Rozdział 14 „Playing with fire"


(Jenny)

    Tak jak przypuszczałam, nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Pod koniec 2018 roku poznałam sekret Yeon Mi i zawarłam z nią układ - taki sam jak do tej pory ona posiadała z Kim Ye Bi. Z tą różnicą, że odkąd wiem, to mnie miała na bieżąco informować, jak się ma jej crushowanie. Nie wiem, na jakiej zasadzie Ye Bi miała przekonać Baekhyuna do Yeon Mi, skoro nigdy nie angażowała się w żadne wyjścia zapoznawczo-rozrywkowe z różnymi męskimi zespołami. Zasugerowałam Yeon Mi, aby zaniechała korzystanie z usług Ye Bi, gdyż i tak nie wychodziła na tym dobrze. Zaoferowałam się jej pomóc z czystej dobroci mojego małego, kochanego serduszka. Wyeliminowanie najgorszych opcji, które najzwyczajniej ją samą znudziły, nie było trudnym zadaniem. Ye Bi najwyraźniej nie dawała sobie już rady z presją, z jaką musi się zmierzyć gwiazda k-popu, zaś głupiutka Yeon Mi dała się nabrać, że ta s*ka Kim jest wszechwiedząca i w ogóle taka najlepsza we wszystkim, co robi i co mówi. Yeon Mi otrzymałaby lepszą i profesjonalną pomoc już na samym starcie ode mnie i nie musiałaby się tak męczyć z nieudolną lalką, choć wydaje mi się, że trwa to już na tyle długo, że Domi już sama się określiła, kto jest jej prawdziwym crushem, kto by ewentualnie pasował na kochanka, a kto był tylko jej dziecięcym idolem. Moim zadaniem było jedynie potwierdzenie jej wyboru sprawnym okiem. To, co czyniła ta ślamazarna kluska było żałosne. Niby co mogła wiedzieć? Musiałam jednak zachować pozory, bo znając Ye Bi, to mogłaby się mścić, a to przecież nie moja wina, że jestem od niej lepsza! W przeciwieństwie do niej, nie zdobyłam przyjaźni z tyloma gwiazdami rozkładając przed każdym nogi, nieważne jakiej był płci i profesji. Skoro obiecała coś Yeon Mi i rzeczywiście była taka dobra, to zdecydowanie zbyt długo z tym zwlekała i na dodatek sama jeszcze bezczelnie wykorzystywała sytuację myśląc, że zatrzyma w ten sposób Baekhyuna oppę dla siebie?! Kim Ye Bi nawet nie wie, co ją czeka, kiedy ponownie się spotkamy!

    Chociaż gust Yeon Mi pozostawia wiele do życzenia, to mimo wszystko podjęłam się wyzwania, gdyż chciałam choć trochę pokazać jej moje lepsze oblicze. Tyle o ile można rozpatrywać między Chenem i Ho Wonem nie rozumiałam, w jaki sposób znalazł się w tym gronie Byun Baekhyun. To znaczy... Kiedyś może owszem, był idolem godnym uwagi, ale nie trzeba być takim ekspertem od związków jak ja, aby zauważyć, że już dawno się popsuł. Taki dziwny stan trwa u Baekhyuniego oppy, odkąd, po pierwsze Bang Seo Hee zaistniała w showbiznesie jako modelka JYP, a po drugie, odkąd Baekhyun zaczął zadawać się z kimś, kto miał więcej tapety na ryju i ociekającego tłuszczem ciała, niż jest wody w Nilu. Jako trainee obserwowałam Bae niemal codziennie, w końcu również przechodziłam przez okres w życiu wypełniony myślami o nowym biasie, a w moim myśleniu, jeśli ktoś rywalizował o tytuł UB z najukochańszym idolem wszechczasów – GD, to nie mógł być to pierwszy lepszy kpopowy piosenkarz. Tak, aż sama się dziwię, jak bardzo byłam zamroczona blaskiem bijącym od Byuna. Mogę powiedzieć, że różnice są teraz aż nadto zauważalne i to boli, kiedy jeden z twoich biasów, który miał potencjał, nagle stał się nic nie wartym echem zapomnienia.

    Osobiście nie miałam nic do Yeon Mi i jako maknae sprawowała się na medal. Rozumiałam, że nie mogę jej zasmucić wieściami o dwulicowości „jej kochanej eonnie Bae". Nie sprawiłoby mi to w ogóle radości. Od początku widziałam, że ma chrapkę na Byuna sunbae, ale to byłby cios poniżej pasa, gdybym powiedziała jej prawdę o tym mało rozumnym człowieku. Dlatego też spokojnie pozwoliłam na to, aby Byun Baekhyun sam się poniżył i podłożył, nikt mu nawet nie musiał w tym pomagać, chociaż nie ukrywam, że szkoda mi, bo zapowiadał się na obiecujący materiał. Zmanierował się na własne życzenie. Nawet BaekYeon było podejrzane, choć wtedy jeszcze Bae oppa wykazywał odrobiny niezżartego całkowicie mózgu, jednak od kiedy SM sprowadziło sobie Kim Ye Bi, chyba na pokrycie satysfakcji ważnych osób, Byun oppa praktycznie stał się dla mnie nic nie wartym wspomnieniem, choć na początku żywiłam do niego sentyment, ale z każdym dniem mam go coraz bardziej dosyć. Chyba wszyscy zapomnieli, że to ja jestem visual w nowym girlbandzie SM!

    Przede wszystkim Yeon Mi była w porządku, bo nie skakała z kwiatka na kwiatek jak taka Ye Bi. Pod tym względem Yeon Mi zasłużyła na mój szacunek, czego nie mogę powiedzieć o tej szurniętej lalce Kim. Rozkoszna maknae Oh Yeon Mi nie posiada też żadnych defektów zdrowotnych, ani na ciele, ani na umyśle, natomiast wszyscy niepotrzebnie zachwycają się tą Kim, która działa nie tylko mi od dłuższego czasu na nerwy. Nie tylko ja czekam, aż ją wyrzucą z wytwórni. Mam przeczucie, że nieszczęście, które na nas spadło nie wynikło z mojej i Yamari głupoty, jak twierdziła nasza liderka, tylko zawiesili nas właśnie przez rozwiązłość Ye Bi, co wiedziałam od początku. Niby jest starsza nawet ode mnie, ale czy oby na pewno? Inaczej nie zachowywałaby się jak bezmózg. Nie znałam daty jej urodzin, ale na pewno nie mogła być starsza, to po prostu niemożliwe, wystarczy przyjrzeć się jej sposobowi przeprowadzania rozmów! Dziewczyna posiadała zawyżone mniemanie o sobie, co nie było tylko wyssanymi z palca plotkami przekazanymi mi przez Irene, Yeri lub Sunny. Kim Ye Bi mogłaby brać przykład z Yeon Mi dongsaeng czy Taeyeon eonnie, ewentualnie Tiffany eonnie, jeśli mój styl bycia do tego pustostanu nie przemawia. Chociaż Yoona i Tiffany wypowiadały się o niej pozytywnie, ale to dlatego, że nie znały prawdziwej twarzy lalki o imieniu Ye Bi. Taeyeon eonnie natomiast odmówiła mi odpowiedzi na pytania dotyczące Ye Bi, więc podejrzewam, iż ta pusta lalka z wystawy egzotycznego sklepu dla zdesperowanych sprowadziła również Taeyeon na złą drogę.

    Wbrew obawom liderki, od mini-comebacku w lutym, nie narobiłyśmy wokół siebie kolejnego skandalu, a jedyne artykuły, jakie pojawiały się o nas dotyczyły tego, w jakich programach wzięłyśmy lub weźmiemy udział. Również pojawiały się spekulacje na temat przypuszczalnej daty nowego comebacku bądź umieszczano którąś z nas w rankingu typu „10 najlepiej wyglądających k-idolek", „10 idolek, które znają obce języki". Nie wiem, co tym razem wymyśliła Ye Bi, ale dotarło do mnie ostatnio wiele niepokojących informacji, które póki co zachowałam dla siebie, gdyż nie chciałam niepokoić Zhan Zhan. I tak miała pod górkę także ze względu na kontrowersyjną Japonkę, która sama odstrasza potencjalnie dobry towar. Osobiście uważam, że tak samo jako Yeon Mi ma spaczony gust. Utwierdzam się w przekonaniu, że mój niezawodny nos sprawił, iż tylko ja w tym zespole znalazłam prawdziwe szczęście w osobie Kim Jongina.

    Miałyśmy naprawdę kochanych fanów, którzy się o nas troszczyli i okazywali swoje pozytywne uczucia względem nas na każdy możliwy sposób, który im przyszedł do głowy. Niestety takich posiadała również Ye Bi, bo nie wiedzieć kiedy, zdążyła dorobić się własnego fanclubu i obecnie stan jej popularności przewyższał łączny wskaźnik naszej popularności, Red Velvet czy innego zespołu. Nie wiem, co by musiało się stać, by ci wszyscy biedni i naiwni ludzie wybrali sobie inne zajęcie niż biasowanie snobistycznej nastolatki, która ma mentalne problemy i nie wiadomo skąd jest. Nie niepokoiłoby mnie to aż tak bardzo, jednak wskaźnik popularności tej żmii zrównał się z niejakim Kim Sunggyu, liderem Infinite. Można było tylko jemu współczuć, a Ye Bi jest wstrętna i tyle!

     Dwudziestego pierwszego marca, który wypadał dzisiaj, miałyśmy świętować dwudzieste ósme urodziny naszej liderki. Przynajmniej w koreańskim systemie wiekowym, we wszystkich innych miała dwadzieścia siedem. Bez względu na wiek naszej liderki, specjalnie wstałyśmy wcześniej, bo czekało nas sporo roboty, a żeby porządnie przyszykować się do celebrowania tego ważnego wydarzenia musiałyśmy zachować się profesjonalnie. Poświęciłam ostatnie pięć dni, aby dzisiaj mieć siłę nie tylko w nogach. W zamian za kilkudniowy celibat Jongin zapowiedział mi, że kiedy ponownie się spotkamy nie będzie mnie oszczędzał. Powiedzmy sobie szczerze: dobraliśmy się z Jonginem idealnie pod każdym względem, a nie tylko po to, by wzajemnie się zaspokajać. A celibat tak czy inaczej trzeba było mu sprawić, co by sobie nie myślał, że myślę tylko o jednym.

    Podzieliłyśmy się obowiązkami z dziewczynami po równo już dwa tygodnie temu. Żadna nie zgłosiła sprzeciwu, więc założyłam, iż wszystko musi się udać bez żadnych sprzeczek i kłótni. Hwanjin i Yeon Mi poszły na zakupy, lecz niespodziewanie Yamari spieprzyła po całości, bo zamiast zostać i piec ciasto, tak jak ustaliłyśmy, wyszła gdzieś przed siódmą rano i przepadła bez wieści. Miałam swoje podejrzenia. Kiedy myślałam, że wróciła przeżyłam szok. Zamiast niej zjawiła się Ye Bi, kiedy nie była w ogóle proszona! Gdy wróciły zakupoholiczki - Hwanjin oraz Yeon Mi - odwaliły przed nią obrzydliwie urocze cyrki, marnując tym samym czas i energię, które mogły spokojnie przeznaczyć na zajęcie się przygotowaniem ciasta i deserów. Tak, Yamari nadal nie wróciła! Zdaje się, że manager nie zdjął Kim tego indywidualnego planu, więc nie mam pojęcia, czemu się pojawiła. Najlepiej by było, gdyby spakowała swoje śmieci i opuściła nasz dorm, nikt jej nie potrzebuje, a zespół na pewno wyszedłby na tym lepiej. Nawet jeśli Ye Bi przyszła tylko na chwilę, jak się tłumaczyła „liderka ją o to poprosiła", nie wywołała u mnie swoim pojawieniem się pozytywnych emocji. Miałyśmy sporo roboty, niech nie myśli, że będę jej usługiwała tak jak zawsze, jednak ponieważ w dormie przebywała Zhan i ostatnio wymusiła na mnie, abym przestała dogryzać Ye Bi, nie mogłam jej nic zrobić tym razem. Nie ukrywałam przed nią, że miałam niesamowitą ochotę dowiedzieć się we własnym zakresie i usłyszeć bezpośrednio od niej, czy informacje od Irene były prawdziwe; czy rzeczywiście pnie się do celu, szczytu swojej chorej popularności, nie szanując nikogo dookoła. Nie uczyniłam nic wbrew nakazowi nałożonemu na mnie przez Zhan, ponieważ nie mogłam stracić bardziej w oczach Zhan, nic nie mogło popsuć jej urodzin, nawet niemiłe spotkanie z niezaspokojoną kluską.

Czasami Irene przesadzała, dlatego w tym wypadku nie byłam jednak do końca pewna, co sądzić. Bo to, że BaeBae trzymają razem widać gołym okiem, ale nie podejrzewałam, że także Sehun wbije fanom boleśnie nóż w plecy. Nie mogłam nic poradzić, byłam zła i wściekła za to, co wyprawia Ye Bi! Dlaczego nikt nie zgłosił jej wulgarnego zachowania, zaś biedną Irene karci się za nieumyślny gest, który pokazała na wizji?

     Najpierw Bae oppa, potem Howon oppa, a teraz Sehun!?! Niestety nie miałam możliwości śledzenia Kim, odkąd Im Jae Bum przygotował jej indywidualny plan. Nie widzenie się z nią codziennie oprócz zalet, miało swoje wady. Zaryzykowanie i wyciągnięcie z niej prawdy musiałam sobie odpuścić także z innego powodu. Wraz z nią przybyły kłopoty w postaci naszego-nigdy –niezorientowanego- w- niczym- managera. Nie chciałam narażać siebie i reszty na wysłuchiwanie niekończących się opowieści, czym Kim Ye Bi zawiniła. Im Jae Bum nie był w dobrym humorze, pewnie kluska znowu coś namieszała...

    Poszłam obudzić Zhan, bo pewnie znowu spała jak suseł. Nie wiem, co ona robi wieczorami, że nie może się wyspać, a potem ciężko jej rano wstać. Mam podejrzenia co do Zhan Zhan eonnie tak samo jak do Yamari czy Ye Bi, ale nie mogę nic jej na razie udowodnić. Wiele osób drażni informacja o moim związku z Kaiem, ale mam przeczucie, że w zespole jest więcej par, tylko specjalnie ukrywają się, żeby wyszło na to, że tylko ja ta najgorsza z najgorszych, że ja i Kai jesteśmy prawdziwymi zwierzakami. Niby najbardziej rażące to to, że ja i Kai nie kryjemy się z naszą intymnością, ale w rzeczywistości to nie jest takie złe, na jakie wygląda. To, że inni myślą i wypowiadają się niezbyt pochlebnie świadczy tylko o tym, jak bardzo są ograniczeni. Gdybym była psychicznie chora, nękałabym każdą followerkę Jongina, a jednak nie robiłam tego. Mogłabym wykorzystać jeden ze słabych punktów Japonki i wyjawić mediom jej tajemnicę, ale to, że nikt nie dowiedział się o naprawdę dziwnych fetyszach Yamari, było tylko i wyłącznie moją zasługą. Nikt nie może mi zarzucić, że jestem pozbawiona ludzkich uczuć.

* * *

(Zhan Zhan)

    Na dzisiaj CYS miały zaplanowaną wizytę stylisty, który do tej pory zajmował się Ye Bi. Pogłoski, które krążyły po SM od kilku tygodni głosiły, iż miał zostać przydzielony właśnie jej jako członek staffu od wizerunku. Pojawienie się Rena miało nastąpić dopiero po południu, do tego czasu mogłyśmy odpoczywać i zajmować się sobą tak długo jak tylko chciałyśmy. Młody Choi zapowiedział, że przybędzie między czternastą a siedemnastą. Właśnie dlatego skontaktowałam się z Ye Bi, aby móc się z nią spotkać i skonsultować oraz nadrobić tyle czasu, ile będzie możliwe. Poza tym istniała szansa, iż Ye Bi coś wiedziała na temat nagłej wizyty Choi Rena, a tak w ogóle jej brak w dormie był przeze mnie niemiło odczuwalny. Dziewczynom może była obojętna, ale ja  nie miałam powodów do radości. Na szczęście Ye Bi miała wolny grafik od własnych zajęć i zgodziła się przyjść do dormu. Yamari miała jakieś własne sprawy do załatwienia, a wiem to stąd, że osobiście mnie o tym poinformowała, ale obiecała, że wróci i nie spóźni się. Cieszyła się na wieść o przybyciu Bae, a przynajmniej na to wyglądało.

    Obudziłam się o wpół do piątej rano, bo Yamari nie mogła wybrać odpowiedniego zestawu ubraniowego. Nie powiedziała, gdzie się wybiera, ale ufałam jej. I bez tej wiedzy znalazłam coś, co akurat spodobało jej się i zdecydowała, że założy zaproponowaną przeze mnie sukienkę. Przygotowania zajęły jej ponad godzinę, ale nie wnikam, to jej sprawa, dokąd miała zamiar się udać. Po tym jak wyszła, zdrzemnęłam się jeszcze na trochę, lecz nie mogłam całkowicie zasnąć. Trzeba było ogarnąć pokój, żeby Ye Bi nie przestraszyła się panującego w nim armagedonu. Nie określiła się, kiedy dokładnie przyjdzie, ja również nie dawałam jej limitów, ale szanse na wysprzątanie całego dormu zanim przybędzie nie były za wysokie. Ye Bi jako jedyna z naszej grupy była punktualna i żadna nie mogła się z nią równać. W chwili, kiedy nakładałam na siebie ulubione domowe spodnie z haftowanym wzorem, drzwi otworzyły się.

-Och, eonnie już nie śpisz – usłyszałam na powitanie od Jenny. - Gdzie jest Yamari? Czemu jej tak długo nie ma?

-Wyszła – odpowiedziałam krótko. Nie umknęło mojej uwadze to, iż zajadała się cukrowymi, kwaśnymi gumowymi paskami. Taa, a podobno jest na diecie...

-Jesteś już na nogach, dlaczego nie wyszłaś na śniadanie? I kiedy wróci Teddy Bear? Jesteśmy w tyle z twoim urodzinowym śniadaniem.

-Jenny, masz dwie sprawne ręce, tak? Czy to tak trudno przygotować sobie samej coś do jedzenia?

- Ale obudziłaś się, a my jesteśmy w proszku z przygotowaniami.

-Mówiłam, że nie chcę, byście mi coś specjalnego szykowały – przypomniałam jej.

-Eonnie... Chyba mamy kłopoty i musimy przełożyć twoją urodzinową imprezę na potem. Manager Im się wprosił i pali w salonie... - pożaliła się Jenny. – Poza tym Ye Bi znowu coś namieszała, bo inaczej nie znajdowaliby się w tym samym miejscu, w tym samym czasie...

-Jak długo? – spytałam, nakładając na siebie w pośpiechu pozostałą część odzieży wierzchniej, jaką była bluza dresowa. Niech on tylko spróbuje powiedzieć coś złego na Ye Bi albo pozostałe dziewczyny...!

-Ye Bi od pół godziny, manager dopiero co przyszedł. Wiesz, o co chodzi?

-Nie, ale się dowiem, a ty trzymaj się od tego z daleka, bo znowu namieszasz! – uprzedziłam ją przed powiedzeniem czegoś więcej i wyszłyśmy obie z mojego pokoju.

     Manager rzeczywiście przebywał w salonie i zatruwał powietrze jakimiś tanimi papierosami, a ponieważ Jenny chciała się mu podlizać, pobiegła do kuchni przyszykować mu coś do pochrupania i popicia. Oprócz managera w salonie zastałam także Hwanjin oraz Yeon Mi wraz z Ye Bi. Gdyby była tu Yamari, zapewne stwierdziłaby, że Ye Bi wygląda jak milion dolarów, ale ja tego problemu nie miałam. Jedyne co, to częste metamorfozy głównej wokalistki potrafiły wprawić w osłupienie, jednak nie na tyle, abym poddawała próbie swoją orientację. Mając takiego stylistę, jakim okazał się Choi Minki, Ye Bi naprawdę prezentowała się zabójczo z tym kolorem włosów oraz dobrze dobranymi kolorowymi szkłami kontaktowymi. Podejrzewam, że męska część chociażby naszej wytwórni, zmieniła o niej zdanie, kiedy ujrzeli ją po raz pierwszy po zmianie wyglądu. Jej nowa stylizacja również była na poziomie godnym umieszczenia w profesjonalnym rankingu.

-Im Jae Bum-sshi, czy coś się stało? – zadała mu pytanie Jenny i położyła na stoliku filiżankę jego ulubionej kawy wraz z małym talerzykiem słodkości. Dziś akurat były to różnego rodzaju cukierki, od pudrowych po te z nadzieniem, od landrynek po galaretko-pianko-żelki; dopatrzyłam się także tych, którymi raczyli się EXO na mv „Ko ko bop", które właściwie trudno było zaliczyć do jakiejkolwiek normalnej kategorii. Oprócz tego wyłożone zostały te, które wcześniej podjadała Jenny. Właśnie dała managerowi Im niezbity dowód na to, iż wbrew zakazowi, jesteśmy w posiadaniu 'trucizny'.

-Wszystkie niech wyjdą, oprócz Wu Zhan Zhan i Shim Jenny – oznajmił. To pierwszy raz, kiedy zwrócił się do nas prawidłowo oraz nieroszczącym tonem. Czy to na pewno Im Jae Bum, a nie jakiś jego miły bliźniak, dubler bądź wyjątkowy udany klon? Z opisu Jenny i znanych nie od dziś, nagłych wizyt managera wynikało, iż jest on istną tykającą bombą. Jak twierdził, irytowałyśmy go, w szczególności Kim Ye Bi, ja oraz Yamari. Dziś był nie do poznania. A może to tylko cisza przed burzą? Skoro kazał mi zostać, mogę się spodziewać dosłownie wszystkiego.

Posłał zirytowane spojrzenie Jenny, kiedy położyła rękę na jego prawym udzie, co często czyniła próbując złagodzić jego podłe nastawienie, ale tym razem po prostu jej na to nie zezwolił. Mimo to nie czułam się ani trochę uspokojona.

✶✶✶

(Sunggyu)

    Nie wiem, co kombinowali kumple, ale nie byłem zachwycony obecnością jednej z członkiń sześcioosobowego zespołu, który przyniósł mi i reszcie same kłopoty. Dopiero co wstałem, więc nie wyobrażałem sobie paradowania nawet w szlafroku, kiedy w dormie przebywa ktoś niepożądany. Szczególnie w prywatny dzień weekendu! Nawet jeśli tym kimś byłby nasz manager lub CEO wytwórni nie wypadało pokazywać się w nieadekwatnym ubiorze. Na szczęście zanim zdążono mnie zauważyć, wróciłem do pokoju, aby nałożyć stosowne ubrania. Woohyun oczywiście nie mógł mnie wesprzeć, gdyby coś wymknęło się spod kontroli. Nie dość, że był nieobecny cały wieczór, to i spędzenie sobotniego poranka* z kumplami go omija. Nie mógł mnie poprzeć, bo najzwyczajniej w świecie był nieobecny, a ja nie zamierzałem go informować o niezapowiedzianej wizycie raperki z CYS. Ponoć koniecznie potrzebowali go w klinice i nawet Hyuna nie mogła się nim nacieszyć, a że musiał być na każde zawołanie, nie ulegało dyskusji, że po prostu szykował się i wychodził, bez zbędnego tłumaczenia się nam czy Hyunie. Chociaż jak tak się zastanowić, to Woohyun raczej by mi nie pomógł. Trudno mi o tym myśleć, nawet jeśli moje relacje z Kim Ye Bi awansowały ze szczebla „nie warta czasu" na „ prawie znośna". Zauważam, iż zanosi się na kolejną zmianę i że moja opinia publiczna oraz ta prywatna wkraczają delikatnie na kolejny poziom, awansują w sferze relacji międzyludzkich z : „toleruję, bo muszę" na „chcę dać szansę, bo widzę niesamowicie duży potencjał". Jednak w starciu ja przeciwko „moi-kumple-którzy-wspierają-girlband-utworzony-chyba-tylko-dla-fetyszystów" bezkonkurencyjnie przegrywałem i nadal przegrywam.

    Kiedy oficjalnie zszedłem na dół, zastałem wszystkich (prócz Woohyuna), włącznie z Myungsoo, zebranych w salonie. Zapewne ślinili się do farbowanej na mysi blond Japonki, chociaż równie dobrze mogę się mylić. Z tego, co mi wiadomo, to większa część moich kolegów biasuje właśnie tą nieszczęsną Japonkę i naprawdę nie byłoby dla mnie zaskoczeniem, gdybym wykrył ewidentne oznaki ubiegania się o nią w taki czy inny sposób. Nawet niech mają jakiekolwiek inne motywy wynikające z okazywania jej uwagi, nie będę interweniował.

Niby to Howon zaprosił Yamari na rozmowę, tak przekazał mi Sungyeol, chociaż o nic nie pytałem. Dobrze, że pomyślał i zaparzył mi kawy, bo usychałem, a droga do kuchni długa. Chociaż jeden, który nie myśli całymi dniami o tym, jak łatwo i szybko mógłby zdobyć numer do tej czy do tamtej. Nie dziwiło mnie to, że japońska członkini CYS znajdowała się w naszym dormie. Wiedziałem, że CYS długo nie wytrzymają bez przychodzenia i plotkowania, a w rzeczywistości pewnie liczą na sponsoring od nas. Może ich nie doceniłem i są zbyt cwane, aby je pokonać? Nie mam pojęcia tylko, co przyszło do głowy Howonowi i skoro zaprosił jedną, to czemu nie jest konsekwentny i od razu nie wszystkie nawiedzone 'lalki'. Czy to było pod kątem Sungjonga, który zupełnie nie wiedział, jak poderwać nową dziewczynę? Wszyscy widzą, że coś się z nim dzieje, dlaczego sam nie podejmuje działań? Na przykład ta Yamari ewidentnie czai się na Sungjonga jak waran** na zebrę.

    Wszyscy obecni rozmawiali z gościem w kulturalny sposób, rozprawiając na grzeczne tematy, więc do tego nie mogłem się przyczepić, jednak niepokoiły mnie głupie, sugestywne uśmiechy i „śmiechy – chichy" Japonki, za każdym razem kiedy Sungjong wypowiadał się. Nie można było mu zarzucić, że próbuje swoich tanich tekstów czy niegrzecznych żartów, których nauczył go Woohyun, więc co wywoływało u niej taką reakcję? Zachowanie Yamari pozostawiało wiele do życzenia. Z ledwością powstrzymywałem się przed wybuchem. To nie był mój gość, więc nie miałem prawa jej wyprosić, zwrócić jej uwagę, chociaż gdybym mógł, to bym to zrobił na samym początku. Czy oni są ślepi i nie widzą, że ona przebiega swymi nienacieszonymi oczami typowej byuntae, po dolnych partiach spodni Dongwoo na Sungjongu kończąc i tak w kółko?!

    Mam nadzieję, że żaden z tych pajaców nie zdążył rozgłosić o moim konflikcie nie tylko z Kim, ale również z Wu. Chociaż, niech ja pomyślę... O tym, co wydarzyło się kilka tygodni temu między Infinite a CYS wiedzieli tylko Dongwoo, Myungsoo i Sungyeol. Liczę na to, iż dalej wie tylko ich trójka, ale wolałem sobie nie wyobrażać, co mogli sądzić o tym tacy Sungjong, Hoya lub Woohyun. Pewnie zlinczowaliby mnie za traktowanie Kim jak bambusożernej lamy lub łatwowiernego bałwana, że przeze mnie chodzi podminowana i jest pozbawiona radości do życia. Jak się nasłucham i naoglądam takiej Japonki, to nawet Kim 'Bae' Ye Bi bądź dla niektórych kluska, wydaje się ułożona.

    Sprzeczką z liderką nawet się nie martwię, bo nie chwaliłem się, więc jeszcze nikt nie miał prawa o tym usłyszeć. Sungyeol stwierdził, że w sumie mógłby powiedzieć to, co mnie ominęło, bo nie od początku z nimi siedziałem. Wcześniejsze słowa Yamari wzbudziły w chłopakach zainteresowanie, ale nie miałem ochoty dopytywać się, chociaż Sungyeol twierdził, że akurat na to mógłbym się skusić. Mimo wszystko nie uległem namowom. Sungyeol dolał oliwy do ognia, kiedy powiedział, że nie ucieszyłoby mnie, co on i Sungjong usłyszeli od Ye Bi. Dostrzegłem, że Sungjong patrzy na niego z mordem w oczach. Wiedzą coś, co by mi zaszkodziło, ale z pewnych względów trzymają te informacje z daleka ode mnie? To było miłe, chociaż każda nowa zagadka rodzi kolejną i jak tu się zrelaksować? Kiedy ich dwójka spotkała tego cukrowego dziwaka i co niby mogłoby mnie rozwścieczyć? Mam swoje domysły, co samo w sobie jest zaprzeczeniem, ale dopóki nie zapytam, jestem bezpieczny. Za mały, ukrywany hipokrytyzm z mojej strony chyba nikt się nie obrazi? Znając Sungyeola i Sungjonga oraz kluskę ich trio to mieszanka wybuchowa, więc całkiem możliwe, iż wpadli na szalenie idiotyczny pomysł, więc owszem, Sungyeol miał słuszność nie spoilerując mi ani trochę z ich pomysłu o widocznym, mrocznym zabarwieniu.

    Po godzinie ignorowania wyraźnych oznak głodu, poszedłem do kuchni, aby poszukać skrawków jakiegoś skitranego pieczywa. Nie mogłem nic poradzić na to, iż najzwyczajniej w świecie naszła mnie ochota na sałatkę z grzankami. Dlaczego akurat takie śniadanie? Nie mam pojęcia. To mogło być cokolwiek, a jednak mózg zakodował sobie jedno słowo. Grzanki. Nie obchodziło mnie, że było przed dziewiątą. Chciałem sałatkę z grzankami, tylko gdzie ten chleb lub bułki?

* * *

(Sungjong)

    Pojawienie się Japonki nie było jakieś szczególnie obraźliwie, ale jeśli Howon hyung i L hyung mieli jakiś plan, mogli poinformować. Podobnie jak Sunggyu hyung, byłem pozbawiony tej wiedzy. W inne dni może nie przejmowałbym się, ale dzisiaj jest sobota, jednak przez to, iż moi hyungowie nie poinformowali mnie na czas, nie wyspałem się, ale najgorsze było to, że wciąż nie mogłem przeboleć faktu, iż ktoś obcy siedzi u nas od wpół do siódmej rano. W sobotę!

Dobrze, że chociaż lider hyung miał opóźnioną pobudkę, jednak po jego wyrazie twarzy poznałem, iż jemu również nie podoba się niezapowiedziana wizyta najmniej spodziewanej osoby.

     Z początku jedynie obserwowałem całe to towarzystwo. Wyglądało na to, że Mizushima Yamari przyszła jedynie po ciasto urodzinowe, które podobno zamówiła u L hyunga, a ponieważ Myungsoo pochwalił się swoimi nowymi hobby na mediach społecznościowych, to znalazła się jedna głupia gąska, która musiała zauważyć jego talenty. Howon hyung zaprosił ją na rozmowę. Niby w celu czysto koleżeńskim, aby przekonać się, czy jest godna dostąpić zaszczytu upieczenia ciasta przez L. Ewidentna próba otwartego wsparcia Myungsoo... Hmm, tylko od kiedy Ho Won hyung angażuje się w te sprawy? Czyżby zechciał zostać swatem? Obaj z Sungyeolem zapobiegliśmy najgorszemu, jak nam się zdawało, więc rozmowa przekierowała się na inne tematy.

    Priorytetem stał się odbiór ciasta, bo ponoć było gotowe lub w trakcie pieczenia, ale trochę to zajęło. Yamari siedzi tu już prawie dwie godziny, bo nie określiła, jaki rodzaj sobie życzy, a L był na tyle (obrzydliwie) uprzejmy, że specjalnie przygotował jej album, aby było jej łatwiej wybrać. Ten hyung naprawdę zwariował...!

    Chociaż Myungsoo hyung naprawdę przyszykował egzemplarz ciasta biszkoptowego i udekorował go tak, że Japonce 'oczy wyszły z orbit', to jednak w ostatniej chwili wycofała się przed zabraniem go. Jak się okazało miało to być ciasto urodzinowe dla liderki Can You Smile, a Myungsoo hyung odebrał to tak, że ciasto nie przypadło Yamari do gustu, więc wymyśliła śmiałą przykrywkę, aby go zdyskredytować. Wmówił sobie, iż jego 'dzieło' tym bardziej nie spodobałoby się solenizantce. Sam zdecydował, że pokroi to 'pokraczne' coś na siedem równych części i poczęstuje także ją, aby spróbowała, czy chociaż dobre.

    Po jakimś czasie Sunggyu hyung udał się do kuchni. Do tej pory przeglądał strony internetowe z różnymi potrawami, a poza tym jego brzuch wydawał żałosną, skwierczącą symfonię, więc łatwo się domyślić, iż od dłuższego czasu siedział głodny. Po nim opuścił nasze grono Myungsoo hyung – aby zająć się nowym ciastem. Miałem wzmożoną ochotę, aby również wyjść, niekoniecznie podążyć w ślad za nimi. Nie uczyniłem, gdyż ktoś mógłby odebrać moje zachowanie jako niegrzeczne. Zostałem zmuszony pozostać na miejscu, wysłuchując nudnej wymiany bakterii w powietrzu między Sungyeolem, Dongwoo, Hoyą a Yamari. Nie odzywałem się już do nich. Nie chciałem ponownie zostać odebrany jako „ten, który potrafi jedynie flirtować". Po raz pierwszy odkąd biasuję Yamari-san, poczułem dyskomfort przebywając w jej towarzystwie, nawet jeśli nie byliśmy sami. Mimo iż miałem na sobie porządne ubranie, nie żadne dopasowane, tylko takie całkowicie przyzwoite, to lustrując mnie pełnym pożądania wzrokiem sprawiła, iż wydawało mi się, że wcale tych ubrań nie posiadam.

    Odnalazłem w głowie powtórkę rozmowy, która odbyłem z Kim Ye Bi jakiś czas temu. Gdyby nie moja i Sungyeeola interwencja, skubana kluska poinformowałaby lidera hyunga o tym, że Myungsoo włamał się do dawnego mieszkania Seo Hee. Może za bardzo panikowałem, jednak wiedziałem, czym to się skończy i choć intencje miała na pewno dobre, to jednak trudno było ją przekonać. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby jednak nie obawiała się zgłosić włamania dzwoniąc na policję, ale nie zgodziła się, z kolei ja nie mogłem pozwolić skrzywdzić jej Sunggyu hyunga. Opcja pozostała więc jedna i chociaż minęło już trochę czasu, nie zrobiłem kompletnie nic w kierunku spełnienia jednej z dwóch opcji daną mi przed Ye Bi. Nie wyobrażałem sobie choćby jednej randki z Yamari po tym, jak dostrzegłem jej dziwne odruchy, o czym Kim na pewno wiedziała i specjalnie chciała mnie wpakować w jakąś niesmaczną sytuację ze swoją koleżanką z grupy. Dla dobra Sunggyu hyunga postanowiłem poświęcić się, ale teraz nie jestem pewny. Może powinienem negocjować z kluską, chociaż w tamtym momencie wydawało mi się, że i tak poszła mi na rękę. Nie sądzę jednak, aby odbyła obiecaną rozmowę z Yamari, bo choć Japonka zachowała dyskrecję, to jednak nie do końca to widzę, a moje oczy są sprawne i niczego sobie nie wyobraziłem. Niech Myungsoo zrobi to urodzinowe ciasto i ta japońska dziewczyna sobie pójdzie!

* * *

(Yeon Mi)

    Kiedy uwinęłam się z pracą w kuchni, w miarę swoich możliwości rzecz jasna, udałam się korytarzem i stanęłam przed pokojem Bae eonnie, który dzieliła wraz z Teddy Bear i Teą. Cieszyłam się, że uległa namowom liderki i zgodziła się przyjść. A najlepiej to by było, gdyby przywrócono ją do zespołu i odblokowano całe CYS. Ale, ech, marzenia. Niestety Zhan eonnie nie może z tym nic zrobić, jesteśmy zdane na (nie)łaskę naszego managera, któremu pieniądze i konekcje poprzewracały w głowie. Słyszałam, że kiedyś taki nie był, ale to było dawno temu i nieprawda.

    Nadarzyła się okazja, aby porozmawiać z Ye Bi eonnie twarzą w twarz. Cieszyłam się, że będzie trwało to trochę dłużej, niż ograniczenie się tylko do przelotnie rzuconego sobie nawzajem „cześć". Wolałam wykorzystać szansę do pełnego maksimum. Jenny mogła wszystko popsuć, a stracenie dobrych kontaktów z najukochańszą eonnie, która zawsze stawała w mojej obronie, było ostatnią rzeczą, jaką bym sobie życzyła. Nie obawiałam się przebywać z nią na nowo, ponieważ nie doprowadziłam do niekomfortowej sytuacji między nami, jak sugerowała Jenny. Ye Bi znała mnie lepiej niż Jenny i nie widziała we mnie pasożytniczego szkodnika, żerującego na jej dobrych relacjach z oppą tym czy tamtym.

    Choć nie do końca wiedziałam, co jej powiem, zapukałam już do drzwi i oczekiwałam na przyzwolenie lub odmowę na wejście od Bae eonnie.

-Domi, dlaczego nie wchodzisz? – spytała, kiedy przez zżerające mnie nerwy oraz stres od dziesięciu minut stałam przed drewnianymi drzwiami, nie mogąc nawet się ruszyć. – Wchodź, Domi, śmiało – ujęła moją dłoń w swoją i wprowadziła do pokoju. – Siadaj gdzie chcesz, nie stój proszę. Stawiasz mnie w dziwnej sytuacji.

-Eonnie, ja tylko chciałam porozmawiać. Jestem na chwilę i pójdę, tylko myślałam o czymś i liczyłam na to, że eonnie będzie miała czas i chęci wysłuchać tego, co mam do powiedzenia – wyjaśniłam jej.

-Zrelaksuj się, proszę. Czy to taki duży szok widzieć mnie tutaj?

-Ech, eonnie. Jeżeli o mnie chodzi, to nie mogę się doczekać, kiedy po prostu wrócisz na stałe – wypaliłam jednym tchem mając dość słuchania jej zaniżonej opinii o sobie. Co ta Jenny narobiła?!

    Usiadłam na krawędzi dolnego, piętrowego łóżka, Bae uczyniła to samo.

-To słucham cię. O czym chcesz pogadać?

-Po pierwsze eonnie, stęskniłam się. Mogę cię przytulić?

-A chcesz?

-Jeśli to nie problem.

-Po prostu to zrób, jeśli masz ochotę – po usłyszeniu tych słów przebudził się we mnie przytulaśny stwór. Eonnie była przyjemna w dotyku. Jej ubrania, włosy oraz cała ona pachniały doskonałą bryzą zapachową. Odurzającą wonią, magiczną mieszanką delikatności, naturalności, jedwabiu i dobrej jakości perfum, co mąciło zmysły w niesamowity, pozytywny sposób. Przytulając ją zawsze starałam się być ostrożna, ponieważ eonnie była najniższa z naszej szóstki, a do tego strasznie kruchej i wątłej budowy. Nie wiem, w jaki sposób hejterzy tacy jak Jenny dopatrzyli się u Bae choćby grama tłuszczu, bo jak dla mnie była aż nadto chuda. Przejechałam palcami wzdłuż pasma jej idealnych, zawsze miękkich włosów. Stylista, który przybył z wytwórni Starship zadziałał cuda i raczej wątpię, by ktoś przebił jego nieograniczone, spowite kunsztem wyobraźni i talentu, genialne dzieła wizażu.

-To teraz sprawa numer dwa, jeśli eonnie pozwoli – zwróciłam się do niej delikatnie formalnym tonem. Specjalnie zrobiłam pauzę, nie kończąc zdania, dając czas eonnie na odmowę lub pozwolenie.

-Jestem zainteresowana wysłuchaniem, co się uroiło w głowie małej maknae – odwdzięczyła się tym samym i również mnie przytuliła. To jej 'małej' traktuję z dystansem, gdyż nawet ja byłam od niej wyższa.

-Tylko obawiam się, że może ci się to nie spodobać, eonnie – dodałam.

-Nieważne i tak chciałabym usłyszeć.

    Odczekałam kilka sekund, aby sprawdzić, czy reakcja starszej dziewczyny nie zmieni się, ale nic na to nie wskazywało.

-Dziękuję za pomoc, eonnie, w końcu nabrałam pewności, aby nie buraczyć się w obecności Byuna sunbae – wyjaśniłam jej.

-W porządku, tylko że ja z nim nie rozmawiałam na ten temat i bynajmniej nie dlatego, że...

-Rozumiem, eonnie i przepraszam, że wmieszałam cię w taką niekomfortową sytuację, tylko widzisz... sunbae...dowiedział się – przerwałam Ye Bi eonnie i wlepiłam wzrok w podłogę, która nagle wydała mi się interesująca.

-Miejmy jasność i upewnijmy się, że mówisz o tym, o kim myślę – poprosiła Bae..

-Tak, eonnie, mówię o Byunie sunbae, z którym udało ci się zaprzyjaźnić najszybciej. Jest tak jak myślałam – przyznałam.

-O czym ty mówisz?

-Spokojnie, eonnie. Nie mam absolutnie nic przeciwko twojej przyjaźni z sunbae. Tak szczerze to liczyłam na to od początku.

-Yeon Mi... Nie można mówić o przyjaźni między mną a nim...

-Chcę przez to powiedzieć, że Byun sunbae-nim... Zapomnijmy o tym, o co cię poprosiłam. O Hoyi sunbae też – starałam się jak najszybciej zakończyć ten niezręczny temat, jednak eonnie nie odpuszczała.

-Yeon Mi, powoli. Po pierwsze, młoda, czy pamiętasz naszą rozmowę?

-Oczywiście, jak wczoraj.

-Tak? I co ci powiedziałam?

-Eonnie się nie wtrącała, a przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. Eonnie zajmowała się swoim życiem i nie dopatrzyłam się, że zostało to wymuszone, aby przebywać wraz z Baekhyunem sunbae wbrew własnej woli – odpowiedziałam ze wzruszeniem ramion, a Ye Bi siedziała tak jak do tej pory, tylko z otwartymi ustami, jakby miała zamiar coś powiedzieć, lecz tego nie uczyniła. No tak, zignorowałam jej pytanie.

-Czekaj, czy ty powiedziałaś, że on wie.

    Zamrugałam oczami, ponieważ Ye Bi przyłożyła sobie z liścia.

-Eonnie, nie! – chwyciłam ją za rękę, aby zapobiec następnemu nieszczęściu.- Faktem jest, iż cieszyłam się, że się pojawiłaś i rzeczywiście, miałam prosić cię o taką pomoc w związku z wiadomo- kim. W międzyczasie dzięki tobie nabrałam pewności siebie, więc eonnie nie myśl, że chciałam cię wykorzystać.

-Ech, Yeon Mi, kiedy nauczyłaś się być taka bezpośrednia?

-Przebywanie wśród eonnies ma swoje zalety – wybroniłam się.

-Cóż, od początku mówiłam, że nic ci nie obiecuję.

-A ja niczego nie żądałam od eonnie. Tylko...

-„Tylko"...?

-Jenny eonnie jakoś odkryła, że się ugadałyśmy co do Baekhyuna, to znaczy w kwestii jego tolerancji do mojej osoby, jeżeli pamiętasz, eonnie...

-Raczej nie zwraca na takie szczegóły uwagi i nie widział w tym problemu od początku.

-Zauważyłam.

-Mniejsza o niego. Co ci powiedziała Jenny? Założę się, że nic dobrego.

-Nawet gorzej – przyznałam i na moment zrobiłam pauzę, aby przemyśleć, czy jest sens w dokładaniu Ye Bi problemów.

-No dobra, co tym razem?

Bae eonnie wyglądała na zainteresowaną moim gadaniem, za które osobiście miałam ochotę ukryć się pod ziemię; moja mowa była pełna dowodów zdrady przeciwko mojej ulubionej eonnie, zaraz po Hwanjin, a Ye Bi-sshi w ogóle tego nie odczuła.

-Yeon Mi? – pomachała mi ręką przed oczami, a ja robiłam wszystko, aby jednak Bae nie dowiedziała się. – Sprawa z tym, jak podejść do Baekhyuna sunbae na luzie i zagadać zamknięta, ponieważ domyślam się, iż przyszło ci to naturalnie, więc po prostu powiedz, co Jenny sugerowała. – zagryzłam dość mocno dolną wargę. Bae była taka dobra, a ja znowu ją męczyłam. – Jeśli tak bardzo chcesz, to potem osobiście z nim porozmawiam, ale szczerze wątpię, aby było to konieczne. Nie musisz się tak bać, skoro zdobyłaś się na to, aby jednak sama wszystko mu przedstawić, a on nie robił ci z tego tytułu problemów.

-Bo ty rzeczywiście dotrzymałaś słowa, eonnie – wyjaśniłam zgodnie z prawdą.

-Opowiedz mi, co wymyśliła Jenny. I nie, nic nie zrobiłam, żeby ci pomóc. W tej chwili ważniejsze jest naprawienie tego, co popsuła Jenny – ech, no to się wpakowałam.

-Sama zdecydowała, że wymagam pomocy i ona mi jej udzieli bardziej profesjonalnie niż ty – ujęłam wszystko w jednym zdaniu, aby biedne uszy Ye Bi nie musiały za dużo wysłuchiwać o nonsensach ze strony Shim eonnie.

-Dobra, pogadam z Byunem sunbae, ale tylko jeśli zajdzie taka potrzeba.

-Czy znowu chcesz odpuścić Jenny? – zdziwiłam się decyzją Bae.

-Nie, ale zdaje się, że dziś nasza liderka ma urodziny. Nawet jeśli manager i Jenny popsuli jej humor, to zachowajmy pozory.

-Woah, to znaczy, że zostaniesz dłużej?

-Tyle, ile Zhan Zhan-sshi będzie sobie tego życzyła. Chciała coś omówić, więc przyszłam.

-Mhm. Mimo wszystko musimy zaczekać na tą japońską eonnie. Wyszła parę godzin temu i nie wiadomo, co się z nią dzieje – wyjaśniłam, ale Ye Bi wcale nie wyglądała na zaniepokojoną. Jak zazwyczaj zarządziła podział obowiązków, bo aktualnie nie miałam nic do roboty, więc udałam się za nią do pomieszczenia, gdzie trzymałyśmy odkurzacz, środki czystości oraz inne przyrządy gospodarcze. Zanim jednak nastąpiła tragedia, przyniosłam jej odzież, której nie będzie szkoda pobrudzić w przeciwieństwie do schludnego i jak zawsze eleganckiego ubioru Bae eonnie. Chociaż się opierała, to udało mi się ją przekonać do zamiany ubrania. Znając ją to pewnie nie założyłaby tych ubrań tak sama z siebie.

* * *

(Sungjong)

   Hyungowie, jeden po drugim, eksmitowali się, a ja nie wiedziałem, o co im chodzi. Nie, nie może być! Starałem się zachować spokój, jednak coś podpowiadało mi, iż zrobili to celowo. Nie chcąc dać gościowi powodów do podejrzeń, uprzejmie zaproponowałem Japonce rundę na konsoli.

Kiedy nadszedł czas ostatecznego starcia, ponieważ aktualnie był remis, do salonu wszedł najstarszy hyung, w rękach niósł eleganckie pudełko, w którym zapewne krył się cukierniczy wymysł Myungsoo hyunga.

-Jeszcze nie wiadomo, kto zwyciężył – powiedziała i odblokowała zatrzymaną przeze mnie grę. Zauważyłem, że Sunggyu hyung dzielnie walczy z sobą, aby nie wybuchnąć. Yamari zrobiła aegyo, a Sunggyu hyung tak po prostu zostawił rzecz na stole. Do tego dodał kilka banknotów, które położył na wierzchu pudełka, ale Japonka jakby nie zwracała uwagi, gdyż niespodziewanie wciągnęła się w grę typu rajd samochodowy. Podobno jej się śpieszyło, ale kiedy tylko zwróciłem na nią uwagę, natychmiast zmieniła zdanie. Przez to jej zachowanie coraz bardziej tracę pozytywną opinię, ale przynajmniej odciągnąłem jej uwagę od wiadomo czego. Dlaczego z całej szóstki dziewczyn z Can You Smile musiałem polubić wcale nie taką skromną i spokojną Japonkę? Z drugiej strony nie było za dużego wyboru. Rozważałem między dwiema, Ye Bi i Yamari, ale ostatecznie wybrałem Yamari. Im więcej z nią przebywam, tym bardziej żałuję, ale z drugiej strony wciąż mam nadzieję, iż Mizushima-san nie okaże się sfiksowaną desperatką. Na pewno nie jest pozbawiona mózgu, czego o Shim Jenny nie można powiedzieć.

* * *

(Yamari)

    Wyszłam z dormu Infinite przed czternastą. Opóźniałam swoje wyjście tylko dlatego, iż nie było mi śpieszno do ponownego przebywania w towarzystwie Jenny i prawdopodobnie wysłuchiwania jej skarg i zażaleń. Przez to, iż miło i przyjemnie spędziłam czas wśród przedstawicieli Infinite, praktycznie zapomniałam, że dziś miała przyjść Ye Bi. Nie chciałam przegapić przyjścia Bae, ponieważ wciąż była częścią Can You Smile, a poza tym była jedną z niewielu osób w SM, do których żywiłam zaufanie. Kiedy przybyłam, w dormie znajdowały się wszystkie koleżanki. Yeon Mi przejęła ode mnie ciasto i zaniosła do kuchni, żeby ukryć je przed Zhan. Podeszłam do wszystkich i przywitałam się, przy Ye Bi zostałam nieco dłużej. Wymieniłyśmy uprzejmy uścisk, ale kiedy poczułam wilgotność w nozdrzach, w porę odeszłam, szybko udając się do łazienki. O nie, czy mój nos zaczął krwawić? Jak to możliwe?

    Zanim przybył Choi Min Ki, udało nam się przeprowadzić procedurę złożenia liderce urodzinowych życzeń, jednak to urodzinowe ciasto autorstwa Kim Myungsoo zdobyło największe uznanie. Obżartuch Shim zjadła aż trzy kawałki i chociaż wszystkie próbowałyśmy po trochę, to mimo wszystko ciasto zostało przygotowane głównie dla liderki. Dowiedziałam się, iż pod moją nieobecność zjawił się manager. Mimo reprymendy udzielonej Jenny przez managera, rościł pretensje również do Ye Bi, ale Zhan nie pozwoliła sobie zepsuć urodzin, więc manager dał nam dwie godziny. Mógłby odpuścić i zrobić Zhan prezent urodzinowy, jednak Im Jae Bum był człowiekiem, dla którego duma i jego racje liczyły się najbardziej, innych traktował jak śmieci. Powrót przypłacił konfrontacją, lecz tym razem z samym stylistą wytwórni Starship, ponieważ Choi Ren zjawił się dosłownie parę sekund przed panem Im. Odpuścił. Po raz pierwszy w historii swojej kariery jako manager, Im Jae Bum przegrał. Powodów do fangirlowania pojawiło się naraz tak wiele, że aż trudno było mi uwierzyć, iż to wszystko dzieje się naprawdę. Jenny była oczywiście niezadowolona, bo nie była dziś w centrum uwagi, ale z racji tego, iż już dawno coś ustaliłyśmy, pojechałyśmy autobusem całą szóstką na nocne atrakcje do Lotte World, co było życzeniem Zhan. Nie widziałam powodu, abyśmy miały jej odmówić, chociaż jeśli o mnie chodzi Jenny dla swojego własnego dobra powinna się mniej udzielać.

💝💝💝💝

    W dniu pierwszego kwietnia spotkała mnie dziwna niespodzianka, ale niemal do samego końca nie byłam pewna, jak odebrać zaproszenie Sungjonga. Niewiele wiem, ale Dzień Głupca znany jest na całym świecie. Nie było w tym nic dziwnego, że najzwyczajniej obawiałam się, że jest to najpodlejszy żart, na jaki mógł się zdobyć Lee. Okazało się to jak najbardziej prawdziwym wydarzeniem. Czy mogę uznać, iż pierwszą randkę z Sungjongiem mam zaliczoną?

    Cały wieczór pisałam z Ye Bi, ponieważ w grę wchodziły emocje wysokiego stopnia. Nawet jeśli wróciłam po dwudziestej drugiej, nie byłam w stanie zasnąć. Na szczęście zawsze mogłam liczyć na Bae, także i w tym przypadku. Choć było późno, nie odrzuciła prośby o pomoc. Wysłuchała mojego marudzenia, ale dzięki tej rozmowie poczułam się uspokojona. Nie było źle, a nawet lepiej, przynajmniej Ye Bi udało się mnie pocieszyć. Z jej wiadomości wynikało, iż jest szczerze i całkowicie przekonana, iż Sungjong nie czuł obrzydzenia do mojej osoby i nie zepsułam mu późnego popołudnia do wczesnego wieczora, które normalnie powinien spędzić tak jak to zwykł czynić do tej pory. Chyba jemu też spotkanie się podobało, inaczej nie próbowałby nawiązać konwersacji, tylko siedziałby jak słup.

    Od zmiany koloru włosów na odcień wina, a dokładniej ciemny burgund, minęło dokładnie siedem dni, a ja wciąż nie mogłam się przyzwyczaić. To samo tyczy się kolorowych kontaktów. Nie narzekam, stylista Choi Min Ki jest naprawdę geniuszem, ale jednak nie mogę się przyzwyczaić. Poza tym pierwszą osobą, która widziała mnie po drobnej zmianie wizerunku okazał się maknae Infinite. Czy to był przypadek? Akurat w tym samym czasie Sungjong-sshi również postanowił wrócić do ciemnego koloru włosów...

    W ciągu ostatnich paru dni Ye Bi znowu była zajęta. Dzisiaj odbyła się oficjalna premiera CF, do którego wybrano właśnie Ye Bi. Oczywiście o wszystkim wiedziałyśmy, uczestniczyłyśmy na uroczystym spotkaniu, gdzie stylista otrzymał znaczącą nagrodę uznaniową. Ponieważ stylista Choi się wygadał, a Jenny o mało co nie urządziła mu piekła atmosfera była z początku napięta. Stało się to tuż przed samą galą. Na szczęście Choi okazał się prawdziwym profesjonalistą, nie to co ci pretensjonalni ludzie z naszego staffu w SM. Choi okazał się być człowiekiem wysoce odpornym na humorki niedoszłej gwiazdki Disney Channel, więc w ogóle nie przejął się, kiedy Shim zarzuciła mu stosowanie czarnoksięskich trików. Osobiście cieszyłam się sukcesami koreańskiej dongsaeng, nie urządzałam jej scen zazdrości. Od czasu do czasu zmiany są potrzebne, a skoro producentom spodobała się, to dlaczego miałaby odmówić? Zwłaszcza, że SM zdecydowało się poświęcać nam tyle uwagi co unnies z Girls' Generation czy f(x). Powoli wychodziłyśmy z cienia, co było bardzo na plus. Oczywiście nie ulega wątpliwości, iż jest to głównie zasługa naszej niezawodnej Kim 'Bae' oraz stylisty, który spadł jak z nieba. Skoro szefostwo pozwala Ye Bi brać udział w sesjach czy promocyjnych materiałach takich jak dzisiejsza reklama nowej linii ubrań, to istnieje nadzieja, iż wkrótce wszystkie krok po kroku, powrócimy na scenę. Nie dziwię się, dlaczego zaczęto od Ye Bi. Wyczuwam wpływ Choi Rena, ale prawdę zna tylko Ye Bi.

    Na galę wyszykował nas Ren. Ten człowiek to chodząca magia. W życiu się lepiej nie czułam w szpilkach jak właśnie dzisiaj, nawet Hwanjin, niepozorny nerd w naszej grupie, prezentowała się olśniewająco w kolorze, który do tej pory szczerze nienawidziła. Choi Ren poświęcił swój cenny czas, aby przygotować naszą visual. Jenny jeszcze nigdy nie wyglądała tak jak dzisiaj. Bez przesadzonej ilości 'tapety', z odpowiednią długością i krojem sukienki prezentowała się tak jak godnie reprezentantka naszego girlbandu, a nie jak jakiś chory z pożądania damski sukkubus.

    Po oficjalnym spotkaniu, dziewczyny udały się do dormu. Ja i Bae wyszłyśmy na spacer we dwie, chciałam z nią prywatnie porozmawiać o sprawach, które wywiązały się ostatnio i delikatnie to ujmując, wzbudziły mą ciekawość. Wiedziałam, że nie powinnam ryzykować, narażałam Ye Bi oraz siebie na zostanie odkrytymi przez przypadkowych fanów bądź 'fanów', jednak ku mojej wielkiej uldze fortuna nam sprzyjała. Ye Bi nie wydawała się być zaskoczona moimi prostackimi pytaniami. Wręcz przeciwnie, odniosłam wrażenie, iż sprawiło jej to radość. Cóż, było tak jak sądziłam. Ye Bi nie była w konflikcie z Taeyeon ze względu na Byun Baekhyuna. Taeyeon nigdy nie przejawiała zniesmaczenia czy niemożliwej do wyjaśnienia urazy. Ye Bi nie zdobyła zaufania niektórych członków EXO czy Shinee metodą o podłożu biologicznym. Na przykład znajomość BaeBae z mojego punktu widzenia zapowiadała się ciekawie, porównywałam ją do tego co jest między Taeyeon a seniorem Kimem z Shinee. Zresztą Byun Baekhyun wielokrotnie mówił, iż nie jest zainteresowany dużo młodszymi...Nie, wróć. Baekhyun-sshi w ogóle nie interesuje się młodszymi dziewczynami.

     Udało mi się wydobyć z Ye Bi najważniejszą jak dla mnie informację. Nie widzi i nie widziała mężczyzny w osobie Oh Sehuna, do którego mogłaby żywić romantyczne lub platoniczne uczucia. Po rozmowie, którą odbyłyśmy skierowałyśmy się do dormu. Choć wczesnowiosenna pogoda była sprzyjająca na dłuższe chodzenie, logicznie rzecz biorąc byłam starsza, więc nie mogłam pozwolić młodszej przeziębić się. Choroba nie wybiera. No a poza tym lepiej przytula mi się kluskę w ciepłym pomieszczeniu. Dziewczyny czekały na nas pół godziny. Z racji ograniczonych funduszy ograniczyłyśmy się do spędzenia czasu razem w szóstkę, bez wychodzenia tym razem do parku rozrywki bądź innego miejsca. Niespodziewanie w trakcie drogi powrotnej telefon Ye Bi postanowił popsuć jej plany. Ktoś dobijał się do niej aż pięć razy, a na telefonie wyświetliło się więcej niż trzy smsy.

-To coś ważnego? – spytałam.

-Mniej więcej... - usłyszałam w odpowiedzi i zauważyłam, jak przygryza dolną wargę. Ye Bi zaczęła przyglądać się sobie ze wszystkich stron i wypuściła z trudem powietrze z ust, kiedy odczytała nową wiadomość.

-No to pa, wrócę potem, jeśli dalej będę żyć. – oznajmiła i ukryła telefon w zasuwanej kieszeni ciemnej, lateksowej kurtki. Nie bardzo zrozumiałam jej słowa, ale wyglądało na to, iż to sprawa niecierpiąca zwłoki, dlatego nieważne, co to było, poprawiłam jej włosy swoim grzebieniem, który szybko udało mi się wydobyć z torebki.

-Dzwoń, gdyby coś poszło źle – poprosiłam, na co Ye Bi posłała mi słaby uśmiech. Wracałam do dormu z niemiłymi przeczuciami, jednak była dorosła i nie mogłam wtrącać się do jej spraw. Mogłam mieć tylko nadzieję, że do żadnej tragedii nie dojdzie.

* * *

(Sunggyu)

   Tak jak można się było po klusce spodziewać, nie zawiodła. Tym razem przeczucie nie okazało się pomyłką. Wyczułem, że coś się kłębi w powietrzu. To było zbyt wiele, abym mógł odpuścić; świetnie się złożyło, ponieważ Dongwoo nie miał nic do roboty, a jako iż był mi winny oddać przysługę, musiał stanąć na wysokości zadania. Problemem było miejsce. Tylko idiota dałby się przyłapać na skandalu z Kim Ye Bi, a to było mi naprawdę niezbędne. Tak więc, żeby uniknąć niepożądanego skandalu poprosiłem Dongwoo o pilnowanie mojej lokalizacji. Park jest duży i szeroki, jednak ten jeden procent niepewności nadal się gdzieś tli. Dlaczego w ogóle pomyślałem, że plan może się udać skoro ostatnim razem zawiódł? Moja cierpliwość względem wiadomej postaci osiągnęła punkt kulminacyjny, więc dzisiaj się dowiem, czy miałem rację, czy może zmysły znowu postanowiły zabawić się moim kosztem. Winowajczyni całego zamieszania oczywiście zgrywała niewinną, a żeby nie nabrała zbytnio podejrzeń musiałem objąć pewną strategię, jednak nie spodobała mi się jej opieszałość. Na szczęście znam sposób na takie lenie jak kluska.

    No proszę, jaka posłuszna. Dałem jej limit pojawienia się w piętnaście minut i oto jest. Spojrzałem na zegarek spoczywający na lewym nadgarstku. Mniej więcej w tym samym czasie usłyszałem kroki, które powstawały tylko i wyłącznie wtedy, kiedy przedstawicielka płci przeciwnej miała na sobie buty z obcasem. Cóż, widzę że poprzednie doświadczenie niczego jej nie nauczyło. Zauważyłem, że przyszła tutaj zupełnie nieprzygotowana. Tak jest, już mam przewagę na sam start.

-Czy wiesz, co to zegarek? – zwróciłem się do najbardziej rozpoznawalnej istoty nowego damskiego girlbandu.

-Spóźniłam się? – odpowiedziała zdziwionym tonem.

-Oczywiście, te dwadzieścia sekund nie wzięło się znikąd.

-Biegłam najszybciej.

-Nie dość szybko, ale nie przejmuj się. Teraz przynajmniej wiemy, że Kim Ye Bi nie jest tak doskonała jak się zawsze deklaruje – podszedłem do niej i stuknąłem ją palcem w czoło.

-Mój szósty zmysł mi podpowiada, że do czegoś pijesz, tylko jeszcze nie wiem, do czego – przyznała i odsunęła się na bezpieczną odległość.

-Niewykluczone – przytaknąłem i podszedłem do niej.

-Ach, uczyń mi ten zaszczyt i poinformuj mnie, szanowny Kim Sunggyu.

-Nie wiem, trochę trudno mi w to uwierzyć, ale wszystko wydaje się jak najprawdziwszą prawdą.

-Dalej nie wiem, co to znaczy, ale jedno jest pewno: przerażają mnie takie słowa z ust Kim Sunggyu-sshi.

-Nie powinny, przecież spotykamy się codziennie.

    Zanim zdążyłem powiedzieć coś więcej, kluska wykonała krok w moją stronę. Wyglądało to tak, że stanęła na palcach, wczepiła się paznokciami w moje ramiona tworząc jakieś niepokojąco przyjemne uczucie. Złapała mnie odrobinę zbyt mocno za nos, na skutek czego wypuściłem powietrze ustami, aby się nie udusić.

-No cóż, nie zauważam obecności alkoholu, więc nie rozumiem sensu tych dziwnych słów.

-Można grzeczniej? – poprosiłem, rozmasowując sobie delikatne zadrapanie na nosie, do jakiego doprowadziła niezdarna kluska.

-Zakończ swą wypowiedź w najszybszy i najprostszy sposób, sunbae-nim.

-Jak zawsze sarkastyczna.

-Cóż, jeśli dalej będziesz gadał jakieś głupoty, to obawiam się, sunbae, że tą rozmowę skończysz na komisariacie policji. Wiesz, że jak masz jakieś hmm, problemy, to jest takie przyjemne miejsce o całkiem sympatycznej nazwie...

-Chcę coś sprawdzić.

Kim Ye Bi patrzyła się na mnie, a ja nią i na odwrót, aż w końcu zaczęła się śmiać. Nie było jeszcze tak późno, nie mogłem winić siebie za bycie nietrzeźwym na umyśle, nawet jeśli niedosłownie. Rozumiem, że wydało jej się to śmieszne, całe życie Kim Ye Bi to powód do śmiechu.

Dziewczyna nie wykonywała już żadnych gwałtownych ruchów, nawet wtedy, kiedy zacząłem próby porównywania papierowej wersji postaci z ulubionej książki, z zdaje się, że z wersją żywą, bo już dawno wykluczyłem opcję, iż ktoś robił cosplay. Zbyt wiele szczegółów się zgadzało, co trochę mnie niepokoiło.

* * *

(Ye Bi)

    Zachowanie Kim Sunggyu było zbyt dziwne, nawet jak na niego i nie mogłam tego tak po prostu zignorować. Nie było w moim interesie sprawić, żeby wpakować lidera Infinite w większe kłopoty ponad te, w których nadal tkwi, ale pozostawienie go samemu sobie wydawało mi się najgorszą z możliwych opcji.

-Nie przepadamy za sobą, ale proponuję zawieszenie konfliktu. Czy sunbae mógłby przez chwilę zapomnieć, że ja to ja i przedstawić mi swój problem?

-Co?

-No tak. Pomyśl sobie, sunbae-nim, że jestem tu tylko dodatkiem, na przykład drzewem. Ewentualnie wymyślonym kumplem, któremu można powiedzieć o największych sekretach – nie wydawało mi się, aby Kim Sunggyu przedstawił to, co go niepokoi w prosty sposób po swojemu,  więc podałam mu pomocną dłoń, mając na uwadze to, jak bardzo mu zawadzam.

-Naprawdę mogę? – wydawał się wdzięczny za ofertę, a jednocześnie nie dawał mi zapomnieć, kto jest tu ważniejszy i żebym się przypadkiem nie zapomniała w tonie. To dało mi pewność, że Sunggyu hyung nadal tu jest i nigdzie nie odszedł, jednak kwestia jego dziwnych słów nadal pozostawała niewyjaśniona i oczekiwała na rozwikłanie.

-Tak, tylko Kim Sunggyu-sshi, o co chodzi z tą manhwą? Nie wydaje mi się, aby czytanie o uroczych kotkach i pieskach było w tym momencie adekwatne.

-„O uroczych kotkach i pieskach" – przedrzeźnił mnie i rzucił mi do rąk tom manhwy, która nagle wydała mi się znajoma. Zdarzyło mi się na to natrafić kiedyś w bibliotece, a potem ponownie w trakcie mojej podróży w ramach stażu za granicą. Następnie postanowiłam pożyczyć sobie pożyczyć na pseudonim artystyczny nazwisko oraz imię wyjątkowo ciekawej damskiej postaci. Jinnie nigdy nie lubiła Kim Ye Bi, natomiast dla mnie była jedną z lepszych bohaterek manhwy, którą kiedyś regularnie czytałam. No tak, to by wyjaśniało moje hmm... odruchy. Pewnie gdyby przyjaciele nie odświeżyli mi pamięci, nadal nie wiedziałabym o „pewnych sprawach". Nadal nie wyjaśnione zostało, w jaki sposób tom „niefortunnych wydarzeń, wszyscy dobrze wiedzą, o jakim zabarwieniu" znajdował się w posiadaniu Kim Sunggyu.

-Już pamięć wróciła? – wywołał mnie z zamyślenia głos wiadomo „kogo".

-Niezupełnie rozumiem. Chociaż z drugiej strony, gdyby fani się dowiedzieli, że ich lider czyta takie rzeczy... Cóż, czy tylko w tym celu po mnie dzwoniłeś? Koniecznie chciałeś uczynić mnie powierniczką swojego niegrzecznego sekretu?

-To najgłupsze, co mogłaś powiedzieć. Czy życie poza kartkami manhwy tak bardzo cię przytłacza?

    Po tym zdaniu dotarła do mnie ważna rzecz. Z Sunggyu hyungiem było naprawdę źle, skoro myśli, iż fikcyjna postać opuściła karty wielotomowej manhwy, jak i oryginalnej powieści. Miło, że to mu sprawiło radość, lecz z drugiej strony to za dużo. Dlaczego hyung wpakował się w takie bagno na własne życzenie?

-Sunggyu-sshi, powiem ci to po raz pierwszy, a zarazem ostatni raz. Radzę zapamiętać, bo nie lubię się powtarzać. Weź się w garść i nie bądź taką rozmemłaną kluską. Myślisz, że podoba mi się, kiedy robisz ze mnie studnię, do której możesz zrzucić wszystkie ciążące ci na sumieniu myśli? Nie mam nic przeciwko, mogę ci pomagać z Zhan eonnie, czemu nie...Uch, sunbae-nim. Z całym szacunkiem, ale czy ty w ogóle zastanawiasz się nad słowami, zanim podejmiesz ze mną rozmowę? Wyszłam z książki?

-Na początku sam nie byłem pewny, ale mam swoją teorię.

-Zbieżność nazwisk i imion, to się zdarza, sunbae-nim.

-Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że jeśli komuś o tym powiesz, to...

Nie byłam mściwą osoba, a przynajmniej tak mi się wydawało. Gdyby zależało mi na zniesławieniu jego osoby, wymyśliłabym o wiele bardziej kreatywny sposób niż rozpowiadanie o sekretach Kim Sunggyu. Hmm, po miłym i nad wyraz ugrzecznionym tonie, a także jego odruchach domyślam się,

iż Sunggyu hyung również doświadczył crushowania do fikcyjnych postaci. To byłby na pewno szok dla fanów, bo jak taki stąpający twardo po ziemi człowiek miałby nagle okazać się kulką słodkiego ryżu?

-Będę milczeć jak grób. – wystawiłam ku niemu palec, który zazwyczaj służy do zawiązania obietnic. Kim Sunggyu zmarszczył czoło i z powątpiewaniem oraz zniesmaczeniem spojrzał na moja dłoń.

-Daruj sobie te uprzejmości. Nie wiem jak to zrobisz, ale masz przekonać liderkę Can You Smile, że nic nie było udawane, nic nie robiłem wbrew własnej woli, a na pewno nie pod nią, jasne? – zwrócił się do mnie podejrzliwie przyglądając się.

-Zastanów się, czy masz prawo się tak do mnie zwracać. Kto został obrażony, ja czy ty. – odpłaciłam mu tym samym.

-Jest coś jeszcze – dodał, ale bardziej przypominało to szept, niż aktualnie wypowiedziane zdanie.

-Cokolwiek.

-Staram się, Ye Bi, ale to trudne. Nie umiem się z tobą zaprzyjaźnić.

-W porządku, nie zmuszaj się. Nikt nie będzie miał do ciebie pretensji, jeśli tego nie zrobisz.

-Nie chcę, żebyś myślała, że cię nienawidzę. Nic mi nie zrobiłaś... Po prostu tak wyszło, od początku miałem co do ciebie niejasne przeczucia, przepraszam za każde niemiłe słowo pod twoim adresem. Nie traktowałem cię jak normalnej osoby tylko... sama wiesz, co miałem na myśli.

- Ye Bi się nie gniewa – odparłam.

-A ta prawdziwa?

-To do mnie? - zdziwiłam się, bo w tym momencie zaskoczył mnie.

-A widzisz tu kogoś jeszcze? - rzucił niecierpliwie i westchnął. No tak, typowy Sunggyu-sshi. Zaszły w nim niepokojące zmiany, na szczęście ratowało mnie to, iż wciąż mogłam sobie z tym poradzić.

-Dobra, zaproponuj coś, daję ci wolną rękę, sunbae-nim – poinformowałam go. Oczywiście nie mogłam odpuścić i naturalnie kontynuowałam jako Kim Ye Bi. Arogancka i sarkastyczna, a przy tym przyjacielska, pomocna, a w niektórych przypadkach przyciągająca uwagę przedstawicieli tak zwanej płci brzydkiej. Mimo wszystko trudno mi było zatuszować fakt, iż martwiłam się o Sunggyu hyunga. Nawet taki ktoś, jak Kim Ye Bi nie mógł przejść obojętnie i obserwować krzywdę, która została wyrządzona hyungowi przez życie.

-W tej chwili nie mogę ci zaproponować nic więcej jak spacer nad rzeką Han. Może być?

Zdawał się być całkiem poważny, kiedy tomówił, jednak zapomniał o typowej wstawce dotyczącej ostrożności. Postanowiłamjednak nie przypominać mu. Sunggyu-sshi chciał się wygadać, nie widziałam kutemu żadnych przeszkód, więc w trakcie spaceru wysłuchałam o prawdziwympowodzie niechęci, jaką od początku Kim Sunggyu żywił do Kim Ye Bi. To już doszłodo tego, że już w ogóle nieprzeszkadza mu „moje" towarzystwo? Może tylko w przypływie dziwnych uczuć wymsknęłomu się, że tęskni za ślimakiem? Mimowolnie uśmiechnęłam się, ponieważ dobrzebyło dowiedzieć się, że Sunggyu hyung miło wspomina Bang Seo Hee.    

- - - 

* wg kalendarza na 2020 rok 21 marca wypada w sobotę

** waran  - zwierzę, drapieżnik z rodziny jaszczurowatych, żyje na lądzie ( tereny Afryki , Cejlonu ,Nowej Gwinei, Komodo, Azji); poluje na zebry, antylopy, żywi się padliną.

pierwsze zdjęcie pochodzi z internetowego sklepu milanoo. com

na drugim zdjęciu jest modelka Hanna Edwinson

Dedykacja dla suomalainen92

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top