Pub
ZEETA stali właśnie przed sporym budynkiem, który jak się okazało był pabem. Nie mieli zielonego pojęcia po co mieli się znaleźć w tym miejscu. Czy czuli niepokój? Zdecydowanie tak. Nie wiedzieli czego mogli się spodziewać. Ale musieli zaryzykować. Przecież nie mogło być aż tak strasznie, co nie?
Weszli do środka. Zeszli schodami na dół. Pierwsze to się rzuciło w oczy to duża przestrzeń. Nie było czuć żadnych nieprzyjemnych zapachów. Wręcz przeciwnie było tu bardzo przytulnie. Już trochę pewniej podeszli do baru, w których było dwóch trochę starszych od nich barmanów. Jeden z nich podszedł do nich, ale oni od razu powiedzieli, że nic nie chcą.
Zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu. Na samym końcu była średniej wielkości scena, a przed nią był parkiet. Kawałek bliższej znajdowały się stoliki. Przy ścianach natomiast były kanapy, oraz niedurze stoliki. Wszystko było zachowane w trochę ciemniejszych odcieniach, które robiły ciekawy kontrast ze słotymi ozdobami, czy tego samego koloru żyrandolami i kulą dyskotekową.
- Ooo w końcu jesteście. Myślałem, że zrezygnowaliście - usłyszeli za sobą nieznajomy głos.
Od razu skierowali swój wzrok na..... NA PRZYJACIELA PARK JINYOUNGA!!! Byli naprawdę zszokowani. Przecież parę godzin temu on pomagał im. Czy to możliwe, że to jemu mieli pomóc?
- Hyung - zaczął niepewnie Yeosang - To twój pab?
- Nie - roześmiał się, układając dłonie na biodrach. - To cudo to dzieło mojego narzeczonego
- NARZECZONEGO!? - ZEETA krzyknęli w tym samym momencie.
- Yhym - mruknął - Nazywam się Mark Tuan - przedstawił się z uśmiechem
- Kto jest twoim narzecz....
- O tutaj jesteś kochanie. Szukałem cię po całym klubie - usłyszeli tym razem bardzo dobrze znany im głos.
Obok nich pojawił się nie kto inny jak Park Jinyoung. Tylko tym razem miał zaczesane włosy do tyłu i bardziej elegancki ubiór. Na dłoniach miał faktycznie pierścionek zaręczynowy, taki sam jak Mark. Członkowie zespołu zaczęli zastanawiać się, czy wcześniej też je mieli.
- O - powiedział Jinyoung, gdy zorientował się, że mają gości. Chwycił za dłoń ukochanego, całując go w policzek - Cieszę się, że pojawiliście się w moim pabie
- CO?? - ponownie krzyknęli, będąc równie zaskoczonym co wcześniej.
Kochankowie tylko roześmiali się. Bawiło ich zachowanie licealistów. Mieli z tego ubaw, którego nie zamierzali ukrywać. Zbyt dobrze się bawili.
ZEETA za to nie wiedzieli co mają za bardzo powiedzieć. Czuli się skołowani. Oczywiście nie przeszkadzało im to, że ci byli w związku. Oni sami byli gejami. Ale to wszystko wydawało im się za bardzo dziwne. Nie byli na to w żaden sposób gotowi.
Najszybciej przetrawił to wszystko San, który cichi chrząknął. Miał nadzieję, że tym w pewien sposób wybudzi pozostałych. Udało się.
- Gratulację - powiedział Wooyoung, który miał wielkiego banana na ustach.
Był wielkim fanem dram boys love, więc każda szansa spotkania takowej pary, powodowała u niego niewyobrażalną radość, której nie dało się opisać. Tym razem było tak samo. Ekscytował się tym. Gdyby nie to, że nie znał ich dobrze, to by już dawno zasypywał ich pytaniami. Na ich szczęście taki scenariusz był mało prawdopodobny.
- Dziękujęmy - odparł Mark, który, przytulał się do ręki ukochanego.
- Jinyoung hyung- zabrał głos San - Jak możemy ci pomóc? Dostaliśmy tylko adres, a chcieliśmy poznać szczegóły.
- Ah tak. Wybaczcie. Powinnem od tego zacząć - mruknął i pokręcił głową, będąc lekko zażenowanym. - Chciałbym byście dzisiaj zrobili mały koncert moim gościom. Niestety zespół, który miał dzisiaj być, wykruszył się. Więc jesteście jedyną moją deską ratunku
- Jasne! - odpowiedział od razu pewny siebie Yeosang
- W zamian jako zapłate dam wam gitarę basową i gitarę elektryczną. A jak widowni się będzie mocno podobać, to dorzuce cały zestaw mikrofonów, powinno być ich z osiem. Pasuje taki układ?
ZEETA spojrzeli się na siebie. Nie widząc u nikogo na twarzy sprzeciw, Yeosang skinął głową. Był to dobry układ. Po zatem i tak by się zgodzili. Zależało im tylko na tym by mieć brakujący sprzęt. Dodatkowo będzie to dobry pomysł na próbę i poćwiczenie występu przed ludźmi.
- A ile mamy tych piosenek zaśpiewać? - spytał się San
- Aż ludzie nie będą mieli dość. Nie wiem ile to może zająć. Więc przygotujcie się, że będziecie musieli grać nawet do północy - powiedział i wzruszył ramionami Jinyoung
To już się im aż tak bardzo nie podobało. Ale nie mogli się wycofać. Musieli to zrobić. Najwyższej będą robić częstsze przerwy. Coś w między czasie wymyślą.
Gdy ZEETA, przygotowywali się na zaczęcie ,,koncertu", Park Jinyoung z Markiem udali się schodami na górę. Przy samych barierkach, przy stoliku siedziała dwójka chłopaków, którzy mieli kaptury na głowie i okulary przeciwłoneczne.
- Seonghwa sądzisz, że oni będą tutaj patrzeć? Nie zauważą was, więc to ściągaj, bo cię wyrzuce - powiedział oburzony właściciel
- Ugh - przewrócił oczami. Ściągnęli kaptury - Zadowolony? - wysyczał, nawet na niego nie patrząc
- Co on taki cięty?- spytał się tym razem Honga.
Oboje usiedli obok nich, przy stoliku.
- Wydaję mi się, że to wina wspomnień. Jest mega spięty. To będzie jakieś pięć może sześć lat, gdy znów będzie miał taką styczność z muzyką. Sami wiecie o czym mówie - odparł zmartwiony.
Seonghwa nie słuchał już ich. Jego przyjaciel miał rację. Od dobrych pięciu-sześciu lat nie miał żadnej styczności z muzyką. Za każdym razem jak ją słyszał to uciekał. Tym razem też to chciał zrobić. Ale wiedział, że musi ten strach zlikwidować. Muzyka do końca życia będzie przywoływać mu wspomnienia z owego koszmaru. Jednak jeśli teraz nie pokona demonów, to jak będzie niby mógł siedzieć w jurach na festynie. To było prawie, że nie możliwe.
- Jeszcze nie pogodził się z tym? Hong czy on się o to wszystko obwinia? Przecież rozmawialiśmy z nim nie raz o tym - powiedział zatroskanym głosem jego kuzyn.
- Niestety ale tak. - spojrzał się na niego by mieć pewność, że nie słucha ich. - Za każdym razem w dzień, w którym się to stało, Park staję się przygnębiony, a później znika na cały tydzień by spędzić ten czas przy jego grobie. Nie ma wtedy z nim kontaktu. - ściszył głos - Teraz jest to jeszcze cięższe dla niego. Wie, że musi tutaj być by w czasie festiwalu nie złamać się.
- Był z tym u specjalisty? - spytał się Mark.
- Oczywiście, że nie - prychnął z pretensjami - Nie raz go namawiałem na to. Ale przecież pan idealny nie może zniszczyć swojego wizerunku. Po zatem co by powiedziała jego matka. Ona uważa, że to nie są specjaliści tylko osoby, które wyłudzają za nic pieniądze. Ta kobieta jest święcie przekonana, że zna najlepiej swojego syna i sądzi, że nic mu nie jest. Ba nawet mu zarzuciła, że ten ma to wszystko gdzieś
- Będę do końca życia powtarzać, że ona jest chora psychicznie. Aż żałuje, że jest to moja rodzina. - westchnął Jinyoung
- Dlaczego on musi tak cierpieć tylko ze względu na pieprzoną miłość do tamtego dzieciaka? - spytał sam siebie Tuan.
- Uczucie jakim darze go daje mi siłe. - odezwał się niespodziewanie Seonghwa, przeczucając już spokojniej swój wzrok - Miłość jaką go darze daje mi wiarę, że to co robię przyniesie spełnienie marzeń i szczęśliwe zakończenie. Nadzieję, która napędza mnie do tego by nie poddać się..
- Ale przecież on nie wie, że to ty. On nie podziękuje ci. Nie odwdzięczy się
- Mylisz się - przeniósł swoje spojrzenie na swoją ,,stokrotkę" - Jego uśmiech mi w pełni wystarcza. Gdy widzę go takiego szczęśliwego, sam jestem szczęśliwy.
Ich rozmowa została przerwana przez światła, które zgasły. Znaczyło to, że ZEETA zaraz zacznął występ. Za każdym razem przed show, światła gasły i mgła się pojawiała. Później następowało przedstawienie się.
- Dzień dobry z ten strony ZEETA!
Przez następne cztery godziny chłopaki grali wszystkie piosenki, o które widownia prosiła. Było ich naprawdę sporo. Było widać jak z każdą kolejną piosenką Yeosang coraz bardziej się męczy. Jego głos stawał się na tyle przesiąknięty chrypką, że w pewnym momencie zamienił się on rolą z Sanem, któy przejął pałeczkę. On grał na gitarze, a Choi śpiewał. Oczywiście pozostali wspomagali ich, tworząc chórek.
W momencie, w którym mieli się już zbierać, obok nich niespodziewanie zjawił się sam gospodarz. Nikt nie wiedział kiedy on tak szybko się przemieścił. Ruchem ręki wskazał ZEETA by pozostali na swoich miejscach.
- Bardzo spodoba się wasz występ widowni. Dlatego miałbym jeszcze jedną prośbę - zaczął z tajemniczym uśmiechem - Wykonajcie ostatni utwór. Taki, który uznacie za odpowiedni. Tylko, że widownia chce by Yeosang zaśpiewał tą piosenkę.
Tłum zaczął zachęcając wiwatować i bić brawa. Chłopaki nie mieli za bardzo wyboru. Kiwnęli głową, prosząc o chwilę. Musieli zastanowić się co chcieli by zaśpiewać. Ostatecznie jednak nic nie wybrali. Dlatego spytali się widowni co chcieli by usłyszeć. Też nie dostali odpowiedzi. Więc Jinyoung podszedł do Yeosanga i wyszeptał mu coś do ucha. Chłopak trochę zdziwił się taką miłosną piosenką, ale stwierdził, że nie będzie tego kwestionować. Przekazał reszcie, którzy też nie mieli z tym problemu.
W głośnikach zaczęły rozbrzmiewać pierwsze melodie ,,Beside" autorstwa Louis Thanawim.
Seonghwa kojarzył tą piosenkę. Z każdym kolejnym jej dźwiękiem, kolejne wspomnienia zaczęły w niego uderzać.
Masz dość kochania kogoś potajemnie? Masz dość jednostronnego tęsknoty za tą osobą?
Oczywiście, że miał dość. Tęsknił za każdym jego uśmiechem. Potajemna miłość jest ciężka. Zacisnął swoje dłonie, tak że paznokcie wbijał w nie.
Smutno jest kochać kogoś, kto nie czuje tego samego
Czujesz się samotny, gdy twoja myśl nie może ich dosięgnąć
Seonghwa wstał z krzesła. Miał wrażenie, jakby Yeosang patrzył na niego. Zaczął się pocić, co róż przygryzając wargę.
Nie musisz wzbijać się w niebo.
Po prostu spróbuj spojrzeć w swoją stronę
Zobaczysz, że ktoś tutaj Cię kocha.
Yeosang spojrzał w górę. Zauważył Seonghwę, który równie intensywnie się na niego patrzył. Co on tutaj robi? Dlaczego jego oczy są przepełnione bólem? Yeosang poczuł jak jego serce zaczęło niespokojnie bić.
Przestań patrzeć w niebo
Przestań ranić szyję, patrząc wysoko
Miłość nie jest tak daleko, jest tutaj
Czy widzisz, kto Cię teraz kocha?
Kocha? Yeosang nie chciał znać tego słowa. Nie chciał go kojarzyć z kimś kogo nienawidził. Więc czemu jego serce biło tak szybko, gdy patrzył się na Seonghwe?
Przestań patrzeć w niebo
Przestań ranić szyję, patrząc wysoko
Seonghwa nie mógł tego dłuższej wytrzymać. Wybiegł stamtąd. Już nie tylko chodziło o to, że jego trauma na nowo się w nim otworzyła. Ale chodziło o coś więcej. O coś co zauważył w oczach Yeosanga, gdy tylko ich wzrok się skrzyżował. O coś dzięki czemu zrozumiał, że nie może liczyć na odwzajemnienie uczuć. To go przeraziło bardziej niż uderzenie z przeszłością.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top