Rozdział 34.

Stanęłam w wielkiej, złotej kopule. Rozejrzałam się dookoła. Na środku kopuły czarnoskóry mężczyzna, ubrany w złotą zbroję, wyciągał wielki miecz z złotą rękojeścią. Czy wszystko tutaj jest złote? 

Przygładziłam swą zieloną suknie i poczułam jak Loki obejmuje mnie w pasie. 

- Będę miał cię na oku- odezwał się strażnik. Spojrzałam na niego, a on patrzył na Lokiego. Uniosłam brew nie rozumiejąc o, co mu chodzi.

- Ciebie też miło widzieć Heimdall'u- odpowiedział z uśmiechem Kłamca.

- Pamiętaj, że jeśli coś zrobisz złego, mam zezwolenie od Odyna, aby cię zabić- powiedział bez żadnych emocji. 

- Odyn, jak ja stęskniłem się za tym staruszkiem- westchnął teatralnie Loki. 

- Ruszajmy. Czeka nas wiele obowiązków- Thor na szczęście przerwał ich bezsensowną wymianę zdań. Złapałam Lokiego pod ramię i pociągnęłam go lekko w swoją stronę. Spojrzał na mnie swymi zielonymi oczami. Bez zbędnych komentarzy ruszyliśmy w stronę wyjścia z kopuły. W oddali ujrzałam miasto całe ze złota. A jednak wszystko tutaj jest złote. Do miasta prowadził długi, wielki, kolorowy most. 

- Oto tęczowy most, o którym ci mówiłem. Witaj w Asgardzie- wyszeptał mi do ucha, nachylając się nade mną. Uśmiechnęłam się lekko i patrzyłam z zaciekawieniem na otoczenie. Podeszłam do krawędzi mostu i spojrzałam w dół. Ciemna i zapewne zimna woda rzeki szumiała głośno. Poczułam dłonie na swoich biodrach.- Możesz spać, a tego byś nie przeżyła- ostrzegł Loki i pociągnął mnie w tył. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam razem z nim przez most do miasta. Przechodziliśmy przez różne uliczki, które były złoto zdobione i wyglądały przepięknie. Niektórzy z mieszkańców witali się z Thorem, a na Lokiego i mnie patrzyli z odrazą i strachem. Psotnik musiał dużo tutaj narozrabiać, ale co ja miałam z tym wspólnego? Jestem tutaj po raz pierwszy. Spojrzałam na Lokiego, który szedł dumnie z cwanym uśmiechem. Pokręciłam lekko głową na boki, idąc dalej. 

Zatrzymałam się gwałtownie gdy zobaczyłam wielki, złoty zamek. Z mojej dłoni wypadł rąbek sukni, który przytrzymywałam, aby nie nadepnąć na strój. Moje usta otworzyły się lekko w zdziwieniu, a Loki wystraszony stanął przede mną, patrząc mi w oczy.

- Coś się stało?- spytał, kładąc ręce na moje policzki. Pokręciłam głową na boki i zdjęłam jego ręce z swojej twarzy, przechodząc obok niego. Podeszłam bliżej Thor'a.

- Tu jest pięknie. Opowiesz mi coś o tym miejscu?- spytałam, patrząc prosto na zamek. Usłyszałam śmiech Thor'a, który zaraz zaczął opowiadać historię Asgardu. Słuchałam z zaciekawieniem, bo to jak przyswajanie nowej wiedzy. 

Loki's POV.

Kto by pomyślał, że tak sprawy się potoczą? Na pewno nie ja. Nigdy nie sądziłem, że po rozstaniu z Sygin i po tym kim się stałem jeszcze kogoś pokocham. Ale pojawiła się Stage i jestem w stanie się dla niej zmienić, może nie całkiem, ale mogę. Zaczynając od tego, że zgodziłem się zostać drużbantem Thor'a. To już jest jakiś początek. Patrzyłem z rozbawieniem jak skanowała wzrokiem całą kopułę i wszystko inne po drodze do zamku. Była ciekawa wszystkiego. Trochę zmartwiło mnie to, że ludzie się tak na nią patrzyli. Na mnie to co innego. Ludzie się mnie bali i o to mi chodziło. 

Szedłem kilka kroków za Sam i Thor'em, którzy aktywnie rozmawiali. Zabolało mnie, że poprosiła Thor'a o opowiedzenie jej historii miasta, a nie mnie. Westchnąłem cicho i wszedłem do wielkiego budynku. Dawno tutaj nie byłem, ale i tak wszystkie pomieszczenia i korytarze, zakamarki znałem na pamięć. 

Thor zaprowadził nas prosto do komnaty tronowej Odyna. Myślałem, że zobaczę go trochę później, aby po przyjeździe nie stracić dobrego humoru. Westchnąłem cicho, stając koło Sam na środku sali. Spojrzałem na Odyna, który siedział z tym samym kamiennym wyrazem twarzy, co zawsze na swoim tronie. 

- To jest Samantha Stage. Midgardka, która musi tutaj przebywać- zaczął Thor, wskazując na brunetkę.

- A dlaczego? Przecież mówiłem, że tylko drużbant i druhna mają tutaj być, aby nie było zamieszania. Jak dobrze pamiętam, to Samantha sama zaproponowała Sygin na to miejsce, więc nie powinno jej tutaj być- starzec podniósł lekko głos, a ja zauważyłem jak Samanthe przeszedł dreszcz. Przestraszyła się go.

- Jeśli jej nie będzie, ja też wrócę na Midgard- odezwałem się, widząc jak Thor próbuje wymyślić jakąś sensowną wymówkę. Odyn przeniósł na mnie spojrzenie swych starych, niebieskich oczu. 

- A dlaczego?- ponowił pytanie. Wykręciłem oczami, spoglądając na bok.

- Bo chcę, aby tutaj była. Dlatego. Jeśli nie spełnisz mojej prośby, nie masz na co liczyć z mojej strony, że będę jakimś drużbantem na jego ślubie- wyjaśniłem, patrząc w jego oczy. 

- Rozkażę przygotować pokój dla niej. Możecie odejść- powiedział po dłuższym milczeniu.

- Nie potrzeba, będzie spać u mnie- burknąłem i ciągnąc Samanthę za ramię szybko wyszedłem z komnaty. 

- Loki- usłyszałem jej głos, ale nie zważając na to, szedłem dalej.- Loki- powtórzyła, a ja gwałtownie zatrzymałem się i spojrzałem na nią, zaciskając zęby.

- Co?- syknąłem. Spojrzała na moją rękę, którą ściskałem jej ramię.

- To boli- szepnęła cicho, patrząc na mnie. Puściłem jej rękę  i wypuściłem powietrze ze świstem. 

- Przepraszam, po prostu... Chodźmy do mojej komnaty- powiedziałem, obejmując ją w pasie. Pociągnąłem ją za sobą. Przemierzałem złote korytarze, aż w końcu dotarłem przed drzwi swej sypialni. Spojrzałem na tabliczkę, wiszącą na drewnianej płycie. 

Książę Asgardu Loki Odinson

Dlaczego jeszcze nie zmienili nazwiska na Laufeyson? Nie jestem synem Odyna i nigdy nie będę. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka z Samanthą u boku. Dziewczyna zatrzymała się na środku i rozejrzała się dookoła. Też to zrobiłem iż nie było mnie tutaj długo. Zielone zasłony, zielona pościel, zielone ściany, złoto zdobione, brązowe meble, fotel z stolikiem. Zrobiłem kilka kroków i otworzyłem drzwi do łazienki. Zielone kafelki na ścianach i podłodze, duże lustro na ścianie, wanna i sedes. Nic się nie zmieniło. Nawet porządek został taki sam jak stąd ostatni raz wychodziłem. Wróciłem do pokoju i spojrzałem na brunetkę. Stała koło mojej małej biblioteczki z książkami. 

- Dziwne tytuły, nie rozumiem ich- powiedziała cicho, przeciągając palcem po grzbietach zakurzonych książek. Uśmiechnąłem się lekko, podchodząc bliżej niej. 

- To nie są te same książki jak na Midgardzie. Te są lepsze i bardziej uczące- powiedziałem, wyciągając jedną książkę z półki. Dmuchnąłem, a powietrze wzburzyło kurz do góry. Samantha zakaszlała, machając ręką przed twarzą. 

- Lubiłem tę książkę, czytałem ją chyba ze sto razy- wyznałem i podałem ją dziewczynie.- Warta twojej uwagi, jeśli lubisz czytać- dodałem. Uśmiechnęła się lekko i wzięła ode mnie książkę, otwierając na pierwszej stronie. Przeskanowała tekst wzrokiem i zamknęła ją z hukiem.

- Nic nie rozumiem! Nie znam tego języka- przyznała, oddając mi przedmiot. Uśmiechnąłem się lekko. Tak, ona nie zna naszego języka i raczej nie pozna. Jest trudniejszy do zrozumienia niż inne języki świata Midgardzkiego. Siadłem na swoim łożu, spoglądając na kobietę. Objąłem ją w pasie, przyciągając do siebie.

- Cieszę się, że jesteś tutaj, teraz ze mną- powiedziałem z lekkim uśmiechem. Nawet nie wiedziałem, że takie coś może wyjść z moich ust. 

- Chcę poznać Sygin, jeśli ci to nie przeszkadza- odezwała się po chwili. Zamknąłem oczy, wzdychając. I co ja mam teraz zrobić? Sam jej to obiecałem. 

- Dobrze. Chcesz teraz czy możemy zaczekać do jutra?- spytałem i miałem nadzieję, że powie, że jutro może, ale się myliłem.

- Jak najszybciej- uśmiechnęła się lekko. Wymusiłem uśmiech i wstałem z łóżka.

- Więc zapraszam- wystawiłem w jej stronę swą dłoń i nie musiałem długo czekać, aż za nią złapie. Pociągnąłem ją w górę i wyszliśmy z mojej komnaty. Musiałem nastawić się psychicznie na spotkanie z Sygin. Nie wiem jak na mnie zareaguje. 

- Nie stresuj się tak, to chyba ja powinnam się stresować. Nie wiem, co powie jak mnie zobaczy- mruknęła. Spojrzałem na nią z uniesioną brwią.

- Powie, że jesteś piękna- szepnąłem do jej ucha. Zaśmiała się cicho i spojrzała na mnie. 

- Ale kłamiesz- powiedziała rozbawiona. Uśmiechnąłem się lekko. Wcale nie kłamałem. Mówiłem prawdę. Stanąłem przed drzwiami, prowadzącymi do komnaty Sygin. Ścisnąłem pięści.

- Nie wystrasz się jej- mruknąłem i zapukałem do drzwi. Kilka sekund później, wysoka blondynka o niebieskich oczach stała przed nami. 

- Loki- szepnęła, wyraźnie zaskoczona.- Wiedziałam, że przylatujesz dzisiaj, ale nie sądziłam, że do mnie zajdziesz jako pierwszej- uśmiechnęła się lekko i poprawiła swoje włosy i wtedy zobaczyła Samanthe. 

- Gdybym nie musiał, nie przychodziłbym do ciebie- mruknąłem i objąłem Sam w pasie, przyciągając bliżej siebie.- To jest Samantha, chciała cię poznać...

- I mam kilka pytań do ciebie- wtrąciła brunetka. Wykręciłem oczami i spojrzałem na Sam, a następnie na Sygin.

- Jasne, zapraszam do środka, nie będziemy tak stali na korytarzu- zaprosiła nas do środka. Wpuściłem pierwszą Sam, a później wszedłem ja. 

- Nie przestrasz jej i nie mów nic, co działo się wcześniej między nami- ostrzegłem ją. Ruszyłam za Sam. Rozglądała się zafascynowana po pomieszczeniu. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na jednym z foteli. Sam usiadła naprzeciw mnie, a Sygin koło niej. 

- To jakie masz pytania?- zaczęła blondynka, patrząc na Midgardkę. Ta lekko wystraszona miętoliła swą zieloną suknię, w której wyglądała przepięknie. 

- Nie wiem jak to powiedzieć- westchnęła cicho i spojrzała na mnie, błagając o pomoc. Pokręciłem lekko głową na boki, dając tym samym znak, aby radziła sobie sama. Posłała w moją stronę mordercze spojrzenie i spojrzała na Sygin.- Nie wiem czy to nie za wcześnie takie pytania zadawać- szepnęła. 

- Wal śmiało. Niczego się nie wstydzę, Loki pewnie też nie- spojrzała na mnie znacząco, a ja zacisnąłem zęby i pięści. 

- Jaki Loki był gdy się spotykaliście?- spytała, a moje serce przyspieszyło. Nie miała zadawać takich pytań. Mogłem jej tutaj nie przyprowadzać. Wiedziałem, że to tak się skończy. 

- Loki był inny. Na pewno nie odsiadywał kary w więzieniu- zaśmiała się ze swoich słów, ale mnie ani Sam nie było do śmiechu.- Wtedy jeszcze nie wiedział, że Odyn to nie jego prawdziwy ojciec i zachowywał się normalnie, później coś strzeliło mu do głowy i rozwalił pół Jotunheimu i Midgardu...- westchnęła ciężko, spoglądając na mnie. 


-------------

W takim nietypowym momencie, ale musiała, bo już jest za długie. Zaraz powinna pojawić się dalsza część, albo w piątek. :D Do nn! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top