13.

Patrzę na jej idealnie spięte włosy, na perfekcyjnie zrobiony makijaż, który widać spod maski i czarną sukienkę z głębokim dekoltem.

- Przyszłam z Tomem- uśmiechnęła się szeroko, posyłając mi oczko- nie mówiłaś, że będziesz na balu w tym roku.

- Wyleciało mi z głowy- stanowczo za szybko wypijam zawartość szklanki, czuję się już z lekka odurzona.

- Ładna sukienka, nowa?- zaczyna dotykać materiału mojej sukienki a ja mam chęć wydrapać jej oczy jej własnymi idealnie zrobionymi paznokciami.

- Tak, kupiłam niedawno.- proszę kelnera o kolejną porcję trunku na co on bez słowa spełnia moją prośbę.

- Tom zabiera mnie na weekend do Paryża- i teraz już wiem, że ta szklanka alkoholu to będzie mój gwóźdź do trumny.

Patrzę na nią szeroko otwartymi oczami i chłodno kalkuluję czy gdybym teraz wypchnęła ją z okna, to czy zdołam uciec do Meksyku i zmienić nazwisko na Rodriguez.

- Eliz, słuchasz mnie?- szturchnęła mnie w ramię.

- Przepraszam, możesz powtórzyć?

- Mówiłam, że zaraz po świętach mamy lecieć do Paryża, już nie mogę się doczekać aż zwiedzę tamtejsze butiki - podekscytowana opowiadała mi o swoich planach na najbliższe tygodnie.

Dostrzegłam jak Tom idzie w kierunku toalet, teraz albo nigdy.

- Amy, kochanie zaczekaj tu chwilę, muszę z kimś porozmawiać, wrócę i opowiesz mi jakie masz plany, dobrze? - starałam się brzmieć  naturalnie i być jak najbardziej przekonująca.

- Nareszcie, wróciła moja Eliz - uśmiechnęła się i pokazała mi, żebym już poszła.

Zerwałam się od baru i ruszyłam w stronę toalet. Stanełam za drzwiami męskiej łazienki, zaraz obok drzwi ewakuacyjnych, prowadzących korytarzem na tyłu budynku. Zdawało się, ze czekam tam w nieskończoność, zdjęłam swoją maskę i wsadziłam do torebki, usilnie przekonując samą siebie, że to co chce zrobić to dobry pomysł.
Drzwi otworzyły się i pojawiła się za nimi tak wyczekiwana przeze mnie sylwetka mężczyzny. Chwyciłam go za nadgarstek i pociągnęłam w kierunku wyjścia ewakuacyjnego, kiedy drzwi się zamknęły przyparłam go do ściany i patrzyłam nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.

- Eliz, co Ty wyprawiasz? - Nie był zły, był zdziwiony i tak samo jak ja, już lekko odurzony przez alkohol. Dopiero po jego słowach zorientowałam się, ze stoję bardzo blisko niego i trzymam ręce zaciśnięte na jego marynarce, a jego ręce spoczywają na moich biodrach.

- Posluchaj, musisz coś zrobić - zaczęłam mówić, ale nie mogłam się skupić na tym co chce powiedzieć.

Intensywnie mi się przyglądał, jakby badał każdy milimetr moich tęczówek a uśmiech nawet na sekundę nie zszedł mu z twarzy.

- Dwuznaczność tej sytuacji powinna mnie niepokoić - przybliżył twarz do mojego policzka - ale zaczyna mi się ona cholernie podobać - dokończył zdanie szeptem i wyprostował się, sprawdzając co takiego chce zrobić.

- Posluchaj, będę z Amy przy barze - głęboko oddech - podejdziesz na tyle blisko nas, żeby Amy Cię nie zauważyła. Staniesz i będziesz słuchał co ona mówi, rozumiesz? Proszę - patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, niczym dziecko, które chce dostać od rodzica ulubiony słodycz.

- Elizabeth, co się dzieje?

- Błagam zrób to o co Cię proszę, później możesz się do mnie nigdy nie odezwać, ale zrób to do cholery - jedna ręką ściągnęłam mu na szyję maskę i położyłam dłoń na jego policzku, zaczęłam powoli i delikatnie   głaskać kciukiem okolice szczęki - Nie zasłużyłeś na to, żeby Cię skrzywdzić.

Oderwałam ręce od niego i szybkim krokiem weszłam z powrotem na salę. Skierowałam się od razu do baru gdzie czekała na mnie Amy. Minęło może kilka minut, kiedy za plecami Amy stanął Tom, była tak pochłonięta opowiadaniem co robili ostatniego wieczoru, że go nie zauważyła.

- Amy, nie jest Ci źle z tym, że go wykorzystujesz? Zapytałam, wiedząc, że słyszy.

- Daj spokój, znasz mnie. Lubię jak faceci robią to co chcę, co prawda on jest pierwszym, z którego będę mieć spore korzyści i znajomości - puściła mi oczko a ja widziałam jak cały się spina, delikatnie pokiwałam głową, że to jeszcze nie czas.

- Nie jest Ci głupio, czy coś? Liama też wykorzystywałaś na każdym kroku.

- Liam nie zabierał mnie do Paryża i nie miał sławnych znajomych. Od kiedy to się tak przejmujesz tym z kim sypiam i co mam z tego? - Cały czas nieświadomie się uśmiechała natomiast ja złapałam wzrok kelnera, który już bez słowa podał mi szklankę z whisky.

- Od kąd dowiedziałam się, że sypiałaś z Jamesem - wypiłam w kilku łykach zawartość szklanki i odstawiłam na blat.

- Eliz, to nie tak - złapała mnie za rękę i chciała się wytłumaczyć, Tom ciągle obserwował z kamienną twarzą całą sytuację.

- Skończ już pieprzyć Amy, najpierw Liam, potem James a teraz Tom. Wykorzystujesz jak pijawka, każdego faceta, który spojrzy na Ciebie. Nie wspomnę już o Twoich przelotnych romansach, z czego jeden miałaś z moim facetem!- uniosłam głos na nią i resztkami zdrowego rozsądku powstrzymywałam się, żeby nie dać jej w twarz.

- Tom to tylko przystojny, miły i bogaty facet, znudzi mi się za parę chwil a do tego czasu, wykorzystam swój urok, żeby mieć z tego coś więcej niż kilka ulotnych chwil w jego łóżku - usmiechnełam się do niej szeroko na te słowa, nie wiedziała dlaczego się uśmiecham, ale już za chwilę miała się dowiedzieć.

- Więc to tak, taka jesteś? - dźwieczny głos Toma, brzmiał w moich uszach niczym najpiękniejsza melodia.

Patrzyłam jak tych dwoje zaczyna się kłócić, och Amy, on już Ci nie uwierzy, tak mi przykro. Wypiłam kolejną szklankę whisky przyglądając się im, jak najlepszej komedii.

- Wiedziałaś o tym? - z zamyślenia wyrwał mnie jego wkurzony ton i ręka na moim barku.

- Od kilku dni - patrzyłam mu smutno w oczy, nie potrafiłam powiedzieć co wyrażają.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - ten wyrzut zabrzmiał aż za nad to w mojej głowie, potwornie źle zaczęłam się z tym czuć.

- Gdybym Ci powiedziała, uwierzyłbyś?

- Raczej nie - między nami zapadła cisza, dopiero teraz zauważyłam, że Amy już nie ma a on ciągle patrzy na mnie wkurwiony - chodź, odwiozę Cię do domu.

- Nie trzeba, poradzę sobie.

- Wrócimy taksówką, jesteś już pijana.

Racja, byłam pijana, ale z nadmiaru emocji dopiero teraz docierało do mnie o ile za dużo wypiłam. Bez słowa wsiadłam do taksówki i czekałam, aż pierwszy się odezwie. Jednak nic takiego nie miało miejsca, w kompletnej ciszy taksówka podjechala pod moją kamienicę a ja w milczeniu wysiadłam i ruszyłam do domu.

Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na stołku przy wyspie kuchennej, odwróciłam się i wyjełam z lodówki resztki wina.
Mijała już kolejna godzina, gdzie dawno powinnam się przebrać, albo chociażby zdjąć szpilki, zamiast tego piłam kolejną butelkę wina i wcale nie przeszkadzało mi to, że kompletnie nie wiem co się dzieje a podłoga niebezpiecznie się ugina. Te oczy, był taki zawiedziony. Mogłam mu powiedzieć, ale sam powiedział, że nie uwierzyłby. Sytuacja beznadziejna.

- Głupia Idiotka - krzyknęłam w przestrzeń i zrzuciłam z blatu książki kucharskie. Pojedyncze łzy leciały mi po policzkach. Z tego amoku wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi, ledwo doszłam do nich, nie sprawdzając kto to otworzyłam drzwi i poczułam jak jakieś męskie ramiona pchają mnie do środka a moje nogi powoli przestają panować na sobą. W pierwszej chwili poczułam zapach jego perfum i nie musiałam otwierać oczu, żeby wiedzieć, że to on. Ściana za mną wydawała się taka przyjemnie chłodna w porównaniu z jego gorącymi wręcz dłońmi, które trzymał na mojej twarzy.

- Spójrz na mnie - powiedział stanowczo a zapach alkoholu wskazywał na to, że jest w takim samym stanie jak ja.

Otworzyłam oczy i widziałam jak przygląda mi się swoimi niebieskimi oczami, cały czas miał na sobie garnitur, jego krawat był już w kompletnym nieładzie, co dodawało mu tylko uroku.

- Tom, co Ty wyprawiasz? - mój oddech przyspieszył a ręce znalazły się na jego barkach. Znowu skanował każdy centymetr mojej twarzy, jakby analizował czy to co chce zrobić było dobre czy złe.

- Ja - wziął oddech i oblizał wargi - chciałem Ci podziękować, gdyby nie Ty

- Nic więcej nie mów, proszę. Wiem co chcesz powiedzieć. Nie ma za co, jak już mówiłam, nie zasługujesz, żeby Cię skrzywdzić

Cały czas patrzyłam mu w oczy przyparta przez niego do ściany. Żadne z nas nic nie mówiło, między nami było tylko kilka centymetrów i mnóstwo niewypowiedzianych słów. Jego ręce z mojej twarzy zjechały na talię a nasze oddechy zaczęły ze sobą współgrać.

- Powinienem już wyjść, zanim zrobię kolejną głupią rzecz - zanim dotarło do mnie co powiedział, poczułam tylko jak delikatnie całuje mnie w czoło i odchodzi.

Zamknęłam za nim drzwi i nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Resztkami sił pijanej kobiety zrzuciłam sukienkę i w samej bieliźnie rzuciłam się na łóżko, zasypiając niemal od razu.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Dzień dobry, kochani

Co powiecie na taki ciąg wydarzeń?

Pozdrawiam Was, Pola❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top