Rozdział 4
- Od kiedy jesteś w Stanach? - zapytał po chwili ciszy.
- Długo. Czemu otrułeś mojego kumpla? - przeszłam od razu do konkretów.
- Eh, wiedziałem że to dlatego mnie odwiedziłaś. - westchnął I usiadł na krześle w kuchni. Podążyłam za nim i usiadłam naprzeciwko niego. - Jak wiesz moi bracia Jai i Luke pracują dla twojego dawnego przyjaciela. Dotychczas miałem spokojne życie dopóki nie dowiedzieli się że mieszkamy w tym samym Stanie. Kazali mi zlikwidować twojego kumpla jednak nie miałem go zabijać. To był mój wybór, zrobiłem to i przepraszam, jednak nie chciałem aby moi bracia sami tu przyjeżdżali, bo wiem, że to by się źle skończyło. Zresztą sama ich dobrze znasz, wiesz jacy oni są, a tym bardziej znasz Hemmingsa.
- Znam go, dlatego teraz pojedziesz ze mną do szpitala i jakoś wybudzisz ze śpiączki Mike, bo chce aby Hemmings mnie odwiedził. - wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi.
*
- Beau, nie poznałem cię stary!- Calum przybił piątkę z Brooksem i zaczął z nim rozmawiać.
- Jak z nim? - westchnęłam siadając obok Asha na kanapie w sali czerwonowłosego.
- Kiepsko. Nadal nie wiedzą kiedy się wybudzi.
- Ten blondasek mi za to zapłaci. - zacisnęłam dłonie w pięści - On jeszcze nie wie jak bardzo się zmieniłam.
- Myślę, że wie. Nie jest taki głupi... Chyba. - zaśmialiśmy się z Ashem i po chwili do sali wszedł Beau wraz z Azjatą.
- No więc, co zamierzasz zrobić? - zapytałam.
- To była lekka trucizna, wystarczy do kroplowki dolać tego. - podał mi fiolkę z jakąś zieloną substancją.
- Jesteś pewien? Bo mi to nie wygląda na lekarstwo. - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- Ell, przyjaźniłem się z twoim bratem od najmłodszych lat, a ty we mnie wątpisz?
- Po prostu nie zapominam, że jesteś Brooks. - Koniec końców, wzięłam od niego fiolkę z mam nadzieję lekarstwem i podeszłam do kroplówki Clifforda. Chwilę się zastanawiałam jak to wlać, ale w końcu znalazłam otwór i wlałam do niego substancje.
- Kiedy się obudzi? - zapytał Calum.
- Za chwilę. - odpowiedział Beau i rozsiadł się na kanapie.
- Czemu nam pomagasz? - zapytał po chwili Ash.
- Bo nie jestem moimi braćmi. Nie jestem tępym chujem, wszędzie latającym gdzie tylko Hemmings mnie wyśle.
- A czy ty nie otrułeś naszego kumpla bo Hemmings ci kazał? - zaśmiałam się pod nosem.
- Oj cicho, to był błąd. - również się zaśmiał i wstał z kanapy. - No nic, ja już odwaliłem moją robotę. Do zobaczenia wkrótce. - stanął w progu, wysłał nam buziaka i wyszedł. Wszyscy naraz się zaśmialiśmy i wyszliśmy z sali Clifforda.
- Myślisz, że Luke-cwel-Hemmings przyleci nas odwiedzić? - spojrzał na mnie Calum.
- Jego marionetka nie wykonała zadania, będzie musiał ruszyć dupsko, niestety. - stwierdziłam po czym wsiadłam do naszego auta, zaparkowanego zaraz przy wyjściu ze szpitala. - Na pizzę?
- Do KFC. - odparł Ash, a zaraz po nim Calum.
- W takim razie KFC. - westchnęłam i dołączyłam się do ruchu, jadąc w stronę fast-fooda. Po kilku minutach jazdy, byliśmy już na miejscu. - Wysiadka.
*
- W życiu się tak nie najadłam! - westchnęłam głośno, rzucając się na kanapę w salonie.
- A ja bym jeszcze coś zjadł. - odparł Ash, na co ja dostałam odruchu wymiotnego. Zaraz po tym zadzwonił telefon Azjaty.
- Halo? Tak, przy telefonie... Yhmm... Na prawdę? To wspaniale! Dziękuje za informacje! - odparł i zakończył rozmowę. - Mike się wybudził! Musi zostać na parę dni na obserwacje, ale później będzie mógł wrócić do domu!
- Ave! - wykrzyknęłam, wstając z kanapy i przytulając chłopaków. - Więc jutro jedziemy odwiedzić Michaela!
- Dokładnie, a teraz wybaczcie, ale ide spać. - powiedział Ash, a zaraz dołączył do niego Hood. Jako, że nie byłam zmęczona, ruszyłam do mojego pokoju i otworzyłam okno na oścież. Usiadłam na parapecie, a nogi zwisały za oknem. Lekko się wzdrygałam, gdy poczułam wibracje mojego telefonu. Dostałam sms'a.
Od: Nieznany
Pamiętasz jak razem tak siedzieliśmy?
Do: Hemmings
Pamiętam, Luke.
Od: Hemmings
Czemu myślisz, że to Hemmings, złotko?
Do: Idiota Hemmings
Twoją głupotę wyczuwam nawet przez wiadomości.
Od: Idiota Hemmings
Przekonamy się?
Do: Idiota Hemmings
Z chęcią.
***
No i witam Was!
Nowy rok kochani!
Chciałabym Wam życzyć wspaniałego 2016! Żeby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego!
Trochę spóźnione, ale szczere;)
Noworoczny prezent;)
+ przepraszam za ten początek, bo jest tragiczny...
xoxo,
Cara
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top