Rozdział 16.5 „Nagroda dla wytrwałych" (część 2)
(Hyuna)
Chłopaki siedzieli w salonie. Wrócili o szóstej rano. Aktualnie było przed dziewiątą. Przyszłam wcześniej głównie do Sunggyu, ponieważ chciałam sprawdzić, czy jego samopoczucie uległo choć trochę poprawie. Miałam nadzieję, że Woohyun wykaże się większą odpowiedzialnością i taktem, ale najwyraźniej zadanie go przerosło. To, czego się dowiedziałam było dziwne, ale prawdopodobne. Może, gdyby brak było jakichkolwiek dowodów potwierdzających odważne przypuszczenia Gyu, podobnie jak Woohyun mogłabym to źle odebrać, ale po pierwsze Sunggyu nie jest nienormalny i nie wymyśliłby całej tej historii, by się pogrążyć jak twierdził Woohyun. W tym wszystkim można się było zaplątać i to niekoniecznie z własnej woli, ale przez zwykłą bezsilność wobec wydarzeń w życiu-nie zawsze miłych.
-Dlaczego nas wszystkich zebrałaś? – zapytał mój nieporadny chłopak.
-Chcę z wami coś omówić. Mam nadzieję, że już wytrzeźwieliście z tego diabelskiego szału – odpowiedziałam, ale posłałam długie i wyczekujące spojrzenie do Myungsoo.
-Po raz sześciotysięczny powtarzam, iż nie zamierzałem i nie zamierzam śledzić Kim Ye Bi. – odparł L.
-Panuj nad swoimi odruchami i desperacją, bo mimo iż dziewczyna jest wyrozumiała, jak przegniesz strunę to zapewniam cię, że jak nic będzie czekać na ciebie pusta, kwadratowa przestrzeń za kratami. Crushuj sobie, ale w jakiś normalny sposób. Dlaczego nie potrafisz tak jak Sungjong czy Dongwoo? Nie jestem psychologiem ani terapeutą, nie wiem, co chcesz jej w ten sposób przekazać, ale jedno jest pewne: pożądania w niej nie wzbudzisz. Nie w tym kraju.- próbowałam mu wyjaśnić.
L otworzył usta w celu powiedzenia czegoś na swoją obronę, ale pewnie nie mógł, gdyż z wrażenia odebrało mu mowę.
-A tak z ciekawości: istnieje taki kraj, gdzie fanatyczni i obsesyjni fani mają lepszy kontakt z artystami tak legalnie? – zapytał Dongwoo.
-Ech, to nie jest odpowiedni moment, Dongwoo hyung – uciszył go Sungyeol, ale wyczułam, iż w nim również ten temat wzbudził zainteresowanie.
-Jeżeli można, to proszę, ogarnijcie się. Co wam się stało, chłopaki? Ludzie przychodzą i odchodzą. Nie pamiętacie, jak funkcjonowaliście zanim usłyszeliście o Bang Seo Hee? Czy może za długo celibat od klubów?- kontynuowałam. Żaden się nie odezwał. Pewnie nawet nie wiedzieli, po to „zebranie".
-Noona, co masz na myśli? – zdziwił się maknae. Sungjong też żył w jakimś swoim świecie, ale spodziewałam się od niego większego wyczucia, które wołało czasem o pomstę do nieba. Nawet jemu zdarza się zachować bardziej dojrzale w chwilach kryzysu, kiedy reszta Infinite jest nie do życia. Dlaczego tylko od święta Sungjong potrafi się wykazać?
-Mówię o waszym podejściu do radzenia sobie ze stresem, no i jakim prawem zarzucacie Sunggyu kłamstwa? Odbiło wam?
- Może rzeczywiście się od siebie, ale zauważ, że każdy ma inne obowiązki – odezwał się Woohyun.
-To nie znaczy, że trzeba go ignorować! Może, gdybyście na spokojnie pogadali, zrozumielibyście, że nic przed wami nie ukrywał. To wy sprawiliście, że sam przestał wierzyć w swoje umiejętności – wypomniałam Woohyunowi i pozostałej piątce.
-Co ty powiedziałaś? To śmieszne – parsknął gniewnie Woohyun.
-W jakim sensie ignorowaliśmy lidera? - spytał spokojnie Howon.
-Kiedy starał się wam przemówić do rozsądku i odradzał częste spotykanie się z nową grupą z SM.- wytłumaczyłam równie grzecznie. – Zamiast tego mogliście się zająć sprawą Seo Hee, tak jak deklarowaliście, że tęsknicie.
-Bo tak jest, ale co mieliśmy robić bez żadnych wskazówek? – odparł bezradnie Woohyun.
-Dlaczego więc Sunggyu znalazł wskazówki w mgnieniu oka?
-Aha, więc teraz jestem ten gorszy, co? Bo nie uwierzyłem w wymyśloną bajeczkę, która nas uraczył? – podniósł głos.
-Możesz powtórzyć? Czy Sunggyu hyung coś znalazł, a ty próbujesz nam wmówić, że to sobie wymyślił? Na jakiej podstawie sam o tym zadecydowałeś, Woohyun hyung? Jestem za i totalnie popieram lidera – stwierdził entuzjastycznie Sungjong. No proszę, obudził się mały niedźwiadek ze snu zimowego. Szybciej nie można było? Szkoda, że dopiero po tym, jak usłyszeli te wskazówki ode mnie... wprawiło ich niesamowicie w szok.
-Sam tego nie odkrył – poprawił mnie Woohyun.
-Nie ma się o co kłócić, więc przestańcie. To tamci mieli szybszy zaskok, jeśli chodzi o szukanie i łączenie faktów – oznajmił Sunggyu otwarcie przyznając się do niepowodzenia, kiedy tak wytrwale broniłam jego poglądów i pomysłów dotyczących Seo Heee, przed jego kumplami z zespołu. Dlaczego nie korzystał z tego, że ja i Sungjong go wspieramy?
-„Tamci"? Czyli kto? – starał się sobie przypomnieć Dongwoo.
-Przecież odwiedziłem S.D. i nic nie wiedziała. Nie okłamywałaby mnie, nie odważyłaby się zatajać informacji przed nikim – dodał L.
- Nasz Lider myśli, że Seo Hee ukrywa się pod nową nazwą i robi to pod nosem Choi Rena, Soo Da Ri i Kim Doyounga – podzielił się ze wszystkimi „dramatycznymi" wieściami Woohyun.
* * *
(Sungjong)
Nie rozumiem Woohyuna i Myungsoo. Co oni mają przeciwko temu, że Hyuna i Sunggyu utrzymują kontakt ze znajomymi Seo Hee? Co im przeszkadza w dziwnych teoriach, na jakie wpadł ostatnio Sunggyu hyung? To przecież nie tak, że lider hyung dostał olśnienia, bo mu podpowiedzieli, że „oni wiedzą, więc on, Kim Sunggyu, powinien wszystko sobie ładnie dopasować". Niby jak, skoro sami nie wiedzą i nie wiedzieli... przynajmniej tak utrzymują. Chociaż sam nie posiadam względem tej trójki zaufania, jestem skłonny uczynić wyjątek. Mogli dać inspirację hyungowi i stąd to jego konspiracyjne, wrogie nastawienie względem głównej wokalistki, chociaż osobiście nawet nie wziąłem pod uwagę takiego rozwiązania; chodzi o to, że Sunggyu hyung chciał dobrze. Po tym, co prezentują Woohyun oraz L chyba bardziej wierzę w ich wersję, Hyuny noony i Sunggyu hyunga, tak zupełnie w ciemno, bo nie widzę żadnego związku, ale może właśnie na tym to polega. Zauważyli coś szczególnego i na podstawie tego przyrównują akurat Kim Ye Bi do Seo Hee.
Ze swojej strony nie nazwałbym swojego zachowania „ignorowaniem" Sunggyu hyunga, ale może tak to wyglądało z boku. Rzeczywiście brakowało mi zajęcia, ale zaznajamiałem się z CYS we własnym zakresie, starając się tym nikomu nie szkodzić. Na początku rzeczywiście traktowałem te spotkania jako taką odskocznię, jednak nie w sensie negatywnym. Po prostu nie chciałem się dołować nieobecnością dziewczyny, z którą przez jakiś czas stanowiliśmy parę. Nie wszyscy byli w stanie zrozumieć, jak rozłąka na mnie podziałała; największe wsparcie otrzymałem tak naprawdę od Sunggyu hyunga. Tuż po nim była Hyuna.
Hyungowi nie zdarzyło się nigdy zataić czegoś bez konkretnego powodu, więc wierzę, iż miał dobry powód, aby nie dzielić się z pozostałymi swoimi przemyśleniami. Poza Woohyunem i Hyuną nikt nie wzbudzał w nim zaufania i nie miałem do niego pretensji, chociaż może powinienem, ale zdecydowanie nie aprobowałem sposobu obranego przez L hyunga. Wymuszanie czegokolwiek na liderze było nie do zaakceptowania. Przez ten długi okres Sunggyu hyung znosił to wszystko sam, podczas gdy my zabawialiśmy się jego kosztem. Dobrze, że noona o nas dba i prostuje nas, kiedy zbytnio zbłądzimy. Bez niej tkwilibyśmy w jakiejś głębokiej dziurze jak stado bezmózgich owiec. Tak przynajmniej wskazała nam drogę wyjścia.
-A co ja cały czas robiłem?! – narzekał L hyung i posłał mi zdenerwowane spojrzenie. Czy on mi czyta w myślach? Skąd wiedział, że akurat myślałem o jego dotychczasowych , nagannych manierach?
-Nie tym tonem L, to po pierwsze, a po drugie od maknae to ty się odczep, bo być może startujesz do jego dziewczyny – wtrącił się Hoya hyung.
-Mam swoje zasady i się ich trzymam, a jedną z nich jest nie kradnięcie kumplom dziewczyn. Nie crushuję do Kim Ye Bi i nie dlatego biasuję ją, bo „być może to Seo Hee". Do was nie dociera, prawda? Po prostu starałem się stworzyć miłe i przyjazne stosunki i nawiązać zdrową relację między młodszą, w dodatku rookie a jej sunbae. Dlaczego ta kluska z EXO może? W czym jestem od niego gorszy?
Pięknie! L hyung sam stwarza problemy, kiedy ich nie ma i jeszcze oczekuje od każdego poparcia.
-Seo Hee na pewno nie pochwaliłaby twoich poczynań i rozwoju osobistego, a raczej zatrzymania tego procesu, o tym mogę cię zapewnić nawet ja – dyskusję wywołaną przez L hyunga postanowił zakończyć Hoya. Również za Byun Baekhyunem z EXO nie przepadam, ale w tej kwestii nie mam nic do gadania. On przynajmniej nie włamuje się Ye Bi do mieszkania jak czyni to L hyung. Nie wiem, jak w przypadku innych, ale Ye Bi wyraźnie dała znać, że czuje się niekomfortowo tym, że L tak zwyczajnie wszedł do jej mieszkania pod jej nieobecność. Przecież nie będę się z nim publicznie wykłócał; tak jak ja mam zastrzeżenia do Baekhyuna, Ye Bi najwyraźniej też tego nie chce i powstrzymuje się przed wdaniem w konflikt z L hyungiem. Mimo wszystko tolerowałem go bardziej niż L hyung. Nie miałem z Baekhyunem aż takich problemów, a nawet gdyby, to nie jestem na tyle cofnięty lub ograniczony jak niektórzy piosenkarze czy celebryci, aby toczyć z nim publicznie wojny o to, kogo wolno mu lubić, a od kogo musi trzymać się z daleka. Na Choi Rena też byłem swego czasu cięty i nadal mi nie przeszło, lecz nieważne jak bardzo mnie drażnią on, Byun czy ktoś inny, nie toczyłem z nimi publicznych wojen i nie zamierzam, a po zachowaniu L hyungu można się niestety tego spodziewać. Pod tym względem okazałem większą rozwagę niż Sunggyu hyung, który mu tak na wszystko pozwalał.
-Nie chcę więcej słyszeć, że wyładowujecie złość na sobie nawzajem, a! I domagam się, byście okazali należyty szacunek Sunggyu, bo niczym sobie nie zasłużył na takie traktowanie, jakim go raczyliście do tej pory.
* * *
(Woohyun)
Hyuna nie musiała interweniować w taki dziwny sposób, ale chyba bardzo chciała ośmieszyć mnie przy reszcie. Rozczarowała mnie jej postawa wobec sytuacji. Jeśli chciała pomóc, to przykro mi, ale chyba spotka ją rozczarowanie, bo tylko zaszkodziła, choć chęci miała szczerozłote.
-Ustalmy coś.- zasugerowałem. Za wszelką cenę chciałem chronić swego honoru. – Dopóki nie pojawią się jakieś konkretniejsze dowody nie zamierzam bawić się we wróżbitę. Z Seo Hee straciliśmy kontakt dwa lata temu; w tym czasie mogła przejść taką metamorfozę, że nawet, gdybyśmy przechodzili obok siebie na chodniku czy po pasach ma jezdni, to raczej byśmy jej nie rozpoznali. A tak szczerze, to nie wiem, czy akurat tym powinniśmy się teraz zajmować. Jeśli będzie chciała, to się z nami skontaktuje.
-Na pewno masz słuszność w swoich wywodach i odciąganiu nas od myślenia o tym, co porabia wasz ślimak; ja chciałam tylko przypomnieć wam, że wśród idoli także występują sasaengi i wolałabym, abyście nie zniżali się do takiego marnego poziomu.
Hyuna posiadała niewyczerpywalne pokłady troski – gorzej z cierpliwością, która ujrzała swój koniec szybciej, niż można byłoby się tego spodziewać. Mimo wszystko poczułem się jak kretyn – taki ktoś, kto nic nie wie, ale udaje bystrego, by wmówić otoczeniu, że wcale nie odstaje od reszty ludzkiej populacji.
To niesamowite, jak Hyuna potrafiła wynaleźć odpowiednie słowa i argumenty na każdą możliwą okazję, a na dodatek udawało jej się potwierdzić swoje argumenty dobrymi przykładami. Nie umiałem tego przezwyciężyć; skubana odnosiła sukcesy, ale najbardziej bolała mnie moja ogromna bezradność; wychodziło na to, że nic nie potrafię, oprócz wszczynania kłótni i konfliktów.
-No dobrze, a teraz się rozchmurzcie. Mam do was korespondencję – dodała Hyuna i wyjęła z torebki plik kopert przeplecionych gumkami recepturkami, żeby się nie porozsypywały i nie pogubiły w trakcie transportu. Skąd ona to wzięła, od kogo i kiedy te listy przyszły?
Chłopaki łapczywie rzucili się na stolik, gdzie Hyuna położyła odseparowane już od siebie, różne koperty z zawartością do każdego indywidualnie.
-Zostały jeszcze trzy – zauważył Myungsoo. Nadął policzki robiąc coś w stylu niezadowolonej miny aegyo i próbował wysunąć z rąk Hyuny choć jeden nowy papierek z nieznaną zawartością, ale strząsnęła jego dłoń w odpowiednim momencie. A już się bałem, że się nad nim rozczuli przez te spojrzenie.
-Dostałeś swoją kopertę, całkiem sporą, to się ciesz. Ten jest mój, a pozostałe dwa do Da Ri z Renem.
-Od Seo? – spytał zdziwiony Sungyeol.
-Wygląda na to, że owszem.
-Trzeba było dłużej je przetrzymywać – odparł urażonym tonem L do Hyuny, zupełnie tak, jak wtedy, kiedy odkrył, że Sunggyu przetrzymywał w swoim pokoju dokumenty, którymi ostatecznie podzielił się najpierw z Sungjongiem; w następnej chwili oberwał małą poduszką.
-Przestań marudzić, hyung. Zachowujesz się gorzej niż gang moherowych beretów. Prawda jest taka, że gdybym w ogóle cię nie szanował, to dawno powziąłbym odpowiednie kroki, takie, które skutecznie oduczyłyby cię tej infantylności. Wolałbym, żebyś w końcu się ogarnął, bo zawdzięczasz naprawdę bardzo dużo wszystkim dookoła. Tym, co zbyt długo tolerowali twoje wioskowe grubiaństwo. Nie wiem, gdzie się tej sztuki nauczyłeś, ale jeśli będziesz kontynuował, to informuję cię, iż nie będę bezczynnie słuchał twoich zarzutów i tekstów niskich lotów, a przede wszystkim kończę z akceptowaniem twojego stalkowania. Powstrzymywałem się tylko i wyłącznie ze względu na lidera, bo naprawdę mi go szkoda. I nie licz, L hyung, na żadną pomoc, jak się w końcu doigrasz, nie ma mowy, żebym pozwolił ci na kontynuowanie tych żałosnych prób. Jeśli jesteś samobójcą to proszę, droga wolna, ale jeśli nie Kim Ye Bi, to może Byun Baekhyun cię pozwie. Już bardziej jestem skłonny nauczyć lidera, jak ma się obchodzić z Seo Hee, gdy dojdzie do następnego spotkania. A tobie na razie mówię adios.
* * *
(Dongwoo)
Atmosfera zagęściła się jeszcze bardziej i raczej nie spodziewałem się pozytywnych rezultatów po zakończeniu konfliktu. Sam lubiłem raperkę, ale nie do szaleństwa. Nie kłóciłbym się o nią z Sungjongiem albo kimś innym, nasz L natomiast prowadzi rywalizację z Baekhyunem o Ye Bi – zupełnie bezsensowną, gdyż wszyscy doskonale wiedzą, iż piosenkarz z EXO woli starsze. L ogarnęło nieuzasadnione szaleństwo – dokładnie tak, jak stwierdziła Hyuna.
Skłamałbym przed samym sobą, gdybym nie przyznał, że nie była kusząca niczym soczysty miąższ świeżego, zielonego jabłuszka. Mizushima Yamari miała swoje wady i zalety, które przyciągały, jednak posiadałem jeszcze na tyle oleju w głowie, aby nie ryzykować bycia pomylonym z sasaengiem – tylko ze względu na młodszą bias. Niestety L był nieostrożny w swoich fanowskich uczuciach i zbytnio zatracił się w fenomenalnej głównej wokalistce CYS. Z wypowiedzi Sungjonga wywnioskowałem, że L zaliczył na swoje konto kolejną „wpadkę", która zaważyła na drastycznej decyzji, jaką podał do naszej informacji. Osobiście nie do końca się z nim zgadzam, bo i maknae święty nie jest. Kto latał do raperki i opowiadał o swojej eks? Jednakże wciąż różnica pozostawała ogromna.
Hyuna przyniosła wieści; mam nadzieję, że lepsze niż ostatnim razem. I potwierdzone tym razem w stu procentach. W końcu Seo Hee postanowiła dać oznaki życia, a skoro skontaktowała się tak otwarcie, przez social media, uznaję to za dostateczny dowód na to, iż jednak jej na nas zależy i wcale nie ma nas w poważaniu. A teraz jeszcze słowa spisane ręcznie, coś w formie listu....to MUSZĄ być dobre wiadomości!
* * *
(L)
Może troszeczkę sprawy wymknęły się spod kontroli, ale to nie do końca była moja wina. Można było uniknąć tych dziecinnych sprzeczek, gdyby łaskawie moi koledzy nie ukrywali przede mną, że coś wiedzą. Woohyun i Sunggyu hyungowie dowiadywali się zawsze szybciej, posiadali informacje z pierwszej ręki i z SNS, ale nie wiem, jak im się to udawało, bo ja nie potrafiłem niczego o Seo Hee odnaleźć. Czyżbym źle szukał? Już prędzej spodziewałbym się, że to Woohyun hyung będzie lepiej poinformowany, skąd mogłem wiedzieć, że w tym przypadku, to lider hyung wszystkich nabrał używając ukrytego głęboko w rękawie asa. Z drugiej strony: komu przyszłoby do głowy, że jest tak przywiązany?
Po dotarciu do pokoju zamknąłem drzwi od środka, aby nikt nie odważył się mi przeszkodzić, kiedy będę kontemplował i rozkoszował się wiadomościami od ślimaka. Z drobnymi obawami rozciąłem kopertę w poprzek, używając do tego przydatnego gadżetu – małego, podręcznego scyzoryka; wisiał na przywieszce wraz z mini otwieraczem do kapsli od szklanych butelek i odblaskowym świecidełkiem w kształcie ledowej kostki-latarki.
Kartka była złożona na pół i zapieczętowana naklejkami z Kakao Talk, zakupionymi w sklepie zajmującym się sprzedażą tychże produktów. Przystąpiłem do odlepienia zabezpieczenia. Zapach lukrecji i pomarańczy od razu zaatakował moje przegrody nosowe, czego jednak nie odebrałem negatywnie.
„Witaj, oppa. Nie myśl, że ujdą ci płazem wszystkie przewinienia, które masz zaliczone. Nie jestem materialistką, lecz wiedz, iż nie pochwalam tego, czego dokonałeś. Ta demolka w mojej kuchni była potrzebna? To, że się nie odzywam, nie oznacza, iż się gniewam, ale chyba zacznę. Ze mną O.k., radzę sobie ^^ Załatwiam pewne sprawy, a to wymaga czasu, chyba rozumiesz? Możesz zająć się czymś pożytecznym, dopóki nie wrócę? Nie chcę, żebyś wpadł w tarapaty, więc proszę ogarnij się jakoś i zakończ tropienie i szwendanie się po mieście.
Kiss, kiss fall in love i te sprawy =^.^=
Polecam zapoznanie się z Polandią; doszły mnie słuchy, że szykujesz się na solowe podróże, kto wie, może zadebiutujesz, a ponieważ L oppa, tak mnie douczałeś fazami z tego kraju, więc w ramach prezentu ufunduję ci twój pierwszy, samodzielny lot – byle nie do Warszawy, bo tam jeżdżą wszyscy ^-^ Miłej podróży, tylko się nie zgub – naprawdę trudno było znaleźć tą ni to wioskę, ni miasto.
Bye!~ ♡
∞Bang Seo Hee∞
Po przeczytaniu tego tajemniczego i przepełnionego dziwnymi zwrotami z listu, odniosłem wrażenie, że to była swego rodzaju reprymenda – taka autentycznie w stylu Seo Hee. Ona i to jej specyficzne poczucie humoru... wątpię, bym kiedykolwiek ogarnął to, jak funkcjonuje jej zwariowany mózg. Dlaczego chce mnie posłać do obcego kraju, nie do jego stolicy, tylko na jakieś zakuprze, którego nie ma nawet w szlaku najważniejszych miast do zwiedzania tego zakręconego kraju? Acha, przestawiła się z nazywania mnie „hyung"?
✗✗✗
(Woohyun)
Nie wiedziałem do końca, czego się spodziewać. Nie miałem problemu, bo niezbyt priorytetowo traktowałem sprawę Bang Seo Hee. Miała w zwyczaju znikać i nagle znikąd ponownie pojawiać się z powrotem – jak typowy ślimak. Nie mogłem się jednak dłużej oszukiwać i udawać, że rozumiem, bo tak nie było. Nie różniłem się od kumpli, tyle tylko, że nie okazywałem tęsknoty, ale tylko dlatego, że szanowałem zwyczaje ślimaka i nie chciałem się dołować. „Co będzie to będzie"- tak myślałem, za Seo było trudno nadążyć, a ja nawet nie chciałem próbować, lecz mimo to na ślepo wierzyłem w jedno: gdziekolwiek Seo zabłądziła, na pewno sobie radzi.
„O.k. Zapomniałeś, jak się oddycha? Znam to uczucie, ale nie przemęczaj się; wciąż masz do wypełnienia ważną misję. So, Woohyun-ah stay calm and don't sleep on facts".
∞Bang Seo Hee ∞
Ech, mogłem się tego spodziewać. Niekończące się zagadki „Nadwornego" to istna makabra.
-Czemu tak zbladłeś? Źle się czujesz? – zapytała z troską Hyuna.
-Ja? Nie, to nic – zaprzeczyłem, jednak pojawiło się dziwne przeczucie, iż prawdopodobnie treść listu może nie być aż tak bardzo zaawansowaną zagadką jak sądzę.
***
(Sungyeol)
Czy byłem jedyną osobą, która wzięła pod uwagę fakt, iż Seo żyje teraz swoim życiem, a nie naszym? Biorąc ostatnie zachowania Infinite pod ścisłą analizę wynika z tego, iż rzeczywiście jestem wyjątkiem. Jednak to nic zdrożnego, że moje przekonania znacznie różnią się od prezentowanych przez Sunggyu-sshi. Dongwoo, Woohyuna, Hoyę, L i maknae. A nawet i samą Hyunę. Już dawno zaakceptowałem to, że Seo Hee funkcjonuje w odmienny sposób od tego, o którym niektórzy myślą. Mi on nie przeszkadza, jeśli odpowiada takie coś Seo Hee, to popieram. Skoro tak jest jej łatwiej...
„Annyeong, Sungyeollie oppa =^-^= Ostatnio mieliśmy napięte relacje, przez moje obowiązki, jednak chciałabym, byś wiedział, że mam cię w pamięci, oppa i nie wymienię cię na nikogo innego. Zdarzyło się, iż nie miałam czasu omówić z nikim planów, ale z drugiej strony wspominałam wam co nieco, więc mogliście, choć jeden z was, postarać się i przypomnieć, jakie sprawy mnie wezwały. Dziękuję za cierpliwość i przyjęcie mojej prośby na serio. Ślimak melduje, że godnie pełniłeś służbę w trakcie mojej nieobecności."
Always & truly appreciating your efforts and loyalty,
Don't change oppa \^-^/♡
∞Bang Seo Hee ∞
Po tym, co przeczytałem odczułem ulgę. Mentalnie byliśmy połączeni, więc naturalnie utrzymywało się pozytywne przeczucia- takie braterskie, dotyczące Seo Hee. Na obecną chwilę nic innego nie mogło mnie bardziej ucieszyć.
* * *
(Howon)
Przez dłuższą chwilę nie przychodził mi do głowy żaden pomysł, jak logicznie wytłumaczyć plik piętnastu kart V.I.P- owskich ważnych do ostatniego dnia 2020 roku; nie oszczędzałem wyjść w ulubione miejsce, posiadałem kartę stałego klienta. Teraz otrzymałem możliwość, aby wypróbować salę w Daegu. Pierwszy raz słyszałem o miejscu, gdzie Nadworny Ślimak Infinite nabył kosmicznej wręcz, siły. Grzechem byłoby nie skorzystać, szczególnie, iż po ostatnich sesjach photolookowych dało się zauważyć wyraźny brak jej słynnego abs, przez co zyskałem sporą przewagę. Nie miałem okazji, aby dowiedzieć się więcej, niespecjalnie ingerowałem w jej poczynania, a w zamian otrzymuję szansę, aby „pokonać" ją jej własną bronią? Może wcale nie miała na myśli ułatwienia mi zadania, bo wiedziała, że jej zabójcza kondycja fizyczna i duchowa robiły na mnie nieziemskie wrażenie.
Szukałem jakichś słów, jakiejś małej notatki, gdzie byłoby napisane choć głupie „cześć hyung". Niestety nic takiego nie było i miałem trudności w tym, jak mam się do tego odnieść.
Póki co schowałem kopertę i karty w bezpiecznym schowku, by czekały na ważny dzień, kiedy zdecyduję, że czas wykorzystać „nagrodę".
* * *
(Dongwoo)
Nie mogłem się doczekać tego, co kryje koperta. O tym, że to autentyk, a nie podróbka upewniłem się wdychając nosem dobrze znany, charakterystyczny ślimakowy zapach. Nie liczyłem na żaden odzew, lecz nie byłem gotowy na oszkalowanie, gdyby takie wystąpiło. Skąd mogłaby wiedzieć, kiedy i czy coś przeskrobałem, czym się zajmowałem, raczej nie byłaby w stanie w stanie nas śledzić. Nie odważyłaby się, a to nie byłoby w porządku, bo Seo była częścią infinickiej rodziny, a wszelkie konflikty powinny być zażegnane w samym źródle. Nie byliśmy jakąś chodzącą patologią i tego samego wymagaliśmy od Bang Seo Hee. „No dobrze, Jang Dongwoo. Opanuj nerwy. Cokolwiek zawiera koperta musisz przyjąć informację z godnością".
Na trzy-cztery-pięć odseparowałem od siebie dwie połówki kartki sklejone stickersami z LINE; przy okazji kartka ta reprezentowała estetyczną dbałość o wygląd... co do najdrobniejszych detali. Czyżby z jakiejś kolekcji?
Nim przebrnąłem przez tekst, uśmiechnąłem się na widok kreskówkowego obrazka przedstawiającego ślimaka z bananową poduszką. Tak mi się wydaje, choć bardziej przypominało to gruby ołówek bądź spieczoną, tłusta frytkę. Niezbyt to było udane, ale liczy się sam pomysł i kreatywność. Postacie, jeśli można te kleksy tak nazwać, wtulały się w butelkę wina – mojego ulubionego.
„Musisz jeszcze trochę wytrzymać, Dinowoo. Znalazłam twoją ulubioną drogą restaurację =\^v^/=... ślimak melduje, iż czuje się z ciebie dumny. Radzisz sobie jakoś, hura~♡"
∞Bang Seo Hee ∞
Wyczułem ślimakowe poczucie humoru – nie dało się inaczej określić tego specyficznego, dziecięcego tonu, a jednocześnie wyjątkowego, należącego jedynie do Seo Hee. I to wszystko. Żadnych dodatkowych informacji, ani nawet wskazówek, co z nią. W takim razie jestem spokojny. Mówią, że brak wieści, to dobre wieści. Wiedziałem, że Seo daje sobie radę, gdziekolwiek przebywa. Chłopaki zbytnio lamentowali jak przejęte babcie modlące się o pomyślność swoich wnuków, na egzaminach maturalnych.
* * *
(Sunggyu)
- Otwórz pierwsza – poprosiłem Hyunę i podałem jej kopertę.
-Nie jesteś zbyt zainteresowany – zauważyła.
-I tak, i nie.
-To jak w końcu?
-Szczerze to sam nie wiem, co o tym sądzić.
-Aż tak cię zaskoczyło, że się do was odezwała?
-Po dwóch latach? Mówisz serio?
-Cóż... lepiej niż po czterech czy sześciu – odparła. – Dobra, sunbae. Będę lecieć, bo muszę jeszcze coś załatwić, przyszłam tylko na chwilę.
-I to coś jest ważniejsze od dłuższych odwiedzin?
-Krótsze, lecz częstsze wizyty. Chyba zacznę praktykować, bo widzę, że cię lenistwo dopadło. Za długo u was przesiaduję, sunbae.
-Lenistwo? Mnie?
-Wszystkich, ale nieważne. Daj znać, jak już zobaczysz, co dostałeś. Jestem ciekawa wszystkich wiadomości, ale gdybym zajrzała, tak jak mnie namawiasz, nie byłoby to w porządku.
-Mówisz tak, jakbyś już wiedziała.
-Nie, sunbae. Staram się nie oceniać, bo wiem, co to znaczy dokonywać różnych decyzji w swoim życiu, a gniewać się na ślimaka nie mam o co i ty też nie powinieneś. Może w końcu Seo Hee wyjaśni wam cokolwiek, co zmusiło ją do zniknięcia.
-Paskudna cecha u tych Bang.
-Pora do tego przywyknąć, nie sądzę, by Seo Hee oduczyła się tych brzydkich zwyczajów, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.
* * *
Wyszła Hyuna, tuż po niej Woohyun, gdyż jak się tłumaczył jego asystent nie potrafił sobie bez niego poradzić. Znowu zostawił zespół dla swojej drugiej po śpiewaniu, pasji. Może poświęca terapiom sporą ilość czasu, ale specjalistą bym go jeszcze nie nazwał. Skoro taki duży wpływ ma na niego ten drugi terapeuta, z tego, co mówił Woohyun, jest on znacznie młodszy, więc tym bardziej Namstar potrzebuje treningu z zarządzania albo czegoś w tym stylu. Chce dobrze, ale często dzieje się tak, że jest strasznie uległy i na nic wtedy jego dobre chęci. Ulega zmiękczeniu jak wełna podczas prania i wtedy jego rady nie odnoszą odpowiedniego skutku, o jaki mu chodziło. Warunki nie były sprzyjające, bo dochodziło do niepotrzebnych kłótni.
Nie śpieszyłem się z przeanalizowaniem zawartości koperty. Fakt, rzeczywiście skupiłem się ostatnio na ślimaku, ale nie próbowałem wprowadzić dodatkowego chaosu, jednak jak się okazało, był to tylko dodatkowy powód, aby zawyżyć poziom agresji w Myungsoo. Zastanawiam się tylko, co ja takiego robię, że w Myungsoo obudził się potworny stalker. Nie dość, że łazi po cudzych mieszkaniach, to agresywnie i wręcz zaborczo reaguje na wieści o młodszej Bang. Czemu tylko mi się obrywa? Przecież wcale nie byłem z nią w super pokojowych relacjach, a wręcz odwrotnie. Co on może wiedzieć? Z drugiej strony ani Woohyunowi, ani Myungsoo nie zamierzam się tłumaczyć z „relacji" z Seo Hee; skoro to taki wszechobecny problem, może zamiast zachowywać się jak czubki, powinni pięć razy przemyśleć to, co chcą uczynić czy powiedzieć. Chyba było lepiej, kiedy nikt nie wiedział, że Jin Ae i Seo Hee to siostry – po odkryciu tej informacji ludziom z mojego otoczenia zaczęło odbijać. Niby z jakiej racji kojarzą mnie z obiema siostrami z rodziny Bang? Szczególnie teraz. Nie byłem związany z Jinnie aż na tyle, nie wspominając o Seo Hee, a jednak znalazły się osoby, które uczyniły ze mnie obiekt do obwiniania go za nieprzemyślane „wyskoki" ślimaka.
Może rzeczywiście miałem kiepski wyczucie czasu i dawałem się jej we znaki, ale pomijając moje wpadki telefoniczne nie mam sobie absolutnie nic do zarzucenia. Nie interesuje mnie aż tak bardzo, co się z nią dzieje, gdzie jest i z kim się teraz przyjaźni bądź umawia. Jeśli trzeba mnie za to winić, chyba wolę zamknąć rozdział ze ślimakiem. Wszystko okej... Jedyne, co mi się nie podoba, to to, że nie wywiązała się ze słowa, które dała Infinite ostatnim razem, ale to było do przewidzenia, więc jakoś szczególnie mnie to nie zszokowało. Na Myungsoo zrobiło to wrażenie, widać, że się przywiązał i to do tego stopnia, że krzywo patrzy na to, że sam chcąc nie chcąc, polubiłem w końcu polubiłem tego dzieciaka. Różnica między mną a pozostałą szóstką jest taka, że nie przywiązywałem się bardziej niż wypada, a Myungsoo może się nauczy, że nie każdy człowiek, który zabłądził w życiu odwzajemni okazywaną dobroduszność i oferowaną pomoc. Woohyuna pewnie zalała fala goryczy i dlatego nie chce się bardziej postarać. Taniej i prościej było mu stwierdzić, że to ze mną jest niezbyt dobrze. Niewykluczone, pewnie ma rację, ale nie chciałem mu przypominać, że w końcu i mnie dopadła „moda na ślimaka", między innymi przez to, że sprowadzał Seo Hee do dormu na grupową terapię. Po tym, co przeszedłem naprawdę mam dosyć tego, że mój mózg tworzy sobie takie bzdurne teorie i pomysły. Mała, drobna pomyłka słono kosztuje i ja do teraz za to płacę.
-Hyung, wiem że jest późno, ale mam sprawę.
Spojrzałem na zegarek. Było dopiero wpół do jedenastej przed południem.
-O co chodzi, znowu nie możesz spać, bo oglądasz z Sungyeolem horrory? – nie chciałem wyprowadzać Sungjonga z błędu. Może znowu przestawił się z trybu człowieka na tryb zwierzęcia nocy- sowy?
-Przecież dobrze wiesz, że nie ma nawet dwunastej w południe. Poszliśmy sprawdzić, co przyniosła nam Hyuna i trochę nam zabrało – przypomniał Sungjong. Acha, czyli jednak nie stracił kontaktu z rzeczywistością. – W każdym razie, hyung, czy możesz mi udostępnić te rzeczy, które przywiozłeś z Gyeonggi?
-Dlaczego akurat teraz? Myślisz, że mam ochotę pójść na strych po stare śmieci, bo TY tak chcesz?
-Nie wiem, co ci się stało hyung, ale nie chciałem cię zdenerwować. Muszę coś załatwić, to wszystko. Nie mignęła ci gdzieś żółta, pluszowa...
-Chcesz, to idź i poszukaj sam, mnie w to nie mieszaj.
-Do cholery, hyung! Co cię ugryzło? Przejmujesz się słowami L hyunga? Woohyun hyung też ci czegoś nagadał? Nie wiem, czemu uwziął się akurat na ciebie, ale zrób coś dla mnie, jeśli dla siebie nie chcesz i po prostu podaj lokalizację przedmiotu. Ja już go sobie sam poszukam i odpowiednio zadbam o bezpieczeństwo, tylko proszę przestań być taki, że „wszystko na nie, bo Woohyunowi i L hyungowi nie podoba się, że zacząłeś wykazywać minimalną ilość troski o ślimaka".
Pomimo tego, że nie podobał mi się ton Sungjonga, to w jakiś dziwny sposób maknae zdziałał cuda. Tylko dlatego, że jako jeden z nielicznych członków Infinite zachował zdrowy rozsądek; upewniło mnie to w tym, iż trochę mu, mimo wszystko, zawdzięczam.
-To jak, Sunggyu hyungnim? Powiesz mi, czy mo-
-Tak jak mówiłem śmieci są na strychu, siedź tam sobie tak długo jak chcesz.
-Ale potem będziesz musiał potwierdzić, zanim wybiorę się na pogawędkę z Kim Doyoungiem.
Nim zdążyłem dowiedzieć się więcej, maknae cały w skowronkach, lecz z napędem rakiety, popędził na górę. Chwilę potem zmieniłem zdanie, co do swojej decyzji, stało się to po tym, iż uświadomiłem sobie, że jednak nie powinienem był dopuścić, aby Sungjong znowu wyciągał na wierzch sprawy związane z młodszą Bang. Woollim zostawił nas w spokoju, ale nie wiadomo, czy nie szykują się, aby nas bardziej zgnębić i zaszczuć, żebyśmy pod presją spełnili żądania i tak, jak do tej pory rzetelnie wypełniali punkty z kontraktu.
Miałem nadzieję, że Sungjong jednak nie będzie na tyle uparty i sobie odpuści. Co mu nagle przyszło do głowy? O ile dobrze pamiętam, Seo Hee obraziła się na tego Doyounga, bo jacyś jego kumple sprawili, iż przez nich nie pozwolono nam obejrzeć występu Seo Hee. Czy on sądził, iż uzyska od niego jakieś wiadomości?
-Zabiorę – pomachał mi przed oczami swoim łupem, szczerząc się przy tym podejrzanie niczym Kot z Cheshire. Żółta, pluszowa saszetka w kształcie pomarańczy bądź mandarynki. Co tam może się znajdować?
-Możesz wziąć wszystko i tak chcę się tego pozbyć.
-Aish, hyung. Chyba czegoś nie rozumiesz.
-A co tu jest do zrozumienia?
-Woollim ukradło prawa autorskie do tekstów utworów trzem swoim rookies, których Woollim nie dopuściło do debiutu. Całkiem przypadkiem odcięło swe więzi z siostrami Bang, a wcześniej z Soo Da Ri i Hyuną nooną. Jeszcze wcześniej z ważnym managerem. Bang Hong Min był ojcem Jin Ae-sshi i Seo Hee.
-Nic mi to nie mówi i szczerze mówiąc nie rozumiem twojego entuzjazmu.
-Nie jesteś ani trochę zdziwiony albo ciekaw kolejnych tajemnic? Ale wiesz, hyung, w takim normalnym tego słowa znaczeniu.
-Chyba cię rozczaruję, ale muszę to powiedzieć. Wyrosłem z ekscytowania się życiem innych, tym bardziej z ich owianego tajemnicą życia przed rozpoczęciem kariery, już dawno i średnio podoba mi się, że znowu ogarnęła cię jakaś dziwna mania. Przyznaję, że na krótko, mnie również, ale już mi przeszło. Zadowolony?
-Męczysz nas swoimi wahaniami nastrojów, ale znam przyczynę i staram się nie odpychać cię gdzieś w kąt i wzbudzać uwagę na siłę irracjonalności twojego zaangażowania. Może teraz to wszystko drażni cię, irytuje i wzbudza skrajnie negatywne emocje, ale naprawdę nie jestem głupi hyung. Mnie nie oszukasz. I jeśli o mnie chodzi, to ja już się założyłem z Dongwoo hyungiem i Sungyeolem, i jestem przekonany o wygranej. Spójrz, może nie wyglądam, ale rozumiem to, co tobą kieruje. Być może bardziej od Woohyuna hyunga. Woohyun hyung jest na „nie", nawet nie wiem, czemu tak hamuje rozwój twojej troski w stosunku do Seo, Hoya hyung nie zakładał się w ogóle, a L hyung... no, wiadomo. Włączył mu się tryb stalkera i zazdrośnika jednocześnie, to poważny przypadek.
-Nie, czekaj. Jak to zakład? O co?
-Kto jest za tym, że ta grobowa atmosfera wzięła się stąd, iż szanowny lider Kim Sunggyu hyungnim-sshi, nieświadomie, bądź świadomie, podpuszczał Myungsoo do takich zachowań, jak również sam nie wie, jak wyrazić frustrację spowodowaną brakiem „Nadwornego". Ja wiem, że tęsknisz i się nie gniewam. To powinno ci wystarczyć. Woohyun hyung nie chciał uwierzyć, że już wcześniej spotkałeś Seo Hee... w przeciwieństwie do niego ja jestem w stanie zrozumieć, że masz swoje powody i nie zmienię zdania. Chociaż fakt, to ty namówiłeś ją do wzięcia odwetu na Woohyunie. I to go chyba boli, i nie może się odblokować na ciebie i two-
-Skończyłeś już? – uciszyłem maknae przykładając mu dłoń na usta. – Nie wmawiaj sobie na próżno tych bzdur. Nie potrzebuję, żeby na ciebie też się krzywo patrzyli. To, że kiedyś coś takiego powiedziałem... Nie byłem pewny. To tymczasowe, przejdzie mi. Nie ma co winić Woohyuna, tak?
-Wiem i cieszę się, że sam do tego doszedłeś. Lubienie Seo Hee nie jest nigdzie ani przez nikogo zakazane. Musisz tylko przestać liczyć się z opinią innych. Czy jak ktoś wleje w siebie pięciolitrową butlę z benzyną czy kolorową coca-colą i wymiesza to z mlekiem, to też to wykonasz? Bo to modne?
-Sungjong... Nie drażnij mnie na wieczór, bo jeśli przekroczysz granicę, to już teraz cię informuję, że cię dzisiaj stąd wygonię i nie wpuszczę.
-Ja tam w ciebie wierzę, hyung. Zajrzę do tego pudła później, tylko nie wyrzucaj. Potrzebuję dowodów, a ten narcystyczny chłopak od Da Ri-sshi nic nie powie, jak się go nie przyciśnie do muru.
-Ale dlaczego znowu przebudziła się w tobie twoja sadystyczna strona? Na co ci ta wiedza?
-Ktoś musi zadbać o przywrócenie dobrej opinii państwu Bang. Od tego Seo Hee ma infinicką rodzinę, czyż nie tak, liderze-hyung?
Nie chciałem przyjąć tych nonsensów jako faktu, ale Sungjong uparcie wciągnął się w to, z całą swoją mocą maknae starając się przekonać mnie, że się nie myli. Nie to, że nie doceniam podejmowanych przez niego prób; problem w tym, że nie widzę większej różnicy. Co może się zmienić? Skąd ma pewność o powodzeniu, że tym razem będzie inaczej? Problem w tym, że sam już nie wiem, czy tęsknię, czy tylko to sobie wmówiłem, a tak naprawdę jest bez zmian. Mam dosyć Kim Ye Bi i tego, że życie już dawno nie podesłało do mnie takich dwóch, wolno myślących, głupio sprytnych, żeńskich ameb. Miałem dobre przeczucie, co do dziewczyn z CYS. Przynajmniej z tych, które poznałem. Co jedna to gorsza, chociaż nie wiem, która bardziej, Zhan Zhan czy Ye Bi. Całkowicie świadomie odrzucam możliwość friendzone, w które przypadkiem się wplątałem z Bang Seo Hee – głównie przez chłopaków.
A jednak coś musiało się poruszyć, jakiś niesforny neuron w mózgu, odpowiedzialny za myślenie o ślimaku, chociaż tak usilnie starałem się wyrzucić tą osobę z głowy – bez większych efektów. Tuż po wyjściu maknae sam dorwałem się do pudła, które z premedytacją odstawiłem w kąt, z zimną krwią decydując o tym, że nie nadaje się na nic więcej jak na spalenie w kominku lub wrzucenie do niszczarki na dokumenty. Wyjąłem kopertę z samego dna pudła. Wysypałem podniszczone w wyniku podpalenia dokumenty, na podłogę.
Kiedy osobiście przeczytałem informacje oojcu Jin Ae oraz Seo Hee, dotarła do mnie powaga sytuacji, którą naświetlił miSungjong. Sprawa nabrała nowego znaczenia.
💝💝💝
Ddu-ddu-du. Kolejne tajemnice. Kolejny rozdział, pisany przy akompaniamencie wyjątkowo pozytywnych uczuć. Mam nadzieję, że komuś się spodoba.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top