*2*
Natan zacisnął pięści. Pierwszy raz w życiu czuł się poniżony. Zawsze to on wymierzał "sprawiedliwość" i tylko jego zdanie się liczyło. A teraz? Trafił na osobę, której jego zdanie nie obchodzi.
Chłopak zagryzł policzki od środka. Już miał unieść pięść i wymierzyć ją w blondyna, gdy w drzwiach pojawił się profesor - mężczyzna w podeszłym wieku. Adrien uśmiechnął się zwycięsko i jak gdyby nigdy nic usiadł na swoje miejsce. Starszy mężczyzna spojrzał pytająco na czerwonowłosego.
- Jakiś problem? - zapytał.
- Nie. - czerwonowłosy syknął pod nosem i udał się do najbliższej wolnej ławki.
Marinette spojrzała na swoją przyjaciółkę, która zdążyła za ten czas poprawnie usiąść w ławce. Wymieniły się zdawkowymi spojrzeniami.
- Czy on mnie właśnie obraził? - zapytała, przybliżając się do ucha Tikki.
- Zależy jak na to spojrzeć... - zaczęła czerwonowłosa, drapiąc się w głowę. - W praktyce tak, ale w teorii nie.
- Czyli?
- A co ja jestem! - fuknęła, odwracając się. - Domyśl się.
Marinette przekręciła oczami. Spojrzała kątem okna na blondyna, który nic sobie nie robiąc z tego, że właśnie zaczęły się zajęcia, włożył słuchawki do uszu i położył się na ławce. Granatowowłosa założyła ręce na piersi. Mimo że nie była to jej sprawa, co robi blondyn, to i tak denerwował ją fakt, że przyszedł się opierdalać. Nie lubiła takich ludzi. Zawsze byli problematyczni.
Westchnęła i oparła się na ręce, słuchając profesora. To nie jest moja sprawa, myślała. Nie powinnam go oceniać. Z jednej strony nieświadomie pomógł mi odgonić Natana. Może jest jednak dobrym gościem? Spojrzała kątem oka na chłopaka, który smacznie sobie spał. Kto wie...
***
Gdy zajęcia się zakończyły, wszyscy ociężale wstali z ławek i zaczęli kierować się w stronę wyjścia. Marinette spakowała swoje rzeczy i wraz z Tikki opuściła salę wykładową.
- Te zajęcia są coraz gorsze.. - jęknęła Lug, wyciągając ręce do góry. - Mam wrażenie, że siedziałam na darmo.
- Płacisz im za to, że tam siedzisz - Cheng zaśmiała się. - Ty, chociaż starałaś się słuchać, a nie to, co inni.
- Mówisz teraz o tym chłopaku?
Marinette spojrzała wymownie na przyjaciółkę. Tikki wiedziała, że ten typ człowieka denerwuje Marinette niemiłosiernie. Ona sama nie widziała w tym problemu dopóty nie przyszłoby jej pracować w grupie z taką osobą.
- To jego sprawa. - czerwonowłosa wzruszyła ramionami. - Mnie bardziej interesuje, kim on jest i skąd tu się wziął.
- Sama się interesujesz życiem innych bardziej niż ja. - prychnęła fiołkowooka. - To nie Twoja spra...
Cheng przerwała w pół zdania. Przed nią stanęła dobrze znana jej sylwetka. Mina od razu jej zrzedła. Tikki widząc chłopaka, założyła ręce na piersi i spojrzała na niego spod byka.
- Co ty tu robisz?
- Głupie pytanie, Lug. - prychnął. - Uczę się. Od tego są studia. - zmierzył ją wzrokiem. - Chociaż może ty tego nie rozumiesz.
- Studia są od płacenia za papierek. Więc nie pierdol. - przymrużyła wzrok, wysuwając język w jego stronę.
- Możesz dać nam chwilę? - spojrzał wymownie na Marinette. Czerwonowłosa spojrzała niepewnie na przyjaciółkę. - Przecież jej nie zjem.
- Dogonię Cię. - granatowowłosa westchnęła głośno.
Tikki uniosła ręce w geście kapitulacji. Spojrzała jeszcze raz na chłopaka łagodniejszym wzrokiem. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła przed siebie. Sama nie chciała go teraz widzieć. Jeśli miałaby konkurować z przyjaciółką o to, która bardziej cierpi na jego widok, to wysunęłaby się na prowadzenie. Bolało ją to, ale wyżej od miłości stawiała przyjaźń z Marinette.
Gdy czerwonowłosa oddaliła się, Marinette odeszła na bok z chłopakiem. Oparła się o ścianę i z założonymi rękoma czekała, aż chłopak zacznie mówić. Ciemnowłosy westchnął ciężko, przybierając taką samą pozę, co dziewczyna.
- Długo tak zamierzacie mnie wykluczać? - zapytał w końcu.
- Zasłużyłeś sobie po tym, co zrobiłeś. Ja po pewnym czasie mogę Ci wybaczyć, ale ona.. - wskazała na czerwonowłosą po drugiej stronie korytarza. - już nie. I w sumie się nie dziwię.
- Dobrze wiesz, że nie chciałem Cię zranić. - mruknął. - Faktycznie zachowałem się jak szczeniak. Nie powinienem grać na Waszych uczuciach, ale nie wiedziałem, co robić. Wiesz, jak to jest być jedynym facetem w paczce przyjaciół, gdzie masz dwie zakochane w Tobie koleżanki? - zapytał retorycznie, przenosząc wzrok na Tikki, która teatralnie strzelała kośćmi w zaciśniętych pięściach.
- Nawet nie chcę na to odpowiadać. - westchnęła, patrząc na przyjaciółkę, która zaczęła nerwowo tupać nogą. - Mogłeś od razu do niej startować, a nie robić mi zbędne nadzieje.
- Ja wiem, że to tak szybko nie minie, bo jestem nadnaturalnie przystojny. - zażartował, przeczesując swoje kruczoczarne włosy. Dziewczyna prychnęła pod nosem, lekko się uśmiechając. - Ale znamy się tyle czasu, nie niszczmy tej relacji przez to jedno nieporozumienie..
Nieporozumienie? Marinette opuściła głowę. Bolały ją te słowa, ale chłopak miał rację. To było nieporozumienie. Bolesne dla całej trójki.
- Nie mogę Ci nic obiecać. - powiedziała na odchodne. - Ale zobaczę, co da się zrobić, Plagg.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top