Rozdział 34 (przyjęcie)

*Julia

Wczoraj chyba byłam bardzo przejęta tym zdjęciem na tapecie Harrego w telefonie. No bo jak miałam wytłumaczyć swoje zachowanie w Mc?

Chyba byłam tak samo zdziwiona jak Harry.

Przecież nawet nie wiedziałam jak mam się wytłumaczyć!

Ale to pikuś, Boże, ale dlaczego zgodziłam się iść z nim na to przyjęcie.

Teraz jednak wiedziałam jedno. Stałam na korytarzu i o mało nie miałam orgazmu. To wszystko przez tą białą sukienkę, dobra wszystko wina Harrego i przez tą sukienkę.

Mama wyszła do Alexa, więc nie miał mnie kto podtrzymać na duchu.

-jeden, dwa, trzy... -liczyłam po cichu.

O mało nie dostałam zawału, gdy zadzwonił dzwonek. Musiałam wziąć kilka głębokich wdechów. Serce jednak waliło mi jak oszalałe.

Trzymając się ściany podeszłam do drzwi, otworzyłam je. W progu stał Harry z czerwoną różą w dłoni.

Mówiłam już, że nie lubię kwiatów? Jeśli nie, to mówię.... ale dla Harrego, mogę nawet polubić kwiaty.

Wyciągnęłam chłopakowi róże z ręki. Harry stał z otwartymi ustami. Przystawiłam nos do róży. Ten zapach zawsze będzie mi się kojarzył z Harrym.

-Harry -odezwałam się pierwsza.

On jednak otwierał i zamykał usta na zmianę.

-coś się stało, Harry? -zapytałam

-wyglądasz... -wyszeptał -wyglądasz pięknie

-dziękuję -odparłam zawstydzona

-idz... idziemy? -wydukał Harry podając mi ramię.

Chciało mi się śmiać z Harrego. Teraz już zapomniałam o mich lękach. Teraz tylko myślałam o Harrym. Przecież zawsze był moim osobistym lekarstwem na wszystko.

-Damien tam będzie -wyszeptał Harry, wyjeżdżając na ulicę.

Spojrzałam na niego.

-coś wymyślę -odparłam -nie martw się moim bratem.

Tak naprawdę nie miałam zielonego pojęcie co zrobić z Damienem. No bo co ja mogłam mu powiedzieć, aby uchronić nas przed katastrofą. Może między ludźmi nie będzie odstawiał scen.

Spięłam się jeszcze bardziej, gdy podjechaliśmy pod wielki dom.

Gdy tylko wysiedliśmy z auta, usłyszałam głośne krzyki i śmiech.

-Harry, to chyba był zły pomysł -powiedziałam ciągnąc Harrego z rękę.

-dlaczego -zapytał

-bo tu nie pasuję -odparłam

-nie lamentujmy -rzucił ciągnąc mnie za sobą do drzwi.

Wcisnął dzwonek, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Otworzyła nam dziewczyna z jasnymi włosami. Wpatrywała się w Harrego, a on w nią.

Poczułam lekkie ukucie zazdrości.

-Harry -uśmiechnęła się do niego. I wtedy już wszystko było jasne.

-Gemma -rzucił z uśmiechem.

Wtedy spojrzała na mnie. Na jej twarzy malowało się zdziwienie. Popatrzała na mnie kilka sekund za nim się odezwała.

-myślałam, że nie istniejesz -rzuciła i przytuliła mnie do siebie. Byłam zdziwiona i nie wiedziałam jak mam się zachować. Stałam tam jak słup soli.

-jesteś inna niż te jego dziewczyny -rzuciła

-a nie mówiłem -odparł Harry wchodząc do środka.

-poszukam mamy -rzuciła i odeszła.

Może to śmieszne, ale była przerażona. Wszędzie chodzili dobrze ubrani ludzie. Przyglądali nam się, co jeszcze bardziej mnie krępowało.

-Harry! -gdzieś z tłumy wyłoniła się szczupła blondynka, ubrana w długą białą suknię. W obecnej chwili przypominała mi Morgan. Drugą żonę ojca.

-Juniz -rzucił Harry. Czułam, że to nie będzie zbyt miłe spotkanie.

-jak miło cię widzieć -odparła i przytuliła go do siebie. Teraz przynajmniej wiedziałam jak wyglądałam, kiedy przytuliła mnie Gemma.

-mnie również -odparł Harry. Odepchnął ją od siebie.

Przyciągnął szybko mnie do siebie. Poczułam się jak żywa tarcza. Normalnie mięso armatnie.

-ooo, coś ty przyprowadził? -zapytała z kwaśną miną.

Jej słowa uderzyły we mnie z ogromną siłą. Myślałam, ze się rozpłaczę.

-coś?! -Harry lekko uniósł głos -to moja przyjaciółka i masz ją traktować z szacunkiem.

Blondynka uniosła lekko jedną brew.

-chcesz się ośmieszyć? -zapytała

Harry puścił mnie i podszedł do kobiety.

-Juniz -uśmiechnął się -jedyną osobą, która się tu ośmiesza, jesteś ty.

To była chyba najbardziej przykre spotkanie, które przeżyłam.

-przepraszam cię -rzucił Harry całując mnie w obie dłonie -nie mogę się pozbyć tej baby.

-kto to był? -zapytałam

-zaraz się dowiesz -odwrócił się -tato -Harry przytulił starszego mężczyznę

-Harry, długo cię nie było

-byłem zajęty

-właśnie widzę -mówiąc to spojrzał na mnie z uśmiechem -co to za piękna dama?

Zaczerwieniłam się chyba po same końce włosów.

-to Julia, moja przyjaciółka -zaprezentował mnie Harry.

-bardzo się cieszę, że mogę cię poznać -rzucił ściskając moja dłoń.

-to siostra Damiena -wtrącił Harry

-naprawdę? Dużo ładniejsza od niego.

Serce zaczęło mi szybciej bić. Tyle komplementów naraz, to było dla mnie nowość. Nie wiedziałam jak mam się zachować.

-tato, nie podrywaj mojej Juli -Harry uśmiechnął się.

Moja temperatura ciała podskoczyła chyba do 100 stopni. Boże, Harry powiedział „MOJA"!

-Des, kochanie -ponownie usłyszałam głos Blondynki

*Harry

-Julio, czy poznałaś, już Juniz? -zapytał ojciec

Na widok tej kobiety cały się gotowałem ze złości.

-tak tato. Juniz przywitała nas przy samych drzwiach

-bardzo się cieszę -rzucił

Musiałem odejść. Nie mogłem znieść widoku tej kobiety.

Wtedy zobaczyłem machającego do mnie Louisa.

-przepraszam tato -uśmiechnąłem się i pociągnąłem Julię za sobą.

Louis jak głupek stał i ciągle nam machał. Miałem ochotę podejść do niego i pacnąć go w głowę.

-przedstawię ci resztę One Direction -uśmiechnął się -ale wiedz, to ja jestem tym jedynym, w którym możesz się zakochać -roześmiałem się.

Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale zrobiło mi się ciepło, gdy Julia zareagowała na to z uśmiechem.

-Harry, kochanie! -usłyszałem głos Louisa

-Louis, debilu... ! -odkrzyknąłem mu

-Julio... -Louis wszedł między mnie a Julię -jestem Louis

Julia roześmiała się.

-pierwsza żona, tak? -zapytała

-teraz już chyba druga -odparł i przytulił Julię.

-Liam -Liam ukłonił się i ucałował jej dłoń

-Niall -rzucił z uśmiechem

-Miło cię wreszcie poznać. Harry ciągle o tobie nawija -wtrącił Liam

-a jaką panikę zrobił, jak znalazł moja siostrę w swoim łóżku -Louis roześmiał się

-Louis...

-Harry -usłyszałem głos mamy. Odwróciłem się w tamtym kierunku. Wyglądała jak zawsze , pięknie.

-mamo -przytuliłem ją do siebie, mimo tego że widzieliśmy się dwie godziny temu. Lubiłem mieć ją i Gemmy blisko siebie.

-mamo, to jest Julia -wskazałem na Julię

-miło mi ciebie poznać, dziecko -odparła mama podchodząc do Juli.

-jestem bardzo szczęśliwa, że mogę panią poznać -rzuciła Julia. Zdziwiłem się trochę.

Nawet nie pomyślałem, że Julia może się dziś do kogoś tak odezwać. Cały czas była taka cicha.

-Styles! -usłyszałem za sobą znajomy głos.

Odwróciłem się i zobaczyłem Damiena.

Właśnie w tym momencie zacząłem się modlić.

*********

Charakter i wygląd partnerki ojca Harrego, został wymyślony na poczet tego opowiadania. Nie wyszukiwać podobieństwa!

*********

Jak myślicie, czy Harry przeżyje spotkanie z bratem Juli?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top