Rozdział 30.

Było kilka minut po północy, gdy weszłam do swojego pokoju w Stark Tower. Rzuciłam się na łóżko zmęczona. Jutro rano wezmę prysznic, dzisiaj nie mam siły. 



Zamknęłam oczy i gdyby nie to, że ktoś wtargnął do mojego pokoju już bym zasnęła. Oczywiście ten ktoś, to Loki. 

- Wiem, że nie śpisz, spójrz na mnie- syknął, a ja westchnęłam zmęczona.
- Loki, daj mi proszę spokój, jestem zmęczona i chcę iść spać, jest już późno- mruknęłam w poduszkę, zaciskając mocniej oczy.
- Trzeba było nie szlajać się z tym śmiertelnikiem!- warknął. Zacisnęłam zęby i siadłam spokojnie na materacu, odwracając się w jego stronę. 
- Wolę towarzystwo śmiertelnika niż twoje. Ostatnio strasznie działasz mi na nerwy- skwitowałam w miarę spokojnie. Prychnął pod nosem.- Nie prychaj mi tu! Masz w tej chwili opuścić to pomieszczenie, albo ci w tym pomogę!- podniosłam lekko głos i spojrzałam w jego oczy. Jedyny punkt jaki było widać w pokoju. Światło księżyca odbijało się w jego tęczówkach. 

- Możesz mi wyjaśnić, co takiego z nim robiłaś, że wróciłaś tak późno?- spytał, spoglądając na mnie.
- Nie jesteś moją matką, więc nie będę ci nic mówiła, a poza tym, jestem dorosła i nie masz prawa zabraniać mi spotykania się z znajomymi, a teraz stąd wyjdź, bo nie ręczę za siebie- warknęłam, wskazując na drzwi.
- Pamiętaj, że ja też mam wszystkie moce i nic nie możesz mi teraz zrobić- poinformował, a ja zacisnęłam mocniej pięści. Odkaszlnęłam lekko.
- Wiesz, że i tak jestem od ciebie silniejsza. I jeśli nie chcesz ucierpieć, to radzę ci stąd wyjść w trybie natychmiastowym.
- Jeszcze nie skończyłem...
- Ale ja skończyłam!- krzyknęłam, przerywając mu. Spojrzał na mnie w skupieniu i zdenerwowaniu.
- Wyjaśnij mi, dlaczego z nim poszłaś, zamiast wrócić do Stark Tower- rozkazał. Wykręciłam oczami.
- Bo on jako jedyny nie wie, co tak naprawdę się dzieje- szepnęłam, kładąc się tyłem do niego na materacu. W oczach zebrały mi się łzy na wspomnienie ostatnich kilku miesięcy, a w zasadzie, to całego mojego życia, w którym byłam poniżana i obrażana. Pociągnęłam nosem.- Zadowolony?- spytałam, czując jak po moich policzkach spływając łzy, mocząc poduszkę.

- Nie- przyznał i poczułam jak przytula się do mych pleców.- Nie płacz- szepnął, nachylając się nad moim uchem.
- Sam tego chciałeś- odpowiedziałam, ocierając łzy wierzchem dłoni.- Zostaw mnie samą- dodałam. Nie chciałam, aby mnie taką widział. Byłam taka słaba i nie chcę, aby ktoś się ze mnie nabijał. Szczególnie Loki.
- Wybacz- musnął mój policzek swoimi ustami. Odepchnęłam go od siebie, nie mogąc znieść jego dotyku.
- Chcę zostać sama, którego z tych słów nie rozumiesz?- spytałam retorycznie, ale Loki się nie ruszał.
- Chcę zostać z tobą.
- Ale ja tego nie chcę, nie rozumiesz?- odwróciłam w jego stronę głowę. Patrzył na mnie smutno. Już po raz kolejny widzę jakiekolwiek emocje na jego twarzy i to mnie zadziwia co raz bardziej. 

- Zostanę.

- Nie, masz stąd iść, nie chcę nikogo widzieć, szczególnie ciebie- odpowiedziałam, kładąc głowę z powrotem na poduszkę. Przekręcił się i położył na przeciw, spoglądając na mnie. Odgarnął moje włosy z twarzy.
- Samantha...
- Zostaw mnie w końcu- syknęłam odpychając jego rękę od mojej twarzy.
- Nie zostawię cię- odpowiedział szeptem. Zacisnęłam oczy.
- Dlaczego nie? Jeszcze kilka godzin temu powiedziałeś, że mnie zabijesz- spojrzałam w jego oczy, które teraz już nic nie wyrażały. 
- Tylko tak powiedziałem. Nie zawsze moje słowa przechodzą w czyny- mruknął i położył dłoń na moim policzku. 

- Z tego, co zauważyłam i dowiedziałam się od Thor'a, to odkąd pamięta, zawsze to, co powiedziałeś po jakimś czasie wykonywałeś- odpowiedziałam i pociągnęłam nosem. 

- Ale nie to. Nie mógłbym cię zabić- musnął kciukiem moje usta. Westchnęłam cicho.

- Nie chcę, abyś mnie całował- skwitowałam.
-Co?- spytał zdezorientowany.
- Nie chcę, abyś mnie całował, bo sobie tego nie życzę. Nie jesteśmy parą, ani niczym takim, więc to jest nie na miejscu- wyjaśniłam, patrząc w jego oczy.

- Myślałem, że ci się podobało.
- Tak, ale nie chcę, abyś tak robił. Nie każ mi się powtarzać- ostrzegłam.
- To bądźmy razem- wypalił, a mnie zatkało. Ja z nim? Razem? Jakoś tego nie widzę.

- Loki, nie bądź śmieszny. Żeby być razem, dwie osoby muszą się wzajemnie kochać, a między nami nie ma tego uczucia- prychnęłam. Uśmiechnął się w ten swój sposób i to nie był szczery uśmiech.

- Co mam zrobić, aby to uczucie powstało?- spytał, a ja zamknęłam oczy.
- Nic, Loki. Nie chcę tego i nie przekonasz mnie, abym cię pokochała- odpowiedziałam. Poczułam jego rękę na mojej dłoni. Splótł nasze palce razem. Chciałam mu się wyrwać, ale chłopak nie pozwalał mi tego zrobić.

- Dlaczego?- zadał kolejne pytanie, a ja nie miałam siły, aby mu odpowiadać, więc milczałam.- Sam, dobrze wiesz, że mnie jest ciężko do czegokolwiek przekonać, ale ty... Ty jesteś wyjątkowa. O co poprosisz to, to zrobię, jednak nie opuszczę cię. Nigdy tego nie mówiłem, nigdy tak się nie zachowywałem, ale jesteś dla mnie kimś ważnym i proszę, nie psuj tego- szepnął, a mnie po raz kolejny zatkało. Nigdy bym nie spodziewała się, że Lokiego stać na takie wyznania.

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Nikogo tu nie było, a na zewnątrz było już jasno. Przetarłam zaspane powieki i siadłam na materacu. Nie było śladu, aby ktokolwiek tutaj był w nocy, a moje oczy nie były opuchnięte, czyli, że nie płakałam. Czyli... To był tylko sen? Usłyszałam pukanie do drzwi, a po chwili do środka weszła kobieta o rudych włosach i to nie była Natasha.
- Dzień dobry- odezwała się z szerokim uśmiechem na ustach. Nie wiedziałam kim ona jest i chyba to zauważyła, bo podeszła bliżej wyciągając w moją stronę rękę.- Pepper Potts, nowa sekretarka pana Stark'a- uśmiechnęła się szerzej o ile jeszcze w ogóle mogła.  Uścisnęłam jej dłoń.- Tony kazał, aby zawołać cię do kuchni- dodała, odchodząc. Pokiwałam głową, że rozumiem i ruszyłam za nią. Pstryknęłam palcami, a zamiast wczorajszej sukienki pojawiły się jeansy i czarna koszulka z czaszką. Weszłam do kuchni i zastałam tam całą drużynę Avengers. 
- Co się stało?- spytałam. Stark pierwszy zareagował.
- Twój kochaś uciekł, nie możemy go namierzyć- wyjaśnił, a ja nie wiedziałam o kogo chodzi. Nie mam żadnego kochasia!- Loki do jasnej cholery zwiał z Stark Tower!- warknął w końcu. 
- Co? Jakim cudem? Niemożliwe! Jeszcze wczoraj...- przeczesałam włosy. Jak to Loki uciekł?! Niemożliwe!
- Kiedy go ostatnio widziałaś?- spytał Steve. Spojrzałam na niego.

- Wczoraj na mieście, ale na pewno wrócił na noc!- odpowiedziałam, chcą obronić boga, choć nie powinnam, bo sam sobie zasłużył. Nie powiedział nikomu, a Stark źle zrobił, nie wsadzając go do celi.
- Skąd masz tą pewność?- spytała Natasha.

- Zawsze, każdej nocy śniły mi się koszmary. Od jakiegoś czasu ich nie mam- szepnęłam cicho, czując jak wszyscy wpatrują się we mnie z zaciekawieniem.

- A co, to ma wspólnego z Lokim?- spytał Tony. Wykręciłam oczami i spojrzałam po wszystkich.

- On zabierał mi te koszmary za każdym razem jaki się pojawiły. Dzisiaj w nocy nie śniły mi się koszmary, wręcz przeciwnie. Śnił mi się Loki. Wiem, że to jego sprawka, bo nic innego od kilku lat mi się nie śni, wiem, że tam był- powiedziałam na jednym tchu. Złapałam powietrza i siadłam na krześle.- Teraz nie wiem gdzie on jest, ale za daleko by nie odszedł- dodałam. 

- Trzeba przeszukać miasto dokładniej- zakomunikował Stark i podniósł się z krzesła. Chciał już odejść, ale na środku pomieszczenia pojawił się zielony dym, a z niego wyłonił się Loki. 
- Witam- powiedział cicho.

-Gdzie byłeś?! Dlaczego nie powiedziałeś, że wychodzisz?- spytałam, wstając. Uśmiechnął się lekko, rozglądając się dookoła. 

- Byłem w ważnej sprawie na mieście- wzruszył ramionami i siadł na krześle.

- Możesz nam powiedzieć jakiej? Wszyscy jesteśmy ciekawi- zaczął Thor. Patrzyłam na Lokiego oczekująco.

- Byłem poznać kilku ludzi. Poznałem pewną kobietę i jutro ją poznacie, choć nie wiem po co- mruknął, patrząc na swoje dłonie.

- Kobietę? Ty?- prychnął Thor. Brunet spojrzał na niego morderczo po czym wrócił spojrzeniem do swoich paznokci.

- Tak. Nawet ja mogę znaleźć sobie dziewczynę- westchnął ciężko i spojrzał na mnie.- A jak u Astley'a?- spytał, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam zaskoczona i sparaliżowana. 
- D- Dobrze, a co ma być?- odpowiedziałam pytaniem. Prychnął cicho. Czy on zrobił to, o czym ja myślę?

Czy on znalazł sobie dziewczynę, tylko, dlatego, że ja spotkałam się raz z Astley'em? Czy on próbuje zrobić, coś, co spowoduje, że będę o niego zazdrosna? Czy on jest w tej chwili poważny? 


----------

Hejo!
Kolejny rozdział za nami. Ach, ten Loki! Znalazł sobie dziewczynę. 

Już 30 rozdział za nami. Dziękuję, ze doszliście ze mną do takiej liczy! 
Dziękuję za ponad 10k wyświetleń! 
Do następnego! Teraz będzie długi weekend, więc myślę, że może w poniedziałek pojawi się kolejny. Nic nie obiecuję, ale jest taka możliwość.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top