Rozdział 37 (papa, Harry)

„Rozdział nie jest ocenzurowany. Może zawierać przekleństwa i obraźliwe słowa."

*Harry

Wstałem ledwo z łóżka. Nie cierpiałem takich dni. Nie lubiłem wyjeżdżać z domu na tak długi czas, ale to była moja praca.

„wszystko dobre, co się szybko kończy"

Usiadłem na łóżku i spojrzałem na walizki ustawione obok drzwi.

Za cztery godziny będę już siedzieć w samolocie. Za sześć godzin będę mógł się nie legalnie, ale prawnie naćpać.

Roześmiałem się. To było najgłupsze zdanie jakie mogłem kiedykolwiek wypowiedzieć.

Ubrałem się i zszedłem na dół.

-mamo -wyszeptałem wchodząc do kuchni.

-Harry -odparła ze łzami w oczach.

*

Kitten: bardzo chciałam odprowadzić Cię na lotnisko :(

Ja: dlaczego tego nie zrobiłaś??!!

Kitten: nie mogłam :( za dużo ludzi :(

Ja: w Mc jakoś Ci to nie przeszkadzało!

Kitten: wtedy było jakoś inaczej...

Ja: teraz i tak już po ptakach, zaraz wylatujemy...

Kitten: cholera! Minęło dopiero kilka godzin, a ja już tęsknię :(

Ja: ja też :(

Kitten: nie wiem czemu, ale... no kurwa! Tęsknie

Spojrzałem na telefon i lekko się zdziwiłem. Julia, przeklina?!

Ja: wow

Kitten: co?

Ja: tu przeklinasz, skarbie?

Kitten: bo tęsknię, Harry :(

Ja: widzimy się w piątek rano :*

Kitten: to prawie cała wieczność! Nie wiem czy wytrzymam :P przyzwyczaiłam się do Ciebie, Harry...

Ja: jak do pieska? :D

Kitten: jak do pudelka :*

JA: pudelka? o.O

Kitten: te Twoje loczki :*

-prosimy o zajęcie miejsc i zapięcie pasów. Uprzejmie prosimy także o wyłączenie wszystkich sprzętów elektronicznych. Dziękujemy i życzymy miłej podróży.

Zmarszczyłem czoło.

Ja: odezwę się za godzinę. Do usłyszenia, MOJA PIĘKNA! :*

Kitten: umieram z tęsknoty...

Kitten: umieram ze strach: :( masz wrócić w całości!

*Julia

MonsterCookie: bo nie będziesz miała z kim iść na bal? :)

Ja: nie, bo Cię kocham!!!!!!!! *nie wysłano

Ja: tak, właśnie :P

Harry już nie odpisał. Pewnie właśnie w tej chwili jego samolot wzbijał się w powietrze.

Kurwa! Wystarczył taki krótki czas, abym się w nim zadurzyła aż po uszy.

Odłożyłam telefon, który ściskałam mocno w dłoni.

Bez Harrego czułam się jak bez ręki.

To będzie najdłuższe cztery dni w moim życiu. Pięć długich nocy!

-Harry, wróć! -krzyknęłam w poduszkę.

*Harry

Rozsiadłem się wygodnie w fotelu. Jednak po chwili mocno złapałem się podłokietnika. Miałem ochotę wyskoczyć z samolotu.

Czułem jakby ktoś wyrwał mi serce i zostawił tam na ziemi.

Serce podchodziło mi do gardła. Czułem straszny niepokój. Cholera! Przecież nie pierwszy raz lecę samolotem.

Ale to naprawdę było bardzo nieprzyjemne uczucie z którym za wszelką cenę musiałem sobie poradzić.

Przecież to tylko cztery dni...

-z dzisiejszym pięć -rzucił Lou

-co? -zapytałem zdziwiony

-mamroczesz pod nosem, że to tylko cztery dni, to cie poprawiam...

-mówię za dużo -rzuciłem

-to się nazywa miłość, Harry. Miłość! -uderzył mnie lekko w ramię -tak miałem z El

Przejechałem dłonią po włosach. Nie myślałem o tym w ten sposób. Przecież to było śmieszne. Nie mogłem zakochać się w swojej najlepszej przyjaciółce!

*Julia

-kochana, skąd masz takie cudo? -krzyknęła Fi

Spojrzałem na czerwono-biały kostium, który kupił mi Harry.

Uśmiechnęłam się do niej.

-Harry, mi go kupił -wyszeptałam

-widział cie w nim

-nie -odparłam i zaczerwieniłam się.

-co za frajer -roześmiała się -ale przynajmniej ja sobie popatrzę.

Położyłyśmy się na leżakach nad basenem. Dziś czułam się o dwa razy lepiej niż z Harrym na plaży.

-nie mogę się doczekać balu -wyszeptała Fi, przerywając ciszę.

-bo zobaczysz mojego brata w garniturze? -zapytałam

-nie

-nie możesz się doczekać, aż wszyscy zobaczą twoją nową kieckę?

Spojrzałam na nią i zaczęłam sączyć sok przez rurkę.

-nie -szepnęła -będę miała wreszcie okazję umówić się z Harrym Stylesem -odparła, a ja o mało nie zakrztusiłam się sokiem.

Pomarańczowa ciecz wyleciała mi przez nos, hamując przy tym dopływ powietrza. Zaczęłam kaszleć.

-Julia -Fi szybko zaczęła klepać mnie po plecach.

Cholera, ona chciała się umówić z MOIM Harrym!

Fi była moja najlepszą i jedyną przyjaciółką, ale obiecuję, że gdy zbliży się do Harrego, wydłubię jej oczy!!!

-myślisz, że ten twój Harry, zapozna mnie z nim?

-a co z Damienem? -zapytałam oburzona

-Damiena kocham, a z Harrym chcę się tylko umówić. Przecież to mój idol

-że jak? -zapytałam zdziwiona

-no kocham go -szepnęła.

Wiedziałem, ze oni coś ze sobą, ale nie wiedziałam, że to tak na poważnie.

Otwierałam już usta, aby coś odpowiedzieć, gdy mój telefon zaczął brzęczeć.

MonsterCookie: mam ręce, nogi i głowę na miejscu :*

Uśmiechnęłam się.

Spojrzałam na Fi. „po moim trupie, umówisz się z Harrym!"

*Harry

Byłem ogólnie zmęczony.

-witaj Holandio! -usłyszałem za sobą krzyk Damiena.

Cholera, dwa dni z tym osobnikiem mogą być dla mnie niebezpieczne.

-idziemy się napalić -wyszeptał i ruszył przed siebie

-ale wiesz, że mimo głoszonej legendy. Marihuana nie jest tu legalna -odparłem -to nie Urugwaj

-popsułeś mi koncepcję.

*

W drodze do hotelu przywitaliśmy się ze swoimi fanami.

Ja: całe dwa dni z Twoim bratem. Trzymaj kciuki, aby mnie nie zabił :)

Kitten: właśnie dostałam podobną wiadomość od Damiena :P

Ja: żebym go nie zabił? :)

Kitten: nie. Mam się modlić, aby on Cie nie zabił :P

Ja: no pięknie :D

-i co Styles, idziemy się dziś czegoś napić? -zapytał

-raczej nie -odparłem

-ej... to tak na zgodę -rzucił z uśmiecham

-dobrze -mruknąłem

-bardzo się cieszę -poklepał mnie po ramieniu

Ja: Damien zaprosił mnie na „drinka" o.O

Kitten: to może być podstęp :P

Ja: to na pewno jest podstęp :)

Kitten: daj spokój :)

Ja: szukaj jutro moich zwłok :P

***********

Jak myślicie, czy Harry ma słuszne obawy co do intencji Damiena?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top