Pora się zwijać.

-Acha, przenosimy się w inne miejsce?- zadałem jej pytanie, a ona popatrzyła na mnie jak na idiotę.

-...do wytwórni na trening.

-Ej-!

-Trening, bo Jenny znowu się rozpłacze. Dziękuję, że przyszedłeś i w ogóle, ale nie myśl, że na tym koniec. Ja tak łatwo się nie poddam.

-Ty po prostu stawiasz wokół siebie mur.

-Niektórzy mają obowiązki, okej? Wcale nie chciałam się na tobie wyżyć, bo CEO chce nas zawiesić...

-Aish, czyli to prawda co słyszałem od Sunny noony oraz Yuri noony? Serio zawieszenie, bo nie zgodziłyście się na występ z Infinite?

-Widzę, że wieści szybko się rozniosły, pewnie wie nie tylko SM, ale inne wytwórnie również.

-To kto ostatecznie wygrał dzisiejszą rundę? – zapytałem.

-Nie mam przygotowanej odpowiedniej nagrody.

-Nie szkodzi, mogę dostać tą muszelkę Yamari? Przyda się.

    Poprosiłem o rzecz, ale tylko dlatego, że nie chciałem robić klusce problemów, czasem jak się czymś zbytnio zmartwiła, to była nie do zniesienia. Kto wie, może to okazja na bliższe poznanie reszty CYS, zaczynając od kolekcjonowania ich osobistych rzeczy. Kluska znowu nie chciała, żebyśmy wracali razem, chociaż drogę mieliśmy taką samą. Było grubo po północy. Gdzie ona jeszcze szła?!

- - -

* „Spring Flower" – piosenka autorstwa BMK

** „Kiss goodbye" – Wang Lee Hom (c-pop)

„Take me out" – OST z k-dramy „Black" (Nam Taehyun)

"Magic of love" – Jin Sha (c-pop)

"Sunshine" – B1A4

"Russian Roulette" – SPICA

„Star, Breeze, Sunshine and Love" – Kim Jong Kook

„Hate you" – Ladies' Code

„Skyscraper" – Demi Lovato

„Drip" – Meng Jia

„Love Yourself" – J.B.

„Eyes, nose and lips" - Taeyang

Piosenka Seo Hee, którą pozwolił sobie zaśpiewać Baek - w rzeczywistości piosenka nosi nazwę "Lucky man" i jest autorstwa  koreańskiego boybandu The Boss/ DGNA

Zdjęcia pochodzą z aliexpress.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top