7. Grasz, aby wyrywać laski?


  Gdy posprzątaliśmy cały dom, opadłam na sofie z wycieńczenia, po czym zdjęłam niewygodne buty i postawiłam je obok nóżek komody. Przyglądałam się z zaciekawieniem Zaynowi, który biegał po pokoju z odkurzaczem i zbierał największe śmieci do czarnego worka. Po kilku minutach dom lśnił czystością, a Zayn usiadł obok mnie, głośno dysząc.

- Okej, a więc teraz zawieziesz mnie do domu? - Zebrałam włosy w niechlujnego koczka i zaplątałam go w gumkę, którą zawsze noszę na nadgarstku obok bransoletki z serduszkiem od Harry'ego.

- Luz, to chodź - spojrzałam na niego zdezorientowana - Przecież mieszkam na przeciwko, rany.. - wyszliśmy na werandę, a gdy Zayn zaczął zamykać drzwi na klucz, spojrzałam na jego dom. Był malutki, ale zarazem przytulny. Czerwone cegły idealnie komponowały się z żółtą kostką przed wejściem i granatowym dachem.

- O nie, nie, nie, jak leje... - westchnęłam, a Zayn przewrócił oczami.

- Przestań, to tylko woda - wyszedł spod daszku. Będąc w połowie drogi zorientował się, że nie idę, dlatego wrócił po mnie i pociągnął za rękę, ale ja zaparłam się nogami. - Przecież nie zmokniesz, to tylko chwila.

- Nie lubię być mokra... - wymarudziłam.

- Ten Harry to ma przesrane - zaśmiał się i wytarł twarz z spadających po policzku kropli deszczu.

- Przepraszam? - Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na chłopaka, który właśnie wycierał swoją twarz o rąbek koszuli, odsłaniając przy tym umięśnioną, dolną partię brzucha. Zauważyłam, że ma tam wytatuowane malenkie serduszko i odbity ślad szminki w okolicach biodra. Zayn długo namawiał mnie, abym przeszła na drugą stronę, ale ja naprawdę panicznie bałam się wody i nie miałam ochoty być mokra. W końcu chłopak podszedł do mnie i mocno przyciągnął do swojego boku, kładąc tym samym rękę na moim biodrze. Nadciągnął swoją jeansową kurtkę nad moją głowę i pobiegliśmy na werandę jego domu.

  Przepuścił mnie w drzwiach, a gdy weszłam, do mojej nogi podbiegł duży pies ze złotą sierścią, a za nim mała dziewczynka, która pełzała na czworakach i wesoło szczekała, naśladując zwierzę.

- Czemu ty jeszcze nie śpisz bąblu? - Zayn podniósł dziewczynkę i posadził ją sobie na przed ramieniu. Nie chciałam się gapić, ale to było tak cholernie urocze, że nie potrafiłam się powstrzymać. Harry nie potrafi nawet pogłaskać psa, a co dopiero obchodzić się z dzieckiem. Nasze matki zaplanowały, aby pierwsze dzicko pojawiło się za siedem lat, ale sorry... nie umiem wyobrazić sobie Harry'ego, jako dobrego ojca albo męża.

- To Rose -  dziewczynka uśmiechnęła się, a ja odwzajemiłam i uścisnęłam jej malutką rączkę.

- A ty jak masz na imię? - zawstydzona objęła szyję chłopaka i wtuliła się w jego ramię.

- Dream, miło mi cię poznać.

A więc to ją widziałam na instagramie...

  Zayn przyprosił mnie do swojego pokoju, a ja wchodząc miałam wrażenie, że nie powinno mnie tu być. Pokój był tak jak sobie wyobrażałam, odzwierciedlał go w stu procentach. Łóżko było nie pościelone, jedynie przykryte szarym kocem w gwiazdki. Wokół panował chaos, na ścianach wisiały plakaty z nagimi laskami, widząc je przerazilam się, że jest tu Rose i je widzi. Dziewczynka jednak nie okazywała żadnych oznak zainteresowania, być może już przyzwyczaiła się do tego widoku. Mimo, że pokój był nie posprzątany, był przytulny.

- Napijesz się czegoś?

- Nie chce być nie miła, ale czy możesz już mnie zawieźć?

- Taa, tylko położę małą spać. - pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. Dziewczynka negocjowała, że nie jest zmęczona, a Zayn zmiękczonym głosem przekonywał ją, że wszystkie dzieci w jej wieku dawno już śpią. To było naprawdę urocze.

  Podczas nieobecności Zayna, napisałam do Cary sms-a, że jest nie odpowiedzialna i nigdy już z nią nigdzie nie jadę, jednak nie odpisała. Zapewne zbyt dobrze bawiła się na stacji Louisowo. Po kilku minutach do pokoju wrócił Zayn, trzymając w ręku czerwoną bluzę, sam był przebrany w czarne, podarte jeansy i wkładany przez głowę, granatowy sweter.

- Trzymaj. Na motorze bywa zimno - pokiwałam głową i od razu założyłam ją na ramiona.

  Wyszliśmy na dwór, gdzie dalej padał deszcz, więc naciągnęłam kaptur na głowę i ścisnęłam troczki. Jego bluza była za duża, ciągle opadała mi na oczy, ale pachniała tak uroczo, że mogłabym ją wąchać godzinami.

  Zayn wszedł do jakiegoś pomieszczenia i wyprowadził motor, po czym próbował go odpalić z marnym skutkiem. Za piątym razem zrezygnował, a ja spojrzałam z przerażeniem w oczach.

- Wydaje mi się, że padł akumulator.

- Kurwa i co teraz? - warknęłam.

- Naładuję akumulator, a ty poczekasz do rana, potem cię odwiozę. Okej?

- Chyba sobie żartujesz. Pójdę na piechotę.

- To jakieś siedem kilometrów. Nic Ci się nie stanie, jak poczekasz. Obiecuję - powiedział, unosząc ręce do góry w celu obrony.

- Skąd mam mieć pewność, że nie jesteś seryjnym mordercą, albo jakimś ściganym gwałcicielem? - Zayn objął mnie ramieniem i pociągnął do domu, po czym przepuścił w drzwiach i kazał iść do pokoju. Po kilku minutach pojawił się z dwoma kubkami kawy, jak wywnioskowałam po zapachu.

- Dużo dziewczyn twojego pokroju spędziło tu noc i żyją dalej.

- Dzięki. To mnie uspokaja - uśmiechnęłam się, gdy podawał mi kubek i usiadłam na krawędzi łóżka, gdy Zayn oparł się tyłkiem o biurko. Rozejrzałam się po ścianach, a gdy mój wzrok zatrzymał się na zdjęciu dziewczynki, uśmiechnęłam się. - Rose jest do ciebie podobna. - postanowiłam przerwać niezreczną ciszę, która właśnie panowała. Chłopak słysząc to uśmiechnął się i wziął łyk kawy, po czym zagryzł wargę i pokiwał głową.

- Te same geny - zaśmiał się, a ja napiłam się z kubka.

- Gdzie jej mama? - zapytałam, jednak zaraz ugryzłam się w język, bo to nie moja sprawa i nie powinnam. - Przepraszam..

- W pokoju obok.

- Oh... ona nie ma nic przeciwko, że tu jestem i najwyraźniej spędzę noc? - zapytałam przerażona.

- Nie? Czemu miałaby mieć?

- No nie wiem? Raczej to nie fair w stosunku do niej i Rose.

- Zaraz... mam dziwne wrażenie, że myślisz, że Rose jest moją córką? - zaśmiał się, a ja wytrzeszczyłam oczy.

-  Nie, nie, coś ty.

- Dla sprostowania... To moja siostra. - zaśmiał się, a ja pokiwałam głową i odwróciłam ją na bok. Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju, a gdy zauważyłam stojącą w rogu gitarę, podeszłam do niej i przejechałam opuszkami palców po krawędzi, wycierając przy tym chmurkę kurzu.

- Hm... czemu mnie to nie dziwi? - uśmiechnęłam się szeroko.

- Co? - odstawił kubek i zaciekawieniem obserwował każdy mój ruch, jak gdyby od tego zależało jego życie, co nie ukrywam było dziwne, ale i zarazem słodkie.

- Grasz, aby wyrywać laski?

- A myślisz, że na to lecą?

- Nie wiem... Przekonamy się, czy faceci lecą? - uśmiechnęłam się. Biorąc do ręki gitarę, wróciłam do łóżka, po czym przełożyłam ją sobie przez prawe kolano i spojrzałam na Zayna. Zamknęłam oczy i przejechałam palcami po stronach instrumentu. Na początku nic mi przychodziło mi do głowy, jednak gdy przez przypadek zagrałam jeden akord jakoś poszło...

- Baby, I want you, na na
Can't keep your eyes off my fatty
Daddy, I want you, na na
Drunk in love...

- Wybacz, na mnie Beyonce nie działa.. - usłyszałam prychnięcie. Otworzyłam jedno oko i ujrzałam bujającego sie na krześle Zayna, trzymającego w obu dłoniach kubek z bałwankiem Olafem.

- To tylko rozgrzewka, spokojnie... To ci się spodoba. - spojrzałam na niego z uśmiechem, a gdy nasze oczy spotkały się, momentalnie zagryzłam wargę i znowu przejechałam dłonią po strunach. - Oops! I did it again. I played with your heart, got lost in the game
Oh baby, baby
Oops! You think I'm in love...

- Kurwa, Dream... - zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka, który przyglądał mi się z uśmiechem. - Nie lubisz Brit? - wydęłam wargę, próbując być słodka, jednak uśmiech mi opadł, gdy Zayn podszedł do mnie i zabrał gitarę z mojej ręki. - Hej! Jeszcze nie skończyłam.

- Nie chcę być torturowany Spears.   Patrz i ucz się Skarbie jak to działa...

Skarbie

  Zayn odsunął sobie krzesło, po czym usiadł na nim i przełożył gitarę przez prawe kolano, posyłając mi przy tym jeden ze swoich uroczych uśmieszków. Jednak zaraz momentalnie zrobił się poważny. W tym momencie można było przyrównać go do sceny aktorskiej, przed uniesieniem kurtyny tętni życiem, zaś gdy pójdzie w górę, aktorzy zamieniają się w robociki. Tak samo było z Zaynem. Skoncentrował się całkowicie na instrumencie. Jego długie palce zaczęły grać akordy, a ja byłam zdumiona, jak one się ruszają. Robił to z ogromną gracją, jednka nie otwierał ust, miał zamknięte oczy i jedyne co robił, to mruczał sobie pod nosem. Miałam ochotę krzyknąć: ŚPIEWAJ, czułam jak emocje władają nad moim ciałem.

- I'm seeing the pain, seeing the pleasure
Nobody but you, 'body but me
'Body but us, bodies together
I'd love to hold you close, tonight and always
I'd love to wake up next to you
I'd love to hold you close, tonight and always
I'd love to wake up next to you
So we'll piss off the neighbours
In the place that feels the tears
The place to lose your fears
Yeah, reckless behavior
A place that is so pure, so dirty and raw
In the bed all day, bed all day, bed all day
Fucking in, fighting on
It's our paradise and it's our war zone...

  Siedziałam skupiona na jego wytatuowanych palcach, które szalały ze struny na strunę, powodując przy tym jedną z najbardziej cudownych melodii na świecie. Głos był niesamowity, nie do opisania, wszystko tak idealnie ze sobą grało. Gdy tak grał, zaczęłam w nim dostrzegać kogoś innego, niż napalonego, rozwydrzonego dzieciaka. W tym momencie był wrażliwym chłopakiem, który nie do końca wie jak odnaleźć tą właściwą drogę.

A może to jego droga jest tą właściwą? I wszystko co do tej pory uznawałam za prawdziwe życie jest kłamstwem?

  Poruszył moje serce, jednak nie chciałam dać po sobie tego odczuć. Siedziałam jak skała z wbitym wzrokiem na jego wytatuowane dłonie, które skakały po strunach. Jego głos był idealnie zachrypnięty, byłam w szoku, że potrafi wejść w tak wysokie dźwięki.

- Wygrałem - odłożył gitarę na bok, po czym rozwalił się na krześle, krzyżując nogi w kostkach.

- Co? - potrząsłam głową i naciągnęłam rękawy bluzy sobie na dłonie, po czym zagłębiłam w nich twarz i delektowałam się cudownym zapachem.

- Tak się wyrywa laski, moja droga... Na ciebie zadziałało! - przeczesał prawą ręką swoje rozczochrane włosy.

I... urok siadł.
Brawo Zayn.

  Siedzieliśmy w ciszy, bardzo stresującej, przynajmniej dla mnie, bo Zayn wydawał się wyluzowany, jak nigdy dotąd. Przyglądał mi się, a za każdym razem, gdy nasze oczy spotkały się, uśmiechał się szeroko.

- Jestem głodny - uznał, po czym przekręcił głowę w moim kierunku i pytająco podniósł brwi.

- Nie, nie.

- Dobra, to przynajmniej chodź do kuchni - Zayn przepuścił mnie w drzwiach, po czym po omacku odnalazł włącznik światła.

  Na początku stałam oparta w futrynie drzwi i obserwowałam kuchnię. Była taka przytulna. Granatowe meble idealnie współ grały grały czerwoną kuchenką i stołem. Wszystko było takie przemyślane, więc w tej chwili wyobrażałam sobie mamę Zayna, jako dojrzałą kobietę, pracującą w jakiejś wielkiej korporacji.

  Kiedy Zayn wyjmował z lodówki różne produkty i zaczął nucić Britney,  wskoczyłam na blat mebli kuchennych.

- Będziesz robił spagetti o wpół do drugiej? - spojrzałam na chłopaka pytająco, a on ułożył palce przy ustach i mocno cmoknął.

- A siii! - uśmiechnął się i wrzucił do garka makaron, który po kilku chwilach był już gotowy. Nałożył go na dwa talerze i pomimo mojego narzekania, nie chciał przyjąć odmowy. Później polał sosem, posypał bazylią i parmezanem. W tym czasie ja zeskoczyłam z blatu i usiadłam przy małym kuchennym stole. - Życzę smacznego! - uśmiechnął się szeroko, stawiając przede mną talerz z makaronem i wetkniętym w niego widelcem. Spróbowałam od razu i muszę przyznać, że to było naprawdę dobre.

- Śpiewasz, grasz na gitarze, jesteś kapitanem drużyny, tańczysz i do tego gotujesz? Jak to możliwe, że nie masz dziewczyny? - spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się i przełknął ostatni kęs. Byłam w szoku kiedy on zdążył to zjeść, bo u mnie nie widać nawet dna talerza.

- Laski są głupie i nigdy więcej się już nie zakocham. - próbowałam coś powiedzieć, dopytać, ale Zayn zaczął chrząkać - Kiedyś pomagałem w przedszkolu i w sumie nic innego nie potrafiłem zrobić, więc dzieciaki dzień dnia jadły makaron z sosem.

- Pracowałeś w przedszkolu? - uśmiechnęłam się, przeżuwając kęs.

- Tak, właściwie odbywałem karę. Chociaż to była najżelsza kara jaką miałem. Lubię dzieci.

- Kara? Za co? - wtrąciłam się.

- Bójki w szkole i takie tam... - oparł głowę na ręce i przyglądał się mi bardzo szczególnie, wprawiając mnie tym samym w zakłopotanie, bo naprawdę nienawidziłam, kiedy ktoś przyglada mi się, gdy jem.

- Jaka była najgorsza kara, skoro skakanie nad dziećmi to dla ciebie przyjemność? 

- Wydalenie ze szkoły..

- Ah, no tak - prztaknęłam i nabrałam na widelec kolejną porcję spagetti.

- Lubię plotki o tym. Jest dużo fajnych teorii - zaśmiał się - Najbardziej jednak śmieszy mnie ta o gwałcie i dragach.

- To może warto wyznać prawdę? - poczekałam, żeby Zayn przestał się śmiać, a gdy to zrobił zapytałam z powagą.

- Zmasakrowałem samochód trenera - poruszyłam brwiami pytająco, próbując zrozumieć czemu to zrobił - Nie liczył się z moim zdaniem, nie wpuszczał na boisko, kiedy nieskromnie mówić drużyna mnie potrzebowała.

- To nie bardzo usprawiedliwia twojego zachowania - wzruszyłam ramionami.

- A to, że na wywiadówce ruchał moją matkę? - podciągnął rękawy swetra pod same łokcie i oparł się nimi o blat stołu, po czym położył na nich głowę. Wyglądał cholernie słodko, gdy obecnie różowa grzywka, opadała mu na czoło, a on co chwila zdmuchiwał jej kosmyki.

- No to już... trochę - zawinęłam makaron na widelec i włożyłam do buzi. - Co na to twój tata?

- Nie mieszka z nami od 16 lat, wysyła kasę raz na miesiąc i tyle mam z ojca - podniosłam się z krzesła i wzięłam do ręki brudne talerze i sztućce. - Co ty robisz?

- Pozmywam.

- Ty wycierasz, nie umiesz korzystać z gąbki - wyrwał mi z ręki talerze i włożył do zlewu, po czym nałożył na gąbkę odrobinę płynu. Szybko spostrzegłam się, że to szampon.

- To ty używasz szamponu do włosów! - Skrzyżowałam ręce na piersi.

- Nadaje blasku - kiwnął głową, a ja wzięłam szmatkę z jego ramienia, którą zawiesił sobie podczas podejścia do zlewu. Wzięłam od chłopaka talerz i wytarłam go. Znowu zapanowała cisza, jedynie co było słuchać to chrapanie psa i ciche nucenie jakiejś piosenki przez Zayna.

- Hm... Zayn?

- Ta? - spojrzał mi prosto w oczy, a gdy spuściłam głowę, wytarł ręce o spodnie i oparł się pupą o blat kuchenny.

- Ugh, na imprezie mówiłeś, że wyglądam...

- Inaczej. - przerwał mi i próbował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy.

- Tak, właśnie. W jakim sensie inaczej?

- W końcu nie wyglądasz, jak Kate Middleton... - zaśmialiśmy się oboje, po czym zwinęłam ścierkę w rulonik i uderzyła Zayna po plecach - Nie wyglądasz jak sekretarka w firmie ojca. Wyglądasz jak normalna, osiemnastolenia dziewczyna.

  Jego słowa dały mi do myślenia. Czy naprawdę wyglądam jak brytyjska księżna? Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.

  Znowu wróciliśmy do jego pokoju, ja od razu usiadłam na łóżku, a Zayn z powrotem na krześle na przeciwko. Skrzyżował nogi w kostkach i położył je na drewnianym oparciu łóżka, po czym złapał z biurka tenisową piłkę i podrzucał do góry.

  W końcu zerwał się na równe nogi i wyszedł z pokoju.

- Co robisz? - krzyknęłam, ale nie uzyskałam odpowiedzi.

- Chcę ci coś pokazać. - wrócił, trzymając w rękach laptop i miskę popcornu.

- Twoje nagie zdjęcia? Nie dzięki...

- Może kiedy indziej - Zayn rozłożył puszysty koc na podłodze, po czym poopierał poduszki o ramę łóżka, na końcu podłączył laptopa do kontaktu i postawił go na małym stoliczku, który jak podejrzewam należał do Rose. - Bardzo proszę, madmuazelle... - wskazał dłonią na podłogę, a ja usiadłam i oparłam się o krawędź łóżka. Włączył jakiś film o spartanach. Nie cierpiałam historii, wiec w sumie nawet nie wiedzac kiedy, zaczęłam ziewać. Podniosłam się z podłogi i usiadłam na łóżko, po czym naciągnęłam na siebie kołdrę.

- Masz zamiar iść spać w ubraniach?

- Nawet nie masz co liczyć, że się rozbiorę - Zayn po raz kolejny spojrzał mi w oczy i nie tracąc kontaktu wzrokowego, zaczął zdejmować z siebie koszulkę, a potem spodnie. Starałam się utrzymać z nim kontakt, jednak mój wzrok sam uciekał na jego tatuaże i umięśniony brzuch. Chłopak podszedł do szafy, wyciągnął jakieś ubrania i rzucił mi prosto w twarz, po czym zgasił światło i położył się na podłodze.

  Pośpiesznie próbowałam zdjąć leginsy, jednak naprawdę ciężko było się z nich wydostać. Nie obyło się bez głupich dźwięków, na co wybuchał śmiechem, a ja za każdym razem uspokajałam, że to nie ja. Rozsunęłam również top i rzuciłam go na podłogę, po czym założyłam koszulkę Zayna, która pachniała zupełnie tak jak bluza.

  Tej nocy też nie mogłam zasnąć, było mi zimno i dalej nie mogłam przyzwyczaić się do miejsca. Wyjrzałam na Zayna, który leżał skulony na podłodze, zrobiło mi się naprawdę przykro.

- Zayn? - szepnęłam, a chłopak podniósł głowę i spojrzał na mnie z zaspanymi oczami. - Chodź tu  - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami.

- Nawet nie myśl, żeby się do mnie zbliżyć. - odgrodziłam środek łóżka poduszkami. - To twoja strefa, a ta jest moja. - Zayn zaśmiał się, ale wszedł do łóżka, na początku droczył się ze mną i spychał mnie, potem zaczęłam robić to ja i pod mocnym zepchnięciem, Zayn spadł z łóżka, powodując przy tym głośny dźwięk, przez chwilę przestraszyłam się, że obudził Rose.

- Kurwa - wrzasnął ze śmiechem, a ja nie potrafiłam się powstrzymać. Wybuchłam śmiechem, jednak zaraz zasłoniłam usta rękoma, bo nie chciałam nikogo obudzić.

   Chłopak wstał na równe nogi, a ja  zaczęłam błądzić wzrokiem po jego koszulce, która idealnie opinała mięśnie i przebijała jego liczne tatuaże.

- Wiesz, że ci tego nie podaruję? - wskoczył na łóżko, powodując że ja odbiłam się o materac i również spadałam na ziemię, jednak Zayn złapał moją dłoń i wciągnął z powrotem na łóżko.

- Uf, uratowałeś mi życie - zaśmiałam się, klepiąc jego ramię, na co on uśmiechnął się, przewinął mnie przez kolano i zaczął łaskotać pod żebrami.

- Przestań! Błagam! - wydusiłam przez zaciśnięte zęby, ale Zayn nie przestał. Przewrócił mnie na plecy i ukucnął nade mną, obserwując przy tym moją twarz. - Niezręcznie. - syknęłam, a chłopak puścił mnie i usiadł na krawędzi łóżka, po czym wyszedł z sypialni, więc postanowiłam spróbować zasnąć.

Kurwa
Oni
Mnie
Zabiją.

  Zayn wrócił po kilku minutach i bez słowa położył się obok mnie, odwrócił się plecami, dlatego tylko westchnęłam przepraszam.

- Chodzisz z Mel?  - Zayn opadł na łóżko z ogromną siłą, powodując że moje ciało wzdrygnęło.

- Nie. Łączy nas dziwna relacja. Nie zrozumiesz tego.

- Spróbuję.

- Między nami jest tylko seks.

- Tylko seks? - zakrztusiłam się.

- Tylko. - wyszeptał. Tak jakby chciał mi coś obiecać, upewnić mnie, że nic między nimi nie ma. Poprawiłam poduszkę i ułożyłam głowę, kiedy Zayn pociągnął ją do siebie. Nie protestowałam, gdyż byłam już zbyt zmęczona, jednak zaraz w głowie stnął mi obraz Harry'ego, więc odepchnęłam się.

- Z Jenny i Sarah też tak masz? - szybko wymyśliłam jakieś pytanie, aby pozbyć się nie potrzebnych komentarzy.

- Może? Jeszcze jakieś pytanie Sherlocku? - prychnęłam i momentalnie zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top