Rozdział 12 „Come back again"

(Dongwoo)

    Przez kilka ostatnich tygodni Sunggyu hyung był w podłym nastroju. Resocjalizacja w wykonaniu Sungjonga okazała się skuteczna, lecz krótkotrwała. Przez parę dni panował spokój, lecz potem na nowo hyung chodził markotny, jakby nastąpiła jakaś katastrofa. Przyszła dzisiaj do nas Hyuna i położyła przed nami nowy, elegancko zapakowany egzemplarz magazynu modowego na licencji wytwórni JYP. Czyżby Sunggyu hyung stresował się comebackiem Seo Hee?

Na okładce została wykorzystana fotografia naszego ślimaka.

 Po równo dwuletniej przerwie Seo Hee powróciła. Czyżby trwało jakieś zawieszenie w jej karierze?

Zasiedliśmy w szóstkę nad kolorowym pismem. Pięknie się złożyło, każdy miał wolne, nawet Woohyun.

-Czy Sunggyu hyung wciąż śpi? – zapytał zdziwiony Sungyeol i postawił na stole tacę z siedmioma kubkami kawy zbożowej. Wskazówki zegara wybijały godzinę drugą piętnaście po południu. Tęskniłem za normalnym napojem, ale musieliśmy się ograniczać. Nasz nowy manager zabronił nam pić czegokolwiek, co mogło zamienić się w zbędne kilokalorie oraz przemienić nasze mózgi w żarzący się kocioł od natłoku alkoholu czy przemielonych ziaren kofeiny. Tak, bardzo fajnie. Jako iż on jest naszym managerem, sam robi to, czego nam nie pozwala. Kawa była potrzebna, żeby nie usnąć, a bez alkoholu można było się obejść, ale jednak czasami się przydawał. Manager wprowadził dziwne zakazy, co osobiście nie podobało mi się. Może niedługo zacznie nam się wpieprzać do naszego intymnego życia?!

     Nowy manager to jakieś kpiny, ale nie mogę powiedzieć mu tego w twarz. Nikt z nas nie może, nawet Sunggyu hyung, którego manager zmusił do codziennych ćwiczeń. Podobno nastąpił zanik mięśni i został zastąpiony tkanką tłuszczu. Według mangera Sunggyu hyung zamiast abs nabył nieatrakcyjną i niezdrową 'oponę', niby przez brak jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, ale to nie była prawda. Poza tym Sunggyu hyung miał szybką przemianę materii, więc niby gdzie ten człowiek dopatrzył się u niego nadprogramowych kilogramów? Tylko w łeb strzelić, powinien wstydzić się posiadać takie myśli, a zwłaszcza wypowiadać je na głos!

- To on wam nie mówił, że idzie na spotkanie biznesowe? – uświadomiła nas Hyuna.

-Nie, nic takiego nie słyszałem – zaprzeczyłem i spojrzałem na maknae. – Namieszałeś coś?

-Nie wiem, hyung sprawował się przyzwoicie i był wdzięczny za pomoc, nawet pożyczył parę dni temu mojego miśka, żeby się na nim wyładować – odpowiedział Sungjong,

- Hyung zaczął się wyciszać po wyładowaniu się na pluszaku? – zasugerował L

-Cześć, co tam od rana spiskujecie? – nagle drzwi otworzyły się i do salonu wszedł zagubiony hyung.

-Hyung, jesteś! – powitał go uradowany od ucha do ucha L i zaczął szczerzyć się jak żaba na widok księcia.

-Co z nim? – odparł zdziwiony Sunggyu hyung. Podszedł najpierw do jedynej kobiety w tym pomieszczeniu i wymienił przyjacielski uścisk z Hyuną. – Co tam oglądacie? Znowu jakieś nieodpowiednie treści? – po kolei witał się także z każdym z nas i zajął miejsce po lewej stronie obok maknae.

-Zdefiniuj „nieodpowiednie treści"? – wyszczerzył się do niego Sungyeol. No okej, nie tylko mnie, L i Sungjonga dopadły „strzały amora", ale kto by pomyślał, że Sungyeollie również kogoś wypatrzy.

-Nie, nie. Po prostu Seo Hee i jej comeback. Trochę po czasie, ale to drugi photobook z jej zdjęciami. Może kontrakt jej się skończył albo coś – pospieszyłem z wyjaśnieniami, aby hyung nie podejrzewał Sungyeola o coś brzydkiego. – Chcesz pooglądać?

-Czyj comeback? – powtórzył hyung nieco zdziwiony.

- Seo Hee. Bang Seo Hee. Nasz ślimak – wyjaśnił L z bananem na twarzy.

–Hej, ludzie. Jest tutaj krótki wywiad – zabrała głos Hyuna i wskazała na dopisek na drugiej stronie. Hyuna wyszczerzyła się do Sunggyu hyunga. – No to się doczekałeś, sunbae. Możesz wytrzymać bez gnębienia dziewczyn, a potem przelać swą złość na ślimaka – dodała Hyuna. – Mhm, „sesja specjalnie pod kątem Myungsoo hyunga i Dongwoo hyunga" – zacytowała fragment wypowiedzi. Hmm, to miłe, ale ciekaw jestem, co skłoniło Seo Hee do takiego zagrania.

Oglądaliśmy photobook od początku, a nie wybiórczo, w trakcie czego panowała cisza, przerywana jedynie dziwnymi komentarzami wypowiedzianymi przez Sunggyu pod adresem Sungjonga. Nie wiem, czy inni też to zauważyli, chociaż trudno byłoby tego nie dostrzec ani nie usłyszeć. Sunggyu hyung gadał jakieś naprawdę podejrzane rzeczy do Sungjonga... Żywcem ściągnięte z repertuaru wypowiedzi Seo Hee!

-A od kiedy ty ich tak suportujesz, co? – zapytałem hyunga i podałem butelkę wody mineralnej, bo Sungjong dosłownie płonął z zażenowania. Pytanie tylko, skąd Sunggyu hyung pamiętał słowa Seo Hee. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, kiedy dopatrzyliśmy się podpisów do zdjęć.

-Co jest, może nie powiedziałem prawdy? – bronił się nasz hyung i spojrzał wyczekująco na maknae.

-A czy ostatnio zachowywałem się, jakby mi jej brakowało? – odpowiedział zdziwiony Sungjong. – Nie zasłużyłem na...

-Oczywiście, ten nowy photobook to strzał w dziesiątkę. Nie zaprzeczysz chyba, że nie czekałeś? – kontynuował Sunggyu.

-To jest bardzo dobry timing, nie wyszła z wprawy – odparł w dyplomatyczny sposób Sungjong. Najwyraźniej nie chciał dzielić się swoimi odczuciami, wolał zachować je wyłącznie dla siebie.

-Świetnie się składa, trzeba do niej napisać. Będziemy świętować dwa wydarzenia jednocześnie. Kto miał jej SNS? – zadałem pytanie przyjaciołom.

-SNS nie sądzę... IG prędzej, ale od dawna konto jest zamrożone – przypomniał L. – Od debiutu CYS nie wchodziłem – poprawił się.

-Uu, zmiany – Sungyeol uderzył łokciem Sungjonga w jego bok i wskazał na stronę, gdzie ubranie lekko prześwitywało to, co jest pod spodem.

 Sungjong wiedział, że Yeol zrobił to żartobliwie, ale Hyunie się to nie spodobało i zgromiła go karcącym wzrokiem. No tak, może po prostu dobrze się maskował, a zainteresowanie tą Japonką to był tylko krótkoterminowy crush?

-Gdzie jej abs? – zaniepokoiłem się analizując zdjęcie i spojrzałem na Hoyę.

-Och, no wiesz, w końcu minęły dwa lata. Zresztą, odczep się, Dongwoo-ah. To nie ode mnie zależne – wzruszył obojętnie ramionami.

-Dongwoo-ah, w tamtym magazynie Seo Hee też nie pokazywała swojego abs – przypomniała mi Hyuna.

-No widzisz, nie ma się co martwić, że tutaj też nie ma – dodał L i przewrócił kolejną kartkę, a potem z wielkim burakiem na twarzy dwie kolejne. 


Co tam takiego było?

Sungjong wysunął się, żeby spojrzeć. Magazyn został im odebrany przez Hyunę. Do 'zabawy' dołączył Sungyeol, a Sunggyu hyung i L próbowali go odciągnąć od maknae.

-Zostaw go, Yeol. To dla niego bez znaczenia - wszyscy spojrzeli na Hyunę w zdziwieniu, kiedy Sungyeol raz po raz tarmosił Sungjonga za policzki lub za uszy. Nie no okej, nie mam nic przeciwko takim widokom, już dawno nie było tak radośnie. – Chodzi o to, że Seo Hee bez sesji w negliżu zdobyła serce Sungjonga od początku, mylę się?

Sungjong spojrzał na Hyunę z wyrazem twarzy wyrażającym wdzięczność i samodzielnie próbował uwolnić się, ale potem sam L przeszedł na stronę Sungyeola, a Sunggyu hyung zaniechał interweniować. Wręcz dołączył się do torturowania, więc nasz maknae wyglądał... cóż, jak po zamachu stanu na jego osobę. Potargane włosy, rozpięte guziki od koszuli, jego skarpetki walające się po podłodze i czerwone policzki, taki był efekt 'znęcania' się.

-Ale rzeczywiście to nie było fajne odbijać sobie nieobecność Seo na Yamari. Nie znam się, może to jakaś nowa technika radzenia sobie z napięciem i frustracją, jednak to nie zmienia faktu, że było nieodpowiedzialne – pogroziła Sungjongowi palcem Hyuna.

Wszyscy spojrzeliśmy w wiadomy punkt na dolnej części odzieży naszego małego, uroczego maknae, ale tego wyrazu twarzy, który przybrał maknae nie da się opisać słowami. Hyuna była ostra w swoim oświadczeniu, nawet ciut za mocno w mojej opinii.

-Jesteście zwariowani, Sungjong wygląda normalnie – westchnął Woohyun, który do tej pory trzymał się na uboczu i nie zajmował żadnego stanowiska w sprawie Sungjonga i tego, jak okazuje 'wolność' pewnym hormonalnym, lecz całkowicie naturalnym reakcjom swojego ciała. Frustracja z braku przeżyć łóżkowych? Nie chcę w to wierzyć.

-Woohyun ma rację, przestańcie tak się zachowywać względem Sungjonga - posłał nam mordercze spojrzenie Gyu hyung. - Hyuna, pozwól na słówko – przywołał ją do siebie gestem. – Z wami porozmawiam później – oświadczył.

-O nie, co tym razem. Nie spotykaliśmy się z CYS od tej gali. Słowo, hyung – L położył rękę na klatce.

-Wyluzuj, nie będę was strofował, chyba że ty tak bardzo chcesz. Tych plam z dywanu po popcornie w karmelu, nie da się doczyścić, więc pomyśl o rozbiciu skarbonki - oznajmił hyung, a L wybałuszył na niego oczy.

-Oj tam, taka plama... - zaśmiał się nerwowo.

-Sungjong, ty też się ogarnij. Zadzwoń do Yamari czy coś i jak ci się podoba, to powiedz jej to. Nie możesz jej bez końca unikać, bo chyba nie miała jeszcze okazji, aby cię skrzywdzić. – zawołał do maknae nasz Gyu. – A ty Howon-ah, wiem że masz zajęcia z Kim Ye Bi, ale są odwołane.

-Okej? Czemu nam o tym wszystkim mówisz? I skąd to wszystko wiesz? – zapytał naszego lidera Sungjong, próbując doprowadzić się do porządku.

-Od liderki CYS, to do potem – powiedział i poszedł na górę, a Hyuna za nim. Ciekawe, co nabroiła, że Sunggyu hyung „wziął ją na dywanik". A co więcej, dlaczego nagle zaczęła go obchodzić Kim Ye Bi? Hmm, może hyung po tym, do czego doszło w dormie CYS, czuje się przez kluskę zdominowany i przyznał się do błędu?

ÄÄÄ

(Hyuna)

    Dowiedziałam się wystarczająco, aby dojść do jednego ogólnego wniosku. Chłopaki nie radzili sobie dobrze, odejście Seo Hee całkowicie wybiło ich z rytmu. Gdyby Seo Hee była zwykłą znajomą zapewne pozbieraliby się, ale dla Infinite Seo Hee była jak rodzina, a taka strata boli bardziej.

-Co chcesz mi powiedzieć, sunbae? – zapytałam Sunggyu. – Hej, ta akcja sprzed paru minut była niezła – pogratulowałam mu, bo rzadko widziałam, aby on również urządzał ataki na chodzący cukier o nazwie Lee Sungjong.

-A może ty masz mi coś do powiedzenia, Hyuna-ah? – odpowiedział pytaniem na moje pytanie ignorując pochwałę udanego oblężenia skierowanego na maknae.

-W sensie?

-Zacznijmy może od tego – z jakiegoś pudełka wyjął klucz. Miał przyczepioną puchatą, króliczą łapkę w ładnym odcieniu koloru różowo-koralowego albo coś w ten deseń.

-Widziałam coś takiego kiedyś u Seo, ale klucza nie kojarzę. Skąd to masz, sunbae?

-Hmm, czy... kiedykolwiek ty albo Woohyun mówiliście Seo Hee o miejscu, gdzie spotykałem się z Jinnie?

Zagryzłam dolną wargę. Coś musiało się wydarzyć, że o to pyta, ale jeśli mu się przyznam, to nie będzie zadowolony, a ja zamierzałam jeszcze trochę pożyć.

-Mm, cóż... - zastanowiłam się. Musiałam to dobrze teraz rozegrać. – Omawiałam z nią niegdyś tę kwestię, ale nie otrzymała ode mnie tych informacji.

-Woohyun jej powiedział?

-Tego nie wiem. Gyu sunbae... czy... coś się stało?

-Może zapytam inaczej: czy kiedykolwiek namawialiście ją do odwiedzenia tego miejsca.

-Nie, sunbae. Przynajmniej ja jej odradzałam. Czekaj, czemu nagle o to pytasz?

-Takich przywieszek mogą być setki, prawda? – spytał tak, jakby oczekiwał potwierdzenia.

-Mm, oczywiście. Ktoś to zgubił, a ty znalazłeś? – dopytywałam się.

-Najprawdopodobniej tak.

-A co chciałeś od chłopaków?

-Pogadać.

-Tylko ostrożnie, dobra? Nie chcę więcej konfliktów między wami, po prostu... wybacz im i pozwól robić to, co chcą – próbowałam być delikatna, bo jednak nie zależało mi na skrzywdzeniu przyjaciela. - Sunbae, posłuchaj... Nie popierałam i dalej nie będę popierać twojej strategii względem Kim Ye Bi. Nie staję w jej obronie, ale nic się nie zmieniło, nadal uważam, że dzielnie się zachowałeś, a ona ma wielkie pokłady cierpliwości względem ciebie.

-Nie przypominaj mi, proszę.

-Podzielisz się jej numerem? Chcę jej złożyć gratulacje – wykonałam aegyo, które zazwyczaj działało na Sunggyu.

-Nie, zapomnij – pstryknął mnie palcem w sam środek czoła, więc doznałam elektrycznego szoku.

- Odpuść chłopakom – poprosiłam i złożyłam rączki, pocierając je o siebie.

-Jejku, chcesz to zostań. Będziesz miała potwierdzenie, że nie zamierzam im więcej narzucać własnego zdania.

-Będzie dziś grill? – zasugerowałam.

-Jest zbyt zimno, poza tym... wybacz Hyuna-ah. Muszę coś załatwić...

-Sunbae, ale gdzie ty byłeś tak naprawdę? – przywarłam do jego ramienia, bo coś mi podejrzanie pachniało. Sunggyu zaczął wypowiedź, lecz urwał ją. – Tutaj – wskazałam palcem na swoją małżowinę uszną.

-Powiedziałem ci przecież, że wychodzę na spotkanie biznesowe i tak było. Niedawno wróciłem, to droga zajęła mi prawie godzinę czasu – Sunggyu próbował mnie odsunąć od siebie, ale bezskutecznie, bo jeszcze bardziej uwiesiłam się na jego ramieniu.

-Nie było cię siedem godzin – wygarnęłam mu w grzeczny sposób, a on ścisnął mi po przyjacielsku nosek.

-Musiałem dokładnie omówić zasady współpracy CYS i Infinite. Niestety ktoś ma zbyt duże mniemanie o sobie i trudno było negocjować – westchnął, po czym uwolnił mój nos spod delikatnego uścisku swoich palców.

-Hmm, dlaczego? Myślałam, że miałeś problem tylko z L i Ye Bi...

-Długo by tłumaczyć, ale w skrócie: chodzi o to, aby trzymać się pewnych ograniczeń. Spotkania są okej, ale libacji alkoholowej nie akceptuję. Musiałem przetłumaczyć pewnej osobie, że jest niekompetentna...Nawet nie wiem, czemu próbuję, ale staram się nie być zbyt odpychający. Nie mówię o politycznych poglądach, bo nie o to chodzi.

Uśmiechnęłam się i cały czas trzymając się go jak koala drzewa bambusowego, wyjęłam szminkę z lewej kieszeni spodni, poprawiłam nią swe usta, a następnie stanęłam na jego stopach i cmoknęłam mocno w policzek. Sunbae wrócił na dawne tory i chciał w mądry sposób przedstawić chłopakom, co robią źle. Pracował również nad Wu Zhan Zhan, nieporadną liderką Can You Smile, więc dlatego nagrodziłam mu to intensywnym, soczystym, przyjacielskim całusem. Zasłużył po tym wszystkim, co przeszedł. Teraz miał na policzku mały odcisk szminki o smaku pomarańczy i zielonej herbaty z moich ust.

-Czyli masz misję do wykonania.

-Niestety, muszę przemyśleć taktykę, bo jutro znowu czeka mnie rozmowa z liderką CYS.

-Dostałeś od niej zadanie?

-Powiedzmy. I to wymaga, abym ponownie wyszedł, ale zobaczę.

-Znajdź czas, by zjeść z nami obiad. Przy okazji, sunbae, L dowiedział się ciekawych rzeczy od swojej dawnej noony, nie miał możliwości podzielić się nowinkami, więc trzeba go przycisnąć, aby zaczął składać zeznania. A, sunbae?

-Mhm?

-Co byś zrobił, gdyby Seo Hee... gdyby wiedziała o tym szczególnym miejscu?

-To by było nieco problematyczne, ale na razie się o to nie martwię – odpowiedział, a następnie wykorzystał moją nieuwagę i odsunął mnie. – Dasz chwilkę? Zejdę zaraz.

-Okej – zasalutowałam i wyszłam, by dać mu trochę prywatności. Sunbae znowu zaczął być komunikatywny i nie zamykał się w somie. Tak jest, sukces! Kim Sunggyu is back!

ÄÄÄ

(Baekhyun)

     Wyszedłem jeszcze później niż chciałem. Nie dość, że zasnąłem nie w swoim dormie, to jeszcze obudziłem się w południe. Dobrze, że przeczucie mnie nie myliło i na wszelki wypadek przygotowałem niezbędne rzeczy. Przynajmniej w kwestii higieny osobistej mogę być z siebie dumny, bo co do kwestii spełecznej, to z tym krucho, a świadczy o tym fakt, że tak zwyczajnie wbiłem do mieszkania osobie, której nie znam za dobrze.

Wziąłem potrzebne przyrządy, które przydają się o każdej porze dnia i nocy, więc nie musiałem spalać się ze wstydu, że kogoś zniesmaczy mój potworny wygląd. Chociaż i tak śpieszyłem się jak tylko mogłem, jednak odczuwałem dyskomfort z używania tej samej łazienki co koleżanka z wytwórni, szczególnie że zaoferowała użyczenie mi swojej suszarki oraz nawilżającej maski na oczy. To było jednak za dużo, więc przemyłem na szybko twarz, zęby i przesuszyłem łeb w tradycyjny sposób. Junmyeon hyung dzwonił do mnie aż dwadzieścia razy. Oprócz tego telefon zarejestrował pięć nieodebranych połączeń od innych osób, w tym dwa z nieznanego numeru. W trakcie czekania na możliwość wyjścia, zabunkrowałem się na balkonie, podczas gdy Ye Bi zajmowała się jakimiś swoimi zajęciami. Próbowała wmusić we mnie przeprosiny, ale przecież nie winiłem jej. Odradzała mi przychodzenie aczkolwiek zgodziła się mnie przyjąć. To była tylko i wyłącznie moja wina, że jej nie posłuchałem. Przygotowała mi herbatę i sałatkę z grzanek, bo po tym wszystkim, co dla mnie zrobiła nie wypadało odmówić. Zjadłem późne, lecz pyszne śniadanie, nie zostawiając nawet okruszka. Ye Bi nie odeszła, dopóki nie skonsumowałem, bo jak to ona powiedziała, „nie chce mnie mieć na sumieniu". Sam nie wiedziałem, co lepsze: czy stawienie czoła złemu liderowi na sucho czy z pełnym żołądkiem. Całkiem przypadkowo dowiedziałem się, że mieszkanie, do którego przyszedłem po raz drugi, należało do Bang Seo Hee. Wszystko przez to, że ta nawiedzona kobieta z piętra wyżej wzięła kota na balkon i złowróżyła pod adresem Seo. Nic dziwnego, że Ye Bi nic nie powiedziała. To, czy podejrzewała mnie o grzebanie po rzeczach, nie było istotne. Jestem pewny, że ta myśl nie zaprzątała jej głowy, nawet jeśli miała podstawy, aby mnie osądzać. Musiał być inny powód, dla którego Ye Bi nie chciała mi powiedzieć, kto był właścicielką. Najważniejsze, że wiem jedno: obie nie miały tu spokoju. Gdybym wyszedł, kot podążyłby za mną. Zachowywał się jak arystokrata i zupełnie bezkarnie naruszał przestrzeń publiczną należącą do wszystkich mieszkańców budynku. Do tej pory uważałem, że wiem, czemu Ye Bi tu przesiaduje. Istniało kilka powodów, ale teraz zaniepokoiła mnie obecność ciotki Im Jae Buma. Czy powinienem zasugerować Ye Bi, żeby jednak wróciła do dormu? Chyba dziewczyny jej tam nie zjedzą...

Poza tym coś musiało być z tym kociskiem poważnie nie tak, bo wylatywał na klatkę, gdy tylko ktoś próbował wyjść z mieszkania. Zauważyłem to osobiście patrząc przez wizjer. Wcześniej słyszałem plotki, że niektórzy z sąsiadów wynieśli się, bo przeszkadzało im, że pod budynek przychodziły sasaengi. Wcześniej tego problemu Seo Hee nie miała, a przynajmniej nie było takich informacji w mediach czy na forach fanowskich. Może dlatego Seo Hee zniknęła? Przez nietaktowane i niekulturalne zachowania różnych osób? Powodem mogła być również pani od wyjątkowo rozpieszczonego kota. To było bardziej prawdopodobne. To miłe, że Ye Bi martwiła się o moją kondycję psychiczną i odradzała przesiadywanie bez nauszników czy słuchawek, ale takie coś jak rozmemłany kot mnie nie zniechęcało. Powiedziałbym, że to wzmogło moją chęć zaprzyjaźnienia się z nią jeszcze bardziej. Przynajmniej stawiała sprawę jasno od razu, nie bała się odważnie wyrażać swoich poglądów. Seo Hee tak po prostu uciekła z kraju i gdzieś się podziewa. Jednak nie. W nowym photobooku była informacja, że Seo Hee wraca za pół roku. Za pół roku to nie wiem, czy chcę się dalej bawić w biasowanie modelki, która nie umie porządnie załatwić swoich spraw uczuciowych. Wolę jej chyba raczej nie spotkać, bo inaczej bym jej wygarnął prosto z mostu, co myślę o ludziach, którzy urywają nagle kontakt ze swoim partnerem lub partnerką. Tylko, że w tej kwestii myliłem się, miałem identyczną sytuację jak Bang Seo Hee. Byun Baekhyun, jestem nikim więcej, tylko głupim i żałosnym hipokrytą!

    Tak jak się spodziewałem, po przybyciu do dormu Junmyeon hyung kipiał gniewem i rzucił w moją osobę tysiące obelg we wszystkich językach, jakimi umiał się poprawnie posługiwać. Zniosłem to, nawet jeśli od dłuższego czasu po raz pierwszy czułem się nieswojo. Nie kontaktowałem się z Ye Bi w takich celach jak wszyscy dookoła sądzili, ale trudno było komukolwiek cokolwiek wytłumaczyć. Szczególnie po tej sesji zdjęciowej. Czy to tak źle, że chciałem przyjaźnić się z Ye Bi prywatnie, a nie na pokaz?

   Poszedłem wziąć prysznic i ogólnie ogarnąć się. Przemywałem właśnie zęby i gardło po raz dugi płynem Colgate Plax Fruity Fresh, kiedy drzwi otworzyły się, a następnie zamknęły. Przyszedł Sehun i przyniósł mi czysty ręcznik.

-Nie przejmuj się, Baek hyung. Suho hyung nie jest zły na ciebie – powiedział maknae i oparł się o ścianę. – SM dziś rano ogłosiło oficjalnie, że Kai i Jenny są parą. Podobno SM zgodziło się wykonać specjalny album z parą ShimKim. No i Suho znalazł na telefonie Kaia nagranie. Ostre rżnięcie mieli ostatnio...

-Nie współczuję mu, sam sobie szkodzi – stwierdziłem nieco obojętnie i powtórzyłem czynność, ponieważ zaczęło zbierać mi się na ostre wymioty. Nie miałem ochoty słuchać, co i jak Jenny i Kai robili, nie nadążałem. Myślałem, jak zapewne wielu zwykłych ludzi, że KaiStal było na poważnie. Jednak nie. Czysto snobistyczna zagrywka SM zniszczyła kolejnym osobom część ich romantycznego życia, chociaż po Jonginie spłynęło to jak po kaczce. Po pairingu BaekYeon SM brnęło w swoją chorą grę dalej - rozwalono KaiStal, a teraz Kaia promuje się z jakąś Koreanką z Kanady. Może przez to, że chodzi tyle do klubów nie robi to na nim wrażenia, ale gdyby mnie wkręcono w coś takiego ponownie, chyba mój mózg by zwariował. Mógł przynajmniej do Krystal powiedzieć 'przepraszam'.

ÄÄÄ

    (Zhan Zhan)

     No i proszę, Jenny dostała to czego chciała: uwagę od wielu osób, także tych obcych. Gratulowali i życzyli nowej parze jak najlepiej. Pisali na prywatne profile: jej SNS, kakotalk, LINE, cafedaum i wiele, wiele innych. Jenny nie blokowała tych userów, bo mówiła, że są dla niej wsparciem, a nie żywą obrazą jej osoby. Fani Jenny próbowali przedostać się do nas, kiedy wysiadałyśmy z vana, na szczęście ochrona zadziała i skutecznie odesłała niepożądane typy z terenu zastrzeżonego tylko dla odwiedzających, jeżeli mieli zgodę oraz dla nas – piosenkarzy z tejże wytwórni. Wow, niesamowite. Koczowali na placu przed wytwórnią całą noc aż do wczesnych godzin porannych, a gdy wyszła informacja o tym, że Kai i Jenny są razem, natychmiast zaczęły się popierające ten proces wykrzyki. Ktoś odpalił przed szóstą rano fajerwerki i mimo iż sprawdzałam na tablecie opracowany program lojalnościowy między Infinite a Can You Smile, to rozpraszało mnie to. Założyłam sobie zatyczki do uszu i ucięłam sobie drzemkę, ale i tak spóźniłam się dwadzieścia minut. Sunggyu sunbae nie skomentował mojego lekko opóźnionego przyjścia, był cichy i spokojny, czyli taki, jakim widziałam go na oficjalnych wydarzeniach biznesowych.

    Spotkanie z Kim Sunggyu sunbae przebiegło bez problemu. W międzyczasie udało mi się dowiedzieć, że miesiąc wstecz, przypadkiem rozmawiał z główną wokalistką mojego zespołu. Poinformował mnie o umownym kompromisie między nimi, ale kiedy poprosiłam o szczegóły, nie chciał nic zrelacjonować. Uznałam jego suchą relację za mało wiarygodną, jeżeli nie zmyśloną. Kim Sunggyu był ode mnie starszy, ale niech nie myśli, że łatwo mu odpuszczę. Nie może się oburzać jak dziecko tylko dlatego, że nie dam się przez niego okłamać. Mnie interesuje tylko to, żeby nie próbował mnie oszukać; nawet jeśli przekroczył magiczną liczbę nie oznacza to, że nie jest cwany jak lis. Jestem pewna, że wykorzysta te cechy, żeby mnie zmylić, a ja nie pozwolę osiągnąć mu tej satysfakcji. Dałam mu drugą szansę. Na jego oczach parę minut po ósmej zadzwoniłam do Ye Bi. Znałam jej grafik, wiedziałam, że ćwiczy u Lee Howona, więc telefonicznie przekazałam jej, że trening z Hoyą, również ten dzisiejszy, jest anulowany aż do odwołania. Sunggyu miał poinformować swojego kumpla i przyszykować się, żeby załatwić z nią sprawy. Spotkanie zakończyło się o trzynastej czterdzieści jeden. Ustaliłam termin ponownego widzenia się na jutro, dwie godziny wcześniej niż dzisiaj, choć on o tym nie musiał wiedzieć. Nie wiem, jak on sobie poradzi z zagospodarowaniem czasu, zostało mu dzisiaj już tylko późne popołudnie albo wieczór lub noc, ale to tylko jego wina. Żadne z nich nie było zadowolone, najbardziej Sunggyu-sshi, lecz nic nie stało na przeszkodzie. Mógł pomyśleć, nim wszedł na ścieżkę wojenną z Ye Bi. Skoro sami nie potrafią się pogodzić, to dostali termin ode mnie. Jutro znowu zobaczę się z sunbae z Woollim, by usłyszeć o jego postępach. Nie obchodzi mnie, choćby miał próbować całą noc, to ma być przygotowany, aby przybyć jutro o szóstej rano i zdać mi raport. Chcę konkretnych wieści, a nie owijania w bawełnę. Nie uznaję spóźnienia, więc niech go Budda chroni. Gdyby miał jakieś zastrzeżenia, to zapożyczyłam ten sposób radzenia sobie z problemami od niego, więc nie powinien czuć się niezadowolony z tego tytułu. W końcu to jego szkoła przetrwania i chociaż wlokę się z tyłu jak ślimak, nie nadążając za resztą, to w gruncie rzeczy realizuję to, czego w trakcie pięciu dni zdołał mnie nauczyć Kim Sunggyu.

    Chociaż nie było to nic pozytywnego, obawiam się, że czekam na moment, aż SM bezapelacyjnie każe Jonginowi i Jenny zakończyć związek, a co za tym idzie, wytwórnia oznajmi, iż w rzeczywistości była to strategia przeciwko sasaengom – tak jak w przypadku BaekYeon, a potem KaiStal. Nie mam na to słów. Wcale nie będę czuła z tego powodu negatywnych uczuć. Miałam nadzieję, że obecna sytuacja nauczy Jenny powściągliwości, trzymania języka za zębami oraz docenienia tego, co osiągnęła dzięki pracy innych. Jednak nie. Kiedy wpół do drugiej minęłyśmy się z Ye Bi na korytarzu, Jenny musiała przypiąć jej łatkę łatwej i taniej. Przy okazji znieważyła też Byun Baekhyuna i resztę chłopaków z EXO, którzy wzięli z naszą Ye Bi udział w charytatywnej sesji You're my twenty four. Ye Bi zignorowała ją po raz kolejny, może dlatego, iż teraz znajdowała się na celowniku wielu osób. Jednak „ktoś" nie miał z tym problemu. Gdyby nie szybka reakcja Hwanjin, sama bym uszkodziła Jenny. Ten liść, którego visual otrzymała od Hwanjin... nie znam odpowiednich wyrażeń, aby to opisać, ale spodobało mi się.

Poszłyśmy na trening, a Ye Bi udała się do innej części budynku prawdopodobnie po to, by zrealizować swój plan. Nim się rozeszłyśmy wymieniła się z nami uprzejmym grupowym uściskiem. Ye Bi nie pominęła nawet Jenny, a ją pewnie zatkało z wrażenia. Mogę chyba uznać, że nie jesteśmy i nie byłyśmy jej obojętne?

     Godzina piętnasta czternaście. Po treningu grupa miała wolne. Poprosiłam dziewczyny, aby ogarnęły dorm same, bo ja wrócę później. Nie ukrywałam powodu późniejszego powrotu i dziewczyny zaakceptowały moją chęć porozmawiania z Ye Bi. Yamari, Hwanjin oraz Yeon Mi również chciały zostać, ale poprosiłam je, by udały się do vana. Nie chciałam, aby nasz głupi manager zaczął znowu podejrzewać Ye Bi, że niby ona nas psuje czy coś w tym rodzaju. Istna bzdura.

     Czekałam na Ye Bi przed wejściem do biura CEO, ponieważ miałam ochotę zamienić z nią kilka zdań, chociaż wypadałoby, aby pojawiła się w dormie. Wtedy mogłabym się nią dłużej nacieszyć, ale do tego dojdzie innym razem. Teraz to nie był dobry moment – mogło wystąpić więcej komplikacji ze strony Shim Jenny oraz nieposkromnionego Im Jae Buma. Z drugiej strony wolałabym, żeby przygotowała się dobrze do spotkania z liderem Infinite. Wiedziałam, gdzie znaleźć Ye Bi, ponieważ wysłałam jej wiadomość, a ona mi odpisała. Przed spotkaniem musiała zmienić ubranie oraz makijaż, ponieważ kiedy widziałam ją półtora godziny wcześniej miała założone ciemne szkła kontaktowe, lekki, rozjaśniający fluid na twarzy i lekko pudrowy kolor szminki na ustach. Włosy lekko falowane, widać że naelektryzowane, niedbale spięte gumką, a jej ubranie stanowiła najzwyklejsza w świecie prosta jasnogranatowa długa bluzko-tunika, z rozcięciem po bokach, delikatnie odsłaniającym uda. Na nogach nie miała nawet cienkich legginsów, więc nie trzeba być geniuszem, by domyślić się, że musiała odczuwać zimno. 

Jej ubiór kończył się na pasujących kolorystycznie markowych, bajecznych tenisówkach firmy Skechers.

 Obecnie także miała rozpuszczone włosy oraz jeden z wielu zestawów ubraniowych, który wykorzystano na jej niedawnej sesji: granatowa, delikatnie prześwitująca bluzka z falbanami i marszczonymi rękawami, dopasowane spodnie z nogawkami kończącymi się parę centymetrów przed kostką. Całości dopełniały eleganckie szpilki z cienką klamerką na pasku. Mam nadzieję, że to nie żadna głupia kampania marketingowa...

-Eonnie, mogę zgłosić niezadowolenie? - odezwała się Ye Bi, kiedy wyszła z gabinetu. Nie miałam nic do wyglądu Ye Bi, ale będąc szczerą ze sobą muszę przyznać, iż w końcu wygląda tak jak powinna. Ten młody stylista ma prawdziwy talent. Chociaż wciąż trudno mi się przyzwyczaić do Ye Bi w blondzie, bo to daje wrażenie, jakby wszystkie problemy od razu od niej odeszły po wielu latach chaosu w życiu. Już wcześniej wyglądała ślicznie, ale obecny wygląd to dzieło w wykonaniu Choi Rena, a przynajmniej takie mam wrażenie. Ile on nad nią spędza dziennie czasu? Ile razy dochodzi do wizyt między nimi? Ile makijażu i ubrań jej szykuje i jak długo Ren przygotowuje się do pracy nad Ye Bi?

Stylista po raz kolejny przygotował Ye Bi cudowny makijaż, zadbał o włosy, żeby choćby jedno pasmo nie było naelektryzowane, a co więcej zajął się również jest strojem. Czuję, że to Ye Bi przypadnie otrzymanie najlepszego prezentu od SM w postaci niesamowicie zdolnego stylisty. Wiedziałam, że Yamari jest hetero, ale przyznała mi się, że przez Ye Bi zaczyna wątpić w swoją orientację. Cóż, nie mnie oceniać. Miło było widzieć, że Kim dongsaeng wygląda na szczęśliwą i że ludzie wokół niej mogą dostrzec, jaka jest naprawdę.

-Chodź tutaj, eonnie się stęskniła – poprosiłam ją grzecznie, a Ye Bi podeszła i przytuliła mnie.

-Hmm, przypomnę, że widzimy się kilka razy w miesiącu. Ostatnio na gali SM, na początku marca oraz w jego połowie, czyli dzisiaj – uświadomiła mnie Ye Bi. Mamy już połowę marca?! Jak ten czas szybko leci.

-To były krótkie spotkania – poczochrałam jej włosy. Nie powstrzymywałam się, nawet jeśli robota Choi Rena została teraz nieco zepsuta. Już po rozmowie z CEO, chociaż mam nadzieję, że to nie dla niego młody Choi ją tak wystroił. - Nie bolą cię nogi od tych szpilek? – zwróciłam jej uwagę, bo w tej chwili wyglądała na wyższą, choć normalnie jest najniższa z naszej szóstki. Ogólnie to Ye Bi ma długie nogi, o czym wie niewiele postaci. Nawet Yamari i ja takich nie mamy, a jesteśmy najwyższe. Inni dowiadują się o walorach ciała Ye Bi tylko wtedy, gdy nosi ubrania, które tą część ciała odsłaniają. I tak jak wcześniej prezentowała styl casual, tak teraz wyglądała pociągająco, głównie dla płci przeciwnej, chociaż pewnie i kobiety z wytwórni patrzyły na nią inaczej. Dobrze, że teraz miała zakryte nogi. Tak, czułam ulgę, kiedy Ye Bi nie nosiła ubrań odkrywających jej ręce lub wysportowane i długie nogi. Wolałam, kiedy dobierano jej rzeczy, które nie uwydatniały nawet najmniejszą część jej ciała. Ye Bi chyba też się tego wystrzegała, ale skoro stylista ją tak wyszykował, to chyba nie miała większego wyboru. Cóż, Jenny miała być o co zazdrosna, w końcu Ye Bi była naturalnym okazem zdrowia – jako jedna z nielicznych dziewczyn spod SM. Chociaż z drugiej strony ktoś serio powinien ją kontrolować. Dziewczyna waży mniej niż czterdzieści osiem kilogramów. Nie wierzę, że ostatnio spędziła parę dni w łóżku tylko przez zwykłe przeziębienie. Musiało kryć się za tym coś więcej.

-Zaraz zdejmę te buty, musiałam tylko coś załatwić i stylista namieszał, także widać, co zrobił, ale nie czuję różnicy, mam tylko jakieś siedem centymetrów w górę, ale nawet w nich nie dobiłam do metra sześćdziesięciu. Obcas nie jest wysoki, nie lubię takich, wolę dłuższe – wytłumaczyła i założyła na siebie wełniany cardigan do kolan, tylko ten kolor budził we mnie niesmak, no ale to nie moje zmartwienie. No cóż, biznes wymaga wielu wyrzeczeń oraz poświęceń.

-Mam nadzieję, że nic sobie nie planowałaś na dzisiaj – zagadałam do niej.

-Miałam mieć trening, ale nie wiem, czemu zadzwoniłaś dziś rano i powiedziałaś, że odwołany.

-Nie obchodzi mnie, co zrobisz, ale masz się z tym człowiekiem pogodzić. Poza tym nie wiem, czy wiesz, ale jest możliwość, że przywrócą projekt wcześniej.

Poszłyśmy do windy, pora było opuścić mury SM.

– Sunggyu-sshi jest ważniejszy niż wyrabianie sobie mięśni – próbowałam ją zmotywować, na co Ye Bi rozszerzyła oczy ze zdziwienia.

-CEO Lee powiedział, że on chętnie przystanie na współpracę, tylko to jest zależne od CEO Woollim. A jeśli chodzi o mój strój: stylista ma później spotkanie i muszę z nim pojechać. Posypały się oferty po współpracy z EXO, tylko że on sam nie może się zgodzić. Nie mogę się przebrać, właściwie to mam dwadzieścia minut przerwy i pół godziny na dojechanie na miejsce, eonnie. Przepraszam za sprawianie problemów, wiem, że wzbudzam kontrowersje.

-Nie Ye Bi, ogarnęłam dziewczyny, a przynajmniej próbowałam – poprawiłam ją i wcisnęłam odpowiedni przycisk. Winda zaczęła zjeżdżać w dół. - Chociaż nad Jenny chyba nikt nie zapanuje. W każdym razie już więcej imprez nie będzie – zadeklarowałam. – Nie chcę, żebyś czuła, że pozwalamy jej znęcać się nad tobą. To ja cię przepraszam. Dziewczyny nie były sobą ostatnio, ja też...

-Nie no mogą być parapetówki, tylko z umiarem. Eonnie, mogę ci pomagać, nie mam z tym problemu, tylko że to chłopaki z Infinite nie lubią u nas przesiadywać. To znaczy... lubią, ale z drugiej strony narzekali ostatnio, to znaczy wtedy, kiedy was nie było, że mają półtoragodzinną drogę powrotną od nas do siebie, a taksówki są drogie w tej dzielnicy – wyjaśniła, a mi otworzył się nóż w sercu. Miałam ochotę poprzytulać ją za wszystkie czasy i wyjaśnić, że wcale nie chcę się nią wyręczać, choć może tak to wygląda.

-Ye Bi, co do tych pseudo-kameralnych zlotów na nasz dorm... - zaczęłam, ale dongsaeng przyłożyła mi palec na usta. Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłam...

-W sumie dobrze, że nie było mnie tu od rana, tylko przybyłam po pierwszej. Te sasaengi musiały dać się wam we znaki, więc pewnie się nie wyspałyście, a potem jeszcze ten intensywny trening. Wszystkie jesteście na pewno zmęczone.

- Nadal masz ten indywidualny plan? – spojrzałam w telefon, ponieważ zrobiło się trochę niezręcznie.

-Już wszystko zakończone, musiałam tylko porozmawiać z CEO, dostałam telefon od niego tuż po tym, jak ty zadzwoniłaś do mnie. Byłam na nogach przed siódmą rano, ale musiałam czymś jeszcze się zająć. Do pierwszej w południe nie pojawiłam się w wytwórni przez własny grafik.

-Ye Bi wróć do dormu – poprosiłam ją.

-Umm, przemyślę.

-Wiem że Jenny jest nieznośna, ale...

-W porządku eonnie, dziękuję za troskę.

-Ye Bi, nie odpowiedziałaś mi już na dwa pytania – przypomniałam jej.

-Jakie?

-Najpierw pytałam o twoje plany na dziś wieczór.

- Odpowiedziałam, że zostały rozwalone przez to, co mi zaplanowałaś.

-To drugie pytanie, nie powiedziałaś mi, w jaki sposób zamierzasz się pogodzić z...

    Ye Bi położyła mi rękę na usta. Drzwi windy otworzyły się i weszły dziewczyny z Red Velvet. Obie przywitały się ze mną, a z Ye Bi tylko Wendy. Czy między Ye Bi a Irene doszło do konfliktu? Mogę się jedynie domyślać, o co poszło...

-Zdzwonimy się jeszcze, to do pogadania potem – powiedziała Ye Bi i wsiadła do samochodu, gdzie najpewniej czekał na nią stylista. Nie zdziwię się, jeśli będzie musiała podpisać kontrakt z jakaś wytwórnią modelingową.

ÄÄÄ

(Ye Bi)

    Rozumiałam, że przed Renem otworzyły się szeroko drzwi i nie przyjął byle jakiej oferty, jednak mimo wszystko dowiedziałam się tego samego dnia. Ren miał całkowity zakaz informowania mnie i nie powiedział, w jakim celu przygotował mi taki zestaw. Okazało się, że o imprezie było wiadomo już dzień po tej wielkiej gali, tylko że nikt nie raczył mnie poinformować. Renowi wręczono jedną z najbardziej pożądanych i prestiżowych nagród przyznawanych tylko najlepszym stylistom. Byłam tylko projektem pomiędzy SM a Starship, dlaczego to ja miałam uczestniczyć w rozmowie między Renem a jakimś przedstawicielem? Cóż, dobrze, że CEO wyjaśnił, lepiej późno niż wcale...

    Rozmowy trwały dwie i półtora godziny. Jakiś horror. Niby było miło i sympatycznie, ale po dwóch lampkach wina, którego koniecznie musiałam skosztować, moja głowa powoli odmawiała posłuszeństwa. Do domu wróciłam po osiemnastej i podłączyłam telefon do ładowarki, ponieważ bateria była bliska powiedzenia „bye-bye". Otworzyłam swoją szafę, lecz szybko zrozumiałam, że nie tak prędko wybiorę sobie nowy zestaw ubraniowy włącznie z butami. Przeszłam do łazienki i otworzyłam półkę w celu znalezienia odpowiednich kosmetyków. Zhan eonnie chce potwierdzenia, że pogodziłam się z liderem Infinite? W porządku, dostanie tyle dowodów, że aż jej pójdzie w pyzate policzki. Zastanawiałam się nad pewną sprawą, która w sumie była interesująca. Skoro Choi Ren był tak sławny, to dlaczego nie zaproponowano kontraktu jakiemuś modelowi ze Starship? Czy koniecznie musiał wybić się na mnie? Nie, na pewno chodziło o coś innego. Ren nie był osobą, która wykorzystałaby kogoś na własną korzyść.

Po przepłukaniu makijażu mleczkiem zaczęłam przeszukiwać szafę, żeby móc się przebrać w coś odpowiedniego.

ÄÄÄ

(Sunggyu)

    Spędziłem miłe popołudnie z resztą Infinite oraz Hyuną. Nic nie zapowiadało na to, że dobry nastrój może się popsuć. Od szesnastej do wpół do osiemnastej otrzymałem wiele spam-wiadomości, przez co w złości rozwaliłem Sungjongowi pluszaka, którego miał od dziesięciu lat. Powinienem wyłączyć to głupie urządzenie, ale z drugiej strony ktoś z wytwórni mógł zadzwonić, chociażby wszędobylski i bardzo dociekliwy manager, więc chcąc nie chcąc musiałem pozostawić telefon w spokoju. Myślałem, jak powiedzieć Sungjongowi o małej masakrze, której przypadkowo dokonałem na jego misiu, ale ponownie rozległy się wibracje. Zacząłem przeklinać w myślach i nie patrząc nawet na numer, przeszedłem do wiadomości. Zaatakował mnie różowy humor Wu Zhan Zhan.

Odwagi przy konfrontacji z Ye Bi (◕‿◕)"

Nie wiem, kiedy pozwoliłem jej mówić do siebie na „ty", poza tym... Jakiej Ye Bi? I skąd ona wie, że już z nią nie rozmawiałem? Czy ona jest jakimś medium?!

Schowałem telefon pod poduszkę i ułożyłem się wygodnie na łóżku. Przed dwie godziny próbowałem czytać dawno niekontynuowany tom powieści przygodowej, której akcja rozgrywała się w dziwnym, odchodzącym od wszelkiej normalności i zasad, alternatywnym uniwersum. Nabrałem na to ochoty ponownie, kiedy miesiąc temu omal na własne życzenie nie wjechałem w ciężarówkę. To nie tak, że próbowałem targnąć się na swoje życie, tak po prostu wyszło. To nie, że nie doceniałem tego, co zrobiła kluska, ale czułem się niezręcznie, że zawdzięczam jej ochronę przed śmiertelnym wypadkiem. Nie stresowałem się jej obecnością, ale odczuwałem ogromny brak pewności siebie oraz w wiary w umiejętność do czegokolwiek.

    Nie dość, że kluska wprowadziła nerwową atmosferę, to jeszcze niepotrzebnie dałem się opanować negatywnym emocjom. Nie miałem za dużego wyboru, musiałem dać jej poprowadzić samochód. Nie zabiłbym siebie, lecz także i ją! Nie mogłem nic poradzić na to, że zwróciła się do mnie nieformalnie, dopiero jak powiedziała, że mam się natychmiast zatrzymać, to wykonałem tę prośbę aczkolwiek nie podobał mi się jej ton. Zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji, kiedy do moich uszu dobiegł głośny dźwięk klaksonu kierowcy jadącego z naprzeciwka.

     Nie da się przewidzieć wszystkiego, więc jednak zabolało, kiedy po kilkunastu latach na nowo odnalazłem powód, dla którego Jinnie postanowiła wybrać 'mniejsze zło', a przynajmniej tak sądziła. Cóż, może dla niej rzeczywiście było lepiej spędzić ostatnie miesiące, jeżeli nie tygodnie swojego życia z kimś, kto wspierał ją materialnie. Ja tej stabilizacji wówczas nie uzyskałem, dopiero cztery lata po odejściu Jinnie. I chyba to było powodem tych dziwnych wydarzeń na drodze z Daejeon do Seoulu. Głupie przemyślenia. Kim Sunggyu, kto ci kazał wracać do tych momentów! Ale to już nieważne, teraz muszę zastanowić się, co zrobić, żeby porozmawiać z Kim Ye Bi. Z drugiej strony nie mam ochoty. Nie przemawia do mnie, choćby milion razy uratowała mnie od tragedii, to nie mogę tak nagle się przestawić. Wiem, że zwykłe 'dziękuję' za uratowanie życia to za mało, ale potrzebowałem czasu. Kiedy odpowiednio odstresuję się, z pewnością w należyty sposób odwdzięczę się jakoś tej tęczowej klusce. Póki co sięgnąłem po nie do końca grzeczną lekturę. Dałem sobie na wstrzymanie i dotrzymałem słowa. Nie atakowałem jej. Tak, znałem umiar tej chorej sytuacji, nie dolewałem więcej oliwy do ognia. Z pewnością mogę powiedzieć, że nie chciała doprowadzić do czyjegoś zejścia ze świata czy coś. Była stuknięta, ale na pewno nie ma na rękach plam ludzkiej krwi. Nie musi się wstydzić, w końcu to dzięki jej dobrej woli wróciłem do dormu w całości, a nie w kawałkach.

    Miałem teraz inne zmartwienie na głowie, sprawa Ye Bi musi zostać przełożona na inny termin, chociaż nie wiem, czy wciąż wypada mi martwić się o to dziwne dziecko. Niby teraz sesję wykonała pod kątem Dongwoo i Myungsoo, ale to o niczym nie świadczy. Dlaczego nie zadzwoniła choć raz. No dobra, nie do mnie, to chociaż do ulubionych hyungów?!

    Wu Zhan Zhan nie chciała mi odpuścić. Męczyła mnie dziś straszliwie, ma „te dni" czy co?!

    Urządzenie postanowiło ponownie mnie zdenerwować. Tym razem sygnał był dłuższy, a to oznaczało nadchodzące połączenie. Po sześciu nieodebranych połączeniach, przyjąłem to najnowsze.

-Sunggyu-sshi, przyjdź do kawiarni, bo inaczej Zhan nie da panu spokoju. To znaczy... Proszę. Mi też to nie odpowiada, ale...

-Hej, hej. Chwila. Po pierwsze naucz się dzwonić o przyzwoitych porach, nie masz zegarka? Jest już późny wieczór.

-Wieczór do godziny dwudziestej pierwszej.

-Dobra, nie poprawiaj mnie, mów, co chcesz i się rozłącz – odechciało mi się zripostować, bo do dziewczyny i tak nic by nie dotarło.

-Mówię, żebyś ruszył się i przyszedł do kawiarni.

-Jakiej kawiarni?

-Mint Heim, Hongdae. Pojedź metrem, to tylko szesnaście minut, chyba że wolisz taksówką, ale nie polecam, bo to wyniesie dłużej i drożej.

-Ej, ale nie...

-Zgódź się, Sunggyu-sshi. Skoro ja mogę się poświęcić dla Zhan, to ty też. Jestem prawie na miejscu. Jak się zdecydujesz, to odpisz, że jesteś w drodze czy coś.

-Wyjątkowo zgodzę się, ale masz nigdzie się nie ruszać – udzieliłem jej odpowiedzi od razu.

-Nie, no skąd – skoro zadzwoniła, to chciałem dowiedzieć się czegoś więcej, ale kluska rozłączyła się. Pięknie! Czy dzisiaj jest dzień bez formalnych zwrotów? Ani Wu Zhan Zhan, ani ten pokręcony człowiek Kim Ye Bi, nie trzymały się odpowiednich zwrotów. Chinkę to akurat można usprawiedliwić, co do tej kaleki kluski, mam wątpliwości. I to spore. Ale niech jej będzie. Nie miałem pojęcia, co to za miejsce, najwyżej sprawdzę na mapie, gdy będę na miejscu.

    Wygrzebałem z szafy ubrania, wziąłem telefon i słuchawki. Zasunąłem kieszeń, nałożyłem odpowiednie buty i wyszedłem z pokoju zamykając drzwi kodem. Oczywiście, że pojadę metrem, muszę tylko szybko iść, żeby zdążyć. Kolejny odjazd za półtora godziny, a ja tak długo czekać nie zamierzałem. Na taksówkę nie mam pieniędzy, więc jedyną opcją pozostaje metro, a po ostatniej przygodzie, swojego auta wolę tak późno nie prowadzić.

    Jedynym pozytywem, jaki dostrzegam w wyjściu tak późno, to to, że wieczór jest przyjemny oraz w miarę ciepły jak na marzec. Nim wszedłem do kawiarni, mój telefon ponownie zawibrował. Nie słyszałem dźwięku jadąc metrem, ale elektroniczne urządzenie znowu zostało zaatakowane przez napływ wiadomości. Dwadzieścia smsów, czy ta Chinka nie zna umiaru?

Wszedłem do środka i dyskretnie zacząłem się przechadzać między stolikami, ale nigdzie nie dostrzegłem tego tęczowego jednorożca czy co to tam było. W tej chwili mój telefon zawibrował ponownie. Jeżeli to znowu ta zwariowana liderka, to się wścieknę!

Prosto i po lewej stronie przy ścianie"

Muszę przyznać, że gdyby nie ta wiadomość, to bym wyszedł, gdyż zacząłem mieć obawy, iż główna wokalistka wystawiła mnie tak samo jak wcześniej liderka CYS.

-Przyszedłem – oznajmiłem i usiadłem na wolnym krześle.

-Liczę na to, że sunbae ma jakiś plan...

-Chwila, co? Kazałaś mi tu przyjść, bo sama byłaś zbyt leniwa, by coś wymyślić?

-Dlaczego mnie atakujesz, Kim Sunggyu-sshi? Nie wiesz, co chciałam powiedzieć.

-W sumie racja...

-Przepraszam, że zapytam, ale czy z panem jest w porządku?

-Po prostu przejdź do tego, co chcesz powiedzieć – ponagliłem ją i wziąłem do rąk ulotkę kawiarni, w której właśnie siedziałem.

-Ja jestem przygotowana na wszelkie negocjacje, pytanie tylko, czy sunbae jest, bo jeżeli nie, to moje negocjacje pozostają niekompletne. Może na początek niech pan powie, czy już w porządku.

-Z czym?

-Samochód. Jak pan to przeżył, że usiadłam za kółkiem i prowadziłam?

-Musisz o tym tak głośno mówić? – spojrzałem na nią, przekazując jej, iż pragnę, aby uciszyła się.

-Racja, przepraszam. Mogę zaproponować obejrzenie albumu? Pan może złożyć podpis, a ja przekażę Zhan Zhan eonnie – zasugerowała i wysunęła w moją stronę duży zeszyt.

-Co to takiego?- spytałem.

-Mam nadzieję, że ułatwi panu podjęcie decyzji. Proszę zweryfikować swoim okiem eksperta, w razie pytań mogę odpowiedzieć. To dla pana.

-Ustaliliśmy, że nie będę już was krytykował ani nic, ale powiedz mi, co to takiego – poprosiłem, bardzo starając się nie wybuchnąć złością.

-Informacje o każdej z nas, których nie podałyśmy do publiki, ale mam zgodę, żeby panu pokazać. Nie wiem, co znajduje się w środku. To album ogólny i przygotowałam również dwa inne, ale nie mam albumów pozostałych dziewczyn, jedynie swoje.

-Przygotowałaś się jak na wojnę.

-Nie zamierzam z panem walczyć. Ma pan prawo do własnego zdania jak wszyscy, ale wolałabym, aby ta sytuacja sprzed miesiąca nigdy więcej się nie powtórzyła. Jeżeli do tego dojdzie, to nie wiem, czym to się skończy.

-Zadam ci osobiste pytanie.

-Zależy, jak bardzo osobiste.

-Zrobimy tak: oficjalna wersja dla twojej liderki będzie taka, że dałaś mi dowody potwierdzające waszą tożsamość. Nie będziemy więcej kombinować – zasugerowałem.

-Oczywiście, to właśnie zrobiłam. Nie może pan powiedzieć, że...

-Widzę, widzę. Jesteś przygotowana i na wszystko masz odpowiedź, nawet gdybym chciał, to nie mam argumentów, którymi mógłbym cię pokonać. To jest w sumie na duży plus. To jedna sprawa.

ÄÄÄ

(Ye Bi)

     Kiedy wszedł do kawiarni, nie od razu go rozpoznałam. Popijałam sobie miętowe americano i od czasu do czasu obserwowałam tłum. Nie zwracałam uwagi na każdego, kto przychodził lub wychodził; raczej wątpiłam do ostatniej chwili, aby się zjawił. Moje brzydkie nawyki, dzięki którym nauczyłam się rozpoznawać każdego z Infinite nadal we mnie tkwiły, więc na szczęście lub nieszczęście, zauważyłam Kim Sunggyu. Tych dłoni i smukłych palców nie udało się zapomnieć. Dziękowałam sobie w duchu, że założyłam spodnie, które nie odkrywały kolan, chociaż i tak nie miałam się czego obawiać, Sunggyu-sshi nie był kimś, kto zrobiłby coś dziwnego publicznie.


Może prywatnie nadal miał swoje dziwne fetysze, ale nic o tym nie wiem. W każdym razie nie miałabym podstaw, by twierdzić, iż postać ubrana w mało oficjalne rzeczy była tym, kim miała być. Trzymałam nogi pod stołem blisko siebie, bo jednak głupio by było, gdyby przypadkiem położył rękę nie tam, gdzie trzeba. Może nawyki hyunga zmieniły mu się, nie wiem, ale po ostatnich zachwytach wolałabym, żeby nie miał gdzie ulokować spojrzenia. Znając sunbae, to skrytykowałby mnie za ubiór, tak jak ostatnio w tym domu należącym do niego i Jinnie eonnie, jednak teraz w ogóle się nie czepiał. Gdzieś między wierszami powiedział parę miłych słów. Nie otwierał zeszytu teraz, chociaż nie wiem, z czym zwlekał, więc sięgnęłam do torby, którą miałam cały czas przy sobie i położyłam na stole kopertę. Po jego ostatniej wypowiedzi wywnioskowałam, że ma do mnie kilka spraw, ale nie śpieszył się z przedstawieniem ich.

-Co ty znowu się wygłupiasz... - zwrócił mi uwagę.

-Chcesz wrócić wcześniej do dormu, to słuchaj – przerwałam mu. – Po pierwsze, proszę nie czuć się moim dłużnikiem, nic takiego się nie stało, proszę się... wyluzować. To też do przejrzenia, ale spokojnie może pan odpieczętować kopertę tutaj – wytłumaczyłam.

-Hej, chyba nie złożyłaś na mnie pozwu...

-Nie mam ochoty panu tłumaczyć po raz kolejny, ale chyba muszę. Nie ma potrzeby zmuszać się do niczego, przecież Zhan Zhan nie kazała panu się od razu zaprzyjaźniać czy coś, proszę mnie po prostu wysłuchać.

-Mówisz za dużo i używasz nieodpowiedniego tonu – upomniał mnie.

-No cóż, byłoby dziwnie, gdyby pan zrobił się nagle milutki jak owieczka, więc jest po równo – odpowiedziałam, co by sobie nie myślał, że tak po prostu będę ignorować jego uwagi pod swoim adresem.

    Po przejrzeniu zawartości podłużnej, kolorowej koperty, położyłam na stolik ostatnią rzecz, którą przygotowałam.

-Czy ty sobie żartujesz? – popatrzył na mnie jak na idiotę.

-Nie, nigdy – zaprzeczyłam.

-Chcesz mi wmówić, że tak po prostu próbujesz mnie przekupić waszymi gadżetami w zamian za milczenie i nie rozpowiadanie tego, co przydarzyło się na drodze?!

-W kopercie powinna być petycja, której pomysłodawczynią była Kim Hyuna-sshi. Jest pan zdziwiony, że posiadam ten dokument?

-Owszem. Za dużo wiesz i nie podoba mi się to.

-Co powie pan na temat zestawu notesów? To z edycji limitowanej, tylko nie wiedziałam, który wziąć. Każdy inny – objaśniłam mu.

-Ej, Ye Bi. Zapytam o jedną rzecz i...jeśli możesz to powiedz.

-No nie wiem, czy mogę. Zależy, co pan chce wiedzieć.

-To – wskazał na zawartość koperty. – Dlaczego masz coś, co podpisała Bang Seo Hee? Konkretnie... Petycję o przywrócenie mojego zespołu.

-To ona była jedną z głównych osób, które podpisały petycję o wasze przywrócenie? –spytałam zdziwiona.

-Z tego pisma wynika, że tak.

-Prosiła, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, to żeby przekazać – odpowiedziałam i dopiłam do końca swoją pyszną kawę.

-Znasz ją?

-Można tak powiedzieć.

-Nie udałoby się z nią jakoś skontaktować?

-Nie wiem, co ma pan na myśli. To jakaś rodzina?

-Trudno powiedzieć. To po prostu ktoś, kogo kiedyś spotkałem.

-Może zajęta, sesja albo coś. Kto to może wiedzieć. Ale hmm, to chyba nie pana zmartwienie.

-Teraz mam na serio pytanie niecierpiące zwłoki. To...odnośnie tego, co prawie stało się miesiąc temu. Może tego nie widać, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że jestem wdzięczny za to, co zrobiłaś. Czy mogę... jakoś się odwdzięczyć? Wybacz, nie mam pomysłu na ogarnięcie tego sam.

-Muszę pomyśleć, żeby nie wyjść na infantylną znowu – odparłam w nawiązaniu do jego poprzedniej wypowiedzi. Nie myślałam, że Infinite będzie w jakiś szczególny sposób tęsknić, zwłaszcza Sunggyu hyung. Nadal nie mam wyrzutów sumienia, jeśli chodzi o to, że odwiedził miejsce, w które w specyficzny sposób odkryło przed nim prawdę o tym, jaka była eonnie.

-Namyślaj się szybciej, jesteś wolna jak ślimak czy co? – pomachał mi ręką przed oczami.

-Ojej, nie mogę być wolna jak ślimak. Do następnego razu poczytaj trochę o mnie z tego notesu. A i przekaż Myungsoo- sshi, że te róże z kolorowego papieru toaletowego uzupełniają się ładnie z tym kaktusem, co dałeś Can You Smile.

-Co?!

-Co jest?

-Możesz... powtórzyć? Co z papieru?

-Róże. Śliczne. Wasz visual jest mega, że potrafi takie rzeczy.

-W Infinickiej rodzinie wszyscy są wyjątkowi. Czasem podejmują głupie decyzje, ale są zgrani. Mam nadzieję, że CYS czegoś się nauczą, a nie będą tylko upijały się wzajemnie z resztą mojej grupy.

-Ładne określenie – powiedziałam i zamiotłam chusteczką niewidziane okruszki ze stolika.

-Za dużo wiesz- powtórzył i puknął mnie palcem w czoło. – Coś na to trzeba poradzić, nie uważasz, klusko?

-Tak wyszło, nie przywiązuję wagi do takich spraw.

-Czekaj, gdzie ty idziesz? – złapał mnie za ramię i to z taką siła, że wpadłam na krzesło za sobą.

-Co z tobą nie tak, myślałam że już koniec.

-Chyba sobie żartujesz. Chciałaś odejść w połowie rozmowy?

-To nie była rozmowa. Nie uznaję wspominek na temat tej kontrowersyjnej postaci.

-Kontrowersyjna to jesteś ty i gdybym był całkowicie pozbawiony jakichkolwiek ludzkich odczuć, to już dawno byś wyleciała z wytwórni.

-Dlaczego mnie to nie dziwi, pan kryje jakiś dziwny uraz, tylko czy do właściwej osoby? Wątpię.

-Słuchaj, zawrzyjmy rozejm. Nie wypowiadaj się na temat Bang Seo Hee, bo dla każdego z Infinite to wyjątkowa postać i nazywanie jej 'kontrowersyjną postacią' brzmi jak obelga. Zapomnijmy także o tym, co było miesiąc temu. Uznajmy, że podaruję ci włamanie, tylko proszę, wyrażaj się. Ale jeżeli nie, to proszę bardzo. Z chęcią poinformuję Myungsoo, że jego nowa bias wyraża się bardzo niepochlebnie na temat jego przyjaciółki. Wyraziłem się jasno czy może wyrażasz sprzeciw? – spytał Sunggyu-sshi, ale nie dał mi czasu na odpowiedź. – Też wracasz metrem? – zmienił temat.

-Nie wiem...

-To się zastanów. Ja się zmywam. Sasaeng na dwunastej - dodał cicho, ale tak, że mogłam usłyszeć.

     Nie wiedziałam, co powiedzieć, miałam mieszane uczucia, kiedy wyszłam z Mint Heim. Ne posiadałam nastroju do użerania się z jakimś nowobogackim dzieciakiem poniżej szesnastu lat, który ma tak wykichane na szkołę, że wolę nawet o tym nie myśleć. Jak można mieć szansę i tak ją zmarnować? Na jego miejscu zamiast marnować cenny czas na czekanie na ulubionego idola, wróciłabym do domu i wzięła się ostro do nauki!

    Zeszłam po schodach i usiadłam na ławce. Kim Sunggyu nadal czekał.

-Podejdź tu – zawołał do mnie i trącił swoim butem obcas, przy mojej prawej nodze. Odwróciłam się zdziwiona w jego kierunku, ale wykonałam polecenie.

-Pamiętaj, że umowa obowiązuje, ale zostanie zerwana bezwarunkowo i natychmiast. Nie obchodzi mnie wtedy zdanie twojej liderki. Nie życzę sobie, żebyś pozwalała sobie na takie nieadekwatne wypowiedzi. Możesz tego nie wiedzieć, bo nie wszyscy wiedzą, ale zdaj sobie sprawę, że ze względu na to co jest oraz co robi, Bang Seo Hee nie można obrażać. A jeśli ja lub moi koledzy przyłapią cię na znieważaniu jej osoby, już dziś cię informuję, że cię pozwę. Radzę uważać na to, co mówisz oraz do kogo.

    Teraz to już całkowicie odebrało mi mowę. Choć trochę nie miało to sensu, bo najpierw sam narzekał, a potem bronił ślimaka. Nie wiedziałam, jak mam się do tego odnieść.

Ponieważ wsiedliśmy do tego samego metra, siedziałam cicho, lecz czułam dziwne, a zarazem przyjemne, ciepło rozchodzące się po całym ciele, nie tylko na sercu, lecz wszędzie. Nie rozumiałam, dlaczego Infinite wciąż mają o mnie takie zdanie i że w ogóle pamiętają. Zwłaszcza Kim Sunggyu, przecież wszystkie problemy mają swój początek w mojej osobie, to przeze mnie wytwórnia odmówiła im współpracy.

   Słuchałam muzyki przez słuchawki, więc nie dochodziły do mnie hałasy tworzone przez innych pasażerów, kiedy telefon zawibrował. Odblokowałam ekran przesuwając palcem w odpowiednim kierunku. Wcześniej działałam jakby pod wpływem jakiegoś transu, ale wszystko działo się tak szybko, kiedy godzinę temu potwierdziłam reaktywację swojego konta na ig. Spojrzałam na powiadomienie. Oficjalny post dotyczący comebacku i pierwsza wiadomość od Sunggyu hunga. Oberwało mi się oczywiście, że nowy photobook po tak długim czasie był głównie pod Dongwoo i Myungsoo. Hyung napisał, że tęskni. Wiadomość miała osiemdziesiąt dziewięć tysięcy serduszek. Jak on mógł tęsknić?!

- - - 

*Zdjęcie stroju seo Hee: biała koszulka i ciemna bluza oraz buty ze zdjęcia nr 1, spodnie ze zdj. nr 2

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top