Rozdział 3
Mike leży w szpitalu już 5 dzień, zapadł w śpiączkę. Lekarze mówią, że obudzi się dopiero w przyszłym tygodniu, jeżeli w ogóle się obudzi.
- Elle, słuchasz mnie? - po chwili dotarł do mnie głos Asha. - Pytałem czy wracasz z nami do domu?
- Em.. Tak, nie pomogę mu siedząc na dupie. - westchnęłam i razem z Calem i Ashem wyszliśmy ze szpitala, od razu siadając do naszego samochodu.
- No więc? - odezwał się Cal.
- Wracamy do domu i szukamy. - mruknęłam pod nosem i oparłam głowę o szybę. Chłopcy nic nie odpowiedzieli, po prostu ruszyliśmy i po przejechaniu kilku przecznic, byliśmy na parkingu obok apartamentowca. Wjechaliśmy windą na nasze piętro i weszliśmy do apartamentu, po czym każdy z nas rzucił się na kanapy w salonie.
- Od czego zaczynamy? - zapytał po chwili Ash.
- Zobaczmy nagrania z kamer. - odezwałam się i podniosłam się do pozycji siedzącej. Wyjęłam mój laptop z szuflady naszego stolika do kawy i położyłam na moich kolanach.
- Mike zawsze się zajmował hackowaniem. Jak mamy poradzić sobie bez niego? - zapytał Cal i przewrócił się na drugi bok, tak aby patrzeć na mnie.
- Kto powiedział, że tylko czerwonowłosa może hackować? - spojrzałam na nich, a już po kilku minutach byłam w bazie danych naszego klubu. - Okej, jesteśmy.
- Wpisuj: 22 czerwca 2015, godz. 23:45. Coś koło tej godziny byliśmy w lorzy. - pokierował mnie Ash i po chwili mieliśmy nagrania z kamer.
- O tu! - wykrzyknął Azjata i wskazał palcem na gościa w kapturze.
- To on.. - westchnęłam i zatrzymałam nagranie. Przybliżyłam na jego twarz i postawiłam laptopa na stoliku.
- Nie kojarze typa. - odezwał się Ash i pokręcił głową.
- A ja go gdzieś widziałam, ale nie mam pojęcia gdzie.. - zmarszczyłam lekko czoło i oparłam głowę o ramę kanapy. - Beau... - westchnęłam po chwili, wstając z kanapy. - Beau Brooks, brat Luke i Jaia..
- Tego Luka i Jaia? - zapytał zdezorientowany Cal.
- Nie tych drugich, oczywiście że tych ty pacanie! - założyłam kurtkę i otworzyłam szufladę obok wieszaków.
- Ty chyba nie... - powiedział Ash, po czym razem z Calem zaczęli mnie obserwować. Tymczasem ją wzięłam z szuflady mojego starego Colta 45. Sprawdziłam magazynek i wycelowałam w dzban na oknie w salonie. Wystrzeliłam, oczywiście trafnie.
- Oszalałeś?! Nie mieszkamy już w domu, żeby tak sobie strzelać! - wydarł się po mnie Azjata, a ja tylko mruknęłam coś pod nosem i wyszłam z mieszkania.
*
Po kilkunastu minutach jazdy na motorze, byłam przed domem Beau, teoretycznie. Pamiętam, że kiedyś tam mieszkał, pytanie czy teraz tu mieszka? Zeszłam z motoru i podeszłam do drzwi, lecz zastąpiłam grzeczne pukanie, szybkim i mocnym kopniakiem.
- Hello? - wykrzyczałam, wchodząc do salonu chłopaka. - It's me.. - zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam za siebie.
- Ell? - wyszeptał chłopak, zaspanym głosem.
- Beau.. Dawno się nie widzieliśmy. - stwierdziłam, po czym włożyłam mój pistolet do tylnej kieszeni jeansów.
----
Hej!
Dzisiaj taki trochę krótszy rozdział, ale przynajmniej jest:)
Następny postaram się dodać w weekend ale nic nie obiecuje bo mam strasznie dużo rzeczy do zrobienia:/
xoxo,
Cara
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top