Pora wracać do gry
San z samego rana dostał telefon od tajemniczego znajomego, który przedstawił się jako Park Jinyoung. Umówił się z mężczyzną by przywiózł sprzęt przed ósmą za tyły szkoły. Na ich szczęście dyrektorka wraz z synem mają przyjechać później. Gdyby ich przyłapała na tym to było by nieprzyjemnie. Mieli by większe problemy niż kiedykolwiek wcześniej. Patrząc na ich sytuację łatwo można stwierdzić, że na razie nie było im to potrzebne.
Wooyoung z Yeosangiem mieli w tym czasie za zadanie zajęcie czymś głównych członków samorządu. Tylko oni byli dla nich problemem. Są oni jak potulni słudzy Parka. Gdyby coś zobaczyli to od razu pobiegli by do przewodniczącego. Muszą za wszelką cenę tego uniknąć. Dla dobra ,,wyższych spraw". Dlatego idealnie sprawdzi się do tego zadania Wooyoung. Jest rozgadany, uroczy i potrafi rozsiewać pozytywną aurę. Po zatem Yeo za karę musiał mu towarzyszyć.
- Musze tam wchodzić... - jęknął niezadowolony lider. - Może sam tam pójdziesz? San nie musi się o tym dowiedzieć... proszę - popatrzył się na niego błagalnie.
- Nie - pokręcił głową - Uwierz ale bardziej od ciebie boję się Choia więc niczym mnie nie przekonasz. Może być to dla ciebie czas na przekonanie się do członków samorządu - wzruszył ramionami
- No weź. Bądź bardziej wyrozumiały dla starszego kolegi - mruknął oburzony i urażony.
- Niestety ale nie uda ci się
- Woo~~ proszę....
Chwycił go za rękę i siłą pociągnął za siebie. Weszli z impetem do pomieszczenia, przez co wszyscy od razu zwrócili na nich swój wzrok. Jongho, Leedo i Xion siedzieli przy stoliku, który był przed biurkiem Seonghwy, którego fartownie dla Kanga nie było w sali. Co trochę zaskoczyło chłopaka. Nie miał on zielonego pojęcia o tym, że przewodniczącego nie będzie. Jego przyjaciele postanowili trochę pobawić się skołatanymi nerwami Kanga.
Każdy patrzył się na dwójkę intruzów, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia. Ani jedni ani drudzy niezbyt wiedzieli co mieli by powiedzieć. Członkowie samorządu czekali na wytłumaczenie celu ich wtargnięcia, a nieproszeni goście stali jak słupy soli, uśmiechając się głupkowato do siebie. Panującą niezręczną ciszę przerwało wejście Hongjoonga. Trzymał on w prawej dłoni reklamówkę, a w drugiej torbę. Chrząknął na siebie wszystkich uwagę.
- Co wy tutaj robicie? Czegoś potrzebujecie? - spytał się ich z uniesioną brwią.
- Możemy wam w czymś pomóc?
- Jest Seonghwa? - spytał się z słodkim uśmiechem Woo
- Nie. Wszyscy wiedzą, że Park dzisiaj będzie później - odparł rozbawiony
- Naprawdę? - wtrącił się serio zaskoczony Yeosang
Chłopak zorientował się, że jego cudowni przyjaciele specjalnie mu nie powiedzieli.
- Czy coś jeszcze? - mruknął zniecierpliwiony Hong.
Dwójka przyjaciół spojrzała się na siebie. Yeosang szturchnął młodszego by to on przejął inicjatywę. Z nich dwój to tamten był bardziej rozgadany niż on. Kang i tak był poirytowany faktem, że został wrobiony w to wszystko.
- Umm - przełknął głośno ślinę Wooyoung nie umiejąc znaleźć właściwych słów.
- Tak potrzebujemy potrzeby by dowiedzieć się szczegółów na temat... - rozejrzał się po pomieszczeniu Jung - Ah tak, na temat festynu, mającego oswoić pierwszaki i zaaklimatyzować się w naszej szkole - uśmiechnął się niewinnie.
Hongjoong przez dłuższą chwilę przyglądał się im z uwagą. Nie chciało mu się wierzyć w ich słowa. Wyglądali na mega zestresowanych i nerwowo skakali z nogi na nogę. Miał zamiar dalej świdrować ich wzrokiem, gdyby nie to, że sam w sobie Park pojawił się obok niego. Spojrzał się z uwagą na członków ZEETA.
- Leedo, Xion i Jongho proszę wytłumaczcie tej dwójce na czym festyn będzie się opierać. - uśmiechnął się ciepło.
- Dobrze Seonghwa hyung - odpowiedział z bananem na ustach Xion. - Siadajcie obok mnie - zachęcił gości, wskazując miejsca przy stole.
Yeosang spojrzał się na przyjaciela, który tylko wzruszył ramionami. Pociągnął starszego do członków samorządu, siadając na wyznaczonym miejscu. Kangowi nie pozostało nic innego, jak również to zrobienie. Dziwiła go postawa Seonghwy, który nie wyrzucił ich, ani tym bardziej nie wyglądał jakby miał problem, że są tutaj. Ale możliwe, że wynikało to z tego, że przyszli w sprawie szkolnym i ,,zainteresowali" się czymś co jest pożyteczne.
Hongjoong gdy miał pewność, że nikt nie zwraca na niego i przewodniczącego uwagi, chrząknął. Tak jak chciał przyjaciel spojrzał się na niego. Kiwnął do niego porozumiewawczo głową. Odeszli trochę na bok, by nie było ich słychać.
- O co tutaj do cholery chodzi? - szepnął, domagając się wyjaśnień.
- Nie wiem. Myślałem, że ty mi to wyjaśnisz. Byłeś tutaj przede mną - mruknął, drapiąc się trochę nerwowo po karku.
- Park jeśli znów w coś się zamierzasz wkopać przez swoją stokrotkę, to urwę ci głowę - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Przysięgam, że nic nie wiem - uniósł w obronie dłonie - Sądziłem, że to jakiś twój plan i Jinyounga. - wzruszył ramionami - Ale to nie ważne. Jestem pewny, że ZEETA coś kombinują. Więc zamierzam im w tym pomóc i trzymać ich jak najdłuższej się da.
- Jesteś niemożliwy... - westchnął bezsilnie.
Seonghwa uśmiechnął się, gdyż wiedział, że znaczyło to iż chłopak mu we wszystkim pomoże. Oboje też od razu zrozumieli, że Jinyoung postanowił sam działać. Coś im podpowiadało, że o czymś nie wiedzieli, a powinni. Pozostało więc im czekać na dalszy ciąg wydarzeń.
W tym samym czasie do Sana przyjechał Park Jinyoung wraz z jakimś jeszcze chłopakiem, który siedział w samochodzie. Jedynie kiwnął głową w stronę Choia, który ukłonił się z złączonymi dłońmi. Ten sam ruch wykonał w stronę mężczyzny, z którym się umówił przez telefon.
- Choi San, tak?
- Tak
- Miło mi cię poznać - uśmiechnął się delikatnie - Nie mam za dużo czasu, więc lepiej od razu zajmijmy się wypakowaniem rzeczy. Masz kogoś kto nam może pomóc?
- Niestety nie. - zagryzł wargę.
Jinyoung machnął na to ręką. Podszedł do niedużych rozmiarów furgonetki. San miał chwilę na przyjrzeniu się mu. Był on umięśniony, z lekko zapuszczonymi włosami, które były spięte w niedbały koński kucyk. Na sobie miał obcisłą bluzkę i dresy. Był wyższy od Sana, ale nie dużo. Chłopak stwierdził, że nigdy go wcześniej nie widział, nawet nie kojarzył go.
- W takim razie mój przyjaciel nam pomoże. We trójkę powinniśmy dać radę - powiedział, wybudzając z zamyślenia Choia.
Z pojazdu wyszedł jeszcze wyższy chłopak. Tylko, że ten był bardziej modnie, elegancko ubrany. Miał na sobie czarne kwadratowe spodnie, w które była schowana luźniejsza niebieska koszula. Oboje tworzyli niezły kontrast. Jedynie co ich łączyło to przystojne twarze.
Choi wraz z dwójką mężczyzn dość szybko uporał się z przeniesieniem wszystkiego. Zdążyli wyrobić się równo z dzwonkiem i przyjściem do sali reszty członków klubu. Ukłonili się oni, witając się.
- To właśnie, Yeosang, Yunho i Wooyoung, o których wspominałem - powiedział chłopak, wskazując na każdego z nich.
- Yeosang? - spytał się sam siebie Jinyoung, uśmiechając się podstępnie. - Sporo o was słyszałem.
- Naprawdę? - spytał się go zdziwiony Yunho.
- Oh tak - przyznał z uznaniem - Nazywacie się ZEETA. Nie gracie konkretnego rodzaju muzyki. Podobno jesteście nieźli w tym co robicie. Fajnie było was osobiście poznać. Same dobre rzeczy moje źródło mi mówiło.
- Kto jest tym źródłem? - uniósł jedną brew San.
- Nazwijmy go waszym wielkim, wiernym fanem, a szczególnie pewnego osobnika.. - poczuł jak przyjaciel szturcha go ostrzegawczo w ramie - Ale nie będę więcej zdradzać. Chciałbym dłuższej pogadać, ale robota nas wzywa
- Ale my...
Jinyoung i jego towarzysz nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz, pomachali im. Z ich strony nie było miłe przerywanie drugiej osobie w połowie zdania, ale uznali, że tak będzie bezpieczniej. Nie chcieli za bardzo wyjawić prawdziwego powodu pojawienia się tam. Stwierdzili, że na wszystko przyjdzie czas. Wyszli z sali, równie szybko odjeżdżając z placu szkolnego. ZEETA spoglądali na siebie, nie wiedząc za bardzo jak mają to odebrać. Nie mieli żadnych fanów. Skąd więc tamci mogli ich znać? Kim był tajemniczy fan? Czemu nagle tyle ludzi ich zna?
- Ej a może to ten Primula z forum szkolnego? - jako pierwszy wziął głos Wooyoung.
- Możliwe - mruknął zamyślony Yunho.
Cisza trwała by dłuższej, gdyby nie to, że Yeosang klasnął w dłonie, zwracając ich uwagę. Chłopak nie miał zamiaru przejmować się takimi rzeczami. Cieszyło go to, że kto ze szkoły zna ich i jest ich fanem. Przyjemnie było wiedzieć, że jest ktoś kto chce im pomóc. Miał nadzieję, że kiedyś pozna tą osobę i podziękuje jej osobiście.
- Nie istotne jest to kim jest Primula, ani to skąd ci ludzie nas znają. Najważniejsze teraz jest to, że mamy już jakiś sprzęt i musimy udać się do tablicy ogłoszeń.
- Patrzyłem i już dzwoniłem. Są dwa ogłoszenia bardzo podobne do tego co San nam ostatnio pokazał. Jedno, gdzie poszukują dwóch kelnerów i w zamian oferują nowoczesny keyboard i statyw do niego. Drugie natomiast to pomoc w sklepie muzycznym. Tam też są potrzebne dwie osoby do magazynu. W zamian będzie można dostać gitarę akustyczną. - powiedział.
- Umówiłeś się z nimi? -spytał się go Kang. Był podekscytowany tym, że może im się to udać. - Tak. Ja i San pójdziemy na magazyny, bo jesteśmy silniejsi od was, a wy no będziecie kelnerami - wzruszył ramionami.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że taki układ będzie odpowiedni. Jeśli uda im się, wtedy zostanie tylko do zdobycia gitara basowa i gitara elektryczna oraz mikrofony. Ale tym ostatnim najmniej się przejmują. To było najłatwiejsze do zdobycia.
Po lekcjach udali się w wyznaczone miejsca. Yeosang z Wooyoungiem idealnie sprawdzili się w roli kelnerów. Mieli świetny kontakt z klientami. Nie było zwyczajem dawanie napiwków, ale w ich wypadku bywalcem kawiarenki wręcz sami im wciskali w dłonie dodatkowe sumy pieniędzy. Przy tym też proponując randki czy oferując wymianę numerem telefonu. Chłopcy czuli się głupio, że musieli odmawiać, a zarazem byli na tyle mili i uprzejmi, że odmowa nie spotkała się z złym odzewem, a zrozumieniem.
Gorzej było w przypadku pozostałej dwójki. San myślami był cały czas przy rozmowie z Jinyoungiem. Nie znał go, ale miał dziwne wrażenie, że już go gdzieś widział. Tylko problem był taki, że nie był w stanie sobie przypomnieć szczegółów. Dodatkowo ten fan. Nie kalkulowało mu się to ze sobą. Coś w tym nie grało. On nie wiedział co. Nie uszło to uwadze przyjaciela, który w czasie przerwy przyniósł mu wodę, powodując, że ten nieobecnym wzrokiem spojrzał się na niego.
- Zakochałeś się, że tak z głową w chmurach siedzisz? - szturchnął go żartobliwie - Nie - odparł twardo.
- Za dużo myślisz i analizujesz. Rozumiem, że twój ojciec ma w swoim fachu czytanie ludzi, ale nie powinneś też tego powielać. W końcu to ci mózg przez to wybuchnie - usiadł obok niego.
- Coś w tym jest - zaśmiał się pod nosem - Uważasz, że fanem jest ktoś z naszego roku? Myślisz, że znamy tą osobę?
- Hmm - zamyślił się, przenosząc swoje spojrzenie na sufit - Myślę, że tak. Tylko nasz rocznik gada o nas. Młodsze klasy nie są w ogóle zainteresowane naszym klubem, więc wątpię by w ogóle nas kiedyś słyszeli. - uśmiechnął się, ponownie skupiając swoją uwagę na przyjacielu
- Niech zgadnę, chcesz mi powiedzieć, żebym odpuścił to, co? - odwzajemnił uśmiech.
- Nie - pokręcił przecząco głową - Chce byś się wziął do roboty bo nie chce sam tego targać - zaśmiał się.
San prychnął pod nosem. Wstał z miejsca, przyznając tym samym rację Yunho, który również wstał. Choi starał się skupić na robocie, co mu nie najgorzej wychodziło. Postanowił posłuchać się przyjaciela i zostawić ten temat na później. Na razie mieli na głowie ważniejsze rzeczy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top