19
26 sierpnia 2018, niedziela.
Od kilku dni moją osobą targają dziwne, niezrozumiałe uczucia. To dla mnie przerażająca nowość, która wyniszcza mnie od środka, ale zrozumiałem jedno. Ten mały, słodki czarodziej, którego imię brzmi David, okazał się być kimś niesamowicie wyjątkowym, serce zawsze bije mi szybciej na jego widok, a dusza domaga się, aby ten był blisko; żył obok i nie odstępował na krok. Okazało się, że nasze dłonie pasują do siebie jak kawałki słodkiej, delikatnie dostosowanej układanki. Nigdy się tak nie czułem. Posiadając rodzinę, przyjaciela, nawet i chomika, uczucie było inne. To jest nieporównywalne do czegokolwiek. Nie wiem, dlaczego tak na niego reaguję, nie wiem, nie rozumiem, czemu tęsknię za nim... Dlaczego cały czas o nim myślę? Nie umiem przestać, po prostu nie umiem o nim zapomnieć; o tym słodkim uśmiechu, ruchach charakterystycznych dla jego osoby, pocałunku w moje zaróżowione lico, którym uraczył mnie niedawno... Nie umiem! Po prostu nie umiem się poddać! Jego ciało, dusza, serce i umysł są idealne, stworzone specjalne dla mnie. Nieśmiałe spojrzenie, delikatny trzepot motyla... To jest właśnie ta miłość, przed którą mnie ostrzegano? To uczucie, które w barbarzyński sposób zabija w innych radość, odbiera szczęście? To, co najmocniej boli, a jednocześnie cieszy i napawa optymizmem? Dla mnie to chyba jakieś bardzo stereotypowe porównanie. Ból brzucha, nerwy, zawroty w głowie na każdą myśl o jego uśmiechu nie są chyba normalnym odruchem. To magia, której nikt nie potrafi się oprzeć, a gdzie różdżka, skoro David jest czarodziejem? Myślę, że to jego serce, organ pompujący słodką, szkarłatną krew! Ach, jak cudownie wyglądałby w nieskazitelnie białym garniturze... O czym ja myślę? Chyba już pora odłożyć długopis... Licho nigdy nie śpi, tak samo jak uczucie, którym darzę tego chłopaka. Pragnę, aby był blisko... Już na zawsze.
Śmierć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top