Rozdział 32 (pierwsza randka)

*Julia

Harry: chcę Cię zabrać na RANDKĘ, maleńka :D

Ja: maleńka? Maleńka to jest ta rzecz między Twoimi nogami :P

Harry: właśnie się skurczyłem :(

Roześmiałam się, choć to był bardzo zły pomysł. Facet od chemii podszedł do mnie i uderzył wskaźnikiem o moją ławkę. Podskoczyłam.

-czy pannę Chase śmieszą reakcje chemiczne? -zapytał

-nie, panie profesorze -odparłam

-właśnie widzę -odparł i poszedł dalej.

Spaliłam buraka, a Fi klepnęła mnie w udo.

-suka -usłyszałam za swoimi plecami.

Odwróciłam głowę i zobaczyłam pełne wrogości spojrzenie Mariki.

Fi także odwróciła się w jej stronę i pokazała środkowy palec.

*

Na przerwie usiedliśmy na ławce pod drzewem.

-nie mogę uwierzyć, że 1D, będzie na balu -wyszeptała Fi.

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Nawet nie chciałam na razie wiedzieć jak zareaguje, gdy dowie się, że idę na bal ze Stylesem.

-będę chyba musiała założyć śliniaczek, aby się nie obślinić.

Roześmiałam się.

Harry: przyjadę po Ciebie do szkoły :)

-Nie! -krzyknęłam

-myślisz, że się nie obślinię? -zapytała Fi.

-Spojrzałam na nią. Usiadłam wysoko brwi. Przyznaję się, nie słuchałam w ogóle co ona do mnie mówi.

-myślę, że nie -odparłam

Czy zmienić nazwę kontaktu na „MonsterCookie" „ok"

Ja: nie możesz!

MonsterCookie: dlaczego?

Ja: bo wszyscy Cię poznają!

MonsterCookie: pożyczę Mini od siostry :)

Ja: Harry!!

MonsterCookie: przyjadę o 15 :D szukaj różowego mini :P

Ja: no nie mogę! Harry, różowe auto?! :)

MonsterCookie: też Cię kocham :*

„Ja Ciebie też, ale nie tak jak Ty"

Ja: do zobaczenia :)

MonsterCookie: do później. Idę spać :)

Felicja zakryła mi dłonią telefon. Spojrzałam na nią.

-wiem, że to miłość, ale kurde... jestem tutaj! -krzyknęła.

Uśmiechnęłam się.

-przepraszam , Fi -schowałam telefon do kieszeni.

*

Dwie lekcje później byłam podenerwowana. Nie dochodziło do mnie to, że Harry zaprosił mnie na randkę.

-Julio!

Odwróciłam się w stronę skąd dochodził głos.

-Luck -odparłam zrezygnowana.

-to co?

-ale co? -zapytałam zdziwiona. Coraz mniej rozumiałam ludzi.

-co z balem?

-a coś jest z nim nie tak? -zapytałam

Wiedziałam, że niektórzy rozgłaszali ploty o ty, że to będzie najgorszy bal w mojej karierze. To nie była prawda!

-to, czy idziesz ze mną na bal? -zmarszczyłam czoło.

Czy on był, aż taki głupi? Ile razy mam mu jeszcze odmawiać?

-zrozum, ani teraz, ani nigdy -odparłam i zajęłam się z powrotem lekcją.

Nie wiem, co on knuł i czego ode mnie chciał, ale nie miałam zamiaru grać z nim w jakąś parszywą grę.

Przez tyle lat do niego wzdychałam, ale teraz widzę jaki z niego egoista.

Nie widziałam tych wszystkich dziewczyn płaczących przez niego po kątach. Teraz widzę to wszystko doskonale.

*Harry

-muszę poznać tą dziewczynę -wyszeptała Gemmy

-jaką? -zapytałem zbytnio nie wiedząc o co chodzi.

-tą dla której wciskasz się w moje mini.

Spojrzałem na nią, a później na jej auto. Miała rację. Dla Juli miałem zamiar wcisnąć się do tego pudełka.

Wsiadając do niego uderzyłem głową o dach. Jęknąłem.

Poprawiłem fotel i wszystko w około. Teraz modliłem się abym dotarł cało.

-musi być ważna -odparła opierając się o okno.

-dlaczego tak myślisz? -zapytałem

-dla żadnej jeszcze nigdy jeszcze takiego czegoś nie robiłeś.

-czego? -zapytałem uśmiechając się do niej.

-Harry, właśnie wcisnąłeś tyłek w moje różowe mini -roześmiała się.

-tak...

-nie rozbij go -podała mi kluczyki.

-nie martw się. To pudełko nie zginie -ruszyłem z piskiem opon.

Nawet nie wiedziałem, że ta mała zabawka potrafi takie coś.

Ciekawy byłem, co by powiedzieli inni jak mnie zobaczyli w różowym pudełeczku.

Dobra widziałem już, jak Julia się ze mnie śmieje, a co dopiero reszta.

Zrobiłem sobie zdjęcie i wysłałem chłopakom.

Mogłem się założyć, że zaraz dostanę odpowiednie wiadomości.

*

Zatrzymałem się pod szkołą Juli. Wielkie gmaszysko. Miałem ochotę zapytać się jej , czy ona się tam gubi.

Pipi... przyszła wiadomość

Lou: jesteś moją małą dziewczynką :D

Niall: kupie Ci takie na urodziny :)

Li: widzę, że kręcą Cie damskie klimaty :)

Zy: brałabym... :)

DD: teraz już wiem co z Tobą nie tak :P

Roześmiałem się.

Chciałem odpisać, gdy ujrzałem cień. Odwróciłem się w tamtą stronę i zobaczyłem Julię.

Przyglądała mi się.

-jesteś super -powiedziała, gdy wsiadła do pudełeczka -piękne auto.

-przekażę siostrze.

-gdzie jedziemy? -zapytała

-zobaczysz.

Za nim jednak ruszyłem, dotknąłem lekko palcem jej ramienia.

-Harry, co robisz? -zapytała zdziwiona

-sprawdzam, czy jesteś na mnie uczulona -uśmiechnąłem się do niej.

Julia roześmiała się.

*Julia

-łyżwy? -zapytałam przerażona -Harry, ja nie umiem jeździć!

-ja też nie -odparł uśmiechnięty.

Niepewnie włożyłam łyżwy. Myślałam, ze umrę, gdy postawiłam nogę na lodzie.

Ledwo przejechałam dwa centymetry, a wylądowałam na Harrym, a Harry na lodzie.

-przepraszam -wyszeptałam -mówiłam, że nie potrafię...

-daj spokój -odparł wstając i podnosząc mnie do góry.

-wymarzona randka -roześmiałam się.

-też tak myślę -odparł

Oparłam się o bandę.

-jedź sam...

Harry odjechał kawałek i zrobił piruet. Zaczęłam klaskać. Jeśli to się nazywa „nie umiem", to co miałam powiedzieć ja?

Harry zrobił kilka rundek w około lodowiska, robiąc przy tym rożne figury i miny.

-czego ty nie potrafisz robić, Styles? -krzyknęłam.

Harry odwrócił się do mnie i upadł.

Zaczęłam się śmiać.

-to było efektowne! -krzyknęłam -upadłeś z taką gracją, jak niejedna panienka ze szkoły dla Dam.

Śmiałam się.

-bardzo śmieszne -krzyknął -boli mnie tyłek!

-chodź, wymasuję -odparłam.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top