Rozdział 3: „Dolina rozkoszy"
Jest to pierwszy rozdział z serii "rozdziały karne" w sequelu. Ze specjalną dedykacją dla specjalnej suomalainen92 .
🍏🍏🍏
(Yamari)
Postanowiłam sobie, że po moim i Zhan powrocie z jej lekcji koreańskiego, porozmawiam z Ye Bi. Zajęcia przebiegły bez problemu. Te 2 godziny były spożytkowane dobrze. Zhan robiła coraz większe postępy, ale wciąż potrzebowała asekuracji. Momentami brakowało jej pewności siebie i wtedy zaczynały się schody- blokowała się i wypowiedzenie się w więcej niż w dwóch krótkich, pojedynczych zdaniach było jej limitem. Bardzo bym sobie życzyła, aby do dnia naszego debiutu zaczęła mówić ładnymi, pełnymi zdaniami. Nie potrafiła zabierać głosu w dyskusjach, może gdyby nie bała się odzywać, to byłaby bardziej rozpoznawalna. Z drugiej strony na tym polegała jej wyjątkowość. Chyba dobrze, że nie potrafi zadzierać nosa jak Jenny czy być tak otwarta jak Ye Bi. Każda z nas była sobą, a przynajmniej tak to wygląda z daleka. W dniu, kiedy wyszedł oficjalny teaser z Domi 10 grudnia, rozpętała się istna plaga. Wśród fanów maknae znaleźli się również koledzy i koleżanki po fachu z innych zespołów. Na spotkanie u EXO nie dotarłyśmy, gdyż w dniu 13 grudnia coś nam wypadło i musiałyśmy zająć się naszymi sprawami, które nie obejmowały EXO. Nawet Jenny wyglądała na skupioną; pogratulowała Domi, że Hoya sunbae dodał ją do znajomych na instagramie, a Dongwoo sunbae jeszcze tego samego dnia zalajkował zdjęcie które było dla Domi ważne i jako pierwszy przesłał jej życzenia z gratulacjami łącząc się z nią przez wideo- rozmowę na Skypie, bo na inne social media naszej maknae nie miał dostępu.
Dziś od samego rana przychodziły powiadomienia do ZhanZhan. Prawdziwą furorę zrobiły jednak gratulacje od Jacksona i Sunggyu. Świętowałyśmy wspólnie, że tak fajnie zostały już dwie członkinie odebrane, ale mimo iż doznały wielu pozytywnych chwil dzięki ciepłym słowom od różnych osób nie tylko z fandomów, ale także od samych członków co niektórych zespołów, to jednak nie chciałam tego psuć. Moja i Ye Bi rozmowa musiała być przełożona. Młoda musiała iść załatwić jakiś swój biznes, więc to na pewno trochę potrwa.
Nie wiedziałam, czy to coś ważnego, czy nie, ale gdy minęły 3 godziny zdecydowałam, że zadzwonię i zapytam, gdzie jest i kiedy zamierza wrócić. Zdziwiłam się, gdy po drugiej stronie usłyszałam głos Hoyi sunbae. O co tu chodziło? Była z nim w bliskich relacjach? Zarząd SM nie pozostawiłby na niej suchej nitki, chyba lepiej więc, aby się nie dowiedzieli. Zapisałam adres na wyrwanej na szybko kartce z notesu, podziękowałam mu i rozłączyłam się.
-Idziesz gdzieś?- zapytała mnie liderka. Jenny zrobiła z niej swojego manekina do ćwiczeń, więc Zhan miała teraz na sobie bardzo bogaty makijaż.
-Tak, po naszą główną wokalistkę, bo straszny z niej narwaniec. Mówiłam jej, że dziś już miałyśmy trening, ale poszła jeszcze na siłownię.
-Och, ale to dobrze, że o siebie dba. Przecież nie może wyglądać jak kluska- skomentowała Jenny.
-„Kluska"?- zdziwiłam się.
-Sehunie i Baekhyunie oppa ją tak nazywają- wyjaśniła, a ja westchnęłam.
-Idę po nią, a wy za bardzo nie szalejcie.
W ten sposób rozwaliły się nam kolejne plany, bo miałyśmy pójść z Zhan na karaoke, bo tak chciała, ale trzeba będzie wytłumaczyć Ye Bi, że nie może tak się zajeżdżać już na samym początku. Może w końcu jakoś to do niej dotrze.
* * *
(Hoya)
Dziś liczyłem na spokojny dzień, a z racji tego, iż wyszedł teaser do mv- wersja z liderką tego nowego girlbandu, dziewczyny będą zajęte. Nie powinny narobić sobie kłopotów już na starcie. Zdziwiłem się, gdy spotkałem na sali Ye Bi. Moim skromnym zdaniem wyglądała dobrze, ale skoro bywała tu aż tak często, znaczy że coś było nie tak. Czy zarządcy z tej kontrowersyjnej i przepełnionej skłonnością do perwersji wytwórni nie umieli docenić naturalnego piękna? Czy ich zdaniem każda dziewczyna musiała przypominać lub wyglądać jak patyk? Płasko z każdej strony i pod każdym kątem?
Mimo iż powinienem zadzwonić na pogotowie, to postanowiłem uszanować wolę Ye Bi, więc nie dzwoniłem po karetkę. Poczęstowałem ją moim bento, pełnym wartościowych witamin oraz odstąpiłem jej butelkę wody, bo miałem ich kilka, a ona w ogóle. Wyczyściła wszystko do ostatniego okruszka i ostatniej kropli. Wcale mi to nie przeszkadzało, to lepsze niż posiadanie wyrzutów sumienia.
-Długo śpisz?- zapytałem Ye Bi.
-Lubisz dużo wiedzieć, sunbaenim.
-To, żebym wiedział, jak ci pomóc, gdy następnym razem zemdlejesz.- wyjaśniłem.
-Nie będzie następnego razu, sunbae- odpowiedziała i dopatrzyłem się zażenowania na jej twarzy. Zaśmiała się, więc żeby nie robić jej przykrości czy większego wstydu również się zaśmiałem.
-Ye Bi, wystraszyłaś mnie~! – zawołała jej koleżanka z zespołu. Yamari odnalazła nas szybciej niż sądziłem. Tak, nie wiem, co takiego przykuło uwagę Dongwoo do tej farbowanej na blond Japonki. Tak, nie wiem dlaczego, ale akurat jej i Jenny nie lubię. Może byłem za mało obiektywny opierając swą ocenę jedynie na tym, jak upomina Ye Bi. Chyba byłem uprzedzony, a to wszystko dlatego, że Ye Bi przypominała mi Seo Hee. Miałem złe nawyki, których zdecydowanie musiałem się oduczyć.
-Dobra robota, ale myślę, że nie musisz tu już przychodzić. Już ci starczy, Ye Bi- po krótkim zastanowieniu postanowiłem zaproponować dziewczynie coś czego nie będzie w stanie mi odmówić. Przyniosłem jej lustro, tak więc mogła sama przekonać się co do prawdziwości moich słów. Nie, ja wcale nie mam nawrotu kompleksów, których nabawiłem się przebywając z Seo.
* * *
(Yamari)
Hoya sunbae okazywał znaczące pokłady troski oraz cierpliwości względem Ye Bi. Stojąc z boku i obserwując ich relację musiałam przyznać, iż Ye Bi trafiła naprawdę na porządnego, nie tylko trenera, lecz również człowieka. A to ważne, by przypadkiem oprócz posiadania kwalifikacji nie okazać się bezmózgim prymitywem.
-Sunbae jest twoim osobistym trenerem... ale jak?- nadeszła chwila prawdy. Wracałam wraz z Ye Bi do dormu, a po wyjściu z siłowni zaliczyłyśmy ciastkarnię. Nie miałyśmy żadnego prezentu dla Zhan, mogłyśmy sobie pozwolić jedynie na drobny upominek, a zarząd SM i tak się nie dowie. A przynajmniej postaram się o to i Ye Bi też.
-Tak, unnie. Poza wytwórnią i życiem według wytycznych od zarządców, mam swoje własne priorytety.
-Ale...~! Czy ty nie wiesz, jak trudno spotkać sunbae z Infinite?- możliwe, iż trochę się podekscytowałam, ale tylko ze szczęścia.- Wiesz, jaka spadnie na ciebie fala krytyki, jak ludzie się dowiedzą? Co fani pomyślą o Hoyi?- wypytywałam ją.
-Nie panikuj, Teddy Bear. Do niczego takiego nie dojdzie. Myślisz, że sunbae to tak po prostu zostawił?
-Co masz na myśli?- dopytywałam się.
-Mam ustalony plan z sunbae, unnie. Nie martw się, proszę~
-I nie mogę wiedzieć, co takiego wymyślił?
-„Bezpieczny Program Lojalnościowy Dla INFINITE i CYS",
-Jejku, to ma nawet oficjalną nazwę!- pisnęłam zaskoczona.
-Tak, unnie. Hoya sunbae jest jak najbardziej poważny w tym, co robi.
-Wow... I to naprawdę Hoya sunbae wymyślił?
-No, ja myślę, że „wow". I tak, on sam.
-Nie bez powodu jesteś Bae, aww!
-Unnie~ Hahaha...Nie na ulicy- zaśmiała się, gdy obdarowałam ją typowym „misiowym" przytulasem.
-Ale ja się cieszę, Ye Bi~
-Dziękuję, unnie- podziękowała mi i zrobiła „bbuing bbuing". Po naszych przyjacielskich wygłupach nie przedłużałyśmy już sobie więcej drogi. Poszłyśmy prosto do naszego dormu.
* * *
(Jenny)
Przez Kim Ye Bi musiałyśmy przełożyć nasze małe spotkanie. To nic, że ja, Yamari, Yeon Mi i Hwan Jin mogłyśmy zacząć świętowanie bez Ye Bi. Skoro jej nie zależy, to może powinna zrezygnować. Na jej miejsce można dodać inną trainee. SM ma ich na pęczki. Zarezerwowałam salę w dobrym lokalu i wolałabym nie musieć tam dzwonić i rezygnować w ostatniej chwili. Muszę ją jakoś sobie utemperować, bo Zhan jest dla niej za dobra -.-
-Spóźniłaś się- zwróciłam uwagę Ye Bi od razu, gdy przekroczyła próg wejścia naszego „mieszkanka".
-Miałam trening, nie mogłam odwołać.
-Ty się nie tłumacz, tylko zrób coś z tym zwisającym tłuszczem- przerwałam jej tą nędzną wymówkę. Niby trenuje, ale pozostały jej umięśnione uda i nie wyglądała zbyt dziewczęco.
-Jenny, daj jej spokój- stanęła w jej obronie Yamari. Na szczęście to nie ja będę miała problem.
-Skończyłaś już?- tym razem to Ye Bi przerwała mi.
-Nie. I wiesz, co jeszcze?
-Mam to gdzieś, co o mnie myślisz- wzruszyła obojętnie ramionami Ye Bi.
-Ja tylko martwię się o ciebie, unnie i rozumiem, dlaczego nikt się z tobą nie chce...
-Tak, tylko zapomniałaś, który pokój jest czyj. I co to w ogóle za zapraszanie sobie na wieczór Jongina?!- wypomniała mi Ye Bi.
-Czy ja o czymś nie wiem?- zawołała Zhan, a ja o mało co nie wyrządziłam Ye Bi krzywdy. Skoro ma problemy, to powinna zainwestować w chirurga plastycznego, poprawiłby jej to i owo. Mi niczego nie brakuje.
-Świetna robota, liderko. Manager na pewno dzwonił już z gratulacjami?- spytała jej Ye Bi. I niby po co ta zmiana tematu? Nie wymiga się od rozmowy ze mną czy pozostałymi.
-Szczerze to nie, ale jest jakiś powód?
-Oczywiście, że tak, unnie. Nasi potencjalni fani oszaleli na twoim punkcie- odpowiedziałam Zhan, bo szczerze byłam z niej dumna. Była trochę nieporadna, ale nie denerwowała aż tak jak Kim Ye Bi. Niejeden inny girlband mógł pozazdrościć naszej ZhanZhan.
-Oj, przesadzasz- stwierdziła jak zawsze skromnie.
-Wcale nie- zaprzeczyłam i zrobiłam aegyo, któremu nie mogła się oprzeć, nawet jeśli była dziewczyną.- O piątej chcę was tu wszystkie widzieć: ubrane i przygotowane- przedstawiłam im swój plan.- Ciebie też, Ye Bi- dodałam. W porę, gdyż zamierzała zwiać do swojego pokoju. Zrobiła niezadowoloną minę.- Chyba jesteś w stanie poświęcić odrobinę czasu ze swojego grafiku?- zapytałam i uniosłam brew ku górze.
-Chyba tak...- mruknęła niezadowolona.
-Głośniej, Ye Bi.
-Dasz mi spokój, jak z wami pójdę?!- a teraz to już przesadziła, bo wrzasnęła, ech.
-Aigoo, muszę cię przyzwyczaić na chodzenie na spotkania. Domi jest młodsza i nie ma zahamowań- starałam się ze wszystkich sił przekonać tego uparciucha, lecz szanse na to, iż się zmieni, a przynajmniej w najbliższym czasie, były nikłe. Chciałabym, aby nie była taką dziwaczką, bo komunikacja między nami jest strasznie zachwiana. Ona pewnie myśli, że sprawia mi przyjemność upominanie jej, ale to nie tak. Ja po prostu nie lubię niepoukładanych ludzi. Brakowało jej rozrywki. Była tylko rok starsza, więc nie pasowało mi, że zachowuje się, jakby przeżyła nie wiadomo co i z kim.
-Dołączę tylko i wyłącznie, jeżeli nie wykręcisz takiego numeru jak ostatnio. A tak w ogóle to powinnyśmy opracować strategię promocyjną naszego pierwszego albumu, a nie umacniać więzi z kim popadnie, bo na to mamy czas. Z EXO i Shinee już się chyba bardziej nie da...
-Bla, bla, bla- przedrzeźniałam ją, bo mogłam.- A co, jeśli przyjdzie Minho?
-W roli?- odparła zmieszana Ye Bi.
-Zobaczy się na miejscu- udzieliłam odpowiedzi zgodnie z prawdą. Nigdy nic nie wiadomo, kiedy, komu oraz gdzie się zachce. Trzeba umieć przewidzieć, że z potrzebami nie ma co walczyć.
* * *
(Doyoung)
Przyleciałem do stolicy zgodnie z planem i bez żadnych opóźnień. Poszedłem odebrać bagaż, a następnie po sprawdzeniu czy ja to ja, mogłem spokojnie opuścić lotnisko. Przyjechałem na tydzień, bo niespodziewanie zadzwonił Ren. Zawsze mogliśmy pogadać przez jakiś komunikator, ale uznał, że to pilne i kazał mi załatwić jak najszybciej lot. Nie dał mi najmniejszej wskazówki, o co może mu chodzić. To nie była prośba, lecz rozkaz. W sumie dobrze się złożyło, bo miałem coś do załatwienia w Seoulu, tylko że my praktycznie nie utrzymywaliśmy kontaktu. Skąd on miał mój nowy numer?
* * *
(ZhanZhan)
Dostałam od dziewczyn dużo różnych prezentów, ale ciastek w ogóle się nie spodziewałam. To było naprawdę miłe zwłaszcza, że te były moimi ulubionymi. Z racji tego, iż miałyśmy trzymać się restrykcyjnej diety, nie wolno nam było spożywać nawet niekalorycznych sucharów. Tylko z drugiej strony Yamari i Ye Bi niepotrzebnie wydawały swoje pieniądze. Mogły zachować na jakieś własne wydatki. Naprawdę czułam się źle, że we wszystkim mi pomagają.
Yamari została w dormie z Ye Bi, ale obiecała, że pojawią się, tylko będą trochę spóźnione. Nie wie, co wykombinowały, ale nie będę ich z tego rozliczać. Jenny oczywiście odgrywała wielce obrażoną Marię Antoninę, ale gdy tylko zobaczyła Jongina humor natychmiast jej się poprawił. Czy oni nie umieją bez siebie wytrzymać? Poza tym mogliby przystopować, zwłaszcza że robili „to" regularnie od dnia, gdy Jenny została trainee pod skrzydłami SM. I tak im zostało, nawet gdy zostałyśmy ogłoszone zespołem, to ta dwójka w każdej wolnej chwili potrafiła zaaranżować spotkanie. Tak, spotykali się i to praktycznie kilka razy dziennie. Wielokrotnie zastanawiałam się, jakim cudem SM jeszcze nie dowiedziało się o ich schadzkach, które trwały już dobre parę lat.
* * *
(Ye Bi)
Nie zapomniałam, że Yamari miała do mnie sprawę, ale z drugiej strony... czy nie mogła sobie odpuścić? Nie spotykam się na treningach z Hoyą dla sławy czy prestiżu. On również nie ma żadnych ukrytych motywów, więc po co nadal drążyć ten nieprzyjemny temat? A poza tym z tego co wiem, Infinite muszą „odpracować" dług swojej wytwórni, więc pozostało im jeszcze półtora roku w zawieszeniu. Hoya był świadomy, że pewnie pojawią się jakieś plotki, nawet jeśli widywaliśmy się na biznesowych treningach tylko 2 lub 3 razy w miesiącu. Czasem bywało też tak, że w ogóle. Robiliśmy wszystko, aby jednak żadni obsesyjni fani czy złośliwi paparazzi od brukowców, nie mieli pożywki. Nie trzymałam tego w tajemnicy przed dziewczynami, bo byłam samolubna. Chodziło po prostu o to, że nie pasował mi trener wyznaczony przez SM. Podobno szkolił zarówno Boę, jak również Victorię z f(x). Może był dobry w swoim fachu, tylko jakoś tak niefortunnie się działo, że za każdym razem pakował mi swoją łapę pod bluzkę i niby chwalił za to, że „mam dobrze wyrobione łopatki", ale nie raz „przypadkiem" bawił się zapięciem od mojego stanika, Takich akcji było wiele, ale oczywiście nie mogłam go podać i oskarżyć o molestowanie, bo kamery były wyłączane po określonej godzinie, a druga sprawa, to to, że był bardzo ceniony i pracował w SM już długo tak, że pamiętał gdy sunbae z EXO byli trainees.
-Ye Bi? Słuchasz mnie?- z zamyślenia wyrwała mnie Teddy Bear.
-Przepraszam, zawiesiłam się.- odpowiedziałam.
-Posłuchaj, Bae... Nie przejmuj się tym, co mówi Jenny. Ona po prostu jest zagorzałą fanką Kwon Jiyonga i wściekła się, gdy miał sprawę. To raz. A dwa...
-Usprawiedliwiasz ją, a ja naprawdę tego nie potrzebuję. Nie trzymałam treningów z Hoyą w sekrecie po to, byś ty również mi zazdrościła.
-Ja ci niczego nie zazdroszczę. Rozumiem też, że to nie ty zdecydowałaś o „kolejności" przyłączenia nas do zespołu, ale Jenny jest zbyt skoncentrowana na sobie, by to zaakceptować. Masz rację, nie musiałaś mówić o treningach z Hoyą sunbae.. pozwól jednak, że zapytam cię o jedną rzecz, Ye Bi.- cieszyłam się i doceniałam, że Yamari nie jest na mnie zła. Naprawdę podnosiła mnie tym na duchu.
-Pewnie, nie ma problemu- zgodziłam się od razu.
-Czy jest jakiś konkretny powód, dlaczego trenujesz prywatnie?
Nie wiedziałam, jak mam jej powiedzieć, że jestem znieważana poprzez naruszanie mojej nietykalności cielesnej. Nie chciałam jej martwić, nie dziś, kiedy powinnyśmy świętować i łączyć się duchowo z fanami, i podziękować za tak ogromny suport na sam start.
-To nic takiego, unnie. Po prostu wolę trenować poza terenem należącym do SM. Dano nam prawo, by zajęli się nami profesjonaliści, prawda?- przypomniałam.
-Acha, czy ty właśnie kwestionujesz dobrą opinię pana Jo*?
-Tak, ale shh~ Nie wydasz mnie, unnie?- złożyłam ręce jak do jakiejś modlitwy i aby być bardziej przekonującą posłałam Teddy Bear aegyo, które do tej pory nigdy mnie nie zawiodło.
-Wow, ale ci dobrze- żartobliwie mrugnęła filuternie oczkiem.
-A... kto jest... twoim trenerem, unnie?- jak to mówią? Ciekawość. Niech nie myśli, że odpuszczę. Też chcę wiedzieć co nieco.
-Kojarzysz tego wysokiego, ze sterczącymi pasemkami włosów jak u kogoś z japońskiego visual kei?
-Hmm, hmm, więc to ten, co ma dwukolorowe włosy**? Długie nogi?- zastanawiałam się na głos.
-No taki średni- przyznała. Acha, czyli można powiedzieć, że idę dobrym tropem.
-Raito? Ravi?-zgadywałam.
-Raye Johnson***, odbywa tu staż- wyjaśniła Yamari.
-Dali tobie stażystę?!- nie wiem, czy zabrzmiałam bardziej jak oburzona, czy zdziwiona. W każdym razie jedno było pewne: SM traktowało nas różnie i to mógł dostrzec każdy, nawet nie- kpoper, który przypadkiem gdzieś w czeluściach internetu wyśledziłby historię tworzenia się Can You Smile.
-A zmieniając temat, to jednak chodź na tą imprezę. Zrób o chociaż dla ZhanZhan, proszę~- tym razem Yamari zrobiła aegyo, któremu nic nie miało równych.
-Naprawdę muszę?- dopytywałam się.
-Tak, proszę Ye Bi, proszę, proszę, proszę~
Sposób, w jaki starała się mnie przekonać był dziecinny, ale też na swój sposób słodki. Niezwykle trudno było mi odmawiać jej czegokolwiek musiałam zapierać się ze wszystkich sił, aż w końcu odpuszczała. Dzisiaj wygrała Yamari i nie chcąc przedłużać momentu, w którym jej obawy narastają, postanowiłam zrobić jej przyjemność i dołączyć do niej. Co do Jenny to chyba jestem nieodpowiednią osobą, aby ją oceniać. Mój mózg nie ogarnie tego dziewczątka, które żyje samymi namiętnościami.
* * *
(Sehun)
Baekhyun od prawie tygodnia nie chciał ze mną rozmawiać. Obraził się i to nie na żarty. Nie miałem żadnych niecnych celów, po prostu od czasu teasera wstępnego, zacząłem shipować Ye Bi. Sam do końca nie wiem, dlaczego. Z wyglądu to taka „zagubiona siostra- bliźniaczka" Bae Yoo Bin z Oh My Girl. Innym powodem było to, że miała prawdziwy talent, no i nie była fałszywa. Moje „niegrzeczne myśli" nie były rozpowiedziane, internet nie huczał hejtem od oburzonych internautów..., byłem jej za to naprawdę wdzięczny. Chociaż po tym, jak ją potraktowałem, to każda inna osoba od razu zgłosiłaby sprawę na policję. Ye Bi tego nie zrobiła, więc muszę się odwdzięczyć.
Chłopaki zaczęli się szykować do wyjścia. Była jakaś impreza, a ja byłem niepoinformowany. No ładnie.
Zapukałem do pokoju Chana i Baeka.
-Otwarte~!- usłyszałem w odpowiedzi, co uznałem za przyzwolenie.
Na podłodze leżała zawartość szafy hyunga Byuna.
-A, to ty- Baekhyun skwitował z kwaśną miną moje pojawienie się.
-Gdzie idziecie?- spytałem.
-Wszyscy wiedzą, tylko nie ty? No to ci nie pomogę. Mam poważniejszy problem na głowie.
-Przepraszam, dobra?- westchnąłem, bo miałem już dość. Pomyliłem się względem Baekhyuna i jego relacji, a on zachowywał się, jakbym go śmiertelnie obraził. Na ziemi znajdowała się spora kupka porozrzucanych spodni dżinsowych bądź materiałowych.
Rozciągnięte, z doczepianymi dżetami lub łańcuchami, z przetarciami, dopasowane, luźne, kolorowe bądź matowe. Naprawdę, ale kolekcja, jaką posiada Baek to nie żarty, lecz poważna choroba.
-Idę tam tylko, żeby ich popilnować- wyjaśnił Baekhyun.
-„Popilnować"?- zdziwiłem się.
-No tak, żeby nie było tak jak ostatnio. Że niby my specjalnie upiliśmy CYS? Na Junmyeon hyunga nie ma co liczyć, bo zapowiedział, że cytuję: „dziś na[j]ebię się za wszystkie czasy".
-Ale CYS same się upiły, zresztą..., kto by się przejął tym ich perfidnym kłamstwem?- dopytywałem się.
-A widzisz, jednak pewnych rzeczy nie można być stuprocentowo pewnym.
-Czy ty kogoś podejrzewasz, hyung?
-Nie jestem podejrzliwy, ale hm, masz poniekąd rację, Sehun.
-Czy nie mógłbym pomóc?
-Z kim Suho dzielił ostatnio pokój?- zadał mi pytanie.
-Z Chenem...chyba- zamyśliłem się.- Ale po co ci ta informacja, hyung?
-On coś kombinuje, mam takie głupie przeczucie...
-To trochę mało prawdopodobne. Przecież to Jongin coś kręci.
-Mimo wszystko pomóż mi i obczaj jego pokój. Na wypadek obecności niepożądanych obiektów, poinformuj mnie.
Dostałem zadanie od Baekhyuna i wcale mi się to nie podobało. Skoro zajmuje się opieką CYS już na pełny etat, to to o czymś świadczy, ale jeszcze nie jestem w stanie rozszyfrować zamiarów Baekhyuna. Ale jedno jest pewne: chce być z nimi w dobrych relacjach. A może... ale on chyba nie podejrzewa Shinee o wykorzystywanie CYS i brudzenie wizerunku dziewczynom?
-Nie myśl tyle, dongsaeng. To tylko moje głupie myśli. Na razie nic złego się nie dzieje.
-Chwila, hyung. Jakie niepożądane obiekty? I dlaczego winisz Junmyeon hyunga? Czy on coś zrobił?- pewnie już dawno przekroczyłem limit pytań, ale Baek już mnie nie upominał.
-Nawet jeśli jest w posiadaniu nieprzyzwoitych rzeczy, to chyba nie powinniśmy się wtrącać?
-Być może, ale nie chcesz mi przez to powiedzieć, że nie zechcesz mi pomóc? Załóżmy, że zostałby uwikłany w jakąś niefajną aferę.
-Ty coś wiesz, prawda? Wiesz i mi nic nie mówisz. Czyli miałem rację?
-Co?
-No... ja myślałem, że Ye Bi... wiesz-co-mam-na-myśli. Ty podejrzewasz Suho hyunga, że...
-Jesteś głupi, Sehun. Żałuję, że ci powiedziałem.
-Auć, hyung, nie bij- poprosiłem, bo właśnie puknął mnie mocno w głowę.
-Nie klep tyle jęzorem, tylko słuchaj, gdy do ciebie mówię. A zresztą, najlepiej będzie, gdy przestaniesz się wtrącać, bo nie mogę znieść twoich durnowatych wymyślanych bzdur!
-Ale zawsze kryjesz kluskę. Dlaczego tak się dzieje, hyung?
-Nie kryję, tylko traktuję z szacunkiem.
-Nawet aż za bardzo... Podoba ci się? Bo nie rozumiem, po co i dlaczego tak się nią zawsze interesujesz.
-Baekhyun chodź, bo i tak jesteśmy spóźnieni- w tym momencie przyszedł Chanyeol. Wyciągałem od Baeka takie ciekawostki, które nie śniły się filozofom, a ten mi tu wchodzi i przeszkadza.- Ty się nie wybierasz, Sehun?
-On zostaje i będzie nas krył przed managerem- nim udzieliłem mu odpowiedzi, Baekhyun mnie uprzedził. „Kryć"? Znając naszego managera, to pewnie sam gdzieś się zabawia.
-O, świetnie. Dzięki, Sehun.
To pierwszy raz, gdy nie mogę pójść na imprezę, więc czuję się niemało zażenowany.
* * *
(Ye Bi)
Nie chciałam zakładać swoich najlepszych ubrań, ale Yamari nie pozwoliła mi wyjść w spodniach. Nie dość, że sama wybrała mi najgorszy zestaw, to jeszcze dobrała mi conversy na 15-centymetrowym obcasie. To wszystko niby po to, aby ludzie nie nabrali mylnego wrażenia. Że niby CYS mają dobry gust we wszystkim i tak dalej, a ja naprawdę o to nie dbałam, co kto o mnie pomyśli. Zakładanie kontrowersyjnego zestawu, uważałam, za największą wyrządzoną mi krzywdę. Przecież to nie tak, że gdy wcisnę się w najbardziej dopasowaną plisowaną spódniczkę, to od razu bije ode mnie jakiś blask i staję się „magnesem na psy". Nawet Hwanjin wygląda lepiej ode mnie w tych swoich dresach, nie ma co się oszukiwać, ale ona oraz Yamari są jedynymi dziewczynami w naszej grupie, które nie mają kompleksów na punkcie swojego wyglądu. Ja natomiast musiałam dbać o swój wizerunek przynajmniej w minimalnym stopniu, mimo iż nie lubiłam się zbytnio udzielać, ale jak to mówią „na tym świecie nie ma sprawiedliwości". Nic nie robiłam, a i tak wyglądałam jak lalka z wystawy, poprawka, wszystko przez „zalecenia" SM. Kiedyś tak nie wyglądałam i było mi dobrze, a przez niecały rok bycia trainee w SM strasznie się zniszczyłam. Chciałam dokonać jakiś poprawek, ale w naturalny sposób, dlatego liczyłam na to, że treningi z Hoya dobrze mi zrobią, niestety niecałe 3 miesiące to za mało, by mówić o jakichkolwiek „zmianach na lepsze". Miałam dość tego, że od czasu do czasu przybiegała do mnie HwanJin i prosiła o nałożenie podkładu oraz blushera, a ja nawet nie wiedziałam, jak dobierać odcienie do koloru skóry.
Gdy przybyłam pod wskazany adres, zabawa trwała już w najlepsze. Yamari zaczepił Dongwoo z Infinite, więc skorzystałam z okazji i podeszłam do barku; barman pozwolił mi przyszykować sobie samej koktajl, więc bawiłam się syropami, ginem i wódką, tworząc sobie niskoalkoholowy koktajl w barwach tęczy.
Bywałam w tym lokalu nie raz, lecz barmani często byli zmieniani, więc żaden nie miał nigdy szansy nauczyć się przepisu na mój ulubiony trunek. Do stolika podeszła grupka chłopaków, więc oddaliłam się na bezpieczną odległość, nie zapominając swojego napoju. Nie czułam potrzeby integrowania się z chłopakami z Monsta X czy 24K, bo niezbyt miło wspominam wspólne zloty. To nie ja upieprzyłam swoje buty za 1190 dolarów, ale i tak wina zleciała na mnie. Jak się pije jak świnia, to nie można mieć pretensji do innych -.- W każdym razie wolałam nie napatoczyć się nawet przypadkowo na Cory'ego****, bo zawsze wynikały z tego jakieś problemy. Niby słyszałam, że wstępuje w niego „czyste zło", tylko gdy jest najebany jak rasowy pijak. Ponoć w wersji „ na trzeźwo" jest w porządku, ale nie miałam okazji tego sprawdzić, a sądzenie się o to, że obrzygał czyjeś buty uważałam za stratę czasu. Nie byłam jak Taylor swift czy Riri, które sądzą się o byle pierdołę. Poza tym mi również zdarzało się odwalać różne numery, gdy za bardzo się upiłam, więc do oceny innych podchodziłam bardzo ostrożnie.
Bez większych problemów przedostałam się na górę, gdzie mieściły się stoliki z pufami lub eleganckimi narożnymi siedzeniami. Przeszłam obok wszystkich zajętych kierując się praktycznie cały czas „na północ", aż w końcu zajęłam miejsce na jednej z niewielu wolnych sof.
Nie widziałam nigdzie żadnej z dziewczyn, więc pewnie są gdzieś w „dzikim tłumie", ale to normalne. Przejechałam obcasem po posadzce i poczułam coś jakby „chrupot". Schyliłam się w dół, by sprawdzić, co „robiło" taki dźwięk. Okazało się, że to plastikowa oprawa eyelinera lekko się zarysowała, bo nastąpiłam przypadkowo spodem od Conversów na obcasie. Podniosłam przedmiot i odłożyłam na stoliczek obok pustego kieliszka. Sprawdziłam zawartość swojej torebki, by upewnić się, czy niczego mi nie brakowało. W tym samym czasie poczułam, że sofa „pisnęła". Nawet nie zwróciłam uwagi, że ktoś podszedł, a potem usiadł. Dopiero po tym, jak mebel się trochę ugiął, dotarło to do mnie.
-Wolne?- spytała postać, ale już po fakcie.
-Niepodpisane, więc chyba tak- odparłam i próbowałam przeanalizować skład, informacje na znalezionym eyelinerze, ale w czynności przeszkadzał mi szum, drobny druk oraz nachalne „plumkanie" dochodzące z drugiego końca siedzenia, oraz chichot jakiejś mało ogarniętej osoby, ale nie będę udawać jakiejś „Panny Porządnickiej". Wyznawałam zasadę nie zwracać obcym uwagi, nieważne jak bardzo by hałasowali.
-Sorka, ale jak się nazywasz? Kumpel się pyta- zaczepiła mnie ta dziwna istota. Kojarzyłam tego odmieńca z widzenia, ale jakoś nigdy nie pomyślałam, aby wyuczyć się na pamięć imion wszystkich ludzi z wytwórni. Nie myślałam, że dojdzie do takich sytuacji jak ta i że będę tego potrzebowała. Same nieszczęścia do mnie lgną! Dlaczego przyciągam jakichś podejrzanych i zjaranych na całego kolesi? Nie żebym w ogóle liczyła na kogokolwiek, ale to trochę rozczarowujące.
Udałam się na piętro wyżej, bo ten koleś nie odpuszczał. Zaczął mnie nawet obłapiać, a to było już za wiele, by tolerować. Nie wiem jak, ale złamał mi się obcas przy prawym bucie. Nie dość, że szłam jak jakaś ofiara, to jeszcze przypadkiem wylądowałam komuś pod nogami. Pięknie...
Udało mi się wstać, niestety chwyciłam za papierowy obrus, więc wszystko ze stolika poleciało w dół.
-Mój Jack Daniels!- moich uszu dobiegł czyjś zrozpaczony głos. Ups...
-I co się tak denerwujesz, laska, na co ci to?- upierdliwy stalker nie wystraszył się dźwięku tłukącego się szkła. Swoją drogą, co to za jeden?!- Hej, hej. Spokojnie, mała. Dziewczynie nie przystoi być agresywną.
Posłałam mu wulgarny gest, gdy znokautowałam go swoim butem, jednak on nie odpuścił.
Poświęciłam drugiego buta, ale wcale nie wyszło, a to dlatego, że ten tępy koleś nie zrozumiał aluzji!
* * *
Po 30 minutach było już po wszystkim... Prawie. Stalkera wyprowadził lider, a potem wrócił. Musiałam załatwić sprawę ze stolikiem oraz ogarnąć, kto przypadkiem oberwał moim butem.
-Ej, wow. To było niezłe.-umm, czy to nie był głos sunbae Hoyi?
Spojrzałam w stronę poszkodowanych. To, że ktoś należy do tej samej wytwórni nie znaczy, że ze wszystkimi się dogaduje. Z innymi można również spróbować.
-Woda, proszę- w moją stronę została wysunięta podłużna szklanka z wodą, obsypana cukrem po brzegach, na dodatek ze słomką i z lizakiem-parasolką; coś słyszałam na temat manier Dongwoo i okazało się to prawdą.
-Umm... To ile za zniszczenia?- zadałam pytanie i od razu przyszykowałam portfel.
-A może być przysługa za przysługę?- zasugerował ich visual.
-To niekulturalne odpowiadać pytaniem na pytanie. Mam na tej karcie trochę, więc możemy to rozegrać na neutralnym gruncie. Więc albo zgadzacie się na kartę, albo na nic.- odpowiedziałam.
-Podsumujmy: wyglebałaś się przy naszym stoliku, a dokładniej to przede mną. Stłukłaś nasz ulubiony alkohol, których do tanich nie należy, przeszkodziłaś w rozmowie, a za tobą przylazł jakiś dzieciak, któremu najwyraźniej pomyliły się imprezy. Przy tym zaatakowałaś zupełnie bez powodu...- zaczął się uzewnętrzniać sławny lider Gyu.
Niecierpliwiłam się, gdyż koleś niesamowicie przedłużał swoją mowę, prawiąc mi obrzydliwie nudne kazanie.
-Bierz od niej tą kartę i niech sobie pójdzie- ponaglił go jakiś jego kumpel. A nie, jednak nie kumpel, bo narozrabiałam przy stoliku Infinite, ale ucierpiał też ich manager. W sumie to jego wina, że się napatoczył niepotrzebnie. Nie ma co, będzie miał co wspominać, w końcu nie codziennie obrywa się butem czy obcasem. Jego ekspresja natychmiast się zmieniła, gdy maknae Sungjong oraz lider Gyu wymusili spojrzeniem na swoim managerze zmianę zdania.- Odkup im alkohol i niech to będzie ostatni raz.- upomniał mnie i podał mi moje oba rozwalone buty.
-Mógłbyś okazać trochę empatii, manager hyung, to przez ciebie zepsuła swoje buty- czy Nam Woohyun właśnie nie zgodził się ze zdaniem swojego managera...- Chodź za mną, moja dziewczyna odwiezie cię do domu, a alkoholem się nie przejmuj.
-Dzięki, ale trafię do lady.
Zostawiłam mu swoją kartę, bo nie wiedziałam, jaki lubili alkohol, a sama skierowałam się do wyjścia. Zatrzymałam taksówkę i poprosiłam o podwiezienie we wskazany przeze mnie adres. To było jedyne pozytywne rozwiązanie, jakie przyszło mi na myśl, do mojej lekko kotłującej się głowy od wódki.
W dormie oczywiście byłam sama, dla dziewczyn to było za wcześnie. Jak zwykle skończyło się na słowach, a o czynach można było zapomnieć. Czy kiedykolwiek zdarzy się tak, że wspólnie pójdziemy na zabawę i wspólnie powrócimy do dormu? Szczerze to nie widzę na to żadnych szans. Umowa była taka, że miałyśmy się trzymać razem, ale wyszło tak jak zawsze. I to nie dlatego, że łatwo się gubiłyśmy, ale robienie wszystkiego innego niż się powiedziało, nie świadczyło o nas dobrze.
Nie zdążyłam wejść do pokoju, gdy mój telefon zaczął wibrować. Na wyświetlaczu pojawił się zastrzeżony numer, więc nim odebrałam, dźwięk ustał. Po chwili nadeszło ponowne połączenie. Jakiś naciągacz, że dzwoni drugi raz pod rząd?
* * *
(Myungsoo)
Nowy manager okazał się być nadopiekuńczym typem, a do tego egoistą- hipokrytą. My nie mogliśmy pozwolić sobie na odrobinę rozrywki, luzu, ekscesów, ale on to mógł sobie pójść do „pokoju dobroci" na „7 minut w niebie". Nie wiem, co inni mieli do powiedzenia w kwestii pana Kyung Seong Ila, ale według mnie należy się go pozbyć. Możliwie jak najszybciej. Gdy nie wracał po 20 minutach zdecydowaliśmy z chłopakami zejść do piwnicy, gdzie była rozrywka. Pomieszczenie ogólne zostało urządzone jako sala bilardowa. Dostrzegłem również, że są tu dwie pary drzwi. No proszę, czyżby jakiś dodatek w stylu exclusive? Dongwoo zaczął grać w strzałki, Sungyeol poszedł bawić się w „Prawdę czy wyzwanie", Gyu był na degustacji, Sungjong uczepił się Yamari, a Hoya zajął się stołem do bilardu.
Postanowiłem, że sprawdzę, dokąd te tajemnicze wrota prowadzą. Woohyun to miał dobrze, opuścił imprezę, gdy tylko dokupił alkohol. Zrobił to z dwóch powodów: po pierwsze Hyuna, a po drugie nasz nowy manager. To już trzeci większy wypad na taką gigantyczna imprezę, od kiedy jest z nami pan Kyung, a uczestnictwo w niej było na nas wymuszone.
Przy drzwiach, które zauważyłem od razu, czyli tych od lewej strony, wisiała na klamce pewna wstydliwa część damskiej bielizny, a mianowicie czarny koronkowy stanik. Nie chcę nawet wiedzieć, kto oraz z kim. Za drugimi drzwiami znajdowało się coś w rodzaju pokoju awaryjnego wyjściowego. Po pokonaniu paru stopni dotarłem na korytarz prowadzący albo z powrotem do środka sali na parter, albo gdzie indziej. Druga opcja skusiła mnie bardziej. Otworzyłem metalowe drzwi i wyszedłem na zapuszczony i opuszczony plac do kosza.
Zatkałem sobie nos, bo strasznie śmierdziało. Ludzie bawili się w „robienie tęczy" wykonując chory „Colorful milk challenge". W tłumie rozpoznałem dwójkę chłopaków z EXO: Jongin oraz Yixing tworzyli bardzo dużą, pastelowo-mleczną tęczę. Najbardziej dziwiła mnie obecność członkini Can You Smile. W tej całej Jenny od początku coś mi nie pasowało, ale nie sądziłem, że jest aż tak głupia. Czy w CYS w ogóle są jakieś inteligentne dziewczyny? Wątpię.
Parę metrów dalej stali Sungjong i ta farbowana blondyna. Niby zachowywali się jak najbardziej przyzwoicie, ale coś mi nie pasowało. Nie miałem zamiaru im przerywać, ale Japonka sama do mnie zamachała, a następnie podeszła w moim kierunku ze smutkiem wymalowanym na twarzy. Okej? Coś tu jest bardzo nie tak.
-Przepraszam, sunbae. My już musimy się zbierać, a nie wiem, gdzie są Zhan i Ye Bi- zaczepiła mnie.
-Co ja mam z tym wspólnego?- zapytałem.
-Zgarnę HwanJin i Yeon Mi, wiem że są w pobliżu. Jenny mam na oku. Chodzi mi tylko o odszukanie Zhan i Ye Bi. Telefon mi się rozładował, mogłabym... To znaczy..., czy Myungsoo sunbae zechciałby pożyczyć mi na moment telefon?- poprosiła bardzo ładnie.
-No nie wiem, nie prosiłaś Sungjonga?
-Nie brałem swojego telefonu, został w dormie, hyung.
-A, dobra, nie było pytania- przytaknąłem.-Masz, a następnym razem, to nie oddalajcie się od siebie- poradziłem tej japońskiej miniaturce i podałem jej swojego smartphone'a.
-Tak, już wiem, że wam zepsuła stolik, że potrzaskały się butelki i kieliszki...
-Dokładnie, ale gdyby nie to, że to był przypadek, to nie doszłoby do takiej sytuacji. Ponoć chodzi na treningi do naszego Hoyi...- zacząłem z nią kulturalną rozmowę.
-Shh~- uciszyła mnie Yamari.- Może tak, ale nie zmienia to faktu, iż jest niezdarna.
-Och, na pewno nie jest typem modliszki i na pewno nie byłoby tak dramatycznie, gdyby ten tutaj- wskazałem na Sungjonga- nie siedział z wystawionymi na całą długość nogami i gdyby nie był zajęty podziwianiem i wgapianiem się z czułością w swój kieliszek Jacka Danielsa...
-Już jej tak nie broń, hyung. To nie moja wina, że wywaliła się na nasz stolik i wylądowała pod nogami u Sunggyu hyunga. Mogło skończyć się o wiele gorzej!- zaprotestował maknae.
-Ciekawe, czy usprawiedliwiałbyś się w taki sam sposób, gdyby spotkało to samo co Ye Bi jakiegoś kelnera.
-Sunbae... Ciszej, proszę. Dzwonię- przypomniała Yamari.
* * *
(Ye Bi)
Gdy ten sam numer zadzwonił czwarty raz, postanowiłam odebrać, bo gdybym znowu zignorowała połączenie, ten ktoś dzwoniłby bez końca.
-Ye Bi? To ja Yamari.
-Unnie? Co to za numer? Po co dzwonisz?
-Gdzie ty jesteś? Nigdzie nie mogę cię znaleźć.
-Długa historia, ale jestem w dormie. Rozwaliłam sobie gdzieś obcasy przy butach.
-Nie mogłaś zadzwonić?
-Ale informowałam Zhan, wysłałam jej wiadomość, gdy wracałam taksówką- wyjaśniłam.- Nie przekazała ci?
-Zastanów się, czy dzwoniłabym do ciebie, gdybym już od niej wiedziała?
-Przepraszam, unnie. Po prostu chciałam jak najszybciej...
-Dobrze, Ye Bi. To nie na teraz. Załatwię nam jakiś transport, bo na naszego kierowcę nie ma co liczyć. Jak przyjedzie inny van, to otwórz bramę wjazdową. A najlepiej to wyjdź, bo sama nie dam rady wnieść naszych koleżanek. Dam ci znać, gdy będziemy blisko, więc jeszcze nie wychodź. Zaczyna padać, a jestem na zewnątrz.
-Lepiej, żebyś się nie przeziębiła, bo nasz manager się wścieknie.
-Dzięki za troskę, Bae. To do później.
* * *
(Sehun) [30 minut później]
Wykonałem to, o co poprosił mnie Baekhyun. Przygotowałem 7 kubków z aspiryną i nastawiłem wodny roztwór na bugeoguk. Resztą miał zająć się hyung, a ja przyszykowałem jeszcze wiadro z zimną wodą z dwoma opakowaniami kostek lodu, choć szczerze to wolę nie znać powodu, co lub kto tak bardzo rozzłościł/o hyunga.
-Baekhyun~, daj spokój nic się nie stało~- usłyszałem od strony podwórka. To oni tak już są tak szybko? Zaraz, czy to nie głos Suho hyunga?!
Za chwilę drzwi otworzyły się z impetem i do salonu wszedł w ubłoconych butach Baekhyun. Chwycił wiadro. W tym samym czasie na korytarzu pojawił się nasz lider. Przemoczony do suchej nitki, a Baekhyun wylał na niego całą zawartość 3-litrowego wiadra.
-Oi, hyung. Dlaczego potraktowałeś w ten sposób Suho?- zawołałem nie kryjąc swojego oburzenia.
-On już dobrze wie, za co oberwał i nie musisz mu współczuć- odparł beznamiętnym tonem głosu, po czym udał się na górę.
-Podaj mop, Sehun- poprosił Suho.
-Hyung, co się stało Baekhyunowi?
-Mop, Sehun- powtórzył, a ja wykonałem prośbę.
Parę minut potem Baekhyun zjawił się z powrotem, tylko przebrał się w jakieś łachy, nie miał już na sobie tych „kłujących damskie oczy" dopasowanych, karminowych spodni.
-Nie pomagaj mu- zwrócił się do mnie jak do więźnia.
-Ale...- chciałem zaprotestować.
-W porządku Sehun, nie przejmuj się. Idź i pomóż Baekhyunowi w kuchni- usłyszałem od Suho hyunga.
-Dowiem się, za co ci się oberwało, hyung?- ciekawość okazała się silniejsza od woli mojego wytrenowanego umysłu. Nic na to nie poradzę.
-Sehun, to nie czas ani pora na zajmowanie się liderem!-krzyknął z kuchni wściekły jak osa Baekhyun, a Junmyeon hyung westchnął.
-Jest zły, bo Infinite trzymają się blisko naszych dziewczyn- wyjaśnił Suho. Jakie „nasze dziewczyny"? Nagle eureka, oświeciło mnie!
-Oo~ Baek hyung zazdrosny od hyungów z Woolim~ A to ci niespodzianka- kiwnąłem sobie głową, bo wszystko zaczęło mi się układać w całość.
-Słyszałem to~- zawołał Baek, a ja zacząłem się z niego śmiać.- Pokrój parę ziemniaków,
-Hai, hai~- odpowiedziałem mu, nie wiedzieć czemu, po japońsku. To wyszło tak samo z siebie, nie miałem nad tym żadnej kontroli
* * *
(Sunggyu)
Nie wiem, za jakie grzechy zostałem tak pokarany. Nie dość, że trafił się taki pokręcony manager, to jeszcze wychodzimy na jakieś niańki. Naprawdę, ale SM mogłoby zadbać o to, by usamodzielnić ten swój nowy girlband. A w ogóle to widzę zero współpracy zawodowej miedzy członkiniami a ich managerem czy kierowcą. Na szczęście nasz kierowca miał mózg i umiał z niego korzystać. Pomogłem im władować się do naszego vana, by było szybciej, szczególnie że Zhan była niegramotna i co chwila uderzała się w czoło, a Jenny zdążyła upaskudzić podłogę. Ale ta, co najwięcej narozrabiała koniec końców została z Myungsoo, bo ja nie miałem tyle cierpliwości co on. W sumie musiał pilnować również Sungyeola i Sungjonga, którzy najwięcej pili. Mi było lepiej, bo miałem do pomocy Hoyę i Dongwoo, chociaż to i tak nie miało żadnego wpływu na to, co działo się w trakcie jazdy.
Gdy tylko van dojechał w miejsce docelowe, natychmiast odsunąłem drzwi. Bramka czekała już otwarta. Na trawniku stała ta nieporadna kluska, w spodenkach do ćwiczeń i pluszowych kapciach-króliczkach.
-A ty na co czekasz? Podejdź tu, bo chyba nie myślisz, że będę taki uczynny, by zawsze po was sprzątać!- już chyba bardziej dosadnie okazać zdenerwowania nie można było.
-Coś się stało?
-Najpierw je wynieś z vana Infinite, a! I nasz kierowca nie pojedzie tym razem na myjnię jak ostatnio. Tapicerki, siedzenia i wszystko inne ma być uprane, wyszorowane, lśniące, pachnące... żadnych okruszków po krakersach czy uświnionych miejsc!
-Sunggyu, przesadzasz. Każdemu mogło się zdarzyć- stwierdził Hoya i obudził HwanJin, która całą drogę miała krwotok z nosa. Dongwoo zajął się Yeon Mi, chyba z nich wszystkich wyglądała najlepiej. Ja podtrzymywałem blondynkę, więc Ye Bi zostało ogarnięcie Chinki.
-Czy oprócz tego, że zabrudziła vana, zrobiła coś jeszcze nieodpowiedniego?
-Spójrz, jak wygląda.
-To raczej nie powinno cię obchodzić, hyung...- wtrącił się Hoya.
-Właśnie, jeżeli masz pretensje, to nie wyładowuj się na Ye Bi.- dołączył się Dongwoo.
-Ale co to za reprezentantka grupy?
-Zhan unnie jest liderką. Moja pozycja to co innego- odezwała się nieproszona Ye Bi i zaprowadziła upitą na umór ciemnowłosą przez patio aż do środka dormu. Hoya i Dongwoo poszli za nią, a ja zostałem, by omówić z kierowcą szczegóły późniejszego odbioru vana.
-Pan sobie życzy, by auto było gotowe przed 11 w nocy- przekazałem wiadomość dla Ye Bi, gdy przyszła z powrotem i przejęła ode mnie Yamari, która zaczęła wierzgać bez powodu rękami i nogami.
-Zrobiliście im coś?
-To nie my uszkodziliśmy członkinie CYS, a przynajmniej nie fizycznie.
-Co?!
-Pogadajcie z EXO, że skoro z wami piją i się zabawiają, to niech biorą odpowiedzialność za własne czyny. Ja oraz reszta Infinite stanowczo odmawiamy uczestnictwa w takich imprezach, nie mamy ochoty mieć do czynienia z bandą głupiutkich dziewczynek, które jak chcą dostać cukierka, to się godzą na wszystko – możliwe, iż powiedziałem coś, co nie bardzo było grzeczne, ale może w ten sposób do Ye Bi coś dotrze,
- Nie wiem, skąd te wnioski, sunbae- nie wierzę, że nie wie. Inaczej by tak nie broniła Zhan czy tej blondyny.
-Dolina rozkoszy, mówi ci to coś? – uświadomiłem Ye Bi. Po jej poważnym wyrazie twarzy domyśliłem się, że jednak ma pojęcie o tym, co jej właśnie powiedziałem.
🍏🍏🍏🍏
* pan Jo- postać fikcyjna
** opis postaci, która została wykorzystana jako trener Yamari to w rzeczywistości youtuber robiący covery Ak Benjamin
***postać fikcyjna
**** wydarzenie fikcyjne , w żadnym wypadku nie mające na celu poniżenia piosenkarza z 24K
Kyeong Seong Il- postac fikcyjna
Specjalne podziękowania za pomoc w doborze mebla klubowego widocznego na fotografii dla likierxd oraz suomalainen92 :)
HwanJin i Sungyeol byli razem na piętrze i grali w "Prawdę czy wyzwanie" ; gdyby ktoś miał wątpliwości, skąd nagły krwotok nosa HwanJin, to był spowodowany wykonaniem obrzydliwego challengu modnego ostatnio wśród polskiej młodzieży, polegającego na wciągnięciu nosem kondoma. I jak zwykle zagadka: czy ktoś się domyśla, co miał na myśli Sunggyu mówiąc Ye Bi o "dolinie rozkoszy".
P.S. Rozdział był gotowy i już w połoudnie miał zostać dodany , lecz w wyniku nieprzewidzianych komplikacji został dodany dopiero teraz, lecz mimo tego iż musieliście na niego długo czekać mam nadzieję, iż przyniesie komuś radość w ten pochmurny niedzielny wieczór.
-SongJiji
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top