herostrates lechonia




„Je­że­li gdzieś na Sta­rym po­ka­że się Mie­ście
I utkwi w was Ki­liń­ski swe oczy zie­lo­ne,
Za­bij­cie go! - A tru­pa za­wlecz­cie na stro­nę
I tyl­ko wieść mi o tym ra­do­sną przy­nie­ście.


Ja nie chcę nic in­ne­go, niech jeno mi pła­cze
Je­sien­nych wia­trów gędź­ba w pół­na­gich ba­dy­lach;
A la­tem niech się słoń­ce prze­glą­da w mo­ty­lach,
A wio­sną - nie­chaj wio­snę, nie Pol­skę zo­ba­czę.


Bo w nocy spać nie mogę i we dnie się tru­dzę
My­śla­mi, co mi w ser­ce wra­sta­ją zwąt­pie­niem,
I chciał­bym raz zo­ba­czyć, gdy prze­szłość wy­że­niem,
Czy wszyst­ko w pył roz­kru­szę, czy... Pol­skę obu­dzę. „

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top